Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Z nerwicą zmagam się od stycznia tego roku. Pierwszy mój atak pamiętam bardzo dobrze pewnie jak większość z was. Leżałem na łóżku z telefonem w dłoni. Dzień jak co dzień. Trochę niewyspany po nocce. Nagle atak lęku że za chwilę się coś stanie i ruszyła ta samonakręcająca się maszyna. Z automatu doszedł ucisk w gardle, zawroty głowy, drętwienie kończyn i pulsowanie tętnic szyjnych. Wezwałem karetkę. Zrobili EKG i zmierzyli poziom cukru. Wszystko bez zarzutu. Ratownik stwierdził atak nerwicy ja nie chciałem w to wierzyć i wyśmiałem to. Zrzuciłem na nieprzespaną noc w pracy. Potem było już tylko gorzej. Skurcze mięśni, ciągłe uczucie kluchy w gardle, duszności i opadanie z sił. Po 3 miesiącach rzuciłem pracę. Przez kolejne 4 miesiące było dobrze. Praktycznie zero ataków. Tylko lekkie zawroty głowy od czasu do czasu. Niestety od 2 tygodni wróciła.. Jest znośnie ale wiem że będzie tylko gorzej. Miałem robione stos badań. TK głowy, EEG, badania tarczycy, dopler tętnic szyjnych, badania krwi.. Praktycznie nic.. Wiem że to nerwica, bo od zawsze byłem nerwowy. W końcu organizm powiedział dość i niestety trzeba się z tym borykać. Zawsze najgorszy kolejny dzień bo nie wiesz co będzie. Staram się o tym nie myśleć. Nie leczę się, nie biorę żadnych leków. Najgorsze jest brak zrozumienia ludzi wokół bo nikt nie rozumie co przechodzisz.. Wcale się nie dziwię bo czasem sam mam siebie dosyć w tej panice. Okropna choroba.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Również zmagam się "nie od wczoraj" z nerwicą lękową. Mam ataki lękowe "ni z gruszki , ni z pietruszki'-nawet jak stresu nie ma. Leczę tą nerwicę, ale przegrywam. Mimo to, muszę sobie radzić w życiu. Czyli te lęki dopasować do normalnego funkcjonowania. Taki lęk "trzyma mnie" niejednokrotnie długo-wtedy przerywam go tylko benzo. Biorę dorażnie, jako lek ratunkowy. Jakoś żyję , ale jest ciężko. Jak inni robiłam tk głowy, tsh tarczycy i ogólne badania krwi i moczu. Ktoś mi doradził, aby sprawdzić jak funkcjonują u mnie nadnercza. Jeszcze tego nie sprawdziłam. Pozdro...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie nie moge poradzic z lekami. Co prawda nie bylam jeszcze u lekarza bo dopierow wizyta w nastepnym tygodniu, nie wiem co on mi powie, moze rzeczywiscie cos mi jest ale pewnie to nerwica. Ja mam ostatnio ataki nocne, bezsenneosc. Po prostu niby wszystko ok spie i nagle mam uczucie szumu w glowie jakby nie wiem jakbym miala zemdlec glowa staje sie taka lekka jak piorko, zlewam sie potem, serce mocniej bije i szybciej i mam problem z zlapaniem oddechu jakby cos mnie blokowalo w gardle jakis taki ucisk plus ociezala klatka piersiowa. Wtedy budze sie szybko i staram sie uspokoic, po pewnym czasie wszystko wraca do normy ale juz zasnac nie moge, bo sie boje ze umre, albo sie juz nie podniose. Puls mam ok 78 np juz kiedy sie serce uspokoi i oddycham normalnie ale do spania nie potrafie wrocic. Czuje sie zmeczona, oczy pieka chce spac, ale lek mi na to nie pozwala... 🙁

