Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chłopak NIGDY nie dotrzymuje obietnicy, nie robiNICo co pros


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Jestem z chłopakiem od pół roku, już na początku zachowywał się troche inaczej niż większość zakochanych mężczyzn (przynajmniej biorąc pod uwagę moje doświadczenie), ale myślałam, że to po prostu wynika z jego nieśmiałości czy innych cech. Jednak on nadal taki jest.

Zastanawia mnie, czy to normalne, że taaak zakochany (przynajmniej tak mówi, ale niestety tylko mówi) chłopak nie odczuwa potrzeby spędzenia każdej wolnej chwili z ukochaną kobietą? Nie mówię o konieczności widzenia się 24/h, ale o samym odczuwaniu tęsknoty i takiej potrzeby. Wszystko jest uzależnione ode mnie. Wystarczy, że powiem mu "nie bo nie", wtedy on stwierdza z obojętnością, że "to wszystko jedno, przecież nic się nie stanie, możemy się widzieć jutro, pojutrze itd...". Problem w tym, że mogłabym przez miesiąc mówić, że "nie spotkamy się dzisiaj", a on nadal miałby taki stosunek do tej sytuacji. Po prostu nie czuję, że mu zależy, nie stara się o mnie w ogóle, nawet w najdrobniejszych sprawach. Naprawdę nie zależy mi na cudach, prezentach, kwiatach, chociaż nawet tego od niego nigdy nie dostaję... Ale cokolwiek mógłby dla mnie zrobić, prawda? On uważa, że oznaką tego, że się stara jest np to, że "przecież on do mnie PRZYJEŻDŻA"...

Problemem jest też fakt, że nie liczy się z moimi najzwyklejszymi uczuciami w najzwyklejszych sytuacjach. Obiecuje coś - nie dotrzymuje słowa - NIGDY. Proszę go o coś - także nic. Zwykle są to pierdoły i takie są najgorsze, ale przecież "diabeł tkwi w szczegółach"... Weźmy za przykład sytuację, gdy wybiera się on gdzieś z kolegami. Ja, jako że jestem osobą przewrażliwioną, proszę go o to - PROSZĘ, nie wymuszam - żeby odpisywał mi na smsy (zaznaczam, że nie zasypuje go smsami co 2 minuty), podkreślam też, że proszę go o to np. 20 raz. On kolejny raz obiecuje, bez żadnego wahania, że "pewnie, że odpisze" - no bo przecież jaki to problem? Wydawałoby się, że żaden... Ale kiedy przychodzi co do czego, to na mojego smsa odpisuje...po 2 godzinach...i to nie odpowiadając na niego, ale pisząc "idę spać dobranoc". Mnie naprawdę nie zależy na tym, żeby ciągle z nim pisać czy rozmawiać, kiedy gdzieś jest. Zalezy mi po prostu na tym, żeby BYŁ WOBEC MNIE W PORZĄDKU. Mówiłam, tłumaczyłam mu to milion razy-dosłownie i kiedy wydaje się, że już to zrozumiał, on za dwa dni znowu postępuje w ten sposób, a w dodatku zwraca mi uwagę, że mam chore teorie i że to jest głupie. Rozumiem, że mężczyźni mają potrzebę wyjścia z kolegami, czy napicia się, ale JA też mam jakąś tam potrzebę, takie rzeczy są dla mnie ważne niż głupi prezent czy kwiatek... To jest jedna z wielu takich sytuacji. Ogólnie chodzi mi o to, co zawarte jest w moim pytaniu. Czy to ja jestem dziwna i mam dziwne podejście do życia?

