Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was wszystkich,

 

Niestety jak większość z Was jestem uzależniona od benzo i chyba oddałabym wszystko, by cofnąć czas i nigdy nie zażyć tego świństwa... zaczęło się niewinnie 0,25 na bezsennosc a potem wiadomo... aktualnie jestem na dawce 3 -3,5 mg na dobę, i mam dość bycia uzależnioną, kombinowania z lekami jak je zdobyć etc... znacie to pewnie wszyscy. Wczoraj już tak bardzo źle się czułam, że w nocy zaczęłam szukać pomocy, że tak dalej być nie może, nie chcę tego już brać, chcę być wolna ( zaznaczę, że staram się nie zwiększac dawki, mimo że czuje że organizm " chce wiecej"). Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...)

 

I tak, dzwoniłam dzis do szpitala na Sobieskiego, ale troche szkoda gadać, potrzebne oczywiście skierowanie od psychiatry a Pani może mnie zapisać na rozmowę tzw. kwalifikującą dopiero na.... grudzień... ja na to, ok rozumiem, ale ja chce rzucic prochy jak najszybciej a to dopiero za ok pół roku, to jak mam funkcjonowac przez te pół roku? Brać dalej Xanax kiedy chce rzucić... troche błedne koło, Pani sama przyznała mi racje... Cóż, na jutro jestem zapisana do psychiatry, nie ukrywam, bardzo się boje ( wiadomo psychiatrzy rózni są), czy mi jakoś pomoże, jeśli tak to jak, co mówić, jak dalej, co dalej... Doradzcie coś proszę... czuję się okropnie, że doprowadziłam siebie do uzależnienia... czy jest dla mnie szansa, czy z tego wyjde? Może znacie kogoś dobrego z Wawy, kto mi pomoże, może coś doradzicie...

 

Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.07.2019 o 15:21, Lorra78 napisał:

Witam wszystkich a szczególnie Ciebie ja _slababa 🙂

Cześć kochana, często myślę o Tobie!

film "pożar w głowie"

Filmu nie znam, może uda się zobaczyć... Na razie u mnie baaaardzo kiepsko, dołączyły inne problemy i ledwo żyję. Każdy dzień jest walką ponad moje siły, dzień bez łez dniem straconym. Deprecha trzyma mnie mocno... są godziny z tylko jednym typem myśli... że nie podołam, że byłoby fajnie już nic nie czuć, już przestać tak cierpieć...I tak codziennie, codziennie. 

 

 Co stało się z moim mózgiem, moją głową, jak długo i czy kiedykolwiek wrócę do mojego "ja"!? Czy jest sens walczyć każdego dnia o swoje przerwanie!? 

Dziś Lorrciu nie potrafię powiedzieć, że jest ten sens. Dziś bliższa jest mi odpowiedź: nie, nie ma sensu. Ale... jaka jest alternatywa. Umiałabyś zrobić to, zakończyć życie? Bo ja, choć głowa pełna takich myśli, nie potrafię, mimo koszmaru, w jakim tkwię.

 

Co dzieje się z ludźmi którzy zazywali lata Benzo i w b. krótkim czasie odstawili? Czy mają oni jeszcze szansę na powrót do życia, zdrowia? 

Mnie także z odstawką polecieli po bandzie. Gdybym wtedy była trochę "bardziej przytomna" może bym się zorientowała, że to za szybko... że będzie kiepsko. Lekarze uważają, że jak jesteś "na zero" to po problemie...

 

Jesli komuś z was nie podobją się te moje wypociny, poprostu nie komentujcie, jeśli jednak ktoś z was przechodził podobny"metlik"w głowie, będę wdzięczna jeśli podzieli się nimi tutaj z nami, może mam jednak szansę na powrót do zdrowia? 

Co Ty piszesz, każdy ma prawo do "swoich wypocin", one drugiemu mogą uratować życie.

 

 

Ja_slababa, kochana napisz jak u Ciebie, jak teraz się czujesz? 

Źle, źle... mój każdy dzień jest czekaniem aż będzie choć trochę inaczej, bez tej wewnętrznej paniki i tego napadowego płaczu...

Czekam na wiadomość, liczę że jakaś będzie 🤗

Będzie Lorrciu, będzie, na razie donikąd się nie zbieram 🙂

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, arvena7 napisał:

Witam Was wszystkich,

 

Niestety jak większość z Was jestem uzależniona od benzo i chyba oddałabym wszystko, by cofnąć czas i nigdy nie zażyć tego świństwa... zaczęło się niewinnie 0,25 na bezsennosc a potem wiadomo... aktualnie jestem na dawce 3 -3,5 mg na dobę, i mam dość bycia uzależnioną, kombinowania z lekami jak je zdobyć etc... znacie to pewnie wszyscy. Wczoraj już tak bardzo źle się czułam, że w nocy zaczęłam szukać pomocy, że tak dalej być nie może, nie chcę tego już brać, chcę być wolna ( zaznaczę, że staram się nie zwiększac dawki, mimo że czuje że organizm " chce wiecej"). Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...)

Cześć Arvena,

No ja też dostałam po raz pierwszy benzo "na bezsenność" a potem towarzyszyły mi przy wprowadzaniu co i raz nowego AD (horror)) wcale się nie dziwię, że miałaś lęk przed Zoloftem. To był mój drugi AD, mdłości i myśli samobójcze były nie do przejścia.

 

I ta czy jest dla mnie szansa, czy z tego wyjde? Może znacie kogoś dobrego z Wawy, kto mi pomoże, może coś doradzicie...

Idź jutro spokojnie do psychiatry, powiedz, ile bierzesz, i że źle się czujesz i nie chcesz już tego brać. Powiedz jednak, że sama nie dasz rady, może w ten sposób skieruje Cię do szpitala. Jeśli jednak jesteś na tyle silna, spróbuj wspomnieć o protokole Ashton - to jest bardzo powolne schodzenie za pomocą diazepamu. Raczej nie gódź się na AD, bo to jak zamienił stryjek siekierkę na kijek. (Nie znam ani jednej osoby, która potrafiłaby wyjść z AD (to, że rzekomo nie uzależniają to udawanie, że można je brać i z nich wyjść. Niestety tak nie jest! Wychodzenie z AD to niemal taki sam horror.)

Pozdrawiam Cię cieplutko i czekamy na wieści. 🙂

J.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.07.2019 o 18:30, mercymona napisał:

 

Hej Mercymona,

to strasznie smutne wszystko... myślę, że jedyne, co możemy zrobić to spróbować tutaj jakoś razem ponarzekać i może przeczekać? Zagraniczne fora są naprawdę bardzo aktywne. Ludzie piszą codziennie, jak im podczas odstawiania, jak im "po" i naprawdę jest ciężko, ale niektórym jakoś się udaje, tylko najważniejszym czynnikiem w tym wszystkim jest czas... Ja jestem ponad 4 miechy na "0" i na razie żadnej nadziei. \Pozdrawiam serdecznie.

