Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem ostatnio mocno zawiedziony sobą i moim zachowaniem. Myślałem że potrafie sobie troche lepiej poradzić, ale jak się okazuje przy niektorych znajomych robie głupie rzeczy i sie potem tego wstydze. Słabo tez ogarniam czas i jakies jego logiczne wykorzystanie. Powinienem sie tez uczyc do poprawki, ale okropnie mi sie nie chce.Boje sie tez moja przyszlosc bedzie przyszloscia przegrywa :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.08.2019 o 18:06, Paula818 napisał:

Owszem nikt się na ten świat sam nie prosił, ale skoro już na nim jest to może to wykorzystać i zrobić coś dla siebie. A na kwestie pod tytułem chce żyć nie chce mają też wpływ różnego rodzaju zaburzenia bo chcąc nie chcąc zmieniają nasze postrzeganie rzeczywistości z czym się trzeba poprostu pogodzić, ale to nie jest nie do zmienia. Cierpienie wpisane w swoje życie? Twoje życie, nie licząc może czasów dzieciństwa i nie pełnoletniości zależy od Ciebie i tego co z nim zrobisz bądź czy poprostu się poddasz. Stan w jakim się znajdujemy możemy zmienić i zanim mi powiesz ze nie, są byłam kiedyś na Twoim miejscu i miałam takie samo podejście, miałam próby mam ładną listę zaburzeń ale jestem w stanie też z tym walczyć, owszem sport i zdrowe odżywianie tego nie zmieni, a leki nie kończą się na fluoksetynie, na każdego działa coś innego dlatego ilość tych leków jest tak obszerna, ot każdy organizm jest inny. 

 

Może zbyt metaforycznie to ujęłam. W moim przypadku jest to prawdopodobnie przewlekła depresja spowodowana wieloletnim zażywaniem leków SSRI, które bezmyślnie przepisywali mi lekarze. Po odstawieniu leków dopiero przekonałam się czym jest prawdziwa depresja. Dlatego nie wierzę w gównonaukę zwaną psychiatrią. Lekarze trzepią hajs, koncerny farmaceutyczne też, a zrozpaczeni ludzie łykają psychotropy nieświadomi jakie skutki może to przynieść w przyszłości. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj usłyszałem od mojego ojca zrzędzenie jak stał w oddaleniu, że ''Ten to będzie jeździł rowerem siostry aż go rozpierdoli'' .

 

Dzisiaj z kolei pracując z nim usłyszałem tego typu rzeczy, zacytuję: ''Jak czujesz opór to nie ciągnij, /cenzura/, tej taśmy'' - krzyknął, potem jeszcze, ''Czemu 2 metry w tamtą stronę, miało być przy słupku'' - z wrzaskiem i ''ruchy, ruchy!'' - popędzanie mnie :(

 

Nie mam możliwości uwolnienia się od tej agresji na dłużej niestety.

 

 

Edytowane przez Amos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.08.2019 o 08:24, Lilith napisał:

Również nie rozumiem takich rzeczy. Niektóre zwyczaje wręcz budzą u mnie niesmak a nawet obrzydzenie, więc nie jesteś sama.

A co z leczeniem? Na jakim etapie jest obecnie?

 

Nie mogę nawet znaleźć kartki na której miałem zapisany gdzie się powinienem udać od psychiatry ;/ Poza tym mam wiele innych spraw które zaprzątają mi umysł teraz.

 

Edytowane przez Amos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejna zarwana noc do kolekcji, nie chcę się uzależnić od tabletek na sen, ale to już chyba nastąpiło. Ale sytuacja mi nie pomaga, mąż smęci, że mu źle (czyżby gotowe obiadki ze słoików nie smakowały? Czyżby nie było nikogo, kto dba o świeży chleb, robi pranie, ogarnia chałupę i zawsze ma dobre słowo, przytuli, pocieszy i doda wiary w siebie?) i żebym nie składała pozwu o rozwód. Z drugiej strony chcę zrealizować marzenia, ale będzie mnie to kosztowało dużo wysiłku i nie mam żadnej pewności, że to się uda, a jeszcze mogą mnie przenieść w związku z tym do innego miasta, do tego pojawia się perspektywa nowej pracy na horyzoncie - niby dobrze, kiedyś bym skakała z radości, ale teraz myślę o tych swoich marzeniach i to zupełnie inne kierunki, wszystko jest niby do ogarnięcia, ale to jeszcze więcej wysiłku i nerwów będzie mnie kosztowało. 

 

Podsumuję to tak: 💩

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam blokade totalną w szukaniu pracy. Przeglądam ogłoszenia i mną rzuca, odrzuca mnie, przypominają mi sie złe historie, powotpienie w swoje możliwości, unikanie jak uczniak który zamaist sie uczyć to sprząta w pokoju ;/ Będzie o czym gadać z terapeutą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ośświadczyłam mojemu slubnemu, że fakt, że wziął mnie za żonę nie oznacza, że może sobie mnie macać kiedy chce i gdzie chce bez jakichkolwiek pytań czy choćby wstępnej informacji. Nie życzę sobie być macana w intymne miejsca. Nie jestem jego własnością bo wzięliśmy (niepotrzebnie) ślub... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że chcę tutaj coś powiedzieć, choć sama nie wiem dokładnie co...

