Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

drzewko szczęścia

jednak z tym S, to nie taka prosta sprawa jakby się wydawało. na szczęście.

no ale niestety, tak to jest, że żeby poczuć, że jednak chcę żyć, muszę się targnąć. żeby poczuć, że kogoś kocham, muszę zerwać żeby poczuć, że chcę wrócić, żeby zobaczyć, że na czymś jednak mi zależy, muszę to spieprzyć żeby poczuć wolę walki o naprawienie tego. okropnie męcząca sprawa...

 

Conessa, nie jestem pamiętliwa, zwłaszcza po lamo... po prostu było mi smutno czytając jak się męczyłaś z tym dupkiem więc wryło mi się w pamięć.

heh, znam tą obsesję... najczęściej mija... ale niestety zwykle dopiero gdy się zakochasz w kimś innym.

A poza tym jak się z tym czujesz? lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak odróżnić depresję od borderline, a może nie da się tego zrobić? Obecnie leczę się na depresję, ale po pół roku brania leków, lekarz dosłownie mi nigdy nie powiedział co mi dolega, po prostu bierz pan fluoksetyne i tyle... Tak sobie ostatnio myślę, że borderline idealnie do mnie pasuje.

 

Krótkie info ze strony opisującej border:

 

"Osoby z BPD nie potrafią regulować własnych emocji. Są bardzo wrażliwe, łatwo je zranić. Zdarzenie bez znaczenia dla kogoś innego, dla tej osoby może być katastrofą. Emocje są bardzo intensywne, życie jest pełne dramatów, skrajnych przeżyć. Łatwo się zakochują, łatwo wpadają w zachwyt i entuzjazm. Równie łatwo ogarnia je czarna rozpacz, wściekłość, czy gorzkie upokorzenie. Emocje długo się utrzymują, niejednokrotnie osoba potrzebuje kilku dni, żeby dojść do siebie. Zwykle są świadome tej wrażliwości, podatności na zranienie."

 

W 100% ja - przesadnie wrażliwy, zmieniający pare razy dziennie nastrój - rano dół, za 3 godziny nagle jest świetnie, a za godzinę znowu dół - i tak codziennie. Raz wydaje mi się, że daną osobę uwielbiam, kocham, a za dzień dwa jej nienawidzę. Nie przyjmuje żadnej krytyki, gdyż powoduje to u mnie straszny nastrój. Często stawiam sobie za wysokie cele(to w tym okresie czasu, gdy czuję się świetnie), a potem nie mogę ich spełnić, gdyż sobią ponad moje umiejętności. Sprzecznie emocje, nagłe pojawiające się szczęście i jednocześnie smutek, żal, ciągły stres. Strach przed odrzuceniem, boję się że przyjaciele, znajomi się ode mnie odsuną i zostanę sam... i próbuje za wszelką cenę do tego nie dopuścic... nawet jeśli to nie jest tego warte.. Taki jestem już od urodzenia.

 

Więc ludzie, da się w 100% stwierdzić czy to chad czy borderline, bo lekarze widocznie maja to gleboko w d.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Caipirinha, na BPD składa się wiele różnorodnych zachowań. Przeważnie BPD idzie w parze z zaburzeniami lękowo - depresyjnymi. Mając zdiagnozowane BPD można mieć/ma się depresję lub/i nerwicę.

Radzę samemu nie diagnozować się. Czytając różne opracowania w necie na temat zaburzenia osobowości typu BPD mogłabym stwierdzić, że wiele zachowań do mnie pasuje, co nie oznacza, że mam zaburzenia ze spektrum BPD.

Fajnie byłoby, gdyby Cię zdiagnozowano i pod tym katem prowadzono psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Caipirinha, a jak długo się już leczysz?

mi to się w ogóle wydaje, że lekarzom ciężko diagnozować bpd, wiesz, niby przeprowadzają wywiad, ale jak nie ma tam jakiejś ewidentnej autoagresji i ryzykownych zachowań to moim zdaniem praktycznie nie ma szans, że Ci wpiszą bpd. Może w szpitalu.

Ale przy standardowych wizytach to na pierwzej/ch wizytach przeprowadzają wywiad, zbierają dane, a później już głównie pytają jak czujesz się po lekach, o uboki, blablabla, widują Cię raz na pare miesięcy, jak mają dostrzec takie subtelności jak zmiany nastroju? kiedy przy BPD zazwyczaj na wizycie opowiada się o tym jak TERAZ się czujesz, bo, mam wrażenię, zaburzenie to cechuje takie przeświadczenie, że tak już zostanie, np jest dobrze - hurra optymizm, blablabla i wydaje Ci się, że jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i już zawsze tak będzie, prestaje być ważne, że jeszcze wczoraj byłeś załamany. No i to bardzo utrudnia diagnozę. Dochodzi do tego różnicowanie ChAD od BPD, i pytanie gdzie np kończy się DDA/DDD a zaczyna BPD? nie są to niestety łatwe sprawy i diagnozowanie zab os. wymaga czasu.

np. u mnie bpd 'zdiagnozowała' dopiero T. która była na bierząco z moimi OBECNYMI problemami, a nie tylko tymi które lekarz znał z wywiadu. Mogła obserwować w czasie teraźniejszym zmiany nastroju czy interpretacji niektórych zdarzeń...rozwoju relacji z innymi... i tak dalej.

