Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Udaj się do psychologa, czym prędzej. Też tak miałam jak Ty od 3 gimnazjum, przez całe liceum i potem na studiach.. w efekcie po 7-8 latach, stresach tego rodzaju.. nabawiłam się objawów lękowych. Skup się na swojej diecie, jedz z głową i uprawiaj sport, rozwijaj swoje pasje, unikaj ludzi, którzy Cię stresują.

 

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam, byłam. Będę miała wizytę raz na miesiąc. Teraz muszę jakoś przetrzymać te 3 tygodnie i nie wiem jak, bo praktycznie co kilka dni trzeba czytać :( To na językach obcych, to na polskim... Jestem załamana.

 

Te ataki są okropne, najbardziej absurdalne jest to, że czytam naprawdę bezbłędnie, tylko ten stres i drżący głos...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja byłam już u psychologa :) tylko teraz za 3 tygodnie jadę drugi raz i zaczynam terapię. On powiedział, że tak szybko nie da się tego pozbyć, więc próbuję teraz wszystkiego, co tylko możliwe.

Próbowałam z tabletkami ziołowymi, niestety nic to nie dało. To jest zbyt silna panika. Nieuzasadniona.

Jutro kolejne lekcje. Jestem załamana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem tu pierwszy raz, choć z lękami męczę się już wiele lat.

Przez 4 lata brałam antydepresanty i w tym czasie praktycznie nie miałam objawów lękowych. Albo raczej: miałam, ale na tyle słabe, że bez problemu sobie z nimi radziłam. Wiosną zaczęłam odstawiać antydepresant, szło jako tako do sierpnia, niestety od dwóch tygodni mam najgorszą jazdę lękową, jaką miałam kiedykolwiek. Kiedyś było tak, ze atak przychodził i odchodził na długo. Teraz mam po kilka ataków dziennie.

 

To jest makabrycznie trudne do zniesienia. Mam wrażenie, że tego nie wytrzymam i zwariuję albo się zabiję. W domu jest jeszcze znośnie, ale w pracy udawanie, że wszystko ze mną ok, kiedy mam ochotę ociec przez okno jest po prostu karkołomne :( Mam kredyty do spłacenia i nie mogę sobie pozwolić na to, żeby zostać zwolniona, więc kombinuję jak mogę, żeby moje ataki były jak najmniej widoczne (często wychodzę do łazienki i tam dosłownie trzęsę się ze strachu).

 

Zawsze miałam w domu xanax, ale do niedawna stosowałam go tylko awaryjnie, bo boję się uzależnienia. niestety teraz muszę go brać codziennie, żeby funkcjonować. na pojutrze jestem zapisana do psychiatry, możę coś wymyśli. Pewnie będę musiała wrócić do antydepresantów, ale zanim zaczną działać to minie kilka tygodni :( jak znieść tyle czasu?

 

U mnie ataki często (choć nie zawsze) zaczynają się od brzucha i mdłości. (Przy okazji: ktoś wcześniej pisał o takich objawach, że dławi w klatce piersiowej i pojawia się kula w gardle i kaszel: to są objawy nerwicowe, ale MOGĄ też być wynikiem refluksu przełykowo-żołądkowego. Jest to niezbyt groźna choroba, która daje takie objawy. Też to mam i dopóki brałam antydepresanty nie wywoływało to u mnie paniki). Potem dołącza walenie serca, przyspieszone tętno, zawroty głowy, podwójne widzenie, poczucie, że się duszę, że wariuję i mam wrażenie, ze się jakby od środka trzęsę (czasem naprawdę trzęsą mi się dłonie).

Stosuję wtedy afirmacje (mówię sobie, ze jestem spokojna) i ćwiczenia oddechowe: przy antydepresantach pomagało, a teraz jest tak, że fala lęku na chwilę odpływa, a po chwili znów wraca :(

 

