Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Nie ufam psychologom - nie mam żadnej gwarancji, że to, co na swoich stronach piszą, jest prawdą o ich wiedzy i kompetencjach. Wim, że jedyną prawdą na ich stronach może być cena za ich usługi. Co więc robić???

Cześć Ryszard, wiem, jak można się czuć po doświadczeniu "terapii" z niekompetentnym 'psychoterapeutą' i nie dziwię się, że Twoje zaufanie do tej formy pomocy zostało poważnie podburzone... Rozumiem, bo przeżyłam to na własnej skórze :(

Co do kompetencji - każdy profesjonalny (!) terapeuta, mający szacunek do pacjenta, zapytany o nie, bez problemu pokaże Ci swoje certyfikaty o kursach psychoterapii oraz zaświadczenie o własnej superwizji i takie zainteresowanie pacjenta uzna za poważne podejście do swojego leczenia. Jeśli na taką prośbę terapeuta będzie robił jakieś niemiłe uwagi i uniki, ja bym uciekała. Te certyfikaty są gwarancją na to, że dany człowiek nie jest samozwańczym lekarzem dusz. Są też początkujący terapeuci w trakcie szkolenia - tu certyfikatów nie będzie, ale mogą dać zaświadczenie o uczestnictwie w takim szkoleniu. Jeśli wytłumaczysz, dlaczego to dla Ciebie tak ważne i jakie masz wcześniejsze doświadczenie, to dobry psycholog podejdzie do tego bezproblemowo i z szacunkiem. Poza tym warto przejrzeć opinie o danym psychoterapeucie na różnych forach i stronach (portal znanylekarz.pl raczej odradzam, bo tam czasem kasują negatywne komentarze). I pytanie, czego oczekujesz od pracy z terapeutą, bo formy pomocy są różne. Z tego, co zrozumiałam, Ty byłeś o coucha a nie psychoterapeuty i babka raczej Ci mówiła, co robić, radziła, tak? Ja chodzę na terapię psychodynamiczną i jest ona niedyrektywna tzn. terapeutka nie mówi mi, jak żyć, nie daje rad, zadań domowych, nie wydaje sądów moralnych i ocen, itd. Raczej pomaga mi w tym, abym sama się uczyła stanowić o sobie, rozumieć siebie, radzić sobie z moimi emocjami. Więc może być i tak:) Oczywiście wiem, że nie każdemu taki rodzaj terapii odpowiada.

 

-- 18 paź 2014, 11:14 --

 

Brak znajomych świadczy o tym ,że trafiałaś na ludzi z którymi miałaś - nic wspólnego ?

Przy diagnozach z.o. brak znajomych wynika w dużej mierze z problemów i trudności zaburzonego, w przypadku bpd jak wiadomo z lęku przed bliskością i angażowaniem się, z odpychaniem ludzi swoją postawą, huśtawkami trudnymi do wytrzymania też i dla otoczenia, nie mówiąc już o manipulacjach, itd... i typowe jest doszukiwanie się przyczyn w otoczeniu bardziej niż w sobie;) że to inni są "nieciekawi, nie można na nich liczyć, odsuwają się "nie wiedzieć czemu". Albo się ma "pecha". Albo się stwierdza, że jest się do dupy, tak po prostu i nic z tym nie robi oprócz pogrążania się w beznadziei.

Znane z autopsji..;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzis rano stwierdziłam, ze to nie jest moja imaginacja tylko chamstwo na które należy zareagować. Rozwazylam to na chłodno i pisze mu. " Dzięki za pomoc, P.erdol się"

Czy ktoś może ocenic moją reakcje.

