Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, JERZY62 napisał:

Słaba, ja myślę że to nie problem w benzo bo odstawiłaś tylko że masz chyba nerwice/depresje itp.

No mam, fakt. I benzo to tłumiły, też fakt. Ale jak czytam zagraniczne fora, to ludzie tam piszą, że wychodzenie z shitu trwa bardzo długo i często te długotrwałe symptomy odstawienne są tak dolegliwe, że ludzie wracają do prochów, bo nie dają rady, sądząc, że to nawrót nerwicy/depresji. 

No nic, pewnie masz rację.

Nie ma odwrotu. Do prochów nie wrócę.

Dzięki Jerzy 🙂

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.06.2019 o 22:37, ja_słababa napisał:

Hej Przemek,

jakiego leczenia? Co masz na myśli? Nerwicy, depresji?

J.

 

 

Lepiej późno, niż później 🙂 - przepraszam za zwłokę w odpowiedzi, ale z czasem u mnie słabo.. 

 

Ja mam na myśli leczenie zarówno uzależnienia jak i "problemów pierwotnych", czyli nerwicy, depresji, fobii, zaburzeń osobowości, kto tam co ma.. Przecież nie zaczęliście brać leków bez powodu, prawda? Leki z grupy benzo nie leczą przyczyn, działają tylko na objawy i tylko przez okres stosowania. Z moich doświadczeń wiem, że leki brane przez kilkanaście lat dały iluzoryczne wyobrażenie, że moja fobia społeczna została całkowicie wyleczona, niestety nie.. 

 

Obawiam się, że sam detoks od substancji nie wystarczy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Przemek_44 napisał:

 

Lepiej późno, niż później 🙂 - przepraszam za zwłokę w odpowiedzi, ale z czasem u mnie słabo.. 

Hej Przemku, nic nie szkodzi.

Ja mam na myśli leczenie zarówno uzależnienia jak i "problemów pierwotnych", czyli nerwicy, depresji, fobii, zaburzeń osobowości, kto tam co ma.. Przecież nie zaczęliście brać leków bez powodu, prawda? Leki z grupy benzo nie leczą przyczyn, działają tylko na objawy i tylko przez okres stosowania. Z moich doświadczeń wiem, że leki brane przez kilkanaście lat dały iluzoryczne wyobrażenie, że moja fobia społeczna została całkowicie wyleczona, niestety nie.. 

Oczywiście, masz rację, nikt raczej nie zaczyna brać prochów bez powodu, ale... na początku jest się zazwyczaj w kiepskim stanie i idzie do lekarza z ogromną nadzieją. Tak było u mnie... recepta na lorafen spowodowała, że wreszcie spałam. To był mój wówczas największy problem, no i dostawałam lorafen do wprowadzanych AD. Nabrałam się tego sporo, ale oprócz koszmarnego samopoczucia po każdym z nich (odstawiano, wprowadzono nowy) chyba tylko namąciły mi bardziej w CUN. Gdybym wtedy trafiła na dobrego psychoterapeutę, może wszystko inaczej by się potoczyło... ale nie miałam szczęścia jakoś. Może teraz. Po raz pierwszy mam dobre wrażenie po spotkaniu.

Obawiam się, że sam detoks od substancji nie wystarczy..

Czytam dużo na zagranicznych forach "dla odstawiaczy" i ich doświadczenie jest takie, że po odstawieniu proces powrotu do równowagi jest potwornie długi a dolegliwości zdecydowanie bardziej intensywnie doznawane niż przed braniem prochów. Wielu w ogóle nie może rzucić, bo nie dają rady przetrwać tych strasznych dni - od rana do wieczora jakby w jakimś ataku paniki albo brak snu - to wszystko powoduje, że wielu sięga ponownie. Tylko... droga donikąd. Ja mam postanowienie - albo umrę albo przeżyję, nie ma innej drogi. A wiara pozostaje już tylko w psychoterapię, nie w prochy. One mi "normalnego" życia nie załatwiły, to była chemiczna wegetacja, więc wolę wegetować "niechemicznie". Na tych forach odradzają też stosowanie zamienników: pregabaliny, AD, itp., bo podobno jeszcze bardziej mieszają w mózgu, a wyjście z nich jest bardzo trudne.

Wydaje mi się dziwne, że u nas tak mało ludzi wypowiada się w temacie. (?) 