Dodam jeszcze, że jest on osobą, mało zainteresowaną wszelkimi sprawami, raczej do wszystkiego podchodzi na luzie, moim i nie tylko moim zdaniem za bardzo na luzie. Niczym się nie przejmuje, nie ma rzeczy, która miałaby dla niego większe znaczenie. Mówi mi, że mnie kocha, że jestem najważniejsza, że tylko ja się dla niego liczę... Ale nie pokazuje mi tego. Nie przywiązuje do tego najmniejszej uwagi. W kółko tylko mówi, że nie potrafi tak, że stara się jak możę...ale nic z tego nie wynika. Ciągle tylko pyta "ale to co niby mam takiego robić?!". A kiedy tłumaczę mu, że wystarczy, że będzie w porządku wobec mnie w zwykłych, codziennych sprawach, np dotrzymując słowa, albo robiąc drobne rzeczy, o które proszę (bo przecież to nie są żadne cuda!), to będzie wszystko ok. Po czym znowu ma do mnie pretensje, że przecież "to jest nienormalne!" i problemem jest np wziąć ze sobą następnego dnia telefon, tylko dlatego, że go to proszę! Była ostatnio taka sytuacja, że podczas rozmowy tel. poprosiłam go, żeby wziął ze sobą telefon (wyjeżdżamy po jutrze, dlatego mamy wiele spraw do obgadania przez telefon, bo nie mamy możliwości spotkać się). Odpowiedział w końcu, że ok, weźmie go ze sobą... I co zrobił? Skończyliśmy po 5 minutach rozmowę, a on... poszedł, nie biorąc telefonu... Takich sytuacji jest mnóstwo! Najgorsza w tym wszystkim jest ich banalność...

Jednego dnia wydaje się, że ola boga! wszystko w końcu do niego dotarło, a następnego znowu wszystko się wali...

 

Co mam zrobić, żeby w końcu coś do niego dotarło? Jak mam mu to wszystko skutecznie uświadomić? Próbowałam już na wszystkie sposoby, rozmawiałam już o tym z wieloma kobietami i zgadzają się ze mną... Mimo to, mam w sobie jakąś nutkę świadomości, że to może ja przesadzam... Ale z drugiej strony czy jego zachowanie jest zupełnie normalne?

 

Proszę o poradę, co powinnam i mogłabym w tej sytuacji zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w związkach najważniejsza jest szczerość, ale nie tylko. równie istotny jest kompromis i akceptacja drugiej osoby. każdy musi mieć swoją przestrzeń i swoje życie. jeśli go kochasz, to rozmawiaj z nim, ale też nie naciskaj go za mocno, bo wtedy tym bardziej się będzie od Ciebie odsuwał. nie ma co od razu wpadać w panikę, może potrzeba Ci trochę dystansu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Nie mówię o konieczności widzenia się 24/h, ale o samym odczuwaniu tęsknoty i takiej potrzeby. Wszystko jest uzależnione ode mnie. Wystarczy, że powiem mu "nie bo nie", wtedy on stwierdza z obojętnością, że "to wszystko jedno, przecież nic się nie stanie, możemy się widzieć jutro, pojutrze itd...". Problem w tym, że mogłabym przez miesiąc mówić, że "nie spotkamy się dzisiaj", a on nadal miałby taki stosunek do tej sytuacji.

 

Na razie sprobuj przez tydzien nie zachecac go do przyjazdu.

 

 

Ja, jako że jestem osobą przewrażliwioną, proszę go o to - PROSZĘ, nie wymuszam - żeby odpisywał mi na smsy (zaznaczam, że nie zasypuje go smsami co 2 minuty), podkreślam też, że proszę go o to np. 20 raz. On kolejny raz obiecuje, bez żadnego wahania, że "pewnie, że odpisze" - no bo przecież jaki to problem? Wydawałoby się, że żaden... Ale kiedy przychodzi co do czego, to na mojego smsa odpisuje...po 2 godzinach...i to nie odpowiadając na niego, ale pisząc "idę spać dobranoc".

 

A co mu piszesz w tych smsach? Czym rozni sie proszenie o cos 20 raz od wymuszania?

 

 

Co mam zrobić, żeby w końcu coś do niego dotarło? Jak mam mu to wszystko skutecznie uświadomić? Próbowałam już na wszystkie sposoby, rozmawiałam już o tym z wieloma kobietami i zgadzają się ze mną... Mimo to, mam w sobie jakąś nutkę świadomości, że to może ja przesadzam... Ale z drugiej strony czy jego zachowanie jest zupełnie normalne?

 

Troche dziwny z niego typ ale nie przesadzalabym i nie pisala na pewno tak dlugasnego posta w zwiazku z tym... Uwazam, ze troche przesadzasz i szukasz dziury w calym ;) Czasem tez czepiam sie szczegulow :oops: ale chwilowo, a Ciebie jak widac te szczegoly wciaz mecza i meczysz nimi tez chlopaka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola173, przykro mi, ale z tego postu - całościowo - przebija dla mnie postawa dziewczyny-bluszczu i piszę to ja, autokratka z nadmierną potrzebą kontroli.

