Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

yyyy nie wiem :mrgreen: ona ma się zastanowić, ja mam się zastanowić :D ona chce wiedzieć czy ją na mnie stać :lol:

 

a ja muszę się jeszcze zastanowić czy chcę tą pracę :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj wieczorem po nażarciu się leków przestała mnie boleć głowa, obejrzałam House'a (umiałam się nawet skupić) i się uspokoiłam.

obudziłam się oczywiście zlana potem. po przebudzeniu pierwsza myśl - Wojtek. i koniec spania. szarpanina, przewracanie się z boku na bok. lekki sen, kolejne przebieranki. wymiotuję z tęsknoty.

rano popędziłam na spotkanie w jednej swojej firmie, teraz jestem w drugiej (pracuję teraz w dwóch miejscach powiązanych ze sobą).

ściska mnie w żołądku. znowu mam problemy z żołądkiem. lęk. chęć ucieczki do domu, ale... wiem, że jak wrócę do domu, to może być ciemno, strasznie, czerwono.

nie wytrzymam już. nie wytrzymam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rano ledwo zwleklam się z łozka.Lęk.Trzęslam się cała.Gorący prisznic troche pomógł.Dobrze ,że pakuję sie w auto bo autobusem i tramwajem nie dalabym rady.Samochód to chyba ostatni mój azyl.W pracy lęk.Cięzko.potrzęslam się ze 2 godziny i lyknęlam signopam.Przeszlo ale ciężar w zoładku ..im dalej dzien mijał tym cięzej w zoladku i ta mysl że niedlugo do domu.Nie czuje ostatnio ulgi zwiazanej z powrotem do domu,pewnie dlatego ze juz nawet cieple łózko mnie nie uspokaja.Mama przyszla mi dzis z pomocą jak powiedzialam że się boje.Przywiozla magnez...kochana....zczyścil mnie niemilosiernie.Wieczor...niby spokojnie ale jakos sie nie ekscytuje perspektywa snu bo za cholere nie wiem co mi noc przyniesie.Ostatnio dobry dzien nie musi oznaczac dobrej nocy a dobra noc takiego dnia.Ostatni taki zjazd nerwicowy mialam 2 lata temu chyba 2 tyg to trwalo ale leki mnie wyprowadzily teraz chyba juz 3 tydzien i nic,zeby chociaz tych lepszych chwil nie bylo to nie robilabym sobie nadzieji tylko czekalabym grzecznie na poprawe...sama mysl ze poprawa to jedna wielka niewidoma doprowadza mnie do szału.Tysiace razy w ciagu dnia potrafie sam sie podbudowac i na moment poprawic nastrój by w nastepnych pieciu minutach sama siebie znowu myslami wpedzić w rozpacz.Chce mi sie drzec na caly glos i wyc do ksiezyca.....taki dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studia, KFC, zaliczenia (jako jedyna na roku zaliczyłam, i to na 4 8) ), kolacja na mieście, potem kino z przyjaciółmi. Dopiero wróciłam do domu i siadam do nauki. Miły dzień :smile:

 

p.s. Też się zastanawiam nad dodatkową (kolejną) pracą. Na nocki jako kelnerka w ekskluzywnym lokalu, super zarobki oferują a mam dojście aby tam pracować. Będę chodzić nie przytomna, ale może warto. Jak myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zamiaru odpowiadać na twoje marne prowokacje. Nie wiesz czym się zajmuje kelnerka w lokalu? Nosi drinki. Tańcem zajmuje się striptizerka, to troszkę inna praca i inne stanowisko. Ale skoro ich nie rozróżniasz to twój problem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pinkii, ponoć nie musisz w ogóle sama zarabiać i spokojnie mogłabyś żyć jak pączek w maśle z pensji swojego chłopaka (Twoje słowa), to po cholerę Ci kolejna praca, i to w jakimś nocnym klubie? Dziwne to jest dla mnie i niezrozumiałe...

Powiem szczerze - taka praca byłaby dla mnie degradacją pod każdym względem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie 'night club' tylko lokal z baletami, ale można tam dobrze zarobić bo chodzą tam raczej zamożni ludzie i dają dobre napiwki. Ciężko się tam wkręcić na barmankę czy kelnerkę ale mam dojście, więc się nad tym zastanawiam. Nie muszę pracować ale chcę bo lubię mieć swoje pieniądze (a czym więcej tym lepiej) i chcę zmienić mieszkanie, a samo się nie zarobi. Logiczne. Mogę nie pracować i mieć co mam, a wolę pracować i mieć więcej, i więcej, i więcej... To chyba proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panna_Modliszka, to takie luźne dywagacje na temat, jaki podrzuciła do dyskusji Pinkii :smile:

 

Pinkii dla mnie ponadto niezrozumiałe jest odrzucenie tak intratnej posady, o jakiej mówiłaś w jednym z tematów (praca biurowa, prawie 3 kawałki na rękę na początek) i staranie się o pracę w nocnym klubie... :bezradny:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Night club kojarzy mi się z miejscem gdzie chodzą nagie panie itp, a lokal z baletami to po prostu dyskoteka, balety, jak zwał tak zwał. Dla mnie to różnica.

