Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem nikim...


kam80

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

Czuję, że moją dusza ugrzęzła na bagnach mojego ciała. Jest niezdolna do podrywu, by żyć. By ciało me napełnić żywodajnym płynem. Duszę się cała. Kompletnie pozbawiona iskry. Czuję tylko ból. Słodkawy, wylewający się z czary goryczy. Jest mdły. Robi mi się niedobrze od niego.

 

Sparaliżował mój umysł. Już nie działam, tylko wegetuję. Żyję z dnia na dzień. Oddycham, ale to za mało by żyć naprawdę. Ktoś, coś, odebrało mi chęci. Oślepiło, zakneblowało i ogłuszyło duszę. Dusza to życie. Brak duszy równa się ze śmiercią. Tą wewnetrzną, bo ciało wciąż żyje. Jestem, ale mnie nie ma. Żyję, choć nie żyję. Nie płaczę, choć wyję. Chodzę, choć stoję w miejscu. Działam, chociaż nie robię nic. Jestem nikim.

 

Dni spędzam na udawaniu, że szcześliwa jestem bez duszy. Noce spędzam na rozmyślaniu, kim w rzeczywistości się stałam.

 

Ja to nie ja. Ja to inna Ja. Mnie nie ma. A tak bardzo pragnę uwolnić swą duszę z więzienia. By napełniła mnie słońcem i radością. By dała wiarę w życia sens. Bym wkońcu zaczęła widzień kolory, czuć smaki, słyszeć dobro. Bym odnalazła drogę do Boga.

 

Tak bardzo to boli. Jestem tylko połową mnie samej. Moja dusza jest nierozerwalnym elementem życia. Bez niej nie jestem w stanie żyć.

 

Nie chcę żyć. Nie takim pustym życiem. Nie jestem w stanie dać siebie nikomu, bo mnie nie ma. Nie jestem w stanie nikomu dać dobra, bo dobra we mnie nie ma. Czarna dziura. Nie jestem w stanie nikomu dać radości, bo radości we mnie nie ma. Nie ma mnie. Więc po co żyć?

 

Jestem nikim. . .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że nikt nie jest w stanie mi już pomóc, oprócz mnie samej.

Ale to prawda. Jest ze mna fatalnie. Myśle, że straciłam nadzieję i żyję, bo żyję.

Napisałam, jeden ze swoich tekstów, myśli jakie mi towarzyszą każdego dnia, a potem układają się w słowa.

 

Mam na imię Kamila. Mam 31 lat... Cierpię na nerwicę , depresję i DDA od zawsze. Świadomości w tym temacie nabrałam 2 lata temu. Na moją głowę spadł czarny grad informacji. Złych informacji. Złych rzeczy. Brak pracy, brak perspektyw, mieszkanie pod jednym dachem z ludźmi, z którymi nie da sie normalnie żyć. Jestem chodzącą bombą zegarową. Nie sypiam, nie jem, nie mam siły oddychać. czuję, że sama się wpędzam w obłęd. Nie potrafie uczepić się czegoś pozytywnego i tym się karmić. Czasami myślę, że na moich barkach siedzi anioł ciemności i steruje mną tak jak uważa za słuszne i głośno przy tym smiejąc się mi do ucha. Jestem obolała od tego. Zatykam uszy, ale to nie pomaga. Zwierze, które wpada w potrzask, a się samo nie uwolni, zdycha. I ja czuję, że jestem w potrzasku.

Nie ma dnia bym nie myślała nad odejściem do krainy umarłych. Ale Bóg mi nie pozwala. Każe żyć bez duszy, w pokracznym ciele i z demonem na plecach. Pokutuję za grzechy i ucieram scieżkę do raju. Hahaha. Zabawne. Raj dla obłąkanych.

Czuję ogromny ból w sercu, chaos w głowie... Cierpię bardzo. Dzisiaj cierpię a jutro będę skrajnie zadowolona, że zyję. Na karuzeli apatii i euforii żyję każdego dnia. Wymiotuję tym. A w między czasie zabijam słowem. Zabijam ludzi mi bliskich. Oddaję w odwecie.

Cała jestem obolała. Nie wiem kim jestem i kim się staję.

Jestem jak DR. Jekyll i MR. Hyde.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinnam. Ale nie leczę się i nie chodzę na terapię.

