Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich w tym pieknym dniu!! jak do tej pory wsio jest ok, a nastrój nawet bym sie pokusiła o ocene + 10 !!

inez3 z tym myśłeniem ja tez tak mam!! jak jest wszystko ok i "za dobrze" sie czuje zaczynam myslec o tych moich skokach z okna i sprawdzam czy wywola to u mnie lęk czy nie!! czasami nic a czsami tak dlugo mysle az zaczyna mnie swiezbic w zołądku i zaczyna się panika! ciekawe po co to?? może to taki trening samokontroli czy jak?? zeby moze nauczyć sie panowac na d tym....... nie wiem sama.... moja mama to sie smieje ze sama sobie z nudów wywoluje ataki paniki!! :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleks-23 haha, ja tez to czesto slysze :P ej, ale moze cos w tym faktycznie jest... wogole, to tak jak gdzies kiedys ktos napisal na tym forum, ze trzeba zaczac olewac te objawy zwlaszcza fizyczne, czyli np. zaraz zemdleje - no i co z tego? to zemdleje, ktos mi pomoze (ja nigdy w zyciu nie zemdlalam tak na marginesie, chociaz juz milion razy mialam wrazenie, ze tak bedzie), zaraz sie porzygam - no i co z tego? przeciez to normalna ludzka sprawa, serce mi wali - kazdemu czasem wali jak sie zestresuje i to nie znaczy, ze zaraz padnie na zawal... niby to takie latwe a trudne

 

no wlasnie, najgorsze to sa te natretne mysli... gdyby nie one to chyba bylabym najzdrowsza na swiecie, a kiedy tylko czuje sie zle to wszystko inne mi wisi, nic mnie nie interesuje tylko ja i moje objawy, ale jak tak czasem uda mi sie stanac z boku to az mi sie chce samej z siebie smiac...

 

tez sie wlasnie zastanawiam jak to jest z tym wywolywaniem atakow czy zlego samopoczucia, czemu to ma sluzyc??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja somatycznych objawów dosyc długo juz nie miałam, wiec narazie odpukac nie mam na czym trenowąc olewania - i dzieki Bogu!! co do tych mysli cholernych to sie tak własnie zastanawiam czy przypadkiem inni ludzie też takich nie maja i że może to wcale nie choroba?? kurcze juz sie gubię!! znajomi mi mówia , ze to normalne ze ludzie sie zatanawiajaą nad jakimis glupimi rzeczami.......i wyszlo by na to ze 3/4 ma nerwice?? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba zaczac olewac te objawy zwlaszcza fizyczne, czyli np. zaraz zemdleje - no i co z tego? to zemdleje, ktos mi pomoze (ja nigdy w zyciu nie zemdlalam tak na marginesie, chociaz juz milion razy mialam wrazenie, ze tak bedzie), zaraz sie porzygam - no i co z tego? przeciez to normalna ludzka sprawa, serce mi wali - kazdemu czasem wali jak sie zestresuje i to nie znaczy, ze zaraz padnie na zawal... niby to takie latwe a trudne

 

Dokładnie, to trudne, ale możliwe ;) Mi pomaga.

 

aleks-23 mi się wydaje że całkiem sporo osób ma nerwicę a po drugie że problem nie w tym jakie mamy problemy, nad czym się zastanawiamy tylko w natężeniu tego, nieadekwatności

 

Amy Lee cieszę się że wszystko ok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Snae, Amy Lee - kiedy ten traumatyczny okres wam się kończy (sesja :P )?

oprocz nerwicy to jestem meteopatka, wiec cos w tym moze byc, ze pogoda. dodatkowo mam zle wspomnienia z okresem letnim, bo wtedy wszystko sie zaczelo... ale dzisiaj jestem jakos tak padnieta, ze nawet nie mam sily sie denerwowac

To ostatnie mi się podoba najbardziej :mrgreen: A pomyśl tak że możesz się czuć źle w okresie letnim ale wcale nie musisz, bo to może być spowodowane wszystkim innym a nie samą pogodą, którą możesz się naprawdę cieszyć. Co do meteopatii, to wydaje mi się, że to raczej dotyczy tych ponurych, pochmurnych, deszczowych, jesiennych dni, ale może się mylę :roll: .

 

Amy Lee widzę że ... happy end ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba zaczac olewac te objawy zwlaszcza fizyczne, czyli np. zaraz zemdleje - no i co z tego? to zemdleje, ktos mi pomoze (ja nigdy w zyciu nie zemdlalam tak na marginesie, chociaz juz milion razy mialam wrazenie, ze tak bedzie), zaraz sie porzygam - no i co z tego? przeciez to normalna ludzka sprawa

Ja tak się mniej więcej czułam przed koncertem - duży tłum, bardzo duszno (upał/burza) i jednak zdecydowałam się wyjść z tłumu chociaż na trochę niż czekać, aż mnie państwo sanitariusze wyniosą (bo ludzie już mi się zaczynali dziwnie przyglądać, jak próbowałam usiąść na plecaku i łapałam się za głowę).

