Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, JERZY62 napisał:

Przecież Ty jesteś panem swojego życia i Ty decydujesz czy będziesz siedział na sexkamerkach czy inaczej będziesz spędzał czas.

A od kiedy siedzę na sexkamerkach? Spotykam w życiu takie kurwy i za każdym razem kiedy poznam nową jest taka sama sytuacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Lilith napisał:

Wiem, że takie coś boli. Przerabiałam podobna sytuację. Dawno temu. Czułam się wówczas jak najgorsza osoba na świecie, z pełnym pakietem poczucia winy i wstydu. Pomogła terapia i brak kontaktu z tą osobą. W chwili obecnej nie mam już żalu, że się wycofała, kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Było jak było. Czas przeszły. Wracając do Ciebie - uważam, że dobrze by było przepracować to właśnie z psychologiem. Zwłaszcza, że to wszystko działa na Ciebie tak bardzo destrukcyjnie. Być może obejrzenie tego wszystkiego z boku pomoże Ci się trochę zdystansować. Mam wrażenie, że bez tego nie ruszysz dalej i będziesz się coraz bardziej zapętlać w bezpodstawnym poczuciu winy i autoagresji.

 

Dokładnie tak się czuję jak mam te najgorsze momenty wieczorami... Ale ja na brak kontaktu nie mogę sobie pozwolić, nie jest to wykonalne w mojej sytuacji/ Co do terapii, przerabiamy ten temat od kiedy to się stało. Wiem dlaczego tak się czuję, ma to swoje wytłumaczenie psychologiczne. I czuję jakbym stała przed ścianą, przez którą nie mogę się przebić, że to mnie po prostu zatrzymało w miejscu. I nie że tylko zatrzymało, ale ciągnie w dół. Był progres a teraz robi się regres.

 

14 godzin temu, Lilith napisał:

Jestem dość sceptycznie nastawiona do takich metod. Osobiście nie wierzę w hipnozę. No chyba, że ktoś jest podatny na sugestię, to wówczas faktycznie zmienia to postać rzeczy.

 

Wiesz co, na mnie działają różne takie medytacyjne cuda - pozwalają mi zasnąć. Wypróbowując test na podatność na hipnozę chyba mi się udało. Raz na sesji w taki tras relaksacyjny też dało radę, więc chyba trochę podatna jestem. Tonący brzytwy się chwyta - na chwilę obecną jestem gotowa spróbować, jeśli taką możliwość bym miała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego kobiety to takie qurwy lecące tylko na kasę? Jeśli facet ma kasę to jest zajebisty, a jeśli jej nie ma to jest frajerem. Qurwa dlaczego wszystkie baby to takie jebane Qurwy materialistki? Dlaczego taki jest ten yebany świat że kobieta nie patrzy na faceta jak na człowieka i kogoś z kim może spędzić miło czas?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się żle... a rano było nawet znośnie. Siadłam do pisania rozdziału i płaczę, bo mam pustkę w głowie. Nie potrafię po prostu zacząć pisać i to się powtarza od kilku dni i dzsiaj już wybuchłam. Mam pod nosem wszystko - plan, teorie, notatki. Czas się kończy a ja jestem z niczym. Coraz częściej czuję, że ja nie dokończę tego doktoratu. Nie kiedy zjazdy są coraz dłuższe, skutecznie zabierają mi nawet do tygodnia z życia i zostawiają z całkowitą bezsilnością i poczuciem bezsensu. Czuję się jak frajer, który próbował sobie coś udowodnić a po prostu jest tam, gdzie go od początku nie powinno być :( 

Coraz bardziej denerwują mnie teksty typu: "będzie dobrze", "dasz radę", chociaż wiem, że one są wypowiadane z przyjaznym nastawieniem drugiej osoby. 

                          No to sobie pojęczałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.07.2019 o 00:15, Abbey napisał:

I chyba zatoczyłam koło i nadal czuję się odrzucona jak choćby w gimnazjum...

