Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pytanie do psychologa


Rekomendowane odpowiedzi

Najpierw kwestia porządkowa. Nie mogę zadawać pytań w dziale "pytania do psychologa". Jesli tak ma być to ok, ale mimo wszystko mam nadzieje na odpowiedz. Postaram się pisać jak najzwiężlej i jak najjaśniej .

 

Pierwsza kwestia to kwestia lęku. Chodzi o moją gotowość do jego generalizacji.

Problemu zaczęły się w wieku 14/15 lat. Był nim pojawiający się lęk, którego przyczynę cięzko było określić. Jeśli chodzi o mój stosunek do niego, to wszystko sie sprowadzało do mojej twarzy. Czułem jakieś pomieszanie lęku/wstydu, ale głównym problemem było to, że te emocje było widać na mojej twarzy. Nie sprawiały mi problemu same emocje(lub przynajmniej nie były największym), ale to że są widoczne na twarzy. Strasznie dbałem o to, żeby nikt na mnie nie patrzył.

Z czasem lęk zaczął się pojawiać coraz częściej i w coraz błahszych sytuacjach. Do tego dochodzi lęk przed lekiem, który jest chyba uciążliwszy niz ten lęk początkowy. Doszło do tego, że w najgorszych momentach nic nie mówiłem, bo to mogło wywołać lęk.Także zwykłe spojrzenie kogoś innego też wywoływało lęk. Tak jakby ten lęk mnie z czasem mnie rozszczelniał i po czyms takim byłem 2 razy bardziej gotowy do reakcji lękowych, w innych sytuacjach. Jaby lęk był kojarzony z coraz to nowymi obszarami życia i zataczał coraz wieksze kręgi. Wliczam w to rodzinę. Nie mogłem wysiedzieć np: przy obiedzie bo ktoś na mnie może spojrzeć i coś dostrzec na mojej twarzy(co ja chce za wszelką cenę ukryć).

 

Do tego lęku dochodziło(jak sie okazało książkowe myślenie paranoidalne). Czyli te ataki leku miały być karą Boga, za to jaki jestem. Potem jakby pod wpływem tych wszystkich cyrków mo światopogląd zupełnie sie zmienił.Obraz Boga zupełnie sie zmienił, ale problem nie zniknął.

 

Kolejna kwestia to kwestia seksualności, czy może jeszcze ogólniej relacji intymnych. Mam 28 lat i jestem prawiczkiem i jakiekolwiek realcje z płcią przeciwną napawają mnie lekiem o obawą. Nie chodzi tylko o takie normalne kwestie typu: bycie wstydliwym, może nieporadnym itd itp...

Chodzi o coś dziwacznego. Podam dwa przykłady.

 

1. Jestem na imprezie i jak wiadomo, coś sie wypije wiele ludzi sie przewija. Duzo ładnych dziewczyn, dużo srednich...wiadomo. Jednak są tez takie dziwczyny,na które jak spojrzysz to czujesz coś więcej. Takie które podobają się bardziej.

No więc jestem na tej imprezie i patrzę na tą dziewczynę i ona patrzy na mnie. W sensie że nasze spojrzenia sie spotkały. Czuje że ona mi sie podoba(motylki w brzuchu czy coś) i w tym momencie ja zaczynam jakoś dziwnie funkcjonować. Wychodzę do toalety i chce zacząć sikać, tylko że mi sie nie chce.Stoje przed pisuarem i uświadamiam sobie, że w ogólemi sie nie chce lać. Wychodzę i czuje się dziwnie. Jak bym o czymś zapomniał. Takie uczucie jak zapominasz słowa,choć wiesz że je znasz. Masz je na koncu języka, ale nie jesteś w stanie go wypowiedzieć. Tutaj podobnie. Czuje że coś chciałem zrobić, alenie wiem co. Zaczynam kombinować, że może coś chciałem opowiedzieć,może chciałem kupic piwo. Szukam po omacku i zaczynam sie rozglądać,jakby czegoś szukając, ale nie wiem czego. Po jakiejś chwili zauważam tą dziewczynę i sobie przypominam, że chodziło o nią. Ze to o niej zapomniałem.