J.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim.Niestety cały czas upadam i biorę to ścierwo.Boje się że się wykończę.Obawiam się że nie ma dla mnie już nadziei.Już chyba nie potrafię żyć bez chemii.Jak dotąd żadna psychoterapia nie dała skutku.Mam ukończoną terapię uzależnień.Ale jak do tej pory nie umiem przechodzić przez lęk.Cały czas uciekam,zamartwiam się wymyślam problemy.Mam już tego dosyć.Jestem wierzący modlę się do mojego Boga aby pomógł mi rzucić to Gó........Jak do tej pory jakoś mnie nie wysłuchuje.Do tego jeszcze Chad huśtawki nastrojów bezsenność.Nie mam pojęcia jak zaakceptować trzeźwość.Dla mnie już nie ma nadziei.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Dario. napisał:

Cześć Wszystkim.Niestety cały czas upadam i biorę to ścierwo.Boje się że się wykończę.Obawiam się że nie ma dla mnie już nadziei.Już chyba nie potrafię żyć bez chemii.Jak dotąd żadna psychoterapia nie dała skutku.Mam ukończoną terapię uzależnień.Ale jak do tej pory nie umiem przechodzić przez lęk.Cały czas uciekam,zamartwiam się wymyślam problemy.Mam już tego dosyć.Jestem wierzący modlę się do mojego Boga aby pomógł mi rzucić to Gó........Jak do tej pory jakoś mnie nie wysłuchuje.Do tego jeszcze Chad huśtawki nastrojów bezsenność.Nie mam pojęcia jak zaakceptować trzeźwość.Dla mnie już nie ma nadziei.

Witaj Dario, Twoja wypowiedź jest niczym innym jak wolaniem o pomoc i niemocą jaka towarzyszy, wydaje mi się, wszystkim którzy zaczęli brać leki z grupy Benzo, ludzi którzy potrzebowali i potrzebują pomocy w walce z lękiem, ja odstawilam ponad rok temu, niestety wróciłam przed miesiacem do małej dawki która mi wogole nie pomaga, dlatego teraz wiem że nie chcę tego brać. Obecnie jestem w określonym stanie, cały czas mam napady histerycznego placzu, ciągły lęk, strach przed wszystkim, doły które są okrutne, myślę że to depresja w najgorszym wydaniu, taka która wyniszcza resztki mojego "ja", jestem rozbita, niewiem jak dalej żyć, jak funkcjonować, jak wierzyć że kiedyś znowu zacznę normalnie żyć i funkcjonować. 

Biorę wenlafaksyne od prawie 4 miesięcy ale nie czuję żeby było lepiej, może potrzebuje nowego antydepresanta, czegoś co pomalu przywróci mnie do życia. 

Człowiek ma dość, walczy, stara się i czeka na poprawę która nie chce nadejść, wydaje mi się że to nie może być tylko ten nieszczęsny odwyk a coś poważniejszego. Tylko co to jest?! 

Trzymaj się ciepło Dario i wiedz że nie jesteś sam w tym cierpieniu, zastanawiam się również tak jak Ty kochana ja _slababa dlatego tak mało osób piszę na ten temat, ludzie którzy to przeszli mogą pomóc nam odstawiajacym, zrozumieć co się z nami dzieje, wesprzeć nas?! 

Proszę piszcie, dzielimy się tutaj naszym sukcesem albo porażka bo mamy chociaż tutaj wsparcie, w normalnym życiu nikt tego nie rozumie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Lorra78 napisał:

 Obecnie jestem w określonym stanie, cały czas mam napady histerycznego placzu, ciągły lęk, strach przed wszystkim, doły które są okrutne, myślę że to depresja w najgorszym wydaniu, taka która wyniszcza resztki mojego "ja", jestem rozbita, niewiem jak dalej żyć, jak funkcjonować, jak wierzyć że kiedyś znowu zacznę normalnie żyć i funkcjonować. 

