Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Wkurza mnie że każdy objaw jakiejkolwiek choroby odrazu bierze się za objaw nerwicy. Od miesiąca niesamowicie boli mnie żołądek. W końcu poszłam do lekarza i co mi powiedział?! Objaw nerwicy. To że mam nerwice nie znaczy że na nic innego nie mogę zachorować do cholery! ... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie. Tylko, że ja ja bardziej zazdroszczę ludziom, którzy potrafią ze sobą rozmawiać, śmiać się, trzymają się razem. A ja jestem traktowany jak ograniczony nudziarz. Nie palę papierosów (mój Tata - nałogowy palacz- pół roku temu zmarł na raka), które są w pracy traktowane jako ważne spoiwo, nie oglądam Netfliksa, nie gram w gry, nie mam partnerki, prawa jazdy, nie jeżdżę za granicę, z powodu kontuzji kręgosłupa nie mogę uprawiać sportów. Mam kilka osób z którymi rozmawiam fajnie i naturalnie (o literaturze, popkulturze, filozofii itd.), ale bardzo zazdroszczę innym - np. że koleżanka się ode mnie odsunęła i się trzyma z inną grupą, mnie odburkuje albo pyta o sprawy służbowe tylko i ja się zawsze czuję gorszy, wykluczony i mogę tylko patrzeć jak się śmieją i gadają ze sobą o tym co robili w weekend, o urlopach, Ikei itd. Że są koledzy, którzy są duszami towarzystwa, których się uwielbia, a ja wyglądam i czuję się jak cholerny gargamel-creeper. Że nie umiem z siebie wykrzesać radości i zainteresowania. Że koledzy, którzy też mają problemy z osobowością jak ja, jednak jakoś sobie towarzysko radzą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.05.2019 o 11:29, Destoroyah napisał:

Mam podobnie. Tylko, że ja ja bardziej zazdroszczę ludziom, którzy potrafią ze sobą rozmawiać, śmiać się, trzymają się razem. A ja jestem traktowany jak ograniczony nudziarz. Nie palę papierosów (mój Tata - nałogowy palacz- pół roku temu zmarł na raka), które są w pracy traktowane jako ważne spoiwo, nie oglądam Netfliksa, nie gram w gry, nie mam partnerki, prawa jazdy, nie jeżdżę za granicę, z powodu kontuzji kręgosłupa nie mogę uprawiać sportów. Mam kilka osób z którymi rozmawiam fajnie i naturalnie (o literaturze, popkulturze, filozofii itd.), ale bardzo zazdroszczę innym - np. że koleżanka się ode mnie odsunęła i się trzyma z inną grupą, mnie odburkuje albo pyta o sprawy służbowe tylko i ja się zawsze czuję gorszy, wykluczony i mogę tylko patrzeć jak się śmieją i gadają ze sobą o tym co robili w weekend, o urlopach, Ikei itd. Że są koledzy, którzy są duszami towarzystwa, których się uwielbia, a ja wyglądam i czuję się jak cholerny gargamel-creeper. Że nie umiem z siebie wykrzesać radości i zainteresowania. Że koledzy, którzy też mają problemy z osobowością jak ja, jednak jakoś sobie towarzysko radzą. 

 

Łączę się w bólu. Moje umiejętności towarzyskie to jest jakaś masakra. Nie piję, nie palę, nie chodziłam na dyskoteki = zawsze inna, "dziwna", nie warto się z nią zadawać, nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Pojawiają się myśli zazdrosne w kierunku moich znajomych co mają już rodziny, dzieci. Ja nie mam nic. Oprócz rozpapranego doktoratu i chwilowej pracy na uczelni która za 2 miesiące się skończy. Przez co też się czuję gorsza. Niepasująca. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie umiem zawierac nowych znajomosci, kolegow mam 2 ktorzy mieszkaja obok mnie ale maja calkowicie inne zainteresowania wiec naprawde czasami ciezko cos razem porobic. Obecnie przez leki nie pije wgl alko, palic nigdy nie palilem, a kluby to dla mnie najwieksze gowno, nigdy do zadnego nie pojde do tego zasrane studia przytlaczaja bo kazdy wykladowca uwaza sie za lepszego od Ciebie, nie maja wgl szacunku a co z tego, ze chcesz miec fajna prace jak przez jakies zjebane przedmioty niepotrzebne nikomu nie zdasz i wylecisz ze studiow. Zycie jest chujowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.05.2019 o 21:06, Sharon456 napisał:

 

Łączę się w bólu. Moje umiejętności towarzyskie to jest jakaś masakra. Nie piję, nie palę, nie chodziłam na dyskoteki = zawsze inna, "dziwna", nie warto się z nią zadawać, nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Pojawiają się myśli zazdrosne w kierunku moich znajomych co mają już rodziny, dzieci. Ja nie mam nic. Oprócz rozpapranego doktoratu i chwilowej pracy na uczelni która za 2 miesiące się skończy. Przez co też się czuję gorsza. Niepasująca. 

