Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

quiedro,

no mniej więcej, na ulice i szukac sami nie przyjda i nie zapukaja do drzwi

 

tahela,

przyjaciele to nie świeże bułeczki, po które codziennie rano możesz się przejść do piekarni :smile: poza tym pomyśl o tym, że nie każdy jest w stanie wykonać taki spontaniczny krok :P Zresztą, szukanie ludzi na ulicy... zakładam, że to był sarkazm :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

quiedro, nigdzie nie napisałam, że to jest proste! więc proszę sobie nie dopowiadać. napisałam tylko, że MOŻNA TO ZMIENIĆ. Da się. i tak. jest to trudne, bo prawdziwego przyjaciela nie poznaje się ot tak. ale to chyba dobrze...? jak już w koncu go znajdziemy, to mamy tą satysfakcję, że JA MAM, MAM to szczęście przy sobie.

ja wiem, że powinnam byc szczęśliwa, że chociaż ich mam, ale to tez nie jest takie proste.

nic chyba nie jest takie proste tak, jak prosto brzmi. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie da się ot tak trafić na przyjaciela,przyjaciółkę,czy życiowego partnera/partnerkę, nie da się też tego "ot,tak" zrealizować,zaplanować i wykonać,zazwyczaj coś takiego jest zupełną niespodzianką, i nie spodziewamy się tego,czasem lata zajmuje by to zauważyć... (czy też poczuć?).

Niema co szukać na siłę,jednak nie należy całkowicie zwątpić i stracić wiarę w tego typu zdarzenia,to zawsze może się stać,byle gdzie i byle kiedy, i gdy nawet o tym nie pomyślimy czy nie będziemy gotowi,to może się stać.

 

Byle nie poddać się wątpliwości,całkowicie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, ze z wiekiem coraz trudniej poznać kogoś. Człowiek samotny zamyka się w sobie coraz bardziej i traci wiarę, coraz mniej ufa ludziom. Niby szukam, ale już mi wszystko jedno :smile: Może trzeba mieć po prostu w sobie to "coś", zeby kogoś do siebie przyciągnąć, zainteresować, ująć czymś. Mi tego brakuje.

 

Chyba mi pozostało tylko żyć dla siebie samego. Wyizolowałem się, raz jest dobrze...raz gorzej. Ale jakoś już się przyzwyczaiłem do tej nijakości :roll: Lubię tylko czasami sobie pomarzyć i zasnąć. Taaa... przyjaźń istnieje i będzie istnieć już tylko w mojej wyobraźni. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło wiedzieć, że przynajmniej ktoś podziela moją opinię :D

 

 

Może wyższe uczucia nie wszystkim są po prostu pisane. JA się izolowałem latami, nie miałem życia towarzyskiego, a umiejętności nawiązania kontaktu są właściwie zerowe. Nie liczę na to, ze stanie się cud... :smile:

 

Dlatego ci, którzy mają na kogo liczyć - niech się tym cieszą i nigdy nie zawiodą. Przyjaciel to pewnie prawidzwy skarb, ale o tym się przekona dopiero ten, kto go posiada :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko nawet jak nie ma głębszych relacji to dobrze jest utrzymywać przynajmniej te powierzchowne. Ot tak dla higieny psychicznej. Ile można wytrzymać samemu? Ja z czasem źle znoszę samotność.

 

 

Powierzchowne znajomości, czyli coś na zasadzie "hej, jak leci?", "wporządku, a u ciebie?" itd....? Rozmowa raz na jakiś czas? Marne to pocieszenie, bo wtedy człowiek w jakimś stopniu uświadamia sobie, że tak naprawdę nic dla takiej osoby nie znaczy. Mnie nigdy nie zadowalała rola "zapchajdziury" w czyichś kontaktach, a zawsze się tak czułem... uważałem, że ktoś ze mną rozmawia tylko dlatego, że akurat nikogo lepszego "pod tęką".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie trzeba szukac na sile bo wtedy na pewno sie nie znajdzie
powiem wam coś...

a jak się już ma kogoś znalezionego, tylko się nie wie co dalej...?

Stwórz relacje z tym człowiekiem ,poznawajacie się nawzajem byle nie za szybko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, ja z samotnością, muszę się zmagać codziennie. Gdyby nie rodzina, to pewnie wystąpiły by u mnie objawy postępującej dehumanizacji. Moi przyjaciele, cóż, wywędrowali w dalekie krainy, najbliżej Wrocław, większość studiuje za granicą. Samotność jest jednym z częstych objawów choroby psychicznej, trza się z tym pogodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jest raczej zawsze, że po jakimś czasie "przyjaciele" nas opuszczają i wyjeżdżają w inne rejony kraju, czy do innych krajów. Tylko pojęcie: "przyjaciele" może być inaczej przez kogoś odbierane. Można tak nazywać swoich znajomych tylko teoretycznie, a praktycznie takie osoby wcale nie muszą być dla nas bliskie. Ja nie nazywałbym tak swoich znajomych, którzy są dla mnie tylko znajomymi i nie przejmują się moim życiem, nie robią dla mnie nic. Jest ogromna różnica między znajomymi, a przyjaciółmi, tylko to trzeba prawidłowo pojmować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jest raczej zawsze, że po jakimś czasie "przyjaciele" nas opuszczają i wyjeżdżają w inne rejony kraju, czy do innych krajów. Tylko pojęcie: "przyjaciele" może być inaczej przez kogoś odbierane. Można tak nazywać swoich znajomych tylko teoretycznie, a praktycznie takie osoby wcale nie muszą być dla nas bliskie. Ja nie nazywałbym tak swoich znajomych, którzy są dla mnie tylko znajomymi i nie przejmują się moim życiem, nie robią dla mnie nic. Jest ogromna różnica między znajomymi, a przyjaciółmi, tylko to trzeba prawidłowo pojmować.

Dlaczego wg Ciebie "nas" przyjaciele opuszczają?chyba powinieneś pisac we własnym imieniu nie uogólniać?Relacje w zyciu się zmieniają i to jest cudowne,że kadego dnia możemy spotkać kogoś niezwykłego,nowego na swojej drodze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×