Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

wgl co do wzroku to mam pytanie . nie mam juz atakow lecz problemy ze wzrokiem wiem ze przez ta nerwice alee codziennie bola mnie i oczy i szybko sie mecza wczesniej kiedy mialem ataki to spalem po 3 tyg po 3h . ale napewno juz to odespalem poniewaz 22 godz i mi sie tak spac chce ze masakra nigdy tak nie mialem... powiem wam jeszcze ze jak zamykam oczy tak mi dziwnie mi sie robi jakby jakies prady czy drgawki mi przechodzily przed oczami ;/ pomozcie;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiałam jeździć pociągami i autobusami. Dziś do nich nie wsiądę bo tam zaczęły się tak nagle ataki paniki. Objawia się to tym że zaczyna mi serce szybko bić, nie mogę złapać oddechu, czuję się tak jakbym się dusiła, a najgorsze że wtedy jak się zdenerwuję to chce mi się wymiotować. Wpadam w panikę i jak najszybciej chce uciec z tego miejsca gdzie jestem. Raz bym prawie zemdlała w pociągu bo dostałam ataku paniki i nie mogłam z niego wysiąść, pociąg pędził a ja musiałam w nim trwać. To był koszmar. Miałam też ataki paniki w dużych supermarketach i skupiskach ludzi. Też tak samo się objawiało ale plus był taki że zawsze mogłam sobie wyjść na zewnątrz jak zaczynał się atak. I to mnie uspokajało. Na dzień dzisiejszy nie umiem zmierzyć się z lękiem jazda autobusem i pociągiem. Ale udało mi się przezwyciężyć lęk przed skupiskiem ludzi i dużymi pomieszczeniami. W tych przypadkach małymi kroczkami się oswajałam z lękiem. Specjalnie tam chodziłam i robiłam mały krok do przodu. I tak co jakiś czas. Aż w końcu udało mi się wejść do sklepu, być między ludźmi. Dziś nie raz też odczuwam jakiś lęk ale bardzo rzadko mnie łapie. Jeżeli mogę odwracam od niego uwagę tak długo jak się da. Jeżeli czuję że nie dam rady po prostu wychodzę. Trudno. Ale nie załamuje się z tego powodu. Powtarzam sobie że ma prawo tak być czasami. I to mi pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

butterfly_may, też kiedyś lubiłam jeździć, ale zrobiło się z tego coś dziwnego, mam nasilone ataki derealizacji właśnie przy długich podróżach, najgorzej samotnych. Kiedy ktoś jest ze mną i jakoś czas zajmuje to w miarę, ale w trybie solo to gwóźdź do trumny :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc wszystkim,

Pisze tutaj bo szukam pomocy, nie wiem juz jak mam sobie poradzic z atakami paniki, lęku.

Za kilka dni czeka mnie matura, powtarzalam klase trzecia ze wzgledu na pobyty w szpitalach. Zawsze niesamowicie obawialam sie tego czasu kiedy przyjdzie mi napisac mature, powtarzanie klasy i przygotowania. Mam bpd i cierpie na ciagle powracajace stany depresyjne, od grudnia do stycznia znow zaliczylam szpital, od jakiegos czasu zaczelo sie znow psuc. Mam potworny lęk przed matura i kiedy tylko o niej pomysle dopadaja mnie tak okropne ataki paniki.. dretwienie rak, zaczynam sie dusic, mam wrazenie ze serce zaraz mi wyskoczy z klatki, robi mi sie slabo.

Mam duze zaleglosci i w ostatnich dniach staram sie przynajmniej choc troche podlapac wiedzy, ale lęki nie daja mi spokoju. Zaczelam miec bole glowy, w sumie przez nie zaczelam przyjmowac sulpiryd, ale najwidoczniej juz nie dziala.

Niestety wizyte u lekarza mam dopiero na 12 czerwca i nie mam jak sie do niego dostac wczesniej. Niegdy nie mialam tak intensywnych lęków, jestem juz tak rozdrazniona, ze nie wiem za co sie lapac. Nie mam pojecia co to dopiero bedzie w dniu matury. Nie piszcie tylko prosze ze matura to bzdura bo dla mnie to naprawde szczyt moich mozliwosci w ciagu ostatnich lat.

