Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj byłem z Rodzina na spływie flisacką tratwą po Dunajcu , pełen energii i ogólne było OK .

Dziś ledwo co włóczę bez sił , ospały po ziemi pokonując wszystko z najwyższym oporem . KUUUUUUUUUUUUUUUrwa !

Co za zmiany we łbie się pierdzielą !?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłem z Rodzina na spływie flisacką tratwą po Dunajcu , pełen energii i ogólne było OK .

Dziś ledwo co włóczę bez sił , ospały po ziemi pokonując wszystko z najwyższym oporem . KUUUUUUUUUUUUUUUrwa !

Co za zmiany we łbie się pierdzielą !?

 

-co się okazało ?

wieczorem patrzę , a w pojemniku na leki , które miałem łyknąć z rana cały zestaw niepołkniętyh leków . OT i co .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. Po południu byłam na spacerze na Starym Mieście, dużo ludzi, było wesoło, na betonie stał szlauf z wodą, którą ludzie się chłodzili, wskakiwali pod prysznic, robiłam zdjęcia budynkom i wystawom sklepowym, kupiłam sobie gofra z bitą śmietaną, Coca-colę i ciągle piłam, bardzo chciało mi się pić, gorąco, pot z czoła mi spływał, wycierałam się chusteczkami higienicznymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadal mam zaburzenia myślenia, czy to natłok myśli czy to zmienienie intonacji wewnętrznego głosu, ale nie przeszkadza to na tyle bo mam nad tym częściową kontrolę zresztą nie mam już zbytnych stanów euforycznych, uświadomiłem sobie to jak wracałem dzisiaj ulicą. Ale...

 

Rozmawiałem z logopedką i powiedziała mi że jest naprawdę zdumiona moim postępem. Powiedziała o jakiejś teorii ale nie miała ona sensu jako takiego chyba że dorobimy do tego teorię psychologiczną - że mój zmarły dziadek przekazał mi energię i dzięki temu jest coraz lepiej. Nie jest ona jakimś fanatykiem religijnym swoją drogą. Ale to, o czym ostatnio pisałem i wprowadza mnie w depresję, też powiedziała:

-Patryk, wiesz... Robisz ogromny postęp, naprawdę jest coraz lepiej ale... niektórzy z tego nie wychodzą, a tobie się udaje.

 

2 lata temu myślałem że zostaje mi bezdomność/samobójstwo gdyż zdrowie się nie naprawi, sam się nie zmienię. Szczególnie że po przeczytaniu dziesiątek jak nie setek stron na internecie nie znalazłem opisu, przypadku, osoby takiej jak ja. Obstawiałem że jedyna szansa to nowoczesna turbo terapia. Byłem wtedy zafascynowany futurologią, nowinkami naukowymi i perspektywą przyszłości.

No i zauważałem, że u dużej części osób rzeczy same się naprawiają, ale nie u mnie. Np. osoby z porażeniem mózgowym mają mniejsze napięcie, po wypadkach z urazem głowy zaczynają mówić w pełni poprawnie, chorujący na depresję wychodzą do ludzi. Ale to są historie znane światu. A ja się bałem że nigdy tak się nie stanie. Boję się tylko że to wszystko wróci, ale raczej to uszkodzenie mózgu po porodzie które się samo naprawiło wskutek neuroplastyczności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj pojechałam z mamą do Łazienek. W Łazienkach mama zrobiła mi zdjęcia: m.in. przy pomniku Szopena, przy pomniku Józefa Piłsudskiego, przy Pałacu na wodzie, przy wodzie i gondolach, na gondoli jak płynę gondolą. Potem poszliśmy na lody, zamówiłam trzy kulki: truskawkowe, owoce leśne i tiramisu. Potem następna seria zdjęć. Zrobiłam zdjęcia pawia i wiewiórki. Jak wracaliśmy jeszcze mama kupiła dwa gofry z bitą śmietaną, jeden dla siebie, drugi dla mnie, usiadłyśmy sobie na ławeczce i zjedliśmy gofry z bitą śmietaną. Potem skierowaliśmy się do wyjścia, wracaliśmy tramwajem i autobusem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnimi czasy Nihil (w ramach treningu :P) biega z dupną siekierą i rąbie se drzewa - obrońcom zieleni od razu mówię, że wyrąbuje ich z nieużytków - starej hałdy, co to pół owego "lasku" i tak rozjebały (zapewne rozjebią cały :P) ciężkie maszyny, co żwir jakieś 100 metrów dalej pozyskują, to od nihilowych toporem razów "humanitarniej", a i na węglu w zimie się przyoszczędzi :P

