Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Werty wiesz co? tez tak myslalam. swojego faceta, z ktorym jestem juz prawie 3 lata poznalam (znalismy sie dlugo, ale nigdy bym nie pomyslala, ze z nim bede) wlasnie wtedy gdy mialam atak choroby. wiedzial o wszystkim, ale chcial mi pomoc. to on mnie wyciagal na sile z domu, to on wspieral kiedy plakalam jaka to ja jestem beznadziejna, czemu mnie to spotkalo, to on na mnie krzyczal jak przesadzalam. jest przy mnie mimo moich dziwnych jazd i choc w czasie najgorszych chwil mowie mu, ze moze powinien odejsc, zeby nie musiec tego wszystkiego ogladac i przezywac, on zawsze sie mnie pyta czy na prawde tak chce i czy chce zostac sama? jest ze mna bo mnie kocha taka jaka jestem i caly czas mnie wspiera. nie ukrywam, ze on ma tez pewne problemy - zupelnie inne, ale ma. jest dla mnie przykladem, ze mozna wszystko zmienic jak ma sie jakis cel. czyli WALCZYC, WALCZYC, WALCZYC o wlasne szczescie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez3 tobie sie udaje, podziwiam, naprawde podziwiam i zycze Wam jak najlepiej :D

 

Ale ja nie wierze w to by ktokolwiek chcial ze mna wytrzymymac... Nie wierze nawet w to by ktos mogl mnie pokochac. I nie jest tak, ze ja chcialbym byc kochany i nie dac nic od siebie, wrecz przeciwnie, chce kochac i byc kochanym, lecz czy mam na to szanse?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedy właśnie ta druga osoba może byc lekiem na nasze stany! jak mój chłopak mnie przytula i mówi ze wszytko będzie dobrze to od razu czuje sie lepiej!! tak wiec nie ma co sie zamykac na ludzi bo to miedzy innymi dzieki nim jest lepiej.

Moi wszystcy znajomi wiedza o tym co sie ze mna dzieje , a dzieki temu ze wiedza to nigdy przy nich mi sie to nie przytrafia!! taka chyba auto suegestia.... czy cokolwiek innego, ale działa!! chociaz z drugiej strony (ostatnio sie na tym złapałam) ze jak mojego ukochanego nie ma blisko to automatycznie zaczynam się żle czuc i od razu do glowy przychodza głupie mysli.... ehhh.... taki rodzaj uzaleznienia czy cos??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wierze nawet w to by ktos mogl mnie pokochac. I nie jest tak, ze ja chcialbym byc kochany i nie dac nic od siebie, wrecz przeciwnie, chce kochac i byc kochanym, lecz czy mam na to szanse?

Ja też nie wierze w to by mnie ktoś pokochał... :cry: .,Nie mam szans na miłośc...jestem odrażający,okropny,i całe życie będe sam,bo jak do tej pory nie miałem nikogo,to pewnie póżniej też nikogo nie będe miał :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica no tak, napewno. napewno to napoleon nie zyje. skad mozesz wiedziec co cie w zyciu spotka? ale rozumiem, bo ta choroba wlasnie tak dziala. my juz wiemy co nas moze spotkac i tego unikamy, ale jak wszyscy wiemy nie jest to wyjscie.

 

tez nie wierzylam, ze kogos znajde, ale znalazlam. wczesniej jak mi sie ktos podobal to wolal np. moja kolezanke i na tym sie konczylo. i tak to trwalo, wiec tak na prawde po raz pierwszy mialam kogos w wieku 20 lat i jestem juz 3 lata.

