Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pytanie do psychologa


Rekomendowane odpowiedzi

zujzuj, mam nadzieję, że diagnoza przyczyni się teraz do podjęcia odpowiedniej terapii i wszystko ułoży się pomyślnie. Poza tym, rozpoznanie paradoksalnie bardzo ci schlebia :) - zespół Pionkowskiego jako "domena" jednostek z ponadprzeciętnym ilorazem inteligencji :D

 

smutnaona, nie wiem, czy warto liczyć na "przejściowość" stanów i żyć w ciągłej huśtawce - raz lepsze, raz gorsze samopoczucie. Ucieczka w pracę to też nie jest zbyt dobra alternatywna i strategia radzenia sobie z kłopotami. Poza tym, nie da się zniwelować stresów do minimum. Każdy z nas denerwuje się czymś i nie da się przewidzieć wszystkich stresujących okoliczności, jak np. utrata pracy, strata kogoś bliskiego itp. Myślę, że lepiej byłoby udać się na konsultację do psychiatry lub psychologa. Wówczas możliwa byłaby rzetelna diagnoza i zaproponowanie skutecznych metod leczenia. Przeczekanie problemu to tylko gra na zwłokę, która w przyszłości może dać opłakane skutki, np. w postaci głębokiej depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pilnie potrzebna rada, najlepiej ze strony eksperta.

 

Witam.

 

Chciałam podzielić się moim problemem, a raczej spostrzeżeniem. Od pewnego czasu podejrzewam u siebie nerwicę i chciałabym dowiedzieć się jak powinnam sobie z tym radzić i jakie działania podjąć w tym kierunku.

 

Na początek opisze po krótce moją sytuację. Problemem jest u mnie sytuacja rodzinna, ktora nigdy nie była i wciąż nie jest właściwa. Moja mama od wielu lat ciepri na nerwicę a za wiele niepowodzeń w jej życiu zostałam obarczona ja. Często zdarzały się kłotnie, w których padało wiele przykrych słów zarówno z mojej jak i z jej strony. Ale nie poddawałam się, nawet w przypadku jej próby samobójczej. Lecz sytuacja w tym momencie się skomplikowała, wyjeżdzam na studia więc od dobrych kilku miesięcy martwię się wszystkim naraz. Tak więc martwiłam się tym że mama, która boi się zostawać sama w domu, szczególnie w nocy (nie mówiąc już o dłuższych wyjazdach), nie zaakceptuje mojego wyjazdu na studia, nie poradzi sobie z samotnością oraz swoją chorobą. Co za tym idzie zaczęłam się stresować tym że będę musiała przerwać studia bądź ciągne obawiać się o jej zdrowie i życie. Do tego doszły stresy związane ze zmianą szkoły, oraz strach przed tym, że nie utrzymam się na (nie łatwych) studiach.

 

Do pewnego czasu radziłam sobie z tym wszystkim, dopóki nie zaczełam miewać silnych i częstych bóli brzucha, częstych, wielogodzinnych mdłości, uczucia "guli w gardle" a ostatnio nawet drżenia rąk. Dodam tez że zdarzają mi się nocne napady paniki, oraz strach przed tym że umrę i nie przeżyje nocy. Ciągle wydaje mi się że umrę młodo, a moje życie nie zmieni się na lepsze, oraz że nigdy nie założę wymarzonej, szczęśliwej rodziny (bo nie potrafię sobie tego nawet wyobrazic). W dodatku ciągle czuje się przytłoczona, każda błahostka którą się w jakikolwiek sposób przejmę, powoduje u mnie wyżej wymienione objawy. Tak więc aby nie myśleć o tym co mnie czeka, uciekam się do wyjsc ze znajomymi oraz (niestety) picia alkoholu. Takie zycie stało się strasznie męczące. Za okolo 2 tygodnie wyjeżdżam na studia i jeśli zdecyduje się podjąć jakieś kroki w tym kierunku, to uczynie to dopiero tam.

 

A na ten czas chcialam zapytać:

Czy mam doczynienia z nerwicą, a jeśli tak to jaką?

W jaki sposób poradzić sobie przez najbliższe dwa tygodnie, aby nie czuć się aż tak "zmęczona życiem"?

Jeśli szukać pomocy, to u psychologa czy psychiatry?