 

Chłopak prawdopodobnie czuje się jak na krótkiej smyczy - wszędzie musi mieć telefon, meldować się, zgadywać kiedy "nie" znaczy "nie", a kiedy "ponamawiaj mnie"... Prawdopodobnie podświadomie chce się z tego urwać, bo się dusi.

 

-- 10 wrz 2011, 00:26 --

 

PS.

Chociaż generalnie zgadzam się z Tobą - kiedy proszę o coś kogoś, ktoś może to zrobić, a notorycznie "zapomina" - jest to oznaką braku szacunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie czuje się w jakiś sposób kontrolowany...W każdym razie,ja np.nie lubię odpisywać na smsy...i nie lubie jak ktoś do mnie ciągle piszę..(no ale nie wiemy aż tak dokładnie jak ciągłe jest to ee pisanie autorki,z jaką częstotliwością

a notorycznie "zapomina" - jest to oznaką braku szacunku

Vian hmmm a co jak ktoś naprawdę zapomina szanując drugą osobę?Mnie np trzeba czasem jakiejś 20sytuacji takiej samej w której wyniku mam o czymś pamiętać i zapominam,ale za tym 20 razem już wiem co mam zrobić,bo pamiętam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola173, wiesz, ja od swojej mamy słyszę, że "nigdy nie sprzątam", albo "nigdy nic nie robię w domu" ;-)

Jeśli serio NIGDY nie odpowiada na telefony, smsy itd. to owszem, coś jest nie tak, ale myślę, że to "nigdy" tyczy się telefonów czy smsów, kiedy on chce sobie posiedzieć z kumplami.

 

Całe jego zachowanie nosi jasne znamiona tzw. biernej agresji, a bierna agresja pojawia się wtedy, kiedy nie chcemy się sprzeciwiać wprost, ale coś nam się nie podoba. Czasami jesteśmy ofiarami biernych agresorów, którzy starają się nami w ten sposób manipulować, wymusić coś, "usadzić nas", ukarać za coś, co im się nie spodobało (dzieci bardzo często posługują się tym mechanizmem), ale czasami bierny agresor walczy w ten sposób o wolność, przestrzeń i mam wrażenie, że w tym wypadku jest ten drugi przypadek.

 

Myślę, że autorka powinna pokazać ten temat partnerowi i pogadać z nim szczerze, otwarcie, bez krzyków, pretensji, przerzucania winy i mówienia "a nie, bo ty...!" i wtedy ma szansę się dowiedzieć, co jest nie tak i jak to naprawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian hmmm a co jak ktoś naprawdę zapomina szanując drugą osobę?Mnie np trzeba czasem jakiejś 20sytuacji takiej samej w której wyniku mam o czymś pamiętać i zapominam,ale za tym 20 razem już wiem co mam zrobić,bo pamiętam.

 

TY się leczysz. ;-)

Jak ktoś zapomina 20 raz z rzędu, to albo ma coś z głową i powinien iść się zdiagnozować i leczyć, albo jednak zapomina, bo ma w tyle pamiętanie o tym, nie słucha, jednym uchem wpuszcza, drugim wypuszcza.

 

@Wiola

Zdecydowanie wymaga, ale takiego wyjaśnienia, żeby nie bał się powiedzieć, jak się czuje i co go boli, a nie bał się krzyków, płaczu, awantury i rozstania...

 

 