 

To ja akurat doktorat ogarnąłem (tyle tylko, że z 4 lat zrobiło mi się 6 -przez co mój Tata nie zdążył już pojechać na obronę (przynajmniej był na tyle świadomy, że się cieszył i mi gratulował), a dyplom odebrałem po jego śmierci), ale ostatnio straciłem do niego serce i patrzę na niego ze złością - czasem jak do niego wracam przypominają mi się fajne chwile pracy nad nim, ale mam tendencję do użalania się, że trzeba było poświęcić te lata na naukę komunikacji interpersonalnej i znalezienie kogoś (tak jakby doktorat mi to blokował, ba, moją byłą dziewczynę poznałem na konferencji naukowej właśnie). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Destoroyah napisał:

 

To ja akurat doktorat ogarnąłem (tyle tylko, że z 4 lat zrobiło mi się 6 -przez co mój Tata nie zdążył już pojechać na obronę (przynajmniej był na tyle świadomy, że się cieszył i mi gratulował), a dyplom odebrałem po jego śmierci), ale ostatnio straciłem do niego serce i patrzę na niego ze złością - czasem jak do niego wracam przypominają mi się fajne chwile pracy nad nim, ale mam tendencję do użalania się, że trzeba było poświęcić te lata na naukę komunikacji interpersonalnej i znalezienie kogoś (tak jakby doktorat mi to blokował, ba, moją byłą dziewczynę poznałem na konferencji naukowej właśnie). 

 

Gratulacje - a z czego? Mój też się przedłuży, bo powinnam już kończyć a jestem w połowie pracy 😕 I też powoli tracę do niego serce i chyba zaczynam żałować, że go zaczęłam. Owszem, było trochę fajnych chwil, ale teraz widzę same negatywne. Przestaję wierzyć, że go skończę, że cokolwiekz tego będzie. Że przez moje problemy to wszystko szlag trafi... Co np. widzę w tej chwili? Że nie powinnam ufać ludziom i się przed nimi otwierać. Bo to zawsze się skończy tak samo. Odrzuceniem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu się objadłam ze smutku. Grubsza juz nie bede- a co tam.

Terapia nie pomaga. Niby jestem dopiero na poczatku ale juz mam dosyc.

PRzestalam wychodzic do ludzi ktorzy i tak  maja mnie w dupie i robia mnie w uja caly czas i zalezy im tylko na wlasnych korzysciach.

nie mam z kim pogadac - tak od serca.

smutno mi straszliwie i tak pusto- samotno. 

nie mam do kogo geby w domu otworzyc.

na dodatek czuje sie bezsilna w swoich emocjach ktore tlumie tak mocno zwlaszcze lęk.

pracy znalezc nie moge chyba sue do niczego nie nadaje

znowu mam mysli samobojcze- wiem z tego nie zrobie juz raz probowalam i ni z tego dobrego nie wyszlo

ale obecnie czuje pustke i smutek i marze o tym zeby zniknac z powierzchni ziemi.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.05.2019 o 23:20, Sharon456 napisał:

Gratulacje - a z czego? 

 

Dzięki serdeczne, z historii literatury. Na siłę ją teraz deprecjonuję, choć intelektualnie wiem, że to nie ma sensu. Nawet mi w tym tygodniu koleżanka z pracy doradzała, żebym szukał walidacji wewnątrz, a nie na zewnątrz i że przykładem może być ten doktorat i że "wow". Jak zacząłem coś ogarniać przy jego wydaniu to znowu wróciło zainteresowanie, ale póki co obdarzam go za dużym negatywnym ładunkiem emocjonalnym i sobie obrzydzam.

 

Życzę Ci powodzenia. 🙂 

 

19 godzin temu, Panna_Kotka napisał:

Znowu się objadłam ze smutku. Grubsza juz nie bede- a co tam.

Terapia nie pomaga. Niby jestem dopiero na poczatku ale juz mam dosyc.