 

Heh, kilka tygodni temu nie chciało mi się iść do fryzjera, to ojebałem się maszynką na 1 mm, więc dalej stosunkowo krótki fryz, a że i zarośnięty, brody regularnie golić się nie chce, cipery mogą spuszczać się, że z tą siekierą, Nihil wygląda niczym Ragnar Lodbrok z "Wikingów" :D

 

[videoyoutube=9YEyuRlSieg][/videoyoutube]

Jako że na jakiś czas Nihil ma dosyć swych bejowskich tripów (m.in. Kraków, Wrocław, województwo opolskie, Częstochowa) ["Do tripów jak do chlania pod CPN - trza mieć zdrowie." - powiedziałby Hobby (hobbyturysta) :D], ten tydzień planuje spędzić jak wyżej :P Ogólnorozwojówka - acz z tym odzyskiwaniem kondycji, wszak nie dla niej samej, a coby cipery dobrze ruchać :P:D Heh, "wszystko dla ciper !" :D;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Post (7.10.2017) Nihila z "Grupy":

 

"Żeby nie było, że Nihil na tripach tylko samych bejów i patusów spotyka :P Wspólny motyw - obcokrajowcy.

 

Namysłów, "Opolski Challenge 2017". Spaceruję po ryneczku, po chwili ukazuje mi się zorganizowana grupa 30 (?) osób z identycznymi zielonymi koszulkami z napisem "GO TOGETHER" :D To zagadałem do jednej sympatycznie wyglądającej cipery (Marysia) o co kaman. Okazało się, że wspólnota zielonoświątkowców (ludzie z Polski, z USA) zjechała się (taki wypad religijno-rekreacyjny) na zaproszenie lokalnego pastora (w dobrych relacjach z władzami miasta - nota bene zwycięzca plebiscytu na człowieka roku Namysłowa - gadała mi Marysia :D). A w tym dniu organizowali taki spontaniczny event dla przypadkowych przechodniów (zostałem obczaić ;)) - świadectwa wiary ("Jezus jest wielki ...", "Jezus Panem ...", "Tylko Jezus Chrystus ..." itp.), ziomkowie z USA po angielsku do mikrofonu, ci z Polski tłumaczyli. Był jeszcze pokaz pantomimy (w sumie zajebisty! :D) - o młodym ziomku zagubionym w tych dobrach doczesnych, przyziemnych rozrywkach - srajfonach, alkoholu, narkotykach, przygodnych relacjach z dupami ... :D Że oglądałem pantomimę z browarkiem w ręku, ta Marysia - dziewczyna z Katowic, też ze wspólnoty zielonoświątkowej (ona tam za tłumaczkę i przewodniczkę dla Amerykanów robiła) - poczuła się, coby mnie nawrócić :D Pytała się, czy chciałbym porozmawiać z Kylerem (z Teksasu), co grał w tym przedstawieniu Jezusa - że barwna postać, świadectwo :D Gadam, że spoko - i tak zawołała Typa, ona zaś za moją osobistą tłumaczkę robiła, bo u mnie z angielskim raczej słabo ;) Z tego co opowiadał Kyler, cierpiał na autyzm, tourette'a, aspergera (na co on nie cierpiał ? :P), był samotny, nie dogadywał się z rówieśnikami, prosił Jezusa o uzdrowienie i któregoś dnia ... jak ręką odjął (wyrywać dupy, pozując na tego religijnego pozytywnego Odkleja [coś jak w s02e19 "Dr. House'a"] ? - może to i sposób :D) :P Pytał się, czy może się za mnie pomodlić (gadałem mu o zaburzeniach psychicznych/neurologicznych - heh, Nihil mu swoim nihilistycznym świadectwem :D), zgodziłem się. Objęliśmy się wszyscy ramionami, on zaczął charyzmatycznie: "Panie, prosimy Cię, uzdrów Marcina, jako i mnie żeś uzdrowił. Wiem, że możesz! Wiem, że Marcin na to zasługuje ..." - polubiłem Odkleja :D Widziałem go jeszcze następnego dnia, już bez "grupowej" koszulki, jak szedł z kolegami rynkiem - przywitałem się, zamieniliśmy parę zdań (tym razem bez tłumaczki Marysi :P), łamanym angielskim pokierowałem ich do pizzerii "Siódme Niebo" (mówił, że wyszli na miasto coś zjeść), co z ichniejszego wi-fi, będąc w Namysłowie, korzystałem (Maków, innych sieciówek tam nie mają - acz chyba jeszcze na Poczcie net ogólnodostępny :P) ;)