Czy jesli do tej pory zmiana srodowiska wpływała na mnie zbawiennie, to czy warto zaczekać na zmianę srodowiska do pażdziernika, czy lepiej szukać pomocy jak najszybciej?

 

Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ewagma!

 

Drogą wirtualną, jedynie na podstawie krótkiego opisu sytuacji rodzinnej, nie jest możliwe postawienie rzetelnej diagnozy. Mogę jedynie spekulować co do możliwej diagnozy, ale rozpoznanie musi postawić psychiatra. Myślę, że może cierpieć Pani na tzw. lęk napadowy, czyli ataki paniki. Więcej na temat tej choroby może Pani przeczytać pod tym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/atak-paniki.

 

Jak sobie pomóc? Na pewno nie alkoholem, gdyż na Pani problemy psychiczne zacznie nakładać się kolejna komplikacja w postaci nałogu. Najlepiej byłoby, by udała się Pani do psychologa (nie musi mieć Pani skierowania od lekarza rodzinnego), np. w ramach NFZ - wtedy wizyta byłaby darmowa. Jeżeli psycholog uzna za konieczne, może oddelegować Panią do psychiatry. Tylko psychiatra może przepisać Pani leki. Na pewno nie bagatelizowałabym problemu i nie liczyła, że samo przejdzie, np. w związku ze zmianą środowiska i wyjazdem na studia. Może się bowiem okazać, że zmiana środowiska i nowe obowiązki nasilą problem, a nie rozwiążą go. Może Pani stresy i lęki mogłaby złagodzić świadomość, że mama nie zostanie sama, że ktoś się nią zaopiekuje pod nieobecność Pani w domu? Proszę udać się do specjalisty, tym bardziej, że w Pani rodzinie występują przypadki osób (mama), które również mają podobne problemy. Być może to nie napady paniki, a wczesna depresja o podłożu genetycznym?

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam również ogromny problem i bardzo prosiłabym o napisanie paru wskazówek. Dręczą mnie lęki od paru lat, ataki paniki, nawet tak silne, że czasami nie jestem w stanie wyjść z domu, ani zacząć pracować, mam też ogromny problem w kontaktach z drugim człowiekiem, nie umiem powiedzieć drugiemu o moich odczuciach, tego co nie chcę, albo co nie podoba mi się w drugim człowieku, duszę to wszystko w sobie.

Rodzina namawia mnie na psychoterapię, ale mam co do niej obiekcje czy pomoże, wynika to z tego, iż kiedyś chodziłam do różnych psychologów i nic nie dało. Nie mam przez to motywacji, aby zacząć teraz inną, ale jaką? Może doradzi mi tutaj psycholog, co mam zrobić? Nie wiem nawet jaki psycholog byłby dobry, jak rozmowa u niego powinna wyglądać w moim przypadku.

Będę wdzięczna za poradę, bo mączę się z tym od lat :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj milunia:)!

 

Radziłabym udać się do psychiatry, by stwierdził, czy twój przypadek jest przypadkiem klinicznym i wymaga np. leczenia farmakologicznego. Zaburzenia lękowe, np. lęk napadowy (ataki paniki) i problemy w kontaktach międzyludzkich mogą wskazywać na fobie społeczne, ale oczywiście rzetelna diagnoza wymaga bezpośredniej wizyty u lekarza. Być może twoje problemy wynikają bardziej z przyczyn psychologicznych, wówczas bardzie skuteczna byłaby psychoterapia. Bardzo efektywna w leczeniu zaburzeń lękowych jest terapia w nurcie poznawczo-behawioralnym, umożliwiająca nie tylko uporanie się z własnymi lękami, ale również modyfikację własnych, niekonstruktywnych schematów myślowych (np. "Jestem beznadziejna", "Do niczego się nie nadaję", "Będą się ze mnie śmiali" itp.). Milunia nie poddawaj się i nie zniechęcaj tylko dlatego, że trafiłaś na swojej drodze na niezbyt kompetentnych psychologów. Dzięki wsparciu rodziny i psychoterapii możesz pokonać swoje trudności.

 

Trzymam kciuki i życzę powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serdecznie dziękuję za odpowiedź, która podtrzymała mnie na duchu, poszukam osoby, która prowadzi terapię w nurcie poznawczo-behawioralnym, tak jak polecono. Jestem cały czas pod kontrolą psychiatry, biorę leki antydepresyjne i przeciwlękowe, ale niestety za bardzo nie pomagają, prawdopodobnie rzeczywiście mój problem jest natury psychologicznej. Dziękuję za słowa otuchy, że nie mam się poddawać i trzymanie kciuków, miło to czytać.

