Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co jest ze mną nie tak?


Ja.

Rekomendowane odpowiedzi

( tekst wyszedł mi dość długi, ale jeśli uda wam się przez niego przebrnąć [jest to chyba dość chaotycznie napisane] to będę wam bardzo wdzięczny. Podzieliłem to jakoś na akapity, żebyście się nie wieszali czytając całą stronę bitego tekstu. )

 

Witam,

mam 16lat, aktualnie chodzę do 2 LO. Ojciec kiedyś był alkoholikiem, teraz też pije ale raczej w ilościach akceptowalnych przez społeczeństwo. Czasami jak ma jakiś problem to się nachleje i pójdzie spać, albo zrobi małą awanturę, ale to już rzadko. Ogólnie mam wstręt do alkoholu i ludzi pijących alkohol i gdy widzę go siedzącego przed telewizorem z piwem, bardzo się denerwuje i chce mi się rzygać. Nie chcę zrzucać całej winy na rodziców, ale to jest chyba dość ważny element.

 

Gdy patrzę jak jedzą, strasznie się wk*rwiam, nie wiem czemu. Czasami wystarczy, że na nich spojrzę to chce mi się rzygać. Denerwuje mnie sposób w jaki są.

Warto tu zaznaczyć, że nie są jakimiś złymi rodzicami, nigdy mnie nie biją, pozwalają na dużo, pieniądze w domu też są, itp.

 

Ogólnie jestem raczej indywidualistą i domatorem. Nie na widzę chodzić do szkoły. Tamte osoby to nie jest ktoś z kim chciałbym się przyjaźnić. Co prawda inni twierdzą, że wcale nie jest źle, ale to jak jest mi nie odpowiada. Przesiedzenie 8 godzin jest straszną katorgą. Ogólnie jestem mało rozmowny, w szkole prawie się nie odzywam. Po obudzeniu się, jadąc do szkoły mam bule brzucha i zły humor. Siedząc w szkole mam jeszcze bardziej zły humor. Wracając do domu czuję się strasznie wyczerpany i nie mam ochoty robić nic innego oprócz siedzenia przed komputerem.

Nie chcę iść spać, bo wiem, że jak się obudzę to będę musiał iść do szkoły. Dlatego przesiaduje często do późnych godzin. Narzekanie rodziców typu idź spać bo nie wstaniesz jakoś mnie nie motywuje.

 

W szkole idzie mi raczej dobrze. Hobbystycznie interesuje się programowaniem, co też robię w domu, ale raczej w weekendy bo w tygodniu nie jestem w stanie. Na studia wybieram się do Anglii. Na maturze zdaje rozszerzony polski, angielski, matme i fizykę. (takie mają wymagania na game programming) Ale jakoś brakuje mi ambicji, żeby się wziąść w domu porządnie za naukę. To, że się nie uczę i siedzę dużo przed komputerem ciągle wypomina mi matka. Może bym się już zaczął uczyć, ale każde jej przypomnienie tylko bardziej mnie zniechęca. Ogólnie inni, w tym rodzice twierdzą, że jestem zdolny i inteligentny.

 

Jeszcze fakt, że rodzice ładują pieniądze w korepetytorów, powoduje u mnie poczucie winy. Szczególnie, że mam chyba coś na rodzaj fobii społecznej, bo strasznie się stresuje przed pójściem na te korki. Kiedyś chodziłem do psychoterapeuty. Teraz po pewnym czasie widzę, że nawet mi to chyba trochę pomogło. Przerwałem swoją kurację, bo fakt, że muszę marnować kolejne godziny na pójście do niej tylko dodatkowo mnie denerwował.

 

Tyle, że mi się nie podoba ogólnie życie, sposób w jaki żyjemy w społeczeństwie i to wszystko co się dookoła dzieje. Niby mam lepiej niż wiele osób, ale jakoś mnie to wcale nie pociesza. Nie widzi mi się najpierw nauka nie wiadomo ile lat, potem praca za biurkiem. Ogólnie dzień traci sens jeśli rano trzeba iść i przesiedzieć tam ileś godzin. Wolałbym chyba mieszkać na drzewie w amazonii w jakimś plemieniu. Argumenty mamy typu 'ty tu narzekasz a patrz jak mają te biedne dzieci w afryce' w ogóle do mnie nie trafiają. 'My byśmy kiedyś dali wiele, żeby mieć tak jak ty teraz' też nie.