Chociaż dla mnie diagnoza postawiona przez psychologa-terapeutę nie jest jakaś wiążąca. nawet jeśli to psycholog kliniczny to jednak nie lekarz. Ale przynajmniej trochę pokazała kierunek terapii. Choć zgadzam się z twierdzeniem T. że ważniejsze od diagnozy która jest tylko nic nie mówiącą "efką" w Twojej karcie, jest odpowiednie 'zdiagnozowanie' TWOICH indywidualnych problemów i skupienie się na nich.

 

W ogóle muszę wrócić na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męczyłam sie owszem, a co do dupka sie zgodzić nie mogę. Wiele mi pomógł w zyciu a dobry kontakt, przyjacielski mamy do tej pory. Każdy bladzi, on tez nie miał zamiaru mnie krzywdzić ale wie ze to robił. Zapisał mnie na terapie, opłacał ja, chciał abym była szczęśliwa i godnie żyła. Potem i tak rzuciłam wszystko i żyłam po swojemu, schodząc na zła drogę. Teraz kolejny fajny, wyrozumiały ale z innym problemem, jak widać nie mam szczęścia, wybieram wciąż trudnych partnerów, wielu ma dzieci, taki wiek...

 

Obsesja... Owszem zakocham sie w nowym i mija, ale po czasie przechodzi na nowego. Czasem myśle ze z niej sie nie uwolnię. Czuje sie lepiej, smutno, samotnie ale w miarę spokojnie. Na tyle dobrze, ze znów mam chęć odstawić leki.

 

Nie dawaj sie swoim złym emocjom. Przypominaj sobie o nich zawsze wtedy kiedy zaczynaja sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Osoby z BPD nie potrafią regulować własnych emocji. Są bardzo wrażliwe, łatwo je zranić. Zdarzenie bez znaczenia dla kogoś innego, dla tej osoby może być katastrofą. Emocje są bardzo intensywne, życie jest pełne dramatów, skrajnych przeżyć. Łatwo się zakochują, łatwo wpadają w zachwyt i entuzjazm. Równie łatwo ogarnia je czarna rozpacz, wściekłość, czy gorzkie upokorzenie. Emocje długo się utrzymują, niejednokrotnie osoba potrzebuje kilku dni, żeby dojść do siebie. Zwykle są świadome tej wrażliwości, podatności na zranienie."

 

To niestety nie jest diagnoza osoby z BPD. Ja też mógłbym powiedzieć że to mam, ale nie mam BPD. To charakterystyka neurotyka o szeroko pojętych zaburzeniach ja, w którym konkretny typ zaburzeń dotychczas się nie rozwinął. Idź na terapię, porozmawiaj o swoich problemach, spróbuj je rozwiązać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obsesja... Owszem zakocham sie w nowym i mija, ale po czasie przechodzi na nowego. Czasem myśle ze z niej sie nie uwolnię. Czuje sie lepiej, smutno, samotnie ale w miarę spokojnie. Na tyle dobrze, ze znów mam chęć odstawić leki.

 

 

No właśnie... ta obsesja to chyba jest wpisana w skrajne przeżywanie uczuć. Ja kiedyś męczyłam się z nią rok po rozstaniu. bleah.

 

Nie odstawiaj leków :( zazwyczaj nie kończy się to dobrze u nas.

 

PS: http://web.archive.org/web/20130116033123/http://bpd.szybkanauka.net/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To w takim razie jak zdiagnozować borderline, jeśli nawet lekarze, bardzo rzadko to robią i wrzucają ludzi do worka z deprechą. W ogóle wy mieliście robione testy na pierwszych spotkaniach z psychiatrą? Moje wizyty zawsze trwały 3-5 min. i tyle. "Co panu dolega?" i "Przepisze panu te tabletki" to jedyne co zawsze od nich słyszałem. Może gdy ktoś się leczy prywatnie jest inaczej, ale publiczne to śmiech na sali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy po takim jednym spotkaniu z psychologiem, który dogłębnie wszystko 'obada', można już mieć wystawioną diagnozę, czy trzeba do niego chodzić dłuższy okres czasu? Pytam, bo po pół roku brania prochów, tak naprawdę dalej nie wiem co mi dolega, gdyż nigdy moja 'lekarka' mi tego nie przedstawiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie miałam żadnych testów.

