Skocz do zawartości
Nerwica.com

manipulowanie dzieckiem i nerwica


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

1. Czy psycholg dziecięcy jest w stanie wyłapać nastawianie dziecka przeciwko ojcu przez matkę.? Dzieciak ma ponad trzy lata.

2. Czy podczas terapii na nerwicę Matka dziecka moze ukryć prawdziwe problemy wywołujace u niej nerwicę?

 

Prosze o odpowiedź.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kprusak, Witaj.

 

Ad1.

Myślę,że tak. Dziecko jest bardzo szczere, zwłaszcza w tym wieku, kieruje się emocjami. Są różne techniki stosowane przez dziecięcych psychologów, klinicystów, żeby zbadać stosunki i relacje oraz więź dziecka z rodzicami.

Jeszcze może być tak,że dziecko pokaże swoją złośc na matkę w związku z tym, że ustawia dziecko przeciwko ojcu.

Nie martw się. Jeśli kochasz swoje dziecko, a Ono Ciebie nie masz powodów do zmartwień!

 

Ad.2.

Może zataić. Ale dobry i kompetentny psychoterapeuta wyłapie, uwierz mi wszystko. To zależy czy matka będzie chciała się dalej terapeutyzować. Jak zakończy terapię...to nici.

 

Nie wiem dlaczego...ale z góry założyłam,że jesteś ojcem dziecka. Ale mogę się też mylić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ła!! Błyskawiczna odpowiedź.Dzieki

 

Tak jestem ojcem. Jesteśmy już po badaniach RODK - patologoiczna instytucja. Oczywiście badanie jest na moją niekorzyść, jest tendencyjne i zamierzam opinię podwarzyć.

Niedawno była taka sytuacja, że wydała mi dziecko po czym szarpnęła dzieciakiem i trzasnęła drzwiami Dzieciak w ryk machanie kończynami dolnymi, górnymi też i wrzask że chce do taty. Podczas następnego kontaktu dziecko poszło do mnie chętnie. Ale ostatnio matka powołuje sie na ten incydent twierdząc ze dziecko boi się mnie. Gdy wjechałem tam z policja (inacvzej mnie nie chciała wpuścić i nie miał bym szansy zobaczyć Malutkiej) dziecko jak mnie zobaczyło zaczęło się "łasic" do matki (lepsze słowo mi nie przychodzi do głowy w tej chwili). Oczywiście że dzieciak się mnie nie boi. Gdy miałem ja dwa tygodnie temu u siebie przytulała się do mnie ...pytam ja wprost boisz sie taty? Tak boje i przytula sie mocniej .... no tak bo tato jest potwrem i straszy (taka nasza zabawa w strszenie - robi się łaaaaa i np dziadek sie boi od trzech lat tak się bawimy wiec ona wie o co chodzi) Twierdzi że boi się ojca ale tylko w obecności matki (no jakby mnie ktoś szarpał jak matka też bym się zastanowi co mówie w jej obecności). Mój problem polega jednak na tym ze przy policji malutka nie chce do mnie iść - nie widziałem jej juz prawie miesiac. Prędzej czy później Malutka przejmę i zamierzam nie wydwać jej przez co najmniej tydzień aby zdobyć dowód dla sadu w postaci opinii biegłego psychologa...

 

Martwie się bo matka i jej otoczenie ukierunkowane jest na izolowanie dziecka i zawłaszczanie wszystkich aspektów jej życia bez względu na koszty, syndrom gardnera i fenomen niezależnego mysliciela to pojęcia ignorowane w sadzie rodzinnym - patologia goni patologie - (agresja rzucanie mna o ściane wyzwiska wszystko w obecności dziecka i oczywiście wszystko jest przedstawiane jako moja wina co jest nieprawda sąd jednak opiera się na jej zeznaniach i kupuje te brednie) dodam że nie udało im się wpakować mnie wpobicie znecanie psychiczne alkocholizm no i kalsyka gatunku - pedofilia... Widze ze malutka zaczyna sie poddawać - jest zmuszona dokonac wyboru (wiem ze ona mnie kocha i ja mama fiksum dyrdum na jej punkcie i nie ma słowa przesady że zastepowałem jaj matkę gdy mieszkaliśmy razem)