Mieszkałam w Warszawie i tam miałam już załątwioną terapię ( na którą miałam czekać rok!) i nie dostałam żadnych leków. Tj. terapię grupową na oddziale dziennym , na która się nie kwalifikuję, bo może być opłakana w skutkach dla mnie (dla mnie tylko terapia na oddziale całodobowym- według lekarzy) , i zostałam wpisana na listę tylko na moją prośbę i na moją odpowiedzialność. Ale nie mieszkam już w Warszawie, a w swoim rodzinnym mieście muszę zacząć wszystko od nowa. nawet przeniesienie kartoteki jest bardziej skomplikowane niż myślałam. Ale podjęłam decyzję, że zadziałam. Jestem osobą wierzącą i tylko dla tego jeszcze nie umarłam i nikogo nie zabiłam (niestety moje napady złości narastają do granic apogeum) i wybrałam już ośrodek i psychologa. Nie wiem czy dam radę, bo po ostatniej wizycie u psychologa wylądowałam na izbie przyjęć w szpitalu psychiatrycznym (w Warszawie) na zastrzyku uspokajającym, bo dostałam załamania nerwowego. W tamtym okresie miałam załamanie za załamaniem. Dziś pod tym względem ejst nieco lepiej, ale mimo wszystko się boję. Paraliżuje mnie sama myśl o ośrodku i o mówieniu o sobie komuś prosto w oczy. Wolałabym pozostać anonimowa.

W Warszawie zdiagnozowano u mnie tylko DDA, silną nerwice (m.in. lękową) i silne zaburzenia osobowości. Dziś podejrzewam, że mam borderline i depresję dwubiegunową. Ale to tylko moje podejrzenia i bardzo sie tego wszystkiego boję. A przede wszystkim wstydzę się iść do ośrodka. I martwie tym, że pójdę , spotkam sie z psychologiem 4razy a potem mnie zostawią samej sobie ze skierowaniem na OZ tak jak w Warszawie. U mnie w mieście jest ośrodek katolicki i tam jest m.in psychologiem siostra zakonna. Ponoć bardzo fajna. Wybieram się do niej. Bo moje problemy osobowościowe to nie wszystko. Jak wspomniałam wyżej, jestem osobą wierzącą a ostatnio mam problem ze swoją wiarą. Obraziłam się na Boga i mi dodatkowo ciężko.

Wiem, że słowo WIERZĄCA+BÓG mogą kogoś tu śmieszyć , ale mnie nie i jest to dla mnie bardzo ważne.

Ciężko mi się zebrać w sobie i tam dojść. I zacząć walkę o siebie.

Mam przyjaciółkę, która cierpi na nerwicę i jest po terapii i dziwi się mnie, że jeszcze funkcjonuję i podziwia, że daję radę sama. Jakoś daję. Choć ostatnio jest mi coraz trudniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, wiara wiarą.

Zaburzenia/problemy psychiczne są NIE ZWIĄZANE z wiarą/niewiarą.

Dlatego polecałbym Ci kogoś innego niż siostra zakonna psycholog.

Śmiem twierdzić, że ona ma mniejsze doświadczenie niż specjaliści funkcjonujący w ośrodkach. Na pewno w kwestii wiary, ona ma większą wiedzę i doświadczenie.

A i żaden specjalista nie ma prawa ingerować w twoją religię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie uważam ,że pójście do zakonnicy- psychologa, to zły pomysł. Sama nie jestem osobą głęboko wierzącą , ale rozumiem ludzi którzy szukają ukojenia w wierze. ''wiara czyni cuda"".

Poza tym wielu ludzi mających kłopoty, zwraca się w stronę Boga. Warto próbować. Powodzenia Kam80 :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadna osoba duchowna, będąca terapeutą nie będzie obiektywna w swoich osądach i czynach - bo sama religia (tu mowa o katolickiej) powoduje, przez swoje całkiem sprzeczne z psychologią człowieka zasady, wiele napięć, obsesji, kompulsji i natręctw.

