Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kto ma rację?Ja czy on?To już obłęd.


memoni

Rekomendowane odpowiedzi

Wyprowadziłam się z toksycznego domu parę miesiący temu.Mój problem polega na tym,że mój chłopak,z którym mieszkam stale o wszystko ma do mnie pretensje.Oczywiście wie o mojej nerwicy i depresji,sam przeszedł depresję,ale już jest ok.Uważa,że jestem roztargniona,nie myślę logicznie,czyli inaczej mówiąc jestem głupia (tego ostatnie nie powiedział oczywiście).

Fakt,jestem osobą chaotyczną,roztargnioną.

Może przytoczę przykład z dzisiejszego dnia.Idziemy na autobus,on mówi,że spotkamy się tu i tu.Ja stwierdzam "Ok,czyli tam będziesz czekał?". A on na mnie naskakuje,że przecież przed chwilą o tym mówił.Ja chciałam normalnie pogadać,on jest wkurzony.Idziemy dalej,jesteśmy pod przystankiem. "Może poprawisz sobie ten kołnierzyk?" - irytacja w głowie i kiwanie głową...Jadąc cały czas patrzy się w okno.Mijamy mojego lekarza,mówię mu "Tu robiłam testy". On: "Tu,tzn gdzie?Jakie testy?" (parę dni temu je robiłam i stale o tym gadaliśmy)...Wkurzenie.

Jedziemy windą.Wchodzę naciskam przycisk "3",następnie do zamykania drzwi.Dwa razy.Okazuje się,że to znak otwarcia drzwi.Nie zauważyłam,znaku zamknięcia drzwi nie było.Znowu irytacja "Nie myślisz logicznie.Przeraża mnie to.Czemu taka jesteś?Nie rozumiem.Tak,tak,zapal sobie".

Idziemy do sklepu z butami,przymierza,staje koło mnie i nic nie mówi.Patrzę na niego.Cisza.Ekspedientka "lustro jest za panią".

Patrzy się później na mnie z nie wiem jak to nazwać nawet...z wyrzutem to za mało.

Takich przykładów mogłabym mnożyć.On wypomina mi te rzeczy,wałkuje je godzinami,robi z tego gigant-problem.

Na uczelni sobie radzę,jest ok,z innymi rozmawiam,itd. Pracuję. On twierdzi,że jest wyizolowana i nieogarnięta.Złości się o to na mnie,nie odzywa.

Mówiłam mu,że taka już jestem,ale to nie są jakieś duże problemy,problemem byłoby gdybym zapominała zamknąć drzwi czy zostawiła odkręcone kurki od gazu-daje przykład...

Nie wiem już...Powiedzcie mi,jak to widzicie...

Ja czuje się w takich sytuacjach źle,boje się,stresuję,nie odzywam.W ogóle z rozmowami też nam nie idzie,bo cokolwiek powiem on neguje za wszelką cenę,albo mówi,że mnie nie rozumie,co to ma do tego,itp. ...

Kocham go,on mnie też (tak twierdzi),nie chcę się wyprowadzać,dla niego to byłby koniec związku,w domu mam piekło,poza tym nie mam gdzie iść,nie mam stałej pracy.Czuje się bezradna.Wiem,że popełniam takie błędy.Ale czy to jest nienormalne,oznacza,że coś ze mną nie tak jeśli chodzi o życiowe sprawy?

Co mogę powiedzieć,gdy on "rzuca" takimi słowami? Ja wtedy zupełnie nie wiem co mam powiedzieć... Tak samo problem dotyczy rozmów codziennych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

on twierdzi,że to jest wielki problem dla mnie,chociaż mi to nigdy nie sprawiło kłopotów czy czegoś tam...nie wiem już...

tzn jemu chodzi o to,że 2 razy wcisnęłam ten sam przycisk i,że w takim razie nie myślę co robię,skoro strzałki były na zewnątrz skierowane..ja po prostu nie patrzyłam,instynktownie naciskałam.... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale w czym problem ja na uczelni miałam taka windę i tez mi sie myliło czasami, do windy sie trzeba przyzwyczaić i on tez sie myli na pewno kazdemu sie zdarza, bez przesadyzmu ,to jest robienie tzw. z widły igły albo ty to za bardzo przezywasz a on za bardzo się czepia bo ma czepialski charakter to przewaznie domena kobiet ten czepialski charakter, ale róznie to moze być i facetom sie zdarza a moze on jest negatywnie do kobiet nastawiony po prostu ogólnie bo matka mu dala popalić i tak ma po prostu, moze sie czepiała i była nadopiekuncza i sie nastawił,ze wszystkie sa wredne i trzeba im dowalać a najbardziej ttym , którym na nim zalezy bo jeszcze będa w jego podświadomosci to siedzi jaak mamusia chciały go kontrolowac a on sobie nie da bo miał to całe życie, ale nie wszystkie takie są są tez takie co mają inny charakter nawett jak jeemu w to trudno uwierzyć i podejrzewam ,ze w niedługim czasie jeszcze on sam by kontrolował taką a ona nic złego oprocz kolegownia sie by nie robiła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