Prosisz o ocenę, więc piszę o mojej. To Twoja reakcja jest chamska i to bardzo. Po takim smsie i akcji nie chciałabym mieć żadnego kontaktu z taką znajomą, która mnie najpierw ponagla, a nim dzień nie minie pisze, abym się pierdoliła. No bez przesady.. Ja tu widzę ogromny egocentryzm - Ty masz potrzebę, zadajesz pytanie i zakładasz, że druga osoba ma obowiązek odpisać Ci i to jak najszybciej. A nie ma. Dodatkowo jak nie odpisuje 8 godzin to nie pomyślisz, że np. śpi, albo że ma dołka i nie może zebrać myśli, żeby odpisać, albo zastanawia się, co napisać o jego psycholog (może akurat jest na nią zły czy coś), albo po ludzku (!) zapomniał, bo ma coś na głowie, albo widzi się właśnie ze znajomymi, albo nie ma kasy na koncie, albo uznaje, że nie jest to bardzo pilne na już i teraz i odpowie później, aby nie robić tego na odczepnego, a poza tym masz świadomość, że i on jest zaburzony=uzależniony, więc możliwe, że nie potrafi pomyśleć tj. i Ty, jak się może czuć druga osoba z nieodpisywaniem, a nie że specjalnie po chamsku nie odpisuje. Albo ma Cię po prostu dość (jeśli takie odzywki to u Ciebie standard, to się nie dziwię) lub nie jesteś dla niego na tyle bliska, jak Tobie się wydaje. Opcji jest dużo, ale charakterystyczne dla Twojego podejścia jest kompletne nie branie pod uwagę perspektywy drugiej osoby i uznawanie nie odpisania na sms jako wielkie przewinienie. Też tak kiedyś miałam. A ludzie są tylko ludźmi. To jest w Twoim interesie, więc po jakimś czasie kulturalnie mogłabyś zadzwonić i zapytać najpierw co tam u kolegi słychać, a potem dowiedzieć się tego, co Cię interesuje, bez wielkiego obrażania się. I przyjąć do wiadomości, że robienie z tego wielkiego wykroczenia przeciwko sobie (zamiast po prostu lekkiej irytacji) jest borderowe, nadreaktywne. Bo jest. No i zastanowić się, czego możesz oczekiwać od tej relacji, aby uniknąć rozczarowań na przyszłość. Chodzisz na terapię?

 

-- 18 paź 2014, 11:43 --

 

diagnozy no są ,tylko jak komuś wygodnie w szufladce cóż.

A innym wygodniej "poza szufladkami", nie przyjmując do wiadomości, że ma się zaburzenie i wiele do naprawy..

W szufladce można się zamknąć i się nią usprawiedliwiać, to fakt, ale można też ją przejrzeć i nieco się nad sobą zastanowić, co w niej jest takiego, aby pewne rzeczy poukładać.

 

-- 18 paź 2014, 11:53 --

 

Dzis rano stwierdziłam, ze to nie jest moja imaginacja tylko chamstwo na które należy zareagować. Rozwazylam to na chłodno i pisze mu. " Dzięki za pomoc, P.erdol się"

Czy ktoś może ocenic moją reakcje.

Prosisz o ocenę, więc piszę o mojej. To Twoja reakcja jest chamska i to bardzo. Po takim smsie i akcji nie chciałabym mieć żadnego kontaktu z taką znajomą, która mnie najpierw ponagla, a nim dzień nie minie pisze, abym się pierdoliła. No bez przesady.. Ja tu widzę ogromny egocentryzm - Ty masz potrzebę, zadajesz pytanie i zakładasz, że druga osoba ma obowiązek odpisać Ci i to jak najszybciej. A nie ma. Dodatkowo jak nie odpisuje 8 godzin to nie pomyślisz, że np. śpi, albo że ma dołka i nie może zebrać myśli, żeby odpisać, albo zastanawia się, co napisać o jego psycholog (może akurat jest na nią zły czy coś), albo po ludzku (!) zapomniał, bo ma coś na głowie, albo widzi się właśnie ze znajomymi, albo nie ma kasy na koncie, albo uznaje, że nie jest to bardzo pilne na już i teraz i odpowie później, aby nie robić tego na odczepnego, a poza tym masz świadomość, że i on jest zaburzony=uzależniony, więc możliwe, że nie potrafi pomyśleć tj. i Ty, jak się może czuć druga osoba z nieodpisywaniem, a nie że specjalnie po chamsku nie odpisuje. Albo ma Cię po prostu dość (jeśli takie odzywki to u Ciebie standard, to się nie dziwię) lub nie jesteś dla niego na tyle bliska, jak Tobie się wydaje. Opcji jest dużo, ale charakterystyczne dla Twojego podejścia jest kompletne nie branie pod uwagę perspektywy drugiej osoby i uznawanie nie odpisania na sms jako wielkie przewinienie. Też tak kiedyś miałam. A ludzie są tylko ludźmi. To jest w Twoim interesie, więc po jakimś czasie kulturalnie mogłabyś zadzwonić i zapytać najpierw co tam u kolegi słychać, a potem dowiedzieć się tego, co Cię interesuje, bez wielkiego obrażania się. I przyjąć do wiadomości, że robienie z tego wielkiego wykroczenia przeciwko sobie (zamiast po prostu lekkiej irytacji) jest borderowe, nadreaktywne. Bo jest. No i zastanowić się, czego możesz oczekiwać od tej relacji, aby uniknąć rozczarowań na przyszłość. Chodzisz na terapię? Widać, że często musiałaś doświadczać odrzucenia, pewnie od ważnych osób, skoro tak silnie takie sytuacje przeżywasz... Wiem, jak to męczące..