Hej kochana Lorrciu,

mam to samo, ciągłe napady jakiejś wariacji (paniki), spazmatyczny płacz, którego nic nie może powstrzymać, brak nadziei, że będzie lepiej, bo przecież moje życie to wegetacja - na niczym innym oprócz fatalnego samopoczucia skupić się nie idzie. Koszmar... Jak tylko coś się zadzieje, nachodzi mnie panika, mam taką hiperwrażliwość, która nie daje pożyć. Jednak przekonana jestem, że to nie ja, tylko odstawienie. Czytam dla pociechy zagraniczne fora i jest to normalne, że na odstawce prze wiele wiele miesięcy jest się hiperwrażliwym na wszystko, ale to podobno kiedyś mija... Wczoraj miałam taki atak paniki, że byłam bliska wzięcia benzo, ale udało się. Przecież powiedziałam sobie, albo przeżyję bez albo umrę. Na życiu z benzo mi nie zależy, wolę nie żyć. Przed benzo nie miałam nigdy żadnych ataków paniki! A teraz w kółko.

Biorę wenlafaksyne od prawie 4 miesięcy ale nie czuję żeby było lepiej, może potrzebuje nowego antydepresanta, czegoś co pomalu przywróci mnie do życia. 

Lorrka, nie potrafię powiedzieć, czy to dobrze czy źle, że bierzesz wenlę. Ja nie toleruję żądnych tego typu prochów i nie ponawiam prób, bo tak właśnie zaczęła się moja jazda z benzo, dostałam jako dodatek do wprowadzanych co rusz innych AD. Po każdym gorzej! Ta wenla też może ci fundować dodatkowy niepokój.

Człowiek ma dość, walczy, stara się i czeka na poprawę która nie chce nadejść, wydaje mi się że to nie może być tylko ten nieszczęsny odwyk a coś poważniejszego. Tylko co to jest?! 

To jest odstawka! Poczytaj zagraniczne fora, koniecznie. Zobaczysz, jak ludzie długo zmagają się z tym. Miesiące, lata. Ale piszą, że w końcu przychodzą lepsze dni.

zastanawiam się również tak jak Ty kochana ja _slababa dlatego tak mało osób piszę na ten temat, ludzie którzy to przeszli mogą pomóc nam odstawiajacym, zrozumieć co się z nami dzieje, wesprzeć nas?! 

Może już wszyscy poradzili sobie z problemem i poszli robić ciekawsze rzeczy w życiu? 😉 Jak myślisz? 😉

Proszę piszcie, dzielimy się tutaj naszym sukcesem albo porażka bo mamy chociaż tutaj wsparcie, w normalnym życiu nikt tego nie rozumie. 

W tym ciągłym paśmie porażek chociaż ten sukces, że wczoraj, będąc bliską wzięcia (po ponad 4 miesiącach) przetrwałam i nie wzięłam. Też mi sukces, co? 😉

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.07.2019 o 23:50, Dario. napisał:

Cześć Wszystkim.Niestety cały czas upadam i biorę to ścierwo.Boje się że się wykończę.Obawiam się że nie ma dla mnie już nadziei.Już chyba nie potrafię żyć bez chemii.Jak dotąd żadna psychoterapia nie dała skutku.Mam ukończoną terapię uzależnień.Ale jak do tej pory nie umiem przechodzić przez lęk.Cały czas uciekam,zamartwiam się wymyślam problemy.Mam już tego dosyć.Jestem wierzący modlę się do mojego Boga aby pomógł mi rzucić to Gó........Jak do tej pory jakoś mnie nie wysłuchuje.Do tego jeszcze Chad huśtawki nastrojów bezsenność.Nie mam pojęcia jak zaakceptować trzeźwość.Dla mnie już nie ma nadziei.

Lęk jest czymś potwornym, jak ktoś tego nie zaznał, nie wie, człowiek wtedy tylko jednego pragnie: niech to się skończy! Co mogę powiedzieć Dario. Gdyby u mnie tolerancja tak szybko nie rosła i gdybym mogła sobie brać malutkie dawki, to może, ale niestety. Poszło dość szybko, w ciągu kilku miesięcy, więc jaka byłaby perspektywa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie tego ranka.U mnie w sumie jako tako.Fakt pozostaje faktem że jeszcze wczoraj wziąłem 0,25 Alproxu na noc."Inna rzecz że biorę jeszcze prege i setre. Promazinu nie  biorę bo i tak mi nic nie daje.Lęk jak cholera po predze może trochę mniejszy.Mam nadzieję że uda mi się wyjść z tego bagna.Pozdrawiam was wszystkich.Ludzie walczmy bo na prawdę jest o co.Życzę na dziś siły tak sobie jak i wam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 

Oczywiście, masz rację, nikt raczej nie zaczyna brać prochów bez powodu, ale... na początku jest się zazwyczaj w kiepskim stanie i idzie do lekarza z ogromną nadzieją. Tak było u mnie...

