Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co byście zrobili na moim miejscu......


Gość intel

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Niektórzy z Was mnie zapewne kojarzą , inni nie. Jedni ( ci co kojarzą ) albo lubią , albo nienawidzą inni wyrobią sobie zaraz zdanie.

Lada moment zacznie się przeciwko mnie proces sądowy. Grozi mi do 15 lat więzienia, Prokuratura chce 5-7 lat

Zostało mi kilka miesięcy wegetacji.

Od lat 5 choruję na Chorobę Afektywną Dwubiegunową typ mieszany, Zaburzenia Depresyjno-Lękowe i Zaburzenia Osobowości.

W tym czasie 3 krotnie byłem hospitalizowany z powodu pogorszenia stanu zdrowia ( zagrożenie suicydalne ) w szpitalu psychiatrycznym , oraz 3 krotnie na Dziennym Oddziale Psychiatrycznym

Stałe regularne leczenie w gabinecie lekarza prowadzącego.

Regularna psychoterapia .

Od 2 lat z powodu choroby jestem na rencie ZUS. (kilka dni temu ponownie komisja ZUS stwierdziła niezdolność do pracy z powodu choroby )

Dnia 20.10.2011 Powiatowy Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności orzekł u mnie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności ( dawna II grupa inwalidzka )

Chyba nie musze tłumaczyć z jakimi uciązliwymi i graniczącymi z decyzją o samobójstwie objawami uniemożliwiającymi normalne zycie takie schorzenia się wiążą.

2 lata temu w okresie załamania ( całkowity upadek zdrowotny, rodzinny i finansowy ) i zaćpania lekami psychotropowymi ,oraz być może hipomanii ,przez okres 3 miesięcy pomagałem koledze w dokonywaniu kradzieży. (on się tym trudnił od kilkunastu lat ).Woziłem go nie swoim samochodem na miejsca dokonywania przestępstw. Następnie go stamtąd zabierałem. Po 3 miesiącach odpuściłem. W związku ze stresem poczułem się jeszcze gorzej.Otrzeźwiałem na chwilę i pojąłem w co się pakuję. Niewiele z tego okresu pamiętam, bardziej przypomina mi to dawno obejrzany film niż drastyczne fakty z moim udziałem.On działał dalej. Potem wpadł .Został świadkiem koronnym .Pomimo 15 lat działania, w jak się okazało, grupie przestępczej ( o istnieniu takowej nie miałem pojęcia ) i zarzutów na kwotę około 20 MILIONÓW pln ma zagwarantowany wyrok w zawieszeniu w nagrodę , że „sprzedał” wszystkich tych , którzy choćby przez chwilę coś z nim robili przez te lata.

Fala aresztowań dotknęła również mnie.

Z racji, że likwidowali „grupę” aresztowań dokonywali antyterroryści. Wyrwane drzwi, rozbita kolbą głowa, wybite butem zęby i uszkodzone kręgi szyjne .6 letnie dziecko zesikalo się do łóżka. Jak napisali w raporcie powstałym po 2 miesiącach a konto mojego zażalenia-napadłem na nich ( zaspany od benzo , w majtkach o 6 rano napadłem na kilkunastu w pełni uzbrojonych antyterrorystów  ) Karetka , szpital, pierwsza pomoc .

Areszt.

Przyznałem się do współudziału w kradzieżach. Prawo nie rozróżnia tego co kto robił. Wystarczy że tam byłem obok w samochodzie i mam zarzuty kradzieży z włamaniem oraz udział w grupie przestępczej ( mimo że zawsze byłem tylko z nim )

Pół roku w areszcie w trakcie którego postradałem zmysły. CHAD i Depresja Lękowa tylko czekają na taką pożywkę, aby w pełni rozwinąc skrzydła.

Powiem tyle-mało co pamiętam. Mam od tego czasu tak silną derealizację że w ogóle nie rejestruję rzeczywistości.

Podjąłem tam decyzję o samobójstwie przez powieszenie na prześcieradle.W ciężkich bólach odkładałem przez 2 miesiące okruszki clonazepamu aby uśpić nimi pozostałych osadzonych pod celą , żeby mi nie przeszkodzili. Przystąpiłem na wszelki wypadek do Spowiedzi i Komunii ( 2 razy na miesiąc przychodził Ksiądz ) Decyzja zapadła. Wyznaczyłem termin. Wypuścili mnie 4 dni przed tym terminem…

Teraz jestem już wrakiem.

Nie ma dnia , żebym nie myślał o samobójstwie, jako jedynym sposobie zakończenia bezsensownego cierpienia.

Nie ma we mnie już nic. Jestem skorupą człowieka. Z nikim nie rozmawiam. Nie mogę słuchać jak inni rozmawiają-są pełni marzeń, nadziei, emocji, dążeń, ekscytują się zasłyszanymi informacjami.Jednym słowem ŻYJĄ !!

