Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

ala1983 jestem w Twoim wieku...i zrozumienie to ostatnio znalazłam tylko na terapii a trochę słabo, żeby odnajdować siebie jedynie w kontekście zaburzeń. czuję się trochę tak jakbym przegapiła moment graniczny - tak dla wybrania odpowiedniej ścieżki życiowej, jak i dla relacji i zbudowania wokół siebie towarzystwa. frustracja zamienia się w lęk a lęk w depresję i myśli samobójcze. w takim stanie raczej nie rozwiążę swoich problemów i nie znajdę ludzi, chyba że na SOR;D a to raczej słabo rokujące znajomości ;)

 

the_new_hope_not no właśnie, to forum daje poczucie typu - uuuu, nie jestem jedyną osobą która się z tym zmaga...ale zaraz potem przychodzi myśl no spoko, popiszę tu sobie i super, że to forum jest... ale i tak kiedyś trzeba odessać się od kompa i skonfrontować się z rzeczywistością wokół, która UMIARKOWANIE :lol: napawa optymizmem.

 

Kiya mi wychodzenie do pracy pomagało bo lubiłam swoje działania i ceniłam kontakt z ludźmi. niestety to już skończony rozdział, muszę wymyślić inny pomysł na życie bo tamten typ pracy był dobry na czasy studenckie. no ale zastanawia mnie - brak kontaktu poza pracą wiążesz z tym,że ci ludzie są oporni czy wydaje Ci się, że nawet jakby ten kontakt zaistniał to jednak poczucie samotności by wygrało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, skąd ja to znam? W dużej mierze to nasza wina - jak się człowiek mało czym interesuje (albo interesuje się do tak obsesyjnego stopnia, że ciężko znaleźć drugą taką osobę), to nie ma o czym rozmawiać. Jak się nie ma znajomych, to nie ma się anegdotek do opowiedzenia. Ale nawet jak ma się zainteresowania i czasem gdzieś z kimś wychodzi... to pojawia się ta piep***na blokada :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak kontaktu poza pracą wiążesz z tym,że ci ludzie są oporni czy wydaje Ci się, że nawet jakby ten kontakt zaistniał to jednak poczucie samotności by wygrało?

Myślę, że po prostu nie jestem typem osoby, z którą chce się spędzać czas. Jestem nudna i nijaka.

A poczucie samotności zawsze wygrywa. Mam paru (bliższych) znajomych. A jednak tu jestem, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że nikt nie powinien być samotny, moja koleżanka jest tego samego zdania, dlatego właśnie ludzie łączą się w pary. Na pewno byliście zakochani w swoim życiu, ja byłam zakochana w podstawówce w jednym chłopaku, miałam obsesję na jego punkcie, w liceum też byłam zakochana i tak samo obsesja na punkcie chłopaka, potem też byłam zakochana kilka razy, jednak mało kto o tym wie, bo ukrywam uczucia, boję się że ktoś by mnie wyśmiał, źle, że nie umiem o tym mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alone05, dlatego strasznie mnie wkurza jak ludzie w związkach rzucają tekstami typu "to nie jest najważniejsze", albo "każdy stan ma swoje zalety i wady"... To czemu cała ludzkość dąży do związku, ja się pytam? Nikt nie chce być samotny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

the_new_hope_not, forum może wyleczyć z samotności - jak się tu kogoś pozna :P

Tylko jak poznać, bez spotykania się? Jak doprowadzić do kontaktu osobistego, skoro to zawsze wiąże się z wielką niewiadomą i nawet nie mówię tutaj o marginesie jaki stanowią psychopatki i psychopaci, ale o tym że zwykle w realu nawiązujemy znajomości z osobami, które już wcześniej widzieliśmy, oswoiliśmy się z nimi, powiedzieliśmy sobie "cześć" a tutaj jest "randka w ciemno", na której można się nie polubić po samym wyglądzie, bo inny styl, bo subkultura, bo jeszcze coś innego.

