Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć ludzie. Przeczytajcie to przynajmniej


siwy100

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

Znalazłem to forum i pomyślałem że może tu znajdę jakąś pomoc ale szczerze mówiąc nie liczę na zbyt wiele. Spytacie dlaczego? Bo zbyt wiele razy już liczyłem na coś co nigdy się nie wydarzyło. Ale cóż i ślepej kurze czasem ziarenko się trafi więc czego nie miał bym podzielić się z wami moją beznadzieją w końcu po to chyba jest to forum.

Głównym moim problemem jest samotność która wpędza (albo już wpędziła) mnie w depresję. W moim życiu nie było zbyt wiele dziewczyn chociaż podobno jestem przystojny. Mówię podobno bo zawsze słyszałem to od ciotek lub znajomych mojej matki. Generalnie od kobiet duuużo starszych. W gimnazjum poznałem pierwszą dziewczynę która wywarła na mnie pierwszy raz takie szczególne wrażenie. Patrzyłem na nią i coś czego nie moglem opisać ją wyróżniało. Niestety nigdy wygadany nie bylem a w towarzystwie średnio sobie radziłem i radzę. Długo się zastawiałem i zdąrzylem tylko raz z nią zatańczyć i zrobić z siebie idiotę bo od razu przytuliłem ją jakby była moja. Nie powiedziałem jej jak jest bo brak było mi odwagi gdy widziałem jej charakterystyczne spojrzenie którego wtedy nie rozumiałem. Po zakończeniu roku szkolnego musiała zmienić szkołę bo jej rodzina się przeprowadzała i już jej więcej nie widziałem. Byłem gówniarzem i jakoś szybko o niej zapomniałem. Potem nadszedł czas technikum ale że było męskie to przez 4 lata nie poznałem żadnej dziewczyny. Okazje może i były ale gdzieś po drodze zacząłem myśleć że dlaczego w sumie miały by się mną interesować (nie umiem tego jakoś opisać, wtedy zdałem sobie sprawę ze swojej samotności). Oczywiście nadszedł czas studniówki i był problem ale zaprosiłem koleżankę którą znałem jeszcze z gimnazjum ale wtedy jej nie dostrzegałem. Po tych kilku latach zmieniła się bardzo i znowu poczułem to coś co sprawiało że chciałem z nią być. tym razem jednak było to dużo bardziej silniejsze. Jednak o ile zaproszenie przyjęła to nie bardzo chciała się ze mną spotykać nie wiem dlaczego. Na studniówce chciałem jej powiedzieć że cos do niej poczułem ale znowu zobaczyłem to spojrzenie. Chociaż była to zupełnie inna osoba to wyraz twarzy i oczu był ten sam jakby wiedziała co chcę powiedzieć i w myślach błagała mnie abym tego nie robił. I znów się spociłem i nie dałem rady. Po studniówce kontakt mi się z nią zerwał a jakiś czas później dowiedziałem się że znalazła chłopaka. Wtedy zacząłem zastanawiać się co ze mną nie tak. Żałowałem że nie spróbowałem i tak naprawdę nie dowiem się co by było gdyby... Ciężko mi było bo prawie rok roztrząsałem tą sprawę i nie dawało mi to spokoju. Sądziłem że gdyby tylko się odważyć to może coś by się zmieniło w moim życiu. Tak bardzo chciałem z nią być a nie dało się już nic zrobić. Brak kontaktu z nią sprawił że jednak zaakceptowałem sytuację. Postanowiłem że jeśli spotkam następną wyjątkową osobę to w końcu się odważę. I zgadnijcie co? Znów poznałem cud dziewczynę. Nie od razu jednak dostrzegłem jej wyjątkowość. To narastało z czasem aż w końcu się zakochałem. Mimo że widziałem że mnie lubi to miałem wielki problem żeby jej powiedzieć jak jest wspaniała i że stała się dla mnie kimś wyjątkowym. Wierzcie lub nie ale dwa lata potrwało zanim odważyłem się o wszystkim powiedzieć. dlaczego tak długo? Bo bałem się że powie "sory ale nie" tak bardzo się tego bałem że n ie byłem w stanie wydusić z siebie słowa gdy byliśmy sami. Aż w końcu nadszedł ten dzień a w zasadzie wieczór. byliśmy ja, ona i nasza koleżanka (to połowa naszej paczki ze studiów) w barze na karaoke. Po kilku piwach (ale z umiarem) coś się obie pokłóciły. Obiekt moich westchnień wybiegl z baru. Ja poszedłem za nią porozmawiać co się stało bo wiem że obie są dobrymi kumpelkami. Tak się złożyło że przytuliłem ją do siebie a ona do mnie. I staliśmy tak. T było jak spełnienie marzeń dla mnie. Uznałem że to ten moment. Popatrzyłem na nią i znów to spojrzenie jakby przeczuwała co chce powiedzieć. Dałem radę powiedziałem i co? I pstro. Tego wieczora przytulaliśmy się ale nie była szczęśliwa. Na drugi dzień gdy emocje opadły powiedziała mi że "nie" bo ona (w skrócie) woli mojego kolegę. To było jakby ktoś mi dal pałą w łeb. Po tym wieczorze były jeszcze dwa kiedy myślałem że jest moja ale na drugi dzień słyszałem zawsze to samo. Drgnęło coś kiedy pokazałem jej moje wiersze ale tylko na jeden wieczór. Nadeszły wakacje, wszystko ucichło. Gdy się zaczął nowy rok akademicki już nie umiałem się z nią porozumieć. Zaczęła mnie ogarniać złość i depresja którą starałem się maskować przed nią. Jednak z czasem nie miałem siły. Teraz gdy ją widzę ogarnia mnie taka depresja że czasem mam ochotę skoczyć z mostu. Nie rozmawia ze mną jakbym nie istniał. Niestety nie mogę zerwać z nią kontaktu bo razem studiujemy i muszę się z nią widywać. Na domiar złego zaczął się nią interesować jeden z kumpli na roku (nie ten o którym mi mówiła) i widzę że ona darzy go wzajemną sympatią. Dowiedziałem się od niej też że gdyby nie alkohol to wieczory które uważałem za najwspanialsze w życiu nigdy by się nie wydarzyły.