W areszcie objawy nasiliły się do granic absurdu i tak jest do dzisiaj.

Za kilka miesięcy wyrok.

W związku z tym ,że powołani przez prokuraturę biegli stwierdzili po ,przysięgam, 10 minutach , że jestem zdrowy ( pomimo dostępu do całej dokumentacji medycznej z ostatnich 5 lat ) będę sądzony jak zwykły gangster z grupy przestępczej.

NIGDY nie wrócę już do więzienia.

Nie boję się ludzi.Boję się tego co dzieje się w mojej głowie i ze mną w takich warunkach.

Nie ma najmniejszych szans na przetrwanie kilku lat więzienia z takimi objawami jakie mam od momentu aresztowania.

Ja nie potrafię nawet w domu wysiedzieć czy do marketu wejść. Mam lęk przed pomieszczeniami.

Poza tym nie widzę najmniejszego sensu odbywania kary.Po 5-7 latach bez opieki psychiatrycznej, psychologicznej , psychoterapii stracę całkowicie kontakt z otoczeniem.

Mam 40 lat. Wyszedłbym pod 50 . Bez mieszkania, kompletny świr, bez środków do zycia, bez rodziny, bez zębów i kompletnie wyniszczony.Po co? Żeby zaraz po wyjściu się powiesić ?

Wolę to zrobić teraz

Mogą mnie zamknąc do więziennego szpitala psychiatrycznego.To jeszcze gorsza opcja.Rozmawiałem z psychologiem , która w takim pracuje. Potęzne dawki haloperidolu w zastrzykach całymi latami .I uwaga-żaden wyrok nie obowiązuje-o wyjściu decydują lekarze orzekający o powrocie do zdrowia. Można tam gnić nawet 10-15 lat na potężnych dawkach neuroleptyków.

Nie wiem co mam zrobić.

Nie mam nawet sił i zdrowia uciekać.

Ze względu na dziecko staram się jak mogę nie dać po sobie nic poznać. Niech ma Ojca jeszcze przez kilka miesięcy .Kocha mnie. I ubolewam nad tym jaką mu traumę naszykowałem.

W dniu , kiedy ogłoszą wyrok skazujący , po uprzednim rozliczeniu się , popełnię samobójstwo.

Chociaż pewnośc nieuchronności takiego obrotu sprawy powoduje , że mam nieprzemożną chęć zrobić to już teraz.

CO BYŚCIE ZROBILI NA MOIM MIEJSCU?

Ci co mnie nie lubią i Ci co myślą „ dobrze mu tak”-nie kopcie tu proszę Waszymi postami leżącego.

Skoro uważacie , że jestem bandytą to Waszym oczekiwaniom wnet stanie się zadość-zostanę dożywotnio wyeliminowany ze społeczeństwa i nawet nie będziecie na mnie płacić podatków.Zwyczajnie się zabiję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I co, zostawisz dziecko, które tak bardzo kochasz? Wtedy mu dopiero traumę zgotujesz.

Potrzebujesz jakiegoś ogarniętego prawnika, który Cię z tego wyciągnie. Nie wierzę, że z Twoimi problemami, które są udokumentowane, nie da się nic zrobić. System jest zjebany, to fakt, ale zawsze znajdą się ludzie, którzy mogą pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, Mimo ,że nie przepadam za Tobą, nie powiem "dobrze Ci tak". Przykro mi pomimo wszystko.

Nie wiem co bym zrobiła. Chyba szukałabym jakiejś placówki , która testuje nowe leki , sposoby leczenia i oddała im się jako królik doświadczalny., nawet jeśli musiałabym ich zmusić siłą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rób tego nie sztuką jest skończyć ze sobą bo to nie jest żadną odwagą , odwagą jest żyć i w miare możliwości uporać się z problemami...szukaj jakiegoś prawnika .Jesli masz jakąś rodzinę poproś o wsparcie może oni Cię z tego wyciągną.Staraj się za wszelką cenę jakoś z tego wybrnąć ale nie poddawaj się...Nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu na myśl przychodzi mi jedynie ucieczka za granicę... życzę Ci powodzenia!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty mnie znasz, a ja Ciebie, chociaż tylko z forum. Każdy popełnia błędy i każdy zasługuje na szanse by naprawić to co zrobił, myślę, że już dawno to zrobiłeś, a to co Cie spotyka i czym doświadczył Cie los jest pomimo wszystkiego niesprawiedliwe i przejmujące, pod pewnymi względami jedziemy na tym samym wózku i jesteśmy podobni, ja też jestem teraz na zakręcie życiowym i wierz mi też mam obecnie przypały z polskim wymiarem sprawiedliwości, które nie wiadomo jeszcze jak sie skończą. Cóż Ci poradzić - masz póki co rodzinę i synka, staraj się tego trzymać i z tego czerpać siłę i nadzieje, choć wiem, że to trudne i w całym tym syfie trudno wykrzesać w sobie resztki nadziei. Postaraj się o siano na dobrego adwokata, myślę, że masz szanse, życie bywa pokrętne i zagadkowe i czasem w najmniej oczekiwanych momentach wszystko może się odmienić. Życzę Ci wszystkiego dobrego.

