Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak mówiłem opiszę swój przypadek... Będzie długi wpis ale może komuś coś pomoże albo uświadomi. Od zawsze żyłem w permanentnym stresie z którym sobie dobrze radziłem. Nie zwracałem uwagi na żadne bóle nie chodziłem do lekarza i nie zastanawiałem się dlaczego zle się czuje w galerii czy na poczcie... żyłem i nie martwiłem się tymi pierwszymi objawami nerwicy.... Aż do 2017 roku. Zaczęło się od wizyty u dentysty... Chciałem dwie plomby a usłyszałem: Pan ma zmiany nowotworowe na dziąsłach proszę udać się do specjalisty... Dwa tygodnie stresu. Postanowiłem rzucić palenie a paliłem bardzo dużo... tzn przerzuciłem się na e papierosa... Zanim wizyta u specjalisty doszła do skutku będąc w galerii handlowej z koleżanką dostałem częstoskurczu i panicznego lęku... Karetka... szpital... badania... niski poziom potasu, obserwacja i do domu. Nie przejąłem się... od dawna wiedziałem że mam wadę serca tzw zespół barlowa…. w sumie niegroźny ale zapisałem się do kardiologa. W międzyczasie specjalista wykluczył chorobę nowotworową... Super.... Wizyta u kardiologa... pierwsza sugestia że to nerwica.... przepisane potas i magnez oraz skierowanie na echo serca.... I kolejny atak częstoskurczu w pracy, karetka, szpital... wszystko ok... pewnie nerwica.... Na echo serca pani wyszło duża niedomykalność zastawki mitralnej natychmiast konsultować się z kardiochirurgiem... I po tygodniu wizyta... kolejne echo u specjalisty wysokiej klasy przy asyście kardiochirurga i wykluczenie dużej niedomykalności... jest mała... kardiochirurg nie ma nic do roboty, pierwszy holter ok... a ja zaczynam mieć problem z przełykaniem. Nie mogę jeść ani pić, czasami przełknąć śliny....tylko tuż po przebudzeniu... I tutaj wystraszyłem się nie na żarty... Do tej pory skoko ciśnienia i szybki puls zrzucałem na odstawienienie papierosów ale to już było coś nowego... Ok... idę do psychiatry... rozpoznanie... Pan ma lęki... zapisane Alprazolam doraźnie i Asentra 50... Kilka dni zastanawiania i zaczynam zażywać... Asentra słabo działa za to Alprazolam super. Zaczynam jeść i pić normalnie, serce się uspokoiło... wszystko na dobrej drodze... i tak przez 6 miesięcy.... Czuje się w miarę dobrze więc postanawiam odstawić Asentrę…. zostaję tylko z Alprazolamem. Raz dziennie 0,5 lub 0,25 zależu od tego jak się czuje... i tak do kwietnia 2019. W między czasie miałem kilka tygodniowych przerw z Alprazolamem… moja psychiatra twierdzi ze skoro tylko raz dziennie i to niedużą dawkę to nie ma uzależnienia... Ja natomiast zauważam nasilenie fobii... kolejki w sklepach to dla mnie dramat, na poczcie robi mi się slabo i przyspiesza puls... nie mogę za długo rozmawiać z ludzmi bo zle się zaczynam czuc… a zazywam Alprazolam…. dziwne... Poza tym dokucza mi refluks od czasu do czasu... no ale przestałem latać po lekarzach bo holtery i inne badania w porządku. W kwietniu 2019 postanawiam odstawić Alprazolam… szybko... w kilka dni redukuję dawkę i przechodzę na napar melisy kilka razy dziennie i raz napar z rumianku... I wiecie co??? Czuję się bardzo dobrze... przez cały miesiąc.... Ale w tym czasie mój pies ma mieć poważną operację ucha, w tym dniu na fotelu u fryzjera dostaje częstoskurczu i lęku... Wracam do domu i zazywam 0,5 alprazolamu… od tego momentu po stresie z nieudaną operacją u psa i długiej rekonwalescencji mimo że zażywam alprazolam zaczyna się problem ze snem... śpię po 5,6 godzin na dobę... mamy koniec maja... Wizyta u psychiatry... i … Jest Pan uzaleznionu od Alprazolamu spróbujemy go odstawić... leki: Coaxil dwa razy dziennie 2 x 75 pregabaliny i mirtor na noc, dorażnie lorafen, jak 1mg nie pomoże to proszę zazyć drugą tabletkę... poczytałem o lekach... nie będę zażywał.... jakoś funkcjonuję na Alprazolamie dalej... Koniec lipca nie daję już rady z bezsennością... wizyta u innego psychiatry... dołączymy trittico… trazodon to bardzo bezpieczny lek.... ale nie dla mnie... Na sen działa kiepsko, w ciągu dnia czuję się źle i co kilka dni napady wysokiego tętna rzędu 180... za pierwszym razem ląduję w szpitalu bo to było silniejsze niż wszystko do tej pory przez 18 miesięcy.. ale wyniki dobre... dochodzę do wniosku że to przez Trittico… odstawiam i zmieniam na Asentrę…. dodatkowo dostaję najniższą dawkę kwetiapiny na sen... sprawdzam w domu leki i okazuje się że wchodzą ze sobą w interakcję.... Asentra zkwetiapiną może wywołać poważne zaburzenia rytmu serca... Dzwonię do psychiatry i słyszę... to bzdura proszę zazywać… Postanawiam iść z tym do kardiologa i słyszę: leki są bezpieczne proszę zazywac… I tutaj zaczyna się horror... zazywam na noc ta kwetiapinę … i tak nie spię… rano wstaję z łóżka i idę do łazienki... po drodze żażywam asentrę… kładę się i po chwili oblewają mnie zimne poty... zrywam się i wracam do łazienki... zaczyna mi się robic ciemno przed oczami... przykładam palce do tętnicy szyjnej i... serce bije coraz wolniej... w zasadzie to się zatrzymuje... krzyczę … mamo wezwij pogotowie bo serce mi staje... Przyjeżdza karetka... diagnoza : Pan ma atak paniki... ale ekg szaleje … więc mnie zabierają... w szpitalu wszystko ok... praca serca się normuje, wyniki w porządku, po 8 godzinach do domu. Jednak asentra z kwetiapina w moim przypadku weszły w reakcję. Od tej pory mam cały czas pod górkę... Nie śpię, zażywam asentrę i alprazolam… dokładam do tego 2,5 mg Lorafenu na noc.... Zaczynam spać. I tak mija mi sierpień i przychodzi sądny dzień bodajże 4 września... Cały dzień żle się czuję.... rano zazywam 0,25 Alprazolamu… nie pomaga, po południu kolejne 0,5... pomogło na chwile więc jeszcze 0,25... to najwięcej ile wziąłem jednego dnia przez te dwa lata... i nic... fatalne samopoczucie.... o 22 00 w nocy mam dosyć... stwierdzam że już nie dam rady i postanawiam do tego zazyc 2,5 ng Lorafenu…. rano się budzę wypoczęty... dobrze się oczuję… zazywam asentre i 0,5 Alprazoalmu po południ... Super dzien.... Ale postanawiam iść na psychoterapię, odstawić Alprazolam, i zostać tylko z Asentrą i Lorafenem 2,5 mg na noc.... Dni są kiepskie więc ratuję się Kalmsem który nic nie daje, w nocy śpię na Lorafenie no i chodzę na psychoterapiię… Uznaję że Asrntra mi nie pomaga więc ją odstawiam. Przez pierwszy tydzień czuję się dużo lepiej, później znowu gorzej... psychoterapia moim zdaniem nie działa a Lorafen zaczyna coraz słabiej usypiac…. w końcu to już prawie 3 mce jak go biorę... Postanawiam w końcu wziąć Pregabaline… pierwszy dzień euforia, drugi super... trzeciego prawie nie czuję jej działania,, zaczynając nrać pregabalinę redukuję lorafen do 1 mg i zazywam w dzień nie w nocy. Idę do psychiatry.... Proszę dalej zażywać pregabalinę dołączyć paroxetynę i dalej zażywać 1 mg Lorafenu do odwołania. Nie posłuchałem. Podniosłem dawkę pregabaliny i zredukowałem Lorafen do 0,5... I tak już od dwóch tygodni.... raz czuję się lepiej... częściej gorzej... ale mam zamiar Lorafen odstawić... bo z nim i tak nie ma życia... Troche kombinowałem z relanium ale nie polecam... nie sprawdza się.... A resztę moich kombinacji z suplementami i lekami macie w poprzednich postach. Mnie nerwica do tej pory nie zabiła;;; Was też nie zabije... warto o tym pamiętać....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, SayYes napisał:

Tak jak mówiłem opiszę swój przypadek... Będzie długi wpis ale może komuś coś pomoże albo uświadomi. Od zawsze żyłem w permanentnym stresie z którym sobie dobrze radziłem. Nie zwracałem uwagi na żadne bóle nie chodziłem do lekarza i nie zastanawiałem się dlaczego zle się czuje w galerii czy na poczcie... żyłem i nie martwiłem się tymi pierwszymi objawami nerwicy.... Aż do 2017 roku. Zaczęło się od wizyty u dentysty... Chciałem dwie plomby a usłyszałem: Pan ma zmiany nowotworowe na dziąsłach proszę udać się do specjalisty... Dwa tygodnie stresu. Postanowiłem rzucić palenie a paliłem bardzo dużo... tzn przerzuciłem się na e papierosa... Zanim wizyta u specjalisty doszła do skutku będąc w galerii handlowej z koleżanką dostałem częstoskurczu i panicznego lęku... Karetka... szpital... badania... niski poziom potasu, obserwacja i do domu. Nie przejąłem się... od dawna wiedziałem że mam wadę serca tzw zespół barlowa…. w sumie niegroźny ale zapisałem się do kardiologa. W międzyczasie specjalista wykluczył chorobę nowotworową... Super.... Wizyta u kardiologa... pierwsza sugestia że to nerwica.... przepisane potas i magnez oraz skierowanie na echo serca.... I kolejny atak częstoskurczu w pracy, karetka, szpital... wszystko ok... pewnie nerwica.... Na echo serca pani wyszło duża niedomykalność zastawki mitralnej natychmiast konsultować się z kardiochirurgiem... I po tygodniu wizyta... kolejne echo u specjalisty wysokiej klasy przy asyście kardiochirurga i wykluczenie dużej niedomykalności... jest mała... kardiochirurg nie ma nic do roboty, pierwszy holter ok... a ja zaczynam mieć problem z przełykaniem. Nie mogę jeść ani pić, czasami przełknąć śliny....tylko tuż po przebudzeniu... I tutaj wystraszyłem się nie na żarty... Do tej pory skoko ciśnienia i szybki puls zrzucałem na odstawienienie papierosów ale to już było coś nowego... Ok... idę do psychiatry... rozpoznanie... Pan ma lęki... zapisane Alprazolam doraźnie i Asentra 50... Kilka dni zastanawiania i zaczynam zażywać... Asentra słabo działa za to Alprazolam super. Zaczynam jeść i pić normalnie, serce się uspokoiło... wszystko na dobrej drodze... i tak przez 6 miesięcy.... Czuje się w miarę dobrze więc postanawiam odstawić Asentrę…. zostaję tylko z Alprazolamem. Raz dziennie 0,5 lub 0,25 zależu od tego jak się czuje... i tak do kwietnia 2019. W między czasie miałem kilka tygodniowych przerw z Alprazolamem… moja psychiatra twierdzi ze skoro tylko raz dziennie i to niedużą dawkę to nie ma uzależnienia... Ja natomiast zauważam nasilenie fobii... kolejki w sklepach to dla mnie dramat, na poczcie robi mi się slabo i przyspiesza puls... nie mogę za długo rozmawiać z ludzmi bo zle się zaczynam czuc… a zazywam Alprazolam…. dziwne... Poza tym dokucza mi refluks od czasu do czasu... no ale przestałem latać po lekarzach bo holtery i inne badania w porządku. W kwietniu 2019 postanawiam odstawić Alprazolam… szybko... w kilka dni redukuję dawkę i przechodzę na napar melisy kilka razy dziennie i raz napar z rumianku... I wiecie co??? Czuję się bardzo dobrze... przez cały miesiąc.... Ale w tym czasie mój pies ma mieć poważną operację ucha, w tym dniu na fotelu u fryzjera dostaje częstoskurczu i lęku... Wracam do domu i zazywam 0,5 alprazolamu… od tego momentu po stresie z nieudaną operacją u psa i długiej rekonwalescencji mimo że zażywam alprazolam zaczyna się problem ze snem... śpię po 5,6 godzin na dobę... mamy koniec maja... Wizyta u psychiatry... i … Jest Pan uzaleznionu od Alprazolamu spróbujemy go odstawić... leki: Coaxil dwa razy dziennie 2 x 75 pregabaliny i mirtor na noc, dorażnie lorafen, jak 1mg nie pomoże to proszę zazyć drugą tabletkę... poczytałem o lekach... nie będę zażywał.... jakoś funkcjonuję na Alprazolamie dalej... Koniec lipca nie daję już rady z bezsennością... wizyta u innego psychiatry... dołączymy trittico… trazodon to bardzo bezpieczny lek.... ale nie dla mnie... Na sen działa kiepsko, w ciągu dnia czuję się źle i co kilka dni napady wysokiego tętna rzędu 180... za pierwszym razem ląduję w szpitalu bo to było silniejsze niż wszystko do tej pory przez 18 miesięcy.. ale wyniki dobre... dochodzę do wniosku że to przez Trittico… odstawiam i zmieniam na Asentrę…. dodatkowo dostaję najniższą dawkę kwetiapiny na sen... sprawdzam w domu leki i okazuje się że wchodzą ze sobą w interakcję.... Asentra zkwetiapiną może wywołać poważne zaburzenia rytmu serca... Dzwonię do psychiatry i słyszę... to bzdura proszę zazywać… Postanawiam iść z tym do kardiologa i słyszę: leki są bezpieczne proszę zazywac… I tutaj zaczyna się horror... zazywam na noc ta kwetiapinę … i tak nie spię… rano wstaję z łóżka i idę do łazienki... po drodze żażywam asentrę… kładę się i po chwili oblewają mnie zimne poty... zrywam się i wracam do łazienki... zaczyna mi się robic ciemno przed oczami... przykładam palce do tętnicy szyjnej i... serce bije coraz wolniej... w zasadzie to się zatrzymuje... krzyczę … mamo wezwij pogotowie bo serce mi staje... Przyjeżdza karetka... diagnoza : Pan ma atak paniki... ale ekg szaleje … więc mnie zabierają... w szpitalu wszystko ok... praca serca się normuje, wyniki w porządku, po 8 godzinach do domu. Jednak asentra z kwetiapina w moim przypadku weszły w reakcję. Od tej pory mam cały czas pod górkę... Nie śpię, zażywam asentrę i alprazolam… dokładam do tego 2,5 mg Lorafenu na noc.... Zaczynam spać. I tak mija mi sierpień i przychodzi sądny dzień bodajże 4 września... Cały dzień żle się czuję.... rano zazywam 0,25 Alprazolamu… nie pomaga, po południu kolejne 0,5... pomogło na chwile więc jeszcze 0,25... to najwięcej ile wziąłem jednego dnia przez te dwa lata... i nic... fatalne samopoczucie.... o 22 00 w nocy mam dosyć... stwierdzam że już nie dam rady i postanawiam do tego zazyc 2,5 ng Lorafenu…. rano się budzę wypoczęty... dobrze się oczuję… zazywam asentre i 0,5 Alprazoalmu po południ... Super dzien.... Ale postanawiam iść na psychoterapię, odstawić Alprazolam, i zostać tylko z Asentrą i Lorafenem 2,5 mg na noc.... Dni są kiepskie więc ratuję się Kalmsem który nic nie daje, w nocy śpię na Lorafenie no i chodzę na psychoterapiię… Uznaję że Asrntra mi nie pomaga więc ją odstawiam. Przez pierwszy tydzień czuję się dużo lepiej, później znowu gorzej... psychoterapia moim zdaniem nie działa a Lorafen zaczyna coraz słabiej usypiac…. w końcu to już prawie 3 mce jak go biorę... Postanawiam w końcu wziąć Pregabaline… pierwszy dzień euforia, drugi super... trzeciego prawie nie czuję jej działania,, zaczynając nrać pregabalinę redukuję lorafen do 1 mg i zazywam w dzień nie w nocy. Idę do psychiatry.... Proszę dalej zażywać pregabalinę dołączyć paroxetynę i dalej zażywać 1 mg Lorafenu do odwołania. Nie posłuchałem. Podniosłem dawkę pregabaliny i zredukowałem Lorafen do 0,5... I tak już od dwóch tygodni.... raz czuję się lepiej... częściej gorzej... ale mam zamiar Lorafen odstawić... bo z nim i tak nie ma życia... Troche kombinowałem z relanium ale nie polecam... nie sprawdza się.... A resztę moich kombinacji z suplementami i lekami macie w poprzednich postach. Mnie nerwica do tej pory nie zabiła;;; Was też nie zabije... warto o tym pamiętać....