 

milosc trafia nie wiadomo kiedy, nawet jak myslisz, ze jestes okropny, beznadziejny, odrazajacy itd. nie zalamuj sie! moze to jeszcze nie twoj czas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o ja też tak miałam - dokładnie jak inez. Wszystkie moje koleżanki się jakoś "pozwiązkowały" a ja sama i sama. hmm też nie wierzyłam że coś się zmieni, ale gdzieś tam miałam cichą nadzieję i zmieniło się. To już tyle lat. Myślę że warto było poczekać. Ale czasem (często) to myślę - nawet czasem mówię mu - żeby sobie znalazł kogoś mniej popapranego i się nie męczył ze mną bo szkoda mi go. Udaje ze nie słyszy albo puka się w czoło. :mrgreen:

Wy się tak nie załamujcie tym brakiem drugiej połówki. tak jak mówi inez3 - moze to jeszcze nie czas.

Mam dzisiaj znowu! :x podły dzień i spędzam czas na myśleniu jak by było pięknie jakby sie wszystko skończyło więc to będzie wszystko co napisałam. Idę poszukać czegoś co mi pozwoli zapomnieć o tej beznadziei. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darek oby psycholog pomógł ;)

 

faiter spróbuj myśleć o pracy gdzie nie będzie takiego czegoś zamiast się obawiać tej najgorszej opcji... ponoć przyciągasz do siebie to o czym myślisz - nie pytaj dlaczego, jak chcesz to obejrzyj film The Secret - sam na razie to na sobie próbuje, więc pytań nie zadawaj żadnych bo nic prawie o tym nie wiem poza tym co w filmie powiedzieli :P

 

Ale ja nie wierze w to by ktokolwiek chcial ze mna wytrzymymac... Nie wierze nawet w to by ktos mogl mnie pokochac. I nie jest tak, ze ja chcialbym byc kochany i nie dac nic od siebie, wrecz przeciwnie, chce kochac i byc kochanym, lecz czy mam na to szanse?
Ja też nie wierze w to by mnie ktoś pokochał... Crying or Very sad .,Nie mam szans na miłośc...jestem odrażający,okropny,i całe życie będe sam,bo jak do tej pory nie miałem nikogo,to pewnie póżniej też nikogo nie będe miał Crying or Very sad Crying or Very sad

Jedna sprawa... moje poglądy na ten temat chyba ozdrowiały nieco, więc też wam to przekażę. Darek, twój psycholog był zaskoczony, że nie masz dziewczyny... a ja myślę, że to zaskoczenie wynikało z tego, że wyglądasz na kogoś, za kim dziewczyny przepadają - nie pomyślałeś o tym? Werty ty też się od razu nie nastawiaj w jeden sposób.

Powiem Wam jeszcze,że nie spotkałem w życiu dziewczyny która by coś dobrego o moim wyglądzie powiedziała....

Slyszałem tylko te złe opinie o mnie i o moim wyglądzie...

Od kogo? Od tych jak kiedyś któryś z nas nazwał 'plastikowych panienek'? Daruj sobie takie opinie.

Bethi zycze Ci samych gór najwyższych tych gdzie nie grozi upadek

A ja życzę spokojnej równiny bez wybojów i autostrady w kierunku w którym podążasz... (bo w górach nigdy nie wiadomo ;) ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć kochani!

Dziś niestety wszystko wróciło! Dostałam pierwszy poważny atak od dwóch miesięcy! Moje serducho chyba ma już dosyć...

Znowu siedze sama w domu i nawet moje błagania, żeby tata wpadł mnie odwiedzić nic nie zmieniły... Porażka z tą moją rodziną - mąż pracocholik i olewający mnie ojciec...

 

Ja też nie wierze w to by mnie ktoś pokochał

 

No dziękuje ci braciszku że o mnie pamiętasz... Chyba znowu musze porządnie na ciebie nakrzyczeć, żebyś sobie przypomniał, że jesteś moim młodszym braciszkiem i nikt cie nie kocha tak jak ja....

No może jeszcze Piotrek, ale w to już nie wnikam :lol:

Głowa do góry miłość to piękne uczucie, ale zanim nastąpi musisz dużo wycierpieć. Ale masz moje słowo że kiedyś będziesz kochał a co najważniejsze BĘDZIESZ KOCHANY! Twoja księżniczka napewno już gdzieś na ciebie czeka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie w tej chorobie przerazio to, że jak "wypadasz z gry" nie ma cię ze swoimi znajomymi to juz o tobie zapominają nie maja czasu zajrzec, mimo iz mieszkają 10 min z buta od chorej osoby. W tym wypadku mnie. Została jedynie garstka, która wpada ale też nie za często bo praca i inne obowiązki...