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo zastanawiałam się czy tok  co mnie dotyka to pewnego rodzaju ataki tej okropnej choroby, zdiagnozowanej jako zaburzenia lękowe. Poza objawami oczywistymi czyli kołataniami serca, zawrotami głowy, paniką, strasznym lękiem czy bezsennością dochodzą obawy i natręctwa. Wieczorem nie pójdę spać zanim nie zrobię kilku obchodów domu, nie posprawdzam drzwi i okien, nie sprawdzę czy nic nie grozi mojemu kotu ( !! ), czy nie leżą na podłodze jakieś sznurki czy reklamówki, którymi on mógłby się udusić... Właśnie na jego punkcie mam tak wielką obsesję... sprawdzam wielokrotnie toaletę, czy jest deska jest opuszczona by się przypadkiem nie utopił... Potrafię tak wielokrotnie, jednocześnie mając ogromne kołatania, niemal się duszę z tych nerwów :( Ostatnio nie spałam całą noc bo sie bałam, że cos mu może grozi w nocy podczas gdy śpię, nie zmrużyłam dosłownie oka na chwilę. Doszła do tego migrena, czasem trwa 48 czy 60 godzin, ogromne mdłości, biegunki... Jak widzicie nie boję się swojej śmierci, czy choroby, ale boję się o zwierzę, które kocham nad życie. Oczywiście nie opowiadałam o tym mojej psychiatrze, zwyczajnie się wstydzę,ale jest to tak ogromnie męczące...

Paranoja, po prostu paranoja z objawami somatycznymi. Nie wspomnę już o fakcie, że sprawdzam nawet pralkę przed puszczeniem prania, mimo, że kota widzę, że np lezy na kanapie... czuję, że to irracjonalne, ale nie mogę sobie z tym poradzić. Właściwie piszę to tutaj zwierzając się po raz pierwszy komukolwiek. Bardzo mi wstyd, nawet przed samą sobą.

Takich lęków mam wiele, ten nt. kota to tylko jeden z nich.

Od 3 tygodni biorę Coaxil, ale... nie czuję żadnej pomocy farmakologicznej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Alcia29 napisał:

Ja mam ostatnio ataki nocne, bezsenneosc.

 

Przepraszam, że nie edytuję, mam jakieś problemy.

 

U mnie też najgorsze są noce.

Odkąd choruję, odkąd dopadło mnie to wszystko, noce już nie są takie same. Albo nie śpię, albo mam koszmary, albo budzę się nad ranem i już nie mogę zasnąć z powodu kołatań serca i odruchów wymiotnych.

Czuję to. Czuję, że ja sama nie jestem już tą samą osobą, którą byłam wcześniej. Odseparowałam się od znajomych, nie odbieram telefonów, nie dzwonię, na ulicy potrafię przejść na drugą stronę ulicy by nie spotkać się z np. koleżanką( tego się ostatnio bardzo wystraszyłam ). Unikam ludzi, nie chodzę do kościoła bo czuję się tam przytłoczona ... Od miesiąca jestem na zwolnieniu od psychiatry i tak mi najlepiej - w domu. Zakupy robi mój mąż, ja nie wychodzę nawet po chleb.

Ataki polegają na tym, że ogarnia mnie panika, ogromne nudności i biegunka, cała się trzęsę i boję - czasami bez powodu, czasami ten powód jest, nawet po jakimś czasie od wydarzenia, mam uderzenia gorąca i zawroty glowy, i mocną migrenę. Średnio raz na 2 tygodnie ten sam scenariusz. Pomijam natręctwa, te wymieniłam powyżej. Ciężko sie tak żyje. Nie wyobrażam sobie gdybym miała po takiej nocy pójść do pracy, a mam bardzo odpowiedzialne zajęcie. Jak żyć...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja nerwica ciągnie się za mną od prawie 10 lat... początkowo nie wiedziałam co to jest. Zaczęła się od natręctw i trwało to kilka lat do póki sama nie zaczęłam "siebie naprawiać " wypierałam to bo nie wiedziałam co to jest... od strony rodziny i bliskich nie dostałam pomocy tylko wyśmiewanie  dlatego tak długo to ukrywałam. Kiedy myślałam że sama sobie z nią poradziłam okazało się że wróciła że zdwojona siłą zaczynając od biegunek , czestomoczu, duszności, masakrycznych  bólów głowy i nudności. Na chwilę obecną każde wyjście z domu np choćby do sklepu jest dla mnie mega ciężkie i wymagające dużej energii... najgorszze i przykre w nerwicy jest to że jesteśmy z tym sami i nikt wokół nas nie rozumie jak zdawało by się proste dla innyxh rzeczy są dla nas tak trudne..