Twoja historia to wypisz wymaluj moja, też zaczęło się w 2017 roku jako reakcja na kilkuletni stres.Wszystko tak samo, czestoskurcz, ciśnienie, panika , badania..Diagnoza nerwica lekowa z napadami lęku panicznego.Teraz doszło uzależnienie, chciałoby się zapytać : jak zyc?Psychoterapia nic nie daje😞

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Jastara napisał:

Twoja historia to wypisz wymaluj moja, też zaczęło się w 2017 roku jako reakcja na kilkuletni stres.Wszystko tak samo, czestoskurcz, ciśnienie, panika , badania..Diagnoza nerwica lekowa z napadami lęku panicznego.Teraz doszło uzależnienie, chciałoby się zapytać : jak zyc?Psychoterapia nic nie daje😞

Tylko że ani Alprazolam ani Lorazepam nie załatwią sprawy... Whitney Houston i Michael Jackson są tego przykładem. Trzeba spróbować się tego pozbyć....  Nierwica pozostaje do końca życia ale można podobno ją uśpić... Mojej koleżance się udało i teraz żyje bez leków a lekkie ataki ma bardzo rzadko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, SayYes napisał:

Tylko że ani Alprazolam ani Lorazepam nie załatwią sprawy... Whitney Houston i Michael Jackson są tego przykładem. Trzeba spróbować się tego pozbyć....  Nierwica pozostaje do końca życia ale można podobno ją uśpić... Mojej koleżance się udało i teraz żyje bez leków a lekkie ataki ma bardzo rzadko...

