Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Conessa, teoretycznie umysłową, gówniana robota w callcenter. nie pierwszy raz dla mnie ale ledwo ten miesiąc wytrzymałam, miałam czasami ochotę dosłownie roz*ebać wszystko w koło i po prostu wyjść ale pełna napięcia, z płaczem w oczach przetrwałam...

Książkę Masona, jak żyć z osobą o skrajnych emocjach. I cholera nie chce dojść pocztą, chyba przez zbliżające się święta ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Synsa, no to nie zazdroszczę... ja bym skończyła już pierwszego dnia w takiej pracy.

 

Książkę mam właśnie od tygodnia. Czytam. Jak na razie sporo informacji się powtarza to co można wyczytać w Internecie.

 

Dzisiaj mam spokój w miarę. Staram się blokować wszystkie emocje. Bliska osoba mnie opuściła... kolejny raz dostałam taki prezent na święta i tak się sobie dziwie, bo nieźle się trzymam, oprócz wczorajszych ataków. Znowu jest tak smutno, jak kiedyś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym żeby te święta już były za mną, nie chcę wigilii, tej całej wspólnej kolacji, już zapowiedziałam im, że nic nie będę jadła (bo zapewne znów zacząłby się ciąg), matka mówi, że robię jej na złość, bo specjalnie zaczęłam się odchudzać kilka dni przed świętami, jakbym nie mogła po . Mam ich dość, nie mogę się z nimi dogadać, zostałam sama i nikt mnie nie rozumie i nie próbuje zrozumieć. Przesiaduję w pokoju, nie chcę do nich iść, bo są fałszywi. Staram się nie wychodzić, bo na mieście, w sklepie to samo, tłum ludzi, każdy zdenerwowany, każdy się przepycha, bo trzeba kupić żarcie i alkohol, bo przecież o to chodzi w tych całych świętach.

Brakuje mi bliskości, chciałabym się do kogoś choćby przytulić, a jestem osamotniona i pewnie tak już zostanie. Nawet upić się nie mogę, bo biorę leki. Beznadziejnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, ja Cie przytulam : ) mi się wydaje, że cały sens i cel mojego życia polega na tym aby być blisko z partnerem. Straszne.... Niestety trochę uciekam w alko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja borderline porownuje do AIDS. Tak moge pojsc do psychologa, staram sie to w koncu załatwić ale ostatecznie znowu nic nie robie, bo wlasnie borderline mnie blokuje. Czuje strach przed ludzmi i jednoczesnie brakuje mi zapalu do działania, wiec nie doprowadzam spraw do konca. Sama siebie niszcze tak jak wyniszcza AIDS - jak mam niszczyc wirusa skoro wirus zaatakował wlasnie system, ktorym mozna go zniszczyć. Tak to czuje. Znow planuje po Nowym Roku wszystko naprawiac. W pewnym stopniu jest lepiej. Lecze sie miloscia w duzych dawkach. Resocjalizuje sie przy rodzinie chlopaka. Ale jak opornie to idzie. Glupie sytuacje np zostawiam jego rodzicom prezent pod choinka a jak oni chcą mi sie odwdzieczyc to czuje lek zeby wyjsc z pokoju bo wiem ze bede musiala byc mila. Nie umiem okazywac zyczliwosci. Wydaje mi sie ze wszyscy to widza jak sztucznie się wtedy zachowuje. Dzis mnie r**o. Przywiozl mnie do domu na swieta i jego mama dala mi ciastka dla babci. Przyjechalismy, babcia od razu ze sie źle czuje, dalam jej prezent, ale jakos sie nie cieszyla. Zobaczyła te ciastka i chciala się odwdzieczyc, a ze piekla dopiero ciastka to przyniosla marynowane borowiki, najpiękniejszy sloik jaki miala a u niego w domu nie jedza. Dobilo mnie to ze ja tak trace kasę na glupoty a tutaj w domu tego czy tamtego brakuje. Tez nie chce swiat. Jestem w domu i czuje lek ; ( tez cos kolo 10 mcy bez lekow. Wzielam sobie psa zeby ze mna spal bo nie zasne. Ktoś chce mi cos zrobic, najpewniej udusic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

outsiderka., Wytrzymaj. Najpierw dzień, potem dwa, potem cały miesiąc. Masz kogoś kto Cię wspiera-to dobrze. Może poproś kogoś żeby Ci pomógł doczłapać się do psychologa? Może razem będzie Ci łatwiej.