 


 

 

Jasne, tak też było i u mnie.. Tylko, że nerwica lękowa, napady paniki,  bezsenność o podłożu psychogennym,  wtórne stany depresyjne od nerwicy (ma je sporo ludzi i mylnie ocenia, że ma klasyczną depresje) nie są chorobą "ciała", choć to ciało najbardziej cierpi..  Zakładając że jest jakiś w tym cząstkowy aspekt genetyczny (temperament, konstrukcja CUN) , to jednak powiedzmy ze w 2/3 to choroba przekonań kluczowych i pośrednich, błędnych wzorców myślowych, negatywnych wspomnień, jako efekt jakiegoś zaburzenia osobowości wynikający np z niewłaściwego sposobu w jaki zostaliśmy wychowani i związanych z tym deficytów  ,że czegoś nie umiemy, bo nie robiliśmy, więc się boimy, to czegoś takiego nie wyleczymy za pomocą leków typu benzodiazepiny, zolpidem.. 

Takie "cud leki" z swoim otumaniająco, uśmierzającym działaniem to ŻADNA NOWOŚĆ ! Już w średniowieczu znano takie "triki", bo gdy rycerz miał chandrę, lub jakiś nieznośny kłopot szedł do karczmy, gdzie wypijał galon wina i na cały wieczór, jak i noc kłopot znikał, gdyż się znieczulał.. Niestety, gdy alkohol wyparowywał kłopot na nowo się pojawiał i jeszcze w gorszym wydaniu,  bo podbity kacem. Teraz alkohol jest "passe", mamy cud leki, ładnych opakowniach, na receptę od lekarza i się "leczymy" miesiącamic, latami, tyle że w każdej ulotce benzodiazepin czy zolp pisze stosować krótkotrwale 2-3 tyg MAX. Każdy lekarz też powinien uprzedzić.. 

 

 

Cytat

recepta na lorafen spowodowała, że wreszcie spałam.

 

jasne, dostałaś z "grubej rury" taką "morfinę" tyle, że nie na ból, tylko na bezsenność, lęk (osobiście uważam, że taką role właśnie pełnią te leki w psychiatrii, tak jak w terapii bólu opioidy, czy opiaty, nie leczą, tylko czasowo uśmierzają) Nie wyleczycie morfiną, czy tramalem nowotworu, czy chorej wątroby, poparzenia, czy kręgosłupa.. Czasem trzeba zrobić operacje, albo podać antybiotyki, czasem przeszczep lub długa rehabilitacja po wypadku, czy udarze. Zmierzam do tego że NIE MA W ŻYCIU SKRÓTÓW. 

Można zwiększyć poziom serotoniny w mózgu i trochę poprawić nastrój, ale pewne zaburzenia osobowości trzeba leczyć w procesie psychoterapii, czasem nawet latami. Co to wg Was jest osobowość, charakter ? Gdzie ona się mieści? w sercu, w srodku tułowia? 🙂 tak kiedyś myśłałem, a teraz sądzę że w Headquarter którą jest nasz mózg. To zmieniając sukcesywnie przekonania, myśli, opinie (także na swój temat), które czasem są zupełnie mylne (zaniżona samoocena), zmieniamy nasze emocje, a jak emocje, to i objawy. 

Osobiście uważam, że tak naprawdę psychiatrzy nie potrafią skutecznie leczyć zaburzeń lękowych ,zwłaszcza tych poważniejszych, mam tu na myśli psychiatrów bez certyfikatu terapeuty.. Mogą podać benzo i tyle.. Leki SSRI nie są wystarczająco skuteczne aby leczyć poważniejsze stany lękowe, np stany ostrego lęku napadowego, czy napadów paniki, niestety Polacy maja jeszcze taką mentalność, że jak choroba, to tylko lekarz i leki..  Jako że lęk jest, zwłaszcza (ostry, napadowy) jest czymś bardzo trudnym do zniesienia na dluższą metę, więc SSRI przegrywają z benzosami, no a później uzależniamy się. 

