Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Weszłam na to forum po raz kolejny, ponieważ myślę, że zebrani na nim ludzie również przeżywają wzloty i upadki. W zasadzie, chciałabym się poradzić Was. Miałam dwa razy w życiu depresję spowodowaną ciągle mi towarzyszącą nerwicą. Teraz biorę leki, już od roku czuję się dobrze, jednak zdarzyła się mała nieprzyjemność, tudzież przykrość i czuję się dziwnie. Jakaś taka podenerwowana, nie mogę sobie miejsca znaleźć, co jakiś czas napada mnie gonitwa myśli, nie do końca mogę się uspokoić. Musi być jednak jakiś sposób, by pokonać taki stan psychiczny, a nie na nowo się mu poddawać. Macie jakieś sposoby na poradzenie sobie z takim małym ataczkiem? Dawno tego nie czułam i chyba sami rozumiecie, że nie jest przyjemnie, gdy pani nerwica ponownie zapuka do waszych okien i zostawi na nich swój ślad. Czekam na Wasze porady i pozdrawiam wszystkich wrażliwych ludzi zgromadzonych na tym forum. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, dawno mnie nie było w tym temacie;) może dlatego, że leki pomagały :smile: Myślałam, że nic nie działają, ale teraz wiem, że się myliłam;/ Znowu mam ataki paniki, co mnie przeraża:( serce wali jak oszalałe, a ja się rozglądam po mieszkaniu jak głupia, czy przypadkiem coś się zaraz nie stanie... Wróciły mdłości, bóle nerwowe, zgaga na wieczór, drżenie rąk, no i znowu za dużo myślę, bo odcinam się czasami...najlepsze w tym wszystkim jest to, że czasem wydaje mi się, że telefon dzwoni/domofon/ albo ktoś mnie z rodzinki woła...hehehe... dobrze, że to raz na jakiś czas :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam je najczęściej w nocy. Budzę się z powodu bólu brzucha i zaczynam się trząść, od środka, od żołądka i do kończyn, a zwykle też szczęki mi latają. Od razu dostaję biegunki i trzęsę się w toalecie. Mam też problemy z oddychaniem. Często mam też takie dziwne uczucie zimna od tyłu głowy jakbym miała zemdleć. Biorę leki, brałam paromerck już dwie sesje. Odstawiłam jakieś dwa miesiące temu i znów mi wszystko wróciło. Biorę też zomiren na noc ale średnio pomaga. Jak mam atak w nocy to lubię z kimś pogadać, ale wszyscy śpią więc włączam telewizor, zakładam słuchawki bo siostra śpi obok i oglądam cokolwiek, jak się wkręcę to przestaję się trząść. Piłam też nerwosan, pomaga zasnąć. Najgorzej jak nie śpię długo w nocy i następnego dnia jestem nie do życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. jeny jak dobrze wiedziec, ze nie tylko ja mam takie odjazdy. objawy mam podobne: drzenie rak, pocenie sie, kolatanie serca, biegunka, natrectwo mysli i ogromny lek. najgorzej jak mialam je w nocy - nie moglam zasnac, nie wiedzialam co myslec i co robic (jeszcze wczesniej mialam koszmary, co nie ulatwialo sprawy), ale jakos sie z tym uporalam, tylko teraz boje sie, ze znowu bede miala problemy z zasnieciem. paranoja... czesto tez mam takie uczucie, ze to, co mnie otacza jest dziwne jakies i nierealne. jesli chodzi o miejsca, gdzie mialam ataki to kosciol (teraz jest juz ok, ale wciaz sie boje, ze ataki sie tam powtorza), czesto posilki z rodzina i uroczystosci rodzinne(doszlo do tego, ze po prostu nie jadlam, klamiac ze jadlam cos po drodze ze szkoly), szkola, autobus, centrum handlowe, restauracje itp.

mam pytanie: czy lek u Was dotyczy czegos konkretnego? mi wlasciwie przez 80% dnia towarzyszy lek przed wszystkim i przed niczym. dodatkowo mam chyba juz jakas depresje, bo czesto mysle, ze wszystko jet bez sensu, a nawet mialam mysli samobojcze.

chcialabym isc do psychologa, ale z jednej strony bije sie, ze to wszystko pogorszy. poza tym, to nie wiem, co powiedziec rodzicom(pomozcie, please).