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, ja_słababa napisał:

 

 

Hej,

 

Dziękuje Ci bardzo za odp. własnie tak sama sobie mysle, że ok wezme AD a potem jak zejde z tego cholerstwa... ? Jak napisałas, cos odstawic i wpakowac sie w cos innego... jestem załamana... Napisz proszę jak Ty teraz sobie radzisz? Schodzisz z benzo, z jakiej dawki? Może masz jeszcze kilka cennych rad, jak sobie poradzic? Wspomne o tym protokole, ale szczerze mówiąc obawiam sie tej wizyty bardzo...

 

Pozdrawiam Cie ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, arvena7 napisał:

 

Hej,

 

Dziękuje Ci bardzo za odp. własnie tak sama sobie mysle, że ok wezme AD a potem jak zejde z tego cholerstwa... ? Jak napisałas, cos odstawic i wpakowac sie w cos innego... jestem załamana... Napisz proszę jak Ty teraz sobie radzisz? Schodzisz z benzo, z jakiej dawki? Może masz jeszcze kilka cennych rad, jak sobie poradzic? Wspomne o tym protokole, ale szczerze mówiąc obawiam sie tej wizyty bardzo...

 

Pozdrawiam Cie ciepło!

Wiesz, ja po prostu próbowałam już tego tyle, a każde wchodzenie i czekanie aż lek się "wkręci" to był horror większy od dolegliwości, jakie miałam. Sądzę też, że to ciągłe wprowadzanie nowych prochów namieszało mi nieźle w głowie. Ja na przykład przedtem nigdy nie miałam czegoś takiego jak "atak paniki", a teraz, niestety, wiem, co to jest. Wiem też, że to skutek brania prochów i odstawienia. Jestem od ponad czterech miesięcy na "0" i wierz mi, nic mi nie lepiej, każdy dzień koszmar... AD ani inne neurolpetyki to już nie moja bajka. Wiem, jak to smakuje... Nie biorę nic. Powiedziałam sobie, że albo przeżyję albo umrę.

Szczerze mówiąc to nawet chyba wiem, jak potoczy się wizyta u psycho. Dostaniesz receptę na AD jak nic. U mnie tak było za każdym razem. Lekarze biorą symptomy odstawienne za "chorobę" i ładują prochy. 

Trzymaj się i napisz jutro!

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, ja_słababa napisał:

Wiesz, ja po prostu próbowałam już tego tyle, a każde wchodzenie i czekanie aż lek się "wkręci" to był horror większy od dolegliwości, jakie miałam. Sądzę też, że to ciągłe wprowadzanie nowych prochów namieszało mi nieźle w głowie. Ja na przykład przedtem nigdy nie miałam czegoś takiego jak "atak paniki", a teraz, niestety, wiem, co to jest. Wiem też, że to skutek brania prochów i odstawienia. Jestem od ponad czterech miesięcy na "0" i wierz mi, nic mi nie lepiej, każdy dzień koszmar... AD ani inne neurolpetyki to już nie moja bajka. Wiem, jak to smakuje... Nie biorę nic. Powiedziałam sobie, że albo przeżyję albo umrę.

Szczerze mówiąc to nawet chyba wiem, jak potoczy się wizyta u psycho. Dostaniesz receptę na AD jak nic. U mnie tak było za każdym razem. Lekarze biorą symptomy odstawienne za "chorobę" i ładują prochy. 

Trzymaj się i napisz jutro!

J.

 

Napisze oczywiscie co też mi zaleci i co powie... napisz proszę z jakiej dawki zeszłaś do 0? Sama odstawiłaś benzo? Jesteś pod opieką lekarza? Z góry dzieki za odp.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, ja_słababa napisał:

 

Witaj, już martwiłam się o Ciebie, fajnie że napisałaś 🙂

Wierzę Ci że na tyle źle się czulas że nie miałaś wcale ochoty nawet tutaj napisać. Ja często tak mam, wtedy na nic nie mam siły a tym bardziej ochoty prubowac sklecić chociaż dwa zdania. To co my teraz przechodzimy to jest poprostu koszmar z którego tak bardzo chcemy wszyscy jak najprędzej się obudzić. Moje życie i podejrzewam większości z nas tutaj, to nic innego jak wegetacja, pruba odnalezienia siebie w tej koszmarnej sytuacji, ja już nawet nie potrafię (glowa moja nie potrafi) pomyśleć jak to było przed odwykiem się czuć, wstać rano, zaparzyc kawę, wziąść prysznic i zacząć całkiem normalny dzień, iść do pracy i wieczorem zmęczona po całym dniu usiąść i pooglądać zwyczajnie telewizjie albo poczytać i zasnąć normalnym, spokojnym snem. Teraz od roku mam wrażenie że nie ma dnia ani wieczora tylko godziny które biegną ale ja stoję jakby z boku (też tak masz?). Jestem na tym świecie tylko poco? Jest jeszcze nadzieja dla nas, dla mnie? 

Mam dwoje cudownych dzieci, one cały czas czekają na "powrót" swojej mamy, mają nadzieję, są przy mnie a mi jest zwyczajnie przykro że taka nijaka teraz jestem. 

Ciągle mam żal do lekarki która 17 lat temu przepisała mi lorafen i zwyczajną wściekłość że nie była na tyle odpowiedzialna żeby powiedzieć że ten lek bierze się tylko 3,4 tyg bo potem człowiek się uzalezni. Wiem że ta złość na nic mi się nie zda i powinnam poprostu odpuścić ale jak narazie nie mogę, nie umiem. 

Moja kochana, mimo wszystko musimy się jakoś trzymać, ani Ty ani ja nie potrafimy odebrać sobie naszego, jakby nie było, cennego Życia więc walczmy, moja psycholog do której systematycznie chodzę powiedziała mi wczoraj że widzi u mnie postępy i jest pewna że wrócę do zdrowia, to jest tylko kwestia czasu, niestety ten czas jest okropnie długi ale my dopiero teraz, po odstawieniu, benzo zaczynamy normalnie Żyć, czuć, myśleć, przeżywać, dlatego odwyk to nic innego jak nauka życia na nowo. Ja bralam lorafen przez 17 lat, na szczęście nie duże dawki, dlatego muszę mieć naprawdę dużo siły i wiary na to że wyzdrowieje. Wszyscy tutaj musimy JĄ mieć, jeżeli chcemy dalej Żyć. 

