Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

uściślając, DBT to standard, kilka innych terapii również działa, ale terapia schematu...

 

There are five such treatments available: mentalization-based treatment (MBT), transference-focused psychotherapy, dialectical behavior therapy (DBT), general psychiatric management, and schema-focused therapy. While DBT is the therapy that has been studied the most, empirical research has shown that all of these treatments are effective for treating BPD, except for schema-focused therapy. Long-term therapy of any kind, including schema-focused therapy, is better than no treatment, especially in reducing urges to self-injure

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no psychodynamiczna sie sprawdza, jestem juz 4 rok i chyba i na pewno nie bylabym w tak dobrym polozeniu bez terapii, . Najgorsze jest to ze to borderlinowe zycie toczy sie bardzo szybko, zbyt szybko cos sie zmienia i zbyt szybko popada sie w skrajnosci. Dopiero co wrocilam ze szpitala, leczyli mnie z poteznego dola, z ogromnymi samookaleczeniami, w szpitalu wpadlam w w jeszcze gorszy dol, pozniej agraesja i z agresji w nerwcie z lękami z nerwicy w hipomanie, a potem to juz znowu w dol. teraz jestem ustabilizowana i i to najwazniejsze :smile:

 

jak ktos szuka wrazen to niech pobedzie wobie chwile z borderem. wrazenia gwarantowane. :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cztery lata. Hm.

 

 

Ja z kolei spędziłam pięć dni dosyć szalonych i a la survival w stolicy, zmiana temperatur ciągła, przebywanie na mrozie, bieganie w tę i z powrotem oraz zabawa w klubach dosyć mnie wymęczyła. Jestem gdzieś na granicy ekscytacji i podniecenia otoczeniem, a totalnego wykończenia. Słabo mi, głowa boli, jestem spięta, nawet jakieś połowiczne zwidy mi się zdarzały i oczywiście powoduje to, że czuję się bardzo niespokojnie. Po głowie przechodzą mi dziwne myśli, czy aby nie wpadam w jakiś początkowy etap choroby psychicznej, ale wątpię w to na logikę.

Zblokowały mi się uczucia głębsze względem ludzi, jakieś potrzeby emocjonalne, to zły znak zazwyczaj. Odpuściłam sobie tak po prostu, co jest w nie moim stylu zupełnie, osobę, bo okazało się, iż walczyć nie warto, bo już jest zadowolona z kimś innym oraz nasze cele i plany życiowe mijałyby się. Żadnych manii i dekompensacji proszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zwiazki z borderem to katorga, ja sama zdaje sobie sprawe jaka potrafie byc w zwiazku z facetem. Ja nie zdradzam, ale lubie sie bawic poza towarzystwem faceta z ktorym jestem, lubie pogadac z innymi facetami, delikatnie poflirtowac. A tak poza tym jestem chorobliwie zazdrosna, podejrzliwa, kontrolująca kazdy ruch, nie lubie kiedy sytuacja wymyka sie spod mojej kontroli, wtedy czuje sie niepewnie i zaczynam sie odsuwac od tej osoby albo ja odrzucac.

Zwiazki z borderem to mieszanka wybuchowa i nie są dla ludzi o normalnym rozsadku, trwaja zazwyczaj krotko i sa niestabilne.

Napisalam jak jest u mnie, naprawde nie da sie ot tak zmienic schematow zachowan i impulsywnosci, sa to silnie zakorzenione zachowania, wlasciwie elementy naszej osobowosci.

Tak wiec nie polecam bycia borderem :twisted: samotnosc i samouincestwienie forever :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, a leczyłaś się wcześniej?

 

Leczę się psychiatrycznie od 5 lat, jeśli o to wam chodzi. Terapeutycznie kiedyś, teraz już nie, z powodów o których nie chce mi się rozpoczynać dyskusji. Na razie jestem także bez leków, zraziłam się po tym, jak wskutek złej mieszanki popadłam w stan manii (Tak, da się) i prawie zniszczyłam sobie życie, to też rok temu wyrzuciłam ostatnie opakowanie do kibla, zresztą antydepresanty są raczej niekorzystne dla mojego przypadku, musiałabym mieć siłę na kombinowanie z innym rodzajem, a póki co jednocześnie jest ten okres, że moja psychika już się męczy za bardzo, a z drugiej strony, zupełnie nieodpowiedni do rozpoczęcia kombinowania ze sobą i ze swoim nastrojem oraz organizmem po raz kolejny.

