Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kompleks niższości...


anula12099

Rekomendowane odpowiedzi

Ale wiecie co...proponuje abyśmy razem zaczęły stawiać czoła naszemu problemowi, może będziemy dzielić się naszymi drobnymi sukcesami? :) choćby podziękowaniem za przyjęcie komplementu.. Zauważyłam że większość z nas ma z tym problem ;/ więc czemu by nie? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bez obrazy, ale co za rodzic wyzywa od tlumokow, niezdar itd????

 

ja mam poczucie niskiej wartosci raczej ale moja mama to zawsze mnie chwali chociaz mam juz 30 lat. zawsze jestem dla niej ladna, absolutnie nie gruba chociaz mi sie tak wydaje, madra, zaradna, dobra itd. po imieniu nazywa zle rzeczy, ze np. za leniwa jestem, ze nie powinnam przeklinac, ze moglabym osiagnac wiecej gdybym sie postarala ale sie nie staram, itp.

 

nie rozumiem jak rodzice moga tak mowic do swoich dzieci. za dobre chwalic, a za zle opierniczyc a nie szufladkowac na stale: brzydka, glupia...

nie pojmuje.

 

co innego gdy na poczucie niskiej wartosci zawazyl np. fakt, ze jeden rodzic odszedl, roznie w zyciu bywa, i wtedy tez mlodzi ludzie winia siebie. a bo za brzydka a bo za glupia. i dlatego mnie tata zostawil. ale to inna historia niz ponizanie wlasnych dzieci!!! dla mnie moje spy sa najpiekniejsze i najmoadrzejsze, chociaz czasem spojrze obiektywnie to smiac mi sie chce, ze taki dlugi plaski pysk ma jedna sunia, ale zaraz ja cmokam i i tak widze w niej najladniejsza sunie, bo milosc sprawia, ze wszystko wydaje nam piekne. widze w niej tyle rzeczy slicznych, ze to co brzydkie to jakos zanika....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio dużo myślę o tym moim problemie, przyznam szczerze, nie daję sobie rady. mam przyjaciółkę z którą zawsze razem narzekałyśmy na siebie- wiem, to głupie ;/ ale miałam jakiegoś sprzymierzeńca, a teraz.. ona się ,wyrobiła' uwierzyła w siebie, tak po prostu uznała, że trzeba skończyć ,zamulać; :hide: i to bardzo chamskie ale tak strasznie jej tego zazdroszczę :why::cry:

ja się chyba nie zmienię.. to silniejsze ode mnie :roll::?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze zmien styl zycia. wstan sobie rano, wez kapiel, wyszukaj ulubione ciuchy, zrob sobie maseczke, makijaz w ktorym czujesz, ze ci do twarzy, albo zmien styl ubierania i makijazu, wyprobuj cos nowego, moze chociaz troszke poprawi ci sie humor. malymi kroczkami szukaj sobie cos innego. nie uzalaj sie nad soba ze nie masz tego zy tamtego, nie wiem jaka masz sytuacje w domu, ale uwierz mi ze nie trzeba pieniedzy i nie wiem czego jeszcze zeby dobrze sie czuc. mam kolezanki co nie maja nic a maja o sobie tak wysokie mniemanie ze to tez nie jest nic dobrego. a mam takie co maja kupe kasy i czego zapragna a i tak czuja sie zawsze brzydkie, glupie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klaudio wiesz co.. znam takie panny, które na prawdę- przykro mi to stwierdzić- ale są niezbyt piękne zdaniem ogółu, na dodatek że to tak nazwę- ,,lekkich obyczajów'' a kurcze zadzierają tą głowę jakby były jakimiś królowymi.. gdybym ja ośmieliła się rozłożyć komuś nogi to nie potrafiła bym spojrzeć w lustro, przysięgam! ;/ i skąd u nich takie poczucie własnej wartości? ;[

macie rację, użalanie się nad sobą niestety nic nie daje , wcale nie pomaga..