 

W dużej mierze to nasza wina - jak się człowiek mało czym interesuje (albo interesuje się do tak obsesyjnego stopnia, że ciężko znaleźć drugą taką osobę), to nie ma o czym rozmawiać. Jak się nie ma znajomych, to nie ma się anegdotek do opowiedzenia. Ale nawet jak ma się zainteresowania i czasem gdzieś z kimś wychodzi... to pojawia się ta piep***na blokada :/

Dokładnie tak, dokładnie tak.

 

the_new_hope_not no właśnie, to forum daje poczucie typu - uuuu, nie jestem jedyną osobą która się z tym zmaga...ale zaraz potem przychodzi myśl no spoko, popiszę tu sobie i super, że to forum jest... ale i tak kiedyś trzeba odessać się od kompa i skonfrontować się z rzeczywistością wokół, która UMIARKOWANIE :lol: napawa optymizmem.

Kochana, ja często mam takie lęki, że boję się sąsiadowi powiedzieć "dzień dobry". Dlatego moi sąsiedzi za mną nie przepadają, bo myślą żem cham i gbur. Może to i prawda, ale nie do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

the_new_hope_not, akurat w tym temacie wiem dużo, mam za sobą sporo forumowych znajomości, kilka zauroczeń i przede wszystkim - moja stała grupka znajomych, to właśnie ludzie poznani przez to forum (bądź znajomi tych znajomych) :P A do pierwszego spotkania trzeba się czasem po prostu przemóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co roku z okazji urodzin patrzę sobie wstecz na to, co zmieniło się przez te ostatnie kilkanaście miesięcy w moim życiu. Z roku na rok grono moich przyjaciół i znajomych zmniejszało się, a obecnie zbliża do granicy zera. Czuję się z tym kiepsko, bo jako 20-latka obserwująca z boku swoich rówieśników widzę, że prowadzą zazwyczaj bujne życia towarzyskie - i zazdroszczę im tego. ....

No tak - nie widzisz jednak tych, co go nie prowadzą (bo przykładowo tak lubią). Nie widzisz właśnie dlatego, że nie prowadzą życia towarzyskiego. Nie dlatego, że nie istnieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strasznie mnie uwiera gdy chcę z kimś spędzić czas, wiem że są osoby, które też z kimś chcą spędzić czas, że choć się nie znamy to moglibyśmy się zaprzyjaźnić, a zarówno ja i jak i ten ktoś ukrywamy się w swoich samotniach, bo nie wiemy jak na siebie trafić.

Mam to szczęście, że mam ukochaną, z którą fantastycznie spędza mi się czas, ale potrzebuję też przyjaciół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze prawisz, tak to właśnie wygląda. Najlepiej jest gdy nawiązujemy i pielęgnujemy znajomości i przyjaźnie od wczesnych czasów szkolnych, bo wtedy znamy takich ludzi przez kilkadziesiąt lat, wiemy na kogo liczyć, o czym pogadać. A tak to siedzimy przed komputerami i marudzimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem takiego przyjaciela od kołyski. Pod koniec gimnazjum gdy zaczęły mi się problemy , zerwałem z nim kontakt na wiele lat. Niestety każdy z nas w tym czasie poszedł inną drogą i po próbach reanimacji znajomości okazało się, że nie mamy już wspólnych tematów. Często za nim tęsknię, ale już nie jesteśmy tymi samymi ludźmi których łączyła fantastyczna przyjaźń, dziś zdecydowanie wolę inne towarzystwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strasznie zazdroszczę ludziom takich szkolnych znajomości A to jedna z tych rzeczy, których nie da się nadrobić w dorosłym życiu...

dokładnie , to są przyjażnie wypróbowane czasem i wspólnym dzieciństwem .

Nie nadrobisz tego póżniej .

mam takich 2 lub nawet 3 kumpli .

2 siedzi we Francji , 1 w Danii.