Jak sobie radzicie z takimi lękami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie !

Ja z nerwicą męczę się ok. 6 lat...3 lata temu zaczęłam terapię u psychologa, trwa ona do dzisiaj i nic. Raz było lepiej raz gorzej, ale w tym momencie jest tragedia...Jestem w 10 tyg ciąży. Na początku byłam mega przerażona, ale później było super, bałam się, ale były to dość łagodne lęki. I pewnie dalej by tak było, ale od 3 tyg jestem na L4 i wtedy się zaczęło...Nie jestem w stanie wyjść do sklepu, na poczte, nigdzie...Na samą myśl zaczynam się strasznie bać i od razu rycze ja dziecko... Nawet ostatnio jak szłam z mężem do sklepu to w połowie drogi musieliśmy wracać bo zaczęłam się panicznie bać. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Jestem załamana, boje się zę te lęki odbiją się na zdrowiu dziecka. Ratujcie..!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karol co mowia lekarze? Jesli jesters pod opieka lekarza I czesto bywasz w szpitalu to powinni zmienic chyba leki I terapie..Trzeba bardzo duzo nad soba pracowac bo tylko to daje prawdziwe rezultaty. Leki to chwilowr rozwiazanie. Powiedz masz jaki s plan co do dalszego leczenia? Jestes mlodziutka tyle przeed toba..powiem co jak ja radzilam sobie a mialam bardzo silna depresje I nerwice. Nerwica powraca mi ale depresja minela. Rowniez bywakam w szpitalach, placowkach, koloniach bralam leki sulpiryd lerivon oxezepan I sto innych...jednak mi pomoglo pozytywne myslenie..odwracanie uwagi przestanie uzalabia sie. Musialam skincentrowac sie na czyms innym imploded moje uczucua gdzue indziej. To byl mozolny proces a udalo sie. Mam za soba probe samobojcza depresje tak ciezka ze przez dwa lata nie widziakam slonca I nie bylam na swiezym powietrzu...uwierz mi dasz rade ookonac leki musisz pocwiczyc. Ustaloc cel I zasady. Ty jestes pania swojego losu. Powiedz masz wsparcie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde u mnie troche kiepsko dzisiaj :-/

Ogolnie przezywam stresy zwiazane z powrotem do kraju. Niby sie ciesze, niby chce wraca, ale to jakas chyba taka duza zmiana jednak, i wykancza mnie emocjonalnie.

 

Wczoraj jak jechalam do banku, po drodze zaczely mi sie lęki, ale takie na szczescie do opanowania, jakos staralam sie nie myslec. Ale troche to trwalo, wiec pewnie tez mnie wymeczylo. Potem pojechalam do pracy, gdzie okazalo sie, ze mam ostatnie spotkanei z szefem. Niby tez nic takiego, chwila rozmowy i tyle - a ja po prostu tak sie denerwoalam, i bylam potem wykonczona. Wrocilam do domu, troche odpoczelam, ale zaczelo sie jak poszlam spac.

Oczywisce - natlok mysli na maksa, nie moglam zasnac w ogole, wlaczyly mi sie lęki, nie wyobrazalam sobie, jak ja za te pare dni wroce do kraju, ze przeciez ja sie tak boje, zle sie czuje. Dodatkowo mialam scisk w zoladku i niedobrze mi bylo. Po prostu tragedia.. potem troche przechodzilo, ale i tak nie moglam zasnac a potem na nowo te lęki i takie poczucie ze po prostu nie dam rady, ze nie wiem jak przezyje kolejny dzien.

 

No i cala n oc nie przespana, wiec teraz czuje sie tragicznie. Dodatkowo jakies kołatania serca mnei złapaly -taki ucisk czuje, czy laskotanie, i te mocniejsze uderzenia co i raz, boje sie, ze to moze arytmia jakas. Najgorzej, ze dzisiaj umowilam sie na wyjscie z ludzmi z pracy ale nie ma szans, bede musiala przelozyc. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ataki są jakieś popaprane.

