Skocz do zawartości
Nerwica.com

Swiat się zawalił.


migotka24

Rekomendowane odpowiedzi

Miesiac temu urodziłam coreczkę.......wydawaloby sie ze czego mozna chciec wiecej...urodziła sie sdrowa....i piekna....zostałam jednak sama....moj narzeczony......zostawil mnie z nia....w lutym mielismy sie pobrac....wszystko bylo dopiete na ostatni guzik...on jednaj 3 tygodnie przed naszym weselem nacpal sie i uroił sobie ze mam romans z jego rodzonym bratem....i ze wisdzial na wlasne oczy jak z nim spałam...bylam w szoku....rzucil sie na swojego brata...mnie tez wtedy pierwszy raz uderzyl....tego dnia...wpadł w taka furie ze zaatakowal przypadkowego chlopaka i dzgnal go 3 razy w noge nozem....trafil zxa to na 3 miesiace do wiezienia....musiałam odwolywac wesele....byl;am zalamana...tydzien przed weselem zmarła tez moja mama ktora od 6 lat chorowala na raka....musiałam sie wyprowadzic z mieszkania ktore wynajmowałam w warzsawie i wrocic do domu rodzinnego na wsi....bylam załamana...bylam wtedy w 5 miesiacu ciazy....tyle rzeczy na raz sie zwaliło...po miesiacu odsiadki michal wyszedl z wiezienia...mecenasowi udalo sie go uwolnic i ma odpowiadac z wolnej stopy.....po tym wszystkim wydawalo sie ze juz gorzej byc nie moze.....wyszedl z tego wiezienia dziki....wszystkich o wszystko podejrzewał...zero skruchy...zero przeprosin...twierdzil ze to wszystko przez nas...przeze mnie i przez jego rodzine...z czasem wszystko zaczelo sie ukladac...kocham go i nie wyobrazalam sobie zycia bez niego...jego ekscesy z cpaniem pojawiały sie coraz czesciej...czwsto wpadal w furie i stawal sie innym czlowiekiem caly czas wmawial mi jakies romanse...z jego kolegami...z jego bratem...ktory stal sie jego najwiekszym wrogiem...dochodzilo do rekoczynow...w 8 miesiacu ciazy pobil mnie tak ze mialam cala sina buzie...sine oczy...nie wiem czemu nie potrafilam od niego odejsc....ta milosc moja byla taka slepa...tlumaczylam sobie caly czas ze to minie i ze on sie zmieni.....tydzien przed porodem sytuacja sie powtorzyla znowu pod wplywem narkotykow mial wizje ze poraz kolejny zdradzam go z jego bratem.....i on to widzi i nawet jak stan odurzenia mija to on nadal jest przekonany ze tak bylo...wyprowadzil sie z domu...zostawil mnie sama na tydzien przed porodem...wlasiwie to z niedoszlymi tesciami...w szpitalu odwiedzal mnie z musu...po urodzeniu dziecka mialam nadzieje ze cos sie zmieni...ze zrozumie... tydzien po porodzie mial kolejna wizjwe ze zdradzilam go z jego drugim bratem ....rzucil sie na niego z lapami....popodbijal oczy...ja poraz kolejny zostalam kurwa...szmata...dziwka, ktorej nie nawidzi....wyprowadzilam sie stamtad do swojego taty...mieszkam tu juz miesiac...kocham go nad zycie chociaz chcialabym go znienawidziec...wyrzucic ze swojego zycia...wszyscy mowia zebym sie na niego wypiela ze to zdemoralizowany bandyta ktory nie ma serca....a dla mnie to chory czlowiek, ktoremu trzeba pomoc.... te jego napady agresji...ta jego pewnosc tego co widzi to jest przerazajace....on jakby zyl od pol roku w swoim swiecie...uwaza ze wszyscy sa przeciwko niemu...ze wszyscy na okolo maja problem tylko nie on...on jest zdrowy a ja i jego rodzina sa chorzy...pdcial sie od rodziny...twierdzi ze ich pozabija...zniszcy.....ze mna sie widuje co dwa dni srednio bo przyezdza do corki...tu zachowuje sie normalnie ale twierdzi ze nie mozemy byc razem ze wzgledu na to co mu zrobilam....co ja mam zrobic ...ten potwor jest miloscia mojego zycia...tylko znim chce zyc to znim chcialam stworzyc rodzine....nie chce sie leczyc bo twierdzi ze jest zdrowy...sprawa ma sie odbyc we wrzesniu.....mecenas probowal go namowic na leczenie...ale nic nie pomaga..nikt nie ma na niego wplywu...czuje ze wkoncu moze sie wydarzyc tragedia jezeli on nie pojdzie sie leczyc...a ja chce mu pomoc tylko nie wiem jak...bo to nie tylko uzaleznienie...ale tez albo poczatki schizofrenii, bądz nerwica...konsultowalam sie z lekarzem.l...tylko jak mu pomoc...jak naklonic do leczenia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest takie proste.