I co mam teraz zrobić skoro wiem że to najprawdopodobniej miłość mojego życia? Nie mogę jej już przytulić i nawet nie mogę zobaczyć jej uśmiechu. Od kiedy powiedziała mi że nic z tego nie mogę przestać o tym myśleć. Rano i wieczorem samo to napływa do głowy. Boję się że mimo iż nie chcę to w końcu nie wytrzymam i pójdę na ten most. To tak boli kiedy na nią patrzę że nie mogę tego opisać. Nie chce mi się uczyć a wszystko co lubiłem robić teraz w ogóle nie sprawia mi przyjemności a nawet męczy. Nie mam nikogo kto by mi przyniósł jakąś ulgę dlatego napisałem to wszystko tu.

To wszystko sprawia że zaczynam myśleć że nie ma dziewczyny dla mnie a nawet jeśli to cala ta historia sprawiła że jestem ponurakiem któremu już na niczym nie zależy. Wiem że sam z tego nie wyjdę bo nie mam drugiej osoby która by mi pomogła. Bo du..y z takim życiem.

 

Za dużo się rozpisałem chyba jestem grafomanem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh relacje z matką mam normalne. Wiadomo czasem się pokłócimy ale nie ma takiej rodziny żeby wszyscy super-zgodni byli ze sobą. A bratowe siostry ciotki itp lubią mnie. Szczególnie bratowe :D i dziwią się czemu nie mam jeszcze dziewczyny. Cóż nigdy nie umiałem nawiązać bliższych relacji z dziewczyną a jak raz naprawdę spróbowałem odrzucając wszelkie obawy to skończyło się jak się skończyło.

Słyszałem/widziałem gdzieś takie słowa: "Im bardziej nam na czymś zależy tym bardziej się od tego oddalamy". Niestety to prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj... myślę że jeszcze nie raz się zakochasz... ale wiadomo Ty teraz nie widzisz świata poza nią , potrzebujesz czasu żeby zapomnieć widocznie ona nie była "tą" jedyną , może wybierz się do psychologa wygadasz się powiesz co czujesz co myślisz myślę że to by Ci pomogło troszkę i może zmienił byś myślenie o sobie ;) na pewno nie jesteś ponurakiem , nie jedna osoba boi się wyznać uczucia drugiej i nie jedna też pewnie straciła na to szanse jak Ty albo jak Ty została odrzucona, z czasem o niej zapomnisz, to nie łatwe wiem ;) gdzieś tam na pewno czeka na Ciebie ta odpowiednia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz to jesteście na jednej uczelni więc tak ci szybko nie przejdzie,ale pomyśl skoro ona powiedziała że woli twojego kolegę ,porażka!! co ona jest warta ! z tego co piszesz jesteś spaniałym facetem i bardzo wrażliwym uwierz mi jest mnóstwo dziewczyn które szukają takiej osoby jak ty .Miałam podobną sytuację w swoim życiu nawet wyszłam za mąż za tą osobę z perspektywy lat bardzo tego żałuję ,myślałam że nie będe mogła życ bez niego a okazało się że to ja byłam naiwna .A może poszedł byś do psychologa warto iśc nawet po to aby się wyżalic mi pomogło pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro ona powiedziała że woli twojego kolegę ,porażka!! co ona jest warta !

