Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mycie rąk i ogólnie natręctwa na tle czystości...


Grażyna Połóg

Rekomendowane odpowiedzi

ja miałem obsesję na punkcie mycia rąk nie mogłem zasnąć nie umywszy ich wcześniej i wogóle siebie nie umywszy nie pomagasło mi tłumaczenie że zrobię to rano... cięzko sie żyło wtedy wstawałem do łazienki kilka razy w nocy zanim zasnąłem myłem dokładnie ręce palec po palcu lałem wodę przez godzinę a mydło schodziło jak bułki w piekarni z rana... nie rozumieli mnie rodzice, rodzina a ni znajomi stało się toi dla nich utrapieniem... ciągle nażekali że nie wyrobimy z wodą i ż epuszczę ich z torbami bo przychodziły takie archunki za H2o i gaz żę można się było za głowę złapać... ale mi przeszło naszczęście... i ogolenie nie mam teraz rzadnych fizycznych natręctw jedynie myślowe... :?:?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałem obsesję na punkcie mycia rąk nie mogłem zasnąć nie umywszy ich wcześniej i wogóle siebie nie umywszy nie pomagasło mi tłumaczenie że zrobię to rano... cięzko sie żyło wtedy wstawałem do łazienki kilka razy w nocy zanim zasnąłem myłem dokładnie ręce palec po palcu lałem wodę przez godzinę a mydło schodziło jak bułki w piekarni z rana... nie rozumieli mnie rodzice, rodzina a ni znajomi stało się toi dla nich utrapieniem... ciągle nażekali że nie wyrobimy z wodą i ż epuszczę ich z torbami bo przychodziły takie archunki za H2o i gaz żę można się było za głowę złapać... ale mi przeszło naszczęście... i ogolenie nie mam teraz rzadnych fizycznych natręctw jedynie myślowe... :?:?

Jak Ci to przeszło? W jakiś konkretny sposób?

 

Mam pytanie. Jak ktoś ma nerwicę na punkcie mycia rąk, to jak mam temu komuś pomóc? Co pomoże, jakie zachowanie? Jak zwalczyć czyjeś wątpliwości i strach, że przez nieumycie rąk się coś stanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no ja już nie mogę. Myślałam, że może uda mi sie jakoś z tym normalnie żyć, ale już nie daję rady. Mój problem wiąże się przede wszystkim z myciem. A mianowicie za nic w swiecie nie moge dotknąć osób, które potocznie zalicza się do kręgu menelstwa. Jest coraz gorzej. Jak łatwo się domyślić w szkole nietrudno się na takich natknąć. W szkole czuję się jako tako swobodnie (oczywiście unikając tamtych osób) ale po powrocie do domu mam już zakodowane, że przbywałam w tym samym pomieszczeniu co przedmiot mojego problemu (siedziałam w tych samych ławkach itp.). Więc mam ograniczoną swobodę ruchów, nie dotykam wszystkich przedmiotów w obawie przed "ubrudzeniem" ich. Oczywiście przed położeniem się spać myję całe ciało niezwykle dokładnie co często trwa ok. 1 h. W dni, w które nie muszę isć do szkoły za nic w świecie nie założyłabym tego samego ubrania, w którym byłam w szkole bez uprzedniego uprania go. Dochodzi do tego, że mam obawy przed wyjściem z domu w dni "czyste" (wiecie o co mi chodzi) w obawie przed natknięciem się na wyżej wymienione osoby. itp. itd. Długo mogłabym jeszcze mówić. Oczywiście najszczęśliwsza czuję się w dniach kiedy nie muszę iść do szkoły (i nie ma to żadnego związku z nauką czy nawiązywaniem kontaktów). Zdecydowałam już, że MUSZĘ zgłosić się o jakąś pomoc. Mama przyszpiliła mnie i powiedziałam jej co nieco na ten temat, ale w ZNACZNIE złagodzonej formie. Już nawet ustalałam z mamą wizytę u psychologa, ale uważam, że moja choroba w takim stopniu się nasiliła, że wolałabym się zgłosić od razu do psychiatry (psychoterapeuty?). Ale jak mam to przekazać mamie żeby nie uznała mnie za całkowitą wariatkę? Zresztą jak znam życie takie wizyty są bardzo drogie, a wyjście z tej choroby na pewno nie będzie krótkotrwałe. Nie chcę bardziej wtajemniczać w to mamę, bo wiem jaki ma charakter i zamartwialaby się 3 razy bardziej ode mnie, w dodatku nie dałaby mi spokoju. Myślicie, że sam psycholog byłby w stanie mi pomóc? I czy mogę wymusić na lekarzu obietnicę żeby nie informował rodziców o tym jak konkretnie wyglada moja choroba?

