Skocz do zawartości
Nerwica.com

Okazało się że to nie choroba psychiczna..


Gość wiolkas6

Rekomendowane odpowiedzi

Po prostu mam dystans do siebie.. I dlatego się tak nazywam:) A nie miałam zamirau nikogo obrazić. Niedawno Pani neurolog zasugerowała mi że mogłam się nabawić SM z napiętego trybu życia. Pewnie ma rację, mój organizm był już tak przeciążony że już ledwo chodziłam. Nie miałam odskoczni i zachorowałam. Teraz musże się pilnować i uważać na swoje zdrowie, bo doktor powiedziała że SM będzie postępować piorunująco jeśli moje życie się nie zmieni. A najgorsze jest to że nie umiem wyjść z pewnych nawyków i depresji. Ciężko mi jest funkcjonować, ale jakoś powoli zmierza ku dobremu.:)) Wzięłam się w garść i nie przejmuję się tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy nerwica to choroba psychiczna?

Niech mi ktoś wyjaśni czy nerwica to choroba psychiczna? Mój psycholog powiedział że nie jestem chora psychicznie i mam mu zaufać w tym co mówi (nie podważam tej wypowiedzi). Mówi że nn to nie choroba a zaburzenie emocji. Aczkolwiek w internecie czytam wiele odwrotnych opinii. Strasznie boję się że jestem chora psychicznie i te myśli nie dają mi spokoju. W końcu te myśli o różnej natrętnej tematyce sprawiają że momentami tak się czuję, bo jak to inaczej wytłumaczyć...

Czy ktoś ma pewne info w tej sprawie?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie jest choroba psychiczna, tylko zaburzenie emocjonalne. wydaje mi się, ze człowiek chory psychicznie nie racjonalizuje własnych objawów, traktuje je jako coś normalnego, a np. w nerwicy kontrastowej, którą ja mam, wiemy, że myśli te nie są nasze i nigdy ich nie zrealizujemy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Zburzenia" czy "choroby" to tylko kwestia nazewnictwa, kiedyś było tak że zaburzenia to było to co miało przyczyny emocjonalne a nie fizyczne np. wszelkiego rodzaju nerwice/fobie itd.... natomiast chorobą psychiczną określało się to co ma przyczyny fizyczne czyli zaburzenia czynnościowe w funkcjonowaniu mózgu. Depresje są różne mogą być depresje neurotyczne których przyczyna jest związana ze środowiskiem, traumatycznymi przeżyciami itd. oraz depresje których przyczyną jest nieprawidłowy poziom (za niski) neuroprzekaźników serotoniny i noradrenaliny. Tak naprawdę choroby/zaburzenia psychiczne są tak naprawdę tylko zbiorem objawów a faktyczne przyczyny nie są do końca poznane i tak naprawdę przyczyny mogą być różne. Podejrzewa się że:

 

Depresja to za niski poziom serotoniny i noradrenaliny,

 

Choroba afektywna dwubiegunowa objawia się tym że w trakcie choroby występują stany maniakalne (zbyt dużo serotoniny i noradrenaliny) oraz stany depresyjne (j/w).

 

Schizofrenia zbyt wysoki poziom dopaminy, w przeciwieństwie do choroby Parkinsona w przebiegu której poziom dopaminy jest zbyt niski, zdaża się że u chorych leczonych na schizofrenie występują objawy parkinsonizmu i na odwrót.

 

To były przykłady chorób/zaburzeń które mają podłoże organiczne, a teraz przytoczę to co ma przyczyny nie organicznem, nie będę się rozpisywał na ich temat a zainteresowanych odsyłam do wikipedii lub innych portali:

 

Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (nerwica natręctw), cała gama zaburzeń osobowości, zaburzenia schizoafektywne.

 

Aby zrozumieć o co chodzi w tej całej psychiatrii tak od kuchni to niestety trzeba się baaaardzo dużo naczytać i lekturę polecam zacząć od anatomii i fizjologii mózgu bo bez tego ani rusz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co to za różnica, czy ktoś jest chory psychicznie czy zaburzony. To wtedy tylko zaburzony ma się czuć lepszy, bo nie jest w chorobie? To krzywdzące trochę.

Choroby są jedne i fizyczne i psychiczne. Czlowiek chory psychicznie nie powinien czuć sie gorszy dlatego, że dookola panuje uznanie, że jest 'wariatem'. To tylko głupie ludzkie myślenie. I choroby też wymyślili ludzie i ich nazwy też. Dlatego nie identyfikujmy się tak bardzo z chorobami, z zaburzeniami i z tym wszystkim. To jest obok nas,

pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, wydaje mi się że klasyfikując chorobę/zaburzenia wg. tego co wcześniej napisałem to nad chorobą jest łatwiej zapanować bo wystarczy farmakoterapia zazwyczaj aby psychozy ustąpiły natomiast z zaburzeniami trzeba praktycznie walczyć samemu. Tak czy owak psychiatra to nie wstyd ale ludzie chorzy/zaburzeni są często o wiele bardziej wartościowi niż ci "zdrowi" a skąd to wiem? A stąd że jakieś pół roku temu miałem lekkie załamanie psychicznie i w związku z tym przebywałem 3 miesiące na Dziennym Oddziele psychiatrycznym w szpitalu (dziennym tzn. że tylko przez godzin dziennie tam byłem a potem do domku) i ludzie których tam poznałem byli wspaniali mimo że mieli najróżniejsze choroby/zaburzenia np. schizofrenie, choroby afektywne dwubiegunowe itd.... to muszę powiedzieć że na 40 osobową grupę to może były ze 2 osoby które można było nazwać "wariatami" i to też tylko jak nastąpiło zaostrzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niby tak... wiem o co chodzi. Tzn. co do tych ludzi 'chorych'. Po prostu oni są bardziej wrażliwi. I ci zaburzeni i ci chorzy, nieważne juz to nazewnictwo. Ale i tak źle się teraz czuję to pisząc, bo to tak jakby 'normalni' ludzie byli niegodni czegoś tam.

