Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pofilozofujmy sobie...


Lord Cappuccino

Rekomendowane odpowiedzi

To że z czymś toczy się polemika, nie znaczy że już to obalono. Psychoanaliza to jest nieusuwalny budulec psychologii i nadal się ją stosuje. Tylko teorie zostały udoskonalone, rozwinięte, przekształcone. A jeśli chodzi w ogóle o teorie psychologiczne, to raczej bym mówiła o modzie, a nie o tym, czy są ważne, choć nie jestem ekspertem.

 

-- 26 lis 2011, 23:43 --

 

Mad_Scientist

Krytycy psychoanalizy jako teorii naukowej twierdzą, że nie da się jej zweryfikować doświadczalnie, więc nie można jej zaliczyć do nauki, a jedynie do literatury, pseudonauki lub paranauki.
Tak się składa, że filozofia również jest nauką.

 

Filozofii też nie da się zweryfikować doświadczalnie. Error.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Freud jest już tylko postacią popkulturową, jego teorie zresztą też.

 

Psychologia jest do niczego. Przydaje się tylko w prostych sprawach i to nie zawsze, jak kłótnie małżeńskie, uzależnienia (które "leczy" sposobem mechanicznym), a w problemach trudnych coś tam pieprzy o zrozumieniu istoty problemu, dokopaniu się do przyczyny, a jak dla mnie to nic warte gadanie. Oni prawie nic nie wiedzą. Są jak botanicy, ponazywali wszystko, ale i tak nie wiedzą co z tym zrobić.

Woody Allen, całe życie spędził na kozetce psychologa i twierdzi, że niewiele mu to dało. To błędne założenie, że człowiek może się naprawić poprzez przypomnienie sobie, uświadomienie sobie swoich problemów, albo na siłę zmieniając nawyki. Może pomaga to w takich przypadkach, gdy ktoś jest zupełnie nieświadomy, że coś zrobił, że działa tak, a nie inaczej, ale gdy ktoś rozumie co mu jest, wie dobrze jak funkcjonuje, dlaczego tak się stało, to nie ma szans, żeby psychologia mu pomogła.

Jedyna nadzieja w rozwoju techniki i bezpośrednią, precyzyjną manipulacją mózgiem/umysłem tak, aby fizycznie zmodyfikować destrukcyjne mechanizmy psychiczne. Ale do tego jeszcze około 10-20 lat, poza tym to stwarza niebezpieczeństwo prania mózgu bez wiedzy klienta.

 

Jest jeszcze psychologia zorientowana na proces (czerpie garściami z Gestalt) i bardziej egzotyczna transpersonalna.

 

-- 26 lis 2011, 23:45 --

 

@refren

Jakiś error ci wyskoczył :-)

Tak się składa, że filozofia również jest nauką. A psychologia jako samodzielna dyscyplina naukowa wyłoniła się i wyewoluowała właśnie z filozofii.
Tak, jak matematyka, fizyka, biologia i jeszcze kilka innych dziedzin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mi, tylko Mad_Scientisowi wyskoczył error.

Po pierwsze nauki humanistyczne różnią się od przyrodniczo-matematycznych i wiemy to już od przełomu antypozytywistycznego. Po drugie, na moje niewprawne oko, rózni się czymś filozofia od nauk społecznych, gdzie od biedy możemy badać sobie jakieś teorie i ich zastosowanie w praktyce.

 

-- 26 lis 2011, 23:54 --

 

Dla ułatwienia: nauką nie jest tylko to, co jest sprawdzalne empirycznie. Inaczej filozofia nie byłaby nauką ani nie byłoby nauki o literaturze i innych humanistycznych.

 

-- 27 lis 2011, 00:06 --

 

Zmęczony:

Psychologia jest do niczego. Przydaje się tylko w prostych sprawach i to nie zawsze, jak kłótnie małżeńskie, uzależnienia (które "leczy" sposobem mechanicznym), a w problemach trudnych coś tam pieprzy o zrozumieniu istoty problemu, dokopaniu się do przyczyny, a jak dla mnie to nic warte gadanie. Oni prawie nic nie wiedzą. Są jak botanicy, ponazywali wszystko, ale i tak nie wiedzą co z tym zrobić.

