Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak akceptacji własnej cielesności


CzarnaMagia

Rekomendowane odpowiedzi

Najtrudniej zacząc...

 

Jestem osobą strasznie pamiętliwą. Na każdego człowieka patrzę z perspektywy tego jakie wywarł na mnie wrażenie przy pierwszym spotkaniu, czy pomógł mi, czy też wyrządził jakąś krzywdę. Złe słowo zostaje w mej głowie na zawsze. Mam wrażenie, że żyję przeszłością, nie potrafiąc się od niej oderwac.

 

Szczególną cechą jaką mozna zauważyc w moim zachowaniu jest to, że mówiąc o smutnych lub poważnych rzeczach - śmieje się. Osobie z którą rozmawiam, wielką trudnośc sprawia odgadnięcie, czy żartuję sobie, czy też mówię serio.

 

Ogólnie mam problem z wyrażaniem swoich uczuc. Ukrywam je, nie potrafią wyjśc ze mnie na zewnątrz, a jeżeli już ktoś usilnie stara się cokolwiek ze mnie wyciągnąc, mówie to, co wg znanych mi regul ‘wypada mi w tym momencie powiedziec’, kompletnie tego nie czując.

 

Nie potrafię stworzyc zwiazku, nie wiem nawet jak powinien wyglądac. Moi rodzice nie dali mi zadnego przykladu, no moze jedynie ten negatywny. Dziecinstwo pelne klotni, strachu, pozbawione uczucia, bo “nie przytulalismy cie, bo ciągle chorowałas”, od 14 roku zycia moj ojciec z nami nie mieszkal, wyjechal ze wzgledu na prace - od razu zaznaczam, ze nie bylo zadnej separacji, ani rozwodu w ich zyciu - po prostu, wyjechal. Moja matka powiedziala mi, ze to przeze mnie, poniewaz mial mnie dosc, teraz wypiera sie tych slow. Nie potrafie rozmawiac z moim ojcem, jest dla mnie jakby obcym czlowiekiem.

 

Nie traktuje swoje cielesnosci tak jak przystalo na kobiete. Mam słabosc do alkoholu, wypijam go zawsze w wielkich ilosciach, za kazdym razem zle na tym konczac. Przedwakacyjna impreza - zostalam wykorzystana seksualnie przez chlopaka z mojej uczelni, ktory wyjechal za granice. I nie chce nawet slyszec co mi zrobil, nei obchodzi mnie to, a jednoczesnie chce mi sie rzygac ta sytuacja.

 

W wieku 8 lat byłam na badanich w szpitalu dzieciencym przez okres 2tyg, w tym czasie przesladowalo mnie 2 chlopcow, ktorzy spali pod moim lozkiem, chodzili za mna do lazienki, kiedy korzystalam z wc albo bralam prysznic, bo drzwi sie nie zamykaly. Kiedy byl dzien odwiedzin i moja matka wraz z innymi siedziala w glownej sypialni, jeden z nich zaciagnal mnie do pokoju zabaw, tam obmacywal i nie pamietam co jeszcze... Gdy pobiegłam do niej po pomoc powiedziala, ze to tylko taka zabawa. Po powrocie do domu przez kilka dni co noc miałam koszmary z tym chłopakiem, snilo mi sie, ze przychodzi do mnei do domu z kwiatami. Pozniej w ataku histerii doszlo do wyparcia i na drugi dzien rano nie pamietalam juz jak wygladaja.

 

Jedna z kar za złe zachowanie w dziecinstwie jaką serwowała mi moja matka bylo rozbieranie się do naga, zabierała mi wtedy ubranie i wyśmiewała.

 

Wiem, ze potrzebuje psychologa, ale jak na razie nie stac mnie na niego, a mam już dośc tego wszystkiego co dzieje sie w mojej glowie i coraz wiekszej swiadomosc, ze nie jest tak, jak byc powinno... Moim marzeniem jest, by poukładac sobie w koncu wszystko, przestac funkcjonowac jak pusty robot i znalezc w koncu osobe, ktora obdarzy mnie miłoscia i sprawi, ze zapomne o całym swiecie... Na razie tylko wszystko psuję.

 

Mam 21 lat. Po dwóch latach samodzielnego zycia zamieszkałam znów z rodzicami, ponieważ kupili mieszkanie w miescie w ktorym studiuję i od tego czasu stałam sie strasznie przybita i nerwowa. Bardzo proszę o jakieś rady... Opowiedziałam tylko skromną częśc mojej historii. Fakty, które z moich przemyśleń wydały mi się najistotniejsze. I znów skupiłam się jedynie na przeszłosci...