To oczywiście moje teorie.. ale tak chyba jest (?) 😕

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W USA, czy w Europie często normalną rzeczą jest że lekarz psychiatra jest także psychoterapeutą, bo studiuje to i to, u nas niestety to jeszcze rzadkość. Główną robotę leczącą moim zdaniem powinien pełnić psycholog specjalizujący się psychoterapii (tak od dawna podaje literatura), a farmakoterapia dodatkowo (terapia kompleksowa) Uważam, że psychiatra powinien współpracować z psychoterapeutą, ale u nas nie ma kompatybilności i jeszcze w większości ciemnogród

Edytowane przez Przemek_44

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Przemek_44 napisał:

 

Jasne, tak też było i u mnie.. Tylko, że nerwica lękowa, napady paniki,  bezsenność o podłożu psychogennym,  wtórne stany depresyjne od nerwicy (ma je sporo ludzi i mylnie ocenia, że ma klasyczną depresje) nie są chorobą "ciała", choć to ciało najbardziej cierpi..  Zakładając że jest jakiś w tym cząstkowy aspekt genetyczny (temperament, konstrukcja CUN) , to jednak powiedzmy ze w 2/3 to choroba przekonań kluczowych i pośrednich, błędnych wzorców myślowych, negatywnych wspomnień, jako efekt jakiegoś zaburzenia osobowości wynikający np z niewłaściwego sposobu w jaki zostaliśmy wychowani i związanych z tym deficytów  ,że czegoś nie umiemy, bo nie robiliśmy, więc się boimy, to czegoś takiego nie wyleczymy za pomocą leków typu benzodiazepiny, zolpidem.. 

Dokładnie tak, ale żebym to wtedy wiedziała! Na początku bardzo byłam skierowana "na pomoc" z zewnątrz. Boże, do lekarza prędko, niech da coś, bo zwariuję... No i dawali, a jakże. 

w każdej ulotce benzodiazepin czy zolp pisze stosować krótkotrwale 2-3 tyg MAX. Każdy lekarz też powinien uprzedzić.. 

Tak, najpierw dostałam lorafen, coby się w ogóle uspokoić, potem "został" przy próbach wprowadzania AD (swoją drogą droga przez mękę!), a potem już "musiał" być aż do momentu pierwszej (teraz wiem, że zbyt szybkiej ) odstawki

Osobiście uważam, że tak naprawdę psychiatrzy nie potrafią skutecznie leczyć zaburzeń lękowych ,zwłaszcza tych poważniejszych, mam tu na myśli psychiatrów bez certyfikatu terapeuty.. Mogą podać benzo i tyle.. Leki SSRI nie są wystarczająco skuteczne aby leczyć poważniejsze stany lękowe, np stany ostrego lęku napadowego, czy napadów paniki, niestety Polacy maja jeszcze taką mentalność, że jak choroba, to tylko lekarz i leki..  Jako że lęk jest, zwłaszcza (ostry, napadowy) jest czymś bardzo trudnym do zniesienia na dluższą metę, więc SSRI przegrywają z benzosami, no a później uzależniamy się. 

To oczywiście moje teorie.. ale tak chyba jest (?) 😕

Zgadzam się z Tobą. Psychiatra wypisuje recepty. Kiedyś poszłam do jednego, który bardzo mądrze wypowiadał się na temat lęku, zaburzęń snu, depresji, naprawdę mądrze... wizyta to ogromne rozczarowanie, wyszłam z receptą na escitalopram.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.07.2019 o 18:25, ja_słababa napisał:

 

Witam wszystkich a szczególnie Ciebie ja _slababa 🙂

Dzisiaj jest niedziela i kolejny dzień w którym muszę walczyć aby przeżyć, dzień pełen placzu, smutku i bezsilności, która staje się pomału nie do wytrzymania. Właśnie obejrzałam drugi raz z kolei, film "pożar w głowie", może znacie? Film angielski o młodej dziewczynie która w wieku 21 lat ciężko zachorowała na chorobę psychiczną, mylnie zdiagnozowana, nie będę opisywać całości, ale film ten uświadomił mi że bardzo dużo w naszym przypadku, osób borykajacych się z problemami naszego typu, nawet uzależnienia i odstawienia leków bardzo potrzebują pomocy dobrego specjalisty który rzetelnie zajmie się naszym problemem, zajrzy w głąb naszej duszy i doprowadzi do uleczenia jej. 

