Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stracone zaufanie


mlodyyy

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.Na wstępie mojej wypowiedzi chcialbym przeprosic admina forum jesli w nieodpowiednim dziale umieszczam Post, i jesli jednak jest w nieodpowiednim prosze o przeniesienie w odpowiedni dzial.

 

A teraz do rzeczy:

Od poltora roku mieszkam z kobietą mojego zycia, mamy kilkuletnie dziecko.

 

Problem polega na tym ,że kilkutrotnie sprawiłem jej przykrość, ostatnim razem nawet padło z jej strony stwierdzenie,że mam sie wyprowadzić, nie uczyniłem tego i mieszkamy dalej razem, niby wszystko jest ok, ale jednak nie do końca, niedawno (podczas wakacji) była z dzieckiem na wakacjach, ja zostałem w domu.gdy wrocila myslalem ze jak odpoczela od mnie to bedzie jakos lepiej, ale niestety, najgorsze jest to ze ciagle mowi o wakacjach, a wlasciwie o pewnej obecnej tam osobie.

 

Generalnie ma ciezki charakter, Kocham Ją ponad wszystko i chce zrbic wszystko by wrocilo normalne partnerskie zycie.

wiem ze i tak moge dostac od was odpowiedzi typu, sam zawaliles to teraz musisz za to zaplacic .

i place juz kilka miesiecy, ale pragne odbudowac jej zaufanie bo bez tych dwoch osob(moja Kobieta i moje dziecko) nie funkcjonuje.

gdy byly na wspomnianym wczesniej urlopie to jadlem tyle ile potrzebowaem zeby sie nie przewrocic, czyli przez ten tydzien urlopu zjadlem tyle co normalnie jadam w jeden dzien, a co a tym idzie nie zalezalo mnie na niczym.

 

Moge dopowiedziec iz mnie Kocha, ale nie potrafi mi zaufac, ten moj ostatni wybryk ja bardzo odsunal od mnie, i nie byla to zdrada.

 

Proszę pomożcie mi odbudowac to co popsulem, moze ktos ma jakies rady.

I tak wiem ze nei bedzie jak kiedys ale chcialbym zeby bylo normalnie bo juz nawet buziaka na przywitanie lub pozegnanie dostaje sluzbowego.

 

na koniec przepraszam za bledy i zjedzone literki.

 

Pomocy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

Zdesperowany K.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mlody0384, Jak dla mnie...nie mam się do czego odnieść, zbyt mało informacji.

Bez zaufania nie ma miłości, więc nie wiem o czym mówisz.

Napisałeś tylko, że sprawiłeś jej przykrość. Jaką przykrość? Nie ugotowałeś obiadu? Nie posprzątałeś domu? Zwyzywałeś ją?

Mamy dawać rady..............a nie wiemy z jakiego powodu odsunęła się od Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mlody0384, zaufanie w relacjach damsko-męskich to fundament związku. Zapewnia szczęście, daje poczucie bezpieczeństwa obu stronom. Jeśli kobieta i mężczyzna żyją w braku zaufania do siebie, to ich związek zaczyna przeradzać się w więzienie i jest skazany na kryzys i rozpad. Nie wiem, na czym polega owa przykrość, którą wyrządziłeś swojej kobiecie, ale mam wrażenie, że "licytujecie się" trochę w zadawaniu sobie bólu - trochę na zasadzie, ty mnie skrzywdziłeś, to teraz ja ci odpłacę pięknym za nadobne i sprowokuje, byś był o mnie zazdrosny, mówiąc o mężczyźnie, którego spotkałam na wakacjach. Nie wiem, czy do końca trafnie to interpretuje, bo faktycznie mało napisałeś w swoim poście.