Jeśli masz ochotę, zapraszam na priv.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola -dzięki za szczerość.

Dlaczego często jest tak, że osiągnięte skutki sa całkowitym przeciwieństwem i zaprzeczeniem dążeń?

Mój Ojciec zanim się powiesił pił równo ponad 10 lat i uczynił z mojego dzieciństwa piekło.Myślę, że wtedy zostało zasiane ziarno mojego obłąkania, ktore rozkwitło z wielką siłą kilka lat temu.

Przysięgałem sobie, że zrobię wszystko aby moja rodzina, moje dziecko żyli w spokoju i dostatku. Chciałem dac dziecku wszystko to , czego ja nie miałem.......Spokojny sen, poczucie bezpieczeństwa, dostatek, miłość, możliwośc kształcenia.....

Ale jak to mówią-chcesz rozśmieszyć Boga to powiedz Mu o swoich planach.

Nie chlałem, nie narkotyzowałem sie, harowałem czasami po 250 godzin w miesiącu.

A efekt?

Jeszcze gorszy niż bilans życia mojego Ojca-alkoholika

A zegar tyka......i z każdą sekundą kradnie mi kawałek z reszty mojego życia.

Oczywiście mam prawnika. W dodatku kolegę z podstawówki. Zapewne przyczynił się do tego , że zostało mi darowane kilka miesięcy, które mogę spędzić z Synkiem i uporządkować swoje sprawy.

Ale nie jest niestety wszechmocny.

W obecnym stanie obłąkania nie jestem w stanie nigdzie uciekać.

Optymistycznie rzecz ujmując mam farta, że mogę cos uporządkować-inni, np ci ktorzy nagle giną w wypadku takiej szansy nie mają

Ciężko jest być chorym i jednocześnie żyć ze świadomością rychłego i nieuchronnego końca.

Gdybym był chociaż sam.Nie miał Dziecka. Przeciez gdy mnie zabraknie Jego los z pewnością będzie zdeterminowany podobnym do mojego i mojego Ojca upadkiem.

Błędne koło.

Straszna sprawa nie mieć żadnego wpływu na to co mnie czeka.Bezsilnośc to najgorsze uczucie w życiu mężczyzny-jak rzekł klasyk, ktorego nie pamiętam.

Teraz to rozumiem

Zawiniłem.Bezsprzecznie.Lecz myślę , że pól roku w areszcie w takim stanie w jakim byłem i jestem to wystarczająca kara, skutecznie odstraszająca mnie od jakichkolwiek kolejnych wybryków...

Jest maleńka szansa, ktora daje mi trochę sił ,jest jak iskra, lecz nie mam odwagi pozwolić jej wyczarować ogień.

Muszę przed Sądem obalić kłamliwą opinię biegłych na temat mojego zdrowia. To nie jest tak, że nawywijałem i potem "zachorowałem". Leczyłem się zarówno w domu jak i w szpitalach/oddziałach dziennych ponad 2 lata zanim poryło mnie do reszty i wpakowałem się w szambo....

Gdy Sąd łaskawie zezwoli powołać moich świadków w postaci lekarza prowadzacego i lekarzy prowadzących w szpitalach oraz psychoterapeute to z pewnością oni obalą przed Sądem opinię biegłych.( Będą jaja jak powołam psychiatrę ktory mi zapisywal psychotropy w areszcie )

Wtedy istnieje szansa na nadzwyczajne złagodzenie kary z powodu choroby, co wiąże się z wyrokiem w zawieszeniu.

Ale w sądzie to nie jest takie oczywiste.

Na razie jest zaszufladkowany jako gangster , ktory w dodatku symuluje chorobe psychiczną

Przepraszam wszystkich , ktorych uraziłem na forum jakiś czas temu.

Ci co mnie znają dłużej więdzą jakim byłem człowiekiem przed aresztem

Tam zwariowałem do reszty i nie kontroluję czasami emocji, bluzgam, nienawidzę i to mnie często kręci.

Złośc to jedyne uczucie jakie mi pozostało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, myślę, że sąd weźmie pod uwagę zarówno Twoją chorobę jak i niewielki udział w rabunkach.

 

Masz dla kogo żyć. Dla dziecka, dla siebie, dlatego, by przekonać się, że życie potrafi owszem, dać po dupie ale i pogłaskać po główce.