Film kończy się b. pozytywnie i dziewczyna pomalu wraca do zdrowia,swojej pracy i potrafi znowu się uśmiechać. Film na faktach, polecam. 

 

Ja czuję się ostatnio dokładnie tak samo jak ta młoda dziewczyna, odstawilam Benzo i moje Życie stało się czymś w rodzaju wegetacji, w ostatnich miesiącach miałam do czynienia z wieloma lekarzami którzy, w moim mniemaniu, nie umieją powiedzieć mi co się ze mną stało, dlaczego po tylu miesiącach od odstawienia nie wracam do "siebie"!? Co stało się z moim mózgiem, moją głową, jak długo i czy kiedykolwiek wrócę do mojego "ja"!? Czy jest sens walczyć każdego dnia o swoje przerwanie!? 

Nie wiem jak wy ale ja mam wrazenie ze obecna opieka zdrowotna, nawet w Niemczech, jest niedoskonala, niedobra, nie czuję się zrozumiana i nie wiem co mam dalej robić, jak żyć, gdzie jeszcze szukać pomocy!? Mój mózg jest jak z betonu, nie czuję nic tylko strach, lęk, smutek, pewnie wielu z was pomyśli że to nic innego jak depresja, choroba lekowa ale ja wiem że to coś innego, cos co wyniszcza mnie od środka, trawi moja głowę i doprowadza do jeszcze gorszej frustracji i bezsilności. 

Co dzieje się z ludźmi którzy zazywali lata Benzo i w b. krótkim czasie odstawili? Czy mają oni jeszcze szansę na powrót do życia, zdrowia? 

 

Jesli komuś z was nie podobją się te moje wypociny, poprostu nie komentujcie, jeśli jednak ktoś z was przechodził podobny"metlik"w głowie, będę wdzięczna jeśli podzieli się nimi tutaj z nami, może mam jednak szansę na powrót do zdrowia? 

 

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie 🙂

Ja_slababa, kochana napisz jak u Ciebie, jak teraz się czujesz? 

Czekam na wiadomość, liczę że jakaś będzie 🤗

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Jestem uzależniona od benzo.

Uzależnił mnie oczywiście psychiatra i to pierwszy, do jakiego w życiu trafiłam. 

Dosłownie kazał mi wyrzucić ulotki, "bo dostanie pani wszystkich objawów ubocznych od samego czytania".

Teraz każdy lekarz mówi mi, że to benzo jest przyczyną całego zła. Ale jakoś już im nie ufam...

Poprawiło się cokolwiek u Ciebie po odstawieniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mercymona napisał:

Hej!

Jestem uzależniona od benzo.

Uzależnił mnie oczywiście psychiatra i to pierwszy, do jakiego w życiu trafiłam. 

Dosłownie kazał mi wyrzucić ulotki, "bo dostanie pani wszystkich objawów ubocznych od samego czytania".

Teraz każdy lekarz mówi mi, że to benzo jest przyczyną całego zła. Ale jakoś już im nie ufam...

Poprawiło się cokolwiek u Ciebie po odstawieniu?

Hej Mercymona. 

Fajnie że napisałaś 🙂

Od kilku miesięcy może z kilka dni było odrobinę lepiej i może objawy z ciala nie są już takie natarczywe ale poza tym nie jest lepiej a wręcz może gorzej, głównie dokucza mi moje psychiczne samopoczucie, uczucie bardzo upośledzonej i to że nie wiem tak naprawdę co się ze mną dzieje. 

Ja tez straciłam zaufanie do lekarzy, nie umiem żadnemu zaufać, wierzyć że oni cokolwiek umieją, potrafią. 

Lorafen bralam 17 lat i ponad rok temu w ciągu 3 tyg zeszlam z 1,5 mg na dzień w szpitalu. To było za szybko, wtedy nie byłam na to wogole przygotowana i wierzyłam że lekarka wie co robi, niestety teraz wiem że to przez nią tak cierpię. 

Jak dlugo i co bierzesz? 