Woody Allen, całe życie spędził na kozetce psychologa i twierdzi, że niewiele mu to dało. To błędne założenie, że człowiek może się naprawić poprzez przypomnienie sobie, uświadomienie sobie swoich problemów, albo na siłę zmieniając nawyki. Może pomaga to w takich przypadkach, gdy ktoś jest zupełnie nieświadomy, że coś zrobił, że działa tak, a nie inaczej, ale gdy ktoś rozumie co mu jest, wie dobrze jak funkcjonuje, dlaczego tak się stało, to nie ma szans, żeby psychologia mu pomogła.

 

Do tego momentu się zgadzam.

 

Jedyna nadzieja w rozwoju techniki i bezpośrednią, precyzyjną manipulacją mózgiem/umysłem tak, aby fizycznie zmodyfikować destrukcyjne mechanizmy psychiczne.

 

Oj, co za paskudny, nieoczekiwany dla mnie zwrot :P A rozwój duchowy to pies? Psychologia to zawężanie człowieka, a Ty jeszcze byś chciał wszystko sprowadzić do neuronów :/

A dusza, sumienie, sens życia to ch**?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, co za paskudny, nieoczekiwany dla mnie zwrot
Przepraszam najmocniej.
A rozwój duchowy to pies? Psychologia to zawężanie człowieka, a Ty jeszcze byś chciał wszystko sprowadzić do neuronów :/
Może i pies, nie znam się.

Nie wiem, mi nic nie pomaga, może ten cały rozwój to też czary mary, lub dla mnie to wszystko zbyt mądre. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dusza? Oj, to nie jest akurat kwestia faktów, tylko kwestia wiary. A ja w duszę, podobnież jak w osobowy/bezosobowy Absolut, siwego dziadka na chmurce, krasnoludki, wróżkę zębuszkę i niewidzialnego, różowego jednorożca, nie wierzę. Osobiście uznaję tylko soma - ciało i psyche - jako psychikę, choć dla niektórych psyche to odpowiednik duszy. Bo jak wyjaśnić fakt, że leki psychotropowe i narkotyki (czytaj: psychoaktywne substancje chemiczne) potrafią modulować nastrój, wpływać na postrzeganie, zmieniać percepcję, tok myślenia, treść myślenia, indukować określone reakcje emocjonalne? Co, niby wpływają na transcendentalny, ontologiczny byt umownie umiejscawiany w szyszynce (tzw. "Trzecie Oko")? Sama psychika też jest nieco abstrakcyjnym terminem. I na odwrót: np. pewna niezbyt rozgarnięta celebrytka stwierdziła kiedyś w wywiadzie dla brukowca, że nie wierzy w teorię ewolucji. Naukowiec zripostował to w następujący sposób: ewolucja to nie jest kwestia wiary, tylko kwestia faktów. Można się z nią zgadzać, można jej zaprzeczać i ją podważać - ale to w dalszym ciągu kwestia faktów - argumentów i kontrargumentów. A większość bezmyślnie małpuje (tak, o małpach też zaraz będzie mowa :P ), że według teorii ewolucji człowiek pochodzi od małpy, podczas gdy zakłada ona, że człowiek jest spokrewniony z małpą. A to jest różnica ku zaskoczeniu wielu.

 

Współczesna psychiatria dzieli teorie dotyczące sposobu wyjaśniania etiologii i patogenezy zaburzeń psychicznych na trzy podstawowe nurty:

- neurobiologiczny: który zakłada, że człowiek to organiczny wór mięcha, zbitek atomów, bioelektryczna konstrukcja złożona z organów, znaczenie ma tylko biochemia, spaghetti z neuronów w mózgu i sposób kodowania informacji przez białka - tamże należy się doszukiwać przyczyn zaburzeń psych.;

- psychologiczny: który zakłada, że podstawą zaburzeń psychicznych są wszelkie nieprawidłowości w procesach i mechanizmach psychologicznych (również tych podświadomych, nieświadomych);

- humanistyczno-egzystencjalny: czyli właśnie z pogranicza filozofii - dusza, sens życia, cel cierpienia w życiu człowieka itd. itp.

 

I paradoksalnie wielu znanych psychiatrów (np. Bilikiewicz) zapewnia, że wbrew pozorom te nurty nie stoją w sprzeczności ze sobą! Po prostu każdy z nich podchodzi do zagadnienia z innej strony i inaczej interpretuje określone, zaobserwowane zależności. Ja osobiście - nie będzie to wielkim zaskoczeniem - jestem głównie zwolennikiem teorii neurobiologicznej (choć pozostałych dwóch nie spycham na boczny tor i nie lekceważę). Mogę być, jak to kolega określił, "ograniczony" i zaślepiony nauką - nie uwłacza to mi w żaden sposób. ;) Rozwój duchowy pojmuję bardziej w kategoriach ciągłego samodoskonalenia się, samodokształcania i dążenia do szczęścia - jakkolwiek jest ono przez każdego indywidualnie postrzegane i definiowalne.