2 Są juwenalia. Wszyscy pijani i jak z kolegą poznaliśmy jakies tam dziewczyny(po alkoholu funkcjonuje w miarę normalnie). W jakims momencie z jedną z nich sie założyłem o jej kolor oczu. Wszystko było w żartach i założyliśmy sie o jakies tam kwestie całowania,czy coś takiego. Pare dni pózniej ona dzwoni i zaprasza mnie do siebie. Ponieważ pijany nie jestem, lęk rządzi ale jednak do niej jadę. Wchodząc czuje lęk juz bardzo wyraznie... jakaś tam gadka szmatka i ona nagle pyta o kolor oczu. Ja normalnie coś tam odpowiadam, po czym ona pyta czy pamietam o co sie założyliśmy. Ja nie pamiętam i w tym momencie następuje ta reakcja lekowa(chęc ukrycia twarzy itd...) której staram sie unikać. Wychodzę potem z mieszkania i po paru minutach przypominam sobie, że założyliśmy sie o ten kolor oczu. Jednak ja zareagowałem lękiem, a moj mozg zadziałał jakby wyprzedzając sam siebie. Jakbym na jamimś poziomie wyparł ta informacje i rzeczywiscie nie byłem w stanie sobie przypomnieć o co chodzi.

 

Teraz jeszcze kwestia odnoszaca się do wczesniejszych przykładów. Czytałem książkę toksyczny wstyd. Podczas czytania jakiegoś rozdziału,o kwestiach zawstydzania dzieci i ich seksualności przypomniałem sobie dwie kwestie. Tak jakbym dostał czymś w głowę, nagłe olsnienie. Pierwsza dotyczy okresu przedszkolnego. Grupa chłopców dotykała dziewczynki tak gdzienie powinni i karą było przejście przed grupą dzieci ze spuszczonymi spodniami. Mieliśmy mieć ręce z tyłu, a jak sie chcieliśmy zasłaniać to przedszkolanki biły po ręcach. Oczywiście całe przedszkole wyło z zachwytu. Co do tej sytuacji nie zywie żadnych uczuć emocji.Tylko stwierdzam fakt że takie coś miało miejsce.

Druga kwestia dotyczyła okresu jak byłem troche młodszy. Zajrzałem mamie pod spudnicę... i nie pamiętam co sie stało potem, ale znając moją mamę pewnie nić miłego. Chodzi o to, że to zdażenie funkcjonowało we mnie jako jakiś przerażający grzech. Przypomniałem sobie wtedy pierwszą komunię swietą. Trzeba zrobić rachunek sumienia, a potem wszystko powiedzieć księdzu. U mnie od razu wystąpił problem związany z tą kwestią. To zdażenie to był największy grzech jaki mogłem sobie wyobrazić. To nie był grzech w sensie czynu. To był grzech w sensie że ja, że połowa mnie jest jakby czarna i absolutnie przerazająco nie dobra. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić, bo z jednej strony to byl moim zdaniem grzech,a z drugiej musiałem to ukryć. Czułem zbyt wielki wstyd. Chciałem jakby to wypchnąć poza mnie. Nie chciałem mierzyć sie z tym problemem i chiałem żeby zniknął,jakby chcąc usunąć go ze świadomości.

W momencie jak sobie to wszystko przypomniełem,coś sie ze mną stało. Jakby załała mnie jakaś fala. Nie wiem ile razy sie masturbowałem,ale jakoś musiałem to rozładować. Do tego przez dwa dni czułem się inaczej. Z jednej strony czułem się widziany. Nie koniecznie że ktoś na mnie patrzy, ale że jak tylko na mnie spojrzy to wszystko dostrzeże. Jakbym był przezroczysty. Czułem że jestem w centrum uwagi i że ludzie mnie obserwują jakbym miał coś przyklejone na ubraniu czy coś. Z drugiej jednak strony napięcie zmalało. Lęk przed lękiem jakby sie zmniejszył, ale na pewno nie czułem się normalnie. Tej nocy przysniły mi sie dwa sny. Sny niesamowicie wyrazne, ktore pamiętam do dziś

 

Więc moje pytanie. Czy takie zdazenia z dziecinstwa moga miec wpływ na rozwój i osobowość?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heja. Zacznę od tego że nie jestem psychologiem. Podzielę się jedynie swoimi odczuciami.

 

Pierwsze to że lęk przed wyrazem twarzy to bardzo niebezpieczny lęk. Warto przynajmniej modlić się żeby bóg obronił cię przed tym lękiem.