Uważam , że go nie kochasz , a to co czujesz jest przyzwyczajeniem , poczuciem odpowiedzialności za niego.

Wydaje mi się , że możesz mieć syndrom ofiary.

Myślę , że warto by było skonsultować to ze specjalistą , który pomógłby Ci uwolnić się od niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że jest to w ogole możliwe. Nadzień dzisiejszy czuje , że jestem uzależniona od tego człowieka...nie finansowo, a emocjonalnie...bez przerwy mysle o tym,dlaczego mi to zrobił....byłam przecieżź wszystkim dla niego...i to dla niego poświeciłam siebie i swoje życie, a on mnie traktuje jak jakiś smiec. Im wiecej z siebie daje tym jestem gorzej traktowana....nie radze sobie psychicznie...

 

-- 25 lip 2011, 21:28 --

 

a z tym syndromem możesz mieć racje...coraz częsciej łapię sie na tym. ze sie obwiniam o to wszystko...i szukam w sobie problemu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

migotka24, Dziewczyno, Ty uciekaj od niego jak najdalej.

Wg mnie on kwalifikuje się na solidne leczenie, Ty też.

Masz syndrom ofiary, nie tylko poprzez poczucie winy.

Jeśli nie potrafisz od niego odejść to zgłoś się o pomoc do specjalisty. Koniecznie.

Jeśli on nie podejmie leczenia, samo mu nigdy nie przejdzie, a dziecku zafundujesz w ten sposób wspaniałe dzieciństwo. Postaw mu ultimatum,że jeśli nie podejmie leczenia to ograniczysz jego kontakty z dzieckiem sądownie. W sądzie powiesz, ze obawiasz się o swoje życie i życie dziecka.

Nie można być tak nieodpowiedzialnym. On jest bardzo chory. Moze taki szantaż spowoduje, że podda się leczeniu.

Wiem,że moje słowa do Ciebie nie dotrą. Bo z jednej strony się go boisz, a z drugiej twierdzisz,że go kochasz.

Za co Ty go kochasz? Że tak Cię masakrował? Bił? Za to,że ćpa? Że ma urojenia?

Przecież Ty go innego nie znasz, jak tylko naćpanego więc nawet nie wiesz jak on funkcjonuje gdy jest trzeźwy.

Wg mnie Twoje zachowanie zakrawa o nieodpowiedzialność, narażasz dziecko, jeszcze sobie z tego nie zdajesz sprawy.

Choroba go nie usprawiedliwia. Jest chory-to powinien się pójśc leczyć. Nie wiem na co Ty jeszcze liczysz.

Bardzo współczuję Tobie i Twojemu dziecku, nie chciałabym być na Twoim miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uciekaj jak najdalej. To wampir, grasujacy na Twoich uczuciach, niebezpieczny, zdziczaly prymityw i damski boxer w dodatku. Brak slow po prostu. Chcesz poczekac, az Ciebie tez zadzga nozem? Pobije dziecko, bo mu bedzie przeszkadzalo ze krzyczy? No, ile znasz takich przypadków?

Nosz kobieto...zastanow sie co robisz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę się wtrącić troszeczkę.

Taka mała "bandycka " solidarność.

Jeśli faktycznie tak się sprawy , jak Migotka opisuje mają to nie ma o czym mówić.