Jak dla mnie to ewidentna bzdura co piszesz. Ja uważam że nie branie pod uwagę aspektu duchowości w życiu (czyli odrzucenie religii) dopiero powoduje zamęt w życiu. Uważam że każdy człowiek jest tak stworzony, że jest w nas miejsce na duchowość - potrzebę kontaktu ze Stwórcą - i jeżeli się to odrzuca, to powoduje że nasze życie jest niepełne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wprowadziłam małą dyskusję na temat tego, czy psycholog świecki czy psycholog ściśle związany z wiarą i kościołem.

Dla mnie to ważne. Nawet bardzo ważne. Ale nie zmienia to faktu, że różnicy między taki a takim psychologiem nie ma żadnej. Nikt nikogo nie namawia do wiary w Boga i nie stoi z kijem i nie każe chodzić do Kościoła. Niezależnie od tego, czy jest to O., Brat, Siostra czy Ks. , to są ludzie wykształceni w kierunku pomocy człowiekowi. Mają pokończone Uniwersytety, Akademie, Kursy itp. i są dla nas.

Moja decyzja o wyborze tego ośrodka i tej psycholog (sa również świeccy psychologowie i świecki psychiatra) wzięła się z tego m.in., że na wizyte w ośrodku nie czeka sie miesiąc, dwa czy pół roku, tylko tydzień, maź. dwa. I ode mnie samej zależy czy będę chodzić na spotkania raz w miesiącu czy cztery razy w miesiącu. I nikt nie zostawi mnie samej sobie po czterech spotkaniach tylko będę uczęszczać tak długo na terapię ile będzie to konieczne. I to jest zasadnicza różnica między Katolickim Centrum Pomocy a Państwowym.

A inna sprawa, że ja mam poważne problemy z akceptacją starzenia się i odczuwam ogromną złość w tym aspekcie życia, panicznie boję się śmierci i nienawidzę ludzi. Mam wielki problem z wybaczaniem innym tego, co mnie złego zrobili. I inne. I uważam, że nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na moje pytania lepiej niż osoba duchowna, z racji tego, że sami są osobami wierzącymi tak jak ja. I nie ejst to szukanie ukojenia w Bogu, w wierze, czy szukanie ratunku w Niebie. Chodzi o punkt patrzenia na świat przez pryzmat Pana Boga.

Nie piszę tego po to, by nagabywać ludzi (Was) do chodzenia do Kościoła, a wyjaśniam tylko, skąd moja decyzja.

Nie wiem czy ktoś z Was był chociaż raz na izbie przyjęć w psychiatryku i przeżył koszmar z tym, jak tam traktuje się ludzi. Mnie osobiście potraktowano jak narkomankę, która przyszła wyludzić psychotropy. Lekarz byl taaaak wstrętny w obyciu, że moje załamanie nerwowe nasiliło się. Krytykował mnie, obrażał, w dodatku nie prowadził ze mną rozmowy tylko osąd przy dziesięciu studentach. Nie docierało do niego to co mówię. A we mnie narastała ogromna rozpacz, bo wiedziałąm, że ten lekarz nie pomoże mi chocbym tam umarła, i wielka agresja, że miałąm ochotę go zabić. Wyszłąm z gabinetu i położyłam się przed wejściem do budynku i płakałam i nikt się mną nie zainteresował, a lekarz w bezczelny sposób powiedział do studentów i do osoby , która mnie zaprowadziła do niego i trzymała za rękę, że "to kalsyczny przykład wyłudzania leków przez narkomanów". Ilu jest takich lekarzy? Ilu jest takich psychologów, którzy mają nas gdzieś i traktują podle? Nie jestem odosobniona w tym temacie.

 

Stąd moja decyzja, że nie pójdę więcej do Państwowego lekarza i ośrodka. Chyba, że zamkną mnie w szpitalu- wtedy wyjścia mieć nie będę.

 

Kazdy szuka pomocy tam, gdzie uważa za słuszne. I wybiera takiego psychologa, terapeutę czy lekarza, który mu najbardziej odpowiada. Jedni szukają pomocy na wszystkie możliwe sposoby, a inni nie robią nic. Tacy jesteśmy.

Jestem zdeterminowana , dokonałam wyboru, bo ja nie jestem w stanie dłużej funkcjonować w społeczeństwie. Czuję, że balansuję na granicy obłędu, i że za chwilę stanie się tragedia.