Od dłuższego czasu źle się czuję. Dziwnie, nieswojo, jak nie ja. Chciałabym zrozumieć czym to jest spowodowane. Jestem wrażliwcem, w zasadzie byłam odkąd sięgam pamięcią, ale ostatnimi czasy (tj. od niecałego roku) jest coraz dziwaczniej. Przez jakieś pół roku przeżywałam (nasilone, bo kiedyś już też tak miałam, ale nie do tegost stopnia) skrajne emocje. Od radości, euforii do kompletnego załamania. Co jakiś czas męczą mnie myśli samobójcze. Widzę, jak wbiegam pod pociąg, widzę i czuję jak robię sobie wszelką krzywdę, typu podcinanie żył, czy inne rzeczy i wzdrygam się na samą myśl, bo to intensywne wyobrażenia, ale umysł sam mi je podsuwa... albo jeszcze dawniej często widziałam w głowie, ni stąd ni zowąd, wizje jak giną moi bliscy, nie raz nawet się przez to rozpłakałm, mimo że nie było żadnych przejawów by cokolwiek im groziło. Ostatnio jest jeszcze inaczej... może gorzej, nie wiem... mam wrażenie, że prawie wszystkie uczucia stają się jednolite. Bliscy, przyjaciele... wszystko mi stopniowo coraz bardziej obojętnieje. Nic mnie nie rusza. Nie miałam tak kiedyś... rozklejałam się na myśl, że ktoś mi bliski cierpi, zaś obecnie to takie jakby... odległe, nieosiągalne. Odnosząc się do mojego nicku dosłownie wszystko traci kolory, a kiedyś byłam całkiem inną osobą, energiczną, roześmianą, pełną wyobraźni... wiele ludzi uwielbiało mój śmiech. Obecnie śmieję się rzadko albo inaczej - śmieję się często (nauczyłam się zakładać maski... jak większość ludzi chyba..), ale nie śmieję się tak szczerze, prawdziwie z energią i prawdziwym ubawem, po prostu nie mogę, nie potrafię, nic mnie nie śmieszy. Nawet dobry kawał czy zabawna sytuacja wywołują we mnie minimalną radość, która jak iskra, znika tak szybko i gwałtownie, jak się pojawia. Nie mam na nic siły, jedynie spacer z psem jakoś mi pomaga. Nawet moje zamiłowanie do zwierząt blednie, co jest dla mnie wręcz nie do pojęcia... miałam (i mam) wiele planów, marzeń, jednak za nic nie jestem w stanie się zabrać. Rodzina twierdzi, że jestem totalnym leniem, któremu się po prostu nic nie chce, ale... nie byłam taka kiedyś. Nie wiem, czy można to nazwać depresją, czy czym... nie wiem... a z dostępem do lekarza jest u mnie ciężko, zwłaszcza dobrego lekarza. Mam coraz bardziej wszystkiego dosyć. Nawet moja główna pasja, malowanie, nie daje mi już tego, co kiedyś. Nie wiem co robić...

 

Cieszę się, że jest tu taka sekcja, w której po prostu można się wyżalić... nie mam nikogo, komu mogłabym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Colourless napisał:

Czuję, że chcę tutaj coś powiedzieć, choć sama nie wiem dokładnie co...

