Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy ze snem ( senność, bezsenność, sny itd. itp...)


Kachur

Rekomendowane odpowiedzi

Przepraszam, że zakładam tutaj nowy temat, na pewno taki już był, ale nie mam siły na wyszukiwanie.

 

Nie śpię drugą dobę. Ogólnie problemy zaczęły się trzy tygodnie temu, gdy zwiększyłem dawkę Velaxinu do 300 mg - nerwowość, serce, gorszy sen. Ale myślałem, że to przejdzie, jak zawsze, bo to normalne objawy przy zwiększaniu dawki wenlafaksyny. Serce się uspokoiło, nerwowość przeszła, fobia społeczna i lęki też wreszcie weg. Ale ze snem było coraz gorzej. Na "pożegnanie" od mojego poprzedniego lekarza, przed wyjazdem do Warszawy, dostałem Lerivon i Chlorprothixen, jakbym miał problemy ze snem właśnie - bo wtedy pojawiły się pewne przez podenerwowanie wyjazdem itd. Potem przeszły, czułem się coraz lepiej, więc nie brałem, a gdy przyszła bezsenność, zacząłem brać. (Jezu, jak to brzmi - nie brałem, potem znów zacząłem :mrgreen: ). Tak czy inaczej Lerivon miałem w dawce 10 mg, a żeby mnie uśpić potrzeba było 30-40. Do tego Chlorprothixen 50 mg i noc była spokojna. Miałem tylko problemy ze wstawaniem, coraz większe - ogólnie w sumie lepiej by było, gdybym nie dostał tamtych leków na sen - już dawno zająłby się mną tutejszy lekarz, a tak mam trzy tygodnie germanistyki w plecy...

 

Przepraszam, że piszę mało konkretnie i w zasadzie bajam, ale literki mi się dwoją i grawitacja się psuje, więc...

 

Dalej. Lerivon się skończył, brałem sam Chlorprothixen. Peem jeszcze, że póki miałem leki lekceważyłem problem - mój błąd, duuuży błąd. Stwierdziłem, że jakby co mam jeszcze awaryjne środki, jak nic nie da, wtedy się zajmę bezsennością.

 

 

Bez Lerivonu już były problemy z zaśnięciem, chodziłem spać coraz później, budziłem się w nocy, rano nie mogłem się dobudzić. Postanowiłem ogłosić czerwony alarm i sięgnąłem po Xanax i zdecydowałem, że najwyższy czas wybrać się do lekarza. To było tydzień, albo jakieś dziewięć dni temu.

 

 

I tu się proszę państwa zaczyna cyrk:

 

Zeszły poniedziałek - dzwonię do studenckiej przychodni (bardzo błędnie założyłem, że z bezsennością może mi pomóc internista - już drugi błąd). Trzeba wypełnic papiery. Wtorek - wypełniam papiery, chcę się zapisać. Trzeba dzwonić rano. Środa, 9,30 - dzwonię. Za późno, trzeba dzwonić o 8. Potem Dzień Zmarłych, w piątek nieczynne, weekend weg.

 

W piątek tragedia - ostatnie tabletki Xanaxu. W ogóle muszę powiedzieć, że na początku usypiały mnie 2 mg, potem tylko 5 - podejrzanie szybko rozwinęła się tolerancja, na szczęście bez uzależnienia. W piątek łykam ostatnie 5 mg tabletek, zasypiam na trzy godziny - reszta nocy, czuwanie.

 

Sobota - jestem zmęczony, wieczór, próbuję zasnąć kilka razy - nic. Leżę nawet godzinę (!), potem znów włączam komputer i gapię się w ekran jak sierota. Przespałem może godzinę.

 

Niedziela - taka sama sytuacja, dodam, że choć być może zapadam na kilka chwil w bardzo płytki sen (zmuszam się do leżenia, zresztą nawet nie mam siły siedzieć), to w ogóle go nie czuję, mowy o "śnie" dłuższym niż 15 minut i fazie REM nie ma.

 

Poniedziałek - desperacja. Dzwonię do przychodni - mojego lekarza nie ma dzisiaj! W rozpaczy zadzwoniłem do przemiłej kobiety, u której wynajmuję pokój, bo zawsze potrafi mi pomóc. Zapisała mnie do lokalnej przychodni.

 

 

Cyrk nr 2:

 

16,30, recepcjonistka mówi mi, że są problemy i muszę zapytać sam panią doktor, czy mnie przyjmie. Wchodzę. Jaśnie Oświecona patrzy na mnie jak na robala, uświadamia mi, że marnuję jej cenny czas i robię burdel w papierach, ponieważ skoro się zapisałem do Akademickiej Służby Zdrowia, nie mogę już chodzić do nie-studenckich przychodni. Kiedy odbijam piłeczkę i pytam suchym tonem, czy w takim razie mam się po prostu męczyć, raczyła mnie przyjąć.