 

Wow! I na podstawie tych słów dziewczyna została podsumowana i to niezbyt przyjemnie. Chyba dobrze że była szczera a co zrobiła potem to jej sprawa. Przynajmniej wobec siwego100 zachowała się fair.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle że nigdy nie zrobiła nic w kierunku kumpla który niby się jej podobał (mówię niby bo zaczynam myśleć że zwyczajnie zamydliła mi tym oczy). On do tej pory nie ma o niczym pojęcia. Na domiar złego zaczęła się interesować innym o którym mówiła wcześniej że nie jest w jej typie. Macie rację zachowała się fair ale jakoś nie przynosi mi to ulgi. Może jakbym ją znienawidził to było by łatwiej - tyle że nie chce jej nienawidzić mimo wszystko.

myślałem o psychologu ale nie bardzo chce mi się wierzyć że mi pomoże. Na pewno nie chciał bym brać leków na głowie jakiekolwiek by one nie były. Po za tym sama świadomość że słuchał by mnie za pieniądze (jak by nie patrzeć) jakoś mnie nie przekonuje i nie mógł bym się przed nim wygadać.

 

Dzięki za odzew ludziska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Ci powiem tak.

 

1. Na świecie jest według szacunków z 1 stycznia 2009, 6 750 820 000 ludzi. Z czego moim zdaniem 337 541 000 - 675 082 000 kobiet czeka na Ciebie :D Z czego w samej Polsce ileś tam. Jakbyś poznał choć 0,001% z tych 5-10% kobiet, które czeka na Ciebie to zobaczysz, że kobiety są inne niż je teraz malujesz. Tych jedynych z pewnością jest na cały świat kilka jak nie kilkaset czy więcej ;)

 

2. Ja nie miałem dużego doświadczenia z kobietami. Czekałem na tą jedyną i znalazłem. Po ponad 2 latach związek się zakończył. Z jednej strony wiedziałem, że muszę być silny itp. jednak mimo wszystko przeżyłem to silnie... i myślałem, że już nie znajdę takiej dziewczyny. Znalazłem jednak inne. Później znowu miałem przykrą sytuację, którą za bardzo rozpamiętywałem. Teraz potrafię spotykać się z 3 dziewczynami na raz. Oczywiście na etapie wstępnym. Chodzi o to, żeby nie skupiać się tylko na jednej bo wtedy nie masz alternatyw. Oczywiście jak coś już tam poważniejszego się tworzy lub chcę tworzyć to pozostałe kontakty ograniczam do koleżeńskich układów.

 

3. Jeśli kochasz to puść wolno. Jeśli ona uważa, że będzie szczęśliwa z kimś innym to świetnie ;) Ja przyjąłem taką filozofię. Najwyżej to ona będzie żałować. Jest dorosła, jej decyzja.

 

4. Poczytaj poradniki dla facetów. Ja przeczytałem kilka książek, nagrań itp. Teraz nie odzywam się do dziewczyn tak często, nie traktuje ich jak królewny... a one później same się odzywają do mnie ;) Teraz jak skończyłem znajomość z jedną kobietą, która wiedziała, że ja to traktuje jako luźniejszych związek... wiem co to znaczy natarczywość.. pisze, że mnie pragnie, itp itp....

 

 

Oczywiście przemyśl sprawę sam. Ja miałem negatywne nastawienie na pewne porady. Jednak zdecydowałem niektóre sprawdzić i okazało się, że są dobre.