W zasadzie to moje życie teraz jest czekaniem, kiedy zacznie działać tabletka :( Leżę teraz w łóżku i boję się tego, jak będzie jutro, że nie dam rady wstać do pracy, albo ktoś w pracy zauważy moje schizy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam lęki zwiazane ze zdrowiem. Podczas atakow wkrecam sobie, ze cos mi sie dzieje i najpewniej zaraz zejde z tego swiata z powodu zadlawienia, uduszenia, kolatania serca czy czegokolwiek - oczywiscie wiem, ze moje leki sa w 100% irracjonalne ale nie moge nad nimi zapanowac. Na szczescie te ataki nie sa czeste, w porownaniu z waszymi doswiadczeniami, ale ostatnio kilka razy w miesiacu mam nowa faze... moja rodzina ma juz dosc wysluchiwania ciagle nowych niestworzonych historii, nikt za bardzo tego nie rozumie. W ostatnim czasie mialam dusznosci, porobilam wszystkie badania, ktore wyszly w porzadku i po kilku dniach przeszlo. Pozniej wyladowalam na pogotowiu z zawrotami glowy, dostalam zastrzyk srodka uspokajajacego, kilka dni pozniej wszystko bylo w porzadku. Po tym wkrecilam sobie, ze zarazilam sie HIV. Czas oczekiwania na badanie i wyniki to byl najdluzszy tydzien mojego zycia, wkrecilam sobie taka psychoze ze praktycznie juz sama siebie przekonalam, ze jestem chora i zaczelam w glowie ukladac sobie historyjke jak bede zyla zakazona. :roll: Oczywiscie test wyszedl negatywny - jestem zdrowa. Kolejny wkret - zadlawienie. Jedzac platki kukurydziame na sucho wkrecilam faze, ze platek wpadl mi do drog oddechowych i pluc i pewnie sie od tego udusze - nieprzespana noc, telefony do rodziny, ktora ma mnie dosc... Wczoraj pech chcial, ze zadlawilam sie kawa i kolejna faza, ze pewnie kawa wlala sie do pluc i teraz cos mi sie stanie. Narzeczony mnie wysmial, a ja nie moge przestac obsesyjnie myslec o tym co z ta kawa w moich plucach, choc mam swiadomosc irracjonalnosci i absurdalizmu moich mysli. Czesto udaje mi sie wygrac z myslami. A jesli nie to kursuje po lekarzach i robie badania az upewnie sie, ze wszystko jest w 100% w porzadku.

 

Tak wygladaja moje ataki. Radze sobie z nimi jak dotad sila psychiki. Kilka razy wzielam ziolowe tabletki uspokajajace, ale chyba najbardziej na swiecie boje sie jakichkolwiek lekow. Rzadko biore nawet tabletki przeciwbolowe.

Dlatego w razie ataku robie wszystko, zeby sie rozkojarzyc, nie myslec, wmawiam sama sobie, ze moje natretne lęki to bzdura... przeciez za kazdym razem panikuje i okazuje sie, ze jestem calkowicie zdrowa i nic mi mie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taraneh, jakbym o sobie czytała :shock:

Te płatki, no ludzie. Za każdym razem jak coś źle mi się połknie, to mam fazę, że poszło do płuc. Ja zawsze w takich momentach staram się sobie wytłumaczyć, że nie ma takiej możliwości, przedstawiać ku temu racjonalne powody.

Zawsze tak robię jak mam atak paniki, czasami pomaga, czasami nie. Czasem jak jestem na spacerze albo jadę autobusem, nagle poczuje jakiś chłód w rękach (to może być coś innego, cokolwiek) i zaczyna się jazda. Jeden objaw powoduje kaskadę następnych. Taki atak muszę po prostu jakoś przetrzymać i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak wygladaja moje ataki. Radze sobie z nimi jak dotad sila psychiki. Kilka razy wzielam ziolowe tabletki uspokajajace, ale chyba najbardziej na swiecie boje sie jakichkolwiek lekow. Rzadko biore nawet tabletki przeciwbolowe.

Dlatego w razie ataku robie wszystko, zeby sie rozkojarzyc, nie myslec, wmawiam sama sobie, ze moje natretne lęki to bzdura... przeciez za kazdym razem panikuje i okazuje sie, ze jestem calkowicie zdrowa i nic mi mie ma.

 

Bo nasze lęki są w rzeczywistości bardzo bzdurne :lol: Inna sprawa, że podczas ataku prawe niemożliwym jest samoprzekonanie o ich irracjonalności. Pomimo logicznych przesłanek nie potrafię sobie wbić do łba, że to bzdura. W sumie, w innym wypadku bylibyśmy kompletnie zdrowi, gdybyśmy dali się sobie przekonać, czy w inny sposób przemówić do rozumu. Nawet jeśli udaje mi się przezwyciężyć drżenie rąk i derealizację, jest o wiele za późno na way back :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Na nerwicę choruję od około 9 lat wraz z NN oraz zaburzeniami odżywiania.

Lęk towarzyszy mi ok klas gimnazjum, a nawet wcześniej. Problemy z emocjami mam odkąd sięgam pamięcią, już wtedy powinnam była trafić do psychologa, ale nikt chyba nie przypuszczał że może być coś nie tak. Zresztą co może być z 8-9 letnim dzieckiem ?