-- 18 paź 2014, 11:43 --

 

diagnozy no są ,tylko jak komuś wygodnie w szufladce cóż.

A innym wygodniej "poza szufladkami", nie przyjmując do wiadomości, że ma się zaburzenie i wiele do naprawy..

W szufladce można się zamknąć i się nią usprawiedliwiać, to fakt, ale można też ją przejrzeć i nieco się nad sobą zastanowić, co w niej jest takiego, aby pewne rzeczy poukładać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choć jestem przekonany, że straciłem tym krokiem wszystko, to gdzieś w podświadomości czuję, że jednak uratowałem siebie i z czasem powrócę do normalnego świata

 

 

Czemu uważasz, ze straciles wszystko? W jakim sensie?

 

Wszystko, bliską osobę, pieniądze głupio wydawane, zaufanie dla ludzi, radość, nadzieję na wspaniałą przyszłość, miłość, być może także kawłek własneho EGO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ufam psychologom - nie mam żadnej gwarancji, że to, co na swoich stronach piszą, jest prawdą o ich wiedzy i kompetencjach. Wim, że jedyną prawdą na ich stronach może być cena za ich usługi. Co więc robić???

Cześć Ryszard, wiem, jak można się czuć po doświadczeniu "terapii" z niekompetentnym 'psychoterapeutą' i nie dziwię się, że Twoje zaufanie do tej formy pomocy zostało poważnie podburzone... Rozumiem, bo przeżyłam to na własnej skórze :(

 

A jeżeli ten ktoś staje się bliską tobie osobą??? Bo tu zachodzi właśnie taki przypadek. Nawet gorszy, bo osoba ta zabija w sobie EGO i jednocześnie bardzo emocjonalnie reaguje na każdy, nawet łagodny zarzut w rodzaju "A może się mylisz...". To już był prawie zawsze powód albo do agresywnego ataku albo do dąsania sie.

 

Czy ktoś, kto świadomie świadomie dąży (deklaruje to werbalnie) do stłumienia, a z czasem do zabicia w sobie EGO, aby rzekomo stać się lepszą osobą, nadczłowiekiem (buddą), jest zdrowy psychicznie??? Miałm przez pół roku do czynienia wlaśnie z taką osobą. To było przerażające. Zero uczuć ludzkich, zero empatii, za to nieprawdopodobna tolerancja dla moich negatywnych (celowo wyreżyserowanych) zachowań. Osoba ta potrafi podchodzić do przypadkowo napotkanych ludzi i deklaruję że je kocha, że są piękne, że zasługują na lepsze życie, bo może zmienić ich obecne. Najczściej wywołuje popłoch i przerażenie w swoich ofiarach, czasem kpiny i żarty z jej zachowania, czasem jenak ludzie jej umizgi biorą na serio. Była co najmniej dwukrotnie zgwałcona przez kolesiów, którym chciała "pomóc" w poprawieniu ich życia. Oni jej zachowanie brali za zachetę do uprawiania seksu i nie mogli zrozumieć, że nagle jej się odechcialo.

 

Osoba ta twierdzi, że wyleczyła się samodzielnie z borderline. Jednocześnie żywi się narkotykami (LSD, może czasem i mocniejsze), twierdząc, że dzięki temu lepiej poznaje wlasne ego i ławiej może je zwalczyć.

 

Czy człowiek, pozbawiony niemal całkowicie EGO jest nadal czlowiekiem, czy już tylko psychicznym warzywkiem, któremu trzeba pomóc w powrocie do realnego świata??? Jak pomóc, skoro sugestie, np udania się do dobrych terapeutów lub psychiatrów, mają podobną skuteczność, jak rzucanie grochem o ścianę. Przecież ta osoba dązy do samounicestwienia (kilka prób samobójczych), otaczanie się ludźmi o niskim poziomie umysłowym, seks z każdym kto ma na to ochotę, byle gdzie, byle szybciej i bez zobowiązań, rzekomo "dla ekerymentu, czy da się takie osoby akceptować, a potem wdeptywanie ich w błoto, niszczenie ich poczucia własnej wartości... Znam co najmniej 3 takie incydenty w wykonaniu tej osoby!!! Nie ważne, czy stary, czy młody, czy zdrowy wenerycznie, czy nie. Dobry jest bezdomny z dworca centralnego, sprzedawca w hipermarkecie, czy dyrektor banku. Każdy kto ma jakieś EGO jest uważany przez tę osobę za godnego pogardy i zasługuje na to, aby go zeszmacić, poniżyć, opluć i zostawić. To tej osobie sprawia przyjemność i zaspakaja jej rządze.