 

Utracone zaufanie trudno czasem odzyskać i zrehabilitować się w oczach pokrzywdzonej osoby. Brak zaufania podsuwa czasami wręcz urojone podejrzenia w kierunku partnera. W związku zaczyna dominować atmosfera podejrzliwości i nieufności, a to bardzo osłabia więź uczuciową. Nieufność wobec partnera pojawia się z wielu przyczyn, np. gdy obawiamy się, że inna osoba może wydać się bardziej atrakcyjna i pociągająca od nas, w sytuacji, kiedy przestajemy wierzyć w siebie i myślimy, że partner może znaleźć sobie kogoś innego albo wtedy, gdy jesteśmy zazdrośni. Co warto byłoby zrobić w tej sytuacji? Po pierwsze, szczerza rozmowa, zdrowa komunikacja, bez oskarżycielskiego tonu. Warto się zastanowić, co lubi partner, na czym mu zależy, jakiego związku oczekuje, jakie ma pragnienia, jak dobrze wykorzystać wspólnie spędzany czas. Zachęcam do uczciwego dialogu z własną partnerką i rozmowy o swoich uczuciach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Monika1974.

po pierwsze dziekuje za przeniesienie tematu w odpowiednie miejsce.

wiec tak, powod dla ktorego sie odsunela od mnie jest taki ze kiedys bedac w pracy rozmawialem z moja kolezanką na teat aktualengo zycia, a dokladnie ze mam problemy finansowe, gdyz mam za duzo wydatkow ktore sie za mna ciagna od dluzszego czasu, i nie wiedzac czemu moja Pani byla wowczas w domu i ten dialog został uwieczniony rowniez na domowym komputerze, Pani to przeczytala i stwierdzila iz ja napisalem ze ja utrzymuje, od tamtej pory jest miedzy nami spory dystans, ja robie wszystko by nie miala powodow do zlosci na mnie, ale jednak zawsze cos palne , np: prosila mnie kiedys zebym rzucił palenie, potrafilem to zrobic do tego stopnia ze nie pale przy niej, choc czasem zdarzylo mi sie, przy wyjsciu do sklepu zapalic i wowczs jak wracalem wyczuwala to i twierdzi ze ja oklamalem ze nie pale, choc jak zapytala czy palilem to nie zaprzeczylem.

wczesniej raz kiedy sprawailem jej bol to np, jej zdaniem nie podobal mi sie prezent od niej i miala zlosc na mnie, innym razem zdarzylo sie ze bylo klamstwo(A TO DUZY BLAD Z MOJEJ STRONY) wiec reasumujac swiety nie jestem i wiem ze sporo nabroilem ale wszystko czego teraz pragne to odbudowac nasze relacje, i gdy spytalem czy moge znow o nia walczyc to powiedziala ze moge ale nie wienczy mi sukcesu, choc powiedziala ze mnie Kocha , ale nie jest to dla niej latwe, wiec domniewam ze gdyby nie chciala bys my byli razem to kazala by mi sie spakowac i wyniesc z jej domu.

 

 

Do ekspert_abcZdrowie:

Dokladnie idealenie to zinterpretowales, jak tylko wrocila z wakacji to wiecznie mowila o mezczyznach (jest ich 2) z wakacji, pwiem wiecej, wiecznie z nimi konwersuje na gg badz telefonicznie. sprawilo mi to wiele bolu gdyz powitanie jak przyjechaly bylo bardziej czule do naszego zwierzaka niz do mnie. a co do zazdrosci to masz racje, robila to z premedytacja i cieszyla sie ze cierpie, a ja polknalem haczyk i przez dwa dni chodzilem bardzo wsciekly.jednak dotarlo do mnie ze powininem sie cieszyc z radosci moich bliskich, wiec kupilem kwiatki i przeprosilem mowiac "Przepraszam Kochanie , ale bylem bardzo zazdrosny i zamiast sie z Wami cieszyc z waszej radości to odwalalem numery"(chodzilem wsciekly i ignorowalem jej wypowiedzi dotyczace wakacji).przeprosiny przyjela ale stwierdzila ze punktow mi to nie dalo.

wiem ze to zachowanie bylo szczeniacke, i wiem ze nie powinno miec miejsca, no ale coz, zdazrylo sie i czsu nie cofne, moge tylko walczyc i nasza wspolna przyszlosc.powiedzialem jej ze ie zmienilem , a w odpowiedzi uslyszalem ze nie wierzy w ani jedno moje slowo, gdyz nie ma do mnie nawet odrobiny zaufania.