 

CM.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedna z kar za złe zachowanie w dziecinstwie jaką serwowała mi moja matka bylo rozbieranie się do naga, zabierała mi wtedy ubranie i wyśmiewała.

 

Przepraszam cię, ale Twoja mam nie byłą chyba za normalna , taka kara musi wplynąc na psychike to bardzo upokarzające, a na pewno nie miesci się normie, chybaa ednak psycholog by sięprzydął albo przynajmniej dobre przepracwanie tego samej w sobie , pisz na forum moze ci pomże jak sie wygadasz.

Witaj na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Zgadza się, moja mama nie była i nie jest zbyt normalna, z tego co udało mi się wybadac - ma nerwicę, bierze psychotropy. Uwielbia się wyżywac na mnie, na zwierzętach jakie mieliśmy. Podbudowuje ojca przeciwko mnie, przekręca jego słowa, mówiąc np., ze kazał mi się wynosic z domu, albo ze chce mnie wydziedziczyc, kiedy stałam w pokoju obok i słyszałam, ze rozmowa wcale tak nie przebiegała... Ale i on nie jest święty w tym całym składziku nienormalności...

Myślałam, że do psychologów z NFZ nie chodzi się z takimi problemami, tylko z czymś hmm... poważniejszym. W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak uprosic ich, by mnie w koncu ubezpieczyli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CzarnaMagia,

jęsli studiujesz dziennie to masz ubezpieczenie automatycznie, jeśli zaocznie to tez masz na członka rodziny do 26 roku zycia na rodzicow, jesli nie studiujesz to idź do urzedu pracy zarejestruj sie i masz ubezpieczenie z urzędu pracy a nie będziesz sie prosić , ja też mam nerwicę a nie wyobrazam sobie zeby sie wyzywac tak na drugim człowieku , takie rzeczy moze robić ktoś kto ma tylko zaburzone emocje bo sama nerwica to za mało, aj takie rzeczy załatwiałam od liceum pomijajac rodziców nie chciałam sie prosić i pełno moich znajomych tak robiło razem ze zmianą szkoły pełno sę przenosiło z liceum do liceum bo tak chcieli informując rodzców tylko o tym, jesteś dorosła i załatw to sama a ich poinformuj bo wiedziec powinni, bo to jednak rodzice

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CzarnaMagia, Bardzo Ci współczuję , że dotknęły Cię takie sytuacje w życiu.

Muszę to powiedzieć, bo aż ciśnie się samo na język. Twoja matka nie powinna mieć dzieci!

Mówię to z wściekłością i reaguję impulsywnie, no, ale tak już mam czytając takie historie!

Ona ewidentnie powinna się leczyć, przede wszystkim poznać zasady zdrowego wychowania dzieci. Może sama nie doświadczyła tego dobra od swojej matki, stąd takie błędy wychowawcze. Błędy......raczej wykroczenia i przestępstwa!

No jak można swoje dziecko karać poprzez rozebranie go do naga i wyśmiewanie się z niego?! To skandal.

NIe dziwne, że z takim dystansem patrzysz na swe kobiece ciało!

Proponuję terapię. A z tego domu to uciekaj dziewczyno jak najdalej.

Twoje trudności są na tyle poważne, żeby starać się o psychoterapię.

Nieumiejętność stworzenia związku - a kto Ci miał pokazać jak wygląda normalna relacja między ojcem , a matką, jak nie matka i ojciec? Trudno się dziwić, że teraz masz tą trudność.

Matka Cię nie wspierała, wręcz dołowała.

Na usprawiedliwienie można powiedzieć, ze była/jest nieświadoma swoich mechanizmów, które stosowała na Tobie krzywdząc Cię.

Jestem poruszona tym postem, mówię poważnie.

Załatw sobie to ubezpieczenie i działaj, nie ma na co czekać. Jesteś młodą, mądrą osobą.

Sprawa gwałtu- możesz jeszcze zgłosić koniecznie to zajście.

To wyparcie strasznego wydarzenia może Ci w przyszłości wyrządzić wiele krzywdy. W pierwszej kolejności do przepracowania na sesji terapeutycznej. Trudny temat, ale musisz zdecydować się na pierwszy krok!

Powodzenia życzę Tobie.