W sumie są dwa rodzaje.

 

Jeden to taki, że z powodu nerwów zaczynam szybciej oddychać. To powoduje hiperwentylacje nie do opanowania żadnymi sposobami. Nie pomaga ani torebka, ani oddychanie w ręce - nic. Są one dość mocne. Łącznie trwają około godziny. Najpierw strach i nie panuje nad oddychaniem Potem, sam zaczynam kontrolować oddech. Pojawia się hiperwentylacja, kiedy to mrowieją mi ręce i nogi. Czuję jakbym tracił przytomność. Następnie zaczynam z tego żartować i uspokajam się.

 

Drugi typ to taki, że czuję przez cały dzień poddenerwowanie nie do opanowania. Bez powodu - po prostu. Naglę opadam z sił i nie mam siły nawet wstać z łóżka. Leże cały dzień bez życia.

 

Najlepiej się czuje rano i wieczorem, po godzinie 18-stej wracam do życia. W ciągu dnia jest najciężej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja rano zawsze zle, a zczasem sie poprawia i wieczorem najlepiej.

 

Ale ostatnio dobija mnie to, o czym napisales - ze to opadniecie sil po ilus godzinach. To jest straszne :( i dodatkowo obawim sie tego, jak jakas stresujaca sytuacja. Mi sie wydaje, ze to sie wydziela adrenalina, od stresu a potem jak spada to takie efekty :-/ Mnie to jescze czesto kolejnego dnia trzyma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, no staram sie :-/ ale wiesz jak to jest. Kurde zamiast juz sie cieszyc i na skrzydlach wszystko robic, to mi sie jakis lęk taki wlączył, fizycznie od razu tez przez to kiepsko i sie zastanwaiam jak ja dam rade wrocic w ogole. Ehhhh Tak mysallam, ze tak bedzie. Jak mi wszyscy mowili, ze teraz juz ostatnie dni to juz spoko na maksa, a ja tak myslalam, ze wlasnie ostatnie beda dla mnie najgorsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie wiesz, ja staram sobie mowic, ze bedzie ok, ze sie nie boje, ze sie ciesze i ze bedzie dobrze przeciez - bo na pewno nie chcialabym tu dluzej zostawac. Ale mysle, ze moze to jakies takie podswiadome obawy czy cos? I ze taka zmiana, mieszkalam 3 lata prawie tutaj, w innym kraju a nagle wyprowadzka. I jeszcze cala ta podroz, na lotnisko z bagazami, potem smaolot - to tez mnie przeraza. I oddawanie mieszkania, sprzatanie, no generalnie dzisiaj to przeraza mnie wszystko :) I potem tez, cala przyszlosc, ze nie wiadomo jak to bedzie. Ehh

Kurde zazdroszcze ludziom, takim silnym psychicznie, ktorzy po prostu robia co trzeba, niczym sie nie przejmuja, nie maja zlych stanow, nic nie wplywa na ich samopoczucie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja musialem dzisiaj wziac urlop. Nie dalem rady normalnie egzystowac.

boje sie ze cos mi sie dzieje z watroba. Oczywiscie wyniki ok ale mnie boli pali piecze szczypie czasami mam uczucie jakby cos tam w srodku pekalo i sie rozlewalo. Doslownie czuje ze mam tam jakby mokro ahhh do kitu samopoczucie.

 

jedyny sukces to ze udalo mi sie opanowac samemu jeden atak leku. Nagle lek przeszyl cale cialo rozprzestrzeniajac sie od brzucha. Oczywiscie odrazu oddech szybki wstalem napialem sie serce mi walilo strasznie ale o dziwo nie szybko jak zwykle tylko lekko nienaturalnie wolno co sprawilo ze jeszcze bardziej sie przestraszylem ze tym razem cos sie powaznego dzieje ze to nie nerwica ze serce nie daje rady ze za chwilecos zlego sie stanie.