ja osobiście zaczynam rozważać wizytę u psychologa :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj, a w zasadzie wczoraj moja kochana mamusia zapytała mnie o coś mało istotnego, na co ja Jej odpowiedziałam, że nie wiem. Skwitowała to w oczywisty sposób, a mianowicie, że ja na niczym się nie znam. Przez tyle lat słuchania tym podobnych rzeczy, powinnam być do tego przyzwyczajona, ale to nadal boli jak cholera i nie chce wyjść z tego mojego łba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przez całe życie żyłam pod presją wymagań rodziców oraz ich ambiwalentnych komunikatów (jesteś zdolna i ładna/ jesteś głupia i wyglądasz brzydko). Wyrywając się na studia ładnych parę kilometrów od rodziców zaczęłam żyć własnym życiem, odnalazłam siebie, mówiąc banalnie, ale różne czynniki sprawiły, że musiałam wrócić w rodzinne strony i znów wpadłam w macki krytyki mojej mamy. Mam skrzywioną psychę przez tę krytykę, ale moja mama także była zakompleksiona "z domu" - i tak się nakręca błędne koło. Generalnie nie daję się. Skomplikowany temat. :roll: Na zaniżone poczucie wartości najlepszy jest ktoś obok, kto docenia, chwali i sprawia, że chce się żyć. Nie zawsze się taki ktoś trafi, ale to świetne lekarstwo, natomiast każdy musi oprócz tego dokonać także realnej oceny siebie (może to sprawić pewną trudność, gdy się ma zaniżone poczucie wartości, heh) w celu weryfikacji, czy krytyka otoczenia jest przesadzona, czy może trochę w tym prawdy, czy nie jesteśmy przypadkiem narcyzami (tak też bywa) żądnymi poklasku, "biednymi sierotkami losu" denerwującymi wszystkich swoim użalaniem się nad sobą. Niekiedy gdzieś pod powłoczką kompleksów i jęczenia czai się wielkie, głodne EGO z ząbkami wampirka (energetycznego). :twisted: Znacie takich terrorystów? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znam to z własnego życia , jak ktoś może świadomie lub nieświadomie wyssac z człowieka życie, energię, i upodlić jeszcze bardziej, niektórzy działaja z premedytacja inni nieświadomie, a ty człowieku czuj się jak śmieć, najbardziej przykre jak robi to rodzina, najbliżsi, którzy powinni wspierać i rozumieć,jeszcze dołują, ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo bardzo bardzo trudny i ciężki do rozwiązania problem. Słowa wypowiedziane przez rodzica do dziecka są przyjmowane przez nie w stu procentach, bezkrytycznie, wchłaniane przez każdą komórkę ciała.. Dziecko karmione nieustanną krytyką, przyjmuje ją za swoją rzeczywistość. Niezmiernie trudno jest odmienić potem te zakodowane w sobie wzorce. Przemoc słowna potrafi skrzywdzić dużo mocniej niż przemoc fizyczna!

Znam kilka osób które niestety nie dały sobie z tym rady. Jedna z nich - szczególnie przeze mnie ukochana - odeszła na zawsze, pokonana przez straszny nałóg. Pomimo wieloletniej, niezwykle trudnej pracy nad sobą, nie potrafiła uwierzyć w siebie, pokochać się, nie potrafiła powiedzieć jednego dobrego słowa na swój temat! Być może, gdyby nie była uzależniona, dałaby radę - nie wiem. Wiem jedno - praca nad "odwróceniem" tych negatywnych auto-przekonań z dzieciństwa nie jest łatwa. Przeciwnie - jest bardzo, bardzo trudna, mozolna. Czasem to praca na całe życie. Ale warto - dlaczego? Bo oszukano Cię wmawiając Ci rzeczy, które są totalną bzdurą. Te autokrytyczne myśli w twojej głowie tak naprawdę nie są nawet Twoje - to głosy Twojej matki/ojca. Przeanalizuj, jak wiele spośród WSZYSTKICH Twoich przekonań nie jest tak naprawdę Twoich! Kiedy zaczniesz myśleć samodzielnie? Gdyby ktoś Ci wmówił kiedyś że masz różowego słonia na głowie, chciałabyś w to nadal wierzyć? A jednak tak robisz. Tak, to są te głupoty, które ktoś włożył do Twojej głowy. Gdy to zrozumiesz, dojrzejesz!

