Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Makabra, Niestety...życie nie jest tak wygodne :<,oczywiście nie mówię że nie masz szans znaleźć kogoś z "okolic",jednak w razie czego,nie wykluczaj kogoś tylko z powodu odległości,ten typ problemu (o ile nie są to odległości liczone w tysiącach km) jeszcze można przeskoczyć,o ile relacja by miała jakąś wartość.

Dystans zaś...nie obawiasz się,że z powodu braku znajomych,czy "własnego" życia,zaczęłabyś żyć żywotem 2 strony? Czy też zbytnio się angażować? ( Co jest możliwe u osób z niską samooceną,(jakich wiele na foro,mnie wliczając) ),Niestety 2 strona mogłaby się poczuć zbyt osaczona i związek by się rozpjerdolił prędzej jak zaczął .

Oczywiście to tylko schemat/stereotyp/możliwy scenariusz. Niekoniecznie musi tak być czy się stać.

Zaś nawet odległość,jako jedna z "przeszkód" może też mieć i swoje plusy - Jeśli to by było problemem i związek się rozpjerdoli to tylko znak że przy większym kryzysie by się rozpadło - tak choć można sprawdzić trwałość i potencjał danej relacji D: .

Jeśli przejdzie się przez takowy problem i relacja przetrwa - pozwoli ją to umocnić,ewentualnie pokaże że choć zaczątki mają jakiś sens.

To też jednak teoria,mająca zapewne częściowe pokrycie w realu,nie całkowite.

Wydaje mi się jednak,że w twojej sytuacji gdzie ludzie już "wiedzo" swoje w szkole a także braku znajomych z innego środowiska z zewnątrz,jak i problemem z nawiązywaniem relacji z normalsami/ogólnie w realu,może być to ciężkie do realizacji .

Lecz żywot to biatch,od czasu do czasu zaskakuje,lecz na cuda bym nie liczył.

Dlatego w owej sytuacji bym bardziej "patrzał" w kierunku innych środowisk/grup itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arhol, może i trochę żyłabym jego życiem, ale też częściowo dzięki niemu mogłabym poznać jakichś znajomych, bo w końcu miałabym z kim gdzieś wyjść ;) Poza tym jako takie życie mam, chociażby się uczę ;) Już ostatnio zbytnio się zaangażowałam i sparzyłam, ale myślałam, że mogę, bo dużo mówił na takie tematy... Nie wiem, czy tak do końca wiedzą, dlaczego mam to indywidualne, ale nie reagują na mnie jakoś negatywnie, nie ma docinek i innych tego typu, po prostu ignorują moją obecność w szkole. Co rozumiesz przez inne środowiska/grupy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy tak do końca wiedzą, dlaczego mam to indywidualne, ale nie reagują na mnie jakoś negatywnie, nie ma docinek i innych tego typu, po prostu ignorują moją obecność w szkole.

Zatem pewnie kwestia "plot" i innego bullshitu

Arhol, może i trochę żyłabym jego życiem, ale też częściowo dzięki niemu mogłabym poznać jakichś znajomych, bo w końcu miałabym z kim gdzieś wyjść ;) Poza tym jako takie życie mam, chociażby się uczę ;)

Dobra i nauka,co do znajomych partnera/ki - to jest właśnie wada...w razie czego syćko w pizdu,temu o ile się da lepiej mieć innych znajomych,choć to też nie zawsze do wykonania. Więź tego typu też oczywiście znaczy że nasz żywot zazębia się z żywotem 2 strony,chodziło mi o to,by w tym nie przegiąć.

Co rozumiesz przez inne środowiska/grupy?