 

Katowice, miesiąc: maj - browarkuję sobie na Mariackiej. Spotykam jednego wyczilowanego Typa (Kamil), co gadałem z nim tydzień wcześniej. Postawiłem browarka, pijemy, kminimy co tu dalej robić - mówi: "idziem główną alejką, zaraz coś się urodzi". Spotykamy przy plenerowych ławkach/stolikach obok jednego pubu Azjatkę i jednego ziomka - Kamil zagadał, dosiedliśmy się. Azjatka okazała się laską z Korei Południowej, z typem (wracał z Irlandii z roboty) poznali się tego ranka na lotnisku. Abstrakcyjny motyw - dziewczyna przyjechała do Polski w celach turystycznych, z zamiarem zwiedzenia między innymi obozu w Oświęcimiu - czuła solidarność z Polakami, bo ich swego czasu koncentrowali po obozach Japończycy, a w czasie wojny w sojuszu z Hitlerem ... - miłośniczka historii to była :D Kamil skoczył się do nocnego po od chuja setek wódek smakowych/czystych, Nihil wyciągnął z plecaka Kubusie (na zapitę :P) i żeśmy Koreankę (zapomniałem imienia - choć to typowe, jednosylabowe azjatyckie imię było :D) polskich smaków ... :D Albo najlepsze jak ten ziomek pakieta jarania wyciągnął i uczył Koreankę kręcić blanta :D Wiecie, u nich w Korei strasznie restrykcyjne prawo odnośnie narkotyków, ciężkie więzienia grożą, a tu dupa przyjechała se do Polski, blanty kręci - później żeśmy go wszyscy razem wypalili :D Koreanka nam nawet fotkę-selfika robiła - pewnie jestem na jakimś koreańskim fejsie, hahaha :D Mam nadzieję, że Kim Dzong Un nie przypierdoli im w najbliższym czasie atomówką :P Nad ranem odprowadziliśmy Azjatkę do hotelu - ziomek "od Irlandii" ją tam uprzednio zakwaterował (miał gesta ;)) - tego dnia na Kraków mieli jechać ;) Kamil stracił się jakoś po drodze, ja też kawałek przed hotelem się pożegnałem - coby im nie przeszkadzać - zapowiadało się na konkretne międzynarodowo-międzykulturowe "love story" :D Heh, mówię Wam, abstrakcyjna to była nocka w chuj ;)

 

Hmmm, z Niemcami w tym roku też piłem - Hogą/Hojgą (?) (pracownik niemieckiej firmy robiącej żarówki/lampki do samochodów) i jego kumpelą/podwładną. Z leksza najebany, browarki mi w jednym pubie w Katowicach stawiał :P On twierdził, że znajoma, jego "kumpela od benefitów", dziewczyna z kolei, że jest jebnięty :D Z kolei we Wrocławiu, na Rynku pod parasolkami, z jednymi Słowakami (chyba już pisałem :P) - byli tam we sprawach biznesowych bodajże ;)

 