 

 

To zasługuje na odrębny Cyrk, zatem - Cyrk nr 3:

 

Jej Elokwencja mnie osłuchała, zmierzyła ciśnienie, obejrzała źrenice. Pada pytanie - "Czy nie bierze pan narkotyków?" (powiększone źrenice i pocenie, skutki uboczne wenlafaksyny, których jejmość raczyła nie znać). Następnie wypisała mi skierowanie do PZP - którego NIE potrzebuję! - i to wszystko. Skierowanie leży w kawałkach w trawniku - i tak mi do szczęścia niepotrzebne, a nie chcę mieć niczego związanego z Jej Wysokością w domu.

 

Noc bez chwili snu.

 

 

Dziś - dodzwoniłem się (wreszcie!) do studenckiej przychodni na Mochnackiego, gdzie jest psychiatra. Zapisali mnie - Uwaga! - na 8. grudnia.

 

 

I w tym momencie ruszyłem ostatnią możliwą deskę ratunku - dzwonię do prywatnego centrum, w którym byłem po przyjeździe do Warszawy. Wizyta płatna, oczywiście. Pani z recepcji mówi, że skoro byłem już tu u lekarza, najlepiej, żebym poszedł do tego samego. Niestety, dzisiaj go nie ma. A na jutro nie ma terminów. Powiedziała, że spróbuje się dodzwonić do niego na prywatny numer, czy w takim wypadku wygospodaruje mi jutro pół godziny. Jeśli nie, pójdę do kogoś innego, bo na szczęście lekarzy tam dużo mają.

 

 

 

I tak tu siedzę i czekam. Aż mnie uratują. Na zajęciach bym się przekręcił. Jestem wyłączony z życia, ledwo kontaktuję (choć może brzmi to niewiarygodnie, skoro napisałem taki esej, ale ogólnie czuję się trochę jak pijany, grawitacja się psuję i gadałem z babcią przez telefon 40 minut, więc zdecydowanie nie jest alles im Ordnung).

 

 

 

A skoro i tak tylko czekać mi zostaje, postanowiłem podywagować tutaj, co mogłoby mi pomóc. I co w ogóle mogło się zepsuć? Dlaczego sen nie wrcał do normy po zmiejszeniu wenlafaksyny do dawnej dawki, tylko dalej się pogarszał?

 

 

 

Mianseryna - odpada. Śpi się dobrze, ale wstanie to już horror, a muszę wstawać wcześnie. Poza tym tycie. Mirtazapina tak samo.

 

Benzo? - Na przykładzie Xanaxu widać, jak szybko rośnie mi tolerancja. Być może doraźnie możnaby włączyć np. Tranxene czy coś innego dłużej działającego, ale na pewno nie jako właściwe leczenie.

 

Nie-benzo (zaleplon, zolpidem, zopiklon)? - Ogólnie pewnie podobnie do benzo. Nawet gdyby doraźnie pomagały, uzależniają, tolerancja itd.

 

Neuroleptyki? - Aż się boję, chociaż pewnie na tym się skończy. Chlorprothixen 50 mg ledwo pomagał. Rispolept 1 mg brałem kiedyś - nie działał nasennie. Olanzapina działa nasennie, ale po pierwsze - cena, po drugie - tycie, po trzecie - zapewne zamuła za dnia i problem ze wstaniem. Kwetiapina, z tego co czytałem też działa nasennie, ale nie wiem, czy dość intensywnie. Poza tym też jest droga.

 

 

 

No to co? No przecież nie Haloperidol sławetny, stosowany jako wyłącznik niebezpiecznych pacjentów i radzieckich dysydentów, chorych na - jakże mroczną! - "schizofrenię bezobjawową".

 

 

 

Przeczytałem raz jeszcze tamet wątku i stwierdziłem, że po dwóch dobach czuwania słowo "bezsenność" jest mroczne. Bardzo. A przede mną jeszcze półtorej doby - przy dobrych wiatrach. Nie chcę nawet myśleć o tym, że możliwe jest, by trwało to dłużej...

 

 

 

:why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że jest już taki temat: "Problemy ze snem" ale nie jestem pewna, czy to podchodzi pod ten temat.

 

Zastanawiam się czy to spowodowane nerwicą, czy też może nie?