Hmm,spotkanie z ludźmi z internetów - poznanych na forach hobbystycznych/tu/wszelakich możliwych,ewentualnie jakieś grupy które oscylują wokół zainteresowań jak twoje D: ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eh, wszystko beznadziejnie... za dużo wolnego powoduje,że mało ludzi wokół,za dużo rozmyślania. Ostatnio nie mogę się doczekać wieczorów,by "zakończyć dzień". Do czego to doszło,żeby nie można było z kimś gdzieś wyjść,czy choćby pogadać? :cry:

 

Podobnie jak u mnie, choć szukam sobie zawsze jakiegoś zajęcia. Może zapisz się na jakiś kurs albo kółko zainteresowań?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałam ostatnio że lekarstwem dla mnie była by miłość. Być może wtedy miałabym motywację by wstawać rano , dążyć do czegoś, chciałoby mi się ładnie ubrać , umalować, może świat by zakwitł, ale chyba ciężko było by znalesć kogoś kto zaakceptował by to że dwa razy leżałam w szpitalu na nerwicę, i to że musze byc na lekach bo bez nich to wogole nie da sie funkcjonować.

 

Zupełnie błędne założenie, żeby szukać miłości jako leku na depresję. Jasne, zakochanie ma w sobie coś takiego, że człowiekowi bardziej się chce. Jednak w przypadku opisanym przez ciebie, istnieje zbyt duża szansa, że wniosłabyś swoje zaburzenia do związku i zadręczała potencjalnego chłopaka. Więc polecam najpierw doprowadzić siebie do porządku, żeby być gotowym na miłość.

 

Jeśli chodzi o zdobycie przyjaźni, to może jakieś koło zainteresowań? Np. koło biegaczy.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te całe randki z sympatii mi się nie udają.

 

Wiadomo, trzy nieudane pod rząd spotkania nie świadczą o tym, że jestem beznadziejny. Tym bardziej, że się staram.

 

Niemniej tracę energię i nadzieje, może powinieniem sobie odpuścići i czekać aż 'samo przyjdzie' (a tak przynajmniej mówią znajomi z pracy - ale oni zdają się być nieupośledzeni społecznie :D )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, trzy nieudane pod rząd spotkania nie świadczą o tym, że jestem beznadziejny. Tym bardziej, że się staram.

Co powiesz na 5 nieudanych pod rząd? :D

Widocznie jestem beznadziejny, po co się oszukiwać. Jakie ma znaczenie że się staram (albo nie staram) i ile trwa taka randka? Pomijam już że przekonanie do siebie trwa zwykle miesiąc, czasami kilkanaście godzin straconych na korespondencję - żeby wzbudzić zaufanie.

Z innych serwisów mogę powiedzieć tyle - że ludzie na sympatii są najbardziej ludzcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, trzy nieudane pod rząd spotkania nie świadczą o tym, że jestem beznadziejny. Tym bardziej, że się staram.

Co powiesz na 5 nieudanych pod rząd? :D

Widocznie jestem beznadziejny, po co się oszukiwać. Jakie ma znaczenie że się staram (albo nie staram) i ile trwa taka randka? Pomijam już że przekonanie do siebie trwa zwykle miesiąc, czasami kilkanaście godzin straconych na korespondencję - żeby wzbudzić zaufanie.

Z innych serwisów mogę powiedzieć tyle - że ludzie na sympatii są najbardziej ludzcy.

Nie wydaje się wam ,że tam większość jest desperatów i ludzi którzy czasem tak dla sportu randkują?więc nie bierzcie do serca sobie ,że komuś się nie udało ...uważam że tak jest z większością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, trzy nieudane pod rząd spotkania nie świadczą o tym, że jestem beznadziejny. Tym bardziej, że się staram.

Co powiesz na 5 nieudanych pod rząd? :D

Widocznie jestem beznadziejny, po co się oszukiwać. Jakie ma znaczenie że się staram (albo nie staram) i ile trwa taka randka? Pomijam już że przekonanie do siebie trwa zwykle miesiąc, czasami kilkanaście godzin straconych na korespondencję - żeby wzbudzić zaufanie.

Z innych serwisów mogę powiedzieć tyle - że ludzie na sympatii są najbardziej ludzcy.

Nie wydaje się wam ,że tam większość jest desperatów i ludzi którzy czasem tak dla sportu randkują?więc nie bierzcie do serca sobie ,że komuś się nie udało ...uważam że tak jest z większością.

 

Powodzenie na randce to kwestia wyglądu ale też i wprawy.

Nad drugim można popracować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×