Pozdrawiam 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba najbardziej "budujące" w zaufaniu do lekarzy jest to, że po próbie wyskoczenia z okna półtora miesiąca temu, ze szpitala wyszłam z... Topiramatem (który często powoduje depresję i wzmaga myśli samobójcze). Normalnie order za to powinni dostać... Ja biorę Afobam/Alprox/Alpragen/Xanax od początku 2014 roku. Doszłam do dawki ponad 10mg (powiedzmy że 12), w szpitalu zeszłam do czterech (przemycanych, bo nie od nich oczywiście). Czułam że więcej nie dam już rady w tamtym stanie i bez pomocy psychologa (owszem był, ale jeden na cały szpital, więc równie dobrze mogło go nie być wcale). Od miesiąca jestem w domu, nie radzę sobie z problemami, znów wróciłam do 7-8 mg. Nie korci Cię żeby sięgnąć po tabletkę? Jeśli nie, to gratuluję. Masz rację- "odwyk" w Polsce, to jeden wielki dramat. Na angielskiej stronie widziałam plan leczenia odstawiania 6mg Alprazolamu rozbity na... półtora roku. U nas myślą że wszystko da się zrobić w tydzień albo dwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, jak piszesz że czujesz się "upośledzona", to już w ogóle nie mam motywacji tego odstawiać. Po co te męczarnie w takim razie? Póki co wiecznie słyszę od tych konowałów, że przez benzo jestem upośledzona. Znów prawie im uwierzyłam... A to też nie jest do końca prawda. Jeżdżę autem, studiuję, kontaktuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mercymona napisał:

Chyba najbardziej "budujące" w zaufaniu do lekarzy jest to, że po próbie wyskoczenia z okna półtora miesiąca temu, ze szpitala wyszłam z... Topiramatem (który często powoduje depresję i wzmaga myśli samobójcze). Normalnie order za to powinni dostać... Ja biorę Afobam/Alprox/Alpragen/Xanax od początku 2014 roku. Doszłam do dawki ponad 10mg (powiedzmy że 12), w szpitalu zeszłam do czterech (przemycanych, bo nie od nich oczywiście). Czułam że więcej nie dam już rady w tamtym stanie i bez pomocy psychologa (owszem był, ale jeden na cały szpital, więc równie dobrze mogło go nie być wcale). Od miesiąca jestem w domu, nie radzę sobie z problemami, znów wróciłam do 7-8 mg. Nie korci Cię żeby sięgnąć po tabletkę? Jeśli nie, to gratuluję. Masz rację- "odwyk" w Polsce, to jeden wielki dramat. Na angielskiej stronie widziałam plan leczenia odstawiania 6mg Alprazolamu rozbity na... półtora roku. U nas myślą że wszystko da się zrobić w tydzień albo dwa.

Tyle naraz bierzesz tych leków, czy to jest jeden tylko w różnych nazwach? Z benzo znam tylko clonazepam i lorafen, z opisow innych xanax. 

Wróciłam do małej dawki lorafenu, 0,5 mg na dzień ale nic mi ta mała dawka nie daje a większej nie chcę brać, teraz znowu zjeżdżam. 

To psychiatrzy pakuja nas w to bagno i potem również Ci sami psychiatrzy prubują w expresowym tempie odstawic nam lek który wcześniej nam przez lata przepisywali. Zniszczyli mi moje życie i ja teraz boję się że skończę śmiercią samobojczą bo poprostu nie dam rady. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.Ja już po wizycie u Psychiatry od uzależnień mam zapisany Tranxene 5 mg 3 razy dziennie na początek.Potem tylko rano i wieczorem.Potem tylko wieczorem.Do tego Parogen,Tegretol i Chlorprothixen na sen.Nie chciałem tego syfu tegretolu. Samopoczucie jako takie.Lęki jak były tak są.Nie widzę już nadziei.A jednocześnie nie chcę już chodzić naćpany benzo. Pozdrawiam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mercymona napisał:

Kurcze, jak piszesz że czujesz się "upośledzona", to już w ogóle nie mam motywacji tego odstawiać. Po co te męczarnie w takim razie? Póki co wiecznie słyszę od tych konowałów, że przez benzo jestem upośledzona. Znów prawie im uwierzyłam... A to też nie jest do końca prawda. Jeżdżę autem, studiuję, kontaktuję...