Mam problem z akceptacją życia, akceptacją samej siebie a tym samym nie akceptuję innych i życia innych. Czuję wielki gniew do ludzi, którzy w minimalny sposób skrytykują mnie lub zwrócą mi uwagę na coś. Przez lata przechodziłąm pranie mózgu jaka to ja głupia i tępa,że do niczego się nie nadaję, że pochodzę z patologicznej rodziny. Zostałąm zgwałcona. Piłam i ćpałąm by zapomnieć. Nie zapomiałąm, nie wybaczyłam, a gniew jest większy niż przed laty. Do takiego stopnia jestem zniszczona emocjonalnie, że boję się smej siebie, boję się żyć, boję się oddychać. Uciekam przed ludźmi bo boję się ich. Nie jestem w stanie szukać ambitnej pracy, bo boję się odpowiedzialności. Dzień w dzień prześladują mnie aktastroficzne wizje ze śmiercią w roli głównej. Mało sypiam. Nie ejstem w stanie wysłąwiać się porządnie w czasie rozmowy, tylko zaczynam się jąkać i blokują mi sie myśli. Jestem tak mocno zestresowana, że czasami zapominam jak mam na imię. A wiara w Boga i jego miłość do mnie jest jedynym punktem zaczepienia, bo inaczej już dawno doszłoby do tragedii.

Może ktoś uznać wiare za akt desperacji, ale ważne, ze jest coś, co nas jeszcze trzyma przed śmiercią.

 

-- 24 paź 2011, 15:30 --

 

Ps. Edytowałąm teks wyżej, ale niestety nie udało się, więc wybaczcie podwójną wiadomość.

I chciałąm dodać, że nienawidzę samej siebie. Tak bardzo nienawidzę! , że nie jestem w stanie żyć i cieszyć się tym co mam. Moje życie jest odstraszające. Nie mam nikogo! Nikt mnie nie kocha. Nikt nie jest w stanie ze mną wytrzymać. Ja sama nie jestem w stanie ze sobą wytrzymać. Patrzę w lustro i widzę życiową niedojdę. Śmiecia, który nie powinien żyć!!!! Bo jestem śmieciem. Nikim ważnym. Nikim!

 

-- 24 paź 2011, 21:09 --

 

Czas na hydroxyzynę i do wyra kochać się z sennymi koszmarami. Pływać z nimi w oceanie nienawiści. Poddawać się ich torturom. Co dziś mi zrobią? Wyrzucą z okna z 10go piętra? A może spalą żywcem? A moze pozwolą odpocząć bym im się tak szybko nie przekręciła na drugą stronę? Co by poczęli jakby stracili zabawkę swoją najlepszą? Nie mieliby radości. Na mnie już pora. Podałąm rękę na przywitanie i już wołają. Boję się.

 

-- 25 paź 2011, 15:50 --

 

Dzis nocna zmiana. Praca- moje wyzwolenie. Kocham pracować. Tylko tam nie myślę o sobie i o tym co w sercu piszczy. Jeszcze 5h i opuszczę swe sanktuarium ciemności. Dziś i tak wstałam lewą nogą i w jeszcze większym dole niż wczoraj. W dodatku strasznie jestem zdenerwowana. Sama nie wiem czym. Mój mózg domaga się chyba adrenaliny, a ja sie powstrzymuję (uzależniony od awantur). Cała się trzęsę i pocę. Takie to straszne. nienawidzę tego stanu. Więc czekam z utęsknieniem, kiedy znajdę się w pracy i będę ogła wyżyć się na rzeczach martwych i daść upust toksynie zatruwającej moje parszywe życie.

