Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

22 godziny temu, ledzeppelin2hr napisał:

Wczoraj miałem wizytę u psychiatry ale obecnie siedzę w lesie u rodziny.

Nie zadzwoniłem że nie przyjdę. Po prostu nie można się było dodzwonić i dałem sobie spokój.

Miałem też zapytać czy możliwa jest wizyta przez telefon.

Na szczęście mam jeszcze zapas tabletek.

 

Ludzie na facebooku mnie denerwują, insta. Wchodzę b. rzadko. Mam wrażenie że każdemu ze znajomych się układa tylko nie mi.

Pamiętaj, że fejs a prawdziwe życie to 2 różne sprawy :D mój eks ma 2 dzieci ( dalej się kumplujemy) wiem, że nie zajmuje się dziećmi, ma wyjebke, ale do zdjęcia z potomstwem to pierwszy...także tego.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patrzę na swoją zmęczoną twarz i widzę, że coś we mnie zdechło. Przeszłość to pasmo porażek, klęska. Jeszcze jakoś trwam bo toczę się do pracy i z pracy, ale ciężko. Wkurzają mnie w tej pracy, coś chcą, mówią. Staram się okiełznać emocje i nie pokazywać swojej irytacji. Często myślę o śmierci, co będzie z moją rodziną jak umrę i co będzie jak umrze moja rodzina. Boję się przyszłości. Najbardziej cierpię z powodu mojej głupoty. Ciągle głupio coś zaprzepaszczam, a to naukę, pracę albo znajomości. Ciągle robię wszystko źle, głupio,niewłaściwie.Nie umiem utrzymać relacji międzyludzkich. Mam kilku znajomych z którymi od dłuższego czasu wymieniam tylko zdawkowe wiadomości na Messengerze, raz na jakiś czas. Z nikim nie utrzymuję bliskich relacji. Mieszkam na moim osiedlu całe życie a nie gadam z nikim. Niektórym znajomym nie mówię nawet Cześć. Nie pamiętam czy się o coś pokłóciliśmy czy co? No nie pamiętam. Ale oni też się do mnie nie odzywają. Od 2 lat nie biorę leków bo źle się po nich czuję. Na terapię też nie chodzę bo czuję się wtedy jeszcze gorzej. Głupio i beznadziejnie. Myślę, że Ci terapeuci nie mogli mnie słuchać i mieli mnie dość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki trzeba dobrać. Nie od razu trafisz na odpowiednie. Nie poddawaj się. Myślę, że najpierw leki, które pozwolą Ci się trochę uwolnić od złego nastroju a potem terapia. Ja też musiałam się trochę naszukać dobrego terapeuty z kim mi się dobrze pracuje. Ale warto. Trzymam za Ciebie kciuki 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka. Mój pierwszy post na forum i od razu w jęczarni, o czymś to świadczy ;D

Przez 30 lat życia nie stworzyłam trwałej relacji, próbowałam kilka razy, 2-4 lata i się rozpada. Często ci ludzie, którzy myślałam, że są moimi bliskimi przyjaciółmi i coś nas ważnego łączy, z którymi spędziłam mnóstwo czasu, traktują mnie na końcu tak, jakbym nic dla nich nie znaczyła, jak gówno, które powinno się już odczepić..

 

Żyć się odechciewa, zwłaszcza że od zawsze marzyłam o stabilnej, głębokiej relacji na całe życie. Potrzebę więzi i bliskości dalej mam, ale nawet nie potrafię nikomu zaufać, zamknęłam się już. Jak tylko z kimś dłużej porozmawiam to czuję nudę, frustrację, znużenie, jak zbyt dużo do mnie pisze to czuję wkurwienie, a jak mi się podoba to przekonanie, że i tak zaraz sp*doli. Taka samotna egzystencja w 4 ścianach. Smutek, załamka, szloch, uciekanie w jakieś hobby i względny spokój, i tak w kółko. Czuję się taka samotna, niezwiązana z nikim i niczym. Może tylko z mamą, bo sama zabiegała o kontakt ze mną, ale czasem myślę, że w końcu jej się znudzę jak tamtym ludziom.