 

Co do jej nerwicy uczestniczyła w terapii grupowej 4 godzinny dziennie przez 3 -4 miesiace rok temu ). Opinia którą próbowała złożyć w sadzie - przy czym w opinii tej jestem obsmarowany z góry na dół (jakieś kuriozum ... "ojciec powinien byc poddany obserwacji i badaniom psychologicznym" (sic!) wyjasnię tylko, że na oczy tej lekarki nie widziałem) - nie pochodziła jednak z tego ośrodka, w którym się leczyła, . Oczywiście złożenie prywatnej opinii do akt zablokowałem.

 

Czy ja dobrze kombinuję.

Matka poszła na terapię (ona fatycznie miała problem z nerwica i mdlała. kołatanie serca duszności etc ale to dlatego, że wypłukała magnez i potas z organizmu, problemy w związku też, ale dziewczyna ma na koncie poronienie i próbe samobójczą). Zeznawała że ma przewlekłą nerwicę. Na terapii wspomniała o problemach z związku ale sadzę że ją tam dobrze przemaglowalii i wyłapali inne przyczyny, i ona próbuje ukryć to w sądzie. "Na zewnątrz" jednak Matka powołuje sie na wymyślone argumenty... moje nad nią znęcanie się... zadnych dowodów (jeżeli istnieja to sfabrykowane)

 

Ponieważ sądy rodzinne sa skrajnie tendencyjne, obawiam się ze jak dorzuce im (sedzinie) papier który mnie oczerniia w jakims stopniu to bedzie to tylko woda na młynn - wyrok już zapadł i wiedzieliśmy o tym z adwokat już na rozprawie wstępnej - co nieznaczy że dałem za wygraną, a tymczasem biję się o kazdą dodatkową godzinę z dzieckiem. Pomoze mi to ponadto wykazac jej manipulacje i pomówienia w sprawie o powierzenie wykonywania władzy rodzicielskiej, a dodatkowo uzyskam dodatkowe argumenty ponieważ mam sygnały, ze montują na mnie kolejny paragraf i biegają na policje składać kolejne fałszywe zeznania.

 

Samo stwierdzenie "dobry i kompetentny psychoterapeuta wyłapie, uwierz mi wszystko" już jest dla mnie sygnalem ze idę w dobrym kierunku. Muszę byc jednak dociekiliwy..

 

Czy ma Pani jakieś sugestie pomysły, moze własne doświadczenie jak uzyskac informację co się działo podczas terapii jakie sprawy były poruszane jaką opinie (w cudzysłowiu) moga wydać cokolwiek Nigdy w zadnej terapii nie uczestniczyłem i nie mam żadnego punktu odniesienia, nie kumam na czym to polega. Wiem że to trochę pisanie palcem po wodzie ale muszę dobrze przeanalizować sprawę zanim wyskocze z wnioskiem w sadzie o podanie przez ta placówke przyczyn nerwicy z jakimi matka się tam zgłosiła i co dokładnie rozpoznano etc (no bo jeżeli wyłapali prawdę a dwa mieśiące później dziewczyna nadal twierdzi że ja się nad nią znęcam to zbobarduje jej wiarygodność przy czym musże mieć to na papierze np do apelacji).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ma Pani jakieś sugestie pomysły, moze własne doświadczenie jak uzyskac informację co się działo podczas terapii jakie sprawy były poruszane jaką opinie (w cudzysłowiu) moga wydać cokolwiek Nigdy w zadnej terapii nie uczestniczyłem i nie mam żadnego punktu odniesienia, nie kumam na czym to polega. Wiem że to trochę pisanie palcem po wodzie ale muszę dobrze przeanalizować sprawę zanim wyskocze z wnioskiem w sadzie o podanie przez ta placówke przyczyn nerwicy z jakimi matka się tam zgłosiła i co dokładnie rozpoznano etc (no bo jeżeli wyłapali prawdę a dwa mieśiące później dziewczyna nadal twierdzi że ja się nad nią znęcam to zbobarduje jej wiarygodność przy czym musże mieć to na papierze np do apelacji).