I pisz koniecznie co załatwiłaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CzarnaMagia, To co robiła Twoja matka , to przekraczanie seksualnych granic dziecka. To po prostu molestowanie :(

Nawet jednorazowy incydent molestowania pozostawia traumę na całe życie a z tego , co przeczytałam , to było ich więcej :(

To straszne , że dorośli ludzie dopuszczają się takich nadużyć wobec dzieci :cry:

To na prawdę potrafi zniszczyć człowieka :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Molestowanie. A ja myślałam, że to taka zabawa. Ona się śmiała, ja się śmiałam. I płakałam jednocześnie. Jej 'zdrowy' tryb wychowywania polegał na ciągłym laniu, za najdrobniejsze przewinienie. Nad talerzem zupy, której nie chciałam zjeść potrafiła mnie trzymać 3-4h. Też nie wiem jakie miała dzieciństwo, nie chce mi o tym mówić, jedynie tyle, że było bardzo złe. Zarówno u niej, jak i u mojego ojca. W ogóle mi nie mówią o swojej przeszłości, wiem tylko, ze poznali się we Wrocławiu...

Pisząc to wszystko nie czuję się tak, jakbym w końcu wyjawiała światu to, co we mnie siedzi. Raczej jak nastolatka, która ma tą swoją burze hormonów i czuje się wielce nieszczęśliwa, a przecież ten etap mam już za sobą? Myślałam, że jestem silna psychicznie, że to co było - minęło. Te posty brzmią tak depresyjnie, normalnie jestem postrzegana jako pełna humoru i uśmiechu osoba, mam wrażenie, jakbym Was oszukiwała. Aż ciśnie mi się, żeby gdzieś pomiędzy tymi słowami powstawiac usmieszki i dopisac 'hej! było źle, ale już nie jest! nie przejmujcie się tak!' :)

Do dziekanatu zagadałam, pewnie po świętach mi odpowiedzą jak to w końcu z tym ubezpieczeniem u nas jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że do psychologów z NFZ nie chodzi się z takimi problemami, tylko z czymś hmm... poważniejszym.

 

:shock:

 

Poczucie krzywdy, poczucie winy, nieumiejętność wyrażania uczuć, zamknięcie się w sobie, introwersja, dysfunkcyjna rodzina, deficyt opieki rodzicielskiej, naruszanie granic seksualnych ze strony matki, molestowanie seksualne, gwałt... to są błahe problemy? Potrzebujesz pomocy psychologicznej i należy Ci się ona w kraju jak psu kiełbasa.

 

Jeśli studiujesz dziennie to masz ubezpieczenie automatycznie, jeśli zaocznie to tez masz na członka rodziny do 26 roku zycia na rodziców, jesli nie studiujesz to idź do urzedu pracy, zarejestruj sie i masz ubezpieczenie z urzędu pracy.

 

tahela ma rację. Możesz zapisać się sesje psychoterapeutyczne w przychodni, która ma kontrakt z NFZ. Potrzebne Ci będzie skierowanie od lekarza rodzinnego albo lekarza psychiatry.

 

Szczególną cechą jaką mozna zauważyc w moim zachowaniu jest to, że mówiąc o smutnych lub poważnych rzeczach - śmieje się. Osobie z którą rozmawiam, wielką trudnośc sprawia odgadnięcie, czy żartuję sobie, czy też mówię serio.

 

Tak się zastanawiam...

 

(...) według obowiązujących w psychiatrii kryteriów diagnostycznych podstawowym objawem X jest rozszczepienie pomiędzy myśleniem, zachowaniem, emocjami, sferą motywacyjną, ekspresją emocji, przejawiające się m.in. niedostosowaniu zachowania, emocji pacjenta do sytuacji i treści jego wypowiedzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te posty brzmią tak depresyjnie, normalnie jestem postrzegana jako pełna humoru i uśmiechu osoba, mam wrażenie, jakbym Was oszukiwała. Aż ciśnie mi się, żeby gdzieś pomiędzy tymi słowami powstawiac usmieszki i dopisac 'hej! było źle, ale już nie jest! nie przejmujcie się tak!' :)

Nie ty jedyna. Wiele osób , które znam ukrywają swe problemy pod maską nadmiernej wesołości czy poczucia humoru. Zapewne wielu twoich znajomych nawet nie przypuszcza co kryje się w twoim wnętrzu i być może nie uwierzyli by gdybyś im o tym opowiedziała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam...

 

(...) według obowiązujących w psychiatrii kryteriów diagnostycznych podstawowym objawem X jest rozszczepienie pomiędzy myśleniem, zachowaniem, emocjami, sferą motywacyjną, ekspresją emocji, przejawiające się m.in. niedostosowaniu zachowania, emocji pacjenta do sytuacji i treści jego wypowiedzi

 

Uh, bez przesady:) Jeden objaw, na dodatek w o wiele lżejszej formie, nie świadczy o tak poważnej chorobie.