Lekarze muwią że leki tego typu upośledzaja nas i ja mam wrazenie ze właśnie tak jest bo my po tej substancji nie funkcjonujemy normalnie ale raczej jak roboty, Ty bierzesz b. duże dawki ale w stosunkowo (co do mojego) krótkim czasie więc masz szansę na wyjście z tego syfu. Ja nie chcę już wracać do lorafenu, za długo go bralam, tylko czy mam jeszcze szansę na normalność?! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Lorra78 napisał:

Tyle naraz bierzesz tych leków, czy to jest jeden tylko w różnych nazwach? Z benzo znam tylko clonazepam i lorafen, z opisow innych xanax. 

Wróciłam do małej dawki lorafenu, 0,5 mg na dzień ale nic mi ta mała dawka nie daje a większej nie chcę brać, teraz znowu zjeżdżam. 

To psychiatrzy pakuja nas w to bagno i potem również Ci sami psychiatrzy prubują w expresowym tempie odstawic nam lek który wcześniej nam przez lata przepisywali. Zniszczyli mi moje życie i ja teraz boję się że skończę śmiercią samobojczą bo poprostu nie dam rady. 

To jest ten sam lek, tylko podałam różne nazwy. Ta sama substancja co Xanax.

Mogę zapytać do jakiej dawki Ty doszłaś?

Jednak tyle lat jakoś funkcjonowałaś na tym leku...

Czy była to po prostu czysta wegetacja?

Nie wiem czy przez Xanax, czy nie ale wiem, że zmarnowałam najlepsze lata życia, wcale nie czuję się lepiej i brakuje mi już wiary...

Rozmawiałam z moim aktualnym psychiatrą o pozwie przeciwko lekarzowi, który mnie uzależnił. Tak dla zasady i żeby nikogo więcej nie wciągnął w to bagno. 

"Nie ma co się rozdrabniać, trzeba skupić się na swoim zdrowiu teraz"- powiedziała pani doktor, która też musi mieć swoje za uszami, bo bardzo szybko z ordynatora szpitalnego "zleciała" do rangi zwykłego psychiatry z przychodni na NFZ na wypizdówku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Dario. napisał:

Witajcie.Ja już po wizycie u Psychiatry od uzależnień mam zapisany Tranxene 5 mg 3 razy dziennie na początek.Potem tylko rano i wieczorem.Potem tylko wieczorem.Do tego Parogen,Tegretol i Chlorprothixen na sen.Nie chciałem tego syfu tegretolu. Samopoczucie jako takie.Lęki jak były tak są.Nie widzę już nadziei.A jednocześnie nie chcę już chodzić naćpany benzo. Pozdrawiam. 

Hej Dario!

Co to jest to Tranxene?

Od czego, w jakiej dawce i jak długo jesteś uzależniony?

Ja po Tegretolu dostałam jakiegoś turbo uczulenia, wylądowałam w szpitalu na sterydach, także też nie polecam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, mercymona napisał:

To jest ten sam lek, tylko podałam różne nazwy. Ta sama substancja co Xanax.

Mogę zapytać do jakiej dawki Ty doszłaś?

Jednak tyle lat jakoś funkcjonowałaś na tym leku...

Czy była to po prostu czysta wegetacja?

Nie wiem czy przez Xanax, czy nie ale wiem, że zmarnowałam najlepsze lata życia, wcale nie czuję się lepiej i brakuje mi już wiary...

Rozmawiałam z moim aktualnym psychiatrą o pozwie przeciwko lekarzowi, który mnie uzależnił. Tak dla zasady i żeby nikogo więcej nie wciągnął w to bagno. 

"Nie ma co się rozdrabniać, trzeba skupić się na swoim zdrowiu teraz"- powiedziała pani doktor, która też musi mieć swoje za uszami, bo bardzo szybko z ordynatora szpitalnego "zleciała" do rangi zwykłego psychiatry z przychodni na NFZ na wypizdówku...

Moja końcowa dawka to 1,5 mg przez około 2 lat, nie bralam nigdy więcej jak lekarz zalecal, na początku leczenia było 2,5 mg, czyli dawki terapeutyczne. Nigdy nie bralam żeby się naćpać czy otumanic. Na tych dawkach czułam się względnie,funkcjonowalam. Byłam w stanie pracować i zajmować się dwójka dzieci, żyć. Teraz również wróciłam do pracy ale to nie jest zadna przyjemność w tam stanie pracować i żyć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×