 

Ty kochana jesteś już 4 miesiące na "0",to bardzo długo, jesteś pewna że nie wrócisz do benzo, ja musiałam wrócić żeby się przekonać że również nie chcę, dlatego uda nam się, będziemy walczyć i wspierać się wzajemnie i pewnego dnia napiszemy tutaj że jest nam lepiej 🤗

Ściskam Cię mocno i do usłyszenia 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, arvena7 napisał:

Witam Was wszystkich,

 

Niestety jak większość z Was jestem uzależniona od benzo i chyba oddałabym wszystko, by cofnąć czas i nigdy nie zażyć tego świństwa... zaczęło się niewinnie 0,25 na bezsennosc a potem wiadomo... aktualnie jestem na dawce 3 -3,5 mg na dobę, i mam dość bycia uzależnioną, kombinowania z lekami jak je zdobyć etc... znacie to pewnie wszyscy. Wczoraj już tak bardzo źle się czułam, że w nocy zaczęłam szukać pomocy, że tak dalej być nie może, nie chcę tego już brać, chcę być wolna ( zaznaczę, że staram się nie zwiększac dawki, mimo że czuje że organizm " chce wiecej"). Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...)

 

I tak, dzwoniłam dzis do szpitala na Sobieskiego, ale troche szkoda gadać, potrzebne oczywiście skierowanie od psychiatry a Pani może mnie zapisać na rozmowę tzw. kwalifikującą dopiero na.... grudzień... ja na to, ok rozumiem, ale ja chce rzucic prochy jak najszybciej a to dopiero za ok pół roku, to jak mam funkcjonowac przez te pół roku? Brać dalej Xanax kiedy chce rzucić... troche błedne koło, Pani sama przyznała mi racje... Cóż, na jutro jestem zapisana do psychiatry, nie ukrywam, bardzo się boje ( wiadomo psychiatrzy rózni są), czy mi jakoś pomoże, jeśli tak to jak, co mówić, jak dalej, co dalej... Doradzcie coś proszę... czuję się okropnie, że doprowadziłam siebie do uzależnienia... czy jest dla mnie szansa, czy z tego wyjde? Może znacie kogoś dobrego z Wawy, kto mi pomoże, może coś doradzicie...

 

Pozdrawiam wszystkich!

Hey🙂 

Jesteś tutaj nowa, domyślam się?! 

Więc witam w" naszym swiecie"

Ja bralam lorafen przez 17 lat, ale pewnie to już gdzieś doczytalas. Jesteśmy wszyscy ofiarami lekarzy ktorzy nie wiedzą, a przecież powinni,wydawało by się, jak rozsądnie przepisywać te właśnie leki. 

Lorafen odstawiono mi 13 miesięcy temu w ciągu 3 tyg w szpitalu, ja nieświadoma niczego, nie wiedziałam co to dla mnie oznacza, zgodzilam się myśląc że lekarka wie co robi i przeszlam okropny horror dostawki, cos czego nie zapomnę nigdy do końca życia. To były najgorsze miesiące w moim życiu ale wtedy nie wiedziałam że coś takiego może dziać się z człowiekiem. Mija już tyle miesiecy a ja dalej czuję się bardzo źle, modlę się tylko oto żeby nie umrzeć, mam nadzieję że moja głowa i mój cały system nerwowy jeszcze się odbuduje. 

Chciałam Ci tym tylko uświadomić żebys nie zgadzala się na odstawienie w tak krótkim czasie bo będziesz przechodzić piekło, niech lekarz bardzo starannie rozpisze Ci jak masz schodzić, jak najmniejsze dawki w bardzo długim czasie, bo to bardzo dużo w jakim tempie się odstawia. 

Pozdrawiam i trzymam kciuki, melduje się i daj znać jak Ci idzie. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...)

 

Cześć arvena7

No i to jest właśnie polskie piekiełko medyczne i niewiedza polskich lekarzy ;-( W żadnym wypadku nie powinno się stosować Clonazepamu do substytucji w odstawianiu benzodiazepin (cytat z artykułu prof Heather Ashton "Benzodiazepiny: jak działają, jak je odstawić po wielu latach") Takich rzeczy się po prostu nie robi, wprawdzie Clon ma zdecydowanie dłuższy okres półtrwania  (To,5 = 36g) od Xanaxu (ok 6 h), ale jest benzodiazepiną o bardzo dużym potencjale uzależniającym wg H.Ashton wybitnie "złośliwą" do odstawiania, moim zdaniem jeszcze gorszą od Xanaxu (byłem czynnie uzależniony od jednego i drugiego) , więc jest to działanie jakby z "deszczu pod rynnę" ! 😕 Do substytucji stosuje sie np na OLZA w Wawie Relanium który ma To.5 = [100-200 h ] ! Można też stosować Tranxene (Cloranxen) który ma taki sam okres półtrwania. 

 

Cytat

I tak, dzwoniłam dzis do szpitala na Sobieskiego, ale troche szkoda gadać, potrzebne oczywiście skierowanie od psychiatry a Pani może mnie zapisać na rozmowę tzw. kwalifikującą dopiero na.... grudzień... ja na to, ok rozumiem, ale ja chce rzucic prochy jak najszybciej a to dopiero za ok pół roku, to jak mam funkcjonowac przez te pół roku? Brać dalej Xanax kiedy chce rzucić...

 

Moim zdaniem warto poczekać na ten oddział.. Oczywiście można zarejestrowac się do jakiegoś dobrego psychiatry i wraz z nim próbować systematycznie ale z głową stopniowo redukować , ale naprawde stopniowo, choćby po to, że na OLZA "startować" z niższej dawki.. Uważam, na podstawie własnych doświadczeń i nie tylko że jednym z najbardziej klasycznych błędów które popełniają ludzie którzy właśnie uzmysłowili sobie że są uzależnieni, to chęć jak najszybszego odstawienia substancji i pozbycia się tego "fe"nieładnego nałogu, no bo wiadomo, nałóg, uzależnienie, nie brzmi to dumnie Tylko że:

po 1. nie wato odstawiać szybko, zwłaszcza po dłuższym, wieloletnim braniu bo możecie zderzyć się z "murem"

po 2. nałóg lekomanii to nie wszytko, to ten "plaster" pod którym są problemy pierwotne i trzeba się bedzie nimi zająć, bo może okazać się, że nie znikły, a tylko uległy uśpieniu

po 3. ludzi odstawiają na szybko bez żadnego składu, ani planu myśląc że dotoks załatwi  całkowicie sprawę.. Niestety, to często dopiero jedynie I etap, później trzeba by przejść terapię uzależnień a następnie po niej rozpocząć psychoterapię problemów pierwotnych (nerwicy, fobii, depresji, zaburzenia osobowości, co tam kto ma (?) Czasem trzeba przebudować, zrobić remont generalny w głowie, a na to potrzeba czasu. Benzodiazepiny nie leczą przyczyn, działają tylko na objawy i zwykle tylko przez okres stosowania. 

