Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 14.12.2020 o 12:01, alone05 napisał:

jestem totalnym nieudacznikiem, nie mam ani studiów ani męża ani dziecka.

Ja nie mam studiów, żony, dziecka pracy, znajomych.Jedynie co mam  to lęk który jest tak ogromny przed zmianą niż piekło w którym żyje. 

Edytowane przez niewiemconiewiemjak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.01.2021 o 22:08, niewiemconiewiemjak napisał:

Ja nie mam studiów, żony, dziecka pracy, znajomych.Jedynie co mam  to lęk który jest tak ogromny przed zmianą niż piekło w którym żyje. 

 

A ja mam w sumie wszystko a nawet więcej a i tak nie jestem w stanie się z tego cieszyć...chociaż plus jedyny taki, że umiem to na tyle docenić żeby tego nie schrzanić jakimś impulsem (a przynajmniej taką mam nadzieję)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, nieprzenikniona napisał:

 

A ja mam w sumie wszystko a nawet więcej a i tak nie jestem w stanie się z tego cieszyć...chociaż plus jedyny taki, że umiem to na tyle docenić żeby tego nie schrzanić jakimś impulsem (a przynajmniej taką mam nadzieję)

Skoro masz wszystko i nie jesteś w stanie sie z tego cieszyć to może jednak nie jest to czego chciałaś 🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@niewiemconiewiemjak ja sama nie wiem czego chcę...w sumie mam najlepszą z możliwych wersji życia, którą mogłam sobie wyobrazić (mam męża który mnie kocha, dzieci, prace którą lubię i w której się spełniam, dobrą sytuację finansową i nawet nie wyglądam najgorzej 🙃)...problem polega na tym, że zanim to wszystko miałam też czułam się tak samo do kitu ale przynajmniej mogłam to zrzucić na okoliczności a teraz jednak pozostaje spojrzenie sobie w twarz i przyznanie się do tego, że sama sytuacja życiowa dużo daje ale nie zmieni tego czego sami nie zmienimy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, nieprzenikniona napisał:

@niewiemconiewiemjak ja sama nie wiem czego chcę...w sumie mam najlepszą z możliwych wersji życia, którą mogłam sobie wyobrazić (mam męża który mnie kocha, dzieci, prace którą lubię i w której się spełniam, dobrą sytuację finansową i nawet nie wyglądam najgorzej 🙃)...problem polega na tym, że zanim to wszystko miałam też czułam się tak samo do kitu ale przynajmniej mogłam to zrzucić na okoliczności a teraz jednak pozostaje spojrzenie sobie w twarz i przyznanie się do tego, że sama sytuacja życiowa dużo daje ale nie zmieni tego czego sami nie zmienimy...

Być może jakiś cel którego trzeba poszukać by coś zmienił🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@niewiemconiewiemjak 

4 minuty temu, niewiemconiewiemjak napisał:

Być może jakiś cel którego trzeba poszukać by coś zmienił🤔

No właśnie celem samym w sobie stało się ogarnięcie swojej psychiki aby wreszcie cieszyć się tym co mam 🙂

Już po prostu wiem, że szukanie sensu w "rzeczach" zewnętrznych nic nie da jeśli nie znajdzie się go w sobie samym

Edytowane przez nieprzenikniona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem jakąś niespokojna, znowu mi się nie chce niektórych czynności. 

W pn dostałam pracę i się boję czy podołam zadaniom. Nie wiem czy to może stres czy leki mniej działają. Doszedł lekki strach przed wyjściem z domu. Np w Nd byłam w kościele, było okej. A dziś mam iść rano i już się czuje niepewnie.. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, który już raz mam wszystkiego dość. Mam 28 lat, odkąd pamiętam jest smutny i niezadowolony i nie wierzę, żebym kiedykolwiek poznał co to szczęście.

Dużo za mną. Alkoholizm w rodzinie, mój alkoholizm, rozwód rodziców, pobyty w Pogotowiu Opiekuńczym, brak wykształcenia, problemy z  pracą i jeszcze niejedno by się znalazło. Szybko dorosłem i  chyba bezpowrotnie straciłem radość z życia. Kompletnie nie wiem czym jest czerpanie z życia, optymizm, pogoda ducha. Nie wierzę w nic i nie mam żadnych podstaw by wierzyć, że będzie lepiej.

Niby już jaki czas nie piję, chodzę na terapię grupową i indywidualną, ale jakość mojego życia się nie zmienia. Nadal jest tragiczna. No i samotność. Mieszkam w największym polskim mieście a i tak nie mam nikogo do pogadania. Wirtualnie też. Pisałem ostatnio z jedną dziewczyną, która nagle zamilkła. Nie była to żadna wielka znajomość, ale zawsze coś.

Gdybym chociaż nie miał problemów z pracą, może bym jakoś w miarę trwał, choć to też żadne życie. Za kilka dni zostanę bez kasy, bo już mi się kończy i dopiero będzie bal.