 

Poczucie krzywdy, poczucie winy, nieumiejętność wyrażania uczuć, zamknięcie się w sobie, introwersja, dysfunkcyjna rodzina, deficyt opieki rodzicielskiej, naruszanie granic seksualnych ze strony matki, molestowanie seksualne, gwałt... to są błahe problemy?

 

A teraz będę wszystkiemu zaprzeczać... Poczucie krzywdy - było kiedyś, poczucie winy - brak, nieumiejętność wyrażania uczuć - może nie mam komu ich wyrażać, a może teraz faktycznie głupoty wypisuje, bo jest to problem z którym postanowiłam rzeczywiście walczyć, introwersja - na pewno nie, choć może nie ujawniłam tego zbytnio, zamknięcie w sobie - też nie, moi przyjaciele wiedzą jak się sprawy mają, ale ile można korzystać jedynie z pomocy przyjaciół... W to całe molestowanie też nie wierze. To za mocne.

 

Czyli mam iść do przychodni, zarejestrować się do internisty i poprosić go o skierowanie do psychiatry? Rzadko korzystam z pomocy lekarskiej, dlatego nie mam zbytnio pojęcia jak to funkcjonuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczucie krzywdy - było kiedyś

 

Czyżby? :D

 

Jestem osobą strasznie pamiętliwą. Na każdego człowieka patrzę z perspektywy tego jakie wywarł na mnie wrażenie przy pierwszym spotkaniu, czy pomógł mi, czy też wyrządził jakąś krzywdę. Złe słowo zostaje w mej głowie na zawsze. Mam wrażenie, że żyję przeszłością, nie potrafiąc się od niej oderwac.

 

Do nieumiejętności w wyrażaniu uczuć sama się najpierw przyznałaś, ale teraz już to wypierasz i negujesz:

 

Ogólnie mam problem z wyrażaniem swoich uczuc. Ukrywam je, nie potrafią wyjśc ze mnie na zewnątrz, a jeżeli już ktoś usilnie stara się cokolwiek ze mnie wyciągnąc, mówie to, co wg znanych mi regul ‘wypada mi w tym momencie powiedziec’, kompletnie tego nie czując.

 

Ale co tam. Matka mnie katowała, napierdalała paskiem z byle powodu, naruszała moją godność i sferę intymność pastwiąc się nade mną, dzieciaki mnie obmacywały i napastowały wbrew mojej woli, kumpel mnie zgwałcił... co tam. To za mocne. Dziewczyno, gdyby ktokolwiek z zewnątrz o tym wiedział, to wierz mi, że Twoja matka już dawna siedziałaby za kratkami. Podobnież jak koleżka-gwałciciel. Powiedz mi, co według Ciebie musiałaby zrobić Twoja matka, aby nosiło to znamiona przemocy fizycznej czy psychicznej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist ma rację. Doświadczyłaś tyle upokorzenia i bólu w życiu, że gdzieś Twoja granica dla akceptacji "nienormalności" podjechała w górę. Jesteś w stanie tolerować wiele patologii - molestowanie seksualne, upokorzenia związane z koniecznością rozbierania się do naga, obmacywanie ciała, błędy wychowawcze matki itp. - że redukujesz skalę ich negatywnego wpływu na rozwój psychiczny i emocjonalny. CzarnaMagia, to, co opisałaś w powyższych postach naprawdę kwalifikuje się do terapii psychologicznej. Twoje problemy to niechlubna scheda z przeszłości i traumy dzieciństwa. Mama nadzieję, że kwestie związane z ubezpieczeniem szybko się wyjaśnią i będziesz mogła skorzystać z terapii w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeśli chcesz, możesz pisać do mnie na PW. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ją rozumiem. Musiała wyprzeć to ze swiadomości bo nie mogła z tym żyć normalnie. Ja też tak mam. Cale dzieciństwo patrzylem na awatury w domu chociaz mnie nie tkna nikt palcem, ojciec bil matke i siostry a ja siedzialem i plakalem, podział majątku wszystkie szafki regaly siekierą na poł, telewizor sie nie chce włączyć? to poleciał na dwur razem z oknem,wybijanie szyb w domu ucieczki przez okno a ja zostawalem z ojcem bo kazdy wiedzial ze nic mi sie nie stanie, ja na to wszystko tylko patrzylem. To normalne że człowiek mowi o czymś cięszkim dla niego co bylo, to mowi o tym teraz jak by nic sie nie stalo, bo to poprostu już było. Podswiadomie wie że to niedopuszczalne ale jakos trzeba było z tym żyć i się z tym pogodzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmieniłem nazwę tematu, bo mi się ze zwłokami kojarzył. :shock:

Bardzo dobra decyzja Mati.