W każdej chwili moge tam pojechć ( i czasami jężdzę )i odetchnąć wspólnie przy dobrym ziółku i nie tylko wspomnieniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odczuwam samotność, która jest jak głęboki głód. Ten głód oddziałuje cały czas na innych częstotliwościach. Nie jest cały czas taki sam, ale niezmiennie różny, nowszy i o innym odcieniu. Do tego głodu nie można się przyzwyczaić. Jest się permanentnie niespokojnym, dopóki go nie zaspokoisz, dopóki się nie nakarmisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odczuwam samotność, która jest jak głęboki głód. Ten głód oddziałuje cały czas na innych częstotliwościach. Nie jest cały czas taki sam, ale niezmiennie różny, nowszy i o innym odcieniu. Do tego głodu nie można się przyzwyczaić. Jest się permanentnie niespokojnym, dopóki go nie zaspokoisz, dopóki się nie nakarmisz.
Masz rację a,coś w kwestii zaspokojenia tego głodu robisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odczuwam samotność, która jest jak głęboki głód.

ten głód to głód bliskości , drugiego człowieka , być może partnerki-zjednoczenia , przyjaciela ...

jednak nie da się tego głodu całkowicie zaspokoić , bo to Głód Samego BOGA i tylko On sam może nas NASYCIĆ>>>

 

Ja znów często odczuwam smutek , jest on tak bardzo głęboki ,że kiedy wypływa na powierzchnię i chwyta mnie za żołądek , wtedy wiem ,że życie przez większość swego trwania to jak nudna Imprezka bez alkoholu i dragów . No cóz takie tylko porównanie ;) .

Lęk , który też często mnie nawiedza to sprawa serca i tego że mam wyjątkową łatwość szybkiego zobaczenia w nieuświadomionym owego zagrożenia , co zatruwa-życie , zniewala ,,,oczekiwania na najgorsze i to najczęściej w swojej chorej wyobrażni .

Nie będe już pisał o gniewie , złości , endogennych lękach , depresjach i całej reszcie atrakcji na nudnej Imprezie .

Bywaja chwile lepsze , ale i tak z każdym dniem bliżej śmierci , strat , odejść i ,,,zejścia w Bożą Nieskńczoność :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w nocy samotność ukuła mnie bardzo mocno, powiedziałem dosyć tego, pierwsze co zrobiłem to wstałem z łóżka, oporządziłem troche otoczenie (sterty ciuchów itp.), a następnie nawiązałem kontakt internetowy z paroma osobami, na dodatek sprawdziłem co się dzieje w mojej okolicy, okazuje sie, że grane są koncerty, chyba się wybiorę, tylko martwie się czy to jest dobry pomysł wybrać sie tam samemu bo wiecie, może być tak, że nie zamienie z nikim słowa (jestem mało kontaktowy) i wtedy to żadne remedium na samotność taki wypad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

atic, Idź na te koncerty i juz nie twórz sobie najgorszych wizji ważne abyś zrobił krok do przodu i cieszył się tym później będą następne doceń siebie.Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie samotność była praktycznie od zawsze od szkoły podstawowej aż do teraz ogólnie ch...nia na całego i do tego próbowałem już wszystkiego ale bez rezultatu:(. Chyba już nic tego nie zmieni czas się pogodzić z resztą bezbarwnego życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Semir, Co to znaczy że probowales już wszystkiego?Nie godz się tak z,ta,samotnością nie warto ona,i tak dopada każdego więc nie warto się poddawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eteryczna różnego rodzaju portale, wyjść gdzieś ale samemu to raczej trudno, ogólnie czasu na szukanie kogoś miałem aż za dużo z tym że jak na razie jestem w szpitalu z ograniczonymi możliwościami ale i tak nie zmienia to faktu że nikt się do mnie nie odzywa. Wszystko musiałem załatwiać sam bo nikt nie chciał mnie odwiedzić, wiosna wszyscy się pozakochiwali a mną rzucali jak psem skończyło się na tym że pozostałem jedyną ofiarą tego wszystkiego. powoli mam już tego dość :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×