 

Czy jest jakiś sposób, by tej osobie pomóc? Nie ukrywam, że bardzo mi na niej zależało. Ale gdy dowiedziałem się od niej, że ostatnią noc spędziła z jakimiś ćpunami "dla dobra nauki", to zrezygnowałem z utrzymywania z nią kontaktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ego nie da się zabic, to tylko takie gadanie.

I takiej osobie jak opisales nie da się pomóc.

 

 

W moim słowniku nie istnieje pojęcie "NIE DA SIĘ". Może nie od razu, może to będzie trudniejsze niż lot na Księżyc motolotnią, ale MUSI SIĘ DAĆ. Od kilku miesięcy, dzięki tej osobie, wykreśliłem tę grupę słów ze swojego zasobu twierdzeń i za to mam wobc niej dług trtudny do spłacenia. Dlatego z uporem maniaka będę powtarzal:

 

- Co ma się nie dać??? Wszysdtko dfa się!!! Trzeba tylko chcieć i wierzyć w sukces.

 

Podobno taki upór jest jednym z symptomów border line.

 

-- 18 paź 2014, 20:14 --

 

Ego nie da się zabic, to tylko takie gadanie.

I takiej osobie jak opisales nie da się pomóc.

 

 

W moim słowniku nie istnieje pojęcie "NIE DA SIĘ". Może nie od razu, może to będzie trudniejsze, niż lot na Księżyc motolotnią, ale MUSI SIĘ DAĆ. Od kilku miesięcy, dzięki tej osobie, wykreśliłem tę grupę słów ze swojego zasobu twierdzeń i za to mam wobc niej dług trudny do spłacenia. Dlatego z uporem maniaka będę powtarzal:

 

- Co ma się nie dać??? Wszystko da się!!! Trzeba tylko chcieć i wierzyć w sukces.

 

Podobno taki upór jest jednym z symptomów border line.

 

BTW Podobno Budda (tak twierdzi ta osoba) nie miał EGO. Nie mają go też inni wielc y teo świata, poświęcający wszystko dla dobra innych. Wszystko, czyli nic. Współpracując z MOUNTAIN RESCUE poświęcałem dla innych prawie każdego dnia swoje życie. Z każdej akcji mogłem wrócić w niebieskim worku. Czy to znaczy, ze nie miałem EGO??? Miałem, i to niezwykle silne, mocno ponadprzeciętne. To ono mówiło mi: "Jeżeli nie pójdziesz na akcję, do śmierci będziesz siebie nienawidził". Co otym myślisz? I co myślą inni???

 

Dlateo MUSZĘ JĄ URATOWAĆ. Albo moje EGO umrze, a ja wraz z nim - psychicznie rzecz jasna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

UDA SIĘ. Znajdę sposób, bo na wszystko jest jakiś sposób. Ostatnio nauczyłem grać w brydża, uznawanego za najtrudniejszą grę, człowieka o ukończonych 4 klasach podstawówki i 5 latach pobytu za kratkami. Za kilka dni wystartujemy razem w turniju! Wszyscy mówili, że on ledwie umie grać w wojnę... A ja zaszczepiłem go bakcylem tej gry. I doprowadzę go do szkoły, żeby skończył przynajmniej liceum WSZYSTKO DA SIĘ ZROBIĆ, TRZEBA TYLKO WIERZYĆ W SUKCES. To jest zupełnie obcy dla mnie człowiek. Okazało się, że jest rewelacyjny z logiki, zaliczył testy, które były dawane studentom 3 roku. Poza tym ma absolutny słuch muzyczny. I TYLKO ja wierzyłem, że można go wyrwać z szamba w jakim tkwił (mieszkał na lotnisku, żył z żebrania pre 2 lata). Na dodsatek okazałem mu zaufanie, powierając kilka razy swoją kartę kredytową aby mógł zrobić zakupy. Oczywiście ustawilem limit na 500 złotych, żeby nie stracić za dużo, gdyby nie wytrzymał i okradł mnie. Nie okradł. Był szczęsliwy, bo po raz pierwszy w życiu ktoś mu zaufał. Kupił, co chciał i rozliczył się co do grosza.