 

Nie odnoszę się tylko do tego zdania, tylko do całej wypowiedzi. Przeczytaj książkę "Toksyczni rodzice", może to Ci otworzy oczy na wiele spraw i zwolni Cię z poczucia odpowiedzialności i takiej myśli, że za wszelką cenę musisz się cieszyć i ich doceniać, mimo że nic nie dostajesz w zamian, a właściwie dostajesz - krzywdzenie psychiczne.

 

W dniu 21.07.2019 o 00:15, Abbey napisał:

Niestety, matka nadal ma swoje humory i chyba to krzywdzi mnie najbardziej - jednego dnia jest miła jak przyjaciółka jakaś, a kolejnego dnia wykorzystuje te fakty, których się dowiedziała w momentach, gdy jej zaufałam i się otworzyłam...

Przed zerwaniem relacji powstrzymuje mnie fakt, że tylko ich mam. Ale w ostatecznym rozrachunku negatywnie to wpływa na mnie 😕

 

O, to tak jak moja. To zaburzenie osobowości, które powinna leczyć, a Ty nie możesz być tego ofiarą. Odetnij się od tego. Nie mówię, że masz zerwać relację, ale postaraj się ochronić przed tym swoją psychikę. Może świadomość, że to nie jest zdrowe (taka zmiana nastrojów) i to powinno się leczyć Ci pomoże. 

 

_____________

 

40 minut temu, Sharon456 napisał:

Nie kiedy zjazdy są coraz dłuższe, skutecznie zabierają mi nawet do tygodnia z życia i zostawiają z całkowitą bezsilnością i poczuciem bezsensu. Czuję się jak frajer, który próbował sobie coś udowodnić a po prostu jest tam, gdzie go od początku nie powinno być :( 

 

Bez spiny, są drugie terminy. Chyba są? Czy możesz oddać rozprawę później? 

Edytowane przez wyjdz_do_ludzi_pobiegaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, wyjdz_do_ludzi_pobiegaj napisał:

Bez spiny, są drugie terminy. Chyba są? Czy możesz oddać rozprawę później? 

 

Nieeee, dla mnie to można powiedzieć jest "termin ostateczny". Bardzo ostateczny. Więc drugiego terminu już nie będzie. Więc jestem w takim błędnym kole. Mało czasu = stres = niemożność pisania = stres = coraz mniej czasu. A w między czasie pogorszenia samopoczucia i czuję, że już nie daję rady. Stany depresyjne się zaostrzają, co powoduje występywanie stanów lękowych. I tak w kółko.

Edytowane przez Sharon456

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Sharon456 napisał:

Nieeee, dla mnie to można powiedzieć jest "termin ostateczny". Bardzo ostateczny. Więc drugiego terminu już nie będzie. Więc jestem w takim błędnym kole. Mało czasu = stres = niemożność pisania = stres = coraz mniej czasu. A w między czasie pogorszenia samopoczucia i czuję, że już nie daję rady. Stany depresyjne się zaostrzają, co powoduje występywanie stanów lękowych. I tak w kółko.

 

Zabrzmi to źle, ale kochana... co gdybyś sobie odpuściła? A może masz kogoś, kogo możesz poprosić o wsparcie, a z jakiegoś powodu nie chcesz? 

 

Ja wiem, że bardzo chcesz to doprowadzić do końca, nie dziwię się, ale pozostawanie w takim błędnym kole nie tylko nie sprawi, że rozprawę napiszesz, ale i wykończysz się nerwowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, wyjdz_do_ludzi_pobiegaj napisał:

 

Zabrzmi to źle, ale kochana... co gdybyś sobie odpuściła? A może masz kogoś, kogo możesz poprosić o wsparcie, a z jakiegoś powodu nie chcesz? 

 

Ja wiem, że bardzo chcesz to doprowadzić do końca, nie dziwię się, ale pozostawanie w takim błędnym kole nie tylko nie sprawi, że rozprawę napiszesz, ale i wykończysz się nerwowo.

