Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy seks jest naprawdę taki fantastyczny?


sierota_życiowa

Rekomendowane odpowiedzi

Czasami zastanawiam się czy naprawdę tyle tracę... z tego co słyszę, to związki, miłość i seks to sens życia. Mam 23 lata, nigdy nie miałam chłopaka, nigdy się nawet nie całowałam i pewnie tak już zostanie... mam jakiś dziwny problem, w moim życiu właściwie w ogóle nie ma ludzi i właściwie to czuję się z tym OK, ale jak czytam te wszystkie książki dla DDD, o uzależnieniach, odrywaniu się od nieciekawej przeszłości itd wszędzie piszą jaka to jest wielka tragedia, że bez ludzi się nie da, że nie dożyję pewnie trzydziestki i tak dalej... czy inni ludzie są sensem życia czy żyjemy dla siebie? Jak to jest?

No więc w moim życiu w ogóle nie ma ludzi, ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadza, nie umieram z samotności... Czy ktoś jest to w stanie zrozumieć? mnie to nie martwi tylko jak czytam te wszystkie książki, to stwierdzam, że jestem ostro zryta i chyba powinnam z tym jakoś próbować walczyć?

 

Sorry za taki temat... nie wiem czy jest w dobrym dziale?

Noi jak to jest z tym seksem? Wszystko się podobno wokół seksu kręci, a ja nawet nie wyobrażam sobie tego... nawet pocałunku sobie nie wyobrażam. Nie mogłabym... no ale o czym my mówimy, nawet zwykłej koleżeńskiej znajomości nie mogę utrzymać, bo nie jestem w stanie wyjść z domu... zwykła rozmowa mnie męczy.... czy ja jestem jakimś robotem :( ? sorry za użalanie się, ale stwerdziłam, że lepiej to zrobić na tym forum niż np na jakimś ogólnym onecie np bo tam to by mnie dopiero wszyscy zjechali idź ogarnij się dziewico chuj ci w dupe i tak dalej... ciekawa jestem co będzie tutaj...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sierota_życiowa, Dlaczego odczuwasz przymus czytania takich książek?

Jeśli faktycznie jest tak, ze stan, którty opisujesz jest dla Ciebie nieciekawy, przeżywasz stany, których nie rozumiesz, to warto byłoby odwiedzić specjalistę.

Dlaczego nie potrafisz utrzymać znajomości? Jak się Tobie wydaje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli tobie jest z tym dobrze to nie ma się co przejmować tym co ktoś inny myśli. Nie każdy odczuwa tak samo.

 

Najważniejsze że Tobie jest dobrze... Na miłośc i seks przyjdzie czas ;)

 

Czyli innymi słowy jest w porządku być innym o ile to jest przejściowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciężko to wytłumaczyć... jestem tak przyzwyczajona do samotności, że jest to dla mnie normalny stan... zwykła rozmowa mnie męczy... chodzę na terapię, ale nadal nic nie rozumiem... dowiedziałam się tylko, że nic nie dzieje się bez przyczyny... chyba życie nauczyło mnie, że człowiek jest zdany tylko na siebie... cóż z 19-letniego pobytu w domu wariatów (w sensie w domu...) nauczyłam się chyba, że jestem problemem... ale tak czy inaczej nie rozumiem tego wycofania, czemu nie szukam żadnego kontaktu? czy to nie jest trochę dziwnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sierota_życiowa, Dlatego właśnie o to zapytałam. Myślę, że jest to dziwne, że nie czujesz potrzeby bycia z kimś, przebywania, rozmowy.....

Ale skoro dom jest dla Ciebie domem wariatów, jak to określiłaś, więc coś musi być na rzeczy.

Pamiętaj, że nie wszyscy są tacy sami jak Twoi rodzice.

Możliwe, że musiałaś zawsze liczyć na siebie, stąd niechęć do zawiązywania relacji, nawet koleżeńskich.

Jeśli rodzice wychowali Cię w przeświadczeniu, że zawsze bylaś ich problemem.....może tu należy dopatrywać się problemu.

Dlatego się wycofałaś. Może nad tym trzeba popracować na terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sierota_życiowa

nawet bycie w kontakcie z kimś kto jest dla Ciebie ważny może bardzo wzbogadzić Twoje życie i uczynić je pełniejszym i szczęsliwszym (tak ja mam przynajmniej)

a jak sie jest blisko, odczuwa się odpowiednie fliduy sie zgra... :P .... ja przez pierwsze pół roku czułam trzęsienie ziemi przy pocałunku...

a dalszy ciąg był jak Hichkog .. w sensie pozytywnym :)

każdy raz można sprawić by był tym wyjatkowym przeżyciem... za czym się tęskni i przeżywa nie tylko fizjologicznie, chociaż ten aspekt jest baaaaaardzo ważny :)

 

ale powolutku.. otwórz się na ludzi, na kontakty, warto... chociaż pewnie czasami może być trudno... ale możesz się dzielić swoimi spostrzeżeniami i przeżyciami...

 

-- 30 sie 2011, 00:00 --

 

. czy inni ludzie są sensem życia czy żyjemy dla siebie? Jak to jest?

 

zwykłej koleżeńskiej znajomości nie mogę utrzymać, bo nie jestem w stanie wyjść z domu... zwykła rozmowa mnie męczy.... czy ja jestem jakimś robotem .

 

ja cały czas szukam sensu życia :evil: i w wieku 36 lat stwierdzam, że inni są jedną z ważniejszych (może naj) wartości, które mogą nadać życiu sens. hmmm nawet zgabnie mi to wyszło :)

 

Polecam Ci wyjście ze skorupki i otwarcie się na innych. Czemu rozmowa z innymi Cię męczy? mnie też męczy jak mam deprechę. Może o to chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×