PRzestalam wychodzic do ludzi ktorzy i tak  maja mnie w dupie i robia mnie w uja caly czas i zalezy im tylko na wlasnych korzysciach.

nie mam z kim pogadac - tak od serca.

smutno mi straszliwie i tak pusto- samotno. 

nie mam do kogo geby w domu otworzyc.

na dodatek czuje sie bezsilna w swoich emocjach ktore tlumie tak mocno zwlaszcze lęk.

pracy znalezc nie moge chyba sue do niczego nie nadaje

znowu mam mysli samobojcze- wiem z tego nie zrobie juz raz probowalam i ni z tego dobrego nie wyszlo

ale obecnie czuje pustke i smutek i marze o tym zeby zniknac z powierzchni ziemi.

 

Ostatnio mam podobnie - włącznie z objadaniem się i rozczarowaniem terapią. Łączę się w bólu. Nie wiem jak u Ciebie to wygląda - ja sobie zdaję czasem dopiero po jakimś czasie sprawę, że kilka pozornie bezowocnych sesji układa się w większą, ważną całość. Nawet dwie ostatnie sesje, z których nie jestem do końca zadowolony, staram się oglądać z innej perspektywy i coś z nich wyciągać. Początki chyba zawsze są takie ciężkie, wiem to ze swojego doświadczenia i kolegi. Życzę, żeby udało się Wam do czegoś dojść. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Destoroyah napisał:

Dzięki serdeczne, z historii literatury. Na siłę ją teraz deprecjonuję, choć intelektualnie wiem, że to nie ma sensu. Nawet mi w tym tygodniu koleżanka z pracy doradzała, żebym szukał walidacji wewnątrz, a nie na zewnątrz i że przykładem może być ten doktorat i że "wow". Jak zacząłem coś ogarniać przy jego wydaniu to znowu wróciło zainteresowanie, ale póki co obdarzam go za dużym negatywnym ładunkiem emocjonalnym i sobie obrzydzam.

 

Życzę Ci powodzenia. 🙂 

 

To w sumie bardzo blisko do mojej dziedziny - ja piszę z literatury angielskiej 🙂 Może za dużo pracy i energii poszło na jego napisanie i dlatego sobie go teraz obrzydzasz? Ja np. wiem że przez swój doktorat zrezygnowałam z pewnej pracy w szkole i być może związku i chyba to mnie ciągnie w dół kiedy próbuję coś pisać. Plus jak sobie pomyślę ile negatywnych emocji się przelało i przelewa nadal i że w trakcie jego pisania ukatywniły się wszelkie moje zaburzenia...

Ale dzięki, mam nadzieję że w końcu uda mi się go napisać 🙂 Chociaż na razie idzie właśnie marnie. Codziennie sobie powtarzam: "jutro zaczynam" a jak tylko nadchodzi jutro i próbuję coś w tym kierunku robić to od razu w głowie pojawiają się wszystkie nieprzyjemne wspomnienia i kończy się tak samo 😕 

Edytowane przez Sharon456

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Sharon456 napisał:

Może za dużo pracy i energii poszło na jego napisanie i dlatego sobie go teraz obrzydzasz?

 

To jest dużo rzeczy. Pewnie też to, że traktowałem go jako sposób podbudowania ego i zadowolenia bliskich; żeby mieli poczucie, że ich syn coś osiągnął. I gdzieś mi umknęło autentyczne zainteresowanie i pasja, przez które sam z siebie kupowałem sobie książki o tej tematyce, pożyczałem, oglądałem filmy, wymyślałem wystąpienia na konferencje itd. Teraz kojarzy mi się tylko z jakimiś naprawdę zakręconymi osobami, uniwersytecką sztywnością, tytułomanią (a sam jej kiedyś pożądałem) i babraniem się w martwych rzeczach. I że sto razy wolałbym być wyciągnięty na papierosy, których nie palę, kawę czy spytany o weekend, zainteresowania itd. niż usłyszeć o sobie "pan doktor", "masz doktorat, wow".