 

Najgorsze jest rozróżnienie objawów psychicznych od fizycznych, które, jak wiadomo, łączą się ze sobą, a z drugiej strony paradoksalnie i to jedno, i to drugie. Moja psychika zawsze będzie w jakiś sposób burzliwa, i przywykłam do tego bardziej niż od objawów fizycznych. Aktualnie zupełnie nie wiem, co jest pięć, a na najbliższe wizyty u specjalistów i na badania czekam jeszcze od miesiąca do kilku lub kilkunastu (rezonans na nfz, rozumicie), co w ogóle jest pożywką dla mojej hipochondrii. Ale mówię, najgorsze jest to wycieńczenie i napadające nieustannie fale zmęczenia połączone ze zwidami oraz migreną. Plus to uczucie zagnieżdżającego się lęku, ale do tego akurat przywykłam. Muszę mieć potwierdzenie, że mam "czysty" mózg, bo ostatnio miałam sporo wypadków, częste obicia czaszki, urazy nosa, lekki wstrząs mózgu- to bardzo mnie przeraża, ale jeszcze bardziej długość oczekiwania na badania. Do tego dziwne wyniki morfologiczne, wysoka glukoza i żelazo, tarczyca powyżej normy ale nie tak, by była to jakaś ciężka przypadłość, oraz przeciwciała we krwi, ale też nie liczbowo na określony syndrom, jeśli już to bardziej jakiś stan przedcukrzycowy. Totalna sraczka. Chciałabym mieć stwierdzoną konkretną chorobę, a tymczasem nie wiadomo za co się zabrać, wiem tylko, że czuję się źle. Niestety w rodzinie bliższej i dalszej pokoleniowo miałam mnóstwo osób z rakiem, cukrzycą, czy stwardnieniem rozsianym, przypadek schizofrenii, nerwica zaś przechodzi wręcz pokoleniowo. Nie wiem co robić na razie, naprawdę. Mój znajomy jedyne co potrafił mi poradzić, to zmiana sposobu żywienia z idealistycznym podejściem, iż to zmieni wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, a leczyłaś się wcześniej?

 

Leczę się psychiatrycznie od 5 lat, jeśli o to wam chodzi. Terapeutycznie kiedyś, teraz już nie, z powodów o których nie chce mi się rozpoczynać dyskusji. Na razie jestem także bez leków, zraziłam się po tym, jak wskutek złej mieszanki popadłam w stan manii (Tak, da się) i prawie zniszczyłam sobie życie, to też rok temu wyrzuciłam ostatnie opakowanie do kibla, zresztą antydepresanty są raczej niekorzystne dla mojego przypadku, musiałabym mieć siłę na kombinowanie z innym rodzajem, a póki co jednocześnie jest ten okres, że moja psychika już się męczy za bardzo, a z drugiej strony, zupełnie nieodpowiedni do rozpoczęcia kombinowania ze sobą i ze swoim nastrojem oraz organizmem po raz kolejny.

 