 

Wszyscy ludzie powiedzmy, że są ok. Tzn. po prostu są, jeszcze nie dojrzeli do tej wrażliwości, czy może nigdy jej nie nabyją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tzn. co do tych ludzi 'chorych'. Po prostu oni są bardziej wrażliwi.

Niekoniecznie, czasem po prostu więcej przeżyli i bardziej ich to zraniło.

A czasami mieli pecha i się urodzili ze złymi genami.

 

A co to za różnica, czy ktoś jest chory psychicznie czy zaburzony. To wtedy tylko zaburzony ma się czuć lepszy, bo nie jest w chorobie? To krzywdzące trochę.

Dokładnie, to tylko nazewnictwo.

To tak jak jest fizyczna choroba i schorzenie. Wielka różnica... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie :D

Jak jedną dziewczynę rzucił chłopak a druga została zgwałcona i pobita to ta druga będzie miała traumę, chociaż nie musi być wcale wrażliwsza niż ta pierwsza. Po prostu przeżyła coś o wiele bardziej bolesnego, raniącego dla psychiki.

 

Jak dwie dziewczyny rzucili ich faceci, a jedna z nich wpadła w depresję, to ta jedna pewnie jest nadwrażliwa czy tam wrażliwsza.

 

Chodzi mi o to, że ktoś może mieć psychikę twardą jak betonowy kloc, ale jak go się naciśnie dość mocno, to w końcu pęknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, to takie życiowe.

 

Ja w sumie nie pomyślałam teraz o zdarzeniach tylko o predyspozycjach bardziej. Czyli, że ktoś ma dobre życie - patrząc życiowo/zdarzeniowo, a i tak dotyka go ból istnienia.

 

Co do podanych przykładów - tak, to prawda. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja wam mówię po tak długiej przerwie że stres może powodować sm bo pod wpływem stresu przekształca się gen ( modyfikuje) i tworzy się inny gen który może wywoływać takie choroby. Nawet zwykły katar może powodować modyfikację naszego genu w ten inny i wtedy tworzy się taki gen którego nasz organizm nie rozpoznaje to powiedziała moja pani neurolog

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skorzystam z tego, ze temat nie został zamknięty. Od pewnego czasu sam borykam się z zaburzeniami depresyjno lękowymi pod postacią somatyczną. Śledzę fora i portale, które ku mojemu zdziwieniu wypełnione są bzdurami po brzegi. W związku z tym OSTRZEGAM WSZYSKICH KTÓRZY TRAFILI TU OD DOKTORA GOOGLE - nie ma czegoś takiego jak przewlekła borelioza. Jest to pseudomedyczna bzdura nie ustępująca w groteskowości leczeniu raka za pomocą witaminy C. Internet pełen jest wyznawców ILADS, który biednych ludzi z problemami psychosomatycznymi, SM czy nawet SLA(sic! - bestialstwo) mamią wizją uzdrowienia z „borelki” (skąd inąd nawet to określenie używane głównie przez szarlatanów nie jest rzucane bezcelowo - ma uautentycznic ich rzekome doświadczenie w „leczeniu” i obycie z pacjentami) toksycznymi dawkami antybiotyków. Badania zlecane przez tych oszustów - np. PCR - moga pochwalić się wykrywalnością choroby na poziomie 50-60% i podobna ilością fałszywych pozytywów. Koszty leczenia takiej „choroby” często puszczają „chorych” z torbami, tymczasem jeden z lekarzy ILADS u mnie w mieście mieszka i wozi się jak panisko, wszystko z kasy wycenionej od oszukanych ludzi. Znam dwie osoby które rzeczywiście chorowały na borelioze i wyleczono je kilkutygodniowa kuracja antybiotykowa. Po kuracji czuli się świetnie - objawy jak ręka odjął. Obaj koledzy mieli rumienia po ugryzieniu. Tymczasem koleżanka leczona z nibyboreliozy metodą ILADS nie miała rumienia, diagnozy dokonała sama i zanecona mnogością internetowych nawoływaczy od razu udała się do polecanego oszusta. Po 1,5 roku faszerowania się antybiotykami zrezygnowała z dalszego leczenia, ponieważ czuła się dobrze. Na ostatniej wizycie lekarz w popłochu starał się wszystkimi siłami udowodnić jej, ze dalej jest chora i on zleca dodatkowe badania. Nie skorzystała. Od 5 lat nie pamięta o „borelce”, niestety w wyniku długotrwałego    przyjmowania antybiotyków ma uszkodzona wątrobę, alkoholu np nie może pic w ogóle (lampka wina max). Tu diagnoza postawiona była przez prawdziwego lekarza na prawdziwym badaniu. Wnioski wyciągnijcie sami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×