Wiem, że to co napisałem może nie brzmi jakoś uroczo, ale niestety tak często jest, choć oczywiście inna jest skala problemów.. Jeden będzie wymagał kilkumiesięcznej terapii, inny kilkuletniej Warto (za nim się pójdzie na detoks) zaplanować sobie na spokojnie jakiś kierunek, poszukać i zapisać się na termin do ośrodka uzaleznień, albo poszukać i zaklepać sobie jakiegoś fachowego psychoterapeutę (zrobić najpierw wywiad, przejrzeć internet, podzwonić), bo później, po detoksie zwyczajnie może nie być do tego głowy, bo samopoczucie się może pogorszyć

Warto zapisać się na Sobieskiego i dzwonić tam co piątek, tam jest megarotacja 🙂 niestety taki oddział, że jednego dnia może zrezygnować nawet 2 osoby 

 

Edytowane przez Przemek_44

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..aha

A gdybym tak zapytał abyście wszyscy napisali z jakiego konkretnie powodu zaczeliście brać beznodiazepiny w przeszłości ? z jakiego powodu połknęliście 1 tabletkę? 

Jak wyglądało Wasze życie wcześniej? Cz w Waszej rodzinie pochodzenia były jakieś nerwice, depresje, zaburzenia na tle lękowym, a może któreś z rodziców nadużywało alkoholu, leków? czegokolwiek innego? 

Wiele osób cierpiących na lekomanię (BDZ, Z - leki) zwykle cierpią na tzw syndrom "podwójnej diagnozy", czyli  1 choroba = to jakaś nerwica lękowa, bezseność, zaburzenie osobowści 2 choroba = uzależnienie od benzodiazepin. Obie te choroby mają oddzielną klasyfikacje oraz oddzielne mechanizmy, które wymagają różnych metod leczenia. Problem w Polsce jest taki, że nie ma specjalistów którzy by leczyli takie osoby kompleksowo, bo albo są terapie uzależnień i terapeuci uzależnień, albo odziały terapii nerwic i zaburzeń osobowości i psychoterapeuci bez doświadczenia w terapii uzależnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Przemek_44 napisał:

..aha

A gdybym tak zapytał abyście wszyscy napisali z jakiego konkretnie powodu zaczeliście brać beznodiazepiny w przeszłości ? z jakiego powodu połknęliście 1 tabletkę? 

Jak wyglądało Wasze życie wcześniej? Cz w Waszej rodzinie pochodzenia były jakieś nerwice, depresje, zaburzenia na tle lękowym, a może któreś z rodziców nadużywało alkoholu, leków? czegokolwiek innego? 

Wiele osób cierpiących na lekomanię (BDZ, Z - leki) zwykle cierpią na tzw syndrom "podwójnej diagnozy", czyli  1 choroba = to jakaś nerwica lękowa, bezseność, zaburzenie osobowści 2 choroba = uzależnienie od benzodiazepin. Obie te choroby mają oddzielną klasyfikacje oraz oddzielne mechanizmy, które wymagają różnych metod leczenia. Problem w Polsce jest taki, że nie ma specjalistów którzy by leczyli takie osoby kompleksowo, bo albo są terapie uzależnień i terapeuci uzależnień, albo odziały terapii nerwic i zaburzeń osobowości i psychoterapeuci bez doświadczenia w terapii uzależnień.

 

Dziękuje bardzo za odp, czy możesz proszę napisać czy Ty jestes " czysty" ? Jak wyglada teraz Twoje życie z benzo czy bez? Myślisz, że jest sens w ogóle jutro wybrać się do tej Pani psychiatry? Powiem Ci szczerze, że na tę chwilę nie chce mi się żyć, tak żyć... to droga do nikąd, szpitala bardzo się boję, aktualnie boje sie wszystkiego... Nie chce mi sie zwyczajnie budzic rano, nie widze sensu, bo to kolejne piekło, zdobywanie, kombinowanie, tak bardzo chciałabym być czysta, nigdy tego nie dotknąć...

 

Pytałeś jak to sie zaczeło, na poczatku miałam wielkie klopoty ze snem, juz od liceum, lekarz zapisal 0,25 i tak zapisywal co jakis czas, potem zmarła mi bliska osoba, przypomnialam sobie ze kiedys brałam taki fajny lek, poszłam i bez klopotu dostałam xanax juz 0,5. I tak juz poznej sobie łykałam, bo działał, rozluznial, kiedy zorientowałam sie ze jestem uzalezniona byłam zszokowana, w szoku, ze jak to nagle odstawiłam lek i zaczełam sie tak okropnie czuc... po tabletce czułam sie o niebo lepiej i juz wiedziałam, ze jestem w szambie po uszy...i tak doszłam do 3,5 mg... koszmar, koszmar, koszmar... Dodam również, że jestem i byłam córką alkoholika, wychowywałam sie w domu, gdzie co prawda nigdy niczego mi nie brakowało, ale ojciec pił, miewał ciągi do 2 tyg... można powiedziec, ze cały okres nastoletni patrzyłam jak pije w opór, dopiero, gdy wyszłam za mąż i sie wyprowadziłam to sie skonczyło, nie myslałam tylko, ze sama nomen omen nieswiadomie wpakuje sie w horror, który trwa... chce mi sie zwyczajnie wyć...gdybym tylko mogła cofnąć czas...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Lorra78 napisał:

Hey🙂 

Jesteś tutaj nowa, domyślam się?! 

Więc witam w" naszym swiecie"

Ja bralam lorafen przez 17 lat, ale pewnie to już gdzieś doczytalas. Jesteśmy wszyscy ofiarami lekarzy ktorzy nie wiedzą, a przecież powinni,wydawało by się, jak rozsądnie przepisywać te właśnie leki. 

Lorafen odstawiono mi 13 miesięcy temu w ciągu 3 tyg w szpitalu, ja nieświadoma niczego, nie wiedziałam co to dla mnie oznacza, zgodzilam się myśląc że lekarka wie co robi i przeszlam okropny horror dostawki, cos czego nie zapomnę nigdy do końca życia. To były najgorsze miesiące w moim życiu ale wtedy nie wiedziałam że coś takiego może dziać się z człowiekiem. Mija już tyle miesiecy a ja dalej czuję się bardzo źle, modlę się tylko oto żeby nie umrzeć, mam nadzieję że moja głowa i mój cały system nerwowy jeszcze się odbuduje. 

Chciałam Ci tym tylko uświadomić żebys nie zgadzala się na odstawienie w tak krótkim czasie bo będziesz przechodzić piekło, niech lekarz bardzo starannie rozpisze Ci jak masz schodzić, jak najmniejsze dawki w bardzo długim czasie, bo to bardzo dużo w jakim tempie się odstawia. 