 

12 godzin temu, Sharon456 napisał:

Codziennie sobie powtarzam: "jutro zaczynam" a jak tylko nadchodzi jutro i próbuję coś w tym kierunku robić to od razu w głowie pojawiają się wszystkie nieprzyjemne wspomnienia i kończy się tak samo

Też tak miałem. Z tym, że częściej pojawiał się głos "już za późno". Okazjonalnie go przezwyciężałem - najwięcej pary miałem, jak na półtora miesiąca olałem FB i YT, wtedy nawet nie było wyrzutów sumienia, jak po dniu w bibliotece spędzałem wieczór z kolegą przy piwie. Czasem trzeba po prostu robić, żeby cokolwiek było, nawet jak się wydaje, że to nic. Zawsze lepszy kamyczek dorzucony niż zupełna pustka. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od ponad 2 lat co 3 miesiące chodzę z córką do  okulisty. I co??? Dziś babka zorientowała się, że córka ma wadę wzroku. "Tylko" +6,5  w każdym oku. Rozumiem, że u małych dzieci ciężko jest wykryć pewne rzeczy. Ale KURWA jak można badając co 3 miesiące przeoczyć coś takiego???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.05.2019 o 11:38, Destoroyah napisał:

To jest dużo rzeczy. Pewnie też to, że traktowałem go jako sposób podbudowania ego i zadowolenia bliskich; żeby mieli poczucie, że ich syn coś osiągnął. I gdzieś mi umknęło autentyczne zainteresowanie i pasja, przez które sam z siebie kupowałem sobie książki o tej tematyce, pożyczałem, oglądałem filmy, wymyślałem wystąpienia na konferencje itd. Teraz kojarzy mi się tylko z jakimiś naprawdę zakręconymi osobami, uniwersytecką sztywnością, tytułomanią (a sam jej kiedyś pożądałem) i babraniem się w martwych rzeczach. I że sto razy wolałbym być wyciągnięty na papierosy, których nie palę, kawę czy spytany o weekend, zainteresowania itd. niż usłyszeć o sobie "pan doktor", "masz doktorat, wow".

 

Mhhhhm, chyba u mnie też trochę to się odzywa. Raz pokazanie bliskim że mogę być "kimś" bo zawsze słyszałam tylko jaką to nie jestem ofiarą, jak dzieci znajomych są takie "wow i cudowne".  A dwa, że chciałam podbudować właśnie swoje ego, pokazać że mogę to zrobić, że jestem w stanie. 

 

Lubiłam wymyślać reeraty na konferencje, pisać artykuły. A teraz jakby straciłam serce do tego. Do tego i w sumie do wielu rzeczy, główwnie do zainteresowań. Nic mi się nie chce, na nic nie mam ochoty. Nawet na spotkania ze znajomymi, co jeszcze na początku tego semestru uwielbiałam robić. Nie wiem co chcę robić w końcu w życiu, czuję się jakby moje depresyjne zaburzenia mnie pokonywały pomalutku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję okropną pustkę w głowie, a jak to mija to mam taki natłok myśli, że jest on nie do opanowania...

Objawy negatywne powodują, że prawie nie ruszam się z pokoju, siedzę zamknięty i leżę w łóżku słuchając czasem muzyki, ale często nawet na nią nie mam ochoty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przemyślenia, czy robię rzeczywiście to co powinienem w życiu, jestem całkiem rozdarty. 

Dokucza mi nieco samotność, nie tyle co brak partnerki, ale ogólnie towarzystwa. 

Nie nadaję się na wyjście na imprezę, na kluby, po dwóch piwach jestem pijany, a nie dodają mi to odwagi, na uczelni to samo, niedopasowanie się do grupy, z rodziną też nikły kontakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie podoba mi się moja derealizacja. Świadomość potrafi być taka kojąca. Niczym wygaszacz ekranu. :P

 

Do tego mam rozterki religijne. Z wiarą źle, bez wiary wcale nie lepiej.

 

Poza tym mam mnóstwo akcesoriów biurowych, ale zero pasji, żeby je użyć. Np. robiąc jakiś ładny rysunek techniczny, rapidografami. krzywikiem i szablonami liter. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Fidelio napisał:

Dokucza mi nieco samotność, nie tyle co brak partnerki, ale ogólnie towarzystwa. 

Nie nadaję się na wyjście na imprezę, na kluby, po dwóch piwach jestem pijany, a nie dodają mi to odwagi, na uczelni to samo, niedopasowanie się do grupy, z rodziną też nikły kontakt.

 

Mhhhm, mi brak towarzystwa w sumie niezbyt przeszkadza, ale czasem kiedy jest źle i nie ma z kim pogadać twarzą w twarz, albo po prostu poplotkować, wtedy tak. Reszta - to samo u mnie :( 

Coraz częściej myślę o tym aby rzucić studia. Jaka różnica czy jest się magistrem z depresją czy doktorem z depresją? Chyba jedyne co mnie jeszcze trzyma na uczelni to świadomość, że poświęciłam już tyle, że nie mam nic więcej oprócz tych studiów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×