Edytowane przez Żankloda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tak, ja zauwazylam ze malo co mnie cieszy teraz, staram sie wychodzic czesto z domu ale np zakupy lazenie po sklepach zaczelo mnie troche przytlaczac, w takim sensie ze laze poddenerwowana wszystkim, denerwuja mnie rzeczy ktore nigdy mnie nie denerwowaly wczesniej, np ze ktos idzie za wolno albo stoi w przejsciu, jak mowie ostatnio u fryzjera dostalam tikow nerwowych takich odruchow bezwarunkowych glowa, zaczelam sobie mowic ze jest ok i sciskac reka fotel. Ciezko jest, najlepsze ze ja sobie wmawiam choroby ( moze mi cos jest ale watpie jak i cala moja rodzina).. chodzi o to ze nawet najmniejsza pierdola typu boli reka, boli palec i juz wyszukuje w necie co to moze byc i sie stresuje bo jakis rak wychodzi. Wczorajszy atak byl masakryczny, najpierw noga mi zaczela skakac taki odruch bezwarunkowy i czulam sie jakbym oddechu nie mogla zlapac mimo ze oddychalam nosem i normalnie oddychalam ale w gardle ta gula jakbym nie mogla przelknac ( stoi mi flegma w gardle juz dlugi czas) i sie wystraszylam, mialam uczucie bezwladu jakbym nie mogla podniesc sie do gory ociezala klatka bolaca, jednak nagle jakbym powiedziala sobie " wstaje" i wstalam bez problemu, oczywiscie godzina 4.30 usiadlam i siedzialam, bylam tak zmeczona chcialam spac ale sie balam. Zasnelam znowu ok 5.20 czyli 50 min tak siedzialam... eh, myslicie ze powinnam powiedziec o tym ogolnemu lekarzowi? Bo pewnie da mi jakies badania ale jesli pomysli ze to psychika to moze mi nic nie dac, a mysle ze badania byc moze mnie uspokoja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SherryAnn napisał:

 

Przepraszam, że nie edytuję, mam jakieś problemy.

 

U mnie też najgorsze są noce.

Odkąd choruję, odkąd dopadło mnie to wszystko, noce już nie są takie same. Albo nie śpię, albo mam koszmary, albo budzę się nad ranem i już nie mogę zasnąć z powodu kołatań serca i odruchów wymiotnych.

Czuję to. Czuję, że ja sama nie jestem już tą samą osobą, którą byłam wcześniej. Odseparowałam się od znajomych, nie odbieram telefonów, nie dzwonię, na ulicy potrafię przejść na drugą stronę ulicy by nie spotkać się z np. koleżanką( tego się ostatnio bardzo wystraszyłam ). Unikam ludzi, nie chodzę do kościoła bo czuję się tam przytłoczona ... Od miesiąca jestem na zwolnieniu od psychiatry i tak mi najlepiej - w domu. Zakupy robi mój mąż, ja nie wychodzę nawet po chleb.

Ataki polegają na tym, że ogarnia mnie panika, ogromne nudności i biegunka, cała się trzęsę i boję - czasami bez powodu, czasami ten powód jest, nawet po jakimś czasie od wydarzenia, mam uderzenia gorąca i zawroty glowy, i mocną migrenę. Średnio raz na 2 tygodnie ten sam scenariusz. Pomijam natręctwa, te wymieniłam powyżej. Ciężko sie tak żyje. Nie wyobrażam sobie gdybym miała po takiej nocy pójść do pracy, a mam bardzo odpowiedzialne zajęcie. Jak żyć...?

U mnie ataki wygladaja tak samo... W sytuacji stresu zaczyna się kołatanie serca, drżenie i te biegunki... nudności..To jest straszne. Odseparowywanie się od znajomych... jest prostsze, bo wstyd mi za to jaka jestem... I za to że nie mam na tyle siły żeby sobie z tym poradzić 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Alcia29 napisał:

Oj tak, ja zauwazylam ze malo co mnie cieszy teraz, staram sie wychodzic czesto z domu ale np zakupy lazenie po sklepach zaczelo mnie troche przytlaczac, w takim sensie ze laze poddenerwowana wszystkim, denerwuja mnie rzeczy ktore nigdy mnie nie denerwowaly wczesniej, np ze ktos idzie za wolno albo stoi w przejsciu, jak mowie ostatnio u fryzjera dostalam tikow nerwowych takich odruchow bezwarunkowych glowa, zaczelam sobie mowic ze jest ok i sciskac reka fotel. Ciezko jest, najlepsze ze ja sobie wmawiam choroby ( moze mi cos jest ale watpie jak i cala moja rodzina).. chodzi o to ze nawet najmniejsza pierdola typu boli reka, boli palec i juz wyszukuje w necie co to moze byc i sie stresuje bo jakis rak wychodzi. Wczorajszy atak byl masakryczny, najpierw noga mi zaczela skakac taki odruch bezwarunkowy i czulam sie jakbym oddechu nie mogla zlapac mimo ze oddychalam nosem i normalnie oddychalam ale w gardle ta gula jakbym nie mogla przelknac ( stoi mi flegma w gardle juz dlugi czas) i sie wystraszylam, mialam uczucie bezwladu jakbym nie mogla podniesc sie do gory ociezala klatka bolaca, jednak nagle jakbym powiedziala sobie " wstaje" i wstalam bez problemu, oczywiscie godzina 4.30 usiadlam i siedzialam, bylam tak zmeczona chcialam spac ale sie balam. Zasnelam znowu ok 5.20 czyli 50 min tak siedzialam... eh, myslicie ze powinnam powiedziec o tym ogolnemu lekarzowi? Bo pewnie da mi jakies badania ale jesli pomysli ze to psychika to moze mi nic nie dac, a mysle ze badania byc moze mnie uspokoja

Byłaś może u psychoterapeuty? Wiem że to brzmi strasznie ale wcale tak nie jest... jeśli chodzi o to że wyszykujesz sobie chorób w necie.. też to przechodziłam... I tak samo jak Ty chciałam zrobić badania i zrobiłam ekg serca badania krwi , moczu, badania ginekologiczne, pod względem tego czestomoczu.. I teraz wiem że to na pewno nie mogę ciało potrzebuje pomocy. Ty też powinnas  się zbadać i upewnić masz do tego prawo. Ale nie poświęcaj  dużo  czasu na myślenie o tym... Bo to nie pomaga A pogarsza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Żankloda napisał:

Moja nerwica ciągnie się za mną od prawie 10 lat... początkowo nie wiedziałam co to jest. Zaczęła się od natręctw i trwało to kilka lat do póki sama nie zaczęłam "siebie naprawiać " wypierałam to bo nie wiedziałam co to jest... od strony rodziny i bliskich nie dostałam pomocy tylko wyśmiewanie  dlatego tak długo to ukrywałam. Kiedy myślałam że sama sobie z nią poradziłam okazało się że wróciła że zdwojona siłą zaczynając od biegunek , czestomoczu, duszności, masakrycznych  bólów głowy i nudności. Na chwilę obecną każde wyjście z domu np choćby do sklepu jest dla mnie mega ciężkie i wymagające dużej energii... najgorszze i przykre w nerwicy jest to że jesteśmy z tym sami i nikt wokół nas nie rozumie jak zdawało by się proste dla innyxh rzeczy są dla nas tak trudne..

Ze mna byla taka sytuacja ze zaczelo sie w sumie na studiach trzesly mi sie rece mialam tiki nerwowe, jak byly prezentacje przed profesorami to sie uspokajalam bardzo zeby nie wyjsc na jakas glupia, bylo to dosc ciezkie dodam ze to nie mialo miejsca codziennie ale sie zdarzalo, czasami np jak placilam karta i wpisywalam pin to rece mi sie trzesly jak galareta taki wstyd. Potem wiadomo psycholog ale nic to nie dawalo i sama to pokonalam. Potem sie zaczelo znow po smierci mojego taty, obsesyjna nerwica lekowa, hipochondria, zaczelam sobie wmawiac ze tez umre ze jemu nic nie bylo ( bylo ale sie nie leczyl) to mi tez sie cos stanie, trafilam na sor, nie chcialam wychodzic z domu, mialam.depresje jakas. Przeszlo... wykonalam badania i przeszlo bo sie okazalo ze wszystko ok, wtedy tez miewalam bezsenne noce. Teraz po ok 5 latach znow nawrot, zaczelo sie nagle od trzesienia rak i tikow nerwowych, potem znow wmawianie sobie chorob, juz mam wszystko co sie da np. Boli mnie lewa noga, swedzi zyla na zgieciu pod kolanem mam takie dziwne uczucie nie moge dlugo stac i uznalam ze mam zakrzepice, tylko noga nie jest wcale spuchnieta, zaczerwieniona ani nic... cala rodzina mnie wysmiewa i uwaza ze jestem glupia jakas. A mi sie odechciewa wszystkiego, mialam wrocic na silownie obiecalam przyjaciolce ale siedze w domu przed tv, nie mam ochoty na nic, wszystko mnie denerwuje i meczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Żankloda napisał:

Byłaś może u psychoterapeuty? Wiem że to brzmi strasznie ale wcale tak nie jest... jeśli chodzi o to że wyszykujesz sobie chorób w necie.. też to przechodziłam... I tak samo jak Ty chciałam zrobić badania i zrobiłam ekg serca badania krwi , moczu, badania ginekologiczne, pod względem tego czestomoczu.. I teraz wiem że to na pewno nie mogę ciało potrzebuje pomocy. Ty też powinnas  się zbadać i upewnić masz do tego prawo. Ale nie poświęcaj  dużo  czasu na myślenie o tym... Bo to nie pomaga A pogarsza. 

Nie teraz jeszcze nie bylam, ale bylam kiedys u psychiatry i psychologa, p psycholog zapisala mi leki tak silne ze nie bylam soba, cale dnie spalam, o pracy nie bylo mowy, strasznie to znosilam. W koncu wszyscy uznali ze powinnam to odstawic, a jakos sama dalam rade to pokonac i 5 lat zylam normalnie. Jak myslicie od czego bierze sie ta nerwica? U mnie bylo ok bo wrocilam teraz z Anglii do Polski i bylo wszystko dobrze dopuki chodzilam na silownie i treningi smoczych lodzi, od wrzesnia przestalam, siedze w domu i nie wiem doluje sie? Chociaz sama nie wiem bo np mi sie nie wydaje ze ja sie denerwuje, ale to pewnie podswiadomosc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Alcia29 napisał:

Ze mna byla taka sytuacja ze zaczelo sie w sumie na studiach trzesly mi sie rece mialam tiki nerwowe, jak byly prezentacje przed profesorami to sie uspokajalam bardzo zeby nie wyjsc na jakas glupia, bylo to dosc ciezkie dodam ze to nie mialo miejsca codziennie ale sie zdarzalo, czasami np jak placilam karta i wpisywalam pin to rece mi sie trzesly jak galareta taki wstyd. Potem wiadomo psycholog ale nic to nie dawalo i sama to pokonalam. Potem sie zaczelo znow po smierci mojego taty, obsesyjna nerwica lekowa, hipochondria, zaczelam sobie wmawiac ze tez umre ze jemu nic nie bylo ( bylo ale sie nie leczyl) to mi tez sie cos stanie, trafilam na sor, nie chcialam wychodzic z domu, mialam.depresje jakas. Przeszlo... wykonalam badania i przeszlo bo sie okazalo ze wszystko ok, wtedy tez miewalam bezsenne noce. Teraz po ok 5 latach znow nawrot, zaczelo sie nagle od trzesienia rak i tikow nerwowych, potem znow wmawianie sobie chorob, juz mam wszystko co sie da np. Boli mnie lewa noga, swedzi zyla na zgieciu pod kolanem mam takie dziwne uczucie nie moge dlugo stac i uznalam ze mam zakrzepice, tylko noga nie jest wcale spuchnieta, zaczerwieniona ani nic... cala rodzina mnie wysmiewa i uwaza ze jestem glupia jakas. A mi sie odechciewa wszystkiego, mialam wrocic na silownie obiecalam przyjaciolce ale siedze w domu przed tv, nie mam ochoty na nic, wszystko mnie denerwuje i meczy