Pozdrawiam i trzymam kciuki, melduje się i daj znać jak Ci idzie. 🙂

 

Hej Wam,

 

Jestem po wizycie u psychiatry, no cóż, moje obawy niejako się potwierdziły... lekarka bardzo niemiła, pospieszała, nie miałam szansy rozwinąć wypowiedzi, kiedy chciałam coś dodać wiecej, rozwinac swój probelm ona na to: ok ale tak czy tak? Konkrety... no czułam, ze to jak prawie zawsze na tzw. odwal się... potem zażądała mojej dokumentacji leczenia, ja że nic takiego nie mam, a ona jak to? Bez dokumentacji Pani przyszła? Ja na to, że nigdy nikt mnie o nic takiego nie prosił, a poza tym kiedy się do niej zapisywałam wypytywałam o wszystko Panią w recepcji, nic nie wspomniała o dokumentach wiedzac ze to moja pierwsza wizyta u niej...Potem psychiatra " wyjechała" z tekstem, my tu nie leczymu uzależnień, mówię ok, rozumiem, ale przyszłam po pomoc musze gdzies zaczac jesli chce z tym skonczyc...Szorstka, oschła, kazała mi wyjsc i poczekac na korytarzu jakies 20 min, mysle ok...

 

 

Poczym poprsila do gabinetu, wypisała skierowanie do szpitala psych, zapisała mi xanax 3 op. po 1 mg i rozpisala dawkę przyjmowania, rano 0,5 , wieczorem 2 mg, nic nie wspomniała o antydepresancie. I do widzenia, zero wywiadu, zero zainteresowania moim przypadkiem,  że też może jakas terapia, cokolwiek, wizyta trwała chyba ze 20 min... poprosiła żebym zapisala sie do niej, ale po jej urlopie i przyszła z dokumentacja, której no nie mam. Z drugiej strony, myślę sobie po cholere ja mam do niej wracac?? Mówię Wam, mam serio dość tego wszystkiego. Dół jak cholera. Dlaczego Ci ludzie w ogóle zostają psychiarami, przecież nie chcą pomagać, wysłuchać, tak naprawdę to ja nie miałam szansy nic powiedzieć... Mam to skierowanie, ale po tej wizycie zwyczajnie nie chce mi się żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Miss Worldwide napisał:

Ja bralam ponad 10 lat lorazepam 3mg na noc. Odstawianie okolo 2 lata mi zajelo. 

Witaj Miss Worldwide 

Odstawialas 2 lata czy objawy odstawienne trwały u ciebie 2 lata? 

Jak czulas się po odstawce, czy mozg zregeneruje się z czasem? 

Ja już ponad rok od odstawienia i dalej jest źle 😔

Napisz coś więcej, dziekuje i pozdrawiam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.07.2019 o 12:00, arvena7 napisał:

 

Hej Wam,

 

Jestem po wizycie u psychiatry, no cóż, moje obawy niejako się potwierdziły... lekarka bardzo niemiła, pospieszała, nie miałam szansy rozwinąć wypowiedzi, kiedy chciałam coś dodać wiecej, rozwinac swój probelm ona na to: ok ale tak czy tak? Konkrety... no czułam, ze to jak prawie zawsze na tzw. odwal się... potem zażądała mojej dokumentacji leczenia, ja że nic takiego nie mam, a ona jak to? Bez dokumentacji Pani przyszła? Ja na to, że nigdy nikt mnie o nic takiego nie prosił, a poza tym kiedy się do niej zapisywałam wypytywałam o wszystko Panią w recepcji, nic nie wspomniała o dokumentach wiedzac ze to moja pierwsza wizyta u niej...Potem psychiatra " wyjechała" z tekstem, my tu nie leczymu uzależnień, mówię ok, rozumiem, ale przyszłam po pomoc musze gdzies zaczac jesli chce z tym skonczyc...Szorstka, oschła, kazała mi wyjsc i poczekac na korytarzu jakies 20 min, mysle ok...

 

 

Poczym poprsila do gabinetu, wypisała skierowanie do szpitala psych, zapisała mi xanax 3 op. po 1 mg i rozpisala dawkę przyjmowania, rano 0,5 , wieczorem 2 mg, nic nie wspomniała o antydepresancie. I do widzenia, zero wywiadu, zero zainteresowania moim przypadkiem,  że też może jakas terapia, cokolwiek, wizyta trwała chyba ze 20 min... poprosiła żebym zapisala sie do niej, ale po jej urlopie i przyszła z dokumentacja, której no nie mam. Z drugiej strony, myślę sobie po cholere ja mam do niej wracac?? Mówię Wam, mam serio dość tego wszystkiego. Dół jak cholera. Dlaczego Ci ludzie w ogóle zostają psychiarami, przecież nie chcą pomagać, wysłuchać, tak naprawdę to ja nie miałam szansy nic powiedzieć... Mam to skierowanie, ale po tej wizycie zwyczajnie nie chce mi się żyć...

Hej, potraktuj tę wizytę po prostu jako początek trudnej drogi wychodzenia.  Masz w ręku skierowanie a to już jest dużo!!!! Spróbuj delikatnie schodzić z dawek, ale delikatnie! Może uda Ci się polecieć metodą Ashton, tylko ktoś musiałby Ci wypisać relanium, albo po prostu idź od razu do szpitala! Będzie okropnie, ale czy teraz nie jest?????? Trzymaj się maleńka i pisz! 

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ja_słababa napisał:

No dupa dziś straszna u mnie, cały dzień mega panika i szlochanie, ot tak! Nie wytrzymam. Byłam bliska wzięcia!!!!!!! Wystarczy trochę więcej problemów i jazda się zaczyna... Jezzzu, daj pożyć! 😞 Na noc ratowałam się kwetą. A czym dzisiaj? 😞

Ah kochana nawet nie wiem co napisać, jak pocieszyć 😔

Tak mi przykro..... To jest taka bezsilność i niemoc, ta beznadziejna niemoc zrobienia czegokolwiek żeby było nam lepiej, łatwiej przejść to piekło. Ja tak chciałabym walnąć głową w mur i przebić się gdzieś, zrobić coś żeby mój mózg się opamietał!? Przecież tak nie może trwać w nieskończoność, chyba? 

Od 2 dni znowu u mnie gorzej, pustka, beznadzieja, depresja która aż boli, myślę że wenlafaksyna za nic nie pomaga albo może w odwyku poprostu trzeba przejść ją, czytałam że powinniśmy reagować na antydepresanty a u mnie nic, może powinnyśmy zmienić nastawienie, brać dzień takim jaki jest i cierpliwie czekać, to właśnie powtarzają bliskie mi osoby, tylko jak długo?!!!????? Jak dlugo istnieć ale nie uczestniczyć, widzieć ale nie umieć tego wszystkiego zobaczyć????!!!! Boże daj siłę, pozwól zrozumieć co się dzieje. 