W jakimś celu los się odwrócił, gdy zaplanowałeś termin. Coś to musiało znaczyć.

Mocno w to wierzę i życzę Ci chociaż trochę spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, bardzo Ci współczuję.

Rozumiem, że stoisz przed wielkim dylematem.

Musisz ze wszystkich sił starać się udowodnić swoja chorobę przed sądem.

Samobójstwo nie jest rozwiązaniem. Na prawdę. Twoje dziecko Cię kocha. Nie możesz mu wyrządzić tej krzywdy, że Cię straci.

Spotkaj się ze swoim prawnikiem, niech ustawi jakiś plan działania z powołaniem tych lekarzy, u których leczyłeś się.

Niech zaświadczą, że wymagasz dalszego, niezwłocznego leczenia się. W Twoim stanie jest to konieczne. Nie mogą doprowadzić to tego, żebyś w takim stanie wylądował we więzieniu. To zrozumiałe. O to się staraj.

Czy ktoś Cię wspiera? Brat?Żona? Mama?

Co oni na całą tą sytuację?

Co Twoi lekarze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel,

nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu......

straszne jest to piszesz....

ze czlowoiek chory zamiast otrzymac wsparcie....

jest po prostu łatwiejszym celem :(

moze sie jeszcze wszytsko ułozy, odwróci...

bardzo bardzo ci tego życzę

trzeba sie czegos uchwycic

póki zyjesz

wszytsko sie moze zdarzyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straszna sprawa nie mieć żadnego wpływu na to co mnie czeka.Bezsilnośc to najgorsze uczucie w życiu mężczyzny-jak rzekł klasyk, ktorego nie pamiętam.

Teraz to rozumiem

Tak.
Jest maleńka szansa, ktora daje mi trochę sił ,jest jak iskra, lecz nie mam odwagi pozwolić jej wyczarować ogień.

Muszę przed Sądem obalić kłamliwą opinię biegłych na temat mojego zdrowia. To nie jest tak, że nawywijałem i potem "zachorowałem". Leczyłem się zarówno w domu jak i w szpitalach/oddziałach dziennych ponad 2 lata zanim poryło mnie do reszty i wpakowałem się w szambo....

Gdy Sąd łaskawie zezwoli powołać moich świadków w postaci lekarza prowadzacego i lekarzy prowadzących w szpitalach oraz psychoterapeute to z pewnością oni obalą przed Sądem opinię biegłych.( Będą jaja jak powołam psychiatrę ktory mi zapisywal psychotropy w areszcie )

Wtedy istnieje szansa na nadzwyczajne złagodzenie kary z powodu choroby, co wiąże się z wyrokiem w zawieszeniu.

Ale w sądzie to nie jest takie oczywiste.

Ustawieni biegli, antyterroryści w domu, nie robiący wcześniej żadnego rozpoznania. Pytanie, czy oni w ogóle będą chcieli ciebie słuchać. Jak już dziś mają z góry ustalone, jaką karę mają orzec, to fakty i tak nic tu nie pomogą. Polski wymiar sprawiedliwości jest dobrze znany z jego wymiaru niesprawiedliwości w wielu przypadkach. Mogę tylko życzyć ci szczęścia i tego, że dadzą ci możliwość obrony, co należy ci się jak psy kość, jeśli konstytucja cokolwiek znaczy w tym państwie.

 

Powiem szczerze, że czytam twoje posty od początku twojego pobytu na forum i na podstawie tego jak sam siebie tu przedstawiasz i kreujesz (na ile mogę osądzić, czy to nie jest ubarwione) to zajebiście ci współczuję.

Gdybym był na twoim miejscu, chyba już tylko lina by na mnie czekała, bo ja bym na pewno nie dał rady.

 

Jesteś twardy, to trzeba przyznać.

ps. Robert6666/dolomit/intel ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel,jeśli jest jednak ta maleńka szansa to już coś.Weź wykorzystaj ją i wszystko inne by sobie pomóc.Jedno jest pewne nie możesz się poddawać.Masz dziecko..warto walczyć..Powodzenia życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, bardzo Ci współczuję.

Rozumiem, że stoisz przed wielkim dylematem.

Musisz ze wszystkich sił starać się udowodnić swoja chorobę przed sądem.

Samobójstwo nie jest rozwiązaniem. Na prawdę. Twoje dziecko Cię kocha. Nie możesz mu wyrządzić tej krzywdy, że Cię straci.

Spotkaj się ze swoim prawnikiem, niech ustawi jakiś plan działania z powołaniem tych lekarzy, u których leczyłeś się.

Niech zaświadczą, że wymagasz dalszego, niezwłocznego leczenia się. W Twoim stanie jest to konieczne. Nie mogą doprowadzić to tego, żebyś w takim stanie wylądował we więzieniu. To zrozumiałe. O to się staraj.