 

 

 

Tak więc - tylko wiara w sukces i ciężka praca dadzą pozytywne efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borderline zdiagnozowała ta dziewczyna, więc nie jest to pewne. Z obiawów wynika, że nie, choć tylko jedna odpowiedz pozytywna dzieli od "tak". Testy wskazują, że istnieje możliwość, i sugerują wizytę u specjalisty.

 

Odpowiedź na drugie pytanie była do wczoraj pozytywna, dziś sam nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle, ze masz borderlina i zakochales się w niej. Faceci z prawidlowa osobowoscia uciekaliby od niej gdzie pieprz rosnie. Ty tez powinieneś.

 

Jesteś kolejną osobą, która to radzi. Co najmniej trzecią. Właśnie wczoraj to zrobiłem, co nie znaczy, że zrywam wszystkie kontakty, zmieniam numetr telefonu, adres mailowy itp. Ona potrzebuje pomocy i nie mogę jej zostawić z jej problemem. Moze to głupie, a może nie. Czas pokaże. Co mogę na tym stracić? Strata na dobrą sprawę nie istnieje. A więc, nic nie tracę, co najwyżej będę miał przez jakiś czas nadzieję i trochę mniej czasu dla siebie. Mogę jedynie zyskać... Nawet gdy będzie to wyłącznie satysfakcja z dobrej roboty. Zerwanie kontaktów to uniemożliwi.

 

Przyjaciela nie zostawia się nigdy, nawet wtedy, gdy on działa na twoją szkodę. Tym różni się przyjaźń od miłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno taki upór jest jednym z symptomów border line.
sorry, że się wcinam, ale jak patrzę na takie stwierdzenia... (a ostatnio pojawia się ich tutaj coraz więcej). borderline to poważne zaburzenie osobowości, a nie opis z horoskopu, ludzie!

 

A jeżeli ten ktoś staje się bliską tobie osobą??? Bo tu zachodzi właśnie taki przypadek. Nawet gorszy, bo osoba ta zabija w sobie EGO i jednocześnie bardzo emocjonalnie reaguje na każdy, nawet łagodny zarzut w rodzaju "A może się mylisz...". To już był prawie zawsze powód albo do agresywnego ataku albo do dąsania sie.
Osoba ta twierdzi, że wyleczyła się samodzielnie z borderline. Jednocześnie żywi się narkotykami (LSD, może czasem i mocniejsze), twierdząc, że dzięki temu lepiej poznaje wlasne ego i ławiej może je zwalczyć.
pachnie bardziej psychozą niż "wyleczonym samodzielnie" borderline. może nawet psychozą narkotykową. zresztą nie widzę sensu tak w próbie diagnozowania tej osoby, jak i w diagnozowaniu Ciebie przez nią. lepiej żebyś zajął się sobą. w jej przypadku jedyne, co możesz zrobić, to (jeśli wyczujesz, że coś jej grozi) zadzwonić na pogotowie i opowiedzieć o: rzekomej utracie ego, nieadekwatnych reakcjach emocjonalnych i ewentualnie o dragach... no bo wiadomo, trudno nie chcieć komuś pomóc jeśli został zgwałcony przez swoją niepoczytalność, obojętnie czy coś się do tej osoby czuje, czy nie. :?

 

 

a w ogóle to czy tylko ja tak mam, że ta cała "praca nad sobą" i inne cudwyleczenia w przypadku bpd trochę mnie śmieszą? :D no, tylko trochę, bo już widzę te wszystkie mądrale pouczające mnie jak to same sobie poradziły dzięki samozaparciu, silnej woli, medytacji, zmianie religii i sposobu odżywiania. i czarymary. aha, no i jak to cudownie je melisa uspokaja :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tpsychozą to tak myślałem, choć nie znam się za bardzo na tym. Najgorsze jest sięganie po narkotyki, które ona funduje także paru kolesiom, co się kołó niej kręcą, a ona nie widzi, że korzystają z niej na maxa. Tak to jest z zaburzeniami EGO, kiedy ktoś pomaga innym kosztem siebie i swojego zdrowia. Niestety, ja też tak mam, ale nie w takim nasileniu, jak ona. Chce z kimś zaćpać, to mu kupi dragi, a potem nie ma na chleb. Chodziła na terapię, była na 3 sesjach i zrezygnowała, bo uznała że terapeutka mniej umie od nij. Tyle że jej wiedza pochodzi z popularnych książek, a nie z lat studiów i praktyki!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jest mega smutne, bo człowiek czuje się bezradny. chciałby pomóc, a osoba w takim stanie odbiera pomoc jak atak, jest pogrążona w swoim świecie. z Twojego opisu to naprawdę brzmi jak psychoza albo mania (albo mania z psychozą). terapia na daną chwilę nic tu nie pomoże - chociażby ze względu na ćpanie.