Dla mnie to wszystko jest poprostu zwykłym cierpieniem całego" ja", mojego istnienia. Wszyscy wokoło jadą właśnie na wakacje, moje dzieci też, wszyscy cieszą się z Życia, cos planują, żyją a ja patrzę na to wszystko jakby z boku, mam żal do lekarzy, za to że tak bezmyślnie pakuja NAS w ten syf a potem umywają ręce, nie zdając sobie sprawy z powagi naszego cierpienia i tego że oni są poniekąd tego powodem. 

 

Znowu piszę tak rozpaczliwie, trochę żałośnie wiem i sorry zato ale tak właśnie czuję i tak jest. 

Trzymaj się i pisz, może jak wylejemy tutaj ta swoja złość to będzie nam łatwiej?! 

Pozdrawiam was 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 

Hej Wam,

 

Jestem po wizycie u psychiatry, no cóż, moje obawy niejako się potwierdziły... lekarka bardzo niemiła, pospieszała, nie miałam szansy rozwinąć wypowiedzi, kiedy chciałam coś dodać wiecej, rozwinac swój probelm ona na to: ok ale tak czy tak? Konkrety... no czułam, ze to jak prawie zawsze na tzw. odwal się... potem zażądała mojej dokumentacji leczenia, ja że nic takiego nie mam, a ona jak to? Bez dokumentacji Pani przyszła? Ja na to, że nigdy nikt mnie o nic takiego nie prosił, a poza tym kiedy się do niej zapisywałam wypytywałam o wszystko Panią w recepcji, nic nie wspomniała o dokumentach wiedzac ze to moja pierwsza wizyta u niej...Potem psychiatra " wyjechała" z tekstem, my tu nie leczymu uzależnień, mówię ok, rozumiem, ale przyszłam po pomoc musze gdzies zaczac jesli chce z tym skonczyc...Szorstka, oschła, kazała mi wyjsc i poczekac na korytarzu jakies 20 min, mysle ok...

 

 

Poczym poprsila do gabinetu, wypisała skierowanie do szpitala psych, zapisała mi xanax 3 op. po 1 mg i rozpisala dawkę przyjmowania, rano 0,5 , wieczorem 2 mg, nic nie wspomniała o antydepresancie. I do widzenia, zero wywiadu, zero zainteresowania moim przypadkiem,  że też może jakas terapia, cokolwiek, wizyta trwała chyba ze 20 min... poprosiła żebym zapisala sie do niej, ale po jej urlopie i przyszła z dokumentacja, której no nie mam. Z drugiej strony, myślę sobie po cholere ja mam do niej wracac?? Mówię Wam, mam serio dość tego wszystkiego. Dół jak cholera. Dlaczego Ci ludzie w ogóle zostają psychiarami, przecież nie chcą pomagać, wysłuchać, tak naprawdę to ja nie miałam szansy nic powiedzieć... Mam to skierowanie, ale po tej wizycie zwyczajnie nie chce mi się żyć...

 

 

No i to jest właśnie ku_wa wizyta u polskiego psychiatry ! 😕 Nie dość, że nie ma wiedzy na temat leczenia uzależnień od benzo, to jeszcze kuźwa jest nie miły.. W dodatku uważają się za jakichś "Bogów", bo niby światli i wykształceni ludzie, a żaden się nie pokusił (nie chce generalizować) , ale wielu, żeby włożyć trochę wysiłku, poszperać w internecie, poszukać na ten temat cokolwiek.. Chodzi o to, że wielu z nich nawet nie ma pojęcia że jest opracowanie "jakiejś" tam prof H.Ashton z UK ,co zęby zjadła na ten temat, bo przecież oni wiedzą najlepiej, a ten artykuł już ma trochę latek (sierpień 2002), a oni ignoranci nawet kuźwa nie wiedzą i próbują mierzyć się z zagadnieniem jak umieją, a że nie umieją to ... Nie mówię, że ten artykuł załatwia sprawę ,ale radziłbym podchodzić sceptycznie do takiego psychiatrycznego leczenia.. W jakim wieku była pani, młoda, starsza? ? Młodzi psychiatrzy już zaczynają mieć inne podejście.. Do jakiego szpitala psychiatrycznego masz skierowanie?? Bo jeśli na OLZA w Wawie na Sobieskiego, to ok, jeśli gzie indziej, to też raczej bym się zastanowił na twoim miejscu.. Niestety, byłem kiedyś w psychiatryku (i to oddziale klinicznym), pojechałem niczego nieświadomy, jak zobaczyłem tych wszystkich psychotyków ,schizofreników, obłęd, to do dzisiaj to pamiętam, a byłem w 1995 rok.. Pamiętam że jeden pacjent twierdził, że mnie zabije, gdyż wg niego "byłem wilkiem", powtarzał mi to co 10 min ku_wa przez 2 tyg, bałem się, że mnie udusi poduszką w nocy z nienacka, a  silny był. .Personel miał to w dupie, dopiero na naszą  skargę coś mu tam podali 😕 Na OLZA nie ma psychotyków (generalnie), bo czasem zdarzy się psychoza poalkoholowa, albo po narkotykowa .. Ile Pani wzięła za wizytę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.07.2019 o 16:30, Lorra78 napisał:

Witaj Miss Worldwide 

Odstawialas 2 lata czy objawy odstawienne trwały u ciebie 2 lata? 

Jak czulas się po odstawce, czy mozg zregeneruje się z czasem? 

Ja już ponad rok od odstawienia i dalej jest źle 😔

Napisz coś więcej, dziekuje i pozdrawiam. 

Hej. 2 lata odstawialam. Malymi kroczkami. Czasem 2 kroki do przodu i jeden w tyl. Najwiekszym problemem byl problem ze spaniem. Odstawienne skutki nie byly takie zle bo bralam sertraline. Zalecena przy odstawianiu benzo. Nie mialam atakow paniki ani lękow ale mialam dziwne  "trzaski". Jakies napady dziwne podekscytowania i gadania jak najeta. Z dziwnym uczuciem napiecia. Cos podobnego jak po wypiciu za duzej dawki kofeiny. Pozniej odstawilam tez sertraline i bylo ok. Nie powinno sie odstswiac benzo bez antydepresantu ale domniemuje, ze o tym wiecie. 

Bralam 3mg lorazepamu na noc. Przez ponad 10 lat. Jak dodac inne benzo jakie bralam wczesniej to chyba sie uzbiera ze 13-15 lat. 

W jakim sensie pytasz czy mozg sie zregeneruje? Co ci dolega z mozgiem?

Jestes rok po odstawieniu i co jest dalej zle? Ja przeszlam juz chyba wszystko. Pytaj bardziej konkretnie bo za duzo tego wszystkiego zeby w jednym poscie opisac.