 

ps. życie i tak jest krótkie więc warto moim zdaniem powalczyć jeszcze ;) Są faceci, którzy zyja bez kobiet i tez maja sie swietnie i sa szczesliwy. A seks? Zawsze mozna skorzystac z uslug profesjonalistek ;)

 

-- 11 mar 2011, 09:59 --

 

ps. nie wierz dziewczyną w to co mówią! Serio mówią jedno, a chcą czasem drugie. Zresztą kobiety zmienne są. Ja też nie byłem w typie jednej, ale miałem podobno to coś... na początku całowałem strasznie... a pod koniec związku mega super. W ogóle nie przejmuj się zbyt tym co kobiety Tobie powiedzą. Jedna powie, że całujesz super, druga że tak sobie. Każda po prostu lubi całować się inaczej. Jak będą chciały byś coś zmienił w sobie nie rób tego od razu. Przemyśl sam czy tego chcesz.

 

Problemy rozbij na części

- jak być bardziej towarzyskim/rozgadanym (też to idzie zmienić małymi krokami - nie staniesz się gwiazdą, ale będzie lepiej!)

- jak gadać z dziewczynami, jak je podrywać (pełno poradników!)

- jak być bardziej pewnym siebie (zalecam sport, np. ćwiczenia w domu lub siłownia + porady)

- depresja/nerwica? idź do specjalisty lub poczytaj coś... lub zapomnij skup się na regularnych ćwiczeniach/sporcie i nauce czytaniu poradników i praktyce!

 

-- 11 mar 2011, 10:48 --

 

ps. sorry za byki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

helax wszystko co powiedziałeś jest ok i rozumiem ale myślałem do tej pory że ta jedyna jest jedyna na cały świat. Jeżeli jest tak jak mówisz że "tych jedynych" jest kilkaset to jaki sens jest wiązać się z jedną kobietą? Jestem bliski przekonania że tak naprawdę "miłość" sama w sobie nie może istnieć i cokolwiek znaczyć.

 

Trudno jest się pogodzić z taką stratą tym bardziej że muszę patrzeć kilka razy w tygodniu jak się oddala chociaż stoi obok... ech. Jeszcze 1,5 roku - mam nadzieję że będę się jeszcze nadawać do czegoś po tym czasie. W dzień staram się uporać z tymi myślami ale najgorzej jest wieczorem i nad ranem kiedy mam świadomy sen (tzn. taki że śpię ale wszystko słyszę na około). Samo napływa chociaż nie chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestań o niej myśleć, że była tą jedyną. Spróbuj mniej o niej myśleć i zacznij dostrzegać inne, które się w koło obracają. Nie blokuj się, jesteś młody przecież i możesz wszystko. I wiesz, mówi się też że najbardziej pragniemy tego czego nie możemy mieć. Powodzenia;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siwy100, pytasz jaki jest sens? Hmmm bo ciężko znaleźć dwie "jedyne", które zgodziłyby się na związek 3 osobowy.... i też fajnie mieć po 20 latach fajne wspomnienia z jedną osobą... ale związek to coś o co obie strony muszą dbać... bo nawet to, że spotkają się dwie osoby i będzie wielka miłość na początku nie znaczy, że tak będzie do końca.... jednak kto nie ryzykuje ten nie zyskuje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej ludzie!

Minęło już prawie pół roku od mojego smętnego postu i trochę się u mnie zmieniło o czym chciałbym wam powiedzieć na zakończenie tematu. Otóż sprawa jest krótka: dziewczyna o której pisałem jest MOJĄ DZIEWCZYNĄ!!! I jesteśmy szczęśliwi :) (30-ego poznam jej mamę :D ) Chociaż przyznaję nie było lekko ale z pewnością było warto się pomęczyć.

Z perspektywy czasu wszystko co napisałem teraz zdaje mi się żałosne ale co zrobić? Człowiek robi różne rzeczy gdy jest przybity do samego dołu. Wtedy trochę mi pomogło wygadanie się. Jednak mimo że doceniam Wasz odzew i to że chcieliście mi poradzić jak najlepiej to jednak muszę powiedzieć że Wasze rady okazały się błędne. Zrobiłem po swojemu i dobrze na tym wyszedłem :)

 

I jeszcze jedno dla osób które przeżywają coś podobnego: Nie łamcie się! Kropla drąży skałę. Jeśli jesteście pewni swojego to musicie być cierpliwi i drobnymi kroczkami przeć do celu. Ale uprzedzam że to nie łatwe i dostaje się spazmów, głupich myśli nie można się skupić i nawet piwo nie smakuje. Ale gdy nadejdzie TEN dzień to będzie to coś niesamowitego :D zobaczycie. Bo jak śpiewał Jerzy Stuhr: "Nie ma takiej rury na świeci,e której nie można odetkać" hehe

 

Pozdrawiam wszystkich udzielających się w tym temacie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×