Czy ktoś Cię wspiera? Brat?Żona? Mama?

Co oni na całą tą sytuację?

Co Twoi lekarze?

 

Tak, wszyscy są na bieżąco w mojej sytuacji.

Nikt się ode mnie nie odwrócił. Znają mnie od lat .Ja sam nie pojmuję jak to się mogło stać,że z radosnego , optymistycznego i zupełnie niekonfliktowego człowieka w ciągu kilku lat mogłem stać się pozbawionym uczuć wyższych, przerażonym , będącym na granicy obłędu i samobójstwa wrakiem.Nie mam pojęcia jak mogłem wpakować się w tak idiotyczne problemy.

Tego kolegę znam od 15 lat.Wcześniej wielokrotnie mnie namawiał na udział w jego procederze roztaczając kolorowe wizje przyszłości.Zawsze zdecydowanie odmawiałem.Takie klimaty nie dla mnie.Ceniłem sobie święty spokój.Dopiero kompletne skołowanie objawami choroby oraz całą masą leków ,załamanie sytuacją materialną, poczucie nieuleczalnej choroby psychicznej i rozpadającej się rodziny, oraz częste myśli o śmierci jako wybawieniu od wszystkiego pozbawiło mnie zdrowego rozsądku logicznego myślenia.I się zgodziłem.

Na szczęście nie wyrządziłem nikomu w czasie tych nieszczęsnych 3 miesięcy żadnej innej krzywdy poza przyczynieniem się do powstania krzywdy materialnej.

Niestety po prawie roku wymiar sprawiedliwości upomniał się o mnie.

Boli mnie , gdy widzę jak moja Rodzina , podobnie jak ja cierpi z całkowitej bezsilności.

Widzę , że żyja w ciągłym strachu o mnie. Są świadomi tego, że ja do żadnego więzienia nie wrócę.

Jestem opryskliwy.Ranię ich. Żyję w ogromnym napięciu , nie potrafię o niczym innym myśleć jak tylko o tym co mnie czeka.Praktycznie nieświadomie cały czas wizualizuję sobie w glowie mój koniec wraz ze wszystkimi szczegółami.

Mam ogromną ochotę spakować się i zostawić ich, zaszyć się w jakiejś samotni .Żeby ich już nie krzywdzić swoim zachowaniem, sposobem bycia.

Obawiam się , że nie są w stanie pojąć co ja przeżywam i niesprawiedliwie momentami oceniają moje zachowanie.

Ja ich kocham, lecz już nie potrafię tego okazać.Choroba + całe to zamieszanie przeobraziło mnie w człowieka jakim wcześniej bym gardził.

Dorośli sobie poradzą

Ale moje dziecko.....

mam bardzo wysoki pułap wrażliwości.

Gdybym był wyrachowanym, zimnym degeneratem wszystko było łatwiejsze.

Empatia.Ciągle wczuwam się w sytuację mojego 7 letniego synka, ktory szaleje za mną i gdy Jego oczami wyobrażam sobie co się prawdopodobnie stanie to płaczę...

Nie potrafię tego znieśc.

Moja lekarka , ktora mnie leczy od początku i hospitalizowała parokrotnie , delikatnie mówiąc , była zniesmaczona opinią biegłych.

Poczerwieniała na twarzy.Sama jest również biegłym sądowym.

Powiedziała, że "będziemy się bronić"

Gdyby nie ta ostatnia szansa ratunku to zapewne już by mnie tu nie było.

"olałbym" cotygodniowy obowiązek stawiania się Policji i przepadł gdzieś w Polsce w ładnej scenografii gdzie po uprzednim długotrwałym znieczulaniu sie używkami skończył bym ze sobą.

Tak było by łatwiej.

Ale teraźniejsza przedłużająca niepewność może mnie w końcu doprowadzić do nieodwracalnego upadku.

Trzymam się tej możliwości ratunku jak kleszcz.To jedyne co mi zostało.Tylko nie wiem jak długo jeszcze i jakim kosztem dla siebie i najbliższych

 

Zmęczonyy

 

Spokojnie. Niczego nie ubarwiam i nie koloryzuje. To nie sala sądowa .Tak zawiniłem, lecz nie powinienem być na podstawie 3 miesięcznego epizodu traktowany na równi z tymi, ktorzy robili to przez 5-10 lat , często w warunkach recydywy.

Rozbawiły mnie słowa Prokuratora, gdy zapytałem dlaczego spacyfikowali mnie antyterrorystami." Wiedzieliśmy na podstawie wywiadu, że jest Pan chory psychicznie i taka decyzja zapadła DLA PANA DOBRA,PONIEWAŻ BALIŚMY SIE , ŻE WYSKOCZY PAN Z OKNA"!!!!!