Najcięższe w nerwicy jest to że trzeba walczyć ze  sobą. Ja praktycznie co zjazd na studicach ( co weekend ) mam napady , ataki... to takie napady dusznosci poprzedzajace jeszcze biegunkami i czestomoczem. Ja wiem ze jest ciezko. Ale niemozesz sie odseparowac od przyjaciolki bo Ci sie nie chce walczyć 😕 Ja jakiś kilka lat temu olewalam spotkania że znajomymi bo i tak czułam i czuje do tej pory się wycofana.. I wiesz co.. żałuję że wtedy nie walczyłam chociaż o to o głupie wyjście żeby się przemoc  bo może teraz było by mi lżej i miała bym z kim pogadać. Teraz jestem sama prawie sama. Mój chłopak stara mi się pomagać ale jego pomoc ogranicza się do zawozenia  mnie na terapię.. Nie potrafi mnie zrozumieć 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Alcia29 napisał:

Nie teraz jeszcze nie bylam, ale bylam kiedys u psychiatry i psychologa, p psycholog zapisala mi leki tak silne ze nie bylam soba, cale dnie spalam, o pracy nie bylo mowy, strasznie to znosilam. W koncu wszyscy uznali ze powinnam to odstawic, a jakos sama dalam rade to pokonac i 5 lat zylam normalnie. Jak myslicie od czego bierze sie ta nerwica? U mnie bylo ok bo wrocilam teraz z Anglii do Polski i bylo wszystko dobrze dopuki chodzilam na silownie i treningi smoczych lodzi, od wrzesnia przestalam, siedze w domu i nie wiem doluje sie? Chociaz sama nie wiem bo np mi sie nie wydaje ze ja sie denerwuje, ale to pewnie podswiadomosc. 

Psychiatra to co innego... psychoterapeuta nie da Ci odrazu leków.. psychoterapia polega na rozmowie i wyjaśnieniu sobie pewnych spraw. Ja poszłam na psychoterapię bo tak naprawdę nie miałam z kim porozmawiać na ten temat. Ileż można walczyć i być sama w tym wszystkim? 10 lat i jestem inna osoba której nie znoszę..  Ja nie biorę leków... chociaż czasami nerwica jest góra. Po prostu zawłada  mną.. I zastanawialam się nad lekami 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Żankloda napisał:

i jestem inna osoba której nie znoszę.. 

 

To jest właśnie clou całej tej choroby. Nie jesteśmy sobą.

Jaka byłaś wcześniej ? Piękna, zadbana, umalowana, z czerwoną szminką na ustach ? Ja taka własnie byłam.

Zawsze modna, zgodna z trendami, wiecznie na shoppingu, jak nie w realu to w sieci. Teraz? Drazni mnie puder na twarzy jak już się pomaluję od wielkiego dzwonu ... Na niczym mi nie zalezy.

Tak jak @Alcia29 mam dość galerii, zakupów, ludzi których mijam, no irytuje mnie wszystko !

 

@Żankloda, ja nie jestem przeciwnikiem leków jesli mają pomóc, ale te moje to niemal placebo. Potrzebuję czegoś lepszego, co pozwoli mi cieszyć się zyciem, a nie wiecznie bać się własnego cienia, bać się wychodzenia z domu po głupi chleb.

Jeśli chodzi o psychoterapię to jak ona może pomóc? Nie bardzo wierzę w tego typu rozmowy. To, że jestem dzieckiem rozwodników to wiem, jak wpływa to na zycie - wiem, ale to chyba nie jest powodem ataków paniki...? zawrotów głowy ? odruchów wymiotnych ?

W zyciu nie sadziłam, że mnie to spotka.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Żankloda napisał:

Moja nerwica ciągnie się za mną od prawie 10 lat... początkowo nie wiedziałam co to jest. Zaczęła się od natręctw i trwało to kilka lat do póki sama nie zaczęłam "siebie naprawiać " wypierałam to bo nie wiedziałam co to jest... od strony rodziny i bliskich nie dostałam pomocy tylko wyśmiewanie  dlatego tak długo to ukrywałam. Kiedy myślałam że sama sobie z nią poradziłam okazało się że wróciła że zdwojona siłą zaczynając od biegunek , czestomoczu, duszności, masakrycznych  bólów głowy i nudności. Na chwilę obecną każde wyjście z domu np choćby do sklepu jest dla mnie mega ciężkie i wymagające dużej energii... najgorszze i przykre w nerwicy jest to że jesteśmy z tym sami i nikt wokół nas nie rozumie jak zdawało by się proste dla innyxh rzeczy są dla nas tak trudne..