 

Gdy byla na wakacjach to byla przekonana ze jak wroci to zastanie w domu balagan, zaskoczylem ja tym ze mieszkanie posprzatane i czesciowo odswiezone, powiedziala ze dziekuje i ze docenia.a ja powiedzialem ze wolalem zrobic cos dla nas, dla domu niz siedziec i chlac.

gdyz poza tym co zrobilem w domu, to przez ten okres chodzilem normalnie do pracy.

 

szczerze mowiac to ja widze jezcze szanse, ale nie wiem czy ja widze ta szanse bo chce widziec czy poprostu naprawde ta szansa jest, tylko nie moge juz nic popsuc.

 

Mam nadzieje ze macie juz wiekszy obraz sytuacji, oraz ze znajdzie sie ktos kto bedzie w stanie mi podpowiedziec jak mam tego nie zepsuc znowu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mlody0384, zawsze powtarzam, że zdrowy związek to taki, kiedy można zupełnie normalnie funkcjonować bez partnera. Kiedy zaczynamy nie wyobrażać sobie życia bez męża/żony, to wkrada się ryzyko uzależnienia od drugiej strony. Moim zdaniem w waszym związku szwankuje komunikacja. Osobiście uważam, że rozmowa z koleżanką z pracy o problemach finansowych i kiepskim budżecie domowym nie jest jakimś dramatycznym wykroczeniem, za które trzeba byłoby odbudowywać zaufanie. Niemniej jednak możliwe, że twoja kobieta nie chce, byś dzielił się ze swoimi współpracownikami problemami, jakie macie w domu. Może jest jej z tego powodu przykro i czuje się urażona. To zrozumiałe, że nikt nie lubi, by wywlekano na forum publiczne własne kłopoty z partnerem, czy to w kwestiach finansowych, czy w jakichś innych. Wydaje mi się, że oboje z partnerką macie silne charaktery. Twoja kobieta, która raz zawiodła się na tobie, nadal nosi urazę, nie chce przebaczyć, wyszukuje sytuacje, w których może wytknąć ci błąd - a to palenie papierosów, a to zbyt mały entuzjazm na kupiony prezent, a to jakieś kłamstwa - byle tylko przyłapać cię i udowodnić ci twoją niewdzięczność wobec jej osoby.

 

Demonstracja swojego niezadowolenia, przykre słowa, unikanie bliskości, ciągłe "punktowanie" cię, wzbudzanie zazdrości nie są, według mnie, dobrą strategią, która zaprocentuje w postaci rozwoju waszego związku. O związek muszą dbać obie strony - i ty, i ona. Nie wystarczy, że ty będziesz chciał się zrehabilitować i robił wszystko, by ją zadowolić, a ona będzie tylko się obrażała i wiecznie cię krytykowała. Skoro się naprawdę kochacie i zależy wam na waszej rodzinie, musicie ze sobą szczerze porozmawiać. Powiedz swojej kobiecie: "Słuchaj, przykro mi, że się na mnie zawiodłaś. Jestem tylko człowiekiem i robię błędy, ale umiem się do nich przyznać. Źle się czuję, kiedy mnie ciągle krytykujesz i wzbudzasz zazdrość, smsując albo rozmawiając z panami poznanymi na wakacjach. W ten sposób nie pielęgnujemy własnej miłości". Niech ona powie ci, co ona czuje, czego od ciebie oczekuje. Bądźcie wobec siebie szczerzy. O tym, jak się konstruktywnie spierać w związku możesz przeczytać tutaj:

 

http://portal.abczdrowie.pl/klotnia-w-zwiazku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoja kobieta, która raz zawiodła się na tobie, nadal nosi urazę, nie chce przebaczyć, wyszukuje sytuacje, w których może wytknąć ci błąd - a to palenie papierosów, a to zbyt mały entuzjazm na kupiony prezent, a to jakieś kłamstwa - byle tylko przyłapać cię i udowodnić ci twoją niewdzięczność wobec jej osoby.