Aaaaaaaaaaa, z pracownikami IBMu, w tym jedną Ukrainką-Oksaną, we Kato też - co taki Szymon (gadaliśmy o polskiej, narodowo-wolnościowej scenie politycznej i zaprosił na browara do pubu :D) mówił, że IT z niej żadna, ale dupą kręcić potrafi ... :D Mieliśmy iść do Szymona na aftera, Oksana nawet reflektowała (Ukrainki potrafią się bawić :D), ale koleżanka-przyzwoitka Aśka wyperswadowała jej tego pomysła :P Także pożegnaliśmy dziewczyny, wypiliśmy jeszcze po kilka piw u Szymona - w sumie dobre nuty hip-hopowe (Miuosh) zapodawał na stancji, później się najebał i zasnął ... Nihil posłuchał jeszcze trochę Comy (dobrego audio-sprzęta ma ;)), po czym taktownie się ewakuował :P

 

P.S. Angielskiego muszę się w końcu do porządku nauczyć :D Bo tak jak teraz - rozumieć co drugie zdanie i z kontekstu ... - ile można ?! :P"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Post (7.10.2017) Nihila z "Grupy" (2):

 

"Motyw z tygodnia zaraz po majówce.

 

Bujam się wieczorową porą po Mariackiej w Katowicach (z zamiarem domontowania na piwo :D), po chwili podbija do mnie jedna cipera z parasolką z tych od klubu go-go i zaprasza do lokalu - że wejście za free. Mówię jej, że z miłą chęcią bym wpadł, ale bez hajsu jestem, wpadłem na szybko zmontować na browara, a wielkim nietaktem byłoby wejść do nocnego, gapić się na cycki, tyłki tancerek i nawet tego symbolicznego piwa nie zamówić :P Dupa wyciąga z kieszeni 20 zł, daje mi i mówi, żebym wziął i zamówił sobie (ale że obowiązkowo u nich! Że one zwroty hajsu za drinki dostają itd.) tam w go-go to małe piwo (tyle kosztuje). Patrzę na nią zaskoczony: "- no spoko, dzięki :)". Prowadzi mnie do lokalu, przekazuje innej ciperze przy wejściu, gadka: "-Pan pierwszy raz u nas w lokalu ?", przydzielili mi stolik, zamówiłem to piwko za 20 zł (mały Żywiec), siedzę se w tej loży, sączę browar, podziwiam tańczące "topless" laski - wygląda to tak, że po tańcu dziewczyny podbijają do stolików gości i raczą konwersacją, nagabując typów na stawianie im drinków - że nie zamierzałem zamawiać kolejnego piwa (bo i z czego ? :P), uprzedziłem na wstępie, coby się zbytnio nie trudziły, skupiły na bardziej dzianych klientach, pogadałem trochę o swoich "tripach", skomplementowałem ich kunszta artystycznego (Nihil uroczy degenerat ;)), o kobiecych walorach już nie wspominając ... :) Jeden taniec, drugi taniec - załapałem się jeszcze na łączony, co owe cipery (blondynka i ciemnowłosa) we dwie taniały, miziając się, udając lesbijskiego seksa ;) Sączyłem najwolniej jak umiałem tego małego Żywca, no ale ile można pić małe piwo ? :P Gdy podbiła kelnerka (w sumie ona najbardziej mi się podobała :D) z zapytaniem, czy chciałbym coś zamówić, Nihil taktownie odparł, że zaraz zbiera się na busa, dopił piwko, pożegnał się i wyszedł ;) Gadałem jeszcze później trochę z tą laską od parasolki, co mi zafundowała piwo - działa to na tej zasadzie, że dupy muszą wyrobić na nocce normę, przyciągnąć do lokalu daną liczbę klientów, bo jak nie, to tracą premię itd., a że było zaraz po majówce, środek tygodnia, mały traffic, dziewczynie opłacało się wyłożyć 20 zł, zaliczyć normę, po czym odebrać pod koniec tygodnia 100 PLN premii ;)

 

YYYYYYYYYY, teraz Ty opowiedz nam o dziwkach (o tej "czarnej demonicy" z - ... nooo CCCCCCCCCCC mi powiedział no :D ) - BBBBBBBBB na pewno jest ciekawa :D

 

... bo że XXXXXXXXX chuj skurwysyn dziwkarz, wszyscy wiedzą :D ;)"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Post (16.06.2017) Nihila z "Grupy":

 