sa chwile, kiedy mowie sobie, ze przeciez nie ma zadnego problemu, a zaraz potem mam atak paniki i mam dosyc wszystkiego.

pozdrawiam wszystkich z podobnumi problemami:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chcialabym isc do psychologa, ale z jednej strony bije sie, ze to wszystko pogorszy. poza tym, to nie wiem, co powiedziec rodzicom(pomozcie, please).

sa chwile, kiedy mowie sobie, ze przeciez nie ma zadnego problemu, a zaraz potem mam atak paniki i mam dosyc wszystkiego.

idź! to nic nie pogorszy, a może pomóc. jeśli masz co najmniej jednego rodzica w porządku, to powinien Ci pomóc. mnie na początku choroby bardzo wspierała moja mama, bez niej na pewno wylądowałabym w psychiatryku :roll:

no niestety z nerwicą tak bywa, że jak np. jesteś u lekarza czujesz się lepiej i bagatelizujesz problem, a kiedy w nocy masz atak, z lekarzem zobaczyć się nie możesz (pozostaje tylko pogotowie ratunkowe... :? )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te wpisy na forum na serio pomagaja. zaczekam do konca wakacji, przygotuje sie do rozmowy z mama i powiem jej o tym.

 

a tak poza tym, to czy Wy tez macie takie dni czy chwile, kiedy czujecie, ze nie macie zadnego problrmu i ze juz wszystko bedzie ok? bo ja mam taki dzisiaj, a jeszcze przedwczoraj mowilam sobie, ze musze z samobojstwem poczekac do konca wakacji...

serio juz swiruje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczekam do konca wakacji, przygotuje sie do rozmowy z mama i powiem jej o tym.
skoro masz jeszcze sily funkcjonowac przez dwa miesiace... wiesz ze na wizyte u psychiatry czeka sie bardzo dlugo?... no chyba ze ktos ma za duzo kasy i stac go na prywatnego. ale z tego co slysze od innych ludzi, w przypadku psychiatrów prywatny nie koniecznie znaczy lepszy.

 

a tak poza tym, to czy Wy tez macie takie dni czy chwile, kiedy czujecie, ze nie macie zadnego problrmu i ze juz wszystko bedzie ok? bo ja mam taki dzisiaj, a jeszcze przedwczoraj mowilam sobie, ze musze z samobojstwem poczekac do konca wakacji...
o tak. znam to doskonale. ale to chyba dobrze ze zdarzaja sie takie dni bo gdyby nie to, to czlowiek by raczej dlugo nie pociągnął ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie, lepiej zglosic sie do psychiatry czy do psychologa?

 

 

Według ,mnie najpierw do psychiatry ,zdecyduje o koniecznosci czy tez nie leczenia farmakologicznego,dobierze leki.W Twoim przypadku wydaje mi sie ze bedzie to konieczne.Pozniej na terapie do psychologa. Takie jest moje zdanie. To naprawde pomaga,ja tez sie wzbranialam od takiej wizyty ponad rok czasu,odkladalam,szukalam wymowek,bralam cos z apteki bez recepty na te jazdy wszystkie,ale niestety nie dalam rady.Samemu ciezko:D Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z lekami źle, a bez leków jeszcze gorzej;/ Idę se do sklepu jak normalny człowiek...ukrop że szkoda gadać...i bach...słabo, zawroty głowy, serce o mało mi nie wyskoczyło i nie pobiegło w przeciwnym kierunku krzycząc "ajuto...". Odchyły mam, wiem :mhm: ale szlak mnie już trafia z tym dziadostwem...do tego w środę wizyta w PUPie, godzinna jazda ikarusem...przecie ja zejdę w tym autobusie, a nie stać człeka na bilet by nawet na raty jechać i weź tu bądź mądry :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety ja sobie nie radze. Duszno mi, kreci mi sie w glowie, mam wrazenie ze umre i nikt mi nie pomoze. Wkolko powtarzam sobie "Kobieto uspokoj sie. Jestes mloda nic sie nie stanie, to tylko nerwica" ale nie pomaga... Najgorzej jak jade autem i chwyci mnie chec ucieczki... Straszne to :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak, że gdy dostaje ataku paniki...właściwie nie jestem wstanie nic zrobić ani dojść do toalety ani nigdzie indziej, co dziwne pojawia się ona powoli albo odrazu, najgorzej jest gdy podczas paniki pojawiają się wszystkie objawy somatyczne i to, że moja świadomość jest jakby po za mną, mam wtedy wrażenie, że świat jest nierzeczewisty i przestaje kontaktować. Jak sobie z tym radzę gdy jeszcze mam świadomość i jestem w domu kładę się i właczam głośno muzykę. A gdy jestem po za domem próbuje przeczekać ale i tak to jest straszne i przerażające...mam wrażenie wtedy, że świat się wali a moje ciało jest wtedy takie obce. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jak jest nasilenie to jazda autobusem czy wyjście do sklepu stanowi "niebezpieczeństwo". Cały czas skupiam się na części fizjologicznej mojego organizmu czyli chce mi się siku tak bardzo, ze boli mnie cale ciało, zalewa potem, zawroty głowy, drżenie rąk. Cały czas myślę, ze dostane biegunkę (i czasem dostaje). Mam nieodparta chęć ucieczki do domu, zniknięcia, schowania się... Jeśli dom jest trochę dalej cały czas w myślach szukam, gdzie jest najbliższa toaleta albo krzaki gdzie mogłabym załatwić swoje fizjologiczne potrzeby i schować się na parę minut. Bóle brzucha, mdłości tez nie są mi obce... i mysli o wymiotowaniu :great:

 

Ktos tu pisze o godzinnej jeździe busem... w chwili obecnej to dla mnie niewykonalne chyba, ze z jakąś pieluchą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim znerwicowanym :)

Jestem tutaj nowy i chcę Wam troszku opowiedzieć o swoich przygodach :]

W ogóle to chyba jestem znerwicowanym hipochondrykiem. Cokolwiek dziwnego się dzieje z moim samopoczuciem to już zapala się lampeczka "pewnie jestem na coś chory, albo zaraz umrę". Masakra jakaś ?! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mam zdolność w kilka sekund się tak nakręcić, że mój organizm od razu reaguje tak jak sobie nakręciłem i wtedy jest dopiero ciężko. Nie wspomnę o podróży tramwajem czy autobusem ( jeszcze teraz w tym upale ) o niczym innym nie myślę tylko o tym, jak dojadę do celu i czy w ogóle dojadę, a może zemdleje? No bo czemu mam nie zemdleć, skoro jest mi gorąco ( leczę się też na nadciśnienie, które w sumie spowodowane jest raczej przez stres ), więc sama świadomość tego, że pewnie mam wysokie ciśnienie, jest mi gorąco, bo jest upał więc zaraz będzie mi jeszcze gorzej, zaczynam się stresować, no i jeszcze jest lęk przed lękiem ?! do tego dochodzą różne objawy organizmu jak pocenie, drżenie, uciski w głowie, tłum w autobusie, autobus stoi w korku i nie ma jak uciec od tego wszystkiego i trach! napad lęku, którego nie mogę opanować. Ale .... po napadzie okazuje się, że mimo tych wszystkich strasznych sytuacji - nie zemdlałem ! więc nie jest tak źle, tylko ... po co to wszystko? nie lepiej na spokojnie jechać tym autobusem? sam staram sobie to tłumaczyć i napadu nie miałem już długo :]

Problem drugi to właśnie taki, że jak coś się zadzieje,to od razu myślę, że pewnie jestem chory - mam raka, albo zaraz będę miał zawał albo wylew ! bardziej to drugie no bo przecież leczę się na nadciśnienie. I tak się człowiek męczy każdego dnia. Ale to nie koniec. Pojawia się kolejna myśl :-) skoro ja tak codziennie myślę nad tym wszystkim, martwię się to pewnie .... kiedyś zwariuję i skończę w psychiatrycznym .... ech.

Powiem tak, trochę jestem z siebie dumny, bo niby się boję takich sytuacji, ale nie rezygnuję z niczego. Mając świadomość, że może będzie napad lęku to i tak jadę tym tramwajem czy autobusem. Kiedyś też w kinie źle się czułem, w kościele i raczej staram się być gdzieś na końcu, tłum napierający z tyłu raczej mnie odstrasza.

No i jakoś to idzie, ale chciałbym się tym nie przejmować i nie martwić i tym samym nie powodować takich głupich sytuacji.

Nie chodzę do psychiatry, nie chodzę do psychologa, nie biorę żadnych prochów, staram sobie pomagać samemu.