I żeby nie było, mam kilka lat doświadczenia z biernym agresorem czystej wody, "zapomniałam", "nie miałam czasu", "miałam coś ważnego", "nie słyszałam" znam lepiej niż własną kieszeń.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No teraz wiem,że tak się robi..ale kiedyś myślałem,że no jakoś tak trudno czasem komuś napisać smsa o takiej treści,bo hmm mogę tą drugą osobę jakoś urazić....takie akcje z smsami zdarzały mi się z 2-3 osobami kiedyś...w czasach kiedy byłem mniej asertywny,zawsze kończyło się to tak,że sam końćzyłem znajomość bo po prostu miałem już dość.Taka sama akcja była też na gg.Miałem tego dosyć i skończyłem z tą znajomością..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, no to co tu dużo gadać - źle zrobiłeś, na drugi raz tak nie rób i tyle. Chyba, że to były bliskie osoby, to skoro już zmądrzałeś idź i wyjaśnij im to; może nic i tak nie będzie ze znajomości, ale bliscy na wyjaśnienia zasługują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie zalezy co ona temu chlopakowi pisze, podczas gdy on jest z kolegami. Zaloze sie jednak, ze pisze: "Co robicie?", "Gdzie teraz idziecie?", "Dojechaliscie juz do Macka?", "Co bedziecie pozniej robili?", "Kiedy wracasz?", "Duzo juz wypiles?" itp, itd. I ja na takie smsy tez bym nie odpowiadala, gdyby powtarzaly sie wielokrotnie, bo czulabym sie jak ograniczane, kontrolowane przez nawiedzona mamuske- nie mogaca zaakceptowac, ze ja spedzam teraz czas z kolegami, a nie z nia i zyjaca moim zyciem.

Inna sprawa jest, ze chlopak powinien powiedziec jej, ze smsmy go wkurzaja i mysle, ze tak wkrotce powie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola173, wiesz, ja od swojej mamy słyszę, że "nigdy nie sprzątam", albo "nigdy nic nie robię w domu" ;-)

Jeśli serio NIGDY nie odpowiada na telefony, smsy itd. to owszem, coś jest nie tak, ale myślę, że to "nigdy" tyczy się telefonów czy smsów, kiedy on chce sobie posiedzieć z kumplami.

 

Całe jego zachowanie nosi jasne znamiona tzw. biernej agresji, a bierna agresja pojawia się wtedy, kiedy nie chcemy się sprzeciwiać wprost, ale coś nam się nie podoba. Czasami jesteśmy ofiarami biernych agresorów, którzy starają się nami w ten sposób manipulować, wymusić coś, "usadzić nas", ukarać za coś, co im się nie spodobało (dzieci bardzo często posługują się tym mechanizmem), ale czasami bierny agresor walczy w ten sposób o wolność, przestrzeń i mam wrażenie, że w tym wypadku jest ten drugi przypadek.

 

Myślę, że autorka powinna pokazać ten temat partnerowi i pogadać z nim szczerze, otwarcie, bez krzyków, pretensji, przerzucania winy i mówienia "a nie, bo ty...!" i wtedy ma szansę się dowiedzieć, co jest nie tak i jak to naprawić.

 

Vian, popieram w calej rozciaglosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tzn to już było jakiś czas temu,te osoby już mają swoje życie...i no pewnie już mnie nawet nie pamiętają, i dobrze :mrgreen:

Wiesz, do mnie się odezwała kiedyś stara przyjaciółka, z którą kontakt mi się urwał na 4 lata i było fantastycznie. Pozmieniało nam się, ale co z tego, ważne, że spróbowała, wyciągnęła rękę.

 

Ja odezwałam się do innych przyjaciół po 2 latach i przyjęli mnie jakby się nigdy nic nie stało. Niesamowici ludzie.

 

Rób wszystko tak, żebyś niczego nie żałował, wszystko jedno czy późno czy nie. :)

Jak nie żałujesz tamtych sytuacji to jasne, olej sprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za wszystkie uwagi :-) Wiem, wiem rozpisałam się, ale nie potrafiłam tego inaczej, krócej opisać :)

 

Właśnie ja odbieram to w taki sposób - jako brak szacunku. Oczywiście ja nie wymagam tego, żeby odpisywał mi po 30 sekundach, czy brał telefon do toalety. Ale wieczne czekanie, tj. godzina, dwie na smsa jest dla mnie trochę męczące, i nie mówię tutaj o pytaniach typu "co robisz?". Problem się pojawia kiedy mam do załatwienia jakąś drobną, ale WAŻNĄ sprawę przez telefon, bo po prostu nie mam fizycznie innej możliwości. A kiedy już odpisuje, to i tak nie dowiaduję się tego, czego chciałam. Po prostu to jest taki typ nie zainteresowany niczym i "nie będę się niczym przejmował, bo to nie ma sensu". Ale chyba mogę oczekiwać, żeby przynajmniej w małym stopniu liczył się ze mną i uszanował to, że JA mogę się jednak czymś przejmować?