 

U mnie zaczęło sie dokladnie w taki sam sposob. Najpierw natręctwa, migrena, potem biegunki, wymioty, kołatania i wiele innych objawów. Nawet dziwne stany jakbym opuściła swoje ciało i patrzyła na siebie spod sufitu, takie stany oszołomienia, omdlenia... Nigdy nie łączyłam tego z nerwicą. Jak się okazuje - to był błąd.

Najgorsze są te natręctwa. Czuję ogromny wstyd przed męzem kiedy sprawdzam te cholerne drzwi po raz piętnasty a on juz się gotuje w samochodzie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Żankloda napisał:

Psychiatra to co innego... psychoterapeuta nie da Ci odrazu leków.. psychoterapia polega na rozmowie i wyjaśnieniu sobie pewnych spraw. Ja poszłam na psychoterapię bo tak naprawdę nie miałam z kim porozmawiać na ten temat. Ileż można walczyć i być sama w tym wszystkim? 10 lat i jestem inna osoba której nie znoszę..  Ja nie biorę leków... chociaż czasami nerwica jest góra. Po prostu zawłada  mną.. I zastanawialam się nad lekami 

Znaczy to psycholog mi dal leki nie psychiatra,ona ze mna porozmawiala na jednej sesji i tyle, a leki byly straszne, jakbym w spiaczce lezala. U mnie wszyscy sie ze mnie smieja, moja rodzina to po prostu kabaret sobie z tego zrobila jakis, mama ze nie umie mi pomoc bo mi tlumaczy i nic, siostra ze jestem nienormalna, przyjaciolka jedna ktora mieszka jeszcze w Anglii ze wymyslam a drugiej nie mowilam bo tez pewnie by powiedziala co mysli. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, SherryAnn napisał:

a. Czuję ogromny wstyd przed męzem kiedy sprawdzam te cholerne drzwi po raz piętnasty a on juz się gotuje w samochodzie :(

Ja mam to samo przed chłopakiem i jeszcze ten tekst " po co znów to robisz " ale tak mamy.. psychoterapia daje mi to że mam z kim o tym porozmawiać... pewnych rzeczy sytuacji nie potrafię sama sobie wyjaśnić czemu tak A nie inaczej postąpilam  A terapia to jest taka chwila dla mnie. Że w końcu ja jestem ważna i ktoś słucha mnie i najważniejsze STARA się znaleźć jakiś wyjście rozwiązanie problemu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SherryAnn napisał:

 

To jest właśnie clou całej tej choroby. Nie jesteśmy sobą.

Jaka byłaś wcześniej ? Piękna, zadbana, umalowana, z czerwoną szminką na ustach ? Ja taka własnie byłam.

Zawsze modna, zgodna z trendami, wiecznie na shoppingu, jak nie w realu to w sieci. Teraz? Drazni mnie puder na twarzy jak już się pomaluję od wielkiego dzwonu ... Na niczym mi nie zalezy.

Tak jak @Alcia29 mam dość galerii, zakupów, ludzi których mijam, no irytuje mnie wszystko !

 

@Żankloda, ja nie jestem przeciwnikiem leków jesli mają pomóc, ale te moje to niemal placebo. Potrzebuję czegoś lepszego, co pozwoli mi cieszyć się zyciem, a nie wiecznie bać się własnego cienia, bać się wychodzenia z domu po głupi chleb.

Jeśli chodzi o psychoterapię to jak ona może pomóc? Nie bardzo wierzę w tego typu rozmowy. To, że jestem dzieckiem rozwodników to wiem, jak wpływa to na zycie - wiem, ale to chyba nie jest powodem ataków paniki...? zawrotów głowy ? odruchów wymiotnych ?

W zyciu nie sadziłam, że mnie to spotka.

 

Ja uwielbiam wychodzic, spacerowac, nie znosze siedziec w domu i nudy. Jednak jak mowie ostatnio nawet jak szlam na spacer z rodzina to mnie denerwowali ludzie idacy zbyt wolno z dziecmi mialam ochote im wrecz przywalic bo lazili pod nogami i dostalam jakis nerwow z tego powodu, nie wiem naprawde 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Alcia29 napisał:

Znaczy to psycholog mi dal leki nie psychiatra,ona ze mna porozmawiala na jednej sesji i tyle, a leki byly straszne, jakbym w spiaczce lezala. U mnie wszyscy sie ze mnie smieja, moja rodzina to po prostu kabaret sobie z tego zrobila jakis, mama ze nie umie mi pomoc bo mi tlumaczy i nic, siostra ze jestem nienormalna, przyjaciolka jedna ktora mieszka jeszcze w Anglii ze wymyslam a drugiej nie mowilam bo tez pewnie by powiedziala co mysli. 