 

Tygryska, dzięki :smile: Troszekę mnie brzuch boli (ale mniej niż zwykle), upał, duszność i lepkość dokucza jeszcze bardziej, ale u śmiech z pyska nie schodzi :mrgreen:

 

(Oczywiście nałykać się witaminek musiałam i kupić kolejną paczkę wkładek higienicznych. Ciekawe kiedy mi przejdzie? Jak się przestaną w szufladzie mieścić? Muszę jakąś herbatkę kupić).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja nawet doszlam do wniosku dzis, pierwszy raz, ze mi jakos tak nawet ten upal nie przeszkadza... nie wiem, moze zaczynam wracac do siebie powoli?

 

nic mnie dzisiaj nie boli, zmeczenie mi przeszlo i wogole jakos fajnie dzis mi jest...

 

no to wlasnie nalezaloby sie zaczac uczyc :P ale jakos nie mam weny...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:45 pm ]

Piotrek ale ja lubie slonko tylko nie 30 st a 25. bo przy takiej temperaturze ledwo zyje :P ale looz hyhy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam dziś cudowny dzień poprostu jak ze snu jak wyśniony pelnia szczęscią :D:D:D ... powinam zmienic login na w pełni szczesliwa ... tylko gg mi nie chodzi :roll:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie lubi upałów, bo są ogólnie nie naturalne dla naszego organizmu, tak jakbyśmy cały czas łazili zmarźnięci to też by było nam słabo tere fere

 

;D

 

ja osobiście jestem wykończona upałem też, w lipcu przypadł na mnie najgorszy czas rok temu. zmiana leków, nieszczęśliwa miłość XD oraz spadek formy w odchudzaniu, jak głupia byłam zdołowana.

 

ale na początku zakochanej to nawet upał nie przeszkadzał, nic XD

 

jestem w tej chwili w kiepskiej formie fizycznej i duchownej, bo zdylemaciałam do cna i obrosłam w wyrzuty sumienia braki motywacji.

 

nie nawidzę szkoły, co za chu*nia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak w ogóle to lubię jak jest śnieg, wieje północny wiatr, księżyć świeci i wilki wyją

 

tez tak lubię a jeszcze bite dwa miesiace upałów chyba się roztopię :roll:

Ciesze się ze wszystko ok. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, ten upał tez na mnie źle działa.

Poza tym szykując się do obrony jestem odizolowana od ludzi,

doszczętnie.

 

Jestem ja - komputer - książki...zgrabny trójkącik ;)

Z drugiej strony jest to wygodne, bo nie muszę ścierać

się z ludźmi - mieć z nimi bezpośredniego kontaktu...

 

...rany, durnieje już. Zmieniam się w jaskiniowca. Łał.

 

 

~*~

Moja przestrzeń

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez tak lubię a jeszcze bite dwa miesiace upałów chyba się roztopię :roll:

A mnie lipiec i sierpień już jakoś lżej przechodzą niż maj i czerwiec, więc idzie ku dobremu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jevii chyba jaskiniowczynię, czy jakoś tak... :D

Po dzisiejszym dniu już wiem, że nie przeżyję tego lata! Najpierw potworny upał spotęgowany smogiem na śląsku, potem jeszcze potworniejsza burza z pioruno- i gradobiciem! Nie widziałam nawet końca maski samochodu :shock: I zatrzymałam się gdzieś i modliłam się żeby tylko nic mi do dupki nie wjechało. Bo nawet nie widziałam gdzie stałam. Ale jak trochę ulewa zelżała, okazało się, że cała autostrada stoi a drogą płynie rzeka!

Zbuntowałam się i jutro nie jadę na delegację! Nie sądziłam, że tak się będę cieszyć na posiedzenie w biurze :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, a ja dzis sobie tak myslalam, ze moze te nasze ataki wynikaja z checi kontrli nad wszystkim? czy w waszym przypadku (w moim tak) nie bylo tak, ze przed choroba byliscie dobrze zrganizowani, pewni siebie, usmiechnieci itd. i nawet jak sie zdarzyl jakis gorszy moment tosie tym nie przejmowaliscie?

 

ja tak wlasnie sobie staralam przypomniec jak to bylo umnie. bylam szczesliwa, zadowolona, dawalam rade, uczylam sie srednio, ale niezalamywalam sie przez to. i nagle pojawily sie momenty gdy jak bylam sama, bez rodzicow, zaczynalam sie zle czuc i wtedy panika, ze sama sobie nie poradze...