Ale o dziwo mowiac sobie dam rade to nic miales takich atakow wiele udalo sie. Po wszystkim bylem strasznie slaby trzaslem sie z braku sil taki zwiotczaly bylem.

 

Wczoraj przed snem tez mialem jazde. Piekly, palily, mrowialy mi stopy i dlonie. Chwilami bolesnie. Oczywiscie mialem juz wizje guzow kregoslupa ktore uciskaja mi nerwy etc. Dramat. A dzisiaj caly dzien mam fascykulacje to tu to tam a to usta a to palec a to noga a to brzuch etc. Masakra jak wyladowania elektryczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze cala ta podroz, na lotnisko z bagazami, potem smaolot - to tez mnie przeraza.

 

No dla mnie od czasu ataków paniki i tych wszystkich nerwicowych jazd podróż samolotem nie była już przyjemnością. Zawsze uwielbiałam latać.. teraz myślę tylko o tym, że mam zawroty głowy przy zmianach wysokości, czy nie zrobi mi się zakrzepica przy siedzeniu na tym stołku 3 godziny, czy nogi mi nie spuchły i mam w nich czucie, czy znowu będzie mnie chwiało jak wysiądę i w ogóle chcę już tylko znaleźć się na miejscu. To bardzo przykre, bo jak mówię uwielbiałam niegdyś latać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evvelinka, no wlasnie, dla mnie straszne sa te zmiany wysokosci albo jak skreca. Nawet jak ciemno jest i nic nie widac to ja sie od razu rozgladam w panice, a ludzie inni - to mam wrazenie nawet tego nie zauwazaja!

 

Ja z kolei nigdy nie lubilam latac, bylam pewna, ze nie wsiade nigdy do smaolotu, bo i klaustrofobia, i lek wysokosci. Ale jakos bylam zmuszona dosyc czesto latac mimo wszystko, i w sumie raz chyba z pol roku temu, mialam taki najgorszy lot (ale nie, ze turbulencje czy cos), tylko ja siedzialam 2h w totalnym lęku. Balam sie, ze nie uda mi sie wyjsc z samolotu o wlasnych silach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evvelinka, no wlasnie, dla mnie straszne sa te zmiany wysokosci albo jak skreca. Nawet jak ciemno jest i nic nie widac to ja sie od razu rozgladam w panice, a ludzie inni - to mam wrazenie nawet tego nie zauwazaja!

 

Ja z kolei nigdy nie lubilam latac, bylam pewna, ze nie wsiade nigdy do smaolotu, bo i klaustrofobia, i lek wysokosci. Ale jakos bylam zmuszona dosyc czesto latac mimo wszystko, i w sumie raz chyba z pol roku temu, mialam taki najgorszy lot (ale nie, ze turbulencje czy cos), tylko ja siedzialam 2h w totalnym lęku. Balam sie, ze nie uda mi sie wyjsc z samolotu o wlasnych silach.

 

Zauważają, miewają nawet gorzej niektórzy, bo wymiotują, ale po prostu wiedzą, że to normalne. Ja w porównaniu do tego jak się czułam kiedyś jak byłam zdrowa i leciałam do tego teraz mogę powiedzieć z całą pewnością, że te zawroty odczuwa się 10x bardziej. Nie wiem czemu tak jest. Tak samo po atropinie.. rok temu też dziwnie widziałam i nie przejęłam się tym, teraz masakra.. od razu jazdy, że coś ze mną nie tak.

 

Ja podczas swojego ostatniego lotu też całe 3 godziny byłam w stresie i też się bałam, że nie wstanę i nie będę mogła iść, bo mi nogi zesztywnieją i się zablokują co mi się już ze 2 razy zdarzyło. Jak już wstałam z siedzenia było lepiej, wolnymi krokami szłam do wyjścia, ale od wyjścia jak musiałam szybciej iść masakra.. gdybym nie mogła się przytrzymać mojego chłopaka chyba bym nie wyrobiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evvelinka, no to sluchaj, ja w takim stresie, nie wiedzialam czy wyjde. A lecialam sama i w dodaktu potem musialam isc na pociag i jechac do innego miasta jeszcze (w obcym kraju!), bylam wtedy przerazona. Pamietam ze zanim poszlam po bagaz, poszlam do lazienki i doslownie nie wiedzialam co ja mam robic.... do pociagu ledwo doszlam, takie oslabienie az mi sie wymiotowac chcialo z tej slabosci.