No Whitney i Michael brali podobno kosmiczne dawki, alkohol i inne prochy do tego, ale masz rację trzeba się uwolnić, pytanie jak?Wezmę jest zle, nie wezmę jest jeszcze gorzej, nerwica nie ułatwia, mnie czasami zwykły dzwonek do drzwi potrafi spowodować atak, nie wspomne już o jakimś niezaplanowanym wyjściu czy niezapowiedzianej wizycie znajomych czy rodziny!! Psychoterapia nie dała mi nic, antydepresant uważam że działają na zasadzie placebo.Nie uspie mojej nerwicy choćbym nie wiem jak chciała.Czasami jak czuję nadchodzący atak wychodzę na spacer, ale z każdym krokiem nakręcam się podświadomie, wracam pod koc i telepie mną a ciśnienie leci.Boże co za życie podłe.Teraz jeszcze mam spadki ciśnienia np.90/70 no to jeszcze bardziej mnie nakręca niż skok w górę.W tamtym roku byłam z mężem w Bulgarii i całe 2 tygodnie przesiedzialam w pokoju , czy to normalne? Teraz już się boję czerwca bo znowu mamy wykupione tam wczasy, co powiem, nie jedzmy bo się boję?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Jastara napisał:

No Whitney i Michael brali podobno kosmiczne dawki, alkohol i inne prochy do tego, ale masz rację trzeba się uwolnić, pytanie jak?Wezmę jest zle, nie wezmę jest jeszcze gorzej, nerwica nie ułatwia, mnie czasami zwykły dzwonek do drzwi potrafi spowodować atak, nie wspomne już o jakimś niezaplanowanym wyjściu czy niezapowiedzianej wizycie znajomych czy rodziny!! Psychoterapia nie dała mi nic, antydepresant uważam że działają na zasadzie placebo.Nie uspie mojej nerwicy choćbym nie wiem jak chciała.Czasami jak czuję nadchodzący atak wychodzę na spacer, ale z każdym krokiem nakręcam się podświadomie, wracam pod koc i telepie mną a ciśnienie leci.Boże co za życie podłe.Teraz jeszcze mam spadki ciśnienia np.90/70 no to jeszcze bardziej mnie nakręca niż skok w górę.W tamtym roku byłam z mężem w Bulgarii i całe 2 tygodnie przesiedzialam w pokoju , czy to normalne? Teraz już się boję czerwca bo znowu mamy wykupione tam wczasy, co powiem, nie jedzmy bo się boję?

Po pierwsze bądź z mężem szczera ze wszystkim co się z Tobą dzieje... po drugie... masz fobie... dlatego nie wyszłaś z pokoju.... po trzecie,,, antydepresanty to nie placebo... Jak nie zaczniesz się leczyć i będziesz tylko zazywać Alprazolam oraz redukować dawki to będzie tragicznie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, SayYes napisał:

Po pierwsze bądź z mężem szczera ze wszystkim co się z Tobą dzieje... po drugie... masz fobie... dlatego nie wyszłaś z pokoju.... po trzecie,,, antydepresanty to nie placebo... Jak nie zaczniesz się leczyć i będziesz tylko zazywać Alprazolam oraz redukować dawki to będzie tragicznie....

Mój mąż wie o mojej chorobie ale nie rozumie jej.Nikt zdrowy tego nie rozumie.Psychiatra zapisał mi coaxil, wykupilam i poczytałam w necie, nie biorę.Myślisz że bez antydepresantu nie da się odstawić alprazolamu? Ja się boję już wszystkich leków ktore działają na mózg, podobno nie każdy antydepresant działa, metodą prób i błędów testują lekarze na pacjentach.Ja już wysiadam, to się chyba zle dla mnie skończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Jastara napisał:

No Whitney i Michael brali podobno kosmiczne dawki, alkohol i inne prochy do tego, ale masz rację trzeba się uwolnić, pytanie jak?Wezmę jest zle, nie wezmę jest jeszcze gorzej, nerwica nie ułatwia, mnie czasami zwykły dzwonek do drzwi potrafi spowodować atak, nie wspomne już o jakimś niezaplanowanym wyjściu czy niezapowiedzianej wizycie znajomych czy rodziny!! Psychoterapia nie dała mi nic, antydepresant uważam że działają na zasadzie placebo.Nie uspie mojej nerwicy choćbym nie wiem jak chciała.Czasami jak czuję nadchodzący atak wychodzę na spacer, ale z każdym krokiem nakręcam się podświadomie, wracam pod koc i telepie mną a ciśnienie leci.Boże co za życie podłe.Teraz jeszcze mam spadki ciśnienia np.90/70 no to jeszcze bardziej mnie nakręca niż skok w górę.W tamtym roku byłam z mężem w Bulgarii i całe 2 tygodnie przesiedzialam w pokoju , czy to normalne? Teraz już się boję czerwca bo znowu mamy wykupione tam wczasy, co powiem, nie jedzmy bo się boję?

Po pierwsze bądź z mężem szczera ze wszystkim co się z Tobą dzieje... po drugie... masz fobie... dlatego nie wyszłaś z pokoju.... po trzecie,,, antydepresanty to nie placebo... Jak nie zaczniesz się leczyć i będziesz tylko zazywać Alprazolam oraz redukować dawki to będzie tragicznie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Jastara napisał:

Mój mąż wie o mojej chorobie ale nie rozumie jej.Nikt zdrowy tego nie rozumie.Psychiatra zapisał mi coaxil, wykupilam i poczytałam w necie, nie biorę.Myślisz że bez antydepresantu nie da się odstawić alprazolamu? Ja się boję już wszystkich leków ktore działają na mózg, podobno nie każdy antydepresant działa, metodą prób i błędów testują lekarze na pacjentach.Ja już wysiadam, to się chyba zle dla mnie skończy.