 

Mam na imię Monika.

Z własnego doświadczenia mogę tylko powiedzieć, że to, co się dzieje na terapii nie podlega dyskusji na zewnątrz. Tzn. nie może wydostać się poza krąg osób w niej uczestniczących.

Przede wszystkim terapeutę obowiązuje tajemnica służbowa, zawodowa. I wątpię, żeby istniały jakiekolwiek przesłanki, żeby te poufne informacje wydostały się na zewnątrz.

Nie jestem przeciwko Tobie. Współczuję bardzo całej tej chorej sytuacji, w której cierpi biedne dziecko. Już od najmłodszych lat poddawane jest takiej presji! To nie jest normalne!

Rozumiem,że jesteś dociekliwy, chciałbyś dowiedzieć się o czym dyskutowała i jakie kwestie poruszała podczas terapii matka dziecka.

Zasugerowałabym rozmowy z ludźmi uczestniczącymi w terapii. Ale też nie wiadomo, czy puściliby parę z ust to raz, a dwa , wiem, że tego typu węszenie brzydko powiedziawszy, wyjdzie na Twoją niekorzyść.

Może wypowiedzą się jeszcze inni użytkownicy tego forum, odniosą się do tego, co napisałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Węszyć nie będę ludzi nie znam ale wydaje mi się, że na zapytanie sądu o ustalenie rzeczywistych przyczyn powstania nerwicy (bo rozumiem, że jeżeli terapia była to ktoś tam się połapał o co chodzi) bo może mieć to wpływ na dziecko i jego prawidłowy rozwój -to jest mocna przesłanka. Ponadto tryb procesu o powierzenie wykonywania władzy wyklucza jawność i wszystko jest poufne. Terapeuta na pewno ma juakieś notatki i jest w stanie skrobnąć jakiś papier? Czy się mylę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Jest w stanie. I to nie tylko psycholog, bo laik rowniez moze to wylapac bez problemu.

2. Moze ukrywac ale nie sadze, zeby prawdziwe powody, ktore wywoluja u niej nerwice, szkodzily w jakikolwiek sposob dziecku i nie widze powodu dla ktorego mialbys te powody poznac - to co ona mowi na terapii, to jej sprawa a nie innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co mówiła na terapii było jej sprawą do puki nie zaczęła biegać na policję z zaświadczeniami że się leczy na nerwicę a nabawiła się jej z mojej winy... bo się na nią znęcam -> dodam że to ona mnie pobiła kilkukrotnie i mam na to obdukcję.

 

Mieszkałem z nią jej nerwica odbijała się na mnie, na dziecku też się odbijała, podejrzewam również obsesje i stany paranoiczne... nadmierna nerwowość... brak umiejętności poradzenia sobie z własnymi emocjami co się bezpośredni przekłada na zachowania agresywne wobec mojej osoby i osoby dziecka... no na pewno nie ma to wpływu... tak... dzieciak ssie palucha tylko i chce żeby mu dać święty spokój po za tym budowanie jego poczucia bezpieczeństwa w opozycji do drugiego rodzica z którym było bliżej związane emocjonalnie - mam na myśli siebie (ją ewidentnie drażni fakt że dziecko chce iść do ojca) w ogóle nie wpływa na jego rozwój - a skąd...