Pozdrawiam również i życzę miłej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do psychologa. Może troche dziwne, ale ta sprawa ma na mnie wpływ. Czy to normalne, że terapeuta (w tym przypadku płci przeciwnej) mówi do klienta rzeczy typu, że go np. bardzo lubi oraz o tym, że klient lubi ją. Czy to ma znaczenie dla terapii i czy w ogóle jest wskazane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również mam pytanie do psychologa. Mam 20 lat. Może to wydawać się głupie i śmieszne ale mi wcale nie jest do śmiechu. 3 lata temu poznałem dziewczynę przez internet. Po jakimś czasie poczuliśmy coś do siebie (tak przez internet i telefon). Było miło, codzienne rozmowy itd.. Nigdy nie "byłem z Nią" dość długo bo zawsze wynikł problem i rozstawaliśmy się (z powodu wymyślonych przeze mnie problemów). Jednak nie mogłem bez niej długo wytrzymać więc znów wracałem do Niej i tak kilka razy. W dodatku mam taki problem (nie wiem co to) że mimo że chciałem się z Nią spotkać (w końcu ją przytulić, usłyszeć jej głos na żywo) to nie potrafiłem się przełamać. Właśnie przez to, jak byliśmy za bardzo blisko siebie to psułem wszystko, wtedy włączał mi się taki mechanizm że musiałem tę relacje przystopować... Oczywiście za każdym razem raniłem Ją i to bardzo.

Gdy Jej nie miałem czułem że nie mam po co żyć, a gdy była przy mnie i chciała się spotkać to też było źle... Stan kiedy nie miałem możliwości napisać do Niej, nie ma Jej przy mnie jest straszny...

Rok temu zrozumiałem co zrobiłem. Powiedziałem sobie twardo że nawet mimo tego co odczuwam z powodu Jej braku nie napiszę do Niej, nie będę już Jej ranił, może jakoś przejdzie.

Jednak to Ona do mnie napisała pół roku temu. Nie dawałem Jej żadnych szans już na początku bo wiedziałem że znów to zrobię, ale nie mogłem się powstrzymać aby dowiedzieć się co u Niej, jak sobie radzi, usłyszeć "Kocham Cię", więc rozmawialiśmy przez jakieś dwa tygodnie. Mimo tego wszystkiego Ona z miłości chciała być ze mną. Na pytanie dlaczego taki jestem, dlaczego nie chce się z Nią spotkać nie potrafiłem odpowiedzieć normalnie, tylko wymigiwałem się...

Minęło pół roku od tego. Co mogę powiedzieć... Od 3 lat czuje coś do dziewczyny której nigdy nie widziałem na żywo. Nie mogę nazwać tego miłością bo to raczej nie jest miłość (jednak pozwolę sobie pisać że Ją Kocham).

Mam poczucie lojalności względem Niej dlatego przez ten czas raczej nie oglądam się za innymi kobietami. 3/4 tych trzech lat nie miałem z Nią kontaktu ze względu na te rozstania.

Cały czas odczuwam ból z powodu Jej braku. Mimo to nie zamierzam już Jej ranić, nie zamierzam znów ulec pokusie napisania do Niej, chociaż bardzo Ją Kocham. Pogodzę się też z tym że będzie z kimś kogo ma blisko i ... jest normalny. Nie szukam kontaktu z Nią, ale każdej nocy myślę o Niej, chciałbym aby była obok mnie..

 

Wiem że za to co Jej zrobiłem powinienem cierpieć do końca życia, zgadzam się i jeśli będę musiał to będę cierpiał ile będzie trzeba. Jednak moje pytanie brzmi: co mam zrobić abym już mógł przestać o Niej myśleć i tęsknić za Nią? Co mam zrobić ze sobą i swoimi problemami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Arturze,