 

Jakiś czas temu zaczęły mi się śnić dziwne sny. Zasypiam i nagle spadam w przepaść. Lecę, lecę i roztrzaskuję się. Ale najdziwniejsze jest to, że nie boję się sytuacji, tylko moich odczuć, które nie mają chyba nic wspólnego z tym co się ze mną dzieje we śnie. Boję się tego, że śpię. Wiem, że śnię, staram się otworzyć oczy, ale nie umiem. A kiedy już uda mi się obudzić, boję się zasnąć. Czasami śni mi się coś takiego po 3-4 razy w ciągu nocy.

 

Jak myślicie co to może znaczyć?

 

Przepraszam, ze tak nagle wyrywam cos z kontekstu, ale chcialem odpowiedziec na te wypowiedz.

Byc moze to jest tzw. paraliz senny, ktory miewa wiekszosc ludzi ;) Zwykle, normalne i powszechne.

Tez to miewam od czasu do czasu.

 

Ja z kolei mialem kiedys tak, ze spadalem we snie, spadlem i wszedlem na gore raz jeszcze, zeby ponowic skok :) Przednia zabawa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja lykam lerivon 15mg od dwoch miesiecy ,przytylam ok 5kg zauwazylam ostatnio ze ta dawka jest juz zbyt mala bo znowu mam problemy z zasnieciem .Spie ogolnie ok 4-5h dziennie.Jak nie moge usnac to dodatkowo biore cwiartke senzop ale to nie jest wyjscie.Depresji niemam wiec skad te moje problemy?ogolnie z bezsennoscia mecze sie od czerwca ,bral juz polsen ,trittico ziolowe leki.Niech juz brac zadnych lekow ale co bedzie jak je rzuce znow powroca bezsenne noce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mogę spać, ale mój główny problem to że nienawidzę spać i tylko jak się ocknę to wstaję,nawet po 2 godz snu,czasem uda mi się przymusić do 6godz

nie znoszę leżenia w łóżku i oczekiwania na sen,często wstaję i siedzę bardzo długo aż padnę i zasnę bez trudu,czasem jest to 6 rano

mam lekki sen i często się budzę

w łóżku męczy mnie bezczynność

za to nie mam problemów ze spaniem w dzień,bardzo rzadko śpię i raczej też krótko,ale sprawia mi to większą "przyjemność"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zaczynam powoli zmniejszac dawke lerivonu z 15mg na 10 spie do 5 h non stop sie wybudzam i to mnie wkurza najwiekszym probleme jest to ze idac spac boje sie ze nieusne i zaczynam myslec co nastepnego dnia mam zrobic i analizuje dzisiejszy dzien .Niestety nie potrafie nad tym zapanowac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również mam problemy ze snem. Bywa, że nie mogę zasnąć do 4 nad ranem, a potem jak zasnę, to wstaje po 11. Skutkiem tego jest złe samopoczucie, jestem zmęczona i bolą mnie mięśnie. Wykańcza mnie to. Na sen mam przepisaną Hydroksyzynę. Na początku brałam 10mg, a teraz już 25mg i to też jest dla mnie za mało. Lekarz przepisał mi także Mirzaten i owszem spałam jak dziecko, ale czułam się po nim fatalnie. Odstawiłam go po dwóch dniach. Poza tym czuję, że mogę się od niego uzależnić, bo mam ochotę wprowadzić się w ten stan nieświadomości.

idac spac boje sie ze nieusne i zaczynam myslec co nastepnego dnia mam zrobic i analizuje dzisiejszy dzien .Niestety nie potrafie nad tym zapanowac...

estera1, mam tak samo. Doprowadza mnie to do szału.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja odstawiam lek na weekend usnelam ale spalam 5h w poniedzialek znow nieusnelam wiec musialam lyknac tablete ale juz zmniejszam dawke.Mam nadzieje ze uda mi sie kiedys odstawic ale boje sie ze problemy ze snem wroca...a nie moge sobie na to pozwolic bo chodze do pracy.Malo tego zauwazlam ze odkad lykam lerivon mam problemy z koncentracja...a po tym syropie co ty masz nieusnelam wogole a wzielam 25mg

 

-- 18 lut 2011, 20:15 --

 

ja odstawiam lek na weekend usnelam ale spalam 5h w poniedzialek znow nieusnelam wiec musialam lyknac tablete ale juz zmniejszam dawke.Mam nadzieje ze uda mi sie kiedys odstawic ale boje sie ze problemy ze snem wroca...a nie moge sobie na to pozwolic bo chodze do pracy.Malo tego zauwazlam ze odkad lykam lerivon mam problemy z koncentracja...a po tym syropie co ty masz nieusnelam wogole a wzielam 25mg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam często, bardzo często ostatnio paraliż senny, zawsze się tego boję. Jednak najgorsze paraliże wjeżdżające mi na psychę to były pierwsze 2 czy 3, teraz już w miarę ogarniam ten schemat i się tak makakrycznie nie lękam. Rano mam zawsze z tego ubaw albo przynajmniej "mam to gdzieś", ale w nocy inna sprawa :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale one sie nasiliły teraz przy depresji i 15 mg seronilu ktory biore 4 tydz.