Jesteś ISTOTĄ LUDZKĄ i to daje Ci takie samo prawo do oddychania, miłości, szczęścia, jak każdy inny człowiek. Masz prawo - ponieważ jesteś człowiekiem, tego nikt Ci nie zabierze.

 

:brawo::brawo: PO STOKROĆ :brawo::uklon::uklon:

HYLĘ CZOŁA PRZED TAKIM POSTEM.

 

To typowo Polska metoda wychowawcza... stymulacja negatywna... jak sama nazwa wskazuje odnosi negatywne skutki, choć intencje są z goła inne!!!!!

Te wszystkie kłamstwa które słyszymy na swój temat od naszych rodziców są jak magiczne zaklęcia, których piętno czasem potrafi mieć wpływ na całe życie.

Ale teraz już to wiecie, zatem co wam przeszkadza zmienić to?

Niestety najpierw trzeba zanegować RODZICÓW... tak, tak... zanegować to całe gówno które wam wciskają.

Jak zacząć?

Nie nie!!! Nie biegnijcie z tym do nich... to jest poza ich umysłami... bo przecież oni chcą dla was jak najlepiej... a tak naprawdę wielu z nich przesrało swoje życie, ale wie doskonale co wy macie zrobić żeby swojego życia nie przesrać... Ale żeby nie było... niech tylko wam się coś uda... Czuja się potwornie zagrożeni... zatem i tak będą wam wmawiać że jest do doopy... no bo przecież oni muszą mieć racje, bo są rodzicami, a wy jesteście jedyną ostoją na szansę ze jeszcze jakaś racje w tym życiu mają... chłe... chłe....

Nie twierdzę że tak jest w 100% ale 99. Z jednej strony to wy macie być ich wizytówką... ale niech tylko ta wizytówka choć trochę będzie wydrukowana na błyszczącym papierze... echhhhh.

Zatem zostawcie ich w spokoju, a to co dla siebie możecie zrobić, to uparcie powtarzać sobie:

KOCHAM SIEBIE I AKCEPTUJĘ SIEBIE TAKIM (TAKĄ) JAKI JESTEM!!!

To na początek... w pewnym momencie zaczniecie dostrzegać, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki, jacy w istocie nie jesteście... czyli tacy jak wmówili wam rodzice...

Zobaczycie, ze jesteście znacznie bardziej doskonali, godni miłości, podziwu, piękni i Boscy... Zapewniam was ze to będzie dla was szok...

Spróbujcie... wszyscy jesteśmy godni szacunku, miłości i podziwu!!!

ZADBAJCIE WRESZCIE O SIEBIE SAMI... TAKIE CZASY PRZYSZŁY :bezradny:

 

Z jednym się nie zgodzę... że trudno to zmienić... to proste!!!!

Z drugiej jednak strony najprostsze rozwiązania najtrudniej zaakceptować naszym umysłom, którym wpojono od najmłodszego, ze Życie jest baaaaardzo skomplikowane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo bardzo bardzo trudny i ciężki do rozwiązania problem. Słowa wypowiedziane przez rodzica do dziecka są przyjmowane przez nie w stu procentach, bezkrytycznie, wchłaniane przez każdą komórkę ciała.. Dziecko karmione nieustanną krytyką, przyjmuje ją za swoją rzeczywistość. Niezmiernie trudno jest odmienić potem te zakodowane w sobie wzorce. Przemoc słowna potrafi skrzywdzić dużo mocniej niż przemoc fizyczna!