Ja, jako "zresocjalizowany" proponuję zorganizować ciężki wpie.dol , ale taki ze szpitalnymi , długoterminowymi konsekwencjami.

I rozwód w tym czasie lub sądowa separacja.

To że ćpa nie jest żadnym wytłumaczeniem, a moim zdaniem wręcz okolicznością obciążającą...

Ja po alkoholu zacząłem dostawać małpiego rozumu po wyjściu z aresztu i dlatego w ogóle nie piję...

Ale.....no własnie.

Według moich teściów ja też jestem zdegenerowanym potworem i kryminalistą, ktoremu nie chce sie robić i ktory żeruje na ich biednej córce , zapierniczającej na 3 zmiany w fabryce, żeby mnie utrzymywać. Ja w tym czasie sobie odpoczywam w szpitalach i sanatoriach. Żona oczywiście z mojego powodu rozchorowała się ostatnio neurologicznie jak byłem w szpitalu i skończyła w szpitalu na oddziale neurologicznym........

Czyja wina? MOJA. Jak wróciłem ze szpitala i prosto do teściów pojechałem po Synka to od razu miałem awanturę. PIERWSZY DZIEŃ po psychiatryku !!! Oczywiście efekt był taki , że zrobiłem raczej tornado...Co w mniemaniu tych debili tylko potwierdziło moje zdegenerowanie.

Inna beczka.

Gdy zmagając się z chorobą odkryłem początki flirtu Żony ( ale nie wyimaginowane- całkiem realne SMS-y) to również nie wytrzymałem i dostała lanie, a kolesia powiadomiłem telefonicznie, że ma kilka godzin na dożywotnie zniknięcie. jego żona z płaczem do mnie wydzwaniała i prosiła o spotkanie, dając mi tym ogromną chora satysfakcję.

Powiem tyle.Sprawnie mnie unikał......a ja jeździłem z młotkiem i długimi gwoździami, bo chciałem go do drzewa w lesie przybić....

Po roku unikania mnie zadzwonił i naprawdę szczerze przeprosił.Odczułem ulgę.Jest już , po roku gonitwy ,OK.

Dobrze ,że go nie namierzyłem. Może uratował sytuację mój pobyt w areszcie?

I patrząc na to wszystko, moi teście , też mogli by o mnie napisać podobnego posta jak o tym niewątpliwym degeneracie od Migotki

Tylko czy to byłby prawdziwy obraz sytuacji???

Migotka trzymaj się

Jeśli to faktycznie debil to spław go profesjonalnie ze wszystkimi możliwościami prawa i ulicy...

Amon ma rację-jeśli uż nie o sobie-pomyśl o Dziecku

Gdyby moja Mama zawczasu spławiła CHADOwca i kompletnego alkoholika - mojego Ojca , to Ja i mój Brat bylibyśmy dzis może zdrowymi, poukładanymi ludźmi.....

A tak mimo wysokiego ilorazu ja mam CHAD i za chwilę cięzki wyrok do odsiadki, a Brat jest kompletnym nerwowym wrakiem emocjonalnym, ktoremu wali się każdy związek