Wczesniej miałam takie raz na tydzien ale jak spałam wybudzało mnie szarpniecie ze snu

a teraz mam codziennie przy zasypianiu.to tak jak 3 razy ,,podchodze do zasypiania ,,i z tych trzech podejsc srednio 2 razy drgawka,

to normalne ? tez tak macie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to być efektem nadmiernego napięcia, ponadto drgawki kloniczne mięśni są jednym ze skutków ubocznych zażywania fluoksetyny :) Nie ma w tym nic niepokojącego. Możesz sobie zażywać również magnez razem z witaminą B6. Często niedobór magnezu powoduje lub nasila takie "drgawki". Jeżeli Cię to bardzo niepokoi to najlepiej byłoby poradzić się lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mogłabym spać przez 24 na dobę. śpię w nocy ok 11 godzin, a już w okolicach godziny 10 muli mnie, i kładę się w moim kąciku którego nawet nie sprzątam bo mi się nie chce składać i rozkładać koca :roll: nie wiem czym jest to spowodowane. może lekami, może moimi zaburzeniami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mogłabym spać przez 24 na dobę. śpię w nocy ok 11 godzin, a już w okolicach godziny 10 muli mnie, i kładę się w moim kąciku którego nawet nie sprzątam bo mi się nie chce składać i rozkładać koca :roll: nie wiem czym jest to spowodowane. może lekami, może moimi zaburzeniami?

 

Możliwe że lekami. Ale, nie zauważyłaś może, że im krócej śpisz tym mniej ci się chce spać? ;p Pytam, bo ja tak mam, jak nie muszę się zrywać rano, czyli w weekedny to potrafię spać po 13 godz i wtedy jest masakra - dużo bardziej chce mi się spać i do tego źle się czuję. A jak wstaję sobie np o 6 to normalnie żyje i dobrze się czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problemy ze snem, bo budzę się w nocy około trzeciej, czwartej i często miewam napady lęku, długo nie mogę zasnąć. Czuję się wtedy bardzo samotnie, najczęściej pykam coś sobie na komórce, która zawsze leży obok łóżka lub w (jeżeli ją wcześniej przygotuję, bo wiem, że żeby sięgnąć poza łóżko już potrzebuję długo się zebrać w tym nocnym zdenerwowaniu), czasem to troszkę pomaga, szczególnie kiedy ktoś znajomy akurat siedzi na gg. Ale powiedzmy szczerze, nie zawsze się zdarza, że o trzeciej w nocy ktoś z przyjaciół nie będzie spał i akurat siedział przed komputerem (przynajmniej tak jest u mnie). Mogłabym niby iść do brata do drugiego pokoju albo coś, ale nie potrafię się przemieścić i na samą myśl o wstaniu ogarnia mnie strach. W ferie to były prawdziwe męczarnie, starałam się nawet modlić... Kiedy chodzę do szkoły, wracam padnięta i nie stać mnie na takie ekscesy typu budzenie :D To jest akurat plus. Boję się wakacji. Trzymajcie kciuki, żebym sobie poradziła.

 

Poza tym, jeżeli już w tematyce snów jestem, to zauważyłam, że od leków z sertraliną (Asentra) jakoś bardziej pamiętam sny (ostatnio już trzy dni z rzędu, a kiedy nie brałam tabletek, raz na dłuugi czas cokolwiek pamiętałam) i są naprawdę wyraźne.

 

A w czasie dnia od wyżej wspomnianego leku przez pierwsze dni przyjmowania czułam dużą senność, teraz już mi przeszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś miesiąca, może mniej, więc krótko. Był bardzo zajęty, że tak powiem, więc akurat w tym czasie to nie był mój największy problem, ale boję się, że w wakacje to wróci. Jakby mi lek nie pomagał, to faktycznie, pomyślę o zmianie w ogóle albo zmianie dawki (oczywiscie przy uzgodnieniu z psychiatra) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niemartw sie na zapas...jak beda wakacje to nawet jak sie niewyspisz nic sie nie stanie organizm w koncu sie zmeczy a co ja mam powiedziec jak chodze do pracy i musze byc wypoczeta a nie zawsze usne...sproboj jakies ziolka pic moze ci pomoga .Kiedys je pilam pomagaly ale na krotko:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×