 

A dzis? A dzis jest moj pierwszy dzień tu na forum, czytalem od kilku tygodni, w końcu się zarejestrowałem. I jestem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Piotrr

 

Miło, że do nas dołączyłeś.

Mnie też jak zachorowałam wszyscy olali, mimo, iż wcześniej otoczona byłam mnóstwem ludzi. Po miesiącu zostałam zupełnie sama. Ale podczas choroby poznałam ludzi, którzy okazali się prawdziwymi przyjaciółmi i teraz to ja zapomniałm o dawnym towarzystwie. Ci ludzie nie są warci tego by się nimi przejmować. Buziaki na powitanie na forum!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem wściekła :evil: , w okropnym deszczu jechałam do promotorki i okazało się że na marne. Mimo że się ze mną umawiała to oswiadczyłą że nie ma czasu :evil:

 

Ewik 22, Piotrr wszelkie trudne chwile to wieli sprawdzian dla przyjaciół, ale przecież liczy sie jakość a nie ilość, moze to nawet lepiej że osoby które nie są warte naszej przyjaźni znikają

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokladnie, zgadzam sie z tym. u mnie okazalo sie, ze mam wspanialych przyjaciol, ktorzy mimo tego, ze sie od nich odsunelam nie olali mnie i zawsze sie moge do nich zwrocic o pomoc.

 

a ja wlasnie wrocilam od psychologa. wytluscila mi moje dwa problemy: chce byci idealna i to, ze zawsze mysle, ze cos musze a nie ze chce. no oprocz tego chce kontroli nad wszystkim w tym nawet nad swoim samopoczuciem.

 

powiedzil, ze wcale nie jest ze mna tak zle jak mi sie wydaje, bo normalnie funkcjonuje i jezdze do pracy, spotykam sie ze znajomymi (jak chce, a nie "musze sie sprawdzic czy bedzie ok").

 

zaczne nad tym wszystkim pracowac i to mocno. ale mnie to wszystko podbudowalo :). widocznie objawy moje, to co odczuwam to jest znak od mojej psychiki, duszy, ze cos jest nie tak, ze nie robie tak jak powinnam, inaczej JAKBYM CHCIALA. no i byla ze mnie "dumna", ze odkrylam (dzieki wam), ze walcze nie z tym przeciwnikiem co trzeba. Dzięki, że jesteście!!! :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam - CO we mnie jest takiego, że znów mnie TO spotyka...? Może to "wrodzony" syndrom ofiary?

Czego ma mnie nauczyć ta sytuacja? Co mam w sobie zmienić?

Nastawienie zmieniaj. na poztytwne oczywiście. Nawet jak nie jest latwo, z czasem pozytywne myśli przynoszą owoce, poza tym ponoć jest potweirdzone naukowo, że pozytywne myśli mają wielką przewagę nad negat. Więc czemu nie skorzystać? mówię Ci z wlasnego doświadczenia, że zmiany na lepsze przychodzą, jak wymazujemy stary obraz z przeszlości i zastępujemy go nowym, lepszym.

 

No, ale w końcu kiedyś "po nocy przychodzi dzień..."

No jasne ;)

 

 

to on wspieral kiedy plakalam jaka to ja jestem beznadziejna, czemu mnie to spotkalo, to on na mnie krzyczal jak przesadzalam

Ja się bardzo cieszę, że w ciężkim okresie, który na szczęście już za mną, byli przy mnie moi przyjaciele. Teraz wiem, że oni mnie lubią taką jaka jestem, mimo, że ja sama nie jestem do siebie przekonana i mam dużo znaków zapytania.