 

W jaki sposób to wyłapać? Jak porozmawiać z dzieckiem? Czy może lepiej żebym ja jako ojciec odpuścił dziecku rozmowy na ten temat (co wydaje mi się dosyć rozsądne - niech dzieciak ma przynajmniej jednego rodzica normalnego) zostawić sprawę psychologowi dziecięcemu i po za gabinetem z dzieckiem na ten temat nie rozmawiać ... no chyba że samo zacznie (czy dobrze myślę?)

 

Wtedy chciałem jej pomóc dzisiaj muszę się bronić i chronić dziecko... jeżeli terapia była próbą wmanewrowania mnie w problemy z policją (a trochę mi zajęło wyplątanie się z nich) to to co tam było powiedziane i dotyczyło mojej osoby jest moją sprawą. Wykazanie jej manipulacji jest w interesie mojego dziecka... Moje dziecko cierpi... Ona jest dorosła, dalej jątrzy nie interesują mnie jej problemy. Nie chce załatwić sprawy polubownie, nadal mnie oczernia i naraża niewinne dziecko na stres, rozumiem że sama zdecydowała się na rozwiązanie "wszystkie chwyty dozwolone". Jeżeli dalej będę pobłażliwie traktował jej wybryki moje dziecko straci ojca którego kocha i który je kocha... mija już ponad rok

 

-- 19 lip 2011, 11:59 --

 

a no i jej matka zeznawała że ona ma nerwicę przeze mnie... pomijając fakt iż wyrzucała ją kilka razy z domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dość to skomplikowane.

 

Uderzając w fakt korzystania z terapii - możesz właśnie usłyszeć, że to z powodu Ciebie ... może też być tak, że miała wcześniej jakieś problemy psychiczne, a małżeństwo (i wynikające stąd różne inne problemy) tylko uruchomiło bardziej proces "chorobowy".

A dalej, terapeuta może być zwolniony z tajemnicy terapii. Tylko terapeuci jak ognia unikają takich posunieć ... a dwa - nie wiesz co usłyszysz. Inna rzecz - przy założeniu, że to ona jest ta "zła" - na terapii możesz opowiadać co ci się żywnie podoba. I jeżeli taka była jej strategia w uniemożliwianiu Tobie kontaktów z dzieckiem - to tylko możesz się domyślić co ona tam mówiła.

 

Abstrahując gdzie leży prawda - współczuje mężczyznom w batalii z matkami ich dzieci.

Istnieje fundacja, stowarzyszenie "prawa ojca" - tam uzyskasz informacje i porady od mężczyzn w podobnej sytuacji.

 

A nade wszystko - dobro dziecka niech będzie dla Ciebie priorytetem. Oszczędź mu akcji policyjnych, bo za kilkanaście lat będziesz płacić majątek na jego psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca. Tak się nie nazywa. Jest jeszcze w stonę ojca i wielke innych i co z tego?

 

Jesteśmy bezradni. Nie za każdym razem jestem w stanie załatwić sobie świadka (ludzie mają swoje życie). Poza tym jak pojadę z kumplem to i tak nas nie wpuści. Policji nie odmawia. Mam dowody do sądu dzięki temu. Ponadto wszelkie instytucje typu przedszkolne przychodnia wymagają solidnego tupnięcia noga (np w postaci pisma do kierownika przychodni o odnowie udzielenia informacji przez lekarza pediatrę odnośnie przyczyn wypisania skierowania dziecku do specjalistycznej przychodni psychiatrycznej o czym się zorientowałem przez przypadek i nieuwagę matki).

 

Za kilkanaście lat i tak będę musiał wydać krocie na psychoterapeutę, bez względu na to czy będę przyjeżdżał z policją czy nie... ja to wiem mieszkałem z nią kilka lat... dodatkowo dochodzą dramatyczne sytuacje ostatniego roku...

