Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lot nad k. gniazdem


zujzuj

Rekomendowane odpowiedzi

Chce o coś zapytać i podepre sie filmowym przykładem. Gdzie przebiega granica między zdrowiem a chorobą? Na podstawie czego kwalifikuje się pacjenta do farmakoterapii, lub pobytu w szpitalu? Chodzi mi o to, że choc w tym filmie jest wielu bohaterów z wyraznymi kłopotami, to wszyscy są na własne życzenie(czesc z którymi nie ma kontaknu nie).

Jak się potem okazuje z przeróżnych względów nie radza sobie z zyciem itd... i wola siedzieć w szpitalu. Biorąc pod uwagę polskie prawo, to w polskich szpitalach tez chyba są sami tacy pacjęci. Czyli tacy którzy skarżą sie na przeróżne dolegliwości, jednak mogą wyjść w każdej chwili.

Teraz do sedna. Czy pomimo tego, że wiekszośc z nas przezywa jakies kłopoty, to chcąc niechcąc nie jesteśmy chorzy, tylko jesteśmy własnie tacy? Czy te wszystkie cechy nie są oczywiscie niechcianymi cechami,ale jednak naszymi cechami, a nie chorobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz do sedna. Czy pomimo tego, że wiekszośc z nas przezywa jakies kłopoty, to chcąc niechcąc nie jesteśmy chorzy, tylko jesteśmy własnie tacy? Czy te wszystkie cechy nie są oczywiscie niechcianymi cechami,ale jednak naszymi cechami, a nie chorobą?

Odczuwanie lęku czy myślenie depresyjne raczej nie są cechami osobowościowymi. Chociaż kiedyś były rozważania czy nie uznać czegoś takiego jak depresyjne zaburzenie osobowości.

http://en.wikipedia.org/wiki/Depressive_personality_disorder

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem na ostatniej wizycie u psych.klinicznego. Oprócz zaleconej obserwacji itd... Powiedział coś na koniec. Miałem diagnoze że albo zespół Pionkowskiego, borderline, schizo. Wczesniej u innych była mowa o os schizotymicznej(co mi raczej nie do konca pasuje) i ogólnie o kłopotach osobowościowych. On powiedział jednak ze jest duża szansa, że diagnoza bedzie optymistyczna i jednoczesnie dla mnie rozczarowująca. Czyli że gen nie zostanie nic stwierdzone. Mnie to troche szokuje. powiedział to pomimo tych wczesniejszych potencjalnych "diagnoz". Pomimo tego, że jak sam stwierdził miałem książkowe objawy myślenia paranoidalnego, myśli urojeniowe, być może ksobne(choć powiedział że to zbyt mocne slowo). Do tego jestem 100% czasu spięty, siedze we własnym swiecie. Skarże się ja jednostkowe ataki wstydu. To te "ataki" miały być karą boską. Mam jakąś paranoje na punkcie własnej twarzy i emocji na niej sie pojawiających. Chodzi o ten wstyd, który ja widziałem jako karę, jako coś co odczuwam poprzez narzucenie mi tego z zewnątrz. Traktowałem swoją mimike i emocje jako coś co dziać sie nie może. Nie widziałem tego wstydu który pojawiał sie na mojej twarzy, jako mojej emocji. Tylko jako reakcje odwrotną do moich emocji. Jakby siłą narzuconą wbrew wszelkiej logice i rzeczywistości, żeby mnie pognębić. Jakbym tego wyimaginowanego Boga potrafił zmaterializować to nie potrafie sobie wyobrazić doskonalszej nienawiści. Mojej do niego, jego do mnie. Traktuje i w zasadzie zawsze traktowałem jako coś rzeczywistego, ale jako część mnie, mojej psychiki. Bóg jako obraz powstały na bazie wychowania, życia. Miałem przekonanie, że on chce mnie bezinteresownie zniszczyć i ja czułem jego emocje. Jednak w jakimś momencie zupełnie to wszystko sie zmieniło. Zmienił sie obraz Boga. Tego pierwszego, który był nieprawdziwy i którego nazywam Bogiem ekstrawertycznym w jakimś sensie pokonałem. Nawet jak teraz pisze, to mam do tego stosunek emocjonalny. Czxuje sie jak skała,jestem 1000 razy silniejszy i nicmi nie grozi.To wszystko sie stało wmomencie odkrycia(w moim indywidualnym dośw) prawdziwego Boga. Boga który jest we mnie, i którego czuje 24 h. Z tym czymś kojazona była jakaś ogromna ulga i jakieś bezkresne doświadczenie akceptacji. Tak jakby był przeciwienstwem Boga mojego ego. Pierwszy Bóg Jest to symbol jakiegoś energetycznie rzeczyiwstego bytu, któremu przypisałem chęć zniszczenia mnie. Do tego mam jakieś kosmiczne kompleksy na pkc męskości. Nie skonkretyzowane, nie potrafie ich ubrać w coś konkretnego. Ogólne głębokie przeswiadczenie, że jestem zupełnie beznadziejny i że musze to głęboko ukrywać. Nie do konca potrafie to skonkretyzować, ale tak jakbym miał jakąś kosmicznie wstydliwą tajemnicę, która to może wyjsc na jaw w kontakcie z innymi ludzmi. W kontakcie przy którym dojdzie do tych reakcji wstydu w najbłachszej sytuacji, co interpretuje jako słabość coś czego sie powinno wstydzić. Dziesiątki dziesiątki innych rzeczy.