Druga sprawa to że w opisanej przez ciebie randce po prostu mózg uległ przeciążeniu od zbyt silnych emocji i stąd zapominanie itp. Może to mieć związek z opisanymi przez ciebie przygodami z dzieciństwa. Do tego już potrzebna jest uważne przyglądanie się sobie i terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też mam takie lęki a to z tą dziewczyną poprostu się zawstydziłeś a to co sie zdarzyło do była dysocjacja tak mi sie zdaje .

 

-- 05 wrz 2011, 22:35 --

 

to sa zaburzenia osobowości musi cię ktoś zdjagnozować to sa lęki .Czy czasami bywasz bardzo śmiały jak spotkanie z dziewczyną jest powierzchowne a gdy ma dojść do bliższych kontaktów to się ujawnia ta droga osoba bardziej nieśmiała ?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kabzelek1986, Bardzo Cię proszę o to, żebyś nie przypisywała każdemu użytkownikowi zaburzeń osobowości. Diagnozuje psychiatra w porozumieniu z terapeutą to raz, a dwa...wiem, że chcesz pomóc, ale czasem można przez nieuwagę czy nadgorliwość wyrzadzić więcej szkody niż pożytku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze to że lęk przed wyrazem twarzy to bardzo niebezpieczny lęk. Warto przynajmniej modlić się żeby bóg obronił cię przed tym lękiem.

Co masz na myśli? Czemu bardzo niebezpieczny?

Co do mojego mózgu to nie sądzę żeby cokolwiek sie przeciążyło. Mój mózg jest zajebisty i mój mózg sie nie przeciąża. Gdyby było inaczej to bym siedział w gumowym pokoju. Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie. Jakby zadziałał zanim w ogóle sie zdążyłem świadomie zorientować w sytuacji(jesli mówimy o "randce"). Co do dysocjacji to słyszałem to słówko w moim kontekście wcześniej.

 

Jeśli dziewczyna jest brzydka,głupia itd... to nie czuje dużego lęku, ale tak czy siak człowieka przepełnionego lękiem ciężko określić śmiałym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kabzelek1986, Bardzo Cię proszę o to, żebyś nie przypisywała każdemu użytkownikowi zaburzeń osobowości. Diagnozuje psychiatra w porozumieniu z terapeutą to raz, a dwa...wiem, że chcesz pomóc, ale czasem można przez nieuwagę czy nadgorliwość wyrzadzić więcej szkody niż pożytku.

 

-- 06 wrz 2011, 12:50 --

 

To są tylko moje sugestie pisałam żeby poszedł do psychiatry on chyba ma swój rozum ...pisze to co czuje Moniko też mam w tym trochę doświadczenia i chciałam się tym podzielić z innymi po to się zalogowałam mam prawo? Sądze po tym co piszesz że ty wiesz więcej więc nie bende się upierać a przy każdym poście za znacze że to są tylko moje osobiste przemyślenia i że mogę się mylić ok?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kabzelek1986, Bardzo Cię proszę o to, żebyś nie przypisywała każdemu użytkownikowi zaburzeń osobowości. Diagnozuje psychiatra w porozumieniu z terapeutą to raz, a dwa...wiem, że chcesz pomóc, ale czasem można przez nieuwagę czy nadgorliwość wyrzadzić więcej szkody niż pożytku.

 

-- 06 wrz 2011, 12:50 --

 

To są tylko moje sugestie pisałam żeby poszedł do psychiatry on chyba ma swój rozum

 

to sa zaburzenia osobowości

to nie jest ani sugestia, ani Twoje odczucia, tylko stwierdzenie co mu jest.

nie rób tak już. nie wszyscy wokoło mają z.o.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie!

 

zujzuj, przeczytałam całą opisaną przez ciebie historię i rzeczywiście problem jest nietuzinkowy. Oczywiście, drogą wirtualną nie postawię diagnozy, bo to nadużycie, ale mogę wysnuć kilka sugestii. Lęk przed tym, że ktoś może czytać emocje i myśli z naszej twarzy, przekonanie, że jest się "przezroczystym" mogą wskazywać na jakieś zaburzenia urojeniowe. Z kolei, lęk przed lękiem, czyli tzw. lęk antycypacyjny i "rozlewający się" na inne sfery życiowe strach wskazują na zaburzenia lękowe, jakiś rodzaj nerwicy albo fobii, czy też sugerowane zaburzenia dysocjacyjne (zaburzenia dysocjacyjne albo inaczej konwersyjne to, notabene, też typ zaburzeń nerwicowych), które wynikają z chęci wyparcia niechcianych treści, myśli, emocji, o których człowiek nie chce pamiętać, z którymi nie chce się zmierzyć ani przepracować ich. Raczej wykluczam zaburzenia osobowości.