Ale dobrze że wie... Słuchaj mam wrażenie że nie obejdzie się bez wspomagaczy... odstawienie Alprazolamu jest baaardzo trudne..... Coaxilu i Pregabaliny nie musisz się bac… zapewniam że to bezpieczne leki... Porozmawiaj o tym z psychiatra,,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, SayYes napisał:

Ale dobrze że wie... Słuchaj mam wrażenie że nie obejdzie się bez wspomagaczy... odstawienie Alprazolamu jest baaardzo trudne..... Coaxilu i Pregabaliny nie musisz się bac… zapewniam że to bezpieczne leki... Porozmawiaj o tym z psychiatra,,,

Wiem że to bardzo trudne, piszesz wspomagacze, masz na myśli coaxil i pregabaline, czy inne benzo? Czytałam też o metodzie dr Ashton, ale pisałeś że relanium nie sprawdziło się u Ciebie?Zawsze nurtuje mnie pytanie, skoro nie mam depresji tylko nerwicę to po co mi antydepresant?Może głupie pytania zadaję, ale widzę że orientujesz się w temacie lepiej niż niejeden lekarz.Takie fora są bardzo potrzebne i pomocne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Jastara napisał:

Wiem że to bardzo trudne, piszesz wspomagacze, masz na myśli coaxil i pregabaline, czy inne benzo? Czytałam też o metodzie dr Ashton, ale pisałeś że relanium nie sprawdziło się u Ciebie?Zawsze nurtuje mnie pytanie, skoro nie mam depresji tylko nerwicę to po co mi antydepresant?Może głupie pytania zadaję, ale widzę że orientujesz się w temacie lepiej niż niejeden lekarz.Takie fora są bardzo potrzebne i pomocne

Antydepresant działa również na nerwicę... Ja w Twoim przypadku rozwazylbym Coaxil lub Paroxetynę ewentualnie Escitalopram… żadnych innych. Porozmawiaj o tym z lekarzem... I napisz obszerną relację z wizyty... Będę tutaj wieczorem to przeczytam i odpiszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, SayYes napisał:

Antydepresant działa również na nerwicę... Ja w Twoim przypadku rozwazylbym Coaxil lub Paroxetynę ewentualnie Escitalopram… żadnych innych. Porozmawiaj o tym z lekarzem... I napisz obszerną relację z wizyty... Będę tutaj wieczorem to przeczytam i odpiszę...

Napiszę, chociaż wiele sobie nie obiecuję po wizycie.Ja już nie wierzę lekarzom, już chyba w nic nie wierzę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SayYes napisał:

Antydepresant działa również na nerwicę... Ja w Twoim przypadku rozwazylbym Coaxil lub Paroxetynę ewentualnie Escitalopram… żadnych innych. Porozmawiaj o tym z lekarzem... I napisz obszerną relację z wizyty... Będę tutaj wieczorem to przeczytam i odpiszę...

Juz po wizycie.Przyznałam się że nie biorę coaxilu i dostałam ochrzan, mam brać.Wszystkie te objawy, które mam są normalne przy odstawianiu, mam sama regulować i obserwować.Mogę nawet po okruszku, ale objawy odstawienne i tak będą.Jest trochę zdziwiony że tak cierpię, bo nie biorę długo i małe dawki, ale powiedział że taka moja uroda widocznie.Pregabalina absolutnie nie, w niczym nie pomoże a bardzo uzależnia.Inne benzo też odpadają, uzaleznia wszystko.Kazał tylko ten coaxil i cierpliwie ograniczać.Ale najlepsze jest to, że ja już zapomniałam jak on mi to kazał kiedyś brać😞.Ale nie wiem czy zacznę, boję się, ja już się boję nawet przeciwbolowej tabletki.Muszę to przespać, jutro najwyżej zacznę ten coaxil, tylko czy zadziała? Co myślisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jastara napisał:

Juz po wizycie.Przyznałam się że nie biorę coaxilu i dostałam ochrzan, mam brać.Wszystkie te objawy, które mam są normalne przy odstawianiu, mam sama regulować i obserwować.Mogę nawet po okruszku, ale objawy odstawienne i tak będą.Jest trochę zdziwiony że tak cierpię, bo nie biorę długo i małe dawki, ale powiedział że taka moja uroda widocznie.Pregabalina absolutnie nie, w niczym nie pomoże a bardzo uzależnia.Inne benzo też odpadają, uzaleznia wszystko.Kazał tylko ten coaxil i cierpliwie ograniczać.Ale najlepsze jest to, że ja już zapomniałam jak on mi to kazał kiedyś brać😞.Ale nie wiem czy zacznę, boję się, ja już się boję nawet przeciwbolowej tabletki.Muszę to przespać, jutro najwyżej zacznę ten coaxil, tylko czy zadziała? Co myślisz?

Hej Jastara, jak Cię czytam, to jakbym o sobie czytała! Też mam koszmarny lęk przed AD, bo wszystkie, które spróbowałam powodowały okropne samopoczucie i boję się tego jak cholera. Hej Jastara, a może się umówimy, co? Ty tchórz ja tchórz - ja idę w przyszłym tygodniu do lekarza i powiem Ci, czy się zdecyduję na branie tianeptyny, ok? Może wtedy razem zaczniemy???? Co powiesz? Będzie nam raźniej! 😉 

J. 🙂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Lorra78 napisał:

Witam wszystkich ponownie. Widzę że trochę się rozkręciliscie znowu więc może i ja się włączę. Witaj SayYes, jesteś nowy tutaj? Czytam i domyślam się że masz duże doświadczenie w sprawie tematu. 

Przypomnę może z grubsza o sobie : otóż bralam lorafen 17 lat, odstawilam w szpitalu w ciągu 3 tygodni schodząc po 0,5 mg na tydzień. Końcowa dawka to 1,5 mg. Jak się teraz okazuje to był cios dla mojej psychiki i od 17 miesięcy jestem w totalnej rozsypce. Po pół roku od odstawienia mój psychiatra przepisał mi diazepan w kroplach bo nie mógł patrzeć na moje cierpienie, bralam go może 4 miesiące po 5 do 7 kropli co kilka dni. Potem dostałam znowu lorafen ale bralam go tylko a może aż 62 dni po 0,5 mg na dobę. Teraz od 3 miesiący nie biorę nic, jestem na 0 i każdy dzień to koszmar który nie ma końca. Dzisiaj znowu okropnie, mam napady placzu, rozdrażnienie, smutek na przemian z okropnym lękiem, niepokojem. Najchętniej zaszylabym się nie wiem gdzie, żeby nic nie czuć nie widzieć. Czy to możliwe żeby człowiek wyszedł z takiego stanu?! 

Jaslababa powinnaś sprubowac z tym antydepresantem bo inaczej nie bedziesz wiedzieć czy rzeczywiście właśnie to Ci pomoże. Jak teraz sobie radzisz? Dlugo się nie odzywalaś, lekarz znowu przepisuje Ci benzo? 