 

jest dla mnie przykladem, ze mozna wszystko zmienic jak ma sie jakis cel. czyli WALCZYC, WALCZYC, WALCZYC o wlasne szczescie.

:)

Ale ja nie wierze w to by ktokolwiek chcial ze mna wytrzymymac... Nie wierze nawet w to by ktos mogl mnie pokochac. I nie jest tak, ze ja chcialbym byc kochany i nie dac nic od siebie, wrecz przeciwnie, chce kochac i byc kochanym, lecz czy mam na to szanse?

Pytasz czy masz sznse? Oczywiście, że masz. Każdy ją ma! Tylko nie każdy w to wierzy, więc przestań nawet tak myśleć ;) Zalóż już od dzisiaj opcję, że znajdziesz sobie kogoś kogo pokochasz z wzajemnością. A ta opcja się sprawdzi. Tego Ci życzę ;)

 

Nie mam szans na miłośc...jestem odrażający,okropny,i całe życie będe sam

Darek bo zaraz na Ciebie nakrzycze, serio! :evil: Zrozum, że sam sobie to wmawiasz. Wiem, że nie jest latwo zmienić nastawienie do samego siebie- wiem to doskonale. Ale musisz się przestawić na inne tory myślenia, serio. Malymi kroczkami wiesz gdzie możesz dojść. Do takiego momentu, że powiesz: jestem fajny, akceptuję siebie i jest mi ze sobą ok. Tylko przelam się i nie mów, że nie możesz ;)

 

Ja mialam spoko dzionek, a nawet bardziej niż spoko :D To mnie bardzo zmotywowalo. Jak widzę, że jest naprawdę dobrze to mam ochotę dzialać. PS jak dobrze, że już nie ma nauki :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszelkie trudne chwile to wieli sprawdzian dla przyjaciół, ale przecież liczy sie jakość a nie ilość, moze to nawet lepiej że osoby które nie są warte naszej przyjaźni znikają

Najgorsze jest to ze czasem odchodza osoby, ktorych bysmy o to nawt nie podejrzewali! I nagle wielkie zaskoczenie...

Ja w piątek mam jechac na pierszy zabieg akupunktury. Nie wiem jeszcze jak to zrobie bo...bo mam leki i wiem co sie bedzie działo. I już na sama mysl o tym jestem przerazony i zaczyna mi sie robic niedobrze :evil:

 

3mcie sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam - CO we mnie jest takiego, że znów mnie TO spotyka...? Może to "wrodzony" syndrom ofiary?

Być może. Być może tak bardzo oczekujesz wojny, że ludzie to widzą i ją dostajesz.

C'mon faiter, prawdziwy wojownik jest wyluzowany. Pięści zaciskaj dopiero, gdy musisz walczyć.

 

Nie mam szans na miłośc...jestem odrażający,okropny,i całe życie będe sam

Zrozumiesz Ty w końcu, że szukanie szczęścia zaczyna się od zaakceptowania siebie? Długo zamierzasz tak starannie wyszukiwać swoje wady, wypisywać w internecie i czekać, aż ludzie Cię pogłaskają i tym samym potwierdzą, jaki jesteś biedny?

Już Ci pisałem, że Ty nawet dobrą sytuację starasz się zamienić w złą, bo tylko takich oczekujesz.

Jeśli nie zmienisz nastawienia - będzie jak piszesz.

 

 

Kopę lat, nerwusy.

Nie zaglądałem czas jakiś, bo pracuję, a po drugie coraz mniej we mnie nerwicowca. Praca mam fajną, dzięki niej mam rozplanowany dzień, poczucie robienia czegoś konkretnego i możliwość wyładowania energii. W głowie sobie też już poukładałem. Jest ze mną już dobrze. Brakuje mi wciąż kontaktu z ludźmi, ale po 3 latach pieszczenia się z lękami społecznymi nic dziwnego - ale czas to zmieniać.

Układam plany na przyszłość, mam swoją drogę i jestem zadowolony z tego, co osiągam.

 

Pamiętajcie, psychika jest uleczalna!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×