 

Jeśli chodzi o problemy w relacjach damsko-męskich, niewykluczone, że źródło może tkwić we wczesnodziecięcych doświadczeniach, np. z przedszkola czy nieumiejętności radzenie sobie ze wstydem z powodu zajrzenia mamie pod spódnicę. W tym względzie dużo do powiedzenia miałby pewnie Zygmunt Freud :) Zachęcam do zapoznania się z koncepcją rozwoju psychoseksualnego i konfliktami między id (pragnieniami, żądzami, potrzebami seksualnymi) a superego (sumieniem, normami społecznymi, nakazami, konwenansami). Niewykluczone, że strach przed kontaktami intymnymi wynika z jakiś ukrytych kompleksów, np. kompleksu Meduzy, czyli strachu przed kobietą, na którą się patrzy i z którą się rozmawia. Mężczyzna obawia się interakcji z kobietą, paraliżuje go strach, zaczyna przejawiać dziwne zachowania i opacznie interpretuje gesty czy mimikę kobiety jako oznakę nieprzychylności w stosunku do jego osoby. Myślę, że trudności warto by było skonsultować z seksuologiem albo przynajmniej psychologiem podczas bezpośredniej wizyty. Ja mogę niestety tylko hipotetyzować co do potencjalnych zaburzeń czy trudności psychicznych.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że jestem po kolejnej wizycie u psychologa klinicznego i on mówi, że nie wie o co chodzi. Mowi że jest po kilku dziesiecioletniej praktyce klinicznej=prywatnej i nie zdaża mu sie takie coś zbyt czesto, ale właśnie sie zdarzyło. Ze ponosi mnie mój świat wewnętrzny, ale z drugiej strony jestem racjonalny.

Zostalem wysłany do jakiego rozsądnego pana psychiatry na konsultacje i zobaczymy. Oczywiscie jest dużo więcej problemów, a akurat tego nawet nie zdążyłem poruszyć, ale zobaczymy.

Na kartce mam chyba zapisane coś takiego(jeśli dobrze czytam) "Dxx. zespół Piórkowskiego-boerderline-MB " gdzie xx to nie potrafie odczytać. Wcześniej spotkałem się z diagnozą osobowości schizotymicznej. Jestem jednak ciekaw czy jest coś takiego jak zespół Piórkowskiego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O borderline i osobowości schizotymicznej oczywiście słyszałam, ale o zespole Piórkowskiego - pierwsze słyszę. Być może ten Pan psychiatra, do którego dostałeś, zujzuj, skierowanie nazywa się Piórkowski? Nie wiem...

 