 

A porzekadło "czas goi rany" to wierutna bzdura. Czas sam nic nie leczy bez naszego wkładu i ingerencji. Gdyby tak było to w ogóle nie było by tego forum (wielu ludzi leczy się tu bezskutecznie kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczesna psychiatria dzieli teorie dotyczące sposobu wyjaśniania etiologii i patogenezy zaburzeń psychicznych na trzy podstawowe nurty:
Pierwszą rzeczą jaką można powiedzieć o wsp. psychiatrii to to, że jest nieudolna.
- neurobiologiczny: który zakłada, że człowiek to organiczny wór mięcha, zbitek atomów, bioelektryczna konstrukcja złożona z organów, znaczenie ma tylko biochemia, spaghetti z neuronów w mózgu i sposób kodowania informacji przez białka;

- psychologiczny: który zakłada, że podstawą zaburzeń psychicznych są wszelkie nieprawidłowości w procesach i mechanizmach psychologicznych (również tych podświadomych);

- humanistyczno-egzystencjalny: czyli właśnie z pogranicza filozofii - dusza, sens życia, cel cierpienia w życiu człowieka itd. itp.

Trzy warstwy, jedna wynika z drugiej, pierwsza najbardziej podstawowa, reszta to tylko wyższa forma abstrakcji.

A i tak wszystko jest zdeterminowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A teraz przykład filozoficznego rozważania, które podlega falsyfikacji.

 

Wysuwam "teorię Mad#1". Twierdzenie brzmi: Nibylandia istnieje w rzeczywistości. Teoria T implikuje, iż w realnym świecie istnieje kraina zwana Nibylandią. Wiemy, że to nieprawda i nie ma żadnych dowodów na istnienie takiej krainy, zatem teorię "Mad#1" należy odrzucić jako fałszywą.

 

Wysuwam "teorię Mad#2". Twierdzenie brzmi: Afryka istnieje. Teoria T implikuje, iż w realnym świecie istnieje kontynent zwany Afryką. Jako, że istnieją zapisy kartograficzne, zdjęcia satelitarne, fotografie, ryciny, pisemne i ustne relacje mieszkańców i turystów, wiemy, że to prawda i Afryka istnieje. Zatem teorię "Mad#2" należy przyjąć jako prawdziwą.

 

Czysta logika matematyczna.

 

A teraz:

 

Wysuwam "teorię Mad#3". Twierdzenie brzmi: Afryka nadal istnieje w tej chwili (chodzi dokładnie o ułamek sekundy, gdy czytasz ten post). Teoria T implikuje, iż kontynent zwany Afryką nadal istnieje w realnym świecie. Jeśli w tej chwili przebywasz na terenie Afryki, prowadzisz videokonferencję z osobą zamieszkującą teren Afryki czy pracujesz w NASA i przeglądasz na bieżąco zdjęcia satelitarne w real-time to można uznać twierdzenie za prawidłowe i przyjąć teorię "Mad#3" jako prawdziwą. Gorzej, jeśli nie masz żadnej z ww. możliwości. Jak wówczas potwierdzisz, bądź zanegujesz, że Afryka w dalszym ciągu istnieje. Czy możesz z całą pewnością stwierdzić, że Afryka nie padła ofiarą inwazji kosmitów, masywnego kataklizmu czy wybuchu nuklearnego, a Ty jeszcze nie zdążyłeś się o tym dowiedzieć z mass-mediów?

 

(Tak, takich pierdół uczą na filozofii akademickiej :P).

 

-- 27 lis 2011, 14:07 --

 

Pierwszą rzeczą jaką można powiedzieć o wsp. psychiatrii to to, że jest nieudolna.

 

Przynajmniej jest bardziej ludzka niż w zamierzchłych czasach. Wiesz, lobotomia transorbitalna, tortury, elektrowstrząsy bez anestezjologa i te sprawy.

 

-- 27 lis 2011, 14:50 --

 

Na podobnej zasadzie można rozważać sens życia. Podstawowe pytanie wyjściowe brzmi czy ludzkie życie ma sens?

 

A1: Tak.

Q: Dlaczego?

- Gdyż, bo, ponieważ (...)

 

A2: Nie.

Q: Dlaczego?