memoni, w waszym związku szwankuje komunikacja. Podobnie jak poprzednicy uważam, że źle wciśnięty guzik od windy czy dezorientacja, gdzie w sklepie z obuwiem znajduje się lustro, to żadne problemy. Naprawdę. Jak można się wtedy zachować? Najlepiej z dystansem do siebie, uśmiechnąć się figlarnie, powiedzieć otwarcie: "Ależ ja jestem roztargniona". Nie robić z tego problemu. A jak zachować się, kiedy chłopak zachowuje się arogancko i czyni pretensje z tak błahych powodów? Nie warto wszczynać kłótni w sklepie, w miejscach publicznych, na przystanku autobusowym czy w autobusie. Lepiej poczekać aż warunki będą dogodne, np. poczekać do wieczora i porozmawiać spokojnie w domu. Wrócić do sprawy, która stała się "kłopotliwa" i powiedzieć, co się wówczas czuło. Jak powinien wyglądać taki komunikat? Nie wolno mówić tonem oskarżycielskim, skakać sobie od razu do gardeł, wypominać błędów. Komunikat powinien być prosty, jasny i konkretny. Mówimy o sobie i swoich odczuciach, nie stosujemy komunikatów "Ty", np. Ty mnie nie rozumiesz, Ty mnie nie szanujesz, Ty mnie źle traktujesz. Stosujemy komunikaty typu "Ja", np. "Słuchaj Michał, przykro mi jest, kiedy w sklepie podczas mierzenia butów, zachowujesz się nieprzyjemnie wobec mojej osoby i z ostentacyjną miną pokazujesz niezadowolenie i kpinę, że nie wiem, gdzie wisi lustro. Takie zachowanie mnie upokarza, rani mnie, źle się z tym czuję i wydaje mi się, że może to być też źle odebrane przez inne osoby, które są świadkami naszych zachowań". Trzeba dać szansę, by druga osoba powiedziała, jak ona widzi całą tą sytuację. Nie może jednak atakować i mówić z pozycji "bo Ty...". Powinna mówić o sobie - co ją drażni, irytuje, co chciałaby zmienić. O tym, jak konstruktywnie rozmawiać w związku, można przeczytać pod poniższymi linkami:

 

http://portal.abczdrowie.pl/jak-sie-klocic

http://portal.abczdrowie.pl/porozumienie-bez-przemocy

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ekspert, racja jesli chodzi o komunikaty "Ty" ale w tym przypadku wg. mnie to nic nie da, bo jemu wlasnie na tym pewnie zalezy, zeby jej bylo przykro i zeby ja to upokarzalo, celowo do tego dazy - 2 razy naciskala przycisk w windzie, a przeciez po 1 razie mogl jej powiedziec, ze to niewlasciwy przycisk, zaslonila lustro a on zamiast powiedziec : " Przejdz w bok, bo zaslaniasz mi lustro" stal milczac i celowo robiac z niej idiotke. I pewnie jak ona mu przekaze uczucia to on powie: "Przesadzasz", lub "To sie zmien", "Co Cie obchodzi co powiedza inni " itp. No ale niech dziewczyna probuje...

 

Jadąc cały czas patrzy się w okno.Mijamy mojego lekarza,mówię mu "Tu robiłam testy". On: "Tu,tzn gdzie?

 

W DUPIE!!! :twisted: Tak ja bym odpowiedziala na te celowe zabiegi, majace zrobic ze mnie tepa strzale ;)

 

Chloapaka pewnie krytykowali w domu rodzinnym i/lub poza nim i teraz on przenosi to na Ciebie. Ktos kto lubi siebie, nie krytykuje w ten sposob innych, a juz szczegolnie tych, ktorych kocha. Sprobuj odwrocic karty i sprawic, zeby on byl bardziej zadowolony z siebie, chwal go, a jego komentarze wobec Ciebie zlewaj (tzn. udawaj, ze zlewasz) przez jakis czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, nie znam intencji chłopaka, więc go z góry nie osądzam, czy celowo, czy niecelowo rani bliską mu osobę. Możliwe, że on nieświadomie zachowuje się w taki "uszczypliwy" sposób, powtarzając niekonstruktywne zachowania wyniesione z domu, albo faktycznie nie zaznał miłości rodzicielskiej, nigdy go nie chwalono, ma zaniżoną samoocenę i własne frustracje rozładowuje na kimś innym. Nie wiem... To są tylko domysły. Znam relację jednej strony - memoni. By być w miarę obiektywną w ocenie całej sytuacji, warto by było poznać zdanie chłopaka, a najlepiej być świadkiem ich wzajemnych relacji. Niestety, nie mamy takiej możliwości, więc jestem ostrożna w szafowaniu stwierdzeniami. Wychodzę jednak zawsze z założenia, że zmiany najlepiej zaczynać od siebie (choć to bardzo trudne). Jeżeli druga strona w związku tego nie doceni albo nie przejawia żadnego zainteresowania, żeby samemu również popracować nad sobą i zmienić coś na lepsze, wtedy można być nieco bardziej "radykalnym", przedsięwziąć kroki w kierunku profesjonalnej pomocy ze strony osób trzecich albo po prostu zrobić bilans i zastanowić się, czy relacja jest warta zaangażowania, czasu i wysiłku.