"Z Zabrza wystartowałem PKP Intercity 5:25. Już miałem otwierać browarka, gdy do przedziału weszła rodzina z dziećmi, po czym matka z córeczką - taktownie, coby nie gorszyć bajtli zrezygnowałem (zawsze pytam współpasażerów, czy nie będą mieli nic przeciwko) - acz zarzuciłem sobie na dobry start 2 mg lorazepamu (jeden znajomek posłał mi trochę stuffu za free) ;) Podróż (standardowo bez biletu :P) do Opola upłynęła na miłej, pełnej uprzejmości rozmowie z rodzicami dzieciaków - ich pociechy pierwszy raz pociągiem, toteż ruchliwe, żywotne były :D Z dworca udałem się na rynek, zarzucając jeszcze jednym mg benzozola. Pod pomnikiem "Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego" zmówiłem "wieczne odpoczywanie racz im dać Panie ..." by następnie zaintonować x3 "Cześć i Chwała Bohaterom !!!" (ludzie się na mnie gapili xD) :D Kolejno szlajałem się po starówce, przy ratuszu, by w prostej linii zajść pod Katedrę Św. Krzyża - akurat zjawiłem się w połowie mszy, więc pomyślałem sobie: "co mi szkodzi ?" i po 10 latach przyjąłem Eucharystię. Po mszy zwiedziłem wnętrze, poczytałem o historii (XV wiek) po czym wszedłem sobie na otaczający katedrę mur i już z niego dokarmiałem gołębie, wpatrywałem się w dorzecze Odry i piłem browarki :D Tam też spotkałem jednego młodego rugbistę z Wrocławia - nie wyglądał, ale mówił, że skrzydłowy, że on bardziej zapierdala po boisku, pokazywał filmiki :D - czekał na swoją dziewczynę, co to miała coś do załatwienia na Uniwersytecie Opolskim - skoczyliśmy na browara ;) Do wieczora tak zarzucałem lorazepam, piłem browarki i szlajałem się po Opolu ;) Przypadkiem zdążyłem na drugą połowę meczu Polska-Rumunia, zamówiłem browarka w takim pubie na świeżym powietrzu. Po meczu zakupiłem jeszcze parę browarków (z myślą, coby wypić je na tym "murku" od katedry - swoją drogą ludzie chamy tam śmiecą, wcześniej miałem reklamówkę, to aż mnie ruszyło i uprzątnąłem tą zajebistą miejscówkę ;)), ale że miałem kurtkę-deszczówkę w plecaku, to dwa piwa butelkowe w dłoniach se niosłem. I gdy tak szedłem rynkiem, zawiesiłem wzrok na takich fajnych laskach (rzecz jasna nie tak kuszących jak nasze undergroundowe sukkuby ;) bez porównania ;)) - jak w piosence Myslovitz-Chłopcy: "patrzył na spódnice dziewczyn, które nie chciałyby go znać" xD - i gdy tak wodziłem za nimi wzrokiem, potknąłem się (9 mg lorazepamu i morze piwka też w jakimś stopniu mogły się do tego przyczynić :P) o wystającą kostkę brukową - lecąc na ryj zdążyłem jedynie pomyśleć "o ku..." - wyjebałem się na te butelki (roztrzaskały się i pocięły twarz :P), co je niosłem :P Przez pierwsze 2 minuty byłem oszołomiony - jacyś ludzie mnie pozbierali. Szybko jednak się ogarnąłem i mówię im (świadom, że nie jestem ubezpieczony - przekładałem, przekładałem, przekładałem wizytę w PUPie (ichniejszy status bezrobotnego = ubezpieczenie), a jak poszedłem, okazało się że od dwóch lat w tym budynku funkcjonuje filia Politechniki Śląskiej, a PUPa przenieśli na Plac Krakowski - to znów przekładałem, przekładałem ... :D), żeby nie wzywali pogotowia, ale ktoś już zadzwonił, bo po paru minutach przyjechali. Z początku oponowałem przed zawiezieniem mnie do szpitala, ale jak pokazali mi w lustrze moją buźkę - mocno rozcięty prawy łuk brwiowy, rozcięty prawy policzek, rozcięta na 3 cm warga, w kurwę krwi, stwierdziłem: "Panowie Ratownicy, niech Wam już będzie, jedźmy". W