Musi być z góry zdrowe i szczęśliwe.

Wracając, moim głównym problemem od ostatniego roku (wcześniej przybierał on różnorakie formy, ale nie będę się tutaj rozpisywać) jest lęk przed ośmieszeniem się.

Mam tu na myśli na przykład zakupy w supermarkecie. Gdy wchodzę w głąb sklepu z dala od wyjścia, zaczynam się spinać, serce wali i czuję się nieswojo. Mam wrażenie zawrotów głowy i depersonalizacji. A co najgorsze - co prześladuje mnie strach przed tym, że zacznę krzyczeć. Nieważne co, po prostu boję się, że stanę i będę krzyczeć, może nie że od razu zwariuje tylko sama myśl o mnie stojącej i robiącej z siebie wariata a wokół ludzie patrzący na mnie w szoku. Momentami mam wrażenie, że za chwilę to zrobię, a jednak tak się nie dzieje. Lecę wtedy do kasy, co by nie zemdleć po drodze i nie ośmieszyć się i wychodzę ze sklepu. Czy ktoś z was ma taki problem ? A jeśli tak to czy kiedykolwiek spełniło się to najgorsze? Spodziewam się, że nie, ale chciałabym poradzić się innych osób, jak to u was wygląda.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pikadio, ja też to mam: z tym strachem, że zacznę krzyczeć! Nigdy tak się nie stało. Co więcej, kiedyś miałam atak jadąc samochodem przez most: mnóstwo hałasu wokół, więc postanowiłam, że nie będę się powstrzymywać, tylko się wywrzeszczę, bo i tak nikt nie usłyszy. I ten mój krzyk ze ściśniętego strachem gardła wyszedł relatywnie słabo w porównaniu z moimi obawami, że stracę kontrolę i zacznę wrzeszczeć wniebogłosy na pół swiata;)

 

To jest takie dziwne, że w zasadzie podczas ataku paniki jestem w stanie logicznie myśleć, udzielać normalnych odpowiedzi, nawet podejmować jakieś decyzje, a jednocześnie w środku czuję się jak świruska :/

 

Tak naprawdę jedyne, nad czym wtedy nie panuję, to dygotanie i chodzenie z kąta w kąt (tzn staram się, żeby to wyglądało racjonalnie, jakjestem wśród ludzi: idę do łazienki, albo po coś do picia). Czytałam, że to efekt hormonów stresu, które się wydzielają podczas ataku lęku. Organizm dostaje sygnał: uciekaj! I mięśnie są do tego przygotowane, żeby się ruszać, trudno wtedy usiedzieć spokojnie. Podobno drżenie i dygotanie jest właśnie wtedy naturalnie i pozwala szybciej dojść do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to wygląda tak, że zaczynam w środku czuć jakby uczucie gorąca jednocześnie czując dygotanie (choć się nie trzęsę, czuję zimno z zewnątrz). Do tego dochodzą pieczenie/kłucie w sercu [mój kardiolog mówi, że nie powinnam się denerwować (mam powiększoną lewą komorę serca), ale jak to zrobić mając nerwicę?:P ]. Ale chyba najgorsze jest uczucie w żołądku, to nawet ciężko opisać tak jakby się chciał przewrócić na drugą stronę-dziwne uczucie może zrozumiecie o co chodzi. Jak sobie radzę? Dla mnie najlepszy sposób to Xanax 0,25 mg chociaż ostatnio muszę brać go x4 to i tak mało pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzis przeszlam atak paniki, wlasciwie nawet teraz jak to pisze, jeszcze czuje ze nie opuscil mnie do konca. Okropne uczucie, tak jakbym za chwile miala zemdlec, czuje sie slaba i mam nogi jak z waty...jak wstaje to tak jakbym nie mogla isc, nie czuje nog. Rece tez lekko sa miekkie. Otwieram okna zeby zrobic przeciag, wtedy lapie powetrze. Od roku co 2-3 miesiace robie badania krwi, morfologie z rozmazem, ob i crp. Wszystko ok a ja i tam mysle ze jestem na cos chora :(

 

-- 19 wrz 2014, 15:52 --

 

hej, nie znamy sie ale pewnie laczy nas to samo schorzenie skoro jestesmy na tym forum. Jezeli chcialabys czasami sie wygadac to pisz do mnie. W nerwicy dobrze jest sie komus wygadac, powiedziec jak sie czujemy. Mi tez jest to potrzebne... Mozna sie razem wspierac :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Ja z kolei zjadłam mnóóóóstwo czekolady i mi pomogła.. psycholog nie spełnia moich oczekiwań. Zaczęłam przyjmować magnez, ale znowu i tak mi się trzęsie powieka. Nie mam silniejszych objawów od miesiąca, czasami ukłuje mnie w jakieś części ciała, męczą mnie tylko lekko przytkane uszy. Humory pojawiają się ciągle, ale walczę z tym niesamowicie. Przytyłam, ale coś za coś...

