Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Arkadia! Problem z facetami to mamy chyba wszystkie, faktem jest, że przy nerwicach czy depresjach uzależniamy się od innych osób i one dużo mogą, mogą pomóc nam odzyskać swoją wartość lub do reszty ją zatracić. Wiem że takie uzależnienie jest bardzo niezdrowe. Ja całe życie tak miałam, teraz mam w miarę zdrowe relacje i nie umiem się w nich odnaleźć.

Ja dalej trwam bez leków ale strach czuję ciągle pod skórą i stale go kontroluję kiedy wyjdzie, jakie to męczące...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rena, ja już nie mam siły do trwania w tym związku. Dzisiaj wojna na całego. Co to za związek w którym nie mogę dokończyć zdania. Straszenie mnie, że skończy się, wpieranie mi nie moich słów w usta.... Nie mam już siły.

Na wytknięte wady, wielce obruszony, nazwał mnie że jestem fałszywa. Do kitu z czymś takim.

Szóstą noc już dzisiaj nie spałam, nie byłam nawet w stanie pójść do pracy i nie poszłam. Przeleżałam do 13. Odstawiłam ten paskudny Moklar i Atarax. ROdzinny lekarz (świetny) przepisał mi Lexotan a jutro...badanie tomografem mnie czeka, aż mi skóra cierpnie jaki będzie wynik..

A jego oczywiście to nie interesuje... Ale jestem jakaś silna, nie płaczę. Marzę tylko żeby się wyspać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arkadia, wiem, że to co napiszę nie jest łatwe ale chyba musisz z nim skończyć, bo ten związek cię dobija, przecież ty nie masz w nim żadnego wsparcia. Myślę, że przy nim żadne leki ci nie pomogą, jest mi bardzo żal ciebie bo to trudny układ ale chyba nie masz wyjścia. Ja jestem w związku na odległość i też mi jestciężko, mój partner jest niesamowitym realistą, chociaż ma swój świat typowa "Ryba", ale sfera większych uczuć i emocji jest mu raczej obca więc na duże zrozumienie nie mam co liczyć, nie wspomnę już o swojej nerwicy, ale myślę, że moglibyśmy się nawzajem wiele od siebie nauczyć i jak na razie patrzę na to optymistycznie, chociaż te jego przyjazdy na weekend to dla mnie za mało. Ale cóż ważne że odzyskałam go po....30 latach. Tak, tak miałam 16 lat jak się zakochałam i wiedziałam, że to jest miłość na całe życie, ale niestety nie było nam dane przeżyć je z sobą. Dlatego cieszę się tym co mam, bo mogłoby nic nie być. Ja myślę, że to karma i tak miało się to potoczyć. No to tyle o sobie. Jestem dużo starsza od was ale niech was to nie zniechęca do pisania do mnie bo problemy mam takie same.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się cholernie samotna, niezdolna do podjęcia niewyobrażalnego dla mnie wysiłku pt. "Za dwa tygodnie matura", brzydka, gruba, głupia, nudna, nic nie warta... zawsze myślałam że kocham wiosnę... ale obecnie ona mnie przygniata, czuję się coraz gorzej, nie chce mi się w ogóle wychodzić z domu czy otworzyć okna żeby czuć ten zapach radości i szczęścia.... za którym tak tęsknię że to aż boli... wiem że ta wypowiedź jest chaotyczna i w ogóle, przepraszam... czuję się koszmarnie i muszę to wykrzyczeć. Czy jest sens czekać, czy kiedykolwiek poczuję się lepiej? Może lepiej od razu ze sobą skończyć i będzie spokój...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez fatalnie sie czuje.....w sumie to dawno nie miałem takiego doła jak przez te kilka dni/tygodni.Czuje sie cholernie samotny i odrzucony przez ludzi..,jestem spolecznym zerem.

Czy jest sens czekać, czy kiedykolwiek poczuję się lepiej?