Najgorsze jest rozróżnienie objawów psychicznych od fizycznych, które, jak wiadomo, łączą się ze sobą, a z drugiej strony paradoksalnie i to jedno, i to drugie. Moja psychika zawsze będzie w jakiś sposób burzliwa, i przywykłam do tego bardziej niż od objawów fizycznych. Aktualnie zupełnie nie wiem, co jest pięć, a na najbliższe wizyty u specjalistów i na badania czekam jeszcze od miesiąca do kilku lub kilkunastu (rezonans na nfz, rozumicie), co w ogóle jest pożywką dla mojej hipochondrii. Ale mówię, najgorsze jest to wycieńczenie i napadające nieustannie fale zmęczenia połączone ze zwidami oraz migreną. Plus to uczucie zagnieżdżającego się lęku, ale do tego akurat przywykłam. Muszę mieć potwierdzenie, że mam "czysty" mózg, bo ostatnio miałam sporo wypadków, częste obicia czaszki, urazy nosa, lekki wstrząs mózgu- to bardzo mnie przeraża, ale jeszcze bardziej długość oczekiwania na badania. Do tego dziwne wyniki morfologiczne, wysoka glukoza i żelazo, tarczyca powyżej normy ale nie tak, by była to jakaś ciężka przypadłość, oraz przeciwciała we krwi, ale też nie liczbowo na określony syndrom, jeśli już to bardziej jakiś stan przedcukrzycowy. Totalna sraczka. Chciałabym mieć stwierdzoną konkretną chorobę, a tymczasem nie wiadomo za co się zabrać, wiem tylko, że czuję się źle. Niestety w rodzinie bliższej i dalszej pokoleniowo miałam mnóstwo osób z rakiem, cukrzycą, czy stwardnieniem rozsianym, przypadek schizofrenii, nerwica zaś przechodzi wręcz pokoleniowo. Nie wiem co robić na razie, naprawdę. Mój znajomy jedyne co potrafił mi poradzić, to zmiana sposobu żywienia z idealistycznym podejściem, iż to zmieni wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, rozumiem Cię. Ja na szczęście mam już diagnozy i swoją listę chorób, którą wyszczególniłam w podpisie ;). Faktycznie dzięki lekom czuję się lepiej (na tarczycę i na wchłanianie insuliny). Niezależnie od rodzaju Twojej choroby polecam dietę z niskim indeksem glikemicznym (i posiłki co 3 godziny) - odstępstwa od diety u mnie powodują złe samopoczucie, więc dieta ma realny wpływ. Taki pierwszy krok.

Dużą rolę pełni też witamina D3. Dostałam wczoraj wyniki badań - mam hipowitaminozę :(. Niedługo zacznę suplementować. Ciekawe, czy to przez brak tej witaminy mam depresyjne nastroje... Byłoby cudownie, gdyby suplementacja wystarczyła. Generalnie szukam, wiercę i zastanawiam się nad fizjologicznymi przyczynami mojego samopoczucia, lęku, depresji. Jak już ta sfera będzie dopieszczona, to łatwiej będzie się zająć duszą ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, właściwie pierwszy raz postanowiłam skorzystać z forum w sprawie swojego problemu.

Niedawno odbyłam 3 miesięczną terapię na oddziale dziennym, po której otrzymałam diagnozę "chwiejność emocjonalna". Nie sprecyzowano typu jednak sama widzę, że objawy borderline pasują do mnie jak ulał.

Oprócz tego stwierdzono u mnie także lęki związane z utratą kontroli oraz współuzależnienie od męża-mianowicie nieracjonalny lęk przed odrzuceniem oraz współuzależnienie od jego gier komputerowych.

Zalecono mi kontynuację leczenia w formie terapii długoterminowej w ośrodku współuzależnień. Jestem już po wizytach wstępnych, od przyszłego tygodnia ma się zacząć dla mnie terapia właściwa jednak nie wiem czy dobrze trafiłam ze swoimi problemami, dlatego też chciałam poprosić Was o jakieś sugestie.

Terapeutka zaproponowała przeprowadzenie ze mną terapii ukierunkowanej na moje relacje z mężem pod kontem współuzależnienie. Forma miałaby być psychoedukacyjna połączona w późniejszych etapach z fragmentami terapii behawioralno-poznawczej. Nie jestem przekonana czy to jest dobry pomysł ponieważ jestem świadoma, że moje współuzależnienie wynika nie tyle z naszej relacji co z moich problemów osobowościowych, z którymi borykam się od dawna. Jeszcze zanim poznałam swojego męża miałam ze sobą spore problemy, w tym hospitalizację więc zdaję sobie sprawę, że uzdrowienie mojej relacji z mężem nie poprawi wszelkich wahań nastrojów, wrogości do świata i samej siebie, napadów złości, płaczu i totalnego poczucia pustki i beznadziei. Aktualnie nie jestem także w stanie podjąć pracy ze względu na ataki lękowe, które pojawiają tuż przed próbami jej rozpoczęcia. Każda nieudana próba podjęcia pracy kończy się wzrostem poziomu nienawiści do samej siebie i stanami depresyjnymi.

Bardzo proszę o ocenę proponowanej terapii pod kątem moich problemów. Wydaję mi się, że ta propozycja, ktorą otrzymałam niekoniecznie pozwoli wyzwolić mi się z tego całego dziadostwa, a chcę uniknąć zmieniania terapii/terapeuty w trakcie trwania. Zastanawiam się nad terapia psychoanalityczną. Czy to dobry pomysł?