SayYes jak długo bierzesz lorafen, czy słyszałeś żeby leki z grupy benzodiazepin może zniszczyć komórki mózgowe?? Tak się tego boję. Pozdrawiam wszystkich 🤗

 

Lorrka kochana, no widzisz, taki już mój los, że wracam tutaj. Nie, lekarz mi nie przepisuje benzo, wręcz przeciwnie każe brać AD, a ja jak jastara wciąż nie mam przekonania, ale ponieważ nie ma żadnej poprawy w moim samopoczuciu to już jestem coraz bliższa wzięcia. Relanium ratuję się by przerwać największe napady lęku i histerii. 

J. 🙂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, SayYes napisał:

Tak jak mówiłem opiszę swój przypadek... Będzie długi wpis ale może komuś coś pomoże albo uświadomi. Od zawsze żyłem w permanentnym stresie z którym sobie dobrze radziłem. Nie zwracałem uwagi na żadne bóle nie chodziłem do lekarza i nie zastanawiałem się dlaczego zle się czuje w galerii czy na poczcie... żyłem i nie martwiłem się tymi pierwszymi objawami nerwicy.... Aż do 2017 roku. Zaczęło się od wizyty u dentysty... Chciałem dwie plomby a usłyszałem: Pan ma zmiany nowotworowe na dziąsłach proszę udać się do specjalisty... Dwa tygodnie stresu. Postanowiłem rzucić palenie a paliłem bardzo dużo... tzn przerzuciłem się na e papierosa... Zanim wizyta u specjalisty doszła do skutku będąc w galerii handlowej z koleżanką dostałem częstoskurczu i panicznego lęku... Karetka... szpital... badania... niski poziom potasu, obserwacja i do domu. Nie przejąłem się... od dawna wiedziałem że mam wadę serca tzw zespół barlowa…. w sumie niegroźny ale zapisałem się do kardiologa. W międzyczasie specjalista wykluczył chorobę nowotworową... Super.... Wizyta u kardiologa... pierwsza sugestia że to nerwica.... przepisane potas i magnez oraz skierowanie na echo serca.... I kolejny atak częstoskurczu w pracy, karetka, szpital... wszystko ok... pewnie nerwica.... Na echo serca pani wyszło duża niedomykalność zastawki mitralnej natychmiast konsultować się z kardiochirurgiem... I po tygodniu wizyta... kolejne echo u specjalisty wysokiej klasy przy asyście kardiochirurga i wykluczenie dużej niedomykalności... jest mała... kardiochirurg nie ma nic do roboty, pierwszy holter ok... a ja zaczynam mieć problem z przełykaniem. Nie mogę jeść ani pić, czasami przełknąć śliny....tylko tuż po przebudzeniu... I tutaj wystraszyłem się nie na żarty... Do tej pory skoko ciśnienia i szybki puls zrzucałem na odstawienienie papierosów ale to już było coś nowego... Ok... idę do psychiatry... rozpoznanie... Pan ma lęki... zapisane Alprazolam doraźnie i Asentra 50... Kilka dni zastanawiania i zaczynam zażywać... Asentra słabo działa za to Alprazolam super. Zaczynam jeść i pić normalnie, serce się uspokoiło... wszystko na dobrej drodze... i tak przez 6 miesięcy.... Czuje się w miarę dobrze więc postanawiam odstawić Asentrę…. zostaję tylko z Alprazolamem. Raz dziennie 0,5 lub 0,25 zależu od tego jak się czuje... i tak do kwietnia 2019. W między czasie miałem kilka tygodniowych przerw z Alprazolamem… moja psychiatra twierdzi ze skoro tylko raz dziennie i to niedużą dawkę to nie ma uzależnienia... Ja natomiast zauważam nasilenie fobii... kolejki w sklepach to dla mnie dramat, na poczcie robi mi się slabo i przyspiesza puls... nie mogę za długo rozmawiać z ludzmi bo zle się zaczynam czuc… a zazywam Alprazolam…. dziwne... Poza tym dokucza mi refluks od czasu do czasu... no ale przestałem latać po lekarzach bo holtery i inne badania w porządku. W kwietniu 2019 postanawiam odstawić Alprazolam… szybko... w kilka dni redukuję dawkę i przechodzę na napar melisy kilka razy dziennie i raz napar z rumianku... I wiecie co??? Czuję się bardzo dobrze... przez cały miesiąc.... Ale w tym czasie mój pies ma mieć poważną operację ucha, w tym dniu na fotelu u fryzjera dostaje częstoskurczu i lęku... Wracam do domu i zazywam 0,5 alprazolamu… od tego momentu po stresie z nieudaną operacją u psa i długiej rekonwalescencji mimo że zażywam alprazolam zaczyna się problem ze snem... śpię po 5,6 godzin na dobę... mamy koniec maja... Wizyta u psychiatry... i … Jest Pan uzaleznionu od Alprazolamu spróbujemy go odstawić... leki: Coaxil dwa razy dziennie 2 x 75 pregabaliny i mirtor na noc, dorażnie lorafen, jak 1mg nie pomoże to proszę zazyć drugą tabletkę... poczytałem o lekach... nie będę zażywał.... jakoś funkcjonuję na Alprazolamie dalej... Koniec lipca nie daję już rady z bezsennością... wizyta u innego psychiatry... dołączymy trittico… trazodon to bardzo bezpieczny lek.... ale nie dla mnie... Na sen działa kiepsko, w ciągu dnia czuję się źle i co kilka dni napady wysokiego tętna rzędu 180... za pierwszym razem ląduję w szpitalu bo to było silniejsze niż wszystko do tej pory przez 18 miesięcy.. ale wyniki dobre... dochodzę do wniosku że to przez Trittico… odstawiam i zmieniam na Asentrę…. dodatkowo dostaję najniższą dawkę kwetiapiny na sen... sprawdzam w domu leki i okazuje się że wchodzą ze sobą w interakcję.... Asentra zkwetiapiną może wywołać poważne zaburzenia rytmu serca... Dzwonię do psychiatry i słyszę... to bzdura proszę zazywać… Postanawiam iść z tym do kardiologa i słyszę: leki są bezpieczne proszę zazywac… I tutaj zaczyna się horror... zazywam na noc ta kwetiapinę … i tak nie spię… rano wstaję z łóżka i idę do łazienki... po drodze żażywam asentrę… kładę się i po chwili oblewają mnie zimne poty... zrywam się i wracam do łazienki... zaczyna mi się robic ciemno przed oczami... przykładam palce do tętnicy szyjnej i... serce bije coraz wolniej... w zasadzie to się zatrzymuje... krzyczę … mamo wezwij pogotowie bo serce mi staje... Przyjeżdza karetka... diagnoza : Pan ma atak paniki... ale ekg szaleje … więc mnie zabierają... w szpitalu wszystko ok... praca serca się normuje, wyniki w porządku, po 8 godzinach do domu. Jednak asentra z kwetiapina w moim przypadku weszły w reakcję. Od tej pory mam cały czas pod górkę... Nie śpię, zażywam asentrę i alprazolam… dokładam do tego 2,5 mg Lorafenu na noc.... Zaczynam spać. I tak mija mi sierpień i przychodzi sądny dzień bodajże 4 września... Cały dzień żle się czuję.... rano zazywam 0,25 Alprazolamu… nie pomaga, po południu kolejne 0,5... pomogło na chwile więc jeszcze 0,25... to najwięcej ile wziąłem jednego dnia przez te dwa lata... i nic... fatalne samopoczucie.... o 22 00 w nocy mam dosyć... stwierdzam że już nie dam rady i postanawiam do tego zazyc 2,5 ng Lorafenu…. rano się budzę wypoczęty... dobrze się oczuję… zazywam asentre i 0,5 Alprazoalmu po południ... Super dzien.... Ale postanawiam iść na psychoterapię, odstawić Alprazolam, i zostać tylko z Asentrą i Lorafenem 2,5 mg na noc.... Dni są kiepskie więc ratuję się Kalmsem który nic nie daje, w nocy śpię na Lorafenie no i chodzę na psychoterapiię… Uznaję że Asrntra mi nie pomaga więc ją odstawiam. Przez pierwszy tydzień czuję się dużo lepiej, później znowu gorzej... psychoterapia moim zdaniem nie działa a Lorafen zaczyna coraz słabiej usypiac…. w końcu to już prawie 3 mce jak go biorę... Postanawiam w końcu wziąć Pregabaline… pierwszy dzień euforia, drugi super... trzeciego prawie nie czuję jej działania,, zaczynając nrać pregabalinę redukuję lorafen do 1 mg i zazywam w dzień nie w nocy. Idę do psychiatry.... Proszę dalej zażywać pregabalinę dołączyć paroxetynę i dalej zażywać 1 mg Lorafenu do odwołania. Nie posłuchałem. Podniosłem dawkę pregabaliny i zredukowałem Lorafen do 0,5... I tak już od dwóch tygodni.... raz czuję się lepiej... częściej gorzej... ale mam zamiar Lorafen odstawić... bo z nim i tak nie ma życia... Troche kombinowałem z relanium ale nie polecam... nie sprawdza się.... A resztę moich kombinacji z suplementami i lekami macie w poprzednich postach. Mnie nerwica do tej pory nie zabiła;;; Was też nie zabije... warto o tym pamiętać....