 

Problem "menelstwa" nie jest mi obcy. Ja panicznie reaguję na zbieraczy śmietnikowych. Schodzę im z drogi. Tragedia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie jowita....

kiedy poczytałem ten temat, również sobie uświadomiłem że dosyć często ( choć może nie tak jak inni z tego forum) myję ręce....

Coraz więcej objawów zauważam u siebie... to przerażające....

 

Wszystko zależy od tego czy myjesz "obsesyjnie" z zachowaniem odpowiedniego "rytuału" i z nastawieniem, że jak nie umyjesz to ...

 

Czy zwyczajnie prowadzisz higieniczny tryb życia.

 

Jeśli zaczynasz dzielić przedmioty na "czyste" i "brudne" - to są podstawy do niepokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam suchajcie mam problem czytałem jakie majoł inni podobne do mojego. Pisali ze myjoł rence ale pisali ze otwierajoł np. drzwi od szkoły przez długi rękaw. Ja nie otwieram w taki sposub ale jak przychodze ze szkoły to : sciągam ubrania kłade wprawdzie na łużku kiedys było gorzej bo nie kładłem,ide do łazienki i myje około 30 min. rence. Potem zakładam ubrania domowe i niewychodze jusz z domu bo po prostu niechce mi sie myc 2 raz tyle czasu rąk sam uważam że nie jest to normalne,i niewychodze z domu podwujnie bo jak przychodze odrabiamm zadanie i morze ide na plac ale jak koledzy pomnie przyjdoł jak mam jusz rence umyte to niewychodze nawet mama zwraca mi uwage. Nie dotykam Żadnych żeczy kture pamiętam że dotykałem jak przyszłem ze dworu.Mnie to po prostu wykańcza.Przewarznie chodze w długim rękawie ale tylko zeby nie dotknać np. ławki szkolnej przedramieniem bo wiem że bende musiał myć przedramienia nie tak długo jak dłonie. Kiedys było gorzej teraz sam myślałem żeby tozmienić jak zaczełem chodzić do 1 gimnazjum. .... właśnie niumiem tego wytłumaczyć... ale teraz jest lepiej ale terz chcaiłbym np. umyć rence 2 razy i iśc na komputer albo wyjśc na plac jak pomnie przyjdoł koledzy. Ostatnio myślałem żeby iść do lekarza żeby mi dał tabletki bo niewiem co mam zrobic. Pomuszcie Prosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóz... Przykra sprawa...

 

Najlepiej zająć się czymś żeby nie myśleć o bakteriach ma dłoniach.

 

Ty najlepiej jakbyś czytał np: Słownik Języka Polskiego, Słownik Ortograficzny...

 

To Ci pomorze nie tylko pozbyć się NN ale i nauczy Cię poprawnie pisać...

 

Niezłe co...? Najlepiej jest robić coś z czego można wyciągnąć wiele korzyści naraz...

 

