Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pofilozofujmy sobie...


Lord Cappuccino

Rekomendowane odpowiedzi

Biologia zaprogramowała nas do trzech rzeczy:

 

1. Adaptacja (dostosowanie) - elastyczność w przystosowaniu do życia w zróżnicowanych warunkach środowiskowych i bytowych.

2. Przetrwanie (instynkt samozachowawczy)* - zaspokojenie podstawowych potrzeb fizjologicznych, eliminacja lub unikanie zagrożeń.

3. Prokreacja (reprodukcja) - wydanie potomstwa w celu przedłużenia gatunku i zachowanie genów w puli genetycznej.

 

Człowiek jako istota świadoma własnej śmiertelności i przemijalności, próbuje desperacko zaprzeczyć temu, co jest nieuniknione: śmierci. Toteż stara się osiągnąć tzw. "nieśmiertelność" poprzez:

 

a) życie pozagrobowe - udział w życiu wiecznym poprzez wiarę w osobowego Boga, nieśmiertelną duszę, reinkarnację, koncepcję wiecznego powrotu etc.

b) przedłużanie życia i zatrzymanie procesów starzenia się - wykorzystanie nanotechnologii, klonowania, krioniki, neutralizacji wolnych rodników tlenowych, modyfikacji genetycznych, połączeń elementów organicznych i cebernetycznych, zastosowanie zaawansowanych implantów etc.

c) przekazanie swoich genów potomstwu

d) sukces w życiu doczesnym - ponadczasowa sława, pozostawienie po sobie śladu, przetrwanie w pamięci potomnych etc.

"Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu"

 

Uzyskanie wysokiego statusu i pozycji społecznej, prestiż, szacunek, sława, popularność, gromadzenie dóbr materialnych, polepszanie warunków bytowych, spełnienie zawodowe, macierzyństwo/ojcostwo, samorealizacja, samodoskonalenie, osiągnięcie przyjemności, uzyskanie duchowej harmonii, kultywowanie pasji. To chyba najpopularniejsze składowe tzw. szczęścia w wypowiedziach respondentów.

 

Zakładając, że permanetne wyłączenie świadomości jakie następuje w chwili śmierci mózgu jest końcem definitywnym i ostatecznym - zasadne wydaje się pytanie - zatem jaki cel ma życie? Jaki sens ma żywot śmiertelnika (pomijając zadanie jakie postawiła przed nami natura)? Odpowiedź: Aby poczuć się szczęśliwym od czasu do czasu.

 

A to wszystko, jak i cała nasza dysputa jest przejawem nadmiernego myślenia abstrakcyjnego, gdyż na drodze ewolucji - kolokwialnie mówiąc - poprzewracało nam się w dupach. A ściślej rzecz ujmując - w mózgu.

 

"Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu" - tako rzeczę ja, król Julian.

 

* Wyjątek stanowią jednostki, które przejawiają zachowania autoagresywne, autodestrukcyjne i suicydalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żyj zgodnie ze swym własnym umysłem, własną odwagą i na własną odpowiedzialność.

Kieruj się sercem, bo umysłem i tak nie jesteś w stanie pojąć wszystkiego, zawsze pozostaną pytania bez odpowiedzi.

 

 

Aby poczuć się szczęśliwym od czasu do czasu.

Nic dodać, nic ująć. Niestety ludzie bardzo często zazdroszczą innym tego szczęścia i próbują na siłę ich zmieniać, żeby stali się tacy jak inni. I to powoduje ciągłe konflikty międzyludzkie, które zakończą się dopiero po śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, czy takie smutne.

 

Weź pierwszego lepszego "dresa" (chodzi mi tu bardziej, a właściwie jedynie o stan umysłu takiej persony). Do tego dążą filozofowie, do tego, co "dres" posiadł odrzucając właśnie jakąkolwiek filozofię nie będąc być może nawet jej istnienia świadomym. Jego istnieniem rządzi prost schemat zaspokajania najbardziej prozaicznych pragnień ciała.

 

Filozof na swojej drodze poznania, na tej kamienistej, ciernistej drodze ku samoświadomosci w szczególe, a świadomości ludzkiego bytu w ogóle dochodzi zwykle do wniosku, że wszelkie działania są zbędne, niszczące, wybory pozorne, bo i tak niosą ze sobą jedynie cierpienie.

 

Filozof chce być dresem, a dres po prostu jest sobą.

Filozof na początku swej drogi to emo, na końcu zaś jest dresem samoświadomym doskonale, zobojętniałym prawie doskonale.

Dres na początku swej drogi jest sobą w formie nieco niedoszlifowanej, na końcu zaś już doskonałej, choć nieświadomej.