I mysallam tylko, oby do pociagu to potem juz jak dojade to taxowke biore i jakos to bedzie. A ja co.... potem jak dojechalam to nagle uzdrowienie i juz nie taksowki mi byly w glowie, tylko normalnie na autobus poszlam :P I juz wieczorem lepiej bylo.

Ale kolejnego dnia odchorowalam niestety... :-/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fabienka, chodze na terapie juz od dwoch lat, moj psycholog ogolnie kaze mi urealniac swoje leki ale naprawde mi to nie wychodzi, wsparcia w rodzinie nie mam prawie zadnego, wlasciwie siedze sama ze swoimi lękami, zadnych znajomych przyjaciol.. zaczela powracac depresja a ja nie umiem sie pozbierac rycze non stop siedzac w pokoju i o czym nie pomysle to dostaje ataku paniki.

Boje sie ze nie dotrwam do tej matury albo mnie zetnie z nog tuz przed, nie wybacze sobie tego.Planow na zycie nie mam zadnych, poki co to przetrwac. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana, może Cię to niespecjalnie pocieszy, ale ja choć o 10 lat starsza od Ciebie, też nie dorobiłam się w życiu przyjaciół ani znajomych, ale się już do tego przyzwyczaiłam. Całym moim światem jest nauka. Lęki także mam, a jakże i bez wsparcia beznodiazepinami rzadko sobie radzę, ale na zajęcia na studiach staram się chodzić, bo mi sprawiają przyjemność mimo strachu i ciągłego obserwowania się. A tak w ogóle to zmagam się z emetofobią, czyli lękiem przed wymiotami i to on powoduje u mnie ataki paniki. Innych lęków nie mam, ale ten jeden wystarcza, żeby całkowicie zdezorganizować mi życie, bo po pierwsze doszła mi z tego powodu fobia komunikacyjna i boję się gdziekolwiek i czymkolwiek jeździć, więc pozostaje mi walk on foot 8) Po drugie mimo tendencji depresyjnych leków na depresję nie biorę, bo mogą powodować skutki uboczne, wśród których wymienione są wymioty. Jak stoję w kolejce do kasy, to boję się, czy dotrwam itd. itd. Dużo by pisać.

 

A jeżeli chodzi o moją maturę, która była lata świetlne temu, to wtedy co prawda lęków nie miałam, ale za to zmagałam się z nerwicą natręctw, a mimo to udało mi się napisać egzamin i to bardzo dobrze. Po prostu skupiłam się na temacie i nic innego się nie liczyło. Teraz nie wiem, czy byłabym w stanie. W każdym razie życzę Ci powodzenia, odnalezienia swojej drogi, a brakiem znajomych się nie przejmuj - na siłę ich tak nie zdobędziesz ( wiem z doświadczenia ), bo będzie to albo nieszczere albo po prostu wymuszone. Poczekaj cierpliwie, jeżeli będzie Ci dane to poznasz jeszcze fajnych ludzi, choć wiem, że o to niełatwo w dzisiejszym świecie, zwłaszcza jak ma się nerwicę.

 

A teraz skup się na ostatnich powtórkach i pomyśl sobie, ja to będzie fajnie, jak już będzie po wszystkim ;) Postaraj się mieć z tego przyjemność, W końcu maturę pisze się raz ... chyba, że masz w planach poprawkę :roll: , czego oczywiście Ci nie życzę. I nie myśl sobie, ze ja nie mam doła. Chodzę na studia, które zaczęłam już któryś raz z ludźmi 8 lat młodszymi ode mnie.

 

Ściskam Cię serdecznie :D, chociaż się nie znamy. Arasha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×