 

Czy ja mogę taki być ze względu na wpływ jaki na mnie mieli inni+konstrukcje psychiczną? Czy to jestem ja strasznie niesmiały, czujący sie bezwratościowy itd... jednak mogący aktywnie zmieniac swoja pozycje, samopoczucie itd...? Bo ja zawsze i nadal mam przeswiadczenie, że mi nie wolno. Ze jak zaczne żyć to dojdzie do stłamszenia mojej osobowości przez lęk i wstyd. Zaczną sie reakcje wstydu, potem lęk przed nimi i obrona. Obrona przez straszną introspekcje i samokontrolę i próbę wysuszenia się emocjonalnego. Czy to wszystko sie dzieje, czy może ja to robie sam sobie? Może ten lęk to płaszcz, pod którym coś chowam. Który zmusza mnie do krycia samego siebie w otchłaniach wewn psychicznych? Czy ja mogę być zup zdrowy? W zasadzie to psych kliniczni zupełnie nie chcieli mnie poddać terapii. Z jakiego powodu? Z tego że już za pózno?Czy może mam kłopoty z którymi sam powinienem sobie radzić? Jednak kto w takim razie na terapie sie nadaje?

 

Czy jestem traktowane jako wmiare ok, bo jestem zupełnie racjonalny? Robiłem testy u psychologa i wychodziły za kazdym razem znakomicie. On mowił, że tepo mam zawrotne i że dochodze do pkt dwa razy dalszych niz inni. Wedłóg testu wszystko ok? Czy ja moge miec jakąś schizo, ale jednoczesnie taką przy której moje ja nie pękło, a moja psychika sie obroniła. Tak jakbym był na 2 poziomach. Takim gdzie jestem ewedentnie zaburzony, ale jednoczesnie i równolegle swietnie ogarniam tą twardą codzienną rzeczywistosć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby siłą narzuconą wbrew wszelkiej logice i rzeczywistości, żeby mnie pognębić. Jakbym tego wyimaginowanego Boga potrafił zmaterializować to nie potrafie sobie wyobrazić doskonalszej nienawiści. Mojej do niego, jego do mnie. Traktuje i w zasadzie zawsze traktowałem jako coś rzeczywistego, ale jako część mnie, mojej psychiki. Bóg jako obraz powstały na bazie wychowania, życia. Miałem przekonanie, że on chce mnie bezinteresownie zniszczyć i ja czułem jego emocje. Jednak w jakimś momencie zupełnie to wszystko sie zmieniło. Zmienił sie obraz Boga. Tego pierwszego, który był nieprawdziwy i którego nazywam Bogiem ekstrawertycznym w jakimś sensie pokonałem. Nawet jak teraz pisze, to mam do tego stosunek emocjonalny. Czxuje sie jak skała,jestem 1000 razy silniejszy i nicmi nie grozi.To wszystko sie stało wmomencie odkrycia(w moim indywidualnym dośw) prawdziwego Boga. Boga który jest we mnie, i którego czuje 24 h. Z tym czymś kojazona była jakaś ogromna ulga i jakieś bezkresne doświadczenie akceptacji. Tak jakby był przeciwienstwem Boga mojego ego. Pierwszy Bóg Jest to symbol jakiegoś energetycznie rzeczyiwstego bytu, któremu przypisałem chęć zniszczenia mnie. Do tego mam jakieś kosmiczne kompleksy na pkc męskości. Nie skonkretyzowane, nie potrafie ich ubrać w coś konkretnego. Ogólne głębokie przeswiadczenie, że jestem zupełnie beznadziejny i że musze to głęboko ukrywać. Nie do konca potrafie to skonkretyzować, ale tak jakbym miał jakąś kosmicznie wstydliwą tajemnicę, która to może wyjsc na jaw w kontakcie z innymi ludzmi. W kontakcie przy którym dojdzie do tych reakcji wstydu w najbłachszej sytuacji, co interpretuje jako słabość coś czego sie powinno wstydzić. Dziesiątki dziesiątki innych rzeczy.

:shock:

