Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

od jakiegos czasu przegladam fora, duzo czytam.. o zaburzeniu borderline dowiedzialam sie przypadkiem. plakalam, czytajac artykuly bo opisywaly moje zachowanie w 100%. jestem przerazonym, zalosnym klebkiem nerwow ktory nie potrafi okreslic nawet swoich wlasnych cech charakteru, bo zmieniaja sie one tak czesto, jak moj nastroj- czyli caly czas. nawet moja wlasna samoocena nie jest moja, bo zalezy od tego co aktualnie dzieje sie wokol mnie.

czasem mam wrazenie, ze jest we mnie kilka osob ktore tocza ze soba nieustanna walke i ta ktora aktualnie wygrywa to przejmuje stery. to meczy i zzera mnie od srodka jak rak. nie chce umierac ale nie chce tez zyc w taki sposob bo to udreka jest a nie zycie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym się podzielić z wami pewnymi cytatami które pasują do mnie jak ulał i do was chyba też .Czas nie chce się zatrzymać ,każdy upływający dzień postarza mnie ,a ja wciąż szukam tego czego szukałem rok temu ,dziesięć lat temu i dwadzieścia lat temu - bezskutecznie . Świat pędzi,ja zaś stoję w miejscu biegnąc za chimerami i coraz mniej wierzę ,iż można je doścignąć.Nie ma bezinteresownych uczynków i uczuć,nie ma prawdy,przyjaźni i wierności ,nie istnieją idee bez skazy i przysięgi bez pułapek,jest tylko zgorzknienie ,które odkłada się we krwi ,niczym słoje trującego drzewa.Po co się starać,za jaką mityczną nagrodę ?Za„żywot wieczny”po życiu pełnym cierpień?Respektowanie najtrwalszych zasad etyki ,niezłomny żywot doczesny bez kompromisów ze złem prowadzi do obłędu ,samobójstwa lub potwornego osamotnienia.Chwilowe sukcesy na tej drodze są jak wilcze doły,im większe zwycięstwo strażnika dekalogu ,tym głębszy dół do jakiego go wrzucą.Cokolwiek byś nie zrobił _wszystko kończy się przegraną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedobrz.

 

Waham się ciągle pomiędzy topiciem o CHAD a BPD, ale tu jakoś bardziej się "zadomowiłam".

 

Wkurza mnie to, że zapominam o każdym postanowieniu w try miga. Jednego dnia postanowię, że nie będę pruła się na ludzi i ogólnie będę odzywać się mniej, następnego dnia już czuję powód do wykrzyczenia całemu światu, jak to X czy Y mnie wkurwił.

 

Przeczytałam, że stany manii są z wiekiem gorsze. Poczytałam statystyki samobójstw ku pokrzepieniu serc. Aktualnie w jednym z takich epizodów znowu jestem. Spłycenie uczuć wyższych na rzecz taniego ekshibicjonizmu własnej erotyki, rozdrażenienie, agresja, poczucie "wyjałowienia", a jednocześnie rozpierająca mnie chora energia, nieprzyjemna - jak adrenalina po nieprzespanej nocy - by zrobić wszystko i być wszystkim, a najchętniej podłym gównem podstawiającym wszystkim nogę, a sobie już szczególnie; najchętniej stanęłabym przed całym światem i z pogardą i autopodziwem krzyczała "Zobaczcie, jaka jestem popierdolona!". Gadatliwość. Wulgarność. Wymykają mi się póki co jakieś drobne złośliwości. Opowiadając o tym znajomemu, bardziej obrazowo, podniecił się, iż chciałby tak, bo to jak darmowy speed. Wątpię. A nota bene o branie dragów byłam posądzana, choć nigdy mi się nie zdarzyło. Z jednej strony dobrze, że jestem wciąż chorai muszę siedzieć w domu, z drugiej- nie mam na czym wyładować energii.

 

W nocy musiałam konkretnie zmulić się uspokajaczami. Zaraz po "wyżynach" przyszedł czas na porażający atak paniki. Chciało mi się płakać ze strachu, a strachliwa nie jestem, oj nie. Wszystkie przedmioty w ciemności zdawały się żyć własnym życiem i przerażały mnie okrutnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalny45, Może warto w końcu pomyśleć o terapii? Samo raczej nie przejdzie, nie ma co się łudzić.