 

powiem Ci szczerze, że ja osobiście nie wierzę w miłość na odległość, a już na pewno nie przez internet. To, w czym się "zakochałeś" to iluzja, wyidealizowana postać. Człowiek nie jest tylko zlepkiem słów. Jest także emocjami, obrazem, dźwiękiem, zapachem, dotykiem. Dobrze, że się przynajmniej słyszeliście. Musisz czuć ogromną pustkę i szukasz jej zapełnienia. Jest kilka sposobów na zapomnienie o kimś, ale żaden nie działa szybko. Najlepiej oczywiście dać sobie szansę zakochać się w kimś innym, najlepiej w kimś ze świata rzeczywistego. Można też się czymś zająć, ale nie uważam tego sposobu za najlepszy, bo to zamiatanie problemu pod dywan. Nie rozumiem dlaczego się tak linczujesz za to, co "zrobiłeś", bo ja tu żadnej zbrodni nie widzę. Łatwo mówić z boku, ale wygląda na to, że idealnym rozwiązaniem byłoby dla Ciebie spotkać się z nią za wszelką cenę i zaryzykować utratę jej idealnej postaci na rzecz prawdziwej osoby z krwi i kości.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również mam pytanie do psychologa. Mam 20 lat. Może to wydawać się głupie i śmieszne ale mi wcale nie jest do śmiechu. 3 lata temu poznałem dziewczynę przez internet. Po jakimś czasie poczuliśmy coś do siebie (tak przez internet i telefon). Było miło, codzienne rozmowy itd.. Nigdy nie "byłem z Nią" dość długo bo zawsze wynikł problem i rozstawaliśmy się (z powodu wymyślonych przeze mnie problemów). Jednak nie mogłem bez niej długo wytrzymać więc znów wracałem do Niej i tak kilka razy. W dodatku mam taki problem (nie wiem co to) że mimo że chciałem się z Nią spotkać (w końcu ją przytulić, usłyszeć jej głos na żywo) to nie potrafiłem się przełamać. Właśnie przez to, jak byliśmy za bardzo blisko siebie to psułem wszystko, wtedy włączał mi się taki mechanizm że musiałem tę relacje przystopować... Oczywiście za każdym razem raniłem Ją i to bardzo.

Gdy Jej nie miałem czułem że nie mam po co żyć, a gdy była przy mnie i chciała się spotkać to też było źle... Stan kiedy nie miałem możliwości napisać do Niej, nie ma Jej przy mnie jest straszny...

Rok temu zrozumiałem co zrobiłem. Powiedziałem sobie twardo że nawet mimo tego co odczuwam z powodu Jej braku nie napiszę do Niej, nie będę już Jej ranił, może jakoś przejdzie.

Jednak to Ona do mnie napisała pół roku temu. Nie dawałem Jej żadnych szans już na początku bo wiedziałem że znów to zrobię, ale nie mogłem się powstrzymać aby dowiedzieć się co u Niej, jak sobie radzi, usłyszeć "Kocham Cię", więc rozmawialiśmy przez jakieś dwa tygodnie. Mimo tego wszystkiego Ona z miłości chciała być ze mną. Na pytanie dlaczego taki jestem, dlaczego nie chce się z Nią spotkać nie potrafiłem odpowiedzieć normalnie, tylko wymigiwałem się...

Minęło pół roku od tego. Co mogę powiedzieć... Od 3 lat czuje coś do dziewczyny której nigdy nie widziałem na żywo. Nie mogę nazwać tego miłością bo to raczej nie jest miłość (jednak pozwolę sobie pisać że Ją Kocham).

Mam poczucie lojalności względem Niej dlatego przez ten czas raczej nie oglądam się za innymi kobietami. 3/4 tych trzech lat nie miałem z Nią kontaktu ze względu na te rozstania.

Cały czas odczuwam ból z powodu Jej braku. Mimo to nie zamierzam już Jej ranić, nie zamierzam znów ulec pokusie napisania do Niej, chociaż bardzo Ją Kocham. Pogodzę się też z tym że będzie z kimś kogo ma blisko i ... jest normalny. Nie szukam kontaktu z Nią, ale każdej nocy myślę o Niej, chciałbym aby była obok mnie..

 

Wiem że za to co Jej zrobiłem powinienem cierpieć do końca życia, zgadzam się i jeśli będę musiał to będę cierpiał ile będzie trzeba. Jednak moje pytanie brzmi: co mam zrobić abym już mógł przestać o Niej myśleć i tęsknić za Nią? Co mam zrobić ze sobą i swoimi problemami?