Pies to dobry pomysł. Sama bym chciała mieć jednego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam kogos takiego. Predzej czy pozniej do tego dojdzie. Czekam chyba na jakies przesilenie. Pies juz spi. Ja dalej nie moge. Zamykam oczy i znow katem widze jakis blysk. Na pewno ktos/cos tu jest. Ale jak mam spac spokojnie. Jak tylko wrocilam to babcia tekst ze jej ciśnienie ostatnio skacze, ze ja piecze w okolicy serca. Gdy jestem daleko to nic takiego mi nie mowi przez telefon. Odcinam sie, mniej wiem i nie martwie sie. Przeczytalam ulotki z lekow jakie bierze. Po antybiotyku wysiadly jej nerki a jak nerki to i ciśnienie skoczylo. Zamiast powiazac informacje ze to skutek tego antybiotyku i bol nerek a nie krzyza to zmienili jej lek na nadciśnienie. Ta sytuacja powoduje ze boje sie z zasnac w razie czego. Aby cos sie ruszylo u babci w pokoju to wydaje mi sie ze wymaga pomocy ale nie moze juz mowic i tylko stuka o cos żeby dac znac. No nie moge. Chce juz stad wyjechac a to dopiero początek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

outsiderka, na pewne rzeczy nie mamy wpływu.

 

Zazdroszczę posiadania kochającej osoby. To z jednej strony duże utrudnienie, a z drugiej, przynajmniej chwilami, lek na całe zło. Tak mi się przynajmniej wydaje, nigdy nie miałam takiego człowieka przy sobie. Siedzę zamknięta w małym pokoiku, nie wchodząc w żadne kontakty z rodziną, denerwując się, gdy w ogóle zaczną ze mną rozmawiać. Dzisiaj przypomniały mi się wszystkie szantaże, jakie moja matka stosowała względem mnie rok temu, przed moimi osiemnastymi urodzinami- że nie wyjadę nigdzie, bo poda wszystkim listę leków, jakie brałam, psychotropów, że nigdy nie zacznie mi ufać. Ja jej też nie, czuję, jakby była zagrożeniem dla mnie i wcale mnie to nie dziwi, patrząc na sytuację obiektywnie. Na przemian ogarnia mnie lęk i obojętność. Siedzę przerażona tymi wszystkimi myślami, że skończę jako niepoczytalna psychicznie, że oszaleję w końcu, zrobi się bardzo, bardzo źle. Za parę lat wyobrażam sobie siebie jako złamaną psychicznie dziewczynę w zakładzie- karnym albo psychiatrycznym. Że znowu się złamię. Już raz mój koszmar na ten temat się spełnił. Dlaczego to wszystko zaczęło się tak wcześnie, a że od wieku 12 lat, do teraz, niemal 19, ogarniają mnie tylko coraz większe lęki i paranoje. Została mi zabrana cała młodość, młodzieńcze szaleństwo wskutek manii prędzej zamienia się w piekło. Każda sekunda jest popieprzona. I jestem w tym zupełnie sama, albowiem oddawanie swojej osoby komukolwiek kończy się stanowczym "Nie chcę cię". Słyszę to przez całe życie. Dni mijają jak przykre lata. Czym to się skończy? Paranoją, psychozą, schizofrenią? Gdybym tylko miała pewność, że wszystko pozostanie stabilne w swojej podłości, to nie byłoby problemu. Ale nie mam. Co mam zrobić, żeby odpocząć na chwilę, zaćpać się czy upić? Nie chcę ani tego, ani tego.

 

Ja borderline porownuje do AIDS.

 