 

-- 07 lut 2014, 22:13 --

 

I też po co się męczyć? Jeszcze kawał życia przed Tobą. A to jakie będzie w tym momencie zależy tylko od Ciebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najokrutniejsza samotność to nawet nie osamotnienie,lezcz stan całkowitego opuszczenia ,całkwitej izolacji,niemożności przekazania swoich aktualnych przeżyć uczuciowo-intelektualnych nikomu.Ich rodzaj ,natężenie,rozmiar jest taki,że staje się niewspółmierny do przeżyć innych ludzi.Jest to uczucie całkowitej utraty kontaktu z innymi-wydają się wszyscy oni (ci inni) jakby obcy,pierwszy raz widziani,dalecy,niepojęci,nieznani ,nawet zniekształceni.Wówczas wszysko się staje rzeczą niewiadomą . Jakiego języka użyć,jakich gestów ,słów-wszystkie są bezcelowe.Ogromne poczucie niemocy.Rzeczywistość staje się nierealna na odległość galaktyk.

 

-- 07 lut 2014, 22:25 --

 

Gdy bym żył wśród borderów byłbym normalny?Kiedyś było ich więcej ale się przystosowali ,a ja nie chcę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia, terapia, terapia. Dookoła tego terminu przyrosła taka warstwa uświęcenia i wybawienia od zła wszelkiego, pokrywa się w nim taką siłę sprawczą, wiarę i nadzieję, że po raz kolejny osobiście boję się spróbować,bo wiem, że to będzie tylko przedłużenie mojej obecnej rzeczywistości. Bez pierdolnięcia. A nie dojrzałam na tyle, by pracować nad czymś powoli, ani przeżywać swoich realiów po dwa razy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto włściwie powinien się leczyć ,my czy oni.My bo się nie godzimy na to całe skurwysyństwo,które nas otacza,tylko dlatego ,że ich jest więcej ,ale przeciż wiadomo że większość nigdy nie ma racji.Mamy cierpieć bo reagujemy agresją na wszelkie niegodziwości,albo dlatego że mamy huśtawki nastrojów w tak nienormalnym świecie.

 

-- 07 lut 2014, 23:20 --

 

Nie oczywiście że nie lubię swojego stanu ,ale nie chcę się leczyć bo uważam że ta etykieta zabużenie osobowości jest trefna.To świat zwariował a nie my.Wiem że iść pod prąd jest ciężko ale ktoś musi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś częścią tego świata. To po pierwsze. I kto to są "oni"? Mówisz jakbyś był w świecie Ty i Inni, przy czym Inni to jakieś zupełnie odrębne istoty działające na zupełnie innych zasadach, przyjmujące świat inaczej. Większość to pojęcie względne, bo ty też należysz dla kogoś do jakiejś większości. Nie lubię takiej mentalnej masturbacji o gacie społeczeństwa pt. "Ja wrażliwiec bijący się ze światem i całą parszywą, konformistyczną masą", bo masa to ludzie tacy jak i ty; każdy się czegoś boi, każdy się z czymś bije, każdy ma swoje nieudane sposoby na odreagowanie i jakieś skazy. I są ludzie, którzy robią o wiele więcej, niż eksponowanie swojej agresji, która jest zaledwie twoim narzędziem w twoich działaniach, a reszcie świata potrzebna jest niczym wrzód na dupie. Skurwysyństwo? Nie martw się, wszyscy po części jesteśmy egoistycznymi skurwysynami. Jeśli z niegodziwościami chcesz walczyć, wrzeszcząc bez sensu i bulwersując się, to gratuluję dojrzałości... Oh, nie trawię męczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że gdybym miał styczność z chociaż jednym takim jak ja to byłbym szczęśliwy.Oczywiście tak myślę teraz ,a jutro kto wie.

 

-- 07 lut 2014, 23:51 --

 

KEJI jak nie jesteś wrażliwcem to te forum nie jest dla ciebie.

 

-- 07 lut 2014, 23:55 --

 

A tak na marginesie to sporo agresjii u ciebie.

 

-- 08 lut 2014, 00:02 --

 

Ja biorę takie ziołwe tabletki camelis duo ,może i tobie pomogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopóki "borderzy" bedą diagnozować sie sami, na pewno nie zyskają odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Ktoś kto twierdzi ze cierpi a nie chce sobie pomoc, moim zdaniem sam sie pogrąża i odnajduje przyjemność w tym cierpieniu .

 

 

Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KEJI jak nie jesteś wrażliwcem to te forum nie jest dla ciebie.