Znam kilka osób które niestety nie dały sobie z tym rady. Jedna z nich - szczególnie przeze mnie ukochana - odeszła na zawsze, pokonana przez straszny nałóg. Pomimo wieloletniej, niezwykle trudnej pracy nad sobą, nie potrafiła uwierzyć w siebie, pokochać się, nie potrafiła powiedzieć jednego dobrego słowa na swój temat! Być może, gdyby nie była uzależniona, dałaby radę - nie wiem. Wiem jedno - praca nad "odwróceniem" tych negatywnych auto-przekonań z dzieciństwa nie jest łatwa. Przeciwnie - jest bardzo, bardzo trudna, mozolna. Czasem to praca na całe życie. Ale warto - dlaczego? Bo oszukano Cię wmawiając Ci rzeczy, które są totalną bzdurą. Te autokrytyczne myśli w twojej głowie tak naprawdę nie są nawet Twoje - to głosy Twojej matki/ojca. Przeanalizuj, jak wiele spośród WSZYSTKICH Twoich przekonań nie jest tak naprawdę Twoich! Kiedy zaczniesz myśleć samodzielnie? Gdyby ktoś Ci wmówił kiedyś że masz różowego słonia na głowie, chciałabyś w to nadal wierzyć? A jednak tak robisz. Tak, to są te głupoty, które ktoś włożył do Twojej głowy. Gdy to zrozumiesz, dojrzejesz!

Jesteś ISTOTĄ LUDZKĄ i to daje Ci takie samo prawo do oddychania, miłości, szczęścia, jak każdy inny człowiek. Masz prawo - ponieważ jesteś człowiekiem, tego nikt Ci nie zabierze.

 

:brawo::brawo: PO STOKROĆ :brawo::uklon::uklon:

HYLĘ CZOŁA PRZED TAKIM POSTEM.

 

To typowo Polska metoda wychowawcza... stymulacja negatywna... jak sama nazwa wskazuje odnosi negatywne skutki, choć intencje są z goła inne!!!!!

Te wszystkie kłamstwa które słyszymy na swój temat od naszych rodziców są jak magiczne zaklęcia, których piętno czasem potrafi mieć wpływ na całe życie.

Ale teraz już to wiecie, zatem co wam przeszkadza zmienić to?

Niestety najpierw trzeba zanegować RODZICÓW... tak, tak... zanegować to całe gówno które wam wciskają.

Jak zacząć?

Nie nie!!! Nie biegnijcie z tym do nich... to jest poza ich umysłami... bo przecież oni chcą dla was jak najlepiej... a tak naprawdę wielu z nich przesrało swoje życie, ale wie doskonale co wy macie zrobić żeby swojego życia nie przesrać... Ale żeby nie było... niech tylko wam się coś uda... Czuja się potwornie zagrożeni... zatem i tak będą wam wmawiać że jest do doopy... no bo przecież oni muszą mieć racje, bo są rodzicami, a wy jesteście jedyną ostoją na szansę ze jeszcze jakaś racje w tym życiu mają... chłe... chłe....

Nie twierdzę że tak jest w 100% ale 99. Z jednej strony to wy macie być ich wizytówką... ale niech tylko ta wizytówka choć trochę będzie wydrukowana na błyszczącym papierze... echhhhh.

Zatem zostawcie ich w spokoju, a to co dla siebie możecie zrobić, to uparcie powtarzać sobie:

KOCHAM SIEBIE I AKCEPTUJĘ SIEBIE TAKIM (TAKĄ) JAKI JESTEM!!!

To na początek... w pewnym momencie zaczniecie dostrzegać, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki, jacy w istocie nie jesteście... czyli tacy jak wmówili wam rodzice...

Zobaczycie, ze jesteście znacznie bardziej doskonali, godni miłości, podziwu, piękni i Boscy... Zapewniam was ze to będzie dla was szok...

Spróbujcie... wszyscy jesteśmy godni szacunku, miłości i podziwu!!!

ZADBAJCIE WRESZCIE O SIEBIE SAMI... TAKIE CZASY PRZYSZŁY :bezradny:

 

Z jednym się nie zgodzę... że trudno to zmienić... to proste!!!!