Ja mam bardziej mitologiczne skojarzenia. Borderline kojarzy mi się bowiem z wampiryzmem (Polecam w ogóle piosenkę "vampire smile" kyli la grange, kojarzy mi się z moją osobą w przypływie desperacji, naturalnie traktując ją metaforycznie): z wyostrzonymi zmysłami, emocjami podkręconymi na maksa, próbami kontrolowania siebie, bądź i nie, potrzebą krwi- która jest metaforą życia, a co za tym idzie, wszystkich silnych emocji. Z uzależnieniem od człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dziś dzień wolny. I co robiłam? Obudziłam się o 14, zjadłam, obejrzałam serial i ... użalam się nad sobą i płaczę. I trwa to latami i trwa i nic się nie zmienia. Dziś czuję straszny żal np. do mojej wychowawczyni, że mogła mi pomóc ale tego nie zrobiła, że chciała wyrzucić mnie ze szkoły, że mówiła przy wszystkich że mój płacz jej nie wzrusza a irytuje, tak jakbym płaczem chciała ją oszukać. Że musiałam chodzić do pedagoga który coś tam pytał o rodzinę i samopoczucie ale była tak głupia że wierzyła w moje kłamstwa że nie będę już opuszczać zajęć, że będę się uczyła ble ble ble. A na samym końcu owa wychowawczyni dała mi książkę 'jak myśleć pozytywnie", przytuliła mnie i życzyła mi bym zawsze była taka szczęśliwa bo teraz na szczęśliwą wyglądam i że mam pamiętać że moja mama mnie kocha I ja wiem, że było widać że nie jest ze mną OK że oni wszyscy, dorośli, mogli mi jakoś pomóc, ale tego nie zrobili... Że straciłam tyle lat taplając się w tym gównie. Że w końcu zostałam sama. Że nic mi nie wychodzi. Że wszystko się wali. Siedzę cały dzień przed monitorem, czuje mocniejszą więź z bohaterami seriali niż z żywymi ludźmi... Czekam na spotkanie z psycho jak na wybawienie. Już ją wyidealizowałam i coś czuję że będę ciężko znosić to całe poznawanie siebie. 30 grudnia składam wypowiedzenie, znów nie będę miała pieniędzy - będę miała za to czas. No i jeszcze sesja... Sesja i terapia. Boję się tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak chcecie, możemy utworzyć kiedy jakąś borderline'ową grupę na skype, fejsie czy innym komunikatorze i pisać ze sobą o codziennych pierdołach, żalić się, wymieniać opiniami, etc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze byc face jestem za. Na skype sie nie zdecyduje bo nie umiem rozmawiać z ludzmi wprost.

To byla zła noc. Spalam ze 4 godziny. Swiatlo zapalone. Co zgrzyt to mocniejsze bicie serca i fala goraca. Panicznie boje sie duchow. Dopytywalam babci co ona na to i powiedziala ze na pewno istnieja. Oszaleje naprawde oszaleje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Synsa a Ty czego się boisz? Postanowilam ze dzisiaj zmierze sie z lekiem. Przeniose sie do pokoju z balkonem. Tam boje sie spac najbardziej, bo przez balkon ktos moze wg mnie wejsc. Ustawie lozko przy drzwiach balkonowych i odslonie w nocy firanki żeby byla tylko szyba. Poloze sie spac obrocona do niej plecami, tak zebym nie widziala co sie dzieje na dworze. Jak to zniose to wydaje mi sie ze lek sie zmniejszy a moze zniknie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dokładnie czego. W skrajnych przypadkach mam wrażenie że ktoś za mną stoi i dotyka moją głowę ale jestem świadoma że to tylko wyobraźnia. Miałam też kiedyś paraliże senne.

Myślę że po prostu boję się momentu zaśnięcia. Fakt, że w moim bloku paliło się kilka razy w nocy też chyba miał na to wpływ. Jestem dorosłą osobą a śpię przy świetle, słabo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aczkolwiek proponuję najlepiej czat na skype, bo są o wiele wygodniejsze, niż te na fejsie i w miarę trwałe. rozmawiać na mikrofonie nie mam zamiaru, bo ani go nie mam, ani kamerki. Możecie mi napisać na priv swoje nicki i ogarnę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wytrzymuje psychicznie w domu. Przyjechała mama zza granicy i jej mowie ze sie boje duchow i nie moge spac a ona na to ze OPETAL MNIE DIABEL i musze isc do egzorcysty. Trakruje to z przymruzeniem oka a ja juz wiem ze dla nich jest iuz za pozno na resocjalizacje. Mowie jej taak a jakos wiele spośród DDA ma takie leki a ona na to 'jakie dzieci alkoholikow, nie masz bliższej rodziny?' Nie wiem o co chodzilo ale nie najlepiej z nia. Nie moge juz w niej pokladac nadziei na zrozumienie. Wiele przeszla, moze zmieniło ja to bardziej niz mnie. Zbliza sie noc. Juz nasluchuje. W ogole porobilam prezenty, nikt chyba nie umie sie cieszyc. Smutno mi, mam ochote plakac. Nie ma tu dobrej energii. Każdego cos boli, każdy narzeka. Chce do domu mojego chłopaka. Tam zaczyna sie normalnosc. W takich warunkach do rozwoju psychiki nie moglam wyrosnac na nikogo innego niż na tego, kim jestem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

outsiderka., pewnie tego nie doceniasz i nie dostrzegasz na co dzień, ale ciesz się, że masz chłopaka, bliska osobę, która jest. Noo chyba, że jest totalnie bezduszny i nie interesuje się Tobą.