 

Wnioski są proste:

dres > filozof

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie uważają,że ich zadowolenie zależy od tego,co się dzieje czyli od formy.Czyli od czegoś co podlega nieustannym zmianom.Radość istnienia,nie może przyjść w postaci żadnej formy,dobra,zdarzenia,tego co nam się przytrafia.Ta radość emanuje bowiem z bezpostaciowego wymiaru naszego wnętrza,z samej świadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie można być szczęsliwym jak Ci czegoś brakuje do szczescia a n mi brakuje pewnej osoby, wcześniej nigdy mi nie brakowało nikogo w takim stopniu, mogłam yc z kimsmogłam być sama poczucie szczescia było wem mnie a teraz po raz pierwszy brakuje mi kogoś.Nigdy nie myślałam,z etakk bardzo moze kogoś brakowąć czułam sie dobrze sama ze soba i inni ludzie byli fajni ale tylko dod,,atkiem do mnie samej , bo moje szczęscie było zalezne tylo odemnie i sie skończyło nagle, nigdy bym nie powiedział ze inna osoba moze miec taki wpływ na mnie to przecież nie ja , to nie lezy w mojej potrzebie, inna osoba jest tylko dodatkiem do mnie zawsze miałam takie poczucie i nagle bach to poczucie uległo diametralnej zmianie a mam ponad 30 lat a tylko raz w zyciu spotkałam taka osobe, tylko raz , która taK NA mnie WPŁYNĘŁA , JEŚI RAZ NA 30 lat sie taką spotyka to drugi raz za 30 lat dziekuje będę stara wtedy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zupełnie inne poczucie nie rozumiesz tego jak nagle spotykasz osobe, która czujesz jest twoim uzupełnieniem ze z nią tworzysz całość, że dopiero teraz jestes pełny, że do tej pory zyło sie w iluzji poczucia szcżęscia a to co sie czuło nie było pełnym szczesciem ,że dopiero z ta osoba ma sie poczucie ze sie naprawde istnieje i jest to silniejsze od wszystkich uczuc akie Cie zyciu spotkały i czujesz ze czekałes na coś takiego cąłe swoje zycie, nie chce o tym dyskutowąc bo tego nik t nie zrozumie kto tego nie czuje. Ja dawałm tez take rady innym i było to dla mnie oczywise co piszesz do czasu spotkania tej osoby , wszystkie moje zasrane mądrosci tego , które ty dajesz posypały siie w pył w jednej minucie.Tak to bywa i nie chce o tym mówić, bo wszystko co myśłam na temat związków do tamtej chwili i moich pogładów straciło na znaczeniu. Nie chce o tym juz pisać bo jest bez sensu.

 

-- 18 paź 2011, 11:21 --

 

Wolę na pw o czyms takim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się z twierdzeniem, że dres wiedzie prostolinijne życie oparte jedynie na pierwotnych instynktach, gdyż sprawa jest dużo bardziej skomplikowana niż może się na pozór zdawać.

 

- Dresiarze są nadwyraz troskliwymi, wrażliwymi i wyczulonymi na cierpienie bliźniego ludźmi, gdyż każdego przechodnia pytają "czy nie ma jakiegoś problemu".

- Specjalizują się w rozwiązywaniu konfliktów międzyludzkich i interwencjach w sytuacjach kryzysowych - swoich pacjentów najczęściej od razu wysyłają na OIOM.

- Utworzyli specyficzną subkulturę i wyznają skomplikowaną ideologię - "Trzeba spuścić wpierdol każdemu kto ma problem".

- Kierują się niepisanym kodeksem honorowym, zabiegają wśród ziomali o "rispekt" na dzielni, niezwykłą wagę przywiązują do sztandarowego sloganu pt. "szacunek ludzi ulicy".

- Stanowią złożoną strukturę terytorialną i posiadają głęboko zakorzeniony instynkt stadny - "Jak ktoś chce wydymać naszego ziomka to ma wpierdol".

- Otwarcie manifestują swój patriotyzm i miłość do ojczyzny poprzez dbałość o status quo demokracji i walkę z wizją państwa milicyjnego, co reprezentuje akronim CHWDP.

- Jako katolicy są ludźmi głęboko religijnymi, gdyż "tylko Bóg może ich sądzić".

- Muszą stale czynić "szpan", "juchtać" wszystkich naookoło i wystrzegać się mitycznej "siary" wokół której narosło już wiele legend.

- Wykonują ciężką pracę fizyczną, a także umysłową. Choć to ta druga sprawia im trzykrotnie większą trudność.

- Używają charakterystycznej nomenklatury i slangu w obrębie, którego powstało wiele dialektów (np. "Kurwa! Obsłużycie wy mi, kurwa, tę kartę od mojego starego, kurwa? Na chuj się tak lampisz, Ty, kurwa, kujonowaty pizdoklepie! Pedale, kurwa! Mam, kurwa, kartę od starych, bo im, kurwa, zjuchtałem, więc mi ją obsłużcie, kurwa! I wypierdalajcie mi w pizdu z kartami Wiza, czy jakoś tak, do chuja, kurwa!").

- Jako pełnoprawni Homo Sapiens robią dobry użytek z narzędzi, np. kija bejsbolowego czy kastetu.