Muszę się wygadać.Kto jak nie Wy , borykający się z podobnymi objawami chorobowymi będzie w stanie mnie zrozumieć?

Nie mam sumienia obciązać tymi przemyśleniami najbliższych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwole sobie tutaj pisac co się działo i co sie będzie działo.

Może stwierdzenie , że biegli sa ustawieni to przesada , ale daleko im do obiektywności.Już pisze dlaczego.

Jest w Katowicach prywatna niewielka przychodnia X. Jet tam poradnia psychiatryczna.WSZYSTKIE opinie biegłych psychiatrów sądowych wydawane na potrzeby Prokuratury Okręgowej w Katowicach sa realizowane w tej właśnie przychodni.Mają wyłączność. Wydają kilka opinii dziennie.Chyba nie trzeba pisac z jaka kasą się to wiąże i że stanowi zapewne decydującą częśc przychodu przychodni.

Znacie powiedzenie ,że pies nie gryzie ręki, która go karmi?

A teraz kolejny rodzynek.

Chcę złożyć skargę/zażalenie na tych biegłych. Zadzwoniłem do Śląskiej Izby Lekarskiej do Rezcznika Odpowiedzialności Zawodowej.Przedstawiłem sytuację i zapytałem w jakiej formie mam przesłac skargę i całą dokumentację medyczną potwierdzającą moje słowa.

Zapytano mnie, kto powołał biegłych.Odpowiedziałem , że Prokuratura, ktora prowadzi przeciwko mnie postępowanie.

-"to w takim razie zażalenie może Pan złożyć nie do nas , ale do Prokuratury, która biegłych powołała"

Zapytałem ich czy oni w ogóle słyszą co mówią?

Przecież to tak, jakbym ja wynajął 2 dresów żeby przekopali pana Kowalskiego, za co bym im zapłacił. Przekopali by go, a jedyną instancja , do której mógłby ów pan Kowalski się poskarżyć byłbym ja.

Tak, złamalem prawo.Przyznałem się. Ale nie mam zamiaru pozwolić na to, aby notorycznie i w poczuciu bezkarności łamano prawo osądzając mnie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś mija równo rok od momentu jak mnie rano spacyfikowali.

Rok, w którym objawy choroby spustoszyły mnie doszczętnie.

Zastanawiam sie czy jeszcze jestem normalny , czy juz przekroczyłem granice szaleństwa.

Całe lata przed tym wydarzeniem byłem blisko granicy obłędu, samobójstwa jako ucieczki i wyzwolenia od cierpienia. Miałem jeszcze jednak nad tym minimalną kontrole, miałem cel, marzenie o powrocie do zdrowia, wściekłą potrzebę zwycięstwa dla mojego synka.

Już nie mam szans . Nie widze sensu walki z chorobą skoro raczej nikt i nic nie może mi juz pomóc.

Teraz mam wrażenie, że przekroczyłem tą granicę ,za ktorą nie ma juz powrotu.

Napięcie i stres jakie towarzyszą mi od roku osiągnęły apogeum. Dwa wampiry energetyczne. Własnie uświadamiam sobie , że od roku myślę w kółko tylko o aresztowaniu, areszcie, przesłuchaniach,bezsilności, prokuratorach, biegłych, czekających mnie sprawach, wyroku, beznadziei, chorobie , a zwłaszcza samobójstwie jako jedynym wyjściu z sytuacji.Od roku moje myśli krążą tylko wokół tego a wyobraźnia podsuwa mi bez przerwy obrazy związane tylko i wyłącznie z powyższymi myślami.

Nie odzywam się, bo nie mam nic do powiedzenia.Nie uśmiecham sie . W lustrze widzę tylko napiętą maskę z zaciśniętymi zębami ( dentysta mówi, że "zjadłem" juz częśc zębów zaciskając cały czas szczęki )

Jestem nieobecny. Nie słyszę co do mnie mówią najbliżsi , jestem pogrążony w obłędnie zapętlonym strumieniu negatywnych i przerażających myśli.

Żeby to jeszcze były tylko chore fantazje to pól biedy. Psychoterapeuta mógłby mnie od nich uwolnić. Ale to niestety czyste fakty. Absurdalna sytuacja rodem z Kawki.Nie ma z niej wyjścia.

Każde jest złe.Dramatyczne dla mnie i najbliższych.

Nie mogę patrzeć jak cierpią. Jak z Nimi rozmawiam odwracają wzrok, zmieniają temat, lub patrzą na mnie tym błagalnym wzrokiem disneyowskich szczeniaków czekając , że ich zapewnię , że wszystko będzie dobrze, jak to wcześniej bywało....

Czuję , że jestem jak chodząca bomba atomowa.