Noc straszna. Koszmary. Cieszę się, że dziś mnie to ominie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kam80, straszne to co piszesz o swoim życiu... a co do psychiatry, to chyba wyjątkowo źle trafiłaś :? ja trafiałam na raczej ok ludzi. kam80 oni mają obowiązek ci pomóc, nie dawaj za wygraną! Myślę że jak pójdziesz w inne miejsce i opowiesz co się stało to cię każdy inny lekarz zrozumie! W końcu to też są ludzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kam80to,że czujesz się nikim nie ma nic wspólnego z prawdą.To Twoje odczucie..tylko na które wpłynęły osoby z twego otoczenia.Wiara jest potrzebna..też jestem wierzący z praktyką różnie..dobre leki by Ci się przydały,miałas pecha trafić na lekarza bez powołania.Znam wielu psychiatrów i uwierz,to dobrzy fachowcy..nie zrażaj się jednym pajacem.Dobrze,że praca sprawia Ci przyjemność to wiele,pisz tutaj z nami co u Ciebie nie jesteś sama!masz zaniżoną samoocene przez pryzmat tego odczuwasz świat.Jesteś wartościową osobą tylko jeszcze nie nauczyłaś się tego dostrzegać,i tak o sobie myśleć.Pomyśl jednak o lekarzu leki przyniosłyby Ci ulge.Tak to też zależy od Ciebie..pozdrawiam.Pisz co u Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że nie branie pod uwagę aspektu duchowości w życiu (czyli odrzucenie religii) dopiero powoduje zamęt w życiu. Uważam że każdy człowiek jest tak stworzony, że jest w nas miejsce na duchowość - potrzebę kontaktu ze Stwórcą - i jeżeli się to odrzuca, to powoduje że nasze życie jest niepełne.

 

Osoba, która jest zarazem psychologiem, psychoterapeutą, a więc reprezentuje świat nauki, konwencjonalnej metodyki i jednocześnie otwarcie manifestuje swoją przynależność do jakiejkolwiek wspólnoty religijnej, a na dodatek w jej strukturach pełni rolę funkcyjną, nigdy* nie będzie obiektywna, bezstronna w swoich osądach, ocenach i opiniach na temat patogenezy, etiologii i sposobu leczenia zaburzeń psychicznych. Teorie Kościoła katolickiego odnośnie przyczyn powstawania chorób i zaburzeń psychicznych różnią się diametralnie i stoją w pełnej sprzeczności z naukowymi, empirycznymi teoriami - neurobiologiczną, psychologiczną i humanistyczno-egzystencjalną (właściwie nieważne jaka choroba, bo przyczyna zawsze ta sama - szatan i oddalanie się od Boga). Osobom duchownym brakuje kompetencji w tej dziedzinie, często nie rozróżniają podstawowych procesów kognitywnych i poznawczych. Co więcej, wielokrotnie osobiście spotkałem się z sytuacją (żeby nie było, że dokonuję insynuacji), gdy księża, zakonnicy czy osoby w jakikolwiek sposób związane z KK zniechęcały chorych ludzi do korzystania z tradycyjnych metod leczenia (przyjmowania leków przeciwdepresyjnych, uczęszczania na klasyczną psychoterapię), negując przy tym psychiatrię i psychologię jako taką, co przyczyniło się do pogorszenia stanu zdrowia tychże osób. Poza tym generalizujesz, uogólniasz i wpisujesz wszystkich pod jeden mianownik. Co to znaczy każdy? Ja nie odczuwam potrzeby kontaktu ze Stwórcą, a moje życie jest jak najbardziej pełne i kompletne. Poza tym nie czuję, aby moje życie duchowe było zubożone. Może to będzie szok, ale poza katechizmem katolickim istnieją również świeckie systemy etyczne, moralno-filozoficzne, ideologie rozwoju duchowego i samodoskonalenia. A co powiesz o religiach politeistycznych, gdzie jest wielu Stwórców? Albo o religiach, które wyznają Stwórcę bezosobowego, a nie osobowego? Albo o religiach, które w ogóle nie uznają koncepcji Stwórcy (np. buddyzm)? RP to państwo świeckie, a konstytucja jasno precyzuje tę kwestię:

 

Art. 256.

Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

 

Moje zdanie?

WIARA = TAK

RELIGIA = NIE

Wielu ludzi nie rozróżnia tych dwóch pojęć i traktuje je jak synonim.

 

A autora tematu po pierwsze witam na forum, po drugie nie jesteś nikim, bo nieistniejące osoby nie opłacają faktur za łącze internetowe i nie publikują postów w internecie ;) , a po trzecie jeśli kontakt z Bogiem przynosi Ci ukojenie to absolutnie Cię do tego nie zniechęcam, a wręcz na odwrót - apeluję do pogłębienia i kultywowania tej więzi. Za bardzo się jednak udręczasz i obwiniasz o swoją grzeszną naturę. W tradycji chrześcijańskiej Bóg jest miłosierny i wybacza.

