Skocz do zawartości
Nerwica.com

Trudny związek po przejściach


lejla

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem tu nowa, dopiero zaczynam na tym forum. Mam jednak jeden problem z moim obecnym partnerem.

Obydwoje jesteśmy po rozwodzie i on i ja, znamy się ponad rok, nie mieszkamy razem. Mój partner jest DDA (chociaż czasami stwierdzam, że nawet jak ktoś nie jest DDA to też ma pewne cechy z DDA).

Doświadczenia z meżczyznami nie mam żadnego oprócz znajomych, kolegów, mój ex mąż był pierwszym poważnym facetem a związek trwał od lat nastoletnich do póżnych (13lat). Poznając obecnego partnera nie chciałam porównywac, chociaż to czasem podświadomie nachodzi.

Jednak dręczy mnie "wylewnośc okazywania uczuc" mojego obecnego partnera. Mianowicie - potrafi czasem nie dzwonic, nie odzywac się, jak się spotykamy miec humor i minę jakby mu się nie chciało życ - mówi, że ja tego nie rozumię, rzadko kiedy widzę jak się śmieje, żartuje - takie były tylko pierwsze 3-4 miesiące naszej znajomości, uśmiechy na spotkanie, tęsknota. KIedy chciałam kiedys poruszyc z nim ten temat delikatnie - to powiedział, że jak nie jestem z nim szczęśliwa to on nie wie co zrobic bo jest tak i koniec widocznie szukam czegoś innego. Za każdym razem kiedy mówie mu brakuje mi buziaków, przytulenia - to odbiera to jako taką uwage w stosunku do siebie - że potem potrafi mówic że tylko ciągle mam do niego pretensje. Przestałam cokolwiek mówic.

Najgorsze jest to, że jak on nie dzwoni, odzywa się i ja zawsze robie pierwszy kontakt jest ok, jak tego nie robię - to mówi, że nie mam czasu dla niego i o nim zapomniałam, Przypomina to taki taniec chocholi - ucieka ucieka abym ciągle gdzieś tam o niego zabiegała, jak nie zabiegam to źle. Jestem w kropce, sama nie wiem co mam zrobic.

Moje poprzednie małż skończyło się z powody zdrady b męża, w sumie niegdy nie zastanwiałam się czy on mnie kocha, otrzymywałam od niego b. dużo uczuc, problem był z tym że był maniakiem seks i chciał to robic 24 h aż nie wytrzymał.

Obecny partner jest może b. otwarty, ale ciągle zapracowany, małousmiechnięty, we wszystkim widzi problemy, w dodatku od kilku miesięcy nasze zbliżenia są tylko z mojej inicjacji. Rozmawiałam z nim czy ma jakiś problem, próbowałam go podpytac - mói szystko ok. Czasami sama nie wiem czy to on. Planujemy wspólne zamieszkanie w przyszłym roku - ale nie wiem za dużo pytań w głowie :(

 

Czasami sama już nie wiem czy to smutek po tym co było i zostawił w swoim życiu (u niego też byłą zdrada ex), czy dzieci, praca ale te problemy go zjadają i kiedy przeszłą już mu ta faza zakochania i motylków powrócił chyba do stanu faktycznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lejla, może być wiele przyczyn pogorszenia Waszego związku.Może warto by było udać się na konsultację,nawet jednorazowo,do terapeuty zajmującego się związkami partnerskimi.Dlaczego tak uważam?Ponieważ Twój partner ma pewne zachowania które mogą świadczyć o depresji.Może pójść również do lekarza,ale być może problem jest złożony i warto by było gdybyście porozmawiali w obecności psychologa który gdzie Twój partner być może by się więcej otworzył.

Najlepszym wyjściem by była,otwarta,szczera rozmowa między Wami,ale tyle co wnioskuję, Twój partner tego unika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laima dziękuję za odpowiedź.

Problem jest jeden - kiedyś miał taki b. nieciekawy stan, że mówił, że wszystko jest do d.....spadł na tyłek i obiecał pójscie na psychoterapie, otworzył się wtedy i mówił, że ma lęki, ze każdy dzień dla niego to udręka, jednak na obiecaniach się skończyło. Ja sama przeszłam rok psychoterapii po rozwodzie próbowałam mu pokazac jak mnie to zmieniło i podejście, potem była jeszcze jedna rozmowa po 3 miesiącach, że na pewno pójdzie. i nie poszedł. Na początku miał dobre chęci - ale tego nigdy się nie dowiem czy to on coś kręcił czy psychoterapeuta bo wybrał jedną Panią - ale potem dwa razy się z nią nie spotkał bo niby mówił, że raz jej nie było a drugi raz zachorowała. Teraz już mówi, że to bzdura ta psychoterapia,

Kiedy staram się mówic o nas o nim on od razu kończy rozmowę i mówi jesteś nieszczęśliwa w tym związku prawda ? Jak zaprzeczam i mówię , że poprostu się martwie o niego - on zaraz to skreśla i mówi - jeżeli czegoś Ci nie daje to może szukasz czegoś innego we mnie.