Tak się teraz zastanawiam nad tą osobowością schizotymiczną... Może faktycznie coś jest na rzeczy, skoro z jednej strony racjonalizm, a z drugiej koncentracja na wnętrzu i emocjach (introspekcja). W klasyfikacji ICD-10 nie ma takiej jednostki nozologicznej, jak osobowość schizotymiczna, ale są oczywiście schizotymicy - ludzie określani jako oschli, nerwowi, nieufni, unikający ludzi, zamknięci w sobie, trudno nawiązujący kontakty, drażliwi i wyniośli. Oczywiście, nie wiem, czy taka charakterystyka pasuje do ciebie, zujzuj. Rzetelna diagnoza wymaga bezpośredniego kontaktu i wykonania badań. Ufam, że wizyta u psychiatry rozwieje nieco wątpliwości. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na kartce od psychologa klinicznego jest dgn-zespół piorkowskiego-borderline- MB. Z tą kartką poszedłem do wyznaczonego przez niego psychiatrę i zapytałem o to. On odpowiedział że tak to jest diagnoza i że jest to zespół pewnych cech osobowości. Jest to chyba jakiś typ osobowości. Co do os schizotymicznej to raczej to do mnie nie pasuje, ale kto wie. Od tego psychiatry też sie niczego nie dowiedziałem i dostałem skierowanie na obserwacje psychiatryczną. Powiedział że nie podejrzewa mnie o chorobę psychiczną, ale po rozmowie może stwierdzić pare rzeczy i że leków na razie mi nie przepisuje. Nie wiem co mam o tym mysleć. Psycholog kliniczny powiedział, że jeśli gram to jest pełen podziwu, że sie z czymś takim nie spotkał. Ze niby z jednej strony jestem racjonalny i wszystko ok i nagle zaczynam sie pogrążać w swiecie teoretycznych domysłów i generalnie swoich wirtualnych pomysłów i on ma wrażenie że ten świat mnie ponosi, ze mnie pochlania. Zupełnie nie mam pojęcia co on chciał powiedzieć przez to, że prowadzę gre. Mówił że ma wrażenie, że świadomie prowadzę gre z rzeczywistością i nim, ale co to kórwa znaczy!?!? Ze ja sobie to wzystko wymyślam i układam w głowie jak go oszukiwać i potem płace mu 100zł/h bo mam z tego przyjemność,albo jakiś cel?! Nie wiem co mam o tym myśleć. Do tego ten psychiatra, leków mi nie przepisał, ale do szpitala mnie wysyła. Pocieszył mnie jeszcze, że gdyby ocenił mnie inaczej(w sensie gorzej) to od razu mógłby zadzwonić i jade chcąc nie chcąc do szpitala LOL i jak tu gadać z takimi kolesiami? PO kilkudziesieciu minutach prywatnej wizyty na skinienie kolesia biorą cię w kaftan. Ekstra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na kartce od psychologa klinicznego jest dgn-zespół piorkowskiego-borderline- MB. Z tą kartką poszedłem do wyznaczonego przez niego psychiatrę i zapytałem o to. On odpowiedział że tak to jest diagnoza... Pocieszył mnie jeszcze, że gdyby ocenił mnie inaczej(w sensie gorzej) to od razu mógłby zadzwonić i jade chcąc nie chcąc do szpitala LOL i jak tu gadać z takimi kolesiami? PO kilkudziesieciu minutach prywatnej wizyty na skinienie kolesia biorą cię w kaftan. Ekstra

Proponuję Ci skonsultować się z innym psychiatrą. Najlepiej, jak pójdziesz do niego z tą kartką, którą dostałeś od psychologa. Możesz też skonsultować sprawę z jeszcze jednym psychologiem.

Nigdy w życiu nie słyszałem o takim zespole a w to, co Ci powiedział psychiatra na końcu, to aż trudno uwierzyć. Ja bym się zdenerwował i czym prędzej opuścił gabinet po czymś takim. Piszesz racjonalnie a w świat fantazji zagłębia się każdy, kto ma wyobraźnię. Coś tu jest nie tak w tym, jak ci ludzie Cię potraktowali.

Przemyśl sprawę i rozważ konsultację z kimś jeszcze zanim wybierzesz się do szpitala. Tam uruchomią się tryby maszyny psychiatrycznej i trudno będzie to odkręcić. Będąc tam, na miejscu, nie będziesz traktowany poważnie.

 

P.S.