Jak z kimś fajnie porozmawiam, pożartuję (przez internet) to i tak mam świadomość, że dla niego to gówno znaczy i ja gówno znaczę. Skoro znaczyłam już gówno po pokazaniu całej siebie i budowaniu relacji przez ponad 2 lata, i to powtórzyło się 3 razy..

 

Na razie postanowiłam sobie, że wytrwam do końca fatalnego 2020, i może zapiszę na terapię, tylko zbieram się już 3 miesiące..

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.06.2020 o 22:59, Illi napisał:

Czuje ze dni uciekają mi przez palce.. jak coś robię to pęka mi głowa od nadmiaru rzeczy do zrobienia. Najchętniej bym się rozdwoiła albo schowała głęboko do kieszeni i poczekała aż wszystko samo się zrobi... Czuje wielką złość, potem smutek. Noż kuzwa.. 

Też tak mam. Szczere plany na poprawę losu i brak sił, by coś zrobić. Co dzień obiecuję sobie, że opanuję zaburzenia snu, zarywanie nocy, a i tak to powtarzam.

Może za dużo od siebie wymagasz, że musisz zrobić wszystko, albo idealnie. Wybierz sobie 3 rzeczy z tej listy, i po każdej się pochwal, że idziesz do przodu, a po wszystkich 3 jakaś nagroda. Nie ejstes maszynką do robienia rzeczy 🙂

 

W dniu 20.06.2020 o 22:48, Alesko napisał:

Co zrobić by ludzie mnie polubili? Mam wrażenie, że wszyscy się ode mnie tylko odsuwają, nawet gdy mam dobry nastrój :(

Może najpeirw pomyśl, czy ty ich szczerze lubisz, i jeśli tak, to zastanów się, jak mogłabyś im to bardziej okazywać. (Np słuchanie, poswięcanie uwagi, żartowanie, komplementy)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też uważam, że 2 - 4 lata to długa relacja 🙂 Jak to w życiu bywa czasem jedna się kończy zaczyna inna. Choć wiem o czym piszesz. Moje relacje są skomplikowane też. Jedne trwają mimo, że nie są już takie same jak kiedyś. Inne się kończą. Też czasem nie chce mi się wchodzić w kolejne, nowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.11.2020 o 11:47, katrin123 napisał:

Czytam to wszystko, trzymajcie się mocno dbajcie o siebie 

Jakie to smutne historie, ja czuję się bezsilna, nie umiem ludziom doradzać, tylko do pracy się nadaje 

 

 

A ja właśnie do pracy w ogóle...nie lubię, nie odnajduję się. Wysyłam dużo ciepła!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam w około siebie czegokolwiek co by mnie w jakiś sposób napędzało i sprawiało, że kolejny dzień/tydzień/miesiąc nie będzie jedynie ciężarem. Nigdy specjalnie nie zabezpieczałem swojej przyszłości jakimikolwiek perspektywami ( ? ) ale zazwyczaj miałem przy sobie cokolwiek/kogokolwiek co potrafiło mnie napełnić? Od dłuższego czasu nie mam niczego w zasadzie i jest w /cenzura/ ciężko, jedynie fenibut znosi cierpienie ale znowu nie mam przy sobie bratniej duszy? z którą mógłbym się nawzajem dzielić dobrym samopoczuciem czy nawet chujowymi chwilami. Eh, naprawdę nie polecam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, UtahSaint napisał:

Nie mam w około siebie czegokolwiek co by mnie w jakiś sposób napędzało i sprawiało, że kolejny dzień/tydzień/miesiąc nie będzie jedynie ciężarem. Nigdy specjalnie nie zabezpieczałem swojej przyszłości jakimikolwiek perspektywami ( ? ) ale zazwyczaj miałem przy sobie cokolwiek/kogokolwiek co potrafiło mnie napełnić? Od dłuższego czasu nie mam niczego w zasadzie i jest w /cenzura/ ciężko, jedynie fenibut znosi cierpienie ale znowu nie mam przy sobie bratniej duszy? z którą mógłbym się nawzajem dzielić dobrym samopoczuciem czy nawet chujowymi chwilami. Eh, naprawdę nie polecam