 

Mi się wydaje że pieniędzy trzeba szukać tam gdzie są, a nie tam gdzie się ma ambicje. Bo ambicje można mieć, ale jak można dorobić tymczasowo (do wakacji) to może warto spróbować się przemęczyć.

Nie pytałam Was co myślicie o pracy kelnerki, tylko czy wg was da się pogodzić codzienną pracę z nockami np trzy razy w tygodniu. Czy za bardzo to wykończy i lepiej dać sobie spokój z tym.

 

To jest robota na kilka miesięcy a nie na całe życie żeby w to ambicje mieszać. Odłożyć trochę kasy na lokatę i koniec z tym, nie będę tyrać na nocki przez kilka lat przecież. Maks do wakacji bo mam inne plany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam się dowiedzieć czy może ktoś stąd kiedyś tak pracował, że szedł na nockę do pracy i potem spał kilka godzin i znowu do pracy albo na studia. Nigdy tak nie próbowałam i nie wiem czego się spodziewać, czy to jest w ogóle możliwe do ogarnięcia na kilka miesięcy. Oczywiście nie muszę, ale każdy woli mieć więcej kasy niż mniej, zawsze się przyda. A i ja ostatnio mam więcej energii, praca mi sprawia przyjemność. Tylko nie wiem czy organizm da radę.

 

 

Ka_Po- interesuj się każdym tylko nie mną, proszę cię. Bo znowu coś źle zapamiętasz i znowu nakłamiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pinkii, ja tak pracowałam przez rok. Da radę. Z tym, że ta praca ma wady i zalety, jak każda z resztą. Czasem jest fajnie, nocka mija jak z bicza strzelił, a czasem najebani ludzie dookoła tak wkurwiają, że masz ochotę rzucić tacą i wyjść.

 

Nie rozumiem tylko na co Ci to z Twoim rzekomym doświadczeniem, umiejętnościami i znajomością wielu języków, o której wspominałaś w innym temacie... Szanuj się. Jeśli myślisz, że to praca kelnerki to łatwy i przyjemny zarobek to się mylisz. To jedna z najbardziej upadlających prac, jakie można wykonywać w tym kraju. Z resztą... Jak spróbujesz to sama się przekonasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pinkii, czego się spodziewać? Pewnie tego, że coś zawalisz - albo studia (co jest prawdopodobne) albo dzienną pracę (co jest bardzo prawdopodobne), albo wszystko na raz (co jest najbardziej prawdopodobne). Ponadto uważam, że opiekując się dziećmi, w tym jednym wymagającym szczególnej troski, powinnaś być wypoczęta i w pełni sił. Ja tam bym nie powierzyła opieki nad swymi dziećmi osobie, która całe noce siedzi w nocnym klubie i nie ma czasu na sen...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka1988- dzięki za konkretną odpowiedź. Moja kumpela robiła w tym lokalu i opowiadała mi że bywały takie nocki, że z napiwkami 400zł zarabiała za 8h pracy. Może nie było super łatwo ale właśnie dobrze tam można zarobić. Na wakacje mam plan poszukać stałej pracy na umowę, ale na razie nie chcę rezygnować z obecnych zajęć. Właśnie mam dojście że mogę tam pracować, ale nie muszę, po prostu został rzucony pomysł w moją stronę i mam się zastanowić. Wiem że mogę oczekiwać więcej, ale jeśli bym miała ta pracować to tylko do wakacji jak skończę studia i będę szukać 'normalnej' pracy. Nie uważam aby praca kelnerki była upadlająca, tym bardziej przy takich zarobkach i na kilka miesięcy.

 

AgnieszkaM- pracowałabym w klubie tylko trzy noce w tygodniu, pewnie często w weekendy jak mam studia. Studiów nie uwalę, teraz mam luz na ostatnim semestrze. Bardziej się obawiam czy jak mi nocka wypadnie przed 'dziećmi' czy dam radę, chociaż do nich mam najczęściej na ok 11 a nockę w tygodniu kończę ok 3-4 nad ranem, to kilka godzin snu jest w sumie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pinkii, zarobki zarobkami, ale gdyby to była restauracja to ok... a w klubach i barach kelnerki i barmanki mają przesrane. Harówa, chamskie uwagi pijanych ludzi, pot leje Ci się po dupie, a szanowni klienci i tak niezadowoleni. Nie mówię, że taka praca nie ma plusów, ale ja bym nie chciała znów pracować w klubie.

A wiem co mówię, bo tak jak wspomniałam sama wykonywałam taką pracę przez rok i mnóstwo moich koleżanek również.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×