To brzmi tak schizofrenicznie, że bardziej się nie da. Opowiadałeś to klinicyście? Bierzesz leki p/psychotyczne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cos tam mowiłem. Na pewno to z karą, mowiłem o innych podobnych. On wąłsnie mówił o myśleniu paranoidalnym, co jednak nie musi oznaczac choroby.Leków nigdy nie brałem i nie czuje sie tak zle, zebym je wzial zeby poprawiac sobie komfort zycia, jak jakas pizda.Albo są mi potrzebne i zdaniem specjalisty sam sobie nie poradze, albo sytuacja jest niebezpieczna i powinienem je wziąść. Ale pierdzenie o komforcie życia i o zewn, chemicznym wpływie na mnie... to mi nie pasuje. Ale nie jestem doktrynalnie przeciwny. Po prostu wole nie i wole żeby to była decyzja podjęta w jakimś celu, w oparciu o coś, a nie bo nie zaszkodzi sprubować.. Jak robiłem te testy, których robiłem dziesiątki to koleś czegoś szukał. Mówił że nic nie wyszło, ale ciągle coś tam zmieniał. Podnosił poziom trudności, ale wyniki miałem rewelacyjne. Jesli chodzi o meczliwość to on mi pokazywał na jakikms wykresie, żę innym ona spada. Ja robiłem tych testów po kilka pod żąd i dopiero za któryms tam razem wyszło że powoli zaczynałem sie meczyć. Do tefo było IQ, był afekt, intuicja, fiksacja i coś tam jeszcze. Koleś na koniec powiedział, że nie mam schizo i zaczął mówić o osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest do konca dobry przykład. Albo w połowie nie do konca dobry. Bo w drugiej połowie eksperymentu lekarze nie byli celowo wprowadzani w błąd,a jednak błędy popełniali.

W zasadzie to mi kompletnie wisi, zupełnie zwisa jak sie to coś nazwie. Jeśli mam mieć schizo, to nazwanie tego w ten sposób nie ma dla mnie znaczenia. Moja sytuacja i rzeczywistośc się nie zmieni. To że padnie taka nazwa nie sprawi, że stracę kontakt z rzeczywistością. Wręcz przeciwnie. Byłby to krok do przodu i wreszcie dowiedziałbym sie co mogę zacząc robić, lub co powinienem. Ten kliniczny wpisał jako potencjalna diagnoze schizo, z kilku powodów. Mówił jednak, że nie kwalifikuje się do żadnej z czterech typów ze wzglądu na brak jakichkolwiek objawów osiowych. Na tych testach których co wczesniej zrobiłem kilkanascie zawsze pisało "brak zaburzeń afektu". Do tego alkohol. Może to nie jest profesjonalny test, ale ten pierwszy kliniczny od razu zakładał, że po 2 piwach jestem pijany. Ten teraz pytał o to samo i jaskoś tam tłumaczył. Pytał czy kiedykolwiek byłem pijany po małej dawce alko. Mogę wypić 1l na dwóch i potem popijać piwem i jest w miare ok. Jestem zupełnie w normie., czyli zupelnie pijany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:). :) Na prawde mnie to rozbawiło. No nie wiem. Może mam, ale chyba jednak nie. Jesteś pewna że tylko to? Bo coś mi sie wydaje że to niemozliwe. Sam byłem swiadkiem jak koles po dniu stresu i egzaminie zasnął po 2 piwach. Rózne problemy wpływają na prace mózgu, zmęczenie itd...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, nie wiem co dokładnie klasyfikacja rozumie przez "nietypową reakcję na alkohol", ale to naprawdę jest jedna ze składowych dyssocjalnego zaburzenia osobowości. ;)

 

-- 23 wrz 2011, 00:11 --

 

Rózne problemy wpływają na prace mózgu, zmęczenie itd...

Wiadomo.

 

Chodziło mi o to, że tylko przy tym zaburzeniu spotkałam się z czymś takim jak "nietypowa reakcja na alkohol". Przy innych zaburzeniach się o tym nie wspomina i się tego ze sobą nie wiąże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja byłem swiadkiem(chyba )takiej reakcji i zakładam że chodzi o coś takiego. Po 1 piwie osoba sie zataczała. Nie wyglądała jak typowo pijany. Tak jakby sama nie rozumiała co sie dzieje, ale jednak i nie mogła zachować równowagi i wymiotowała. A jak wygląda nietypowa reakcja w os dyssocjalnej? Chodzi o to samo? Bo mnie własnie pytano o to czy po bardzo małej ilości alkoholu zdażyło mi sie być kompletnie pijany. Zataczać sie itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak wygląda nietypowa reakcja w os dyssocjalnej? Chodzi o to samo? Bo mnie własnie pytano o to czy po bardzo małej ilości alkoholu zdażyło mi sie być kompletnie pijany. Zataczać sie itd.

Nie mam pojęcia. Sama bym chciała wiedzieć.

 

-- 23 wrz 2011, 12:51 --

 

Osobowość psychopatyczna (Psychopathic personality) - zaburzenie osobowości cechujące się manipulacyjnością,niekontrolowaną agresywnoscią,patologicznym kłamaniem - decepcją seksualną i nieseksualną, powierzchownym urokiem, amoralnością, zanikiem uczuciowości wyższej, brakiem poczucia lęku i winy przy łamaniu zasad moralnych, nieustraszalnoscią, brakiem więzi z innymi, niezdolnoscią do bliskich związków uczuciowych, promiskuitywizmem, brakiem samokrytycyzmu, nieliczeniem się ze skutkiem własnego postępowania, niewspółmierną reakcją na alkohol, działaniem na szkodę siebie samego, narcyzmem, niezdolnością do empatii oraz doświadczania żalu, skruchy, wyrzutów sumienia, wstydu.

http://pedagogikaspecjalna.tripod.com/notes/personalitydisorders.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×