 

Nope, odpuszczenie utwierdzi mnie tylko w przekonaniu, że jestem frajerem i nieudacznkiem. Nie mogę sobie na to pozwolić kiedy walczę o swoją przyszłość. Ale dobija mnie wszystko, że przez głupią sytuację i w sumie jedną osobę ja się posypałam psychicznie. I że to nie daje mi spokoju do tego stopnia, że przestałam wierzyć w swoje umiejętności a na samą myśl o pisaniu czegokolwiek aż coś mi się robi 😕 Zresztą wykończona nerwowo już jestem, więc... 🙂 

 

 

45 minut temu, Peter88 napisał:

mam doła przez kobietę, w której się zakochałem i tak męczę się już od roku. Czaicie jaki jestem żałosny?

 

A w czym miałaby się ta żałosność (tak to się odmienia?) objawiać? Może po prostu to jest Twoje subiektywne odczucie? Nie da się jakoś tej sytuacji rozwiązać, np. poprzez rozmowę? Strzelam, bo nie wiem jak to wszystko wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Sharon456 napisał:

 

A w czym miałaby się ta żałosność (tak to się odmienia?) objawiać? Może po prostu to jest Twoje subiektywne odczucie? Nie da się jakoś tej sytuacji rozwiązać, np. poprzez rozmowę? Strzelam, bo nie wiem jak to wszystko wygląda.

A nie?

O jakiej rozmowie mówisz? i co by to miało dać? 🙄

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Peter88 napisał:

A nie?

O jakiej rozmowie mówisz? i co by to miało dać? 🙄

 

Dlatego mówię, że strzelam - bo nie znam Twoje sytuacji. Tyle że napisałeś, że jesteś żałosny. Osobiście nie uważam, że cierpienie przez kogoś, na kim nam zależy czyni z nas osobę żałosną. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię od wielu lat nic ze sobą zrobić, codziennie myśli samobójcze. Nie rozumiem po co mam to ciągnąć, skoro czuję się źle. Dlaczego mam się zmuszać do życia dla rodziny. Nie chciałabym ich zranić swoją śmiercią, ale ja po prostu nie potrafię już dłużej być w takim stanie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś czasu wychodzę codziennie na dwór, w zasadzie zawsze do najbliższego parku, aby posiedzieć na ławce, ja sens życia widzę w tym, czuję siłę w sobie, nabieram energii, czuję przepływ świeżego powietrza przez moje ciało, 

Patrzę na piękno tej zieleni, wokół, nawet dla tych chwil warto żyć, 

Życie to są chwile, chwile, tak ulotne........ A zegar bije czas, nie zatrzymasz go i tak.. Znamy tą piosenke

Jak pomyślę że tego życia jest coraz mniej, ciekawe ile pożyje na emeryturze, albo czy pożyje na emeryturze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moich żali część dalsza. Myślałam, że wyjazd na wakacje jakoś wpłynie na mnie pozytywnie. A gdzie tam, codziennie miałam ataki niepokoju, budziłam się z walącyms ercem i uczuciem, że coś złego się stanie. Ale dzisiaj to już była kulminacja. Dostałam atak paniki kiedy się okazało, że w pociągu mam miejsce na środku a nie przy oknie. Przez jakieś 50 minut przy zdalnej pomocy mojej T. próbowałam się uspokoić aby to nie przerodziło się w coś gorszego. Przestaję już siebie rozumieć, mam wrażenie że dzieje się coś, co jest poza moją kontrolą :( Że jest coraz gorzej zamiast lepiej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osiwiały mi brwi. Smuteczek trochę. Od kilku dni zastanawiałam się o co chodzi, że mam trudności z doprowadzeniem ich do porządku, dzisiaj wreszcie zrobiłam im zdjęcia i jak nic rosną siwe kłaki, a i końcówki pozostałych straciły kolor.

 

Dzięki, stresie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×