ale po jednym spotkaniu na bank nie dostaniesz żadnej diagnozy, zresztą nawet idąc do psychologa oni uprzedzają Cię, że sam wywiad będzie trwał pewnie z cztery najbliższe spotkania zanim zaczniecie własciwą terapię więc nie ma szans żeby ktoś po godzinie rozmowy zdiagnozował Ci zaburzenie osobowosci, zwłaszcza, że jest ich pare, niektóre są do siebie podobne więc to wymaga czasu. A nawet jeśli uzyskasz jakąkolwiek diagnozę to co ona dla Ciebie zmienia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, leki biorę 3 miesiące, chce odstawić bo coraz gorzej sie od nich czuje, poza tym ja zaczęłam brać kiedy zaczęły sie problemy i tkwiłam w nich, a kiedy teraz jestem juz sama, większość zniknęła, dlatego myśle ze mogę odstawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, leki biorę 3 miesiące, chce odstawić bo coraz gorzej sie od nich czuje, poza tym ja zaczęłam brać kiedy zaczęły sie problemy i tkwiłam w nich, a kiedy teraz jestem juz sama, większość zniknęła, dlatego myśle ze mogę odstawić.

 

no to co innego - jeśli czujesz się coraz gorzej.

A lekarz o tym wie? co w ogóle bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy po takim jednym spotkaniu z psychologiem, który dogłębnie wszystko 'obada', można już mieć wystawioną diagnozę, czy trzeba do niego chodzić dłuższy okres czasu? Pytam, bo po pół roku brania prochów, tak naprawdę dalej nie wiem co mi dolega, gdyż nigdy moja 'lekarka' mi tego nie przedstawiła.

 

Trzeba dłużej pochodzić np. na terapię i tam okaże się jakie masz trudności. Wtedy te Twoje zachowania, że się tak wyrażę można przypisać do konkretnych zachowań charakterystycznych dla danego zaburzenia.

Zresztą... co to zmienia, że będziesz wiedziała czy masz zaburzenia osobowości jakiegoś typu? Terapia jest po to, żeby te destrukcyjne zachowania uświadomić i ewentualnie sprawić, żeby pacjent sobie z nimi radził.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo mnie nie było. Wróciłam. Problemy też wróciły, ba ze zdwojoną siłą nawet!

Ja dla odmiany zaczęłam od godzinnego wywiadu u psychiatry-miałam szczęście. Ale to też do czasu. Po półtora roku moja terapeutka dosłownie mnie 'olała' a potem ja się uniosłam. Albo nie wiem, może zrobiłam dobrze. Ale zniknęła na urlop zdrowotny chwile po tym jak odstawiłam leki. Co tydzień dzwonili z poradni i przekładali wizytę. Trwało to w sumie 3 miesiące a ja popłynęłam jak nigdy. Kiedy wreszcie nadszedł dzień kiedy miałam spotkać się po tej przerwie z T. nawet dostałam smsa z przypomnieniem daty i godziny od recepcjonistek to ta... nie przyszła. Tak się zdenerwowałam i zasmuciłam że nawet nie pytałam nigdzie czy coś się stało. Wyszłam i do tej pory zastanawiam się czy wrócić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo mnie nie było. Wróciłam. Problemy też wróciły, ba ze zdwojoną siłą nawet!

Ja dla odmiany zaczęłam od godzinnego wywiadu u psychiatry-miałam szczęście. Ale to też do czasu. Po półtora roku moja terapeutka dosłownie mnie 'olała' a potem ja się uniosłam. Albo nie wiem, może zrobiłam dobrze. Ale zniknęła na urlop zdrowotny chwile po tym jak odstawiłam leki. Co tydzień dzwonili z poradni i przekładali wizytę. Trwało to w sumie 3 miesiące a ja popłynęłam jak nigdy. Kiedy wreszcie nadszedł dzień kiedy miałam spotkać się po tej przerwie z T. nawet dostałam smsa z przypomnieniem daty i godziny od recepcjonistek to ta... nie przyszła. Tak się zdenerwowałam i zasmuciłam że nawet nie pytałam nigdzie czy coś się stało. Wyszłam i do tej pory zastanawiam się czy wrócić.

 

Synsa, nie zastanawiaj się, wróć. Ja też biorę Setaloft, 19 dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie? Dlaczego?

Bo chyba Ci, którzy są w pewien sposób niedostępni są bardziej pociągający, a kiedy wyczuwam łaknienie kontaktu ze mną, automatycznie zaczyna mi to przeszkadzać; pojawiają się myśli, że próbują mnie kontrolować, za bardzo się zbliżyć do mnie, osaczyć? Pojawia się niechęć, pomimo początkowych pozytywnych odczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×