 

Co do utworzenia grupy to Jestem ZA. ale grupa musi się nazywac tak by inni użytkownicy nie wiedzieli o co chodzi (jesli miałby być to fb)

 

Mnie czeka chyba mała rewolucja w życiu. Znowu.... właśnie obmyślam jak poukładać sobie wszystko. Wiele tracę, ale chyba zdrowie ważniejsze?

Po części zostałam sama i nie wiem co mam zrobić. Ciężko mi... :( i tęsknie za moim byłym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam bardziej o konferencji stałej na skype. Grupa na fejsie jest zbyt, hm, mało anonimowa, biorąc pod uwagę częstotliwość, z jaką ludzie nie wylogowują się zeń.

 

Haha. Moja rodzina na święta. Mój ojciec postanowił wylać na mnie swoje niepowodzenia życiowe, marudząc mi przez pół godziny, jakim to jestem chodzącym beztalenciem, które nic konkretnego nie potrafi, jak głupia jestem, kończąc (a w sumie prawie) jakieś gówniane liceum nikomu do życia nie potrzebne, i jak w całej swojej gównianej wartości dobrze będzie, jak chociaż załapię się na sprzątanie gówien w kiblu jako pracy, i ogólnie jak niewarta niczego jest moja egzystencja przemądrzałej kretynki. Naturalnie ma tysiąc różnych pomysłów na moją przyszłość; przecież mogłam być lekarzem, prawnikiem, wojskowym, ujwieczym, tylko szkoda, że sami są wszyscy po technikach/zawodówce i nie mają co zrobić z życiem, więc wątpię, by było to takie otwarte i dla każdego. I mówi mi to człowiek, który w wieku 40 lat wciąż liczy na "wygraną w totka" i Bahamy jako przyszłe miejsce życia. Prawda zaś jest taka, że nic z tego mu się nie należy z jego męczeńskim i wiecznie nieszczęśliwym podejściem do życia. A moja matka co? Stawia się w pozycji pokrzywdzonego dziecka, i zamiast odezwać się chociaż raz z gębą, przychodzi do mnie z pretensjami, że ośmielam się z tatusiem kłócić (Nawet nie ja zaczełam dyskusję, tylko oni), psuję im wszystkim humor i ogólnie jestem zua, śmię się złościć, jakbym "Nie wiedziała jaki on jest". Przykro mi, że nie podzielam męczeńskiego znoszenia wszystkich humorów ludzi z otoczenia bez słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Keji, No właśnie skype lepszy.

I weź olej gadki takie. Są sfrustrowani własnym życiem, więc trzeba na kogoś zrzucić swoje niepowodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abstrakcyjna, tak, rozstaliśmy się parę dni temu... :( chyba nie wytrzymał bo ostatnie dni miałam ciężkie. On też wariował i wyżywał się na mnie/przy mnie. Dalej chce mi pomagać bardzo we wszystkim, mówi, że martwi się o mnie ale ja tak nie potrafię traktować go jak kumpla. Miałam 2-3 dni atakowania go, totalne wkur... szantaż emocjonalny, stosowałam wszystko co możliwe (odpisał, że nie może ulegac moim emocjom i że nie wda się w szantaż emocjonalny) Potem miałam dzień ciszy. Nie odzywałam się do niego to napisał do koniec dnia "czy już lepiej" , odpowiedziałam TAK.

Dziś znowu spytał czy sobię radze. odpowiedziałam, że to już nie istotne i generalnie powiedziałam, że nie chcę go widzieć i ma o mnie zapomnieć już.... nie odzywa się. Smutno tak, przed samymi świętami. Dobrze, że zdążyłam dać mu wcześniej prezent.... tak bardzo chciałabym go przytulić :(

 

Zgłaszam chęć na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×