Aktualnie jedynie co mnie wkurza to fakt, że jak źle się czuję to się nakręcam, że to jakaś choroba i nad tym muszę pracować.

 

Pozdrawiam wszystkich podobnych :-)

Zapraszam również chętnych do kontaktu.

hope82

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z psychiatrami i psychologami tez należy uważać. Zależy czego się oczekuje. Trzeba sie odpowidnio nastawić. Jesli jestes człowiekiem któremu wystarczy żeby ktoś cie wysłuchał to pół biedy. Pójdziesz wygadasz sie , psycholog powie kilkanaście razy "taak" lub inne tego typu odzywki żeby podtrzymać twój monolog a jednocześnie nic nie sugerować.Ja mam niezbyt udane wspomnienia odnośnie lekarzy i psychologów.Brałem leki, były terapie behawioralne.

Leczę sie juz 10 lat.

Żeby wyjść z tej strasznej choroby to trzeba mieć kogoś bardzo zaufanego.Kogoś komu możesz bezgranicznie zaufać. Owszem leki sie przydają. Pomagają. Tylko że nie można ich brać w nieskonczonosc.Moim sposobem jest moja Matka. Kiedy mam atak lęku ( takiego że myśle że to już koniec) ona trzyma mnie za ręke i lęk powoli odchodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam jestem świeży na forum, a wstęchły nerwicowo ;), zaczęło się od 13 roku życia teraz mam 21 i z przerwami nerwica atakuje.

Dodam że jeszcze nigdy nie byłem u psychiatry a radzili mi to już od 15 r ż , ale w poniedziałek w końcu idę, bo "chcę żyć a nie istnieć".

Atak zaczyna się od jednorazowego podknięcia serca-to wywołuje strrraszny lęk zaczynam panikować i wtedy- wiem dziwne - chodzę tam i z powrotem od pokoju do kuchni około godziny i to tyle, wiem ubogie ale jak się ruszam to lepiej to znoszę, i nienawidzę jak ktoś każe mi w takich sytuacjach usiąść to mnie jeszcze bardziej rozbija i dostaje wręcz szału.

Pozdrawiam :) .

Zdrowia życzę!!! :tel2:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kogoś z was bolały jaja, miał srakę po wypiciu mleka lub zjedzeniu czegoś ostrego ? Poza tym czasem czuje takie dziwne pieczenie w klacie i gwizdy świsty, beki sreki i inne pierdoły podczas nabierania powietrza. Znacie to ?

 

Pozdro600

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kogoś z was bolały jaja, miał srakę po wypiciu mleka lub zjedzeniu czegoś ostrego ? Poza tym czasem czuje takie dziwne pieczenie w klacie i gwizdy świsty, beki sreki i inne pierdoły podczas nabierania powietrza. Znacie to ?

 

Pozdro600

 

 

Mnie nie bolaly jaja po wypiciu mleka, bólów w kroczu też nie odczuwałam, nigdy nawet w okresie bycia zdrową , kiedy piłam mleko.

 

Może pijesz z brudnego naczynia?

 

Co do ostrych potraw...poprostu ich nie jedz, jeśli nie chcesz mieć d.upy jak pawian.

 

Czasami mi świczszy w płucach jak jestem przeziębiona, mam katar, albo jak wypalę dużo papierosów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie na mój post znowu będzie bez odpowiedzi w kolejnym temacie, ale trudno i tak napisze. Otóż po przeczytaniu waszych wypocin o atakach paniki, zastanawiam się czy ja mam nerwice lękową czy na prawdę coś jest z moim ciałem. Uświadomiłem sobie, że się nie boję przebywać powiedzmy w autobusie czy hipermarkecie, boje się konkretnych sytuacji lub pewnych osób, które mogłyby mnie zaczepić, okraść, pobić. Chyba większość osób odczuwa lęki w takich sytuacjach i może ja jestem jedną z nich. Juz sam nie wiem co myśleć, wolałbym, żeby okazało się, że jestem chory na jakiegoś raka i umrzeć w spokoju. Jescze jedno zapomniałem powiedzieć, ze tej choroby spodziewam się najbardziej ponieważ w mojej najbliższej rodzinie zmarło na nią 5 osób w ciągu ostatnich 5-6 lat, w tym moja 16 letnia kuzynka :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×