szpitalu (na Witosa) poza szyciem konsekwentnie nie wyrażałem zgody na każde jedne rentgeny, rezonanse, badania diagnostyczne i laboratoryjne - jeszcze by mi tyle hajsu za nie naliczyli, że by mnie kiedy i za długi do pierdla zamknęli, kurwa :D Proponowali, cobym został jeszcze na jednodniową obserwację - ale po ok. 1,5 h od przybycia, wypisałem się na własne żądanie. Przed szyciem był śmieszny motyw, bo leże na tej kozetce, chirurg sobie gdzieś poszedł, to wstałem, otworzyłem swój plecak i przyjebałem se 2 mg lorazepamu, coby przyjemniej było - wraca doktor "Czemu Pan wstaje ? zaraz Pana będziemy szyć !", to mówię mu, że mnie suszyło (z tym Kubusiem w ręku :D) i że soku się musiałem napić :D Po szyciu, wypisie przypiąłem sobie plecak takim zapięciem do roweru (suwaki na kłódeczkę) do krzesła w poczekalni SORu i tak drzemałem tam im do rana :D Jakoś po 6 wróciłem busem do centrum, zorganizowałem sobie wodę utlenioną, gaziki (na wypisie sugerowali przemywać octeniseptem - ale dopiero jak wróciłem do domu zakupiłem :P NNNNNNNNNNNN, woda utleniona też dawała radę, co nie ? Pytałem się nawet jednej aptekarki - mówiła, że porównywalne działanie ;)) i kontynuowałem tripa :D Zgadałem się z jednym grajkiem ulicznym, typ z hyperreala, poczęstowałem piwkiem, lorazepamem i obiadkiem domowym z pojemnika próżniowego (schaboszczak z ziemniaczkami ;)), kolejno trochę pograliśmy i pośpiewaliśmy (znaczy bardziej on ;)), by za jakiś czas udać się do znanego mu pubu muzycznego - tam piliśmy piwko i zarzucaliśmy klorazepan (inksze benzo - "lorki" mi się skończyły :P), gadaliśmy "o tym i o tamtym" (mam namiary, wpadnę jutro raz jeszcze do Opola - muszę z nim jeden biznes ugadać ;)). Po tym jak się pożegnaliśmy, udałem się do poczekalni na dworzec PKP, coby uciąć sobie kilkugodzinną drzemkę (patent z zapięciem - głowa oparta o plecak - rozłożony po długości ławeczki ;)) - chyba nawet dłużej spałem, parę razy ochroniarz Łukasz (plakietkę miał :D) mnie upominał, aż w końcu zasugerował mi (grzecznie), cobym poszedł do kasy kupić bilet - kulturalnie odpowiedziałem "oczywiście, Panie Łukaszu" i już prawie wyspany udałem się z powrotem na rynek - montowałem hajs na browarki, by udając się nad Odrę, sączyć je i zarzucać klorazepanem ;) Zajebisty deptak tam mają - cipery biegają, joggingują, na rowerach po ścieżkach dla cyklistów se jeżdżą ;) A i Most Piastowski nocą przepiękny - cały podświetlany na niebiesko (VVVVVVVVVVVVV, spodobałaby Ci się miejscówka ;)) - emanujący tą poświatą na dorzecze ;) Śmiałem się do siebie, że zrobię na szybko tratwę i popłynę z prądem do Wrocławia (po psychodeliku może i bym zrealizował :D) - w sumie patent żeglarski jest, uprawnienia do żeglugi śródlądowej niby są :D Spotkałem tam jeszcze dwóch ziomków, o jaraniu gadaliśmy, akurat hasz mieli, zaproponowałem że postawię im po browarku, oni mnie poczęstują lufką - i tak sobie pod koniec wyprawy z nimi na osiedlu jarałem (ale strasznie mnie stoned'uje THC - już któryś raz z rzędu - chyba sobie daruję używkę :P) - pożegnałem się, wróciłem na dworzec PKP i tym razem przez Kędzierzyn-Koźle (wcześniej Strzelce Opolskie) - zawsze w drodze powrotnej mam pecha, że mnie konduktor raz czy dwa wyprosi - tam chyba też kimałem 1-2 h czekając na pociąg do Gliwic - z Gliwic do Zabrza już na lajcie busikiem - takim co to prawie pod mój blok podjeżdża (400 m) ;)