Z drugiej jednak strony najprostsze rozwiązania najtrudniej zaakceptować naszym umysłom, którym wpojono od najmłodszego, ze Życie jest baaaaardzo skomplikowane

 

 

...bardzo dobrze to opisałyście/opisaliście naprawdę :!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ost lepiej mi idzie, bo już się tak nie przejmuję tym co mówi o mnie matka.może to niezbyt dobry sposób, ale myślę wtedy o niej tak samo jak ona o mnie. trudno, nieco pomaga.po prostu staram się na to zlewać,ale czasem niestety się nie da. niektóre słowa bolą tak mocno, że mam ochotę wyjść i poszukać najbliższego mostu.

 

 

co do komplementów. też miałam tak, że wstydziłam się. np. gdy ktoś mówił, że mam coś fajnego, to zwykle odpowiadałam 'ee tam, takie zwykłe' lub coś w tym stylu.

obecnie robię to rzadko i mimo, że czasem odpowiadam 'dziękuję' to w mojej głowie czai się ta myśl, że ta osoba na pewno kłamie. tylko w sumie czemu miałaby to robić? no ale takie to już moje myślenie..

 

dzięki za słowa wsparcia. może to chamskie, ale miło jest z myślą że nie jestem w tym sama :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Shinobi, rzeczywiście, miałeś dziś pisać prosto z mostu, dobrze ci idzie. ;) <-- mam na myśli temat: "jak się czujesz"

TAO, krople w morzu.
Znam kilka takich kropli, szkoda, że na mnie nie padło, bo mogłoby się wydawać, że skoro wszyscy naokoło normalni, to moja rodzina też powinna taka być. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAO, krople w morzu. Starzy mają dzieci bo był taki kaprys, bo guma pękła, bo presja kłapiących mordą sąsiadek zwyciężyła... jebią dzieciakowi psychike, a później z człowieka zostaje już tylko gówno, papka, z której cieżko ulepić jakąś znośną formę bytu.

 

 

mój tryb myślenia jest taki sam..

ale do innych i tak twierdzą, że wszystko robią dla dzieci...

tylko u mnie w domu może to śmieszne ale nawet głupie ciastko potrafią schować, a jak się coś zje to zaraz gadanie, że jak zwykle.. normalnie bułki potrafią wypominać.. katastrofa.. wczoraj miałam takiego doła, że również dobrze, że w okolicy nie ma mostu.. ale bez odstawionych leków się nie obyło... musiałam sobie coś łyknąć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety paradoksalnie rodzice to najlepsza rzecz w zyciu dziecka i zarazem najgorsza.

Oni tak samo jak my czesto byli zagubionymi ludzmi i dziecko bylo efektem takich czynnikow jak wymieniles, shinobi. To jest bardzo banalne, kazdy o tym wie, ze w duzej mierze jest odbiciem swojego rodzica, ale ktos kto przejrzy te mechanizmy, dopiero wyraznie widzi jak bardzo jest podobny w niektorych rzeczach. A

Teraz po psychoterapii zaczalem dostrzegac, jak duza role w naszym zyciu graja rodzice. I to czasami male, pozornie nic nieznaczace zdania, moga na nas mocno wplynac. Na pewno kazdy z was ma pare takich wydarzen, ktore mu siedza w glowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht,

na ten sam przykład:

1."Ciebie to mi musieli w szpitalu podmienić, bo to niemożliwe żebym ja urodziła tak niedobre dziecko!!!"

2. "Ty nie jesteś mój!!!"

3. "Oddam Cie do domu dziecka, zobaczysz!!!"

4. "Nie wiedziałam, że takie goowno wychowam!!!"

5. "Wynoś się ode mnie, nie kocham Cię!!!"

6. "Pan Bóg mnie pokarał takim dzieckiem!!! I za co?!!"

7. ....

8. ... itd...

Standardy rodziców z tzw. "dobrego domu". Te teksty były serwowane dziecku w wieku 4,5,6 lat!!! Straaaaaszne skoorwysynstwo!!! NIE DAJCIE SIĘ!!! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×