 

 

jest dokladnie tak jak mowisz

 

sprawa ktorą opisalem jest tak ze przczytala tylko czesc wypowiedzi, reszte sobie dopowiedziala a realnej rozmowy nie doczytala do konca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mlody0384, nie podoba mi się sposób, w jaki funkcjonujecie.

Twoja Pani , jak ją nazywasz może ma za wysokie wymagania względem Ciebie. Może to taki wiecznie niezadowolony człowiek z wszystkiego?

Obojętnie co byś nie robił, jak się starał...ona zawsze będzie krytycznie do Ciebie nastawiona. Ma taki roszczący sposób bycia.

Może niech Twoja królewna weźmie się za pracę, wtedy nie będzie się Ciebie czepiała?

Druga sprawa....Wasze relacje nie są oparte na rozmowach ze sobą.

Ty przy niej czujesz się zagrożony...boisz się jej reakcji. Chcesz, żeby było dobrze, starasz się, a i tak dobrze wiesz, że cokolwiek byś nie zrobił...spotka się to z krytyką z jej strony. To chora sytuacja. Niszczy Ciebie.Zachowujesz się jak bezbronne, małe dziecko, które czeka na aprobatę ze strony matki.

Ale Ty już jesteś dorosłym mężczyzną. To , że boisz się, że zostaniesz sam....jest zrozumiałe. Ale...zastanów się. Chcesz przez resztę życia działać ciągle jej coś udowadniając?

Co to za życie z taką osobą u boku?

Nie wiem dlaczego Ty się na to wszystko godzisz. Może masz trudności w ogóle z relacjami z kobietami z uwagi na jakiś schemat w relacji matka - Ty?

Ciebie i Ją wysłałabym na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może terapia od razu to za dużo powiedziane :) Na początku trzeba postarać się samemu. Terapeuta nie przepracuje za partnerów ich problemów, może pomóc w mediacji, ale dużo zależy od pary, od ich zaangażowania, chęci pielęgnowania związku. Zgadzam się jednak z Moniką1974, że brakuje zdrowej komunikacji. Wy wzajemnie szukacie na siebie "haka", a każdy przejaw dbałości o miłość dyskredytujcie. W taki sposób spada motywacja, by w ogóle starać się o rozwój relacji. Do czego doprowadzi ciągłe kapryszenie twojej Pani i twoja ciągła harówka, żeby jej dogodzić? Dokąd zaprowadzi was brak rozmowy o uczuciach i koncentracja na innych osobach (w calu wzbudzenia zazdrości) oraz lekceważenie uczuć swojego partnera? Sądzę, że do frustracji, niezadowolenia i eskalacji złości, a to równia pochyła w kierunku kryzysu w związku. Spróbujcie na początku sami porozmawiać na ten temat, a jeżeli trudno będzie wam ustalić jakiś konstruktywny kompromis, dopiero wówczas rozważcie terapie dla par. Licytowanie się na błędy do niczego dobrego nie doprowadzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co? Nie rob z siebie pantoflarza tak uzaleznionego od tej kobiety, ktora Cie zwyczajnie poniza i najwyrazniej ma z tego wielka radoche. Posadz ja przy stole i powiedz jasno i wyraznie WSZYSTKO co Ci sie sie w niej nie podoba. Albo zaakceptuje fakty, albo jasno wyniknie z tego, ze nie jestescie udanym zwiazkiem i powinniscie sie jak najszybciej rozstac zamiast meczyc sie ze soba cale lata. Przyjdzie czas, znajdziesz partnerke, ktora bedzie Cie akceptowala takim, jakim jestes, a nie stawiala nie wiadomo jakie wymagania i wiecznie grala obrazona krolewne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obojętnie co byś nie robił, jak się starał...ona zawsze będzie krytycznie do Ciebie nastawiona. Ma taki roszczący sposób bycia.

Może niech Twoja królewna weźmie się za pracę, wtedy nie będzie się Ciebie czepiała?

Druga sprawa....Wasze relacje nie są oparte na rozmowach ze sobą.