 

Generalnie jestem zadowolony z wypadu (YYYYYYYYYYYYYYYY], miałaś rację z tym Opolem, że spoko ;)) - a że ryj pocięty ? (Ha, chwilowo wyglądam jak postać z mojego avka - Bezimienny z kultowej cRPG "Planescape: Torment" :D Ale fakt, cud że oka nie straciłem od tego szkła - czyżby Eucharystia ? ;)) - dziewczynom ponoć podobają się blizny u facetów, jak uważacie ? ;) Trza wymyślić jakąś historyjkę ..., że było ich trzech, a Nihil ten błędny rycerz w obronie niewiasty ... :D Chociaż kiedyś autentycznie był motyw, że dwóch koksików-patolsów chciało na siłę wlewać wódę pewnej dziewczynie, niby też i mojej znajomej (za czasów ogólniaka to było, jeszcze na początku "rozkurwu", zdarzało mi się chlać z lokalną "elytą" :P), ona nie chciała pić - w wiadomym celu chcieli ją najebać :P To się Nihil wtrącił - co prawda blizna na nosie i lekko skrzywiona przegroda nosowa pozostała mu do teraz, acz wykorzystać laski nie wykorzystali - no ale to już inna opowieść ... ;)

 

(...)

 

P.S. Zdjęcia z neta - aczkolwiek w realu wygląda to jeszcze zajebiściej ;)"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Post (7.10.2017) Nihila z "Grupy" (3):

 

"Motyw z lipca, gdy to parę tygodni po "opolskich wojażach", chodziłem we Zabrzu po przychodniach i szpitalach upraszać się o łaskawe (NFZ - terminy na za 2 tyg. :P) zdjęcie szwów z mej buźki :P

 

Wbijam kolejny raz na szpital (3-Maja), powiedzieli, żebym się zapytał dyżurnych chirurgów - że zajęci operacjami, to czekam na korytarzu - ale w dobrych klimatach, bo już na wejściu słyszę nutę: Dżem-Sen o Victorii - ochroniarz/windowy zapodawał sobie z telefonu - toteż zagadałem do Typa, spropsowałem muzę ;) Czekam cierpliwie, czekam [jedne wyczilowane pielęgniarki miały ze mnie bekę, bo pomyliłem jedną z nich, asystującą przy operacjach, z panią chirurg (co koło mnie przechodziły to: "Zapraszamy Pana, Pani Chirurg zaraz Panu zdejmie szwy" :P) :D], w pewnym momencie obok mnie pielęgniarki wiozą na zabieg (śliczną z buzi) młodą dziewczynę - na w pół zapłakaną: "- Boję się! Ale ja się boję ... !". Mówię do niej (czekali na windę): "- Nie bój się. Jesteś w rękach specjalistów." . Ona do mnie "- Pan doktor ?" - ładnie już musieli ją anestezjolodzy naćpać, że Nihila z lekarzem pomyliła :P Odpowiedziałem ciepłym głosem, że nie ..., w tym samym czasie po schodach wszedł na oko jej chłopak, ucałował ją w czoło, po czym pojechała windą. Wymieniliśmy się z jej facetem spojrzeniem (nawet nie pytałem - widać było po jego minie, że z laską coś poważnego ...), po czym wrócił tymi samymi schodami ...

 

Ehhh, ładne dziewczyny nie powinny cierpieć - znaczy, ogólnie dziewczyny nie powinny cierpieć, ale te ładne ...

 

... - a szwów mi koniec końców nie zdjęli, dwa dni jeszcze chodziłem (mogłem sobie samemu zdjąć, jak to radził mi poznany dwa dni wcześniej na izbie przyjęć jeden student stomatologii - po zolpidemie sobie łapę rozwalił, w ogóle częstował zolpi, jakimś syntetycznym kanna - nie pamiętam jak do domu wróciłem :P) po wszelakich placówkach medycznych :P"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×