- Gdyż, bo, ponieważ (...)

Zagłębiając się dalej w tę odnogę możemy dojść do ideologii zwanej nihilizmem egzystencjalnym.

 

Ale będą to tylko ni mniej ni więcej subiektywne wynurzenia respondentów, więc raczej nie dojdziemy do żadnych ustandaryzowanych wniosków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pogląd, że psychologia jest niefalsyfikowalna dotyczy tylko i wyłącznie psychoanalizy, jest to przykład z początków XX wieku, a dokładnie było to spostrzeżenie Poppera odnośnie twierdzeń Freuda, który upatrywał źródeł nerwicy w traumatycznych przeżyciach seksualnych z dzieciństwa (chodzi o molestowanie) i gdy przychodzili do niego pacjenci, to w przypadku części faktycznie okazywało się, że miał rację... a w przypadku tych co do ktorych sie mylil stwierdzal, ze ich psychika wrzucila to w glab podswiadomosci i tego nie pamietaja... w tym sensie psychoanaliza byla niefalsyfikowalna bo w każdym przypadku Freud miał "rację".... temu sposobowi uprawiania nauki Popper przeciwstawiał właśnie poglądy Einsteina, które można było sfalsyfikować (przynajmniej teoretycznie)... ze współczesną psychologią jest zupełnie inaczej... szczególnie odkąd mamy do czynienia z behawioryzmem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to sobie pofilozofuję.

 

Może sny to niekoniecznie wytwór wyobraźni, ale wędrówka kwantowej świadomości do równoległych rzeczywistości lub rzeczywistości o innych prawach fizyki.

Jeśli równoległe rzeczywistości istnieją, a rozbłyski gamma mogą naruszyć całą czasoprzestrzeń, to mogą one wpływać na bieg zdarzeń dla danej kwantowej świadomości.

Jeśli wszechświaty w wieloświecie się przemieszczają, to może dochodzić do ich zderzeń i nasz wszechświat w każdej chwili może przestać istnieć.

Jeśli istnieją wszechświaty z innymi prawami fizyki, to mogą istnieć takie, w których dzieją się podobne rzeczy, co u nas w filmach fantastycznych i bajkach.

Pomijając fizyczną niemożliwość osiągnięcia prędkości nieskończonej, dokąd doleciałby człowiek, gdyby osiągnął prędkość nieskończoną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się z twierdzeniem, że dres wiedzie prostolinijne życie oparte jedynie na pierwotnych instynktach, gdyż sprawa jest dużo bardziej skomplikowana niż może się na pozór zdawać.

 

- Dresiarze są nadwyraz troskliwymi, wrażliwymi i wyczulonymi na cierpienie bliźniego ludźmi, gdyż każdego przechodnia pytają "czy nie ma jakiegoś problemu".

- Specjalizują się w rozwiązywaniu konfliktów międzyludzkich i interwencjach w sytuacjach kryzysowych - swoich pacjentów najczęściej od razu wysyłają na OIOM.

- Utworzyli specyficzną subkulturę i wyznają skomplikowaną ideologię - "Trzeba spuścić wpierdol każdemu kto ma problem".

- Kierują się niepisanym kodeksem honorowym, zabiegają wśród ziomali o "rispekt" na dzielni, niezwykłą wagę przywiązują do sztandarowego sloganu pt. "szacunek ludzi ulicy".

- Stanowią złożoną strukturę terytorialną i posiadają głęboko zakorzeniony instynkt stadny - "Jak ktoś chce wydymać naszego ziomka to ma wpierdol".

- Otwarcie manifestują swój patriotyzm i miłość do ojczyzny poprzez dbałość o status quo demokracji i walkę z wizją państwa milicyjnego, co reprezentuje akronim CHWDP.

- Jako katolicy są ludźmi głęboko religijnymi, gdyż "tylko Bóg może ich sądzić".

- Muszą stale czynić "szpan", "juchtać" wszystkich naookoło i wystrzegać się mitycznej "siary" wokół której narosło już wiele legend.

- Wykonują ciężką pracę fizyczną, a także umysłową. Choć to ta druga sprawia im trzykrotnie większą trudność.

- Używają charakterystycznej nomenklatury i slangu w obrębie, którego powstało wiele dialektów (np. "/cenzura/! Obsłużycie wy mi, /cenzura/, tę kartę od mojego starego, /cenzura/? Na /cenzura/ się tak lampisz, Ty, /cenzura/, kujonowaty pizdoklepie! Pedale, /cenzura/! Mam, /cenzura/, kartę od starych, bo im, /cenzura/, zjuchtałem, więc mi ją obsłużcie, /cenzura/! I wypierdalajcie mi w pizdu z kartami Wiza, czy jakoś tak, do /cenzura/, /cenzura/!").