U mnie benzo pojebalo emocje i dalo depresje wyuczoną. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś z tutaj piszących chce to moge mu udzielić kompleksowej porady w sprawie rzucania benzo gdyż temat mam obstukany, nie biore ich od 7 lat tzn klonazepamu od którego byłem mocno uzależniony, znam Cie chyba Przemek piszący tu.

Teraz nie zażywam, zdarza mi sie zażyć cloranxen czyli takie słabsze relanium kiedy mam mega lęk ale kontroluje to, biore doraźnie w najmniejszej dawce bardzo rzadko. Wbrew piszącym tu którzy myślą, że wyjdą z benzo metodą powolnego schodzenia, przerabiałem to, szkoda czasy, metoda nie jest efektywna. Moja metoda to było odstawianie przez 5 tygodni, musi boleć, musi być krótko. Tylko musisz być obstawiony całą grupą leków uspokajających i hamujących.  To, że lekarz twierdzi, że potrzeba 2, 3 lat aż komórki sie zregenerują, hmm, skąd on to wie, czysta spekulacja, nie podchodziłbym tak do tematu. Regeneracja organizmu po najcięższym uzależnieniu to 1-1,5 roku, nie ma co mitologizować sprawy i robić z siebie weterana. Dlaczego wam tak wmawiają: bo kiedy odstawisz benzo to ta choroba, którą miałeś wraca ale ze zdwojoną a może zwielokrotnioną siłą. Zostaje lęk, lub lęk z depresją. I on bez odpowiedniego leczenia będzie wzrastał bo taka jest jego natura, kiedy odstawisz benzo będzie większy i będzie wrastał ale benzo nie są leczeniem przyczynowym więc to nie musi być bezpośrednio od odstawki benzodoazepin.  Bo wiele lat ten lęk był maskowany. Nie wmawiajmy sobie, że lęk po iluś tam latach to sprawka benzo bo po pierwsze nie ma na to dowodów ( urabianie sobie choroby, błąd z punktu widzenia terapii poznawczej, chcesz być chory lub mieć alibi w postaci benzo to wchodzisz w to, nie chcesz, nie wchodzisz). Nie Przemek mylisz się, młodzi psychiatrzy są o wiele gorsi od starych, kiedyś lepiej leczono. Jeśli masz lęk to nie możesz patrzeć tylko przez pryzmat, że benzo go wywołały bo jeśli przejdziesz odwyk to zgodnie z zasadą nie biore- układ sie regeneruje to lęk powinien spadać a często tak nie jest, choroba zostaje, nie mówie, że do zera bo zawsze uzależnienie może jakiś ślad zostawić ale... lęk powinien spaśc znacząco. A z własnej skóry jak i przeanalizowania tematu: lęk zostaje i to jest lęk a nie uzależnienie. Tylko jak ktoś lubi sobie wkręcać i wierzy psychoitrom od uzależnień to może sie zasugerować każdą nie mającą pokrycia w faktach bzdurą. Więc jeśli po około 1-1,5 roku abstynencji ( a ja mam 7 lat) masz lęk dalej to jest to choroba lękowa i trzeba to leczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miss Worldwide, nie wiem czy benzo dało Ci depresję wyuczoną bo każda depresja to sprawa wyuczonej bezradności ponoć. To jest bardziej skomplikowane. Benzo działa na GABA system a to nie jedyny system w depresji. W moim przypadku bezno też zjebało emocje ale z drugiej strony to mam coś takiego, że wyczuwam, że mimo niebrania benzo ( teraz sporadycznie zażyje raz na dwa tygodnie 1 tabletkę) istnieje u mnie choroba depresyjna. Wogóle to np. doszedłem do wniosku, że benzo nie tyle szkodzą na nerwice ile poprzez jakieś indukowanie depresji wpływają na zespoły depresyjno-lękowe. Więc ja podobnie do Ciebie wiąże bardziej benzo z depresją niż z nerwicą. Oczywiście jeśli tak jest bo może to być zmyłka i mitologizowanie benzo, po prostu lata maskowania wyszły i choroba sie rozwijała pod spodem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Miss Worldwide napisał:

Hej. 2 lata odstawialam. Malymi kroczkami. Czasem 2 kroki do przodu i jeden w tyl. Najwiekszym problemem byl problem ze spaniem. Odstawienne skutki nie byly takie zle bo bralam sertraline. Zalecena przy odstawianiu benzo. Nie mialam atakow paniki ani lękow ale mialam dziwne  "trzaski". Jakies napady dziwne podekscytowania i gadania jak najeta. Z dziwnym uczuciem napiecia. Cos podobnego jak po wypiciu za duzej dawki kofeiny. Pozniej odstawilam tez sertraline i bylo ok. Nie powinno sie odstswiac benzo bez antydepresantu ale domniemuje, ze o tym wiecie. 

Bralam 3mg lorazepamu na noc. Przez ponad 10 lat. Jak dodac inne benzo jakie bralam wczesniej to chyba sie uzbiera ze 13-15 lat. 

W jakim sensie pytasz czy mozg sie zregeneruje? Co ci dolega z mozgiem?

Jestes rok po odstawieniu i co jest dalej zle? Ja przeszlam juz chyba wszystko. Pytaj bardziej konkretnie bo za duzo tego wszystkiego zeby w jednym poscie opisac.

U mnie benzo pojebalo emocje i dalo depresje wyuczoną. 

 

Witaj Miss Worldwide, dziekuje za odpowiedź. 

Głównie chodzi mi o to czy jest możliwe że mozg pod wpływem brania Benzo może już nigdy się nie zregenerowac? Ja od odstawienia mam wrażenie jakby mój mózg nie potrafił się "zebrać", miał spóźniony zapłon, czytałam że mozna mieć problemy z pamięcią, ogólnie myśleniem ale ze to wraca do normy po jakimś, dla każdego, indywidualnym czasie. 

Ja mam wrazenie ze moja głowa jest z betonu, taka ciężka, nie umiem się nad niczym porządnie skontaktować a jeśli już to mam wrażenie że od tego intensywnego myślenia oszaleje, okropne uczucie :(

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, OverAndOver napisał:

Jak ktoś z tutaj piszących chce to moge mu udzielić kompleksowej porady w sprawie rzucania benzo gdyż temat mam obstukany, nie biore ich od 7 lat tzn klonazepamu od którego byłem mocno uzależniony, znam Cie chyba Przemek piszący tu.