Ty przy niej czujesz się zagrożony...boisz się jej reakcji. Chcesz, żeby było dobrze, starasz się, a i tak dobrze wiesz, że cokolwiek byś nie zrobił...spotka się to z krytyką z jej strony..

 

ostatnio jak juz wspomnialem odswiezylem mieszkanie podczas jej urlopu. po powrocie uslyszalem ze jest milo zaskoczona, ze widzi ze sie staralem i ze bardzo to docenia.

 

 

 

przed moimi wybrykami nie bylo tego typu podejscia ze probowala za welka cene znalezc na mnie haka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A w jaki sposób ona stara się dla Ciebie?

 

ciezko jednonacznie stwierdzic natomiast w ostatnich dniach widze (albo chce widziec) ze dystans sie zmniejsza, nie wiem czy to efekt tego ze ja robie wszystko bym byl wporzadku wobec mojej partnerki i naszego dziecka, ale zauwazylem z moje podejscie w stosunku do dziecka znacznie sie zmienilo.staram sie byc dla dziecka potrzebny i dawac mu szczescie i wsparcie(nie potrafilem tego kiedys).

moja partnerka ostatnio tez zaczela sie inaczej odnosic w stosunku do mnie, juz nie jest opryskliwa i czepialska.

czy ktos widzi jakis sens w jej zachowaniu???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mlodyyy, reakcje twojej partnerki mogą wynikać z różnych przyczyn. Może widzi faktycznie twoje starania i chce się zrehabilitować, przestając kaprysić. Może docenia twoje wysiłki, to, jak dbasz o dziecko i o nią. Może zdała sobie sprawę, że do pielęgnowania związku potrzeba dwojga. Może ma świadomość, jak wiele traci, kiedy od niej odejdziesz. Motywacja może być różna. Może tak, jak zasugerowała Monika1974, widzisz to, co chcesz widzieć, zaczynasz ją usprawiedliwiać, tłumaczyć, dawać alibi. Radziłabym zrobić wam wspólnie bilans, co każde z was robi, by wasza relacja była silniejsza, trwalsza, piękniejsza. Co każde z was wnosi do związku? Co robi twoja Pani, byście razem byli zadowoleni z "bycia razem", tak uczciwie, bez migania się? Co ty robisz, by wasze partnerstwo było lepsze (praca i remont mieszkania też się liczą)? To kolejny temat do waszej wspólnej rozmowy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a teraz to juz calkem zglupialem.wszystko jest tak jak byc powinno a ona nagle sie dystansuje, jakby sie bala tego ze jest wszystko wporzadku

 

-- 10 paź 2011, 10:17 --

 

i znow mnie zaskoczyla, gdyz wczoraj i przedwczoraj uslyszalem z jej ust cos cze dawno nie slyszalem, powiedziala do mnie "Kochanie".

 

nie wiem czy to jest spowodowane ale jest dla mnie nowoscia w ostatnim czasie.

 

czy ktos jet w stanie mi wytlumaczyc to zachowanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu pytasz na forum, czym spowodowane jest zachowanie Twojej partnerki, a nie zapytasz jej osobiście? Przecież my, forumowicze, nie będąc nawet świadkami Waszego bycia razem, nie jesteśmy w stanie nawet domyślać się co do motywacji Twojej Pani. Dlaczego mówi "kochanie"? Dlaczego się dystansuje? Zapytaj o to swoją partnerkę. To będzie okazja do zbliżenia się, pokazania, jak bardzo Wam zależy wzajemnie na sobie. W ten sposób pokażesz, że czujesz zmiany między Wami, że nie jesteś nieczuły na jej uczucia. Szczera rozmowa i uczciwy dialog to podstawa związku. Nie pytaj na forum o to, jak postępować z własną kobietą, bo sądzę, że wiele rad może być nietrafionych. Lepiej poświęć ten czas dla swojej rodziny i poprzez wzajemne rozmowy spróbujcie się wzajemnie zrozumieć i poznawać.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawalilem cos nieumyslnie (wiedzac ze dziecko chore nie zapewnilem im opalu jak wychodzilem do pracy)i juz wykorzystala to aby zrobic kolejnaa awanture, miala 100% racji ale mozna bylo moim zdaniem rozegrac to bez awantur i pretensji, myle sie ????????