- Dbają o kreowanie wizerunku (wypolerowana łysina, dresik z Tesco, 10kg łańcuch ze szczerego złota, zajebiste adidaski lub cichobiegi z najacza etc).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tu widzę dywagacje ad personam, której bardziej nadają się na priva. ;)

 

Co do zagadnienia:

Jeżeli osobnikowi do szczęścia w zupełności wystarcza realizacja podstawowych potrzeb fizjologicznych (tj. woda, jedzenie, defekacja, mikcja, tlen, potrzeby seksualne, bezpieczeństwo i sen) i jest takim życiem w pełni usatysfakcjonowany to ok. To jego sprawa. Oczywiście pod warunkiem, że nie pasożytuje, nie żeruje na socjalu i nie jest wrzodem na zdrowym organizmie narodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi, nie zgodzę się, filozof wcale nie chce być dresem, jeżeli by chciał to by po prostu nim był, a chce być kimś więcej, kimś kto może kiedyś przekazać komuś swoją wiedzę, czy przemyślenia. Poza tym, już wyżej doszliśmy do tego, że życie to także szczęście, do którego warto dążyć, więc nie tylko cierpienie, z resztą bez cierpienia nie wiedzielibyśmy co to szczęście i na odwrót, więc te dwa stany się wzajemnie uzupełniają tworząc jedną całość, zwaną... życiem.

Tak przynajmniej ja to widzę.

 

-- Wt, 18 paź 2011, 13:05 --

 

tahela, a mi brakuje tego, że nie poprawiasz literówek w swoich postach :P

 

-- Wt, 18 paź 2011, 13:09 --

 

Mad_Scientist, jakby to było Inso to dałbym Ci SOG-a za tamtego posta o dresach :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KeFaS dobrze prawi.

 

A jeśli już filozof miałby zaadaptować od dresa jakąś życiową dewizę to raczej: "Mieć na wszystko wokół wyjebane", a nie "Wyjebać wszystkim wokół". :lol:

 

Dzięki za SOG'a. ;) Tylko jeden cytat z /cenzurami/ sobie zapożyczyłem z neta na potrzeby mojego małego opracowania. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(tj. woda, jedzenie, defekacja, mikcja, tlen, potrzeby seksualne, bezpieczeństwo i sen)
Co to jest mikcja? Może mam za mało i powinienem dokupić?
shinobi, nie zgodzę się, filozof wcale nie chce być dresem, jeżeli by chciał to by po prostu nim był, a chce być kimś więcej, kimś kto może kiedyś przekazać komuś swoją wiedzę, czy przemyślenia.
Nawet gdyby chciał to by nie mógł, bo zbyt szeroki ma światopogląd. A dres to dres, myśli, że jest geniuszem i nie da się przekonać.
Poza tym, już wyżej doszliśmy do tego, że życie to także szczęście, do którego warto dążyć, więc nie tylko cierpienie, z resztą bez cierpienia nie wiedzielibyśmy co to szczęście i na odwrót

Szczerze powątpiewam w tą tezę, dawno, dawno temu miałem ci ja w sobie duże pokłady szczęścia i luzu, a nie zaznał ja wtedy jeszcze schiz i szaleństwa i jeszcze większych schiz, czyli i bez cierpienia można było wiedzieć co to szczęście.
"Mieć na wszystko wokół wyjebane"
Do tego przydałaby się instrukcja wdrożenia w życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikcja (łac. mictio) – medyczne określenie aktu oddawania moczu, inaczej oddawanie uryny, a w mowie potocznej szczanie pod blokiem. :P

 

-- 18 paź 2011, 13:21 --

 

Szczerze powątpiewam w tą tezę, dawno, dawno temu miałem ci ja w sobie duże pokłady szczęścia i luzu, a nie zaznał ja wtedy jeszcze schiz i szaleństwa i jeszcze większych schiz, czyli i bez cierpienia można było wiedzieć co to szczęście.

 

Pozwól, że odwołam się do nieco kontrowersyjnej analogii ze środkami psychoaktywnymi. Jak raz wychylisz kielona to efekty etanolu w Twoim organizmie nie utrzymują się dożywotnio. Euforia, poprawa nastroju, rozluźnienie z czasem zanikają. Tak samo jak zażyjesz "procha" to trip, choćby spowodował najwspanialszy błogostan w całym /cenzura/ wszechświecie, też nie trwa w nieskończoność.

 

W świecie, którego elementarną cechą jest przemijalność nie ma nic stałego. Podobnie jest ze szczęściem. Szczęście to według mojej definicji właśnie te "ulotne chwile", które trzeba wyłapywać i dla których warto żyć.

 

-- 18 paź 2011, 13:32 --

 

A w ogóle filozofowie, uczeni, mędrcy, jajogłowi rozkminiają sens życia od zarania dziejów i nie doszli do tej pory do żadnego konsensusu, więc wątpie, że my w tym wątku na forum dojdziemy do konstruktywnych wniosków. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×