 

dbaj przede wszystkim o swoje zdrówko, bez niego nie będziesz w stanie pomóc komukolwiek innemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno wyleczyla borderline bez pomocy innych osób (profesjonalistów). A ja widzę, że nie do konca. Narkotyki naruszyły jej mózg i jednego dnia jest taka, że do rany przyłóż, innego - lepiej nie podchodzić, bo pokąsa. Ma tysiąc planów, tyle samo rozpoczętych projektów i niczego nie doprowadza do końca. Rozpoczyna coś, co ją zainteresuje, w połowie przerywa i chwyta się za coś innego. Na dodatek takich ropoczętych tematow ma co najmniej 6-7 na raz. Drepce więc w miejscu, ale nie wolno jej zwrócić uwagi, że jest to irracjonalne, bo się rzuci z pazurami. Odrzuca wszystkie propozycje pracy, albo popracuje kilka dni i rzuca pracę, bo ta przeszkadza jej w życiu. Zyje z pożyczania pieniędzy, ma już podobno ponad 100 000 zł długów wobec różnych osób i pewnie nigdy ich nie spłaci. Gdy jedni jej już nie chca pozyczać, znajduje innych... To jest tak tragiczne, że trudno uwierzyć. Zamawia różne rzeczy przez internet, po czym nie ma czym za nie zaplacić i albo odsyła przesyłkę, albo zbiera po znajomych po parę złotych na zapłacenie za nią.

 

Cóż, chyba jest nieuleczalnie chora, albo - udaje chorobę żeby zyskać litosc innych. Ma kilkanaście urojonych chrób i szuka ich potwierdzenia u lekarzy i w laboratoriach analitycznych. Niestety, wyniki badań ma dobre, nie wskazujące na żadną chorobę.

 

A ja? Cóż, bezsilność to moje drugie imię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a w ogóle to czy tylko ja tak mam, że ta cała "praca nad sobą" i inne cudwyleczenia w przypadku bpd trochę mnie śmieszą? :D no, tylko trochę, bo już widzę te wszystkie mądrale pouczające mnie jak to same sobie poradziły dzięki samozaparciu, silnej woli, medytacji, zmianie religii i sposobu odżywiania. i czarymary. aha, no i jak to cudownie je melisa uspokaja :twisted:

 

ponoć z czasem bpd mija samo nawet nie leczone więc kto tam wie :P szkoda, że zwykle w okolicach 50tki.

a cudowne uzdrowienia...cóż, wierzę w to tak samo jak w to, że niektórym gwiazdom powiększają się piersi od masaży i usta od zmiany diety :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na kroki ostateczne kiedyś przyjdzie pora. Kiedy? Być może za 100 lat. Na razie żyjesz i myślisz. Więc pomyśl sobie, że i bez pieniędzy da się żyć, pod warunkiem, że zacznie się od ich zdobycia. Są dziesiątki sposobów. Ja przez prawie 3 lata żyłem, zbierając złom. Wszystko da się zrobić, nie ma rzeczy niemożliwych. Jeżeli sama nie dajesz rady, proś o pomoc. Tak jak ja to zrobiłem. Skorzystałem z rad, jakie mi tu dano i wczoraj zadziałało! Bardzo dobrzei skutecznie. Najbliższa przyszłość pokaże, czy problem zniknął definitywnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy polecam zbieranie złomu? Nie, bo to jest zajęcie dla specyficznych ludzi. Podałem to, jako przykład, że kiedy nie ma pieniędzy, to czasem wystarczy się schylić, żeby mieć na jedzenie na kilka dni. Szukanie żarcia w śmietnikach zostawmy szczurom.

 

Nie skorzystałem z rad, o których wspominasz. MUSZĘ TO PRZEMYŚLEĆ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ryszard J., coś dla Ciebie: http://koniectoksycznych.blogspot.com/

 

a słowem podsumowania: nie spalaj się usiłując pomóc komuś kto pomocy nie chce.

Podstawą w pomocy osobą z bpd jest to, że same muszą być świadome swojego problemu i szukać pomocy.

inaczej się nie da. niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×