 

Kiedyś miałem myśli samobójcze. Właściwie teraz też mam, ale nie takie jak wtedy, tzn, nie motywujące do wzięcia noża.

 

Czasami zdarza mi się płakać bez powodu. Tyle, że kryję się ze swoimi emocjami. Płaczę po kontach.

 

Spróbowałem narkotyków. Proszę was o nie mówienie mi jak źle to się skończy, jakie to jest złe i jaki ja jestem zły. Zdaję sobie sprawę z ryzyka, dużo przeczytałem na temat danej substancji i ogólnie tego tematu zanim wziąłem. (nie biorę amfy, hery ani nic takiego, tylko psychodeliki, raz na około 2 tygodnie) Pierwszy raz wziąłem raczej z ciekawości, niż z chęci ucieczki od świata. Coś musi w tym być skoro tyle osób bierze, skoro nawet powstały religie, które opierają się na zażywaniu narkotyków, a rząd robi zwykłych ludzi po prostu w ch*ja, mówiąc jakie to jest złe i siejąc całą tą propagandę. A alkohol - jeden z najtwardszych narkotyków, najsilniej uzależniających, jest obecnie łatwo dostępny na rynku. Nawet dla nieletnich.

Ale odbiegam od tematu - daje mi to bardzo dużą ulgę, nie czuję problemów, ale zdaję sobie z nich sprawę, czuje się lekko na sercu. Całkowicie znika ból istnienia. Nie mówię tu tylko o bezpośrednim stanie po zażyciu(który co prawda pierwsze chwile jest całkiem odwrotny), ale o stanie który utrzymuje się nawet trochę ponad tydzień.

 

Ostatnim razem, na następny dzień znikła mi całkowicie depresja. Czułem się tak jakoś 'inaczej', 'lepiej'. Nawet znalazłem w sobie jakąś motywacje, żeby zacząć się czegoś uczyć (tyle, że raczej krótkotrwałą). Obniżyła mi się też trochę fobia społeczna.

 

Ale - dlaczego ja to właściwie piszę; jeśli reakcje chemiczne w mózgu coś 'naprawiły', to oznacza to, że moja depresja jest na tle biologicznym? Tak jak zwykła fizyczna choroba? Może powiniennem zacząć brać jakieś SSRI?

 

Co ciekawe całkiem inaczej jest w wakacje, mam raczej dobry humor, nigdy się nie nudzę, jestem pozytywnie nastawiony do wszystkiego. (pomijając fobię społeczną)

 

Nie wiem co jest ze mną nie tak. Teoretycznie mam bardzo dobrze, ale bardzo dobrze się nie czuje. Wielu prawdopodobnie chciało by być w mojej sytuacji, jednak mi ona nie odpowiada.

Jakiś czas temu znalazłem to forum, ale dzisiejszy opieprz o nie uczeniu się(jeden dzień) i nasilenie depresji skłoniło mnie do zarejestrowania się i podzielenia się z wami moimi problemami.

 

Dziękuję każdemu za dobrnięcie do końca. Jeśli na prawadę to przeczytaliście, to jestem wam bardzo wdzięczny.

 

Mogę liczyć na jakieś słowa otuchy? Diagnozy? Może istnieje jakiś sposób auto-psychoterapii?

 

P.S. prawdopodobnie zapomniałem czegoś dopisać, ale niech już tak będzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj może mógłbyś o swoich dolegliwościach porozmawiać z psychologiem szkolnym..?potrzebna Ci fachowa pomoc..nie jestem upoważniony by zgadywać,co Ci jest od tego jest lekarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

teoretycznie saosoby które dostaja depresj widzac za oknem brzydka pogode wiesz o co mi chodzi może jakas wizyta u lekarza bedzie tu stosowna bo kazda choroba psychiczna ma podloże fizyczne i takie pytanie mi chodzi po glowie co to za psychodeliki lykasz tam po tajniacku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×