Tłumaczenia moje nic nie pomogą:(

JAk mu w pracy coś nie idzie - to ma strasznego doła, jak ma zapłącic rachunki to ma doła - uważam, że doskonale sobie radzi i zawsze zapracuje, ma itp - ale zawsze ma doła. A jak ma doła to jeszcze b. się zamyka w sobie. Ja już jestem zniechęcona rozmową z nim...bo robiłam kilka podchodów i zawsze się kończyło tym samym, że ja go pewnie nie kocham i szukam dziury w całym - nie rozumiem takiego zachowania. Ostatnio jakos bardzo się zmienił - przestałąm nawet go odwiedzac pomimo, że on mi to wypomina bo zakażdym razem jak wchodzę do niego to ma mine jak by go nic nie cieszeyło, zresztą do mnie jak przyjeżdża ma tak samo. Rzadko kiedy ma momenty spontanicznego uśmiechu czy pożartowania - jest tego coraz rzadziej...martwi mnie to bardzo i czuje bezsilnośc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I dalej jestem na rozdrożu, wiele rozmów bez efektu - do psychiatry, na psychoterapie nie pójdzie, mówi, że sam sobie da rady.

Z niczego się nie cieszy, nie odbiera telefonu potem coś burknie, spacer to tak jakby fizycznie był, sztuczny uśmiech itp. JAk rozmawiam o nas to wszystko w porządku i ja nie mam się martwić. To niszczy nas związek, bo nawet jak staram się gdzieś go wyrwac, to zawsze znajdzie wymówkę że praca, zmęczony, za daleko itp, kiedy okazuje mu czułości czy zrozumienie czasami nawet tego nie widzi. Mam wrażenie jakbym byłą z kamieniem. NIe chcę wchodzic w rolę jego terapeuty i psychologa bo to nie jest dobre. Jego stwierdzenie to że mam na niego nie zwracac uwagę. I zaczynam powoli tak robić, przestałam pisac te smsy bez jego odpowiedzi i gdzieś tam zaniegac o nas o zswiązek o to aby on się dobrze czuł - bez efektów. On sam musi to zrzumiec, jak tego nie widzi to na nic moje starania :( Boję się , że gdzieś to się rozpadnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze ?

 

Lepiej zeby się rozpadło.

Chyba, że chcesz przez kolejne lata zbawiać księcia. A w efekcie końcowym, miec kolejny rozwód za sobą. Skoro już teraz jest Ci żle i z 2 strony masz zachowanie niedojrzałego nastolatka, to po ślubie będzie to samo, jak nie gorzej.

 

Nie zabiegaj o niego. Niech też CIEBIE zobaczy w tym związku - a nie tylko swoje egoistyczne "doły". Niech pokaże że i jemu zależy.

 

A jeżeli poważnie myślisz o związku - to najlepiej ;) żeby on wpierw uporał się ze swoją przeszłością (na psychoterapii), a dopiero potem budował coś nowego.

Oczywiście, takie coś - jak psychoterapia - wcale nie gwarantuje, że będziecie razem.

Może się okazać, że jesteś fajną partnerką na jego "doły", ale już nie kiedy będzie "zdrowym" człowiekiem ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczera rozmowa i dużo zrozumienia, zwiazki z trudnymi osobami sa trudne a dorosły facet się raczej juz nie zmienie, musisz być naszykowana na to ,że jak chcesz z nim być to będzie tak zawsze cięzko i trudno, wiele spraw rozwiązuje sie rozmową również z trudnymi ludźmi tylko z nimi trudniej, skoro chcesz z nim być pomimo jego trudnosci to widocznie jest coś takiego w jego psychice co Cię ciągnie do niego, cóz w takiej sytuacji dużo wyrozumiałości, cierpliwości i szacunku, łatwe to nie będzie nigdy , ale nie niemożliwe, po prostu trudne, ale moze i także piękne

 

-- 24 paź 2011, 14:17 --

 

;););)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprawdza się stara zasada - na początku taki nie było owszem były i doły ale i dobre momenty to się zawsze rozkładało. NA wszystko miał czas, był spontaniczny, widziałam, ze sie czyms cieszył coś sprawiało mu radośc - sam nawet mi to mówił i to było szczere i było to widac.