 

*Znałem kiedyś jednego duchownego terapeutę, nawet go chyba rekomendowałem jakiemuś katolikowi na forum, w miarę łączył jedno z drugim, ale też już nieco trąciło od niego doktryną w procesie terapeutycznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. Dla mnie to jakiś bełkot bez składu i ładu i nie będę wchodzić nawet w polemikę. Wspomnę tylko, że Twoje negowanie kompetencji psychologów duchownych jest pozbawione jakiego kolwiek sensu. I jest to pomniejszanie ważności i wartości Kościoła Katolickiego. A jeszcze inna sprawa, nikogo na tym forum nie powinno interesować to, gdzie kto i z kim chce leczyć swoją duszę i za ile. To jest sprawa każdego z nas i nikomu nic do tego. To tak jak ja bym kwestionowała prywatne centra pomocy psychicznej i mówiłą, to tylko biznes i każdemu wmówią mega choroby byleby tylko wyciągać kasę z kieszeni. Do tego doprowadza Twoja logika.

Niestety, tysiące psychologów nie ma odpowiedniej wiedzy i odpowiednich kompetencji, czy to sa buddyści, czy katolicy, czy inni wyznawcy boga słońca czy boga drzewa. Dla mnie to bez znaczenia, gdzie i kto chce odnależć ciszę i spokój. Mnie pomaga Pan Bóg, w niego wierzę i wierzę w Kościół Katolicki i nikomu nic do tego:):):). Moja prywatna sprawa.

a inna sprawa Wiara i Religia się ze sobą nie wyklucza.

Wiara to przyjęcie istnienia czegoś bez żadnego dowodu wiarygodnie potwierdzającego ten fakt. I to się nazywa akt wiary. A religia to system wierzeń i praktyk (w religi katolickiej jest to praktykowanie według dekalogu m.in.). Jak masz jakieś wątpliwości to udaj się do pierwszego lepszego księdza a wytłumaczy Ci to dokładnie, według teorii katolickiej. Może będziesz miał lepszy obraz na ten temat niż karmiąć się setkami książek negujących Katolicyzm.

I uważam, że ta dyskusja jest 1. głupia, 2. kwestionująca moją decyzję, 3. nie ma żadnego sensu.

Bądź sobie takiej wiary jaka Ci pasuje najbardziej, a mnie zostaw w spokoju w imię szacunku do bliźniego. Bo to, co wiekszość z Was napisała , negując moją decyzję, jest zwyczajnym brakiem szacunku.

A jeśli nadal ktoś chce sobie podyskutować na ten temat, to w osobnym temacie, nie w moim, bardzo proszę :).

 

A jak byłabym buddystką i poszła an terapię duchową do centrum buddystycznego i tam poddawała się medytacji i innym rozmowom filozoficznym, to byłoby super? A chodzenie do psychologa duchownego będącego zwiazanym z Kościołem Katolickim to źle? Super myślenie.

Dzięki za wsparcie . Ale ludzie którzy negują decyzje innego człowieka (rozmówcy) nie wspierają a przeszkadzają.

 

Witam wszystkich serdecznie:). I zapraszam do rozmowy odnośnie problemów a nie wiary, bo po to tu chyba wszyscy jesteśmy , by sobie pomagać i zrozumieć. Bo każdy kto wchodzi na tego typu fora szuka akceptacji, zrozumienia i jakiejś pomocy. A nie negowania. Bo więcej z tego szkody niż pożytku.

 

I tyle w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lwia część mojego posta nie była skierowana do Ciebie tylko do polakity, ale najwyraźniej nie zauważyłaś tagu quote przed moją wypowiedzią, poza tym zrozumiałaś mój post kompletnie na opak. Przeczytaj ostatni akapit, ale tym razem z należytą uwagą. Nie wiem gdzie dopatrzyłaś się tu negacji religii katolickiej czy braku poszanowania swojej decyzji, tj. terapii u duchownego - ani w moim poście, ani w poście któregokolwiek z pozostałych forumowiczów wypowiadających się w tym wątku. Z mojego postu wypływa jedynie jeden wniosek, który jest zgodny z tym to co napisała linka - osoba duchowna nie będzie obiektywna w procesie terapeutycznym, gdyż kieruje się dogmatami i doktrynami. Podaj choć jeden cytat gdzie ktokolwiek obraził Ciebie albo religię katolicką. Chyba nie doczytałaś również, że osobiście poleciłem jednej z forumowiczek, która jest katoliczką, terapeutę-duchownego. Ale najwyraźniej, jak sama napisałaś, uznałaś mój post za bełkot po pierwszym wersecie i wcale go nie przeczytałaś. Wybitny przejaw szacunku wobec bliźniego, dyskutanta i pokaz umiejętności merytorycznej dyskusji.