 

Dobro dziecka to porozumienie między rodzicami. Nie uzyskam tego do puki będę się godził na każde nadużycie z jej strony... ponadto warto chyba powalczyć o to by dziecko nie mówiło do mnie ty chuju szmaciarzu pierdolony etc... i nie było narażone na kontakt agresywnych ludzi np nowy tatuś (jeżeli wobec mnie jest agresywny, jest tylko kwestią czasu jak będzie agresywny wobec dziecka - przy czym będzie to ukrywane).

 

No właśnie chodzi mi o ustalenie czy terapeuta wyłapuje takie kwiatki jak matka chcąca odebrać dziecko ojcu za wszelką cenę - nerwica wyszła w konkretnym momencie - gdy poszła na studia po trzech latach związku (nic nie zaliczyła oprócz jednego kolokwium) zaczęły się balangi (których się wypiera) wypłukała magnez i potas co poskutkowało osłabieniem organizmu i przy obniżonej odporności na stres wywołało nerwicę - regularność karetek w moim domu w tamtym okresie była spora (oprócz bagażu i urazów z patologicznej rodziny). Przypomnę specjalistą nie jestem, czytałem wtedy jednak że nerwica może mieć przyczyny somatyczne)

 

Aha może to jest istotna informacja: matka poszła na terapię trzy miesiące po rozstaniu... nie mieszkaliśmy już razem nie kontaktowaliśmy się prawie wcale...

 

-- 19 lip 2011, 14:01 --

 

Była to terapia psychodynamiczna. Miała trwać 12 tygodni - w jej przypadku trwała o miesiąc dłużej (nie wiem dlaczego).

 

Jeszcze mam takie pytania:

Czy terapia psychodynamiczna jest refundowana z NFZ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fundacja po to, żebyś korzystał z doświadczenia innych osób.

Osób, które na pewno mają większą wiedzę i informacje niż tutaj >. Choćby w poleceniu sensownego prawnika - bo te pytania, które tutaj kierujesz powinieneś skierować do niego.

 

Ale do meritum.

Takie rzeczy jak np.: fałszywe oskarżenia o pedofilię biegły wyłapie, natomiast daną jednostkę chorobową też ale ... - w twojej sytuacji istotny jest czas, kiedy to się zaczęło. A tego - jeśli żona chciała odpowiednio sytuacje przedstawić - to już niekoniecznie.

Mogła przecież z premedytacją pójść na psychoterapię - żeby pokazać jak destrukcyjny wpływ masz na nią i dziecko.

 

-- 19 lip 2011, 14:22 --

 

Terapia psychodynamiczna (ujmując to łopatologicznie) upatruje przyczyn obecnej choroby / zaburzenia w dzieciństwie.

 

Tak ... zdarza się, że NFZ finansuje taką terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawnika mam (bez dobrych argumentów najlepszy prawnik nie pomoże) sprawa toczy się w sądzie, nie byliśmy małżeństwem, bywało że potrzebowała pomocy jeszcze zanim się poznaliśmy (kołatanie serca etc) czy ja wspominałem o próbie samobójczej?... rozpisuje się aby dać pewien obraz sytuacji...

 

Potrzebuje doświadczenia osób z dziedziny psychologii również... nie mogę sobie pozwolić na fałszywy ruch ale mając pewne informacje gotów jetem podjąć pewne ryzyko po wstępnej analizie

 

Dzięki za wszystkie odpowiedzi

 

jeżeli jeszcze mogę podpytywać łopatologicznie:

 

1. rozmowa kierowana - do czego służy i z czym to się je, jakie są założenia, punkt wyjścia i zasady (mam wrażenie, że na sprowokowaniu badanego)2.

2. EPQ r Eysnecka - to że bada typ osobowości wiem, czytałem że nie powinno się wypełniać go w obecności innych osób

3. Test niedokończonych zdań Rottera - co można ustalić na podstawi tego testu

 

4. Pytanie o nerwicę: czytałem że może być skutkiem wypłukania mikoro elementów z organizmu. Czy może jest na odwrót najpierw nerwica potem ucieczka potasu bo w chwili obecnej jest to dla mnie dylemat z cyklu "co było pierwsze kura czy jajko"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...Na zadane pytania nie bede odpowiadac, choc znam odpowiedzi...