Niestety problemy, które zawsze istniały u niego teraz urosły do jakiejs masakrycznej rangi.

Przestał nawet do mnie przyjeżdżac bardzo rzadko, raz mówi, ze się źle u mnie czuje, a inym razem ma pretensje, że nie chciałąm z nim zamieszkać, dodatkowo obraża się. Kiedy rozmawiamy - to mówi, że mam rację, że tak nie można, że trzeba inaczej spojrzeć, całuje mnie mówi, ze mnie kocha i dziękuję.

Na drugi dzień jest podobnie - może być to pierdoła. Z reguły jestem wtedy egoistka w jego oczach, która myśli tylko o sobie:(

Kocham tego człowieka - ale tezn związek jest naznaczony toksycznością - nie wyobrażam sobie mieszkania z nim z tą jego miną i jego problemami, których ja nie rozumię.

Nie twierdzę każdy ma problemy ja też i też czasmai są momenty, ze się dołuje, łąmię - ale to momenty może dzień prześpię się i jest ok widzę radość, motywację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprawdza się stara zasada - na początku taki nie było owszem były i doły ale i dobre momenty to się zawsze rozkładało. NA wszystko miał czas, był spontaniczny, widziałam, ze sie czyms cieszył coś sprawiało mu radośc - sam nawet mi to mówił i to było szczere i było to widac.

Niestety problemy, które zawsze istniały u niego teraz urosły do jakiejs masakrycznej rangi.

Przestał nawet do mnie przyjeżdżac bardzo rzadko, raz mówi, ze się źle u mnie czuje, a inym razem ma pretensje, że nie chciałąm z nim zamieszkać, dodatkowo obraża się. Kiedy rozmawiamy - to mówi, że mam rację, że tak nie można, że trzeba inaczej spojrzeć, całuje mnie mówi, ze mnie kocha i dziękuję.

Na drugi dzień jest podobnie - może być to pierdoła. Z reguły jestem wtedy egoistka w jego oczach, która myśli tylko o sobie:(

Kocham tego człowieka - ale tezn związek jest naznaczony toksycznością - nie wyobrażam sobie mieszkania z nim z tą jego miną i jego problemami, których ja nie rozumię.

Nie twierdzę każdy ma problemy ja też i też czasmai są momenty, ze się dołuje, łąmię - ale to momenty może dzień prześpię się i jest ok widzę radość, motywację.

Zawsze sa dobre i złe momenty pomiędzy dwojgiem ludzi nigdy nie jest tak by wszystko było pieknie i nigdy tak nie bedzie. Jesli sie zmienił to moze ma problem , który go przerasta pytaj się delikatnie o co chodzi czy mozesz pomóc i dawaj do zrozumieniia ,ze nie jestes jego wrogiem a przyjacielem.Z tego co piszesz jest niestabilny emocjonalnie raz mowi ze mu zalezy a za chwilę się zachowuje jakby nie zależało.

Schorzenia nerwicowe zazębiają sie o siebie moze być tak ,ze ma nerwice egocentryczną i jest skupiony wtedy tylko na sobie, potrzebuje by ktoś zwracał na niego uwage w nadmiarze jezeli ktos tego nie czyni , przestaje być pewny siebie i zastanawia się dlaczego tak jest.Robi wszystko by skupić uwage osoby, na której mu zalezy na sobie uciekajac przed nią a jak ona za nim goni to daje mu to poczucie komfortu psychicznego i tylko jak ktoś o niego walczy czuje sie naprawdę doceniony i spełniony jako partner inaczej czuje sie zle i łapie doły. Dlatego prowokuje Ciebie bys walczyla o niego i skupiała sie na nim a on wtedy ma tylko poczucie spełnienia.

Nerwica egocentryczna jest trudnym zaburzeniem , ale to sie leczy i powinno sie isć z tym na terapię, tacy ludzie potrzebują dużo ciepła i zrozumienia, ale są trudni. Jak chcesz porozmawiać na pw to napisz coś , nie ma sprawy.

Jest zaburzonym człowiekiem, ale moze dobrym i najwazniejsze,że mówi ,że Cię kocha to jest nawazniejsze a wspólne mieszkanie to nigdy nie wiadomo czasem ludzie sie super dogadują a jak razem mieszkają przestaje być super , u was moze być akurat dobrze, dopoki sie nie sprawdzi to tylko się gdyba a nie wie nic na pewno.

Czyli on mówi ze kocha , ty mowisz,ze też kochasz to tylko próbowac nadal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×