Dlaczego moje życie musi być takim koszmarem? Serio wolałbym się nigdy nie urodzić.

Edytowane przez sorge

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.01.2021 o 20:00, sorge napisał:

Nie wiem, który już raz mam wszystkiego dość. Mam 28 lat, odkąd pamiętam jest smutny i niezadowolony i nie wierzę, żebym kiedykolwiek poznał co to szczęście.

Dużo za mną. Alkoholizm w rodzinie, mój alkoholizm, rozwód rodziców, pobyty w Pogotowiu Opiekuńczym, brak wykształcenia, problemy z  pracą i jeszcze niejedno by się znalazło. Szybko dorosłem i  chyba bezpowrotnie straciłem radość z życia. Kompletnie nie wiem czym jest czerpanie z życia, optymizm, pogoda ducha. Nie wierzę w nic i nie mam żadnych podstaw by wierzyć, że będzie lepiej.

Niby już jaki czas nie piję, chodzę na terapię grupową i indywidualną, ale jakość mojego życia się nie zmienia. Nadal jest tragiczna. No i samotność. Mieszkam w największym polskim mieście a i tak nie mam nikogo do pogadania. Wirtualnie też. Pisałem ostatnio z jedną dziewczyną, która nagle zamilkła. Nie była to żadna wielka znajomość, ale zawsze coś.

Gdybym chociaż nie miał problemów z pracą, może bym jakoś w miarę trwał, choć to też żadne życie. Za kilka dni zostanę bez kasy, bo już mi się kończy i dopiero będzie bal.

Dlaczego moje życie musi być takim koszmarem? Serio wolałbym się nigdy nie urodzić.

Dobrze, że chodzisz na terapię. Może musisz też brać leki? Czasem trzeba. Zwłaszcza na początku. Może zapisz się do psychiatry? Zmiany w terapii nie przychodzą od razu. Trzeba trochę czasu i pracy nad sobą. Nie poddawaj się! 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nawet nie jestem smutna tylko taka znudzona. Bo wszyscy liczą, że nie wiadomo co zmieni a tu zwykłe życie trwa dalej ;) to nie zależy od miesiąca tylko od naszego zaangażowania. No i czasem czegoś z zewnątrz. Ale u mnie często tak jest, że Styczeń to taki okres przejściowy. Od lutego, marca zaczyna się zmieniać wszystko na lepsze.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, SelinaKyle napisał:

Dobrze, że chodzisz na terapię. Może musisz też brać leki? Czasem trzeba. Zwłaszcza na początku. Może zapisz się do psychiatry? Zmiany w terapii nie przychodzą od razu. Trzeba trochę czasu i pracy nad sobą. Nie poddawaj się! 🙂 

Miałem ostatnio wizytę u psychiatry w  poradni i doktor dała mi receptę na lek poprawiający nastrój, ale ja z tej recepty nie skorzystam. Raz zgodziłem się na leki na sen i to był błąd.

Wiem dokładni z czego wynika moje gorsze samopoczucie (brak pracy, nuda samotność, brak perspektyw) a na to wszystko leków nie wynaleziono.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też znudzona i zawiedziona na terapeutce.. Pytałam się jej na początku, że będa mi pasować godziny popołudniowe jak zacznę pracować. Znalazłam pracę a okazuje się, że ma terminy tylko do południa. Co robić? Kontynuować u niej terapię skoro mnie zezłościła i straciłam do niej zaufanie? Czy zmarnowane pieniądze i 3 mce

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest mi przykro bo okazuje się, że chyba nie mam prawdziwych przyjaciół...coś się ze mną dzieje strasznego. Powracają okropne wspomnienia...chyba byłam molestowana w dzieciństwie......to jest dla mnie coś nowego, szok. I nawet nie mam komu tego powiedzieć. Okazuje się, że te wszystkie znajomości są powierzchowne...No dobra powiedziałam przyjaciółce i mimo jej dobrych miłych słów nie odzywa się od tamtego czasu...super, nie? Ja na pewno nast dnia spytałabym się jej jak się czuje. Okazało się, że nie mam do kogo z tym iść. Dobrze, że jest wspieracjący mąż. Tylko szkoda, że na nikogo więcej nie mogę liczyć...........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Tak czytam jakie niektórzy mają problemy/stany więc postanowiłem i ja napisać, moze ktos coś poradzi, powie. Mam 25 lat, studiuje, pracuje, mam partnerkę, mam samochód. Wszystko teoretycznie pięknie fajnie. 