Mam wrażenie , że tylko wybuch , całkowita utrata kontroli nad demonem, który sie we mnie obudzil w ciągu ostatniego roku, da mi chwile wytchnienia i radości.

Oszalały lękiem , strachem i poczuciem, winy mam coraz większą ochotę sprostać etykietce jakiej mi przypisano.

Skoro byłem i jestem traktowany jak bandyci, ktorzy zabijają dla kasy, ktorzy porywaja dla okupu, którzy terroryzuja latami całe dzielnice i korumpują organy ścigania, skoro zostalem zatrzymany z pełnym antyterrorystycznym rozmachem i jak bandyta mam być sądzony to korci mnie ,żeby zwariować do reszty i dać im prawdziwe powody do tego.

Obawiam się , że nie doczekam w jednym kawałku do i tak juz przesądzonego finału sprawy.

Nie ma dobrego wyjścia z sytuacji. Zastanawiam sie tylko , które wybrać jako najmniejsze dla mnie i najbliższych, a zwłaszcza mojego Syneczka , zło.....

Żebym chociaż był zdrowy, jak chcą ci skurwiele biegli sądowi....

Móglbym poużywać sobie jeszcze życia.Kilka miesięcy nieprzerwanej balangi.

A tak , jak cielak przeznaczony na rzeź wariuję w każdej minucie ze strachu, lęku, napięcia i tak silnej derealizacji że mam obawy iz już zwariowałem.

Chociaz byc może ,dzięki derealizacji zacierającej granicę pomiędzy jawą , a snem , ewentualne samobójstwo nie będzie az tak straszne ( dla mnie )

Wybaczcie klimat postu.

Nie jestem w stanie napisać ani jednego optymistycznego zdania ( może tylko prymitywne CHWDP hehehehehe )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam powody przypuszczać, że cała szopka zacznie się w przeciągu 2-3 tygodni.

Potrwa zapewne około roku.

Jak patrzę dzisiaj na TVN i widzę co się działo w Święto Niepodległości to szlag mnie trafia , gdy widzę tych prawdziwie zdegenerowanych i prawdziwie niebezpiecznych debili.

Odczuwam głęboką niesprawiedliwość w sposobie traktowania i ewentualnego karania ( oczywiście zawiasy ) tych osłów w porównaniu ze mną.

Przedwczoraj byłem na terapii. Pomimo , że mam ambiwalentny do terapii stosunek,to o dziwo , w jakiś niewyjaśniony sposób , terapeutka ( pierwsza liga w Katowicach ) przerwała zaklęty krąg natrętnych myśli , o których wyżej pisałem, a które przyprawiły mnie w ciągu roku o obłęd.

Nieopisana ulga.

Oczywiście dalej o tym wszystkim myślę, ale mam nad tymi myślami jakąś kontrolę , a nie na odwrót.....

Wczoraj aż do godzin popołudniowych nawet nieźle się czułem .napłynęły mi do głowy bardziej "ludzkie" myśli.Popołudniu się znacznie pogorszylo. Ale te pierwsze od roku przejaśnienie daje nadzieje przynajmniej na to, że resztę dni , ktore mi pozostały spędzę w miarę realnym i przyjemnym świecie , a nie w w stanie derealistycznego obłędu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie dywaguje od kilku dni nad sensem znalezienia jakiejś pracy, choćby na pól etatu , na stanowisku przewidzianym dla osoby z grupą inwalidzką.

Może bym podołał.

Ale jestem już spaczony wpadnięciem w tryby chorego, anomaliotwórczego systemu.

Normalnie taka praca, nie dość , że powinna mi dac trochę więcej grosza na życie( zapewne minimalną krajową ), to jeszcze powinna przyczynić się do przychylniejszego spojrzenia na mnie przez Sąd.( Chłop się stara,pomimo tego, że chory , wyciągnął naukę na przyszlośc z pobytu w areszcie, stara się normalnie żyć itd...........)

Lecz będąc zaznajomionym na własnej skórze ze skurwysyństwem Wymiaru obawiam się całkowice odmiennej reakcji...

Mianowicie - skoro może pracować, to znaczy, że biegli sądowi mają rację. Przebiegły bandyta symuluje chorobę aby oszukać Wymiar Sprawiedliwości .Za to trzeba go ukarać z najwyższą surowością.

To po pierwsze.

A po drugie. Gdy ZUS dowie się że pracuję nawet na pól etatu na stanowisku dla niepełnosprawnego to BANKOWO na następnej komisji odbiorą mi rentę.I w tym momencie wyjdę na frajera. Bo mając renty 600 pln nic nie robiąc ,a pracować za 900 miesięcznie to tak jakbym pracował za 300 pln.Zważywszy koszta dojazdu do tej hipotetycznej pracy to może się okazać , że tak naprawdę mam lepiej od renty o 150 pln.... Zresztą i tak mam obawy , że nie podołałbym -są tygodnie, kiedy nie mam siły nawet się ogolić,a potężna derealizacja zaciera granicę między snem a rzeczywistością. Kilka pobytów na chorobowym, jeden pobyt w psychiatryku i z takiej pracy lecę na pysk. A wtedy ani renty, ani pracy, I zdychaj frajerze.