 

 

mam powoli tego dosc, najchetniej bym sie spakowal i uciekl od tego bardzo daleko albo tam skad nie ma powrotu ale jedyne co mnie przy tym trzyma to moje dziecko, nie moge tego zrobic malemu. tylko ile jeszcze wytrzymam i jak dlugo dam rade walczyc, jak mnie juz brakuje sily do walki.

 

mam takie chwile ze chcialbym skonczyc z meka swiata i uwolnic swiat od siebie, ale moje dziecko mnie dodaje sil, niestety jest to efekt krotkotrwaly :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mlodyyy, po pierwsze, musisz zdać sobie sprawę z tego, czego oczekujesz, czego chcesz od życia. Czy chcesz faktycznie walczyć o związek, czy uważasz, że nie ma już o co walczyć? Czy kochasz swoją partnerkę? Czy ona szanuje ciebie? Czy tylko wzajemnie szukacie okazji, by zdyskredytować się w swoich oczach? Jeżeli nie ma szans na ratowanie waszej relacji, może lepiej zadbać o relacje z dzieckiem? Można być przecież dobrym ojcem po rozstaniu z jego matką. Sam musisz rozważyć wszystko w swoim sercu, nikt za ciebie decyzji nie podejmie. Jedno jest pewne - trwanie w toksycznym związku nie służy ani tobie, ani partnerce, ani dziecku. A tracenie radości życia ze względu na problemy rodzinne mogą wpędzić cię tylko w nastrój depresyjny (co dało się już wyczuć w ostatnim twoim poście), co tylko nałoży się na twoje dotychczasowe kłopoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mlodyyy, po pierwsze, musisz zdać sobie sprawę z tego, czego oczekujesz, czego chcesz od życia. Czy chcesz faktycznie walczyć o związek, czy uważasz, że nie ma już o co walczyć? Czy kochasz swoją partnerkę? Czy ona szanuje ciebie?

 

 

naprawde oczekuje szczescia i harmoni oraz normalnej rodziny,chce walczyc o to ale juz mi chwilami brakuje sil, Kocham ja z calego serca, jak rowniez nasz dziecko (wiemy ze to inna milosc), czy ona mnie szanuj, w tej chwili ciezko mnie odpowiedziec na to pytanie.

 

może lepiej zadbać o relacje z dzieckiem? Można być przecież dobrym ojcem po rozstaniu z jego matką.

 

zauwazylem po sobie ze odkad pisze z Wami na forum zmienilem sie w stosunku do dziecka, kiedys po powrocie z pracy myslalem tylko o tym by odpoczac,a teraz interesuje sie zyciem dziecka, gram z nim w gry, rysujemy, bawimy sie, tylko nie wiem czy tylko ja to dostrzegam czy jest taka prawda.

co do ojcostwa po rozstaniu mysle ze macie racje , ale nie chce by dziecko przezywalo traume typu, mam z nia , tata dochodzony, nie widze tego.

 

Sam musisz rozważyć wszystko w swoim sercu, nikt za ciebie decyzji nie podejmie.

 

wiem ze niekt decyzji nie podejmie, ale moze pokieruje rozsadnie moim tepym lbem

 

A tracenie radości życia ze względu na problemy rodzinne mogą wpędzić cię tylko w nastrój depresyjny (co dało się już wyczuć w ostatnim twoim poście), co tylko nałoży się na twoje dotychczasowe kłopoty.

 

no niestety ale depresja mnie powoli dopada, i zaczynam uciekac w alkochol, co prawda nie tak by dziecko widzialo , ale ratuje sie alkocholem co jest napewno moim kolejnym bledem w moim marnym zyciu.

 

reasumujac, zaczynam miec odczucia ze nie jestem nikomu potrzebny, do tej pory przy klotnaich partnerka mi mowila ze moglbym zaczac myslec, ostatnio uslyszale to samo w firmie, mam tego dosc, po co ja komu

 

:cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×