 

Czarna Magio Na pewno nikt z nas nie chce dla Ciebie źle.

W trosce o Ciebie wyjawiliśmy nasze odczucia.

Teraz wypierasz to, czego doświadczałaś. Zresztą....innych rodziców nie znałaś, więc możesz sobie nie zdawać sprawy, że to co opowiedziałaś to dysfunkcyjne wychowanie, patologia.

 

 

niewiemocokaman, Widzę, że też nie miałeś łatwo bidulku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedz mi, co według Ciebie musiałaby zrobić Twoja matka, aby nosiło to znamiona przemocy fizycznej czy psychicznej?

Czy ja wiem, nie potrafię określic granicy, w sumie przekroczyła już chyba wszystkie... Ale mając świadomośc, że jest chora, patrzę na jej zachowanie z większym dystansem, już nie wywołuje we mnie takiej agresji. Sama ma i miała ciężkie życie, nieudane małżeństwo, niechciane dziecko. Jednocześnie jest strasznie samolubną osobą, nie będę przytaczac przykładów dlaczego tak uważam, jest ich zbyt wiele. I nie jest jedyną winną tego wszystkiego, pamiętajcie, miałam...mam też ojca.

 

CzarnaMagia, Do psychiatry nie potrzeba skierowania, możesz iść bezpośrednio.

Wolałabym najpierw usłyszeć opinie psychologa:)

 

O związku akceptacji własnego ciała i depresji traktuje artykuł Pani psycholog Izabeli Gieryszewskiej, który można przeczytać pod linkiem: http://abcdepresja.pl/akceptowanie-wlasnego-ciala-a-depresja. Polecam!

W artykule pisze o depresji, myślach samobójczych, samookaleczeniu... Jako przykłady objawów wymieniane jest zakrywanie części ciała, uznane za nieatrakcyjne, zdeformowane, zakładanie za dużych ubrań, przyjmowanie maskujących pozycji ciała, zapuszczanie włosów itp. - kompletnie się z tym nie utożsamiam. Nie czuję się nieatrakcyjna, jeśli chodzi o jakiś defekt, to chyba każdy coś takiego ma, ja np. nie lubię swojego nosa, byc obrócona do kogos profilem itp., ale chyba to jeszcze nie dysmorfofobia? Brzydka to ja się czułam w dzieciństwie, chodziłam w wielkich chłopieńcych ciuchach, nie zachowywałam się w ogóle jak dziewczynka, miałam gdzieś czy jestem fajnie uczesana, czy mam ładnie pachnący błyszczyk na ustach, albo jak wyglądają moje paznokcie. A kiedy wchodziłam do łazienki omijałam lustro. Każdej nocy marzyłam o tym, by okazało się, że pod moją skórą ukrywa się inna osoba, że w końcu przyjdzie ktoś, rozetnie moją skórę nożem i wyjdzie z niej piękna dziewczyna... I tkwiłam w tym marzeniu latami, matko. :roll: Ale mi to wszystko przecież już przeszło... Nikt mi nie wierzy, że tak kiedykolwiek myślałam :-|

 

Co do ubezpieczenia okazało się, że musimy jakiś papierek w dziekanacie złożyć. Czyli jeszcze to wszystko trochę potrwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie traktuje swoje cielesnosci tak jak przystalo na kobiete.

 

Przejawia się to jedynie w ryzykownym używaniu czy nadużywaniu alkoholu i przygodnych kontaktach seksualnych czy czymś jeszcze?

 

Ok, przyjmijmy, że Twoja matka jest współwinna zaistniałego stanu rzeczy, ale to w dalszym ciągu nie usprawiedliwia jej postępowania w stosunku do Ciebie. Poza tym trudno, żebyś po tym wszystkim wiedziała jak stworzyć stabilny związek partnerski, gdy jako DDD otrzymałaś same negatywne wzorce.

 

- Aby zapisać się na prywatną psychoterapię nie potrzeba żadnego skierowania.

- Aby zapisać się na psychoterapię w ramach kontraktu z NFZ potrzebujesz skierowanie od lekarza rodzinnego lub lekarza psychiatry.

- Aby zapisać się na wizytę u lekarza psychiatry nie potrzebujesz skierowania od internisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×