Może ktoś coś doradzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Forma miałaby być psychoedukacyjna połączona w późniejszych etapach z fragmentami terapii behawioralno-poznawczej

Korzystaj! Słuchaj specjalistów bo oni wiedzą najlepiej co dobrać pod Ciebie i Twoje problemy.

Zastanawiam się nad terapia psychoanalityczną.

W przyszłości - jak najbardziej ale teraz liczy się dla Ciebie pewnie widoczna, w miarę szybka poprawa, a na to z analitykiem nie licz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

macieywwa, A co Ci najbardziej przeszkadzało w niej? Co było nie do zniesienia?

 

Może opisze jedna z wielu sytuacji jakie przezywałem z borderem...a wiec..

Wyobraź sobie piękny słoneczny sierpniowy piątek, po południu..

wróciłem z pracy i zacząłem planować weekend a tu nagle dzwoni tel,patrze na wyświetlacz ona

zadowolony pomyślałem dzwoni aby potwierdzić ze jednak załatwiła sobie wolna sobotę i wyskoczymy gdzieś w polske na dwa dni..ale nie dzwoni w innej sprawie..tu przytoczę rozmowę...

 

ona- czesc kochanie

ja - czesc

ona - wiesz mam taka sprawę,nie wiem jak zapytać i czy nie wk....isz.sie.. już wiedziałem ze coś jest nie tak,jak być powinno

ja - normalnie zapytaj,przecież nie zjem cie przez telefon

ona - no bo brat koleżanki nie ma z kim iść na wesele, Beata idzie i zapytała sie mnie czy nie poszłabym z jej bratem bo on się wstydzi, mogę z nim iść.

ja - kiedy to wesele...znam Beate i jej pizdowatego brata

ona - jutro..już sie podkurwiłem

ja - nie podoba mi się ten pomysł,zrobisz jak uważasz,ja niczego nie mogę ci zabronić,nie jesteś moja własnością.. pamiętaj o naszych zasadach które uzgodniliśmy na początku związku.

 

oczywiście rozmowę przytoczyłem w wielkim skrócie z najważniejszymi faktami,nadmienię ze cala sytuacja wydarzyła się po ok 1.5 roku związku..

 

I moje pytanie do borderow.. poszła na wesele czy nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Forma miałaby być psychoedukacyjna połączona w późniejszych etapach z fragmentami terapii behawioralno-poznawczej

Korzystaj! Słuchaj specjalistów bo oni wiedzą najlepiej co dobrać pod Ciebie i Twoje problemy.

Zastanawiam się nad terapia psychoanalityczną.

W przyszłości - jak najbardziej ale teraz liczy się dla Ciebie pewnie widoczna, w miarę szybka poprawa, a na to z analitykiem nie licz.

 

Dlatego myślałam o analityku bo teraz tak jakby mam czas na "chorowanie", a w przyszłosci nie wiem jak z tym będzie.

Poza tym terapeutka powiedziała mi, że z racji tego, że przygotowuje się do egzaminu na certyfikat polskiego towarzystwa psychiatrycznego chciałaby nagrywać nasze sesje na dyktafon, żeby móc także konsultować się w moim przypadku z superwizorem. Szczerze, zdziwiło mnie to i również nie wiem jak się do tego ustosunkować. Nigdy nie słyszałam o nagrywaniu sesji terapeutycznych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Martina100,

Wydaje mi sie, ze mozesz sie nie zgodzic na nagrywanie. Chociaz z drugiej strony mozesz zyskac druga opinie - superwizor moze skorygowac bledy terapeutki, pomoc jej w leczeniu Ciebie.

 

Macieywwa,

To ma byc hardcore bordera? Taka sytuacja to super-lajcik! Jesli sobie z nia nie poradziles, to sam masz problem.

Prawdziwy hard core wygladalby tak:

Ty mowisz, ze musisz pracowac przez weekend. Ona na to ze jestes nieudacznikiem bo nie masz normalnej pracy i wolnych weekendow. Mowi ze Ci na niej nie zalezy, bo nic z tym nie zrobisz, ze nie macie szans na normalna rodzine i wspolne spedzanie wolnego czasu, ze twoja kariera jest dla ciebie najwazniejsza. Natomiast przy pierwszej lepszej okazji zostawi Cie samego i tak - pojdzie na jakies durne wesele!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×