 

Ciało (soma) leczy się u lekarza odpowiedniej specjalności, psychikę (psyche) leczy się u lekarza psychiatry, psychoterapeuty, duszę (anima) leczy się u kapłana, duchownego. Zaburzenia nerwicowe i depresyjne mają podłoże psychogenne (lub endogenne).

 

A jak byłabym buddystką i poszła an terapię duchową do centrum buddystycznego i tam poddawała się medytacji i innym rozmowom filozoficznym, to byłoby super? A chodzenie do psychologa duchownego będącego związanym z Kościołem Katolickim to źle? Super myślenie.

 

Gdzie ktokolwiek coś takiego stwierdził? Toż to jakaś nadinterpretacja i insynuacja. polakita napisała, że KAŻDY człowiek potrzebuje kontaktu ze Stwórcą, a jeśli tę potrzebę odrzuca to jego życie staje się niepełne. Więc pytam - jakim prawem twierdzi, że życie ateistów czy np. buddystów, którzy nie uznają koncepcji Boga osobowego, ani bezosobowego - jest niepełne? I jest to pomniejszanie wartości i ważności bezwyznaniowości. Was, katolików, w oczy kole rzekoma i domniemana negacja Waszej religii, ale przed negacją bezwyznaniowości i innowierstwa w zupełności nie macie oporów.

 

Z mojej strony koniec dyskusji na temat religii. Skończę to dygresją: Bóg mnie kocha i miłuje, stworzył mnie jako istotę na obraz swój i podobieństwo, i taką wyznaczył mi rolę w swoim nieskazitelnym Boskim Planie, nie kłóć się i nie polemizuj zatem z wyrokami samego Stwórcy. Więc tak - będę ateistą, antyteistą i antyklerykałem. A Ty bądź katoliczką, w pełni szanuję Twoją decyzję. Życzę zdrowia i jak najlepiej.

 

Jak polecę Ci konwencjonalnego psychoterapeutę, będę nakłaniał do wizyty u lekarza psychiatry, przyjmowania tymoleptyków - SSRI, TLPD, to Ty powiesz, że to be, to świeckie i poprosisz, żebym nie negował Twej decyzji. Ale ok, podyskutujmy o Twoim problemie. Syndrom DDA wymaga specjalistycznej psychoterapii u certyfikowanego terapeuty pod kątem tegoż syndromu, albo na terapii grupowej z ludźmi z podobną przypadłością. W zaburzeniach nerwicowych (lękowych) sprawdza się terapia poznawczo-behawioralna. Depresja niezależnie czy ma podłoże endogenne czy psychogenne wymaga kompleksowego podejścia, tj. farmakoterapii (selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny, trójcyklicznych leków przeciwdepresyjnych lub innych) i psychoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, a idąc do "państwowego" psychiatry skąd wiesz czy przypadkiem nie należy do sekty zwanej kościołem katolickim? Nie przeraża cię to że będzie cię leczył praktykujący katolik? Wbrew temu co piszesz ja nie widzę dysonansu między religią a leczeniem... Religia służy do ułożenia spraw duchowych, a medycyna do leczenia jeżeli ktoś jest chory.

 

-- 26 paź 2011, 18:32 --

 

Teorie Kościoła katolickiego odnośnie przyczyn powstawania chorób i zaburzeń psychicznych różnią się diametralnie i stoją w pełnej sprzeczności z naukowymi, empirycznymi teoriami - neurobiologiczną, psychologiczną i humanistyczno-egzystencjalną (właściwie nieważne jaka choroba, bo przyczyna zawsze ta sama - szatan i oddalanie się od Boga).