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja historia zaczyna się jakieś 2-3 lata temu koedy to na wakacjach ma Cyprze cała skóra zaczęła mnię swędźieć w losowych miejscach. Jestem alergikiem na sierść, ślinę zwierząt oraz pyłki roślin. Kiedy swędzenie siępojawiło, pomyślałem, że to alergia. Wtedy przyszło lub przyszła natręstwo lub fobia na temat "brudnych" rzeczy. Po dotknięciu "brudnej" rzeczy nie mogłem wtedy tą samą ręką dotknąć "czystej" rzeczy. Bałem się siadać np: w restauracjach bo poprzednio mógł tam usiąść np: kot albo ktoś, kto z nim mieszka. Ubrania prałem praktycznie codziennie. Myłem się prawie zawsze 2 razy dziennie, rzadko 3. Kiedy "alergiofobia" mi przeszła, pojawiła się "kredofobia". Właśnie skończyłem gimnazjum, w której tablice były tylko na kredę a nauczyciele i znajomi bardzo rzadko myli ręcę po niej. Objawiło się to tym, że na lekcji chemii nauczyciel kazał mi coś napisać na tablicy. Chciał się spytać, czy mogłem wyjść do łazienki umyć ręcę, ale pomyślałem, że wyjdę na "słabeusza" i złapałem za długopis i zacząłem pisać. Wtedy czytałem moją pierwszą ulubioną książkę, która niestety jest już po prostu w kredzie i jej nie ruszam, jak mój cały plecak i książki po tej lekcji. Wtedy "kredofobia" się zaczęła. Kiedy wracałem ze szkoły ubrania albo szły do prania albo na specjalne "brudne" krzesło na jutrzejszy dzień w szkole, bawet kiedy kredy nie dotykałem. Książek nie ruszałem, a jeżeli tak, to po tym pod 0,5h dokładny prysznic. W dzień szkolny zabraniałem sobię siadania np: przed komputerem, bo bym ubruził krzesło i musiałbym je przetrzeć mokrą chusteczką. Obecnie mi to przeszło z wyjątkiem tego, że po kontakcie z jakąkolwiek książką idę myć ręcę a jak sam czytam to "jestem" cały w kredzie jak i podłoga pode mną i musze wszystko umyć. Teraz mam fobię np: czipsów a mianowicie ich przypraw. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy ale pewnie przyprawy są podobne do kredy. Zaczęło się od zjedzenia paczki czipsów. Po nocy zadecydowałem, żebym zmienił pościel, bo ją zabrudziłem oraz zakaz np: siadania w moich "czystych" miejscach np: komputer. A teraz najgłupsze z najgłupszych: "kupofobia". Nie żartuję. Po wypróżnieniu się rano idę na długi, dokładny prysznic (0,5h). Żeby przejść do prysznica muszę najpierw przejść po dywanikach i podłodze. I wtedy wydaje mi się jakby (UWAGA OBRZYDLIWE) z mojego ciemnego miejsca z tyłu sypała się ymm... ta rzecz na podłogę i dywaniki. Myję tę podłogę a mój mózg dalej mówi "Brudne!" Na dywaniki nie wchodzę wcale. Żeby podłoga w końcu była czysta to muszę iść po odkurzacz, ale żeby po niego pójść, muszę przejść po "brudnej" części podłogi i wtedy do odkurzenia podłogi w łazience potrzebuję wyjść z niej i wtedy odkurzyć muszę też podłogę na której chodzę. Odkurzam po prysznicu a kiedy odkurzę, myję nogi. To jest najgorsze co mnie spotkało. Kiedy "kredofobia" mi przeszła, myślałem, że to zbawienie i będę wolny, ale nie.am dosyć, chciałbym jakoś zapomnieć chociaż o tej fobii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja historia zaczyna się jakieś 2-3 lata temu koedy to na wakacjach ma Cyprze cała skóra zaczęła mnię swędźieć w losowych miejscach. Jestem alergikiem na sierść, ślinę zwierząt oraz pyłki roślin. Kiedy swędzenie siępojawiło, pomyślałem, że to alergia. Wtedy przyszło lub przyszła natręstwo lub fobia na temat "brudnych" rzeczy. Po dotknięciu "brudnej" rzeczy nie mogłem wtedy tą samą ręką dotknąć "czystej" rzeczy. Bałem się siadać np: w restauracjach bo poprzednio mógł tam usiąść np: kot albo ktoś, kto z nim mieszka. Ubrania prałem praktycznie codziennie. Myłem się prawie zawsze 2 razy dziennie, rzadko 3. Kiedy "alergiofobia" mi przeszła, pojawiła się "kredofobia". Właśnie skończyłem gimnazjum, w której tablice były tylko na kredę a nauczyciele i znajomi bardzo rzadko myli ręcę po niej. Objawiło się to tym, że na lekcji chemii nauczyciel kazał mi coś napisać na tablicy. Chciał się spytać, czy mogłem wyjść do łazienki umyć ręcę, ale pomyślałem, że wyjdę na "słabeusza" i złapałem za długopis i zacząłem pisać. Wtedy czytałem moją pierwszą ulubioną książkę, która niestety jest już po prostu w kredzie i jej nie ruszam, jak mój cały plecak i książki po tej lekcji. Wtedy "kredofobia" się zaczęła. Kiedy wracałem ze szkoły ubrania albo szły do prania albo na specjalne "brudne" krzesło na jutrzejszy dzień w szkole, bawet kiedy kredy nie dotykałem. Książek nie ruszałem, a jeżeli tak, to po tym pod 0,5h dokładny prysznic. W dzień szkolny zabraniałem sobię siadania np: przed komputerem, bo bym ubruził krzesło i musiałbym je przetrzeć mokrą chusteczką. Obecnie mi to przeszło z wyjątkiem tego, że po kontakcie z jakąkolwiek książką idę myć ręcę a jak sam czytam to "jestem" cały w kredzie jak i podłoga pode mną i musze wszystko umyć. Teraz mam fobię np: czipsów a mianowicie ich przypraw. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy ale pewnie przyprawy są podobne do kredy. Zaczęło się od zjedzenia paczki czipsów. Po nocy zadecydowałem, żebym zmienił pościel, bo ją zabrudziłem oraz zakaz np: siadania w moich "czystych" miejscach np: komputer. A teraz najgłupsze z najgłupszych: "kupofobia". Nie żartuję. Po wypróżnieniu się rano idę na długi, dokładny prysznic (0,5h). Żeby przejść do prysznica muszę najpierw przejść po dywanikach i podłodze. I wtedy wydaje mi się jakby (UWAGA OBRZYDLIWE) z mojego ciemnego miejsca z tyłu sypała się ymm... ta rzecz na podłogę i dywaniki. Myję tę podłogę a mój mózg dalej mówi "Brudne!" Na dywaniki nie wchodzę wcale. Żeby podłoga w końcu była czysta to muszę iść po odkurzacz, ale żeby po niego pójść, muszę przejść po "brudnej" części podłogi i wtedy do odkurzenia podłogi w łazience potrzebuję wyjść z niej i wtedy odkurzyć muszę też podłogę na której chodzę. Odkurzam po prysznicu a kiedy odkurzę, myję nogi. To jest najgorsze co mnie spotkało. Kiedy "kredofobia" mi przeszła, myślałem, że to zbawienie i będę wolny, ale nie.am dosyć, chciałbym jakoś zapomnieć chociaż o tej fobii.
oboze u mnie bylo podobnie 8l temu i wiesz co? wtedy w wieku dzieciecym spierdolilo mi sie od psycholozki i nigdy sie z tym nie pogodze bo owe ocd rozwinelo sie obecnie jeszcze mocniej