 

Specjalnie zalogowałam się żeby odpowiedzieć, tak mną szarpią emocje. Nie wiem jak kto jest możliwe.. czytając Twoją wypowiedź czułam jakbyś opowiadał moje ostatnie 4 lata. Wszystko się zgadza, wszystko! czy na prawdę masz na imię Artur?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do psychologa. Może trochę dziwne, ale ta sprawa ma na mnie wpływ. Czy to normalne, że terapeuta (w tym przypadku płci przeciwnej) mówi do klienta rzeczy typu, że go np. bardzo lubi oraz o tym, że klient lubi ją. Czy to ma znaczenie dla terapii i czy w ogóle jest wskazane?

ap40, zachowanie terapeuty modyfikuje podejście, w jakim dany terapeuta pracuje. Trochę inny styl prezentuje terapeuta poznawczo-behawioralny, a inny – pracujący np. w stylu humanistycznym. Niemniej jednak zaleca się, żeby terapeuta był „przezroczysty”, tzn. aby nie ujawniał uczuć wobec klienta/pacjenta. To powinien być kontakt typowo terapeutyczny, neutralny.

 

Jednak moje pytanie brzmi: co mam zrobić abym już mógł przestać o Niej myśleć i tęsknić za Nią? Co mam zrobić ze sobą i swoimi problemami?

artur8, warto, byś zastanowił się, dlaczego boisz się spotkania z dziewczyną, którą twierdzisz, że kochasz. Boisz się, że ją rozczarujesz sobą? Obawiasz się, że nie zrobisz na niej dobrego wrażenia na żywo? Boisz się, że rozczarujesz się, gdy zobaczysz ją na żywo? Myślę, że Łoś dał Ci sensowne rady – albo spotkasz się z dziewczyną, ryzykując potencjalne rozczarowanie, gdyż wyidealizowany obraz dziewczyny, jaki masz w głowie, może nie przystawać do rzeczywistości, albo postarasz się zapomnieć o dziewczynie, nie będziesz zabiegał o kontakt z nią (żaden kontakt, ani ten wirtualny, ani ten telefoniczny), dasz sobie czas na przeżycie tego „rozstania” i z otworzysz się na nowe znajomości z dziewczynami na żywo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do psychologa. Może trochę dziwne, ale ta sprawa ma na mnie wpływ. Czy to normalne, że terapeuta (w tym przypadku płci przeciwnej) mówi do klienta rzeczy typu, że go np. bardzo lubi oraz o tym, że klient lubi ją. Czy to ma znaczenie dla terapii i czy w ogóle jest wskazane?

ap40, zachowanie terapeuty modyfikuje podejście, w jakim dany terapeuta pracuje. Trochę inny styl prezentuje terapeuta poznawczo-behawioralny, a inny – pracujący np. w stylu humanistycznym. Niemniej jednak zaleca się, żeby terapeuta był „przezroczysty”, tzn. aby nie ujawniał uczuć wobec klienta/pacjenta. To powinien być kontakt typowo terapeutyczny, neutralny.

Dziekuję za odpowiedź. Mam teraz żal do swojej dawnej terapeutki, ale nie za to, że mnie lubiła lecz za to, że nagle wybiła mi to z głowy i próbowała obarczyć mnie winą za brak tej "neutralności" w naszych kontaktach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuję za odpowiedź. Mam teraz żal do swojej dawnej terapeutki, ale nie za to, że mnie lubiła lecz za to, że nagle wybiła mi to z głowy i próbowała obarczyć mnie winą za brak tej "neutralności" w naszych kontaktach.

ap40, za jakość kontaktu terapeutycznego odpowiadają obie strony - i klient, i terapeuta. Obwinianie pacjenta przez terapeutę za wątpliwej jakości relację terapeutyczną jest mocno nieprofesjonalne, gdyż terapeuta powinien mieć świadomość, że on również tę relację współtworzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niemniej jednak zaleca się, żeby terapeuta był „przezroczysty”, tzn. aby nie ujawniał uczuć wobec klienta/pacjenta. To powinien być kontakt typowo terapeutyczny, neutralny.

 

Zgadzam se w 100%...na terapie przychodza ludzi z glodem milosci, akceptacji, uwagi i wszystkim tym czego nie dostali do tej pory od otoczenia ...jezeli terapeuta bedzie im wyraznie okazywal ze sa dla niego wyjatkowi moze to doprowadzi do niezdrowej fascynacji terapeuta i uzaleznienia sie od niego. Dlatego cenilam sobie bardzo zdrowy dystans z moja terapeutka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytania

 

1. Czy koszmar senny może wpłynąć na psychikę w taki sposób, że negatywne skutki do niego nawiązujące trwają przez kilkanaście lat ?