Teraz nie zażywam, zdarza mi sie zażyć cloranxen czyli takie słabsze relanium kiedy mam mega lęk ale kontroluje to, biore doraźnie w najmniejszej dawce bardzo rzadko. Wbrew piszącym tu którzy myślą, że wyjdą z benzo metodą powolnego schodzenia, przerabiałem to, szkoda czasy, metoda nie jest efektywna. Moja metoda to było odstawianie przez 5 tygodni, musi boleć, musi być krótko. Tylko musisz być obstawiony całą grupą leków uspokajających i hamujących.  To, że lekarz twierdzi, że potrzeba 2, 3 lat aż komórki sie zregenerują, hmm, skąd on to wie, czysta spekulacja, nie podchodziłbym tak do tematu. Regeneracja organizmu po najcięższym uzależnieniu to 1-1,5 roku, nie ma co mitologizować sprawy i robić z siebie weterana. Dlaczego wam tak wmawiają: bo kiedy odstawisz benzo to ta choroba, którą miałeś wraca ale ze zdwojoną a może zwielokrotnioną siłą. Zostaje lęk, lub lęk z depresją. I on bez odpowiedniego leczenia będzie wzrastał bo taka jest jego natura, kiedy odstawisz benzo będzie większy i będzie wrastał ale benzo nie są leczeniem przyczynowym więc to nie musi być bezpośrednio od odstawki benzodoazepin.  Bo wiele lat ten lęk był maskowany. Nie wmawiajmy sobie, że lęk po iluś tam latach to sprawka benzo bo po pierwsze nie ma na to dowodów ( urabianie sobie choroby, błąd z punktu widzenia terapii poznawczej, chcesz być chory lub mieć alibi w postaci benzo to wchodzisz w to, nie chcesz, nie wchodzisz). Nie Przemek mylisz się, młodzi psychiatrzy są o wiele gorsi od starych, kiedyś lepiej leczono. Jeśli masz lęk to nie możesz patrzeć tylko przez pryzmat, że benzo go wywołały bo jeśli przejdziesz odwyk to zgodnie z zasadą nie biore- układ sie regeneruje to lęk powinien spadać a często tak nie jest, choroba zostaje, nie mówie, że do zera bo zawsze uzależnienie może jakiś ślad zostawić ale... lęk powinien spaśc znacząco. A z własnej skóry jak i przeanalizowania tematu: lęk zostaje i to jest lęk a nie uzależnienie. Tylko jak ktoś lubi sobie wkręcać i wierzy psychoitrom od uzależnień to może sie zasugerować każdą nie mającą pokrycia w faktach bzdurą. Więc jeśli po około 1-1,5 roku abstynencji ( a ja mam 7 lat) masz lęk dalej to jest to choroba lękowa i trzeba to leczyć.

Witaj OverAndOver 🙂

Jeżeli tak dobrze znasz Benzo i sam przechodziles odwyk to może napiszesz mi coś pozytywnego,przynajmniej mam taką nadzieję. 

Bralam lorafen przez 17 lat w dość niskich dawkach, na początku były to dawki 2,5 mg/dzień a potem bardzo długo 1,5 mg, sama w domu zeszlam do tej dawki i szczerze mówiąc miałam też zamiar sama zejść ale bardzo powoli, niestety w międzyczasie w moim życiu nastąpił kryzys, czułam się coraz gorzej, nawrot depresji, straszne ataki paniki. Zmieniłam psychiatre a ona postanowiła zmienić mi antydepresanta z wenlafaksyny na sertraline, myślała że w ten sposób mi pomoże, niewiem. To wszystko odbywało się w dość krótkim czasie a ja nieswiadoma niczego przystalam na to wszystko. Było mi coraz gorzej, ataki paniki były nie do zniesienia, aż w końcu wyladowalam na psychiatrii. Tam "mądra" lekarka zdecydowała się na odstawienie u mnie właśnie lorafenu, nie wiedziałam jak i co mnie czeka, nawet nie wpadłam na pomysł żeby poczytać w internecie na ten temat, poprostu zgodzilam się. W ciągu 3 tyg zeszlam z 1,5 mg do zera, czyli co tydz 0,5 mg. I od tego momentu trwa mój koszmar a jest to już 13 miesięcy. Spędziłam na psychiatrii prawie pół roku i nawet dzisiaj jak pomyślę gdzie byłam jestem przerażona 😔, te wspomnienia są okropne. 

W prawie 3 miesiącu odwyku przez cały miesiąc miałam okropne bóle głowy, to nawet nie był ból a raczej uczucie jakby ktoś cały czas miazdzyl mi go od środka, jakby coś go dotykalo, uczucie to mogę porównać do takiego ćmiacego bólu zęba, okropne, teraz ten ból czasami wraca ale nie jest już taki uciążliwy. 

W szpitalu ani lekarka ani personel nie informowali mnie co będzie się ze mną działo, tylko w kółko słyszałam "tak długo brała pani lorafen, to proszę się nie dziwić że jest tak źle"! Słyszałam też że potrzeba czasu, tylko ile?! 

To co działo się ze mną zaraz po odstawieniu i teraz to jeden wielki koszmar. Duzo czytam na ten temat i to właśnie z internetu dowiedziałam się co się ze mną dzieje, teraz mam dobrą psycholog która lata pracowała na psychiatrii i to ona tłumaczy mi wszystko i próbuje pocieszać. 

Teraz znowu wrocilam do wenlafaksyny, biorę ja już z 4 miesiące, nie czuję poprawy, brak mi sił. 

Lorafen dostałam właśnie w ciężkiej depresji i przez lata nieswiadoma, nie szukałam, bralam to "cudowne" lekarstwo. 

Od wielu miesięcy mam wrażenie że jakoś się cofam, wróciłam na siłę do pracy, próbuję jakoś Żyć ale zwyczajnie pomalu mi się nie chce, tracę nadzieję. 

Teraz najwięcej martwi mnie stan mojego umysłu, mam okropne myśli w głowie, boję się jeszcze gorszej choroby psychicznej, tego że zwariuje. Mam ciągle natarczywe i okropne myśli, myśli których nigdy, przed odwykiem, nie miałam, wyobrażam sobie ze jestem złym człowiekiem i mogę zrobić komuś krzywdę, przecież ja wiem że tego nie zrobię bo zwyczajnie nie umialabym, kocham ludzi przecież, te myśli powodują u mnie aż ból, chęć żeby to wszystko skończyć, przerwać i zasnąć na zawsze. Przecież nie jestem potworem więc dlaczego takie myśli mam w głowie? 

Pochodzę z trudnej rodziny gdzie ojciec był alkoholikiem, widziałam rzeczy których nawet po latach się boję, moj ojciec sprawił nam piekło na ziemi, czy ja jestem taka zła jak on?! 😔

Nigdy nie mogłam patrzeć na krzywdę innych, nawet robaki łapie i wypuszczam na dwór 🙈, więc co to jest, co się ze mną stało??? 

 

Przepraszam za tak długi tekst ale niestety tyle tego jest. 

Może ktoś z was ma podobnie? 

Napiszcie czy te zmiany w mózgu i caly system nerwowy wkoncu dojdą do siebie?! 

Dziekuje i pozdrawiam 🙂

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×