 

najgorsze zaczelo sie, kiedy cos sobie ubzduralam w liceum z historia... teraz juz nie pamietam jak tob ylo, ale zaczelam sie tak panicznie bac odpowiedzi "przy tablicy". natychmiast robilo mi sie slabo i niedobrze, nie moglam spac i choc zawsze bylam obkuta na blache nie moglam, nawet raz wstalam i powiedzialam, ze nie umiem choc umialam. juz prawie wtedy bylam na terapii, ale jakos w koncu sie przemoglam... odpowiedzialam, dostalam 5 i jeszcze uslyszalam, ze kazdy tak powinien odpowiadac...

 

potem wyjazd na oboz w liceum... strach przed autokarem (choroba lokomocyjna). dodam, ze nie bylam jakos specjalnie zzyta z moja klasa dodatkowo wydawalo mi sie, ze wszyscy tam tylko beda chlac itp. itd. i tak sie nakrecilam, ze w zasadzie nie moglam jesc i spac przez 5 dni... co do alkoholu moj tata jest alkoholikiem nie pijacym od wielu lat. nie bylo u mnie patologii, nie bil, nie krzyczal tylko pil i ciezko jakos bylo... wrzucalam go z domu nie raz, nie dwa, zawsze przepraszal i ze nie bedzie. z mama wylewalysmy wodke ze znalezionych butelek

moja mama organizowala kolonie i czesto z nia jezdzilam, raz przyjechal do nas tata i pamietam jeden wieczor kiey mial chyba delirke... nawet powiem szczerze, ze nie pamietam tego dokladnie... potem sie okazalo,zewyladowal w szpitalu i jak mama go odwiedzala to jej nie poznawal. do domu wrocilysmy same, znajomy przyjechal samochodem taty z tamtego miejsca. od tego czasu on nie pije (mialam wtedy jakies 13 lat - teraz 23). moj stosunek do alkoholu jest jaki jest, nie lubie tracic kontroli, nie lubie jak mi sie w glowie zaczyna krecic i robi mi sie niedobrze, wiec jak pije to z umiarem - hehe, jestem ekonomiczna. moze to stad, ze tata pil? moze to stad strach przed wyjazdami, bo tam jemu bylo zle i wyladowal w szpitalu?

kiedys na terapii uslyszalam, ze zostalam obciazona duzym ciezarem, bo wszyscy mi mowili, ze ojciec tak mnie kochal, ze dla mnie przestal pic i przez to ja teraz musze byc najlepsza i najwspanialsza zeby to nie wrocilo (oczywiscie podswiadomie).

 

no, a potem ten moj oboz od ktorego wszystko sie zaczelo... ale o tym juz nie bede pisac, bo to jest w dziale "witam".

 

na obecnej terapii uslyszalam, ze musze wszystko kontrolowac, byc perfekcyjna (nie na wszystkich plaszczyznach zycia), dodatkowo jak cos mi nie lezy i chce sie zbuntowac reaguje wlasnie tak - lekiem...

 

przepraszam, ze tak sie rozpisalam troche nie na temat, ale jakos takmnie naszl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, a ja dzis sobie tak myslalam, ze moze te nasze ataki wynikaja z checi kontrli nad wszystkim? czy w waszym przypadku (w moim tak) nie bylo tak, ze przed choroba byliscie dobrze zrganizowani, pewni siebie, usmiechnieci itd. i nawet jak sie zdarzyl jakis gorszy moment tosie tym nie przejmowaliscie?

U mnie nie było takiego przeskoku. Od wczesnego dzieciństwa się wszystkim przejmowałam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tja, tylko zebym ja umiala to wprowadzic w zycie... dodatkowo wiem, ze powinnam sie odpepowic od rodzicow, np. wyprowadzic sie, ale mam wrazenie, ze bez nich sobie nie poradze, jak cos sie dzieje ze mna to zawsze dzwonie do mamy a to blad o zym dowiedzialam sie na terapii. jak jest dobrze to moze ich nie byc, ale jak zaczynaja mi sie jazdy to jak mala dziewczynka do mamusi... grrr...

 

czasami mam takie mysli, ze o ja zrobie jak ich zabraknie, jak cos sie bedzie dzialo... jak ja sobie poradze...

 

oni wiedza, ze zle postepowali tak mnie trzymajac na smyczy. wiecie, ze ja nigdy ne bylam na takich normalnych wagarach? jak cos to szlam do mamy i mowilam, ze nie chce isc do szkoly, bo cos tam i dostalam usprawiedliwienie...