Nie podoba mi sie caly ten watek, chcialbym poznac tez opinie drugiej strony na temat calej sprawy...Mysle, ze bledem Twojej zony bylo zdradzenie Tobie, ze leczy sie psychiatrycznie.

Kobieta Cie bila, nie wiem czy smiac sie czy plakac, to chyba strasznie napakowana musi byc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co Panią bawi w fakcie iż dziecko jest uczone agresywnej postaw. Agresywnej postawy wobec rodzica którego kocha i zapewniał mu poczucie bezpieczeństwa. Dzieciak się po prostu boi - nie o mnie tu chodzi. Nie umiejętność rozładowania emocji w sposób inny niż agresja jest poważnym problemem. Wybuch w sytuacji długotrwałego napięcia spowodowany impulsem mogę zrozumieć ale postawa nie masz racji jak nie to awantura i wpierdol... nie różni się niczym od bijącego faceta - (gardzę tego typu lamerami i nigdy kobiety nie uderzyłem)... statystyki pokazują iż kobiety równie często są sprawcami przemocy domowej...

 

Jeżeli interesuje Panią opinia drugiej strony proszę wpisać w google "jak pozbawić ojca dziecka praw rodzicielskich", lub chcę się rozwieś nie wiem jak nienawidzę swojego męża etc etc etc wiele jest postów kapiących jadem i oszołomstwem. Ale proszę nie wierzyć że to prawda. Jeżeli interesuje Panią rzetelna dyskusja to jedynie na faktach i prawdzie musi Pani polegać.

 

Idąc dalej oczywiście lepiej jak znerwicowana matka przenosi swoje emocje gdy w tym czasie ojciec chce zająć się dzieckiem...

...może dla dziecka lepiej by było aby matka skupiła się na rozwiązaniu swoich problemów a potem na dziecku... zwłaszcza że dziecko jest w takim wieku i relacji z ojcem że bez matki na co dzień dało by sobie radę bez uszczerbku etc .... od razu uprzedzam dalszą dyskusję... Znam kilku ojców którzy wychowują sami dzieci. Ojciec utrudniający kontakt matki z dzieckiem w przyrodzie nie występuje...

 

Jeżeli wątek nie podoba się Pani, proszę go nie czytać.

 

Nie byliśmy małżeństwem. Przypominam.

 

Błędem tej kobiety jest przekonanie iż udawanie że problem nie istnieje rozwiąże go. Kilka lat nakłaniłem ją na psychologa. Nadto świadomie i celowo wyjawiła nie mi ale sądowi i policji fakt iż się leczy, miał to być koronny dowód na moją winę. Dalej nie chce mi się rozpisywać w tej kwestii...

 

zatem ad rem

 

jeżeli mogę liczyć na Państwa wiedzę ponawiam pytrania:

 

jeżeli jeszcze mogę podpytywać łopatologicznie:

 

1. rozmowa kierowana - do czego służy i z czym to się je, jakie są założenia, punkt wyjścia i zasady (mam wrażenie, że na sprowokowaniu badanego)2.

2. EPQ r Eysnecka - to że bada typ osobowości wiem, czytałem że nie powinno się wypełniać go w obecności innych osób bo może mieć to wpływ na jego wynik

3. Test niedokończonych zdań Rottera - co można ustalić na podstawie tego testu i jak daleko idące wnioski

 

4. Pytanie o nerwicę: czytałem że może być skutkiem wypłukania mikoro elementów z organizmu. Czy może jest na odwrót najpierw nerwica potem ucieczka potasu bo w chwili obecnej jest to dla mnie dylemat z cyklu "co było pierwsze kura czy jajko"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×