Pewnie jeszcze znajdziesz taką osobę. Trzeba czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy dzień dla mnie to walka... Walka, żeby wstać z łóżka, żeby zjeść cokolwiek, żeby pójść do pracy... Czuję się naprawdę źle, codziennie boję się nadchodzącego dnia, nie pozwala mi to normlanie funkcjonować... Ciągły stres, ciągły strach, na dłuższą metę tak się nie da funkcjonować. Jak ja mam myśleć o założeniu rodziny, jak mam myśleć o przyszłości, kiedy w głowie mam taki burdel, że naprawdę nie wiem, czy jestem w stanie z tego wyjść... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj miała do mnie dzwonić babka z nfz pierwszy raz, bo byłam umówiona na terapie telefoniczną. Niestety nie wiedziałam jak to działa. Miała do zadzwonić miedzy 13 a 15. Ja czekałam 15 min na telefon po 13, ale nikt nie dzwonił wiec tata powiedział, że mam wyrzucić śmieci. Tak wiec poszłam i w czasie segregacji do mnie ta pani zadzwoniła. Miałam rece pełne śmieców, rękawiczki wiec pomyślałam kurcze oddzwonie za 3 min. No i oddzwoniłam ale nikt nie odbierał. Tylko leciała taka muzyczka i co chwile jesteś pierwszy w kolejce. No i tak próbowałam sie dodzwonić co chwile ale to samo muzyczka. Wkurzyłam sie bo myslalam ze to bedzie inaczej wyglądać. Skoro ma zadzwonić od 13 to tak jakby godzinke ma przeznaczona dla mnie i do nikogo nie dzwoni bo ja jestem umówiona na terapie i czeka chwilke czy ktos nie oddzwoni lub próbuje sie do mnie dodzwonić jeszcze raz. A tu takie coś, że jak nie ja to inny, Tak jakby na daną godzine mieli z 3 osoby i kto odbierze ten bedzie miał terapie. Nie wiem co teraz robić, boje sie zadzwonić do ośrodka bo pomysla ze olewam i juz na inna godzine sie nie załapie i mnie okrzyczą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za niedługo stuknie mi pierwsza rocznica bezrobocia. Nie przepracowałam nawet roku. Miotam się. Jestem zapisana w urzędzie pracy, nawet nie da się do niego dodzwonić. Przeglądam codziennie oferty. OLX, pracuj, aplikuj, itd, itp. Przeglądam otwarte nabory w firmach w okolicy. Wysyłam kilkadziesiąt CV, wszędzie. Każde spersonalizowane pod adresata. Na staże (bo jeszcze nie pracowałam w zawodzie), do galerii do odzieżówek, do obsługi kina, do butików, do lidla, do urzędów miast i innych urzędów. Nie mogę pracować fizycznie, bo mam słaby wzrok, który mogę ostatecznie dopsuć podnoszeniem/szarpaniem czegokolwiek powyżej 5 kg czy inną sytuacją związaną z wysiłkiem. Nie mam samochodu, więc zwracam uwagę tylko na firmy z względnie dobrym dojazdem. Byłam na dwóch rozmowach: na pierwszej z call center potraktowano mnie jak dziecko, które ma ładną buzię i może dzięki temu zdobywać klientów przez czat video (i "ale proszę się nie przejmować, gdy nie widać gdzie klient aktualnie ma ręce"), a na drugiej szef był chętny mnie przyjąć do pracy biurowej, ale już w trakcie samej rozmowy zastosował kilka dziwnych gierek, wspominając stale jak bardzo ceni w swoim zespole posłuszeństwo i jak wielki błąd popełnię jeśli się u nich nie zatrudnię. Nie czułam się komfortowo. A teraz już wcale się nie czuję. Nie wiem co ze sobą zrobić. W przypadku firm związanych z moimi studiami - "brakuje Pani doświadczenia, które jest niezwykle dla nas cenne przy rekrutacji". W przypadku prac poniżej moich kwalifikacji - "Pani jest inżynierem i chce ciuchy u mnie układać? Nie, nie gra mi to". Chyba pozostaje mi wyjazd za granicę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ehempatiaCentrum Powiadamiania Ratunkowego w Warszawie wiecznie szuka pracowników (o ile dobrze kojarzę jesteś z Wawy), nawet jak nie ma naboru oficjalnego warto wysłać, warunek trzeba znać chociaż jeden język obcy na poziomie komunikatywnym, bo to sprawdzają. Tylko, że to jest praca zmianowa (też w nocy) i w weekendy/święta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×