Dzięki bardzo za Twój opis. Dużo by pisać... ale mniej więcej u nas wszystkich tak się to zaczęło, że poziom stresu w życiu przelał czarę goryczy... pojawił się koszmarny lęk, bezsenność i to na bezsenność dostałam lorazepam... taka ulga... ale co potem?  Życie, które dla kogoś obok może wyglądać na bezproblemowe jest dla mnie wyzwaniem, ta cholerna przeszkadzająca żyć wrażliwość na wszystko... Kto to widział, żeby nie można było żyć normalnie tylko na prochach!!!!!

J. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, ja_słababa napisał:

Dzięki bardzo za Twój opis. Dużo by pisać... ale mniej więcej u nas wszystkich tak się to zaczęło, że poziom stresu w życiu przelał czarę goryczy... pojawił się koszmarny lęk, bezsenność i to na bezsenność dostałam lorazepam... taka ulga... ale co potem?  Życie, które dla kogoś obok może wyglądać na bezproblemowe jest dla mnie wyzwaniem, ta cholerna przeszkadzająca żyć wrażliwość na wszystko... Kto to widział, żeby nie można było żyć normalnie tylko na prochach!!!!!

J. 🙂

No właśnie... A co aktualnie Zazywasz ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jastara napisał:

Juz po wizycie.Przyznałam się że nie biorę coaxilu i dostałam ochrzan, mam brać.Wszystkie te objawy, które mam są normalne przy odstawianiu, mam sama regulować i obserwować.Mogę nawet po okruszku, ale objawy odstawienne i tak będą.Jest trochę zdziwiony że tak cierpię, bo nie biorę długo i małe dawki, ale powiedział że taka moja uroda widocznie.Pregabalina absolutnie nie, w niczym nie pomoże a bardzo uzależnia.Inne benzo też odpadają, uzaleznia wszystko.Kazał tylko ten coaxil i cierpliwie ograniczać.Ale najlepsze jest to, że ja już zapomniałam jak on mi to kazał kiedyś brać😞.Ale nie wiem czy zacznę, boję się, ja już się boję nawet przeciwbolowej tabletki.Muszę to przespać, jutro najwyżej zacznę ten coaxil, tylko czy zadziała? Co myślisz?

Myślę ze z pregabaliną to błąd... pierwszy psychiatra który tak się wypowiedział o tym leku i w internecie i wśród tych u których byłem...  no ale nie masz recepty wiec nie masz też wyjścia.... w takim razie jeżeli nie chcesz spróbować z l tryptofanem 500 radzę wziąć ten coaxil….. Trochę a może nawet bardziej niż trochę pomoże w tej sytuacji

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jastara napisał:

Juz po wizycie.Przyznałam się że nie biorę coaxilu i dostałam ochrzan, mam brać.Wszystkie te objawy, które mam są normalne przy odstawianiu, mam sama regulować i obserwować.Mogę nawet po okruszku, ale objawy odstawienne i tak będą.Jest trochę zdziwiony że tak cierpię, bo nie biorę długo i małe dawki, ale powiedział że taka moja uroda widocznie.Pregabalina absolutnie nie, w niczym nie pomoże a bardzo uzależnia.Inne benzo też odpadają, uzaleznia wszystko.Kazał tylko ten coaxil i cierpliwie ograniczać.Ale najlepsze jest to, że ja już zapomniałam jak on mi to kazał kiedyś brać😞.Ale nie wiem czy zacznę, boję się, ja już się boję nawet przeciwbolowej tabletki.Muszę to przespać, jutro najwyżej zacznę ten coaxil, tylko czy zadziała? Co myślisz?