Od dłuższego czasu źle się czuję. Dziwnie, nieswojo, jak nie ja. Chciałabym zrozumieć czym to jest spowodowane. Jestem wrażliwcem, w zasadzie byłam odkąd sięgam pamięcią, ale ostatnimi czasy (tj. od niecałego roku) jest coraz dziwaczniej. Przez jakieś pół roku przeżywałam (nasilone, bo kiedyś już też tak miałam, ale nie do tegost stopnia) skrajne emocje. Od radości, euforii do kompletnego załamania. Co jakiś czas męczą mnie myśli samobójcze. Widzę, jak wbiegam pod pociąg, widzę i czuję jak robię sobie wszelką krzywdę, typu podcinanie żył, czy inne rzeczy i wzdrygam się na samą myśl, bo to intensywne wyobrażenia, ale umysł sam mi je podsuwa... albo jeszcze dawniej często widziałam w głowie, ni stąd ni zowąd, wizje jak giną moi bliscy, nie raz nawet się przez to rozpłakałm, mimo że nie było żadnych przejawów by cokolwiek im groziło. Ostatnio jest jeszcze inaczej... może gorzej, nie wiem... mam wrażenie, że prawie wszystkie uczucia stają się jednolite. Bliscy, przyjaciele... wszystko mi stopniowo coraz bardziej obojętnieje. Nic mnie nie rusza. Nie miałam tak kiedyś... rozklejałam się na myśl, że ktoś mi bliski cierpi, zaś obecnie to takie jakby... odległe, nieosiągalne. Odnosząc się do mojego nicku dosłownie wszystko traci kolory, a kiedyś byłam całkiem inną osobą, energiczną, roześmianą, pełną wyobraźni... wiele ludzi uwielbiało mój śmiech. Obecnie śmieję się rzadko albo inaczej - śmieję się często (nauczyłam się zakładać maski... jak większość ludzi chyba..), ale nie śmieję się tak szczerze, prawdziwie z energią i prawdziwym ubawem, po prostu nie mogę, nie potrafię, nic mnie nie śmieszy. Nawet dobry kawał czy zabawna sytuacja wywołują we mnie minimalną radość, która jak iskra, znika tak szybko i gwałtownie, jak się pojawia. Nie mam na nic siły, jedynie spacer z psem jakoś mi pomaga. Nawet moje zamiłowanie do zwierząt blednie, co jest dla mnie wręcz nie do pojęcia... miałam (i mam) wiele planów, marzeń, jednak za nic nie jestem w stanie się zabrać. Rodzina twierdzi, że jestem totalnym leniem, któremu się po prostu nic nie chce, ale... nie byłam taka kiedyś. Nie wiem, czy można to nazwać depresją, czy czym... nie wiem... a z dostępem do lekarza jest u mnie ciężko, zwłaszcza dobrego lekarza. Mam coraz bardziej wszystkiego dosyć. Nawet moja główna pasja, malowanie, nie daje mi już tego, co kiedyś. Nie wiem co robić...

 

Cieszę się, że jest tu taka sekcja, w której po prostu można się wyżalić... nie mam nikogo, komu mogłabym.

 

Nie masz zdiagnozowanego borderline'a?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pożyczyłam bliskiej znajomej 40 zł, bo potrzebowała (rzekomo) na bilet. Minęło już kilka tygodni i raczej pieniądze do mnie nie wrócą. Niby nic, 40zł to mała kwota, tylko że... obiecała mi zwrot gotówki. Poza tym znajoma nie znajduje się w kiepskiej sytuacji finansowej, radzi sobie o wiele lepiej niż ja (o ironio, nigdy nic od niej nie pożyczyłam xd). 

Nie wiem czy upominać się o te cztery dyszki. 

 

Zastanawia mnie też jedno... Dlaczego zrobiła się wobec mnie chłodna i złośliwa. Poza tym od kilku dni proszę ją o możliwość odbioru słuchawek, które u niej zostawiłam. Piszę mi, że: "Spoko, za godz będę, możesz po nie przyjść",a potem odwołuję "spotkanie", bo:

a) albo śpi

b) albo nie ma jej w domu

c) jest u siebie z chłopakiem, a ten nie chcę mnie nawet widzieć :D

I tak już od kilku dobrych dni. Nie wiem co się dzieję, być może ją to bawi.

 

Chyba zrezygnuję z jakichkolwiek znajomości. Sprawy trywialne, ale kiedy się nagromadzą, są strasznie irytujące 😕

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, shira123 napisał:

rozumiem Twoja irytacje...

ja bym się upomniała o te 40 zl.dlaczego niby masz jej to podarować??

Tak naprawdę kilka razy przypominałam jej w rozmowie o tym, że wisi mi kasę. Ona szybko zmieniała temat. Pewnie będzie tak samo jak z tymi słuchawkami.

Raz będzie pisać, że za godz mi odda,

a za wspomnianą godzinę napiszę, że nie ma jej w mieście.

Nie mam siły na wydzwanianie do niej czy podchodzenie pod same drzwi tylko po to, żeby jej mama odesłała mnie mówiąc, że córki nie ma w domu (już raz tak było). 

Nie rozumiem po co zajadle obiecywała zwrot pieniędzy... 😕 Chyba zrezygnuję z tej znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.08.2019 o 21:15, Cassidy napisał:

Ośświadczyłam mojemu slubnemu, że fakt, że wziął mnie za żonę nie oznacza, że może sobie mnie macać kiedy chce i gdzie chce bez jakichkolwiek pytań czy choćby wstępnej informacji. Nie życzę sobie być macana w intymne miejsca. Nie jestem jego własnością bo wzięliśmy (niepotrzebnie) ślub... 😕


Zaintrygowało mnie to. Z reguły takie pieszczoty są czymś miłym dla małżonków, nawet niespodziewane, no chyba, że robi to w nieodpowiednim momencie.  Kochasz swojego męża?
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Aylen90 napisał:


Zaintrygowało mnie to. Z reguły takie pieszczoty są czymś miłym dla małżonków, nawet niespodziewane, no chyba, że robi to w nieodpowiednim momencie.  Kochasz swojego męża?
 

 

Zaczynam się nad tym zastanawiać. Nie wiem, może to po prostu efekt tego, że gościu mnie nie podnieca... -_-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×