 

Niepokoi mnie jednak też motywacja, dla jakiej memoni pozostaje w związku.

Kocham go, on mnie też (tak twierdzi), nie chcę się wyprowadzać, dla niego to byłby koniec związku, w domu mam piekło, poza tym nie mam gdzie iść, nie mam stałej pracy.Czuje się bezradna.

memoni, czy trwanie związku tylko dlatego, że ma się nieciekawą sytuację w domu, dobrze rokuje dla relacji? Co daje ci ten związek, oprócz upokorzeń? Jak oceniasz jakość waszego bycia razem? Warto się nad tym zastanowić... Czy nie jest przypadkiem tak, że jesteś z chłopakiem, bo to lepsza alternatywa (mimo wszystko, mimo wad i uszczypliwości) niż sytuacja domowa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem z nim z powodu sytuacji domowej,nigdy nie miałam zamiaru,po prostu tak wyszło,że zamieszkaliśmy ze sobą.Kocham go.To jest pewne.Miał ciężkie dzieciństwo,ojciec alkoholik,rozwód,ojczym tyran,usamodzielnił się w wieku 17 lat.Twierdzi,że jest racjonalny itp.

Kiedy próbuję mu mówić co czuję,on mnie atakuje,chce mieć rację za wszelką cenę,mówię mu,że się staram,a skoro mi nie wychodzi to widocznie taka już jestem i to żaden problem.Dla niego duży.Wczoraj widziałam,że był zły,spytałam czy jest zdenerwowany,on przewrócił oczami i powiedział,że przecież czyta.Gdy w nocy poszłam zrobić po nim herbatę on powiedział: "Uważaj,bo się oparzysz".Chodziło mu o to,że wg niego wodę do herbaty trzeba zagotować (była ok.minuta po zagotowaniu).Rano dzwonił do mnie,spałam,kiedy się obudziłam oddzwoniłam i pierwsze pytanie moje "Dzwoniłeś?".I znowu-po co pytasz skoro wiesz.Tak się mówi...po prostu.Chyba,że nie -.- Po pożegnaniu się usłyszałam westchnięcie... Nie wiem co dalej...trudno mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

memoni,

Wiesz ludzie którzy mają tak ciezko moga być naprawde racjonalni z pewnych wzgledów i uczucia ciezko w nich rozbudzić, ja miałam ciężko tęz z ojcem nie lubilismy sie zwyczajnie po prostu, kłotnie i inne jazdy, ale miałam całe zycie poczucie jednak ,ze pomimo naszych kłotni i tego co sie dzieje jak przychodzi zagrozenie z zewnatrz staną rodzice po mojej stronie , to był pewnik jednak. Zreszta tak jest i z reszta rodziny kłotnie w środku sa w środku.Nawet jak poznałam raz faceta to chcieli jego namiary i sprawdzać go ciocia z wujkiem chcieli co to za jeden , przeswietlić jak to powiedzieli nie skorzystałam a mogłam.

moze naprawdę mu ciężko spróbuj rozmawiać i delikatnie do tego podchodzić z wyczuciem jednak.

Moze ma duzy brak zaufania do ludzi, po tym co przeszedł w domu, jest mu ciezko i trudno bo wydaje mu sie ze wszyscy go bedzie atakowac i krzywdzić i jest to zakorzenione głeboko w jego psychice, trzeba czasu i zrozumienia, wyczucia i taktu a wtedy pojawi sie i zaufanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

memoni, rozumiem, że jesteście ze sobą ze względu na uczucie. Chcecie być ze sobą, bo się kochacie (przynajmniej ty tak deklarujesz). Związek jednak to ciągła nauka kompromisów, ciężka, mozolna... i nikt nie powiedział, że łatwa. Jest ciężko, jak sama przyznajesz, ale mimo uszczypliwości i porażek, trzeba rozmawiać, ciągle i do skutku. Możliwe, że faktycznie twój partner powiela schematy wyniesione z domu rodzinnego - ciągle był tyranizowany, "na cenzurowanym", więc teraz w swoim związku też chce wszystko mieć pod kontrolą - poucza, wytyka błędy, które czynisz, bo kiedyś mu wytykano jakieś potknięcia. Musisz z nim o tym rozmawiać... Stopniowo, bez krzyków, delikatnie, ale bez aluzji i "podchodów". Jasno i konkretnie. Może z czasem twój partner zreflektuje się i zobaczy, że ciągłe kapryszenie i niezadowolenie do niczego zdrowego dla związku nie prowadzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×