Dlatego właśnie moim zdaniem najgorsze w tej chorobie nie są objawy tylko to że jesteś z tym sama... zupełnie sama. To tak jak z jakąś inną chorobą czy rakiem.. inni Ci nie pomogą.. chcą nie chca. Nie pomogą tak jak byś chciała. Jeszcze pol biedy jak sa neutrali gorzej jak Cie niszcza przez wysmiewanie. Wiem tez mam taka siostre zbyt pomocna to ona nigdy nie byla wiec ja tez od niej nie oczekuje nic dlatego jwj nic nie mowie 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Alcia29 napisał:

Jednak jak mowie ostatnio nawet jak szlam na spacer z rodzina to mnie denerwowali ludzie idacy

zbyt wolno z dziecmi mialam ochote im wrecz przywalic bo lazili pod nogami i dostalam jakis nerwow z tego powodu, nie wiem naprawde

 

Własnie to "ostatnio" miałam na mysli... "Ostatnio" wszystko jest jakieś inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Żankloda napisał:
7 minut temu, Alcia29 napisał:

 

Dlatego właśnie moim zdaniem najgorsze w tej chorobie nie są objawy tylko to że jesteś z tym sama... zupełnie sama. To tak jak z jakąś inną chorobą czy rakiem.. inni Ci nie pomogą.. chcą nie chca. Nie pomogą tak jak byś chciała. Jeszcze pol biedy jak sa neutrali gorzej jak Cie niszcza przez wysmiewanie. Wiem tez mam taka siostre zbyt pomocna to ona nigdy nie byla wiec ja tez od niej nie oczekuje nic dlatego jwj nic nie mowie 

 

...na szczęście mam wsparcie w bliskich, moi rodzice ( mimo rozwodu są razem ) bardzo mi pomagają.

W czasie ostatniego 3-dniowego ataku byli przy mnie, leczyli jak mogli i litowali się nade mną ;)

Teraz widzę na waszym przykładzie ile mam szczęscia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodzac z domu musze skorzystac z toalety no inaczej nie wyjdę nigdzie. Jadąc w nieznane jeszcze miejsce przez czestomocz muszę stawać co stacje czasami jeszcze do tego dochodzą biegunki. Każde moje wyjście jest przerażające... chyba że już jestem przyzwyczajona do pewnego miejsca wtedy nie jest aż tak źle... Ale stres przed tym że toaleta znajduje sie gdzies daleko jsst ogromny i pozbawia mnie jakiej kolwiek uciechy z wyjscia do ludzi. To jest  glupie i sttaszne. Jest wstyd i jsst niemoc. Ale walcze, musze wychodzic. Nie zmierzam wpasc w depresje bo bedzie jeszcze gorzej 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Żankloda napisał:

Wychodzac z domu musze skorzystac z toalety no inaczej nie wyjdę nigdzie. Jadąc w nieznane jeszcze miejsce przez czestomocz muszę stawać co stacje czasami jeszcze do tego dochodzą biegunki. Każde moje wyjście jest przerażające... chyba że już jestem przyzwyczajona do pewnego miejsca wtedy nie jest aż tak źle... Ale stres przed tym że toaleta znajduje sie gdzies daleko jsst ogromny i pozbawia mnie jakiej kolwiek uciechy z wyjscia do ludzi. To jest  glupie i sttaszne. Jest wstyd i jsst niemoc. Ale walcze, musze wychodzic. Nie zmierzam wpasc w depresje bo bedzie jeszcze gorzej 

 

Kurczę, nigdy nie wiązałam tego z nerwicą... też tak mam. Sikanie non stop.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Żankloda napisał:

No u mnie to jest główny i chyba jeden z pierwszych objawów nerwicy. Od tego się zaczęło... 

 

U mnie główny to odruchy wymiotne plus kołatania i ogromny niepokój.

Zastanawiam się czy migreny mają coś wspólnego z nerwicą ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×