2. Co oznacza, gdy pewna kompulsja i libido są ze sobą złączone (libido nie jest nakierowane na nic, co związane z seksem; jest nakierowane na to samo co kompulsja) ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo proszę o szczerą odpowiedź i poradę, proszę mnie nie wyzywać wiem, że źle robię, ale nie potrafię z tym walczyć. Po krótce byłam w związku z fantastycznym facetem, który wyrwał mnie z łap pedofila który mną manipulował. Jednak gdy byliśmy razem zaczęłam mieć problemy z anoreksją później depresją i nasz związek mocno przez to podupadł. W zeszłym roku go zdradziłam i wiedziałam że kontynuacja takiego związku nie ma sensu, on jednak chciał więc próbowaliśmy ale znów czułam pustkę odrzucenie brak bliskości, skończyło się zerwaniem i próbą samobójczą po której jeszcze był epizod z omamami wzrokowymi słuchowymi i czuciowymi tak że byłam hospitalizowana w szpitalu psychiatrycznym, po wyjściu znów wróciła depresja. Na koniec niedawno znów poczułam pociąg do prosytucji. Nie lubię i nie szanuję swojego ciała, lubię seks za pieniądze to bardzo przyjemny sposób poniżania się i autodestrukcji zaczęłam go stosować w zamian za anoreksję(w podstawówce jeszcze przed kontaktem z pedofilem okaleczałam się) i przede wszystkim w przeciwieństwie do any nie wymaga hospitalizacji i mam siłę chodzić na zajęcia. I tak zerwałam z nim po to by to robić, zrobiłam to cały czas robię. Przyznałam się mu. Bardzo kocham mojego byłego chłopaka, bardzo wiele mu zawdzięczam jednak nieustannie go dręczę swoimi zachowaniami. Znów myślę o samobójstwie jako o ulżeniu sobie i jemu. Bardzo go skrzywdziłam a nawet nie ma bliskich którzy by go mogli wesprzeć. Jak mam pomóc jemu i sobie. Próbowałam już psychoterapii (i farmakoterapii) z różnymi psychologami jednak nie była skuteczna. Bardzo proszę o pomoc. Desperacko jej potrzebuję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AuroraMiracle, nie mam zamiaru Cię oceniać, krytykować czy tym bardziej oczerniać. Zbyt wiele destrukcyjnych zachowań przejawiasz, by można Ci było pomóc na forum. Zresztą na forum możemy Ci jedynie doradzić, a co z tym zrobisz - Twoja sprawa. Owszem, potrzebujesz pomocy i to prawdopodobnie pomocy długotrwałej i systematycznej. Napisałaś, że brałaś leki i korzystałaś z psychoterapii, ale Ci nie pomogła. Nie wiem, jak długo korzystałaś z terapii, ale uważam, że jej potrzebujesz. Depresja, problemy w relacjach z mężczyznami, autoagresja, anoreksja, doświadczenie przemocy seksualnej, pociąg do prostytucji, myśli o śmierci to zbyt wiele, byś poradziła sobie sama bez pomocy specjalistów. W skrajnych momentach możesz doraźnie szukać pomocy pod telefonem zaufania: http://www.psychologia.edu.pl/kryzysy-osobiste/telefon-kryzysowy-112163.html. Radzę jednak, byś skonsultowała się z lekarzem psychiatrą i zapytała o możliwość skorzystania z psychoterapii. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radzę jednak, byś skonsultowała się z lekarzem psychiatrą i zapytała o możliwość skorzystania z psychoterapii.

Niemal cały czas jestem pod opieką psychiatry, jednak mam z nią zły kontakt jest nieprzystępna i opryskliwa, więc boję się powiedzieć o swoich problemach. Praktycznie na każdą wizytę tylko z konieczności ponieważ biorę antydepresanty. Co do terapii indywidualnej jestem zapisania i będę czekała na swój termin rok, jeśli nie więcej. Korzystałam z usług prywatnych specjalistów jednak, były one jeszcze mniej profesjonalne niż w państwowych placówkach. Jestem rozczarowana, ale i zrozpaczona, i naprawdę chcę pomocy! Nie wiem tylko gdzie jej szukać. Mogę prosić o polecenie kogoś kto mógłby mi pomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×