 

Odnosząc się do kompromisu... Nie raz próbuję pójść na kompromis, mówię, że skoro mu coś nie pasuje to ograniczę to albo przestanę to robić. Ale w momencie, kiedy pytam, a co Ty zrobisz? On odpowiada, że nie wie, pyta mnie "ale co on ma zrobić? przecież się stara!" A kiedy tłumaczę mu na czym mi zależy, on stwierdza, że jest to chore, głupie, nienormalne itd...

 

marcja, tak właśnie zrobiłam, zaproponowałam żebyśmy dali sobie spokój przez tydzień. Dzisiaj jest czwarty dzień, a ja najnormalniej w świecie nie widzę, żeby jemu jakoś szczególnie brakowało spotkania ze mną... Tak jak napisałam "jak nie jutro, to pojutrze, jak nie pojutrze... to za tydzień :)".

Odnośnie smsów-piszę mu takie małe przypomnienie w stylu "proszę, pamiętaj, że zależy mi na tym, żebyś wziął ze sobą telefon:)". Mówiąc o 20 razie, mam na myśli po prostu 20 taką sytuację, a nie 20 upierdliwego smsa. On bez problemu zgadza się i obiecuje, a później, kiedy wie, że tego nie dotrzymał, ponownie wygarnia mi, że to jest nienormalne.

Nie wypytuję go o takie rzeczy bez przerwy, nie jestem natarczywa, ale przecież mam prawo wiedzieć, gdzie i z kim jest...?

 

wiola173, no właśnie martwi mnie to "Jeśli tak jest na początku, to co będzie dalej?". Mowa jest o sytuacji, nawet wtedy, kiedy np siedzi w domu, nie tylko, kiedy wychodzi, gdzieś z kumplami.

 

Chcę też zaznaczyć, że kiedy ja nie odpisywałam przez godzinę (chciałam poznać jego reakcję i stosunek do tego), to w tym czasie dostałam 3 smsy i 2 nieodebrane połączenia. A kiedy on w przeciągu 2 godzin dostaje ode mnie 3 smsy, bo mam jakąś ważną sprawę (podkreślam, ja go nie nękam smsami bez przerwy, nie jestem typem, który ma potrzebę ciągłego pisania o pierdołach) to w nieprzyjemny sposób nagaduje mi, że on się z tym źle czuje itd.

 

Wiele razy próbowałam z nim rozmawiać na spokojnie, tłumacząc, pytając... Ale on podczas takich rozmów nie ma zbyt wiele do powiedzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wydaje mi sie ze jesli facetowi zalezy na relacjach to napewno to pokaze ( mowie z doswiadczenia wieloletniego)

Odczuwam szyszko ze chcesz na sile zmienic czlowieka lub jego stosunek a czasami jest to zbyt trudne lub niewykonalne. Ja wiele razy prubowalam w zyciu zmienic czyjes nastawienie, myslenie, stosunek domnie ale nauczylam sie tylko ze to bledne kolo w ktorym ja trwalam.

Zmarnowalam wiele lat usilujac kogos przekonac ze robi zle , ze tak zwiazek nie powinien wygladac, ze ja cierpie. Wywnioskowlam po czasie dopiero ze szczescie nie polega na zmienianiu czyjis pogladow, czynow. Wiesz zajelo mi naprawde dlugo by dotrzec do tego ze facetow jest miliony na swiecie:) to ze jeden zwiazek nie idzie jak trzeba nie oznacza wcale ze on ma byc i koniec, poprostu to oznacza ze sie nie trafilo na ta osobe ktorej sie szukalo. Czasami ciezko trafic na kogos kto zyje naszym swiatem, kto mysli podobnie jak my:) prawda?

jesli jest sie nieszczesliwym to trzeba zrozumiec najpierw czemu a pozniej cos zmienic w sobie, podjac jakies kroki ale nie na sile zmieniac osobe ktora mysli tak a nie inaczej. I trzeba pamietac ze z kazdego nieudanego zwiazku mamy cos cennego czyli nauke ktora mozna brac z soba na przyszlosc.:) pozdrawiam cie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×