MB oznacza Morbus Bleureli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,mam 32 lata i takie pytanie:odkad pamietam (czyli od bardzo wczesnego dziecinstwa)mam stany nerwicowo-lekowe,Moj nastroj jest zawsze opnizony moge wrecz posunac sie do stwierdzenia ze"nie umiem byc szczesliwa"pochodze z rodziny gdzie byla przemoc fizyczna,psychiczna i zaniedbanie emocjonalne.Bylam tez molestowana przez ojca chrzestnego.Oboje rodzicow ma problemy psychiczne:matka depresje z nerwica,ojciec psychoze starcza(chociaz uwazam ze on tez cierpial na jakas forme nerwicy przez cale swoje zycie) z elementami depresyjnymi:((ja od ok 12 roku zycia dostrzeglam wszystkie te objawy w sobie,powtarzaja sie one cyklicznie np:co dwa,trzy lata...zawsze "ten stan"(ja tak to nazywam)rozpoczyna sie od placzliwosci lekow i niepokojow "w srodku mnie"..pozniej dochodza:uczucie beznadziejnosci,zaburzenia jedzenia(brak apetytu albo nadmierny apetyt)nadmierna sennosc(kiedys bylo wybudzanie sie o wczesnej porze),poczucie ze jestem:nic nie wartym zlym czlowiekiem,poczucie winy,trwogi...i tak mecze sie pare miesiec(bez leczenia)to pozniej powolutku przechodzi az do nastepnego razu(ten stan u mnie wywolany jest dlugotrwalym stresem)..co to moze byc?troche lepiej sie czuje kiedy maz jest w domu(nienawidze byc samotna,a niestety przez wiekszosc dnia i nocy jestem samotna bo maz rankami studiuje a popoludniami i poznymi nocami pracuje)...czy eliminujac stres do minimum moglabym przesunac w czasie albo calkowicie wyeliminowac wystepowanie" tych stanow?"ten i 2010 rok byl bardzo ciezki dla mnie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, napis na kartce "zespół Piorkowskiego-borderline-MB" oznacza, że diagności sami mają wątpliwości co do diagnozy różnicowej, wahając się właśnie między tajemniczym zespołem Piorkowskiego, zaburzeniami osobowości typu borderline a zaburzeniami schizofrenicznymi (łac. Morbus Bleuleri, MB), czyli chorobą Bleulera albo po prostu schizofrenią. Myślę, że sugestia PanaPropera, jest słuszna. Możesz skonsultować się z innymi specjalistami, psychologiem klinicznym lub psychiatrą. Trzymam kciuki za powodzenie i trafność rozpoznania.

 

smutnaona, na podstawie twojego listu trudno drogą wirtualną rozstrzygnąć, co ci dolega. Bez wątpienia twoje trudności natury psychicznej mają swoje źródła we wczesnodziecięcych doświadczeniach, jak wykorzystywanie seksualne, przemoc w domu, brak wsparcia, zaniedbanie potrzeb emocjonalnych. Możliwe też, że jesteś "obciążona genetycznie", skoro twoi rodzice również cierpią na różne zaburzenia psychiczne. Katalog objawów, o których wspominasz, a więc: lęk, niepokój wewnętrzny, poczucie beznadziei, zaburzenia snu, zaburzenia odżywiania (brak apetytu lub przejadanie się), poczucie bezwartościowości, poczucie winy - mogą wskazywać na zaburzenia nastroju w postaci depresji. Są to jedynak tylko moje przypuszczenia, a rzetelna diagnoza wymaga bezpośredniej konsultacji u psychiatry. Myślę, że warto byłoby porozmawiać o swoich problemach z mężem. Może razem uda wam się zaradzić twoim stresom albo udacie się do specjalisty po poradę.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prosze pana a co pan sadzi o "przechodzeniu" takiego stanu?to trwa kilka miesiecy i ucisza sie az do nastepnego razu...a gdyby tak zniwelowac stres do minimum to moze te "ataki depresji"nie bylyby takie czeste?one sie pojawiaja zawsze po dluzszym intensywnym okresie stresu;("rzucenie sie w prace"w jakis sposob mi pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okazało sie inaczej. Jest to zepół Pionkowskiego(ON). Charatkeryzuje się tym, że jednostki o wyraznie wyzszym IQ od przecietnego żyją na minimum swoich mozliwości. Są zainteresowane swoim światem wewnętrznym. Mają kłopoty z realizacją planów. Mają też nietypowy stosunek do rzeczywistości. Postrzegają ja inaczej. Choć nie bardzo można to wyjasnić laikowi. Tyle tak ogólnie

 

Schizofrenia jest wpisana jako możliwość. Ze względu na czas rozpoczęcia kłopotów, że względu na ich lekowy charakter i wycofanie społeczne. Ze względu na mysli paranoidalne i mysli urojeniowe(chyba). Jednak nie kwalifikuje się do żadnej grupy z 4 mołżiwości schizofrenicznych. Nie mam objawów osiowych. Była mowa o jednostkach schizotymicznych o schizofrenii spolecznie pozytywnej.

 

Co do psychiatry. Ten tekst tezmnie troche zdziwił. Czasem tak była że ktos chce cos pozytywnego powiedzieć, a wychodzi odwrotnie. Ludzie czasem palna głupotę. Koleś jest ordynatorem i kasuje za wizytę 150 zł!!!!!! 50 dych mi podarował, bo nie byłem sobie w stanie wyobrazić, że mozna tak kasować. Generalnie osrodek bardzo ładny, nowoczesny. Personel zna sie na rzeczy i wszystko ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×