Tutaj coś o pregabalinie… chyba bym zmienił na Twoim miejscu psychiatrę...

 

https://www.znanylekarz.pl/pytania-odpowiedzi/skutecznosc-pregabaliny-2

 

https://www.znanylekarz.pl/pytania-odpowiedzi/skutecznosc-pregabaliny

 

https://www.znanylekarz.pl/pytania-odpowiedzi/pytanie-tyczy-sie-leku-pregabalina-dostalem-propozycje-leczenia-nerwicy-lekowej-leku-uogolnioneg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, SayYes napisał:

Myślę ze z pregabaliną to błąd... pierwszy psychiatra który tak się wypowiedział o tym leku i w internecie i wśród tych u których byłem...  no ale nie masz recepty wiec nie masz też wyjścia.... w takim razie jeżeli nie chcesz spróbować z l tryptofanem 500 radzę wziąć ten coaxil….. Trochę a może nawet bardziej niż trochę pomoże w tej sytuacji

 

Powiedział że pregabalina nie złagodzi moich dolegliwości, a jest lekiem uzalezniajacym, nie do końca przebadanym.Przy mojej dawce mogę odstawiac po kawałku, coaxil ma być pomocny w łagodzeniu leków.Nie mam wyjścia, muszę komuś zaufać.Ale coaxilu się boję okropnie😞.No a teraz boli mnie mostek jak fix, już mam dość.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Jastara napisał:

Powiedział że pregabalina nie złagodzi moich dolegliwości, a jest lekiem uzalezniajacym, nie do końca przebadanym.Przy mojej dawce mogę odstawiac po kawałku, coaxil ma być pomocny w łagodzeniu leków.Nie mam wyjścia, muszę komuś zaufać.Ale coaxilu się boję okropnie😞.No a teraz boli mnie mostek jak fix, już mam dość.Pozdrawiam

To idiota nie psychiatra... pregabalina jest bardzo dobrze przebadanym lekiem. Podesłałem Ci kilka linków gdzie wypowiadają się psychiatrzy i to też Ci krajowej sławy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, ja_słababa napisał:

Hej Jastara, jak Cię czytam, to jakbym o sobie czytała! Też mam koszmarny lęk przed AD, bo wszystkie, które spróbowałam powodowały okropne samopoczucie i boję się tego jak cholera. Hej Jastara, a może się umówimy, co? Ty tchórz ja tchórz - ja idę w przyszłym tygodniu do lekarza i powiem Ci, czy się zdecyduję na branie tianeptyny, ok? Może wtedy razem zaczniemy???? Co powiesz? Będzie nam raźniej! 😉 

J. 🙂

 

Możemy spróbować z duszą na ramieniu, ale boję się początków i nie wiem czy zadziała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SayYes napisał:

To idiota nie psychiatra... pregabalina jest bardzo dobrze przebadanym lekiem. Podesłałem Ci kilka linków gdzie wypowiadają się psychiatrzy i to też Ci krajowej sławy

Dzieki, przeczytam na pewno.Też miałam nadzieję na tą prgabaline, ale powiedział że to zamienił stryjek laseczke na kijek.Też działa na gaba i robi bałagan w mózgu.A tu wieczór i pora kiedy zawsze miałam atak.Boże żeby już było rano😭😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Jastara napisał:

Dzieki, przeczytam na pewno.Też miałam nadzieję na tą prgabaline, ale powiedział że to zamienił stryjek laseczke na kijek.Też działa na gaba i robi bałagan w mózgu.A tu wieczór i pora kiedy zawsze miałam atak.Boże żeby już było rano😭😭

Uważam że ten psychiatra jest z PRLu… i leczenie nowymi lekami jest mu obce... co zle rokuje...  Nie poszerza swojej wiedzy i dezinformuje pacjenta... to moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, SayYes napisał:

Uważam że ten psychiatra jest z PRLu… i leczenie nowymi lekami jest mu obce... co zle rokuje...  Nie poszerza swojej wiedzy i dezinformuje pacjenta... to moje zdanie.

Wiesz ja już kilku psychiatrów odwiedziłam, byłam nawet u pani która jest ordynatorem w naszym szpitalu.Wiesz jak kazała mi odstawić? Po 0,5 mg tygodniowo, miałam odstawić 1,5 mg w 3 tygodnie wspomagając się paroksetyna bodajże!!! Byłam u niej tylko raz, więcej nie poszłam.Inna proponowała clonazepam, szkoda gadać.Dopiero ten wydał mi się sensowny i zorientowany w temacie.Nie mamy tu zbyt dużego wyboru niestety😞.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ja_słababa napisał:

Lorrka kochana, no widzisz, taki już mój los, że wracam tutaj. Nie, lekarz mi nie przepisuje benzo, wręcz przeciwnie każe brać AD, a ja jak jastara wciąż nie mam przekonania, ale ponieważ nie ma żadnej poprawy w moim samopoczuciu to już jestem coraz bliższa wzięcia. Relanium ratuję się by przerwać największe napady lęku i histerii. 

J. 🙂

 

Fajnie że wracasz, musimy jakoś się wspierać i dzielić swoimi uwagami czy doświadczeniem,myślę że czym częściej tym lepiej. Myślę że obie z Jastara powinnyscie sprubowac AD bo być może odpowiedni pomoże Wam się ustabilizowac. Ja dalej jestem na 195 mg wenlafaksyny w dwóch dawkach i nie mam wogole żadnej poprawy, nie wspomagam sie ani lorafenem ani diazepamem, chociaż mam w domu cały zapas. Postanowiłam że nigdy już nie wrócę do benzo bo to właśnie on zniszczył moj układ nerwowy, teraz wiem że potrzebuję bardzo dużo czasu żeby dojść do siebie. Mi najbardziej dokucza psychika a dokładnie to natretne mysli, jest ich pełno, myślę o wszystkim i wszystko wydaje mi się takie czarne, mam napady placzu, leku, jestem strasznie słaba, tak naprawdę to minęły dopiero 3 miesiące jak jestem na "0"i pewnie teraz mój organizm a przede wszystkim mózg to stra odczuwają. 

Jak Ty radzisz sobie psychicznie, masz również myśli których nie chciałabyś mieć? Ja mam wrazenie ze u mnie wszystkie neurony są tak rozrególowane że aż bolą. 

Odzywaj się częściej, pozdrawiam 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×