 

Jeśli jesteś trollem bądź masz poważniejsze zaburzenia percepcji, ten temat bynajmniej nie jest dla Ciebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto włściwie powinien się leczyć ,my czy oni.My bo się nie godzimy na to całe skurwysyństwo,które nas otacza,tylko dlatego ,że ich jest więcej ,ale przeciż wiadomo że większość nigdy nie ma racji.Mamy cierpieć bo reagujemy agresją na wszelkie niegodziwości,albo dlatego że mamy huśtawki nastrojów w tak nienormalnym świecie.

 

-- 07 lut 2014, 23:20 --

 

Nie oczywiście że nie lubię swojego stanu ,ale nie chcę się leczyć bo uważam że ta etykieta zabużenie osobowości jest trefna.To świat zwariował a nie my.Wiem że iść pod prąd jest ciężko ale ktoś musi.

???????????????????

no to nie lubisz swojego stanu czy idziesz pod prąd? chyba że idziesz pod swój prąd (=robisz sobie na złość), wtedy faktycznie oba aspekty mają szansę ze sobą współgrać. ;)

i jacy znowu my czy oni? wchodzisz na wątek, który współtworzy wiele osób dosłownie walczących o swoje życie, i mówisz o jakimś niegodzeniu się na skurwysyństwo i o tym, że świat zwariował? tu jest mowa o zaburzeniu psychicznym, a nie o heroicznym byciu innym niż wszyscy. poza tym muszę Cię zmartwić, ale "pod prąd" idzie teraz jakieś 99% internautów, a diagnoza bpd nie jest romantyczna i tajemnicza, tylko destrukcyjna i zagrażająca życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalny45, :?: O co ci chodzi? Myślę, że tu raczej każdy stara się walczyć ze swoimi zaburzeniami a nie wychwalać się pod niebiosa, że są zaburzeni. I nie ma: my-oni.

 

-- 08 lut 2014, 11:17 --

 

I na jakiej podstawie uważasz, że jesteś border?

 

-- 08 lut 2014, 11:18 --

 

Keji, Zgadzam się z Tobą, nie znoszę męczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ocenia się, że odsetek jednostek z osobowością pograniczną w ogólnej populacji amerykańskiej wynosi ok. 6,4%, w tym mężczyzn jest czterokrotnie więcej, zaś w brytyjskiej - 14,9% (por. Casey,1988).

 

W obu krajach bardzo dużo pisze się o psychoterapii osobowości pogranicznej, ale niezbyt optymistycznie ocenia się jej efekty, może z wyjątkiem tak zwanej terapii "prokaletycznej" Taylora (1969), czyli po polsku - "zadaniowej" (gr. prokaletic = wyzwanie, zadanie). Podobny brak skuteczności leczniczej charakteryzuje psychofarmakoterapię (por. Ayd, 1990; Walentynowicz, 1990; Zanarini i in., 1988).

 

Wydaje się, że w świetle współczesnej wiedzy psychopatologicznej pojęcie osobowości pogranicznej nie ma racji bytu na polu psychiatrii i psychologii klinicznej, a jedynie wnosi dodatkowe komplikacje do i tak już złożonej problematyki diagnostyki zaburzeń osobowości. Raczej uzasadnione byłoby, np. w przypadkach psychoz o nietypowym przebiegu i obrazie klinicznym, używanie takich terminów, jak np. schizofrenia pograniczna, depresja pograniczna lub bardziej ogólnie - stan pograniczny bądź zespół pograniczny. "Jeżeli rzeczywiście - piszą Ferguson i Tyrer (1988, s. 25) - osobowość pograniczna jest mieszaniną osobowości i nieprawidłowego stanu psychicznego, to bardziej właściwe powinno być ich opisywanie jako klinicznego zespołu objawów niż jako zaburzeń osobowości". Natomiast Millon (1981, s. 332) zdecydowanie stwierdza, że pojęcie osobowości pogranicznej "nie ma w ogóle żadnego znaczenia klinicznego ani opisowego", a Reiser i Levenson (1984) ostrzegają przed powszechnym "nadużywaniem" tej kategorii diagno stycznej. Pograniczne zaburzenia osobowości stanowią więc jeszcze jeden z licznych mitów klasyfikacji zaburzeń psychicznych (por. Jakubik, 1996).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadnej diagnozy bo u każdego byłem tylko raz,a i tak za często.A ty mistyDay to chyba już pwinnaś już spać nawet jeśli masz iPhona to w twoim wieku to niezdrowo ,przeciż ty jeszcze rośniesz.

Nie wiem jak sie odnieść do tych bzdur. Nie da sie zbanowac tego idioty?

 

 

Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×