Co do pomocy społecznej to opisałem już jej fikcyjność w temacie

 

Pomoc społeczna to mit !

 

W ten sposób umiera we mnie normalny, nienaganny sposób rozumowania.

Chce mi się wyć.

 

-- 14 lis 2011, 09:37 --

 

I jak ja mam nie czuć się pokrzywdzony i niesprawiedliwie traktowany? To nie jest mania prześladowcza.

11.11 w Warszawie ,prawdziwie niebezpieczni bandyci napieprzają milicję ( na miano Policji to ci składający fałszywe zeznania odnośnie przebiegu mojego zatrzymania szmaciarze nie zasługują ),leją ich kijami, betonem i rzucają w nich racami.Kilka psów kończy w szpitalach.

I po 48 godzinach 98,8 % z zatrzymanych bandytów zostaje wypuszczonych...."nie ma dowodów , a oni ( co za łobuzy ) nie chcą się przyznać " jak biadoli rzecznik stołecznej psiarni....

Gdzie oni pasują? Do szkalowania ludzi za przekroczenie dozwolonej prędkości o 27 km/h ( "uwaga pirat" tvn )

Gdy rozwydrzona i agresywna gawiedź podpalała samochód transmisyjny TVN 24 to milicja stała kilkanaście metrów obok i posrana obserwowała całe to wydarzenie.

Mnie na podstawie pomówień o współudział w kradzieżach spacyfikowali antyterrorystami.

No tak. Gdy w kilkanaście osób kopie się leżącego , zaspanego psychola, to nie ma zagrożenia wpadką i można odtrąbić kolejny wielki sukces katowickiej AT w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej.

Na zamieszkach ulicznych, pod okiem kamer, gdzie trzeba stosować metody ZGODNE Z PRAWEM zapewne nie byli juz takimi kozakami , za jakich chcą uchodzić.

2 uzbrojonych , zdecydowanych bandytów kilka lat temu pod Magdalenką pokazało im, gdzie jest ich miejsce i co tak naprawdę są warci.

 

-- 16 lis 2011, 11:50 --

 

Wczoraj miałem bardzo silne myśli samobójcze wynikające z poczucia całkowitej derealizacji, lęku oraz beznadziei trwania w takim stanie . I tak wnet skarzą mnie na długoletnie więzienie jak zdrowego bandziora ,co wiąże się z moją ucieczką z tego świata. W imię czego mam więc znosić poczucie całkowitej utraty zmysłów, zaniki pamięci, ataki paniki i lęk?

Korciło mnie , żeby to zakończyć.

Na szczęscie alkohol skutecznie wybił mi to z głowy.

Daje mi możliwośc w miarę racjonalnego i rozsądnego myślenia.Daje potrzebny dystans do mojej sytuacji.

Obłęd i derealizacja spadają do znośnych poziomów.

Dziś też się upiję.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja odpowiedzi na zadane w tytule pytanie, niestety nie znam. Czyta się to strasznie. Przypominają mi się moje depresje i myśli w tej depresji, że już nigdy z tego nie wyjdę.

Przeżyłem z czadem wiele lat i jestem z nim za pan brat, lecz nigdy nie byłem w takiej sytuacji jak Ty. Potrafiłem dostać depresję bez racjonalnego powodu.

Współczuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jose.....dzięki.

Zastanawiam się jak to będzie , gdyby mimo wszystko moje kłopoty zakończyły się pozytywnie.Iluzoryczna szansa, ale zawsze coś.W sumie chyba tylko dla tej szansy jeszcze trwam, bo obecna wegetacja nie ma nic wspólnego z intensywnym spędzaniem "dni ostatnich".

Wyrok warunkowo zawieszony.

Czy pod wpływem tak ogromnego ,pozytywnego i niespodziewanego impulsu choroba może odpuścić , abym odzyskał radośc życia i siły do dalszej egzystencji???

Kto wie.

Psychika i jej choroby wymykają się racjonalizacji.

Ale muszę przyznać, że czasami z utęsknieniem czekam również na wyrok skazujący.Będzie to ostateczny, decydujący powód do zafundowania sobie wiecznej ulgi w postaci Rest In Peace...

Ale wcześniej przemienię się we wściekłego psa, oszalałego ze strachu, lęku i gniewu, ktorego milicyjni rakarze będą musieli zastrzelić, czym nieświadomie sprawią mi ogromną ulgę.............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×