Pamiętaj o tym

mamy zmarnowane życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wam bardzo za rady...ja to niestety wszystko wiem...pisząc tu o swoim problemie doskonale zdawałam sobie sprawę jak wszyscy będą sie na to zapatrywać....Michał jest chory....zaczęło się od głupiej zazdrości...jestem według niego atrakcyjną blondynką....i nie tylko według niego...ale cóż w tym złego,że dbam o siebie...chcę się podobać....chcę się dobrze czuć...jeszcze rok temu byłam innym człowiekiem...śpiwałam w zespole...uprawiałam sport...miałam mnóstwo znajomych...wczasie spotykania się z Michałem moj kontakt ograniczyl sie do jednej kolezanki....a z kolegow w ogole musiałam zrezygnowac...bo wszyscy patrzyli na mnie niby tak jak gdyby chcieliby mnie "zruchac", a ja prowokowałam niby jakimis gestami....chociazby tym ze podrapałam sie po nosie...czy przygryzłam usto....robiac to zupełnie nie swiadomie i patrząc w dodatku na niego, bo wolałam nie rozgladac sie na boki...z czystym sumieniem mogę powiedziec ze nigdy go nie zdradzilam i nawet przez mysl mi to nie przeszło....długo skrywałam problem w sobie....jego rodzina przekonala sie o wszystkim gdy sami doswiadczyli jego ataku furii...biegał cala noc pod domem...straszyl ze wszystkich pozabija....mowil ze jego mama mowiła cos czego w ogole nie było...ocvzy mial jak diabel...wielkie i czarne...i taki pobudzony....narkotyki połaczone z takim atakiem agresjii i jego urojeniami...mogly sie wtedy skonczyc bardzo zle....jego drugi brat z ktorym wtedy rzekomo mnie nakrył był w szoku bo on niczego takiego do tej pory nie zauwazył uwa żal ze my to wszystko sobie wymyslamy...bo najgorsze jest to ze on wśrod ludzi zachowuje sie normalnie tak jak kiedys ...a wchodzi do domu i nie wiadomo co moze za chwile zrobic.....mam chora glowę od tych wszystkich mysli...narazie mam wkrecony obraz rodziny ktora chcialam z nim stworzyc....obraz tegop jaki byl wczesniej....i caly czas zyje glupia nadzieja ze to wszystko jeszce wroci....a nie powinnam....powinnam zapomniec wiem...ale nie umiem...i dlatego jestem tu....szukam pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Migotka 24 zgadzam się z tym co ci radza.Dziewczyno a kochasz swoje dziecko?jeśli nie dla siebie zrób to dla niego!Bedziesz z tym potworem,a ono bedzie świadkiem tego co między wami.Jesteś dorosła więc tak się zachowuj,twoje dziecko jest bezbronne!a jak je w szale twoj kochaś okaleczy?zabije?będziesz mogła z tym żyć?Jesteś egoistką,po co ci rady skoro słuchasz tylko siebie?skoro tyle osób pisze podobnie może warto się nad tym zastanowić?Teraz nie chodzi tylko o ciebie,ale masz dziecko,bądź odpowiedzialna.Jak najszybciej odejdź od tego faceta,póki nie jest za późno.!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

migotka24, On nie żyje z ludźmi, tylko z Tobą. Między ludźmi dość dobrze się kamufluje.

On ma wybór: leczenie i względne funkcjonowanie albo choroba i nękanie Ciebie i dziecka.

Nie chcę wróżyć z fusów, ale możesz jeszcze gorzko zapłakać jak dojdzie do tragedii.

A Twoja nadzieja w tym wypadku będzie trwała do końa życia, jeśli nie podejmie leczenia. Najwyraźniej woli ćpać. Wiem, że to nałóg, a z takimi słabościami jest ciężko wygrać.

Nie wiem nad czym Ty się jeszcze zastanawiasz.

Masz szansę na normalne, spokojne życie, a poświęcasz je dla złudzeń.

 

rober6666, nie obraź się, ale miałeś dowody na zdradę żony, to inna sytuacja.

Nie mówię, że popieram lanie z tego powodu. Bo nie popieram, nie akceptuję takich metod przemocy, jakiejkolwiek przemocy.

A dziewczyna nigdy go nie zdradzila, a ten Ją poprostu katuje. Nie dość, że fizycznie to psychicznie.

 

Tu nie ma nad czym rozmyślać, dochodzić, snuć domysłów.

Jej Michał jest ciężko chorym człowiekiem, który na czas leczenia powinien być całkowicie odizolowany od Niej i dziecka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem to, co bierzemy za uczucie jest tylko uwikłaniem. Osoby zaburzone czasem maja taki dar do wikłania ze sobą innych ludzi. Być może i ciebie też to spotkało. Powyższe porady wydają się być jedynie słuszne, ten człowiek nie da rady się zmienić bez pomocy specjalistów. A może być, że i z pomocą też się nie da.