Obawiam się że pozostaje ci jeszcze dowiedzieć się więcej na temat teorii Kościoła katolickiego... bo to jest śmieszne co piszesz. Jak może zauważyłeś wiele osób wierzących czy też duchownych choruje na różne choroby i nikt nie mówi że to szatan :mrgreen: to jakieś magiczne średniowieczne myślenie, nie rozumiem skąd wziąłeś taką teorię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skomentuje na szybko, bo nie mam juz czasu ostatni akapit. moja zakonnica psychoterapeutka jest wyspecjalizowana w tych dziedzinach zarowno nerwicy jak i depresji jak i DDA. i nie neguje jej autorytetu i kompetencji. okaze sie fatalna, pojde do innego. a tuz obok niej jest lekarz psychiatra. swiecki! zobacyzmy jak bedzie. a przede man jeszcze i tak kompleksowe badania neurologiczne i tarczycy i mojej anemii ( na wlasny koszt! bo ani psychiatra ani internista nie chca dac mi skierowania na badania). setki razy oberwalam po glowie, w dodatku trulam sie toksynami i mialam rowniez wstrzas mozgu ale nikogo to nie obchodzi z lekarzy. w warszawie psychiatra rozmawial z emna 10min! a psycholozka , łacznie! 2h. wiec o czym tu mowa? nie ebde faszerowala sie pigulkami i robila z siebie krolika doswiadczalnego. a inna sprawa, ja sie na terapie grupowa nie nadaje (zadna). moze sie to zle dla mnie skonczyc. w gre wchodzi tylko indywidualna. na prywatna mnie nei stac i wykaldac meisiecznie 400zl a w panstwowym osordku serwuja po dluuugich miesiacach oczekiwania w kolejce tylko dzienna a ja pracuje i cche rpacowac. Osrodek, ktory wybralam, sam wpadl mi w rece. nie szukalam go. ale to ejdyny osrodek , ktory zajmie sie mna na dluzej niz 4x45min. i bede meic opieke psychologa i psychiatry. a czemu zakonnica? bo tylko ona zajmuje sie w tym osrodku takimi problemami jak moje. jesli uzna, ze powinnam isc do kogos innego to pojde. a poza tym korzystalam juz z wizyty u psychologa swieckiego ale strikte zwiazanego z wiara i duchowoscia. fenomenalny facet! ale przyjmuje tylko w warszawie. i bardzo mi pomogl. i pomogly siostry zakonne w moemcie, keidy zalamanie nerwowe szlo za zalamaniem i nie bylam w stanie juz funkcjonowac. pomogl mi skiadz. i nie cierpialam przez dlugi rok. a dzis wszystko wrocilo do punktu wyjscia, ale nie na tyle mocno bym konala z bolu. i bralam wtedy leki i zadna osoba duchowna nie kazala zaprzestac ich brania. leki od psychiatry! hahahaah na sen. stwierdzil, ze nie sa mi potrzebne zadne leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt Ci tutaj nie chciał dokuczyć czy urazić..ludzie piszą jak to widzą bo chcą Ci pomóc jak najlepiej potrafią.Jestem katolikiem,a medytuje..uprawiam joge i nie widze w tym nic sprzecznego.Byłem na terapii u pani psycholog i ona zakończyła terapie,bo zrobiłem coś co było sprzeczne z jej światopoglądem chociaż powinna być obiektywna..więc tak naprawdę nie wiesz na jakiego człowieka,psychologa trafisz..jest to loteria..Rób to co uważasz za stosowne,ale weź też pod uwagę to co ludzie tu napisali pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy ludzie zrozumieją, że to iż nie otrzymali jakiegoś skierowania na badania, nie zrefundowano im jakiegoś niezbędnego świadczenia medycznego, lub nie wykonano kompleksowej diagnostyki nie jest winą państwowych lekarzy i środowisk medycznych tylko systemu, biurokracji, postkomunistycznych naleciałości z pseudosocjalistycznego systemu i Narodowego Funduszu Zdrowia. Myślisz, że lekarzom uśmiecha się tona papierkowej roboty? :?

 

Do zarzutów polakity odniosę się później cytatami aktualnego papieża Benedykta XVI i postanowieniami ze współczesnych soborów z XIX i XXw. Zobaczymy wtedy kto nie zna tej instytucji. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×