Też ostatnio zadaje sobie te pytanie....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie Loxaren trzyma na duchu i daje siłę wewnętrzną:) Dzisiaj zakończyl sie moj fatalny "związek". Wielkie EGO nie przeżyło tego co sie dowiedziało o sobie, całej prawdy, nie potrafi porozmawiać itd. WIęc nie. Zła jestem tylko na siebie, że kolejny facet przeszedł przez mój dom. A ja głupia zawsze miałam nadzieję, że to właśnie to będzie ten. I nigdy ale to nigdy nie posłucham sie mojego snu, który jest proroczym snem:) jeśli mi się przyśni wiem, że będzie źle i nie ma co zaczynać ale nie....ja musze się poparzyć. Dzisiaj wiem, że nikt więcej do mnie do domu nie wejdzie, do domu, do serca. Dosyć, trzeba zając się sobą, synem, pracą... inni? najwyżej rodzina i przyjaciele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo Arkadia! A jednak zrobiłaś to, popatrz ile w tobie siły jeszcze odróżniasz dobro od zła dla siebie oczywiście, ale nie zamykaj całkiem serca. Ten facet to nie było to, ale jeszcze twoja połówka czeka na ciebie napewno się spotkacie, to nieuniknione. Na razie jesteś zraniona i masz rację zajmij się sobą i synkiem, jak nabierzesz pewności siebie i tego świata, przyjdzie nowy sen i będziesz gotowa pójść dalej! Trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i dupa. Pojechalem do dziewczyny, super dzien, siedzimy sobie nad rzeka, ona wtulona we mnie... Jest tak przyjemnie i spokojnie... Az nagle - jedna mysl. Wystarczyla. I caly piekny dzien szlag trafil. Siedzenie i rozkoszowanie sie spokojem, soba, zastapila paniczna gonitwa po miescie (obcym - ona mieszka 200km ode mnie) w poszukiwaniu kibla, szereg mysli, od razu wscieklosc na siebie, poczucie bezsilnosci i nienawisci do siebie z powodu tych pieprzonych atakow. Nienawidze tej cholernej nerwicy, niektorzy podczas ataku boja sie umrzec a ja w takich chwilach naprawde jedyne na co mam ochote to zdechnac.

 

Do tego wyrzuty sumienia, ze ja obciazam tymi swoimi popieprzonymi problemami, ze spieprzylem nam tak pieknie zapowiadajacy sie dzien. Ona mowi ze rozumie - wiem ze rozumie, tez ma nerwice. Ale to nie zmienia faktu ze mi z tym cholernie zle :/

 

To naprawde mial byc piekny dzien. I byl taki. Przez pare pierwszych godzin.

 

Teraz siedze w pociagu, jeszcze 1,5h do domu. Tyle dobrze ze znalazlem pusty przedzial, moze nikt mi tu nie wlezie.

 

Sorry ze w ogole nie odpisalem na posty wyzej tylko tak od razu o sobie, nie lubie tak robic... Ale juz naprawde dzisiaj nie daje rady, dawno nie bylo tak chu...owo jak dzisiaj :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba jestem na dnie pisząc ten post w tej chwili.Teraz musze z tego dna wstać

 

Czasem się już w dno pukało od spodu... ;) Jeśli tylko możesz to wstawaj z dna jak najszybciej.

 

Czytając to forum widzę jak wielu wartościowych ludzi cierpi z powodu nerwic i tym podobnych, i jest mi z tego powodu smutno. Ciebie Teklo też uważam za takiego człowieka. Nie mówię Ci, że będzie na pewno lepiej ale chciałbym żeby było. Życzę wszystkim poprawy.

 

 

Może mi się też kiedyś poprawi.

 

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę pomarudzić, muszę, muszę, muszę................!!!!

 

Dzisiejszy dzień mnie kompletnie przerósł. Czuję jak wszystko wymyka mi się spod kontroli, nie mam na nic wpływu... Nie lubię tego. Kilka ataków miałam w pracy, kogoś ochrzaniłam, komuś dogryzłam, nie mogłam się skoncentrować, brakowało mi powietrza a serce nap.erdalało jak szalone. Czuję jakby poziom stresu podniósł mi się na bardzo niebezpieczną wysokość. Głowa mi pęka, żołądek boli, wymiotuję.

Nie mam siły myśleć, nie mam siły czuć, chciałabym być powietrzem i sobie gdzieś polecieć. Żeby nikt ode mnie niczego nie chciał, żebym nie musiała podejmować decyzji i żebym zniknęła wszystkim z pola widzenia - zresztą kto by to zauważył......

 

Jestem zmęczona w środku i na zewnątrz.

 

Jutro mam ważną biznesową rozmowę, od której wiele zależy. Jak się zaprezentuję w takiej formie jak dzisiaj, będzie fatalnie........ Zgubiłam gdzieś swoją hardość i siłę, idę, wychodzę, połażę sobie bez celu, może gdzieś je znajdę....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ridllic, dzisiaj już nie jestem taki chojrak, troszku mam stracha i żołądek mnie boli (co nie zmienia faktu, że jestem boska haha). Ogólnie ostatnio jak tylko wchodzę do tej firmy to aż mną trzepie... Boję się wszystkich i wszystkiego i wszyscy mnie wku......................

 

Ridku co się stało z Twoim kolorem????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo nie prałeś go w proszku do kolorów!

 

No właśnie nie, byłam bardzo zdziwiona, po długich poszukiwaniach powiedzieli mi, że w Krakowie nie ma żadnego molo. Już w następnym śnie się nie dam nabrać :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×