Lecz w głębi siebie jestem cały czas smutny, nie jestem z siebie zadowolony, czuje się jak śmieć, boje sie zaryzykować by zarobić fajny pieniądz tak jak ludzie których widze na ulicach, mam poczucie ze do niczego się nie nadaje. Niby pracuje ale tylko po to żeby przeżyć, zadnej pasji w tym nie ma. Nie lubie sam siebie, tak na dobrą sprawę czego się nie dotknę to sie zepsuje, gdy wpadne na jakiś pomysł to rodzice mimo mojego wieku mówią że po co mi to, i tak nie umiem, nie zrobię. Nie mam wsparcia w osobach które powinny stac za mną mimo wszystko. Nie mowie juz o dziewczynie bo to inna sprawa. Problem tkwi głównie w tym ze nie wiem kim mam w tym zyciu zostać, co zostawię po sobie, co osiagne. Nie wiem do czego zostałem stworzony przez co kazda czynność, spotkania to dobra mina a pod nią smutek i żal. Ile juz przeczytałem artykułów, obejrzałem filmów na yt co ludzie robią, osiągają a ja nawet nie wiem co mi sprawi przyjemność. Co mam ze sobą zrobić... jak zaczac sie szanować? Aktualnie samoocena na minusie, bardzo szybko się denerwuje, każda mala porażka ( nawet zbicie szklanki, nie trafienie muchy klepką) sprawia że czuję się jak najgorszy czlowiek na tej planecie, ze najprostszych czynności nie potrafię robić..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, kacper1995 napisał:

Hej. Tak czytam jakie niektórzy mają problemy/stany więc postanowiłem i ja napisać, moze ktos coś poradzi, powie. Mam 25 lat, studiuje, pracuje, mam partnerkę, mam samochód. Wszystko teoretycznie pięknie fajnie. 

Lecz w głębi siebie jestem cały czas smutny, nie jestem z siebie zadowolony, czuje się jak śmieć, boje sie zaryzykować by zarobić fajny pieniądz tak jak ludzie których widze na ulicach, mam poczucie ze do niczego się nie nadaje. Niby pracuje ale tylko po to żeby przeżyć, zadnej pasji w tym nie ma. Nie lubie sam siebie, tak na dobrą sprawę czego się nie dotknę to sie zepsuje, gdy wpadne na jakiś pomysł to rodzice mimo mojego wieku mówią że po co mi to, i tak nie umiem, nie zrobię. Nie mam wsparcia w osobach które powinny stac za mną mimo wszystko. Nie mowie juz o dziewczynie bo to inna sprawa. Problem tkwi głównie w tym ze nie wiem kim mam w tym zyciu zostać, co zostawię po sobie, co osiagne. Nie wiem do czego zostałem stworzony przez co kazda czynność, spotkania to dobra mina a pod nią smutek i żal. Ile juz przeczytałem artykułów, obejrzałem filmów na yt co ludzie robią, osiągają a ja nawet nie wiem co mi sprawi przyjemność. Co mam ze sobą zrobić... jak zaczac sie szanować? Aktualnie samoocena na minusie, bardzo szybko się denerwuje, każda mala porażka ( nawet zbicie szklanki, nie trafienie muchy klepką) sprawia że czuję się jak najgorszy czlowiek na tej planecie, ze najprostszych czynności nie potrafię robić..

Poczytaj o zaburzeniach osobowości. Osobowości unikającej i zależnej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, kacper1995 napisał:

Hej. Tak czytam jakie niektórzy mają problemy/stany więc postanowiłem i ja napisać, moze ktos coś poradzi, powie. Mam 25 lat, studiuje, pracuje, mam partnerkę, mam samochód. Wszystko teoretycznie pięknie fajnie. 

Lecz w głębi siebie jestem cały czas smutny, nie jestem z siebie zadowolony, czuje się jak śmieć, boje sie zaryzykować by zarobić fajny pieniądz tak jak ludzie których widze na ulicach, mam poczucie ze do niczego się nie nadaje. Niby pracuje ale tylko po to żeby przeżyć, zadnej pasji w tym nie ma. Nie lubie sam siebie, tak na dobrą sprawę czego się nie dotknę to sie zepsuje, gdy wpadne na jakiś pomysł to rodzice mimo mojego wieku mówią że po co mi to, i tak nie umiem, nie zrobię. Nie mam wsparcia w osobach które powinny stac za mną mimo wszystko. Nie mowie juz o dziewczynie bo to inna sprawa. Problem tkwi głównie w tym ze nie wiem kim mam w tym zyciu zostać, co zostawię po sobie, co osiagne. Nie wiem do czego zostałem stworzony przez co kazda czynność, spotkania to dobra mina a pod nią smutek i żal. Ile juz przeczytałem artykułów, obejrzałem filmów na yt co ludzie robią, osiągają a ja nawet nie wiem co mi sprawi przyjemność. Co mam ze sobą zrobić... jak zaczac sie szanować? Aktualnie samoocena na minusie, bardzo szybko się denerwuje, każda mala porażka ( nawet zbicie szklanki, nie trafienie muchy klepką) sprawia że czuję się jak najgorszy czlowiek na tej planecie, ze najprostszych czynności nie potrafię robić..

Zapisz się na terapię. Ściskam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×