lec po leki poki mozesz bo to sie moze skonczyc jeszcze gorzej - wiem po sobie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilly86, kilka godzin to hardcore, ja tak nie mam, ale często się oczyszczam z brudu i zarazków. Najlepszym sposobem jest, niestety, postawienie się w sytuacji, w której nie możesz się umyć. Ileś takich sytuacji i zaczynasz zauważać, że ten "brud" nie jest tak straszny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi :) u mnie problemem nie jest strach przed zarazkami, tylko ciągłe sprawdzanie. Czy to na pewno mydło, szampon, pasta do zębów, krem itp. Boję się popełnić błąd i ewidentnie sobie nie ufam, skoro ciągle muszę się kontrolować. Próbuję sobie zaufać, ale rzadko się to udaje... Każdy dzień to walka.

 

Leków nie biorę, ale chodzę na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilly86, trzeba zaryzykować bez sprawdzania. Nic nie powinno się stać jeśli pomylisz szampon z mydłem.

stanie się to, że taka osoba z nn poczuje ogromny lęk.

Lęk to "paliwo" do tworzenia nowych natręctw.

Z jednym da sobie radę, to sobie zaraz wymyśli coś nowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pawel12345, nic się nie stanie w sensie, że jak użyje szamponu zamiast mydła, to nie wyżre jej skóry.

 

A sprawdzanie jest kompulsją. Kompulsje są paliwem dla natrętnych myśli, więc trzeba je eliminować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, nie obawiam się, że pomylę szampon z mydłem, tylko tego, że jeśli nie sprawdzę, to sięgnę po coś, co faktycznie "wyżre skórę".

 

Lusesita Dolores, np. jak mam umyć ręce, to robię to ze 3 razy dla pewności, ale przed każdym umyciem sprawdzam, czego będę używać, tj, wnikliwie czytam etykiety produktów po kilka razy i tak ucieka czas...

 

Poza łazienką funkcjonuję w miarę dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilly86, ja tak mam z myciem rąk. Umyje raz i nie jestem pewna czy ja na pewno umyłam i czy dobrze je umyłam. Wiec za każdym razem musze zaznaczyc jakims przedmiotem ze sa umyte. i myje je po 3 razy.. ale nie zajmuje mi to wiecej niż 10 minut, kiedys to były godziny w dzień i w nocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, trzymam w łazience środki czystości, takie jak płyn do czyszczenia WC, ale oczywiście te środki nie leżą obok mydła i szamponu :) w sumie mogłabym wynieść te środki czystości do innego pomieszczenia, choć to byłoby unikanie problemu, też niezalecane w NN.

 

Lusesita Dolores, a pomogły Ci tylko leki, czy na terapię też chodzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilly86, zapytałam tak dla pewności ;) No, to niestety musisz zaryzykować. Wiesz, że nie ma opcji, żeby takie środki się znalazły obok mydła itp., więc wiesz, że nic Ci się nie stanie. Wiem, że trudno jest czasem przezwyciężyć chęć kompulsywnego sprawdzania, ale to chyba najlepsza metoda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×