 

aha.. myślę, że poznanie kogoś wartościowego może na Was bardzo korzystnie wpłynąć i odciągnąć od myślenia

 

 

;-]

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja staram sie nie czytac :D bo zawsze jak sie naczytam dziwnych wątków o objawach innych, problemach itp to wrrr nie dośc ze mnie to nakreca to jeszcze przykro iż inni tez sie męczą ;D lato przeszło ladnie bo sloneczko to objawy mniejsze, zobacze jak zime szarą przetrwam. Chwilowo walcze z nerwicą tylko umysłem i idzie dobrze :D A gdy mi gorzej to podstawa o tym nie myślec, włączyc nutke, czym się zając, nie wiem pogadac na skype i czlowiek tak nie wymysla :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam lęki zwiazane ze zdrowiem. Podczas atakow wkrecam sobie, ze cos mi sie dzieje i najpewniej zaraz zejde z tego swiata z powodu zadlawienia, uduszenia, kolatania serca czy czegokolwiek - oczywiscie wiem, ze moje leki sa w 100% irracjonalne ale nie moge nad nimi zapanowac. Na szczescie te ataki nie sa czeste, w porownaniu z waszymi doswiadczeniami, ale ostatnio kilka razy w miesiacu mam nowa faze... moja rodzina ma juz dosc wysluchiwania ciagle nowych niestworzonych historii, nikt za bardzo tego nie rozumie. W ostatnim czasie mialam dusznosci, porobilam wszystkie badania, ktore wyszly w porzadku i po kilku dniach przeszlo. Pozniej wyladowalam na pogotowiu z zawrotami glowy, dostalam zastrzyk srodka uspokajajacego, kilka dni pozniej wszystko bylo w porzadku. Po tym wkrecilam sobie, ze zarazilam sie HIV. Czas oczekiwania na badanie i wyniki to byl najdluzszy tydzien mojego zycia, wkrecilam sobie taka psychoze ze praktycznie juz sama siebie przekonalam, ze jestem chora i zaczelam w glowie ukladac sobie historyjke jak bede zyla zakazona. :roll: Oczywiscie test wyszedl negatywny - jestem zdrowa. Kolejny wkret - zadlawienie. Jedzac platki kukurydziame na sucho wkrecilam faze, ze platek wpadl mi do drog oddechowych i pluc i pewnie sie od tego udusze - nieprzespana noc, telefony do rodziny, ktora ma mnie dosc... Wczoraj pech chcial, ze zadlawilam sie kawa i kolejna faza, ze pewnie kawa wlala sie do pluc i teraz cos mi sie stanie. Narzeczony mnie wysmial, a ja nie moge przestac obsesyjnie myslec o tym co z ta kawa w moich plucach, choc mam swiadomosc irracjonalnosci i absurdalizmu moich mysli. Czesto udaje mi sie wygrac z myslami. A jesli nie to kursuje po lekarzach i robie badania az upewnie sie, ze wszystko jest w 100% w porzadku.

 

Tak wygladaja moje ataki. Radze sobie z nimi jak dotad sila psychiki. Kilka razy wzielam ziolowe tabletki uspokajajace, ale chyba najbardziej na swiecie boje sie jakichkolwiek lekow. Rzadko biore nawet tabletki przeciwbolowe.

Dlatego w razie ataku robie wszystko, zeby sie rozkojarzyc, nie myslec, wmawiam sama sobie, ze moje natretne lęki to bzdura... przeciez za kazdym razem panikuje i okazuje sie, ze jestem calkowicie zdrowa i nic mi mie ma.