 

mojamama chciala zebym miala z nia dobr kontakt i mowila jej o wszystkim tak jak kolezance i moze tu troche tez przegiela, bonie mialam nawet zadnych wiekszych tajemnic, w sumieo wszystkim mowilam, radzilam sie jej itd. wszyscy uwazali i uwazaja, ze ona sobie radzi swietnie ze wszystkim, jest zaradna itd. i ja gdzies podswiadomie tez taka chce byc...

 

jakmnie naszlo na zwierzenia :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja lubię upaly. Zawsze jak jest przesadnie gorąco można sobie zaserwować colę albo lody. Wskoczyć do wody albo wziąć zimny prysznic. Ale kocham jak od slońca przestaję myśleć- mój mózg jest rozluźniony i nie ma sily za dużo myśleć, hehe ;)

Mój dzisiejszy dzień: rano: chyba wolalabym się nie urodzić :-| w drodze do szkoly: jakaś chandra mala :? w szkole: jak przyszlam od razu przyszla do mnie trójka moich najlepszych przyjaciól- ich uśmiech, ich obecność- zawsze wplywa na mnie bardzo pozytywnie, kocham ich za to, że są. Uświadamiam sobie jacy są dla mnie ważni. Jesteście super ;) poza tym bylam pozytywnie zaskoczona tym jak ludzie mnie odbierają, jacy są wobec mnie-mimo, że ja żyję swoim życiem (wreszcie zaczynam nim żyć :)) i nie zwracam na nich tak dużej uwagi jak kiedyś oni okazują mi sympatię- czuję się coraz lepiej wśród nich. Ich przyjazne spojrzenia byly milym dodatkiem do dnia. Mimo, że trochę męczyla mnie jedna stara sprawa. Jak tak patrzylam jak się pozytywnie pewna rzecz zmienia myślę sobie: "nie wierzę" a za chwile "uwierz w to, bo to wlaśnie się dzieje".

Tak sobie pomyślalam, że często w naszym życiu jest tak, że boimy się uwierzyć i zaufać temu co nowe. często nie bierzemy pod uwagę innej, lepszej opcji. I to chyba jest jeden z największych blędów, bo decydujących o naszym życiu. Ale to normalne, że trudno nam uwierzyć, że cos może wyglądać tak, jak przeszlość nas pięknie nauczyla, że jest inaczej. I mamy to zakodowane w glowie. Nie wierzymy, że może być inaczej. Świat jest bardzo różnorodny. Nie ma sensu trzymać się starych przekonań, warto otworzyć się na to co nowe. Bo nowe może nas bardzo zaskoczyć, pozytywnie. Moje życie teraz ulega wielkim przemianom, te przemiany to wlaśnie zrywanie z tym co stare i postawienie na to co nowe. Warto otworzyć umysl na nowe, lepsze opcje i nie bać się ich. Bo czemu mialyby się nie urzeczywistnić w naszym życiu? tyle z mojej filozofii na dzisiaj, już Was nie męczę ;) Potem w domq: wyjątkowo kanapki zamiast obiadu, ponad godzina przed mtv, rowerek i net.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inez3 u mnie perfekcjonizm i poczucie kontroli to słowa- klucze

Od jakiegoś czasu to sobie uswiadamiam, próbuję zmienić. Łatwo nie jest ale chyba robię postępy ;) Myślę że Tobie też się uda.

Odcięcie pępowiny- kolejny temat rzeka, parcuję nad tym, pracuję. U mnie relacje z rodzicami wygladają inaczej ale tak czy siak uniezaleznienie się od nich to ciężki orzech do zgryzienia.

 

jevii skąd ja to znam... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, a ja dzis sobie tak myslalam, ze moze te nasze ataki wynikaja z checi kontrli nad wszystkim? czy w waszym przypadku (w moim tak) nie bylo tak, ze przed choroba byliscie dobrze zrganizowani, pewni siebie, usmiechnieci itd. i nawet jak sie zdarzyl jakis gorszy moment tosie tym nie przejmowaliscie?

 

inez3 mozliwe , że masz rację! mi psycholog powiedziala , ze to własnie chęc kontrolowania wszystkiego mnie doprawadza do takiego stanu..... no i uprzyksza zycie innym... bo jak cos nie jest tak jak ja sobie wymysliłam ,załozyłam czy zaplanowalam to odrazu czuje sie źle!! nawet czas pworotu mojego chlopaka do domu musi byc taki jak ja założe a jak sie spóźnia to mnie juz zaczyna telepac........ porażka!!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:54 am ]

cholerka nie wie jak sie robi taka ramke do wstawiania cytatu!! :x

sorka, ma nadzieje ze wiadomo do czego napisałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×