- Jako pełnoprawni Homo Sapiens robią dobry użytek z narzędzi, np. kija bejsbolowego czy kastetu.

- Dbają o kreowanie wizerunku (wypolerowana łysina, dresik z Tesco, 10kg łańcuch ze szczerego złota, zajebiste adidaski lub cichobiegi z najacza etc).

to się nazywa wyczerpująca argumentacja swojej opinii :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też chyba jestem dresem ? Bo w domu chodzę tylko w takim stroju.Czy każdy dres to katolik ? Na pewno są wśród tej grupy i tacy.Ale to tak,jak powiedzieć, że każdy z Gdańska ma kuter rybacki.Dziękuje z takich patriotów,co biegają z nożami po Nowej Hucie i szukają zaczepki.No,tak dla nich każdy kto się dobrze uczy do pedał.Dziwne to trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger, mam powody by napisać że życie ma sens:

-przyjemność radość szczęście warto zaryzykować nawet cierpienie i istnienie mimo bólu dla tego

-nie wiemy gdzie to wszystko zmierza -ewolucja wszechświat itd. dlatego zakańczanie życia jest bez sensu bo nie mamy pewności co się bardziej opłaca a śmierć jak na razie to droga bez powrotu :lol::P

-z ciekawości dokąd to wszystko zmierza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to wszystko, jak i cała nasza dysputa jest przejawem nadmiernego myślenia abstrakcyjnego, gdyż na drodze ewolucji - kolokwialnie mówiąc - poprzewracało nam się w dupach. A ściślej rzecz ujmując - w mózgu.

 

No to powinny Cię cieszyć czasy dzisiejsze, bo wygląda na to - patrząc na czytelnictwo etc - że powraca kultura oralna ( albo jakaś inna zbliżona w swej naturze ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat w sam raz dla mnie. Mam jakiś pociąg do niebytu. Lubię np. rano nie wstawać od razu a leżeć przez pół dnia z zamkniętymi oczami, jeśli mam możliwość. Potem to skutkuje objawem deprywacji sensorycznej. W zależności jak się trafi zazwyczaj jest to nieprzyjemne. Jak tak leżę w ciemności, ciszy, bezruchu. Wtedy zazwyczaj jest cisza i pustka. Bezsens i chaos. Ale chyba jednak jestem agnostykiem, bo w takich chwilach jednym zaburzeniem pustki jest myślenie. A że nie ma o czym myśleć, bo nie zdążyło się napotkać w ciągu dnia żadnych problemów i nie ma punktu zaczepienia, dodać trzeba jeszcze moje wyciszające myśli doświadczenia z medytacją, ta cisza wyniszcza. Ostatnią nadzieją jest uwaga: modlitwa. Modlitwa ta jest raczej mało twórcza, są to mniej więcej pojedyncze zdania. Oceniam, że jest to wina pewnego rozbicia osobowości i tylko zewnętrzny byt, do którego się można odwołać jest w stanie rozbić to zaburzenie. Więcej takich nocy i kto wie, może wykonam rzecz poruszoną w modlitwie i "zacznę chodzić do Kościoła, by w zgodzie ze słowami JPII chwalić Jezusa Zmartwychwstałego i dążyć do życia wiecznego na uczcie u Pana". Nie chodzę do Kościoła od 7 lat, a nadal ta religia jest taka bliska mi. Niektórych rzeczy nie można się tak po prostu wyrzec. Religia to nie św. Mikołaj, w którego się przestaje wierzyć jak się ma 8 lat, to chyba coś więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wartości niematerialne nie mają sensu /wartości bo czasami sobie zaprzeczają. ...

Syn zabija strzalem w glowe chora na raka matke która meczy się  strasznie ..... (likwidując jej męczarniach w mgnieniu oka)

Jaka wartość ma ten czyn?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zależy kto go ocenia. Dla osoby wierzącej, dla której najwyższym darem jest życie, będzie wartościowany negatywnie. 

Dla kogoś, kto nie widzi w samym życiu głębszej wartości ani sensu, może to być właściwe moralnie, ponieważ pozbawia kogoś ciężaru istnienia i bólu. 

 

Najważniejsza jest tu wola tej matki. Czy tego właśnie chciała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×