boże, jesteś zupełnie jak ja :P mam identycznie, nie mogę niczego zjeść, bo poczuję, że jakoś dziwnie mi się przełknęło i nie mam humoru do końca do dnia, do tego dochodzą jeszcze bóle w klatce piersiowej w okolicach serca i myślę, że mam jakiś zawał czy coś, to jest okropne i nie da się z tym żyć, a ludzie nie rozumieją tego i to jest najgorsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie najgorsze są te obawy, że zrobi się coś niekontrolowanie. Mamy odczucia typowe w sytuacjach zagrożenia. U mnie nerwica cofała się co jakiś czas na kilka miesięcy, czasami nawet do 2 lat, ale wtedy pojawiały się albo natręctwa albo kompulsywne objadanie się albo obsesyjne głodzenie. Zawsze było coś, nie było nigdy dobrze. W tym momencie lęki cofają się (od ponad 3 miesięcy biorę Xetanor 20mg), w zamian za to mam coraz częstsze napady na jedzenie, staram się sobie z tym radzić, ale to nie takie proste. Generalnie nerwy wznowiły się w trakcie mojej ostatniej pracy, jako sprzedawca. Współpracownicy byli wredni, fałszywi i próbowali manipulować każdym kto im się nawinął. Wiem, że to niedobrze, ale szczerze poniektórych nienawidzę i nie życzę im niczego dobrego. Byłam narażona również na mobbing ze strony kierowniczki. Osoba w ogóle niekompetentna nie umiejąca załątwiać konfliktów i spraw między pracownikami. Buntująca innych. Atmosfera z czasem stawała się coraz gorsza, a ja za swoje oddanie pracy nie dostałąm pochwał, a wręcz przeciwnie, byłam wyśmiewana i obrażana. Wg niektórych stałam się wredna niemiła i byłam wielką panią. W tym czasie uczęszczałam też na terapię, około roku. Dużo się zmieniłam, ale trafiałąm na opór współpracowników i ludzi wokół mnie. W końcu dostałam takiego ataku z drgawkami że musiałam wszystko ujawnić w pracy, że jestem chora i poszłam na zwolnienie. Dziś pracuję spokojnie z dala od tych ludzi, ale problemy zawsze są. Ludzie silni psychicznie powiedzieliby, że to sytuacje niekomfortowe, proste, a dla mnie relacje z innymi przysparzają mi dużo stresów i nerwów, wszystkim się przejmuję.

Z góry przepraszam za chaos, ale pisze pod wpływem emocji. Ciekawa jestem jak u was to wygląda i czy poczyniliście jakieś kroki do zmiany ?

 

Pozdrawiam znerwicowanych jest nas więcej niż myślimy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nerwica dala mi spokoj na jakies niecale 2 lata. Oczywiscie czasami w tymmczasie mialam zaczatek malego ataku ale zaraz przechodzilo. W czasie bez atakow zaczelam dbac o siebie, dobrze sieodzywiac,mcwiczyc i pilam duzo wody. Niestey od roku nerwica mi wrocila i chyba zaczela sie objawiac w postaci hipochondrii. Ciagle wydaje mi sie ze jestem chora a mimo dobrych badan krwi mam podejrzenia ze sa bledne :( bije sie z myslami czy isc do psychologa. Co 3 miesiace robie badania krwi...mam tego dosyc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dbajcie o siebie.. zażywajcie, jedzcie, pijcie magnez.. zdrowo się odżywiajcie, unikajcie konserwantów i całego syfu, który nam serwują w marketach, aptekach itp. to 50% sukcesu, 30% sport (ale bez przesady), 20% sposób myślenia i odpychanie od siebie negatywów, ale to wynika ze zdrowego odżywiania, wysypiania się oraz sportu.. wiem, że czasami jest bardzo ciężko na tle takiego zepsutego społeczeństwa, które potrafi nawet zniszczyć humor w tramwaju, autobusie.. ale wiedzcie, że oni wówczas mają większy problem ze sobą..osoby, które przejawiają agresję i znieczulicę.. uśmiechnijcie się i idźcie dalej.. nie kumulujcie w sobie złych emocji, co będzie to będzie.. zdrowie zawsze było i jest najważniejsze.. ani kasa, ani studia, ani chłopak czy dziewczyna Wam tego nie da.. dlatego czasem warto wyluzować i zrobić coś dobrego dla innych, dostać w zamian tylko ciepły, szczery uśmiech.. myślę, że każdy z nas tego potrzebuje, a gdy spróbujecie stanie się to dla Was świetnym kluczem do skupienia się na pomocy tym, którzy są bezbronni oraz do odciągnięcia myśli od swojej osoby i psychiki.. skupcie się na prawdziwych problemach innych na zasadzie - jak mogę im pomóc.. zobaczycie, że Wasze problemy to pikuś i nerwy ustąpią..a przy okazji poczujecie się ważni i lepsi od tych frustratów, którzy biegają tylko za pieniędzmi itp. itd. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×