Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

12 minut temu, ja_słababa napisał:

Lorra, hej, super, że jesteś! A może lepiej tutaj się wymienimy doświadczeniami. Zawsze może się komuś przydać. Mnie bardzo pomaga czytanie, jak inni jakoś sobie radzili i wychodzili na prostą. Wiele się w tym wątku nie dzieje, co oznacza, że pewnie wszystkim jakoś się udało? U mnie dziś kolejny dzień koszmaru: od rana napady płaczu, okropna depresja, nie rozumiem radości ludzi na ulicach, patrzę na nich jak na zjawiska i strasznie się czuję osamotniona w moich dolegliwościach i braku nadziei. Boli mnie głowa dnie i noce, napięcie w żuchwie, szyi, karku, barkach. Słabość w dłoniach i nogach, tak że mam je jak z waty. W brzuchu mi niedobrze, mogłabym nic nie jeść, i to drżenie całego ciała w środku, w gardle mnie dusi - na płacz czy co? Zaczął się czwarty miesiąc odstawki i nic nie lepiej, wręcz wydaje mi się , że gorzej, że już nawet nie mam żadnego lepszego dnia. Zaczęło się lato. Któreś z rzędu bez nadziei.

Sorry ale cos nie wychodzi mi odpisywanie na posta, moze tym razem 🙏

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kochana ja _slababa ☺️

Przepraszam ale jakos nie umiem dodac do konca post bo zaraz mi ucieka, moze tym razem.... 

Bardzo mi przykro dla Ciebie ze tak sie czujesz, nikt nie zasluzyl na Taki koszmar jaki my teraz przechodzimy i mysle ze lekarze nie maja do konca swiadomosci na Co Nas narazili. Ja bralam lorafen 16 lat, dostalam go na silna depresje, nieswiadoma jego uzaleznienia, brnelam w to tyle lat. Od 10 mieszkam w niemczech i w sumie zycie z lorafenem bylo OK, niestety rozwod w tamtym roku zadzialal na mnie znowu gorzej. Mialam ciagle ataki paniki ktore trwaly kilka dni non stop. Zmienilam lekarza a ten, pewnie nie za calkiem swiadomy odstawil mi "stay" antydepresant w bardzo szybkim tempie I zaproponowal nowy ktory tez bardzo szybko poszybowal do gory, normalnie trzeba wdrazac go powoli, Jak kazdy lek zreszta. Bardzo sie zle czulam, lekarka zaproponowala szpital a ja sie zgodzilam I teraz okropnie zaluje. W szpitalu bylo juz tylko gorzej a do tego lekarz zaproponowal odstawienie lorafenu nie tlumaczac Co sie bedzie ze mna dzialo. W ciagu 3 tyg zeszlam na 0 z dawki 1,5 mg, teraz wiem ze to bylo zdecydowanie za szybko. Od tej pory moje zycie to istny koszmar, mimo ze juz bedzie prawie rok od odstawienia. Boje sie wszystkiego, nie jezdze autem, rowerem tez tylko kawalek do pracy, ostatnio natretne mysli sie nasilily, typu juz bedzie tylko zle I gorzej, boje sie szpitala ze znowu bede musiala Tam trafic, ale chyba predzej bym sobie cos zrobila niz Tam wrocila. Ostatnio mam rowniez napady placzu i bardzo llekliwe dni, wydaje mi sie ze wszyscy dookola zyja a ja wegetuje. Duzo osob z tego forum pisze ze I'm sie poprawia a ja czuje