Jeżeli dasz radę, uciekaj, ratuj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

migotko

ja odeszłam po 14 latach z toksycznego związku. Fakt, że mój facet wielbił ziemię po której chodziłam i dawał mi chore wspracie, tylko to utrudniał. Było mi ciężko, bo też była emocjonalnie uzależniona i mielismy rózne powiązania finansowe.

Wiem, że to niełatwe ale może pomyśl sobie tak: rozstanie jest trudne ale jest dobre dla Ciebie i dziecka na dłuższą metę. Będzie też dobre dla Michała bo albo się opamięta i zacznie się leczyć albo przynajmniej będzie miał mniej pretekstów do wpadania w furię.

Jeżeli Wasze uczucie przetrwa rozstanie (nie na dzień czy miesiąc ale dłuższy okres czasu) i Michał zacznie się leczyć możesz podjąć decyzję o powrocie. Z pewnością będziesz wtedy silniejsza bo przez ten okres nauczysz się jak to nie być w związku zależnościowym.

 

Pozostanie z nim na tę chwilę nie czyni dobra dla nikogo. Może warto żebyś Ty także poszukała pomocy żeby przetrwać to rozstanie i zyskać emocjonalną niezależność.

Przemyśl to koniecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

rober6666, nie obraź się, ale miałeś dowody na zdradę żony, to inna sytuacja.

Nie mówię, że popieram lanie z tego powodu. Bo nie popieram, nie akceptuję takich metod przemocy, jakiejkolwiek przemocy.

A dziewczyna nigdy go nie zdradzila, a ten Ją poprostu katuje. Nie dość, że fizycznie to psychicznie.

 

 

Tak, wiem. Dlatego piszę ,że nie mialem powodów wyimaginowanych jak ten koleś, tylko realne w postaci SMS-ów i ich treści...

A co do jej męża. Gdy nie trafia do kogoś siła argumentów , to z pewnością trafią argumenty siły.

 

Monika.Zazdroszczę Ci Twojego opanowania i roztropności. To cechy, których nie posiadam i być może nigdy nie posiadałem ( chyba )

jam jest człowiek-gorączka.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika.Zazdroszczę Ci Twojego opanowania i roztropności. To cechy, których nie posiadam i być może nigdy nie posiadałem ( chyba )

jam jest człowiek-gorączka.

Pozdrawiam

To tylko tak wygląda Robcio,że jestem opanowana, ale wewnątrz bucham złością, impulsywnością i staczam walkę z każdą niemal decyzją. Ale jestem na dobrej drodze, tak myślę.

Te cechy możesz wypracować Robert, nie z dnia na dzień. Nie jest to niemożliwe.

Co do gorączkowania....lepiej okazywać emocje, niż je tłumić.

Złość też można odreagować, ale to pewnie też wiesz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, :roll: wpędzisz w bagno swoją żonę i syna swoim zachowaniem. :roll: nie trzeba tu genetyki. :roll:

 

Jak to nie trzeba?

To skąd się wzięły moje zaburzenia?

Z oglądnia "kina nocnego"?

I nie zwalajmy tu wszystkiego na ojca alkoholika......raczej zwalmy na ojca CHADowca

Poza tym jak juz pisałem wcześniej-jest tyle zdrowych osób, które przeżyły podobne piekło ....że co? Że są odporni psychicznie?

A ja niby słaby? To jak przetrwałem areszt w czasie nasilenia choroby?

A co ja takiego robię ,żeby wpędzać w bagno Żonę a przede wszystkim Dziecko ??

Cichutko jak przyczajony tygrys czekam na to co będzie ze mną dalej. Ale nie jak cielę pod rzeźnią.

I to czekanie, ta napięta spręzyna pewnie ze mnie emanuje.Na to nie ma rady.Nie jest idealnie, niestety.

Powiem tak.

Chciałbym mieć takie dzieciństwo, jakie mój Synek ze mną w roli Ojca ( trudno że psychola i inwalidę z powodu owego psycholstwa , ale ma spokój i opiekę) i chciałbym mieć takiego męża ,jakiego ma moja Żona w porownaniu z mężem mojej Mamy. Dobrze że sam ze sobą skończył, bo być może nie zmajstrowałbym Synka z powodu ojcobójstwa w podzięce za całokształt...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×