Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem świnią.

Jestem samolubna, to muszę się zgodzić. Ale czy naprawdę gdzieś wszystkich ludzi( z naciskiem na rodzinę)? Na pewno nie chcę krzywdy dla nich. Rozpaczam nad tym że jestem taka okropna i non stop robię coś co jest sprzeczne z tym co naprawdę czuję.

 

Nie chcę nikomu robić krzywdy. Dlaczego to się dzieje? Dlaczego wszystko robię źle? Nie chcę by moja rodzina cierpiała, by cokolwiek z mojej strony wpływało na ich relacje.

 

Naprawdę to chcę być sama, by nie musieć nikogo obciążać. By nie trzeba było utrzymywać kontaktu z nikim.

Bo tak naprawdę z nikim już nie mam siły rozmawiać i ciągle ich unikam. Bolą mnie te rozmowy. Boli mnie samo towarzystwo i to, że na mnie patrzą. Czuję że mnie oceniają, krytycznie.Bardzo chcę się schować i już nigdy nie wracać.

 

Uciec i zaszyć się w samotności ale tutaj nie ma szans. Nie chcę by zastanawiali się nade mną (znowu coś wymyślasz!). Nie chcę by ktokolwiek się o to troszczył. Nie chcę żadnych pytań na które muszę odpowiadać. By potem w samotności rozpaczać nad tym że nie odpowiedziałam, że jestem zła.

 

Chciałabym aby wszyscy o mnie zapomnieli tak jak ja pragnę zapomnieć o wszystkim. Relacje bolą, trzeba uciekać. Aktualnie nie jestem w stanie sprostać wymaganiom normalnej rozmowy. Chyba nie będę już nigdy... Nie potrafię nawet na spokojnie do tego podejść. Ciągle czuję się krytykowana. A też niewystarczająco dobra.

Ucieszyłabym się gdybym zniknęła z tego świata. W końcu wyrzuty sumienia by ustąpiły i nikt by już przeze mnie nie cierpiał.

Mam już dość tego. Wciąż uważam że są zgodne z rzeczywistością i mi się to należy- że sobie zasłużyłam i wszystko przeze mnie. Jak destrukcyjnie.. Nawet u terapeuty nie mogę wytrzymać. Bolą mnie kolejne wyrzuty. Boli mnie to, że nie potrafię bez emocji podejść do prostych spraw. Tragedia jakaś.

 

Chciałam rzucić terapię bo sprawia też ból.( ale nie zrobię tego, bo to głupie)

Właściwie wszystko jest bolesne.

Żałosne jest to, że nawet tu piszę. Na to by odejść stąd, też nie mogę się zebrać.

Czasem mi się wydaje że tutaj jestem bardziej prawdziwa niż w rzeczywistości. Nie udaję ze jest mi wesoło, nie udaję nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już prawie miesiąc z ChADowym wyrokiem. Nie potrafię wyrazić jak bardzo się bałam, że mogę mieć ChaD i jak bardzo przytłaczająca jest świadomość, że to jednak to. Oczywiście teraz po swoim maniakalnym zjeździe kolejką górską, radosną jazdą bez trzymanki. Nie kontroluję się, więc mój chłopak z depresją namówił mnie na powrót do domu. Czuję się tu obco.

Mam 23 lata i teraz nie studiuję ani nie pracuję. Utknęłam. Nie wiem kiedy mam wartościowy plan, a kiedy psychopatyczny atak manii. Nie potrafię racjonalnie oceniać swoich możliwości - teraz to wiem. I ta cała niemożność sprawia, że coraz mniej liczę na to, że coś wartościowego w swoim życiu zrobię, że moje życie może mieć "sens". Nie planuję samobójstwa, bo nie chcę ranić bliskich, ale z przerażeniem zauważam, że nagle przestaję się bać śmierci. Przestaję się bać, że czegoś nie zdążę zrobić w swoim życiu, bo wszystkie moje wielkie plany i marzenia mogą być wynikiem rozbujanych neuroprzekaźników. Sprowadzona do zbioru fizyko-chemicznych zależności czuję się pusta. Dylemat przed którym stoję to czy iść do szpitala z samą życiową rezygnacją - bo z jednej strony - co jeśli nie cofnę się kiedyś przed samochodem i zginę śmiercią z moich koszmarów? - a z drugiej to przecież nie są myśli samobójcze. Wiem, że nie popełnię samobójstwa. Ktoś inny bardziej zasługuje na to miejsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle miesięcy mnie tu nie było, raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze na plus.

dzisiaj znowu mam ochotę się skrzywdzić. nie wiem kiedy nazbierałam tyle nienawiści do siebie.

czuję się sama w całym tym świecie, a przecież tyle osób mnie kocha... to takie niesprawiedliwe z mojej strony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic tak nie poprawia nastroju, jak wizyta u Pani doktor... Chciałem jej powiedzieć co się działo od ostatniej wizyty, o codziennych myślach samobójczych i wizjach własnego pogrzebu, ale zrezygnowałem z tego po tym jak naskoczyła na mnie że jestem zwykłym leniem i nieudacznikiem, powiedziała mi że na to nie ma lekarstwa. Ona oczywiście wie najlepiej co ja czuję w środku... Dobiła mnie kompletnie, ale czego się spodziewać po NFZ... Zero wsparcia, tylko ciągła krytyka. Nie wiem co taka osoba robi w poradni zdrowia psychicznego. Stara jędza widocznie trzyma się starej szkoły... Szkoda gadać... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia tak właśnie zamierzam zrobić. To nie terapeuta, tylko psychiatra ;) Byłem na pierwszej wizycie na której zdiagnozowano u mnie depresję prywatnie i nie ma porównania. Tamta lekarka była miła, spokojna, słuchała mnie uważnie i bardzo komfortowo i bezpiecznie się u niej czułem. Wiem że nie każdy lekarz taki jest, ale nie chcę czekać następne trzy miesiące żeby móc się dostać. Nie wiem skąd takie zachowanie u lekarza psychiatry :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pragnę zasnąc i już więcej się nie obudzic-nie mam chyba odwagi by samemu się zabić

ile można tak się męczyc?

dzieci po 15 lat mają więcej odwagi by z sobą skonczyć...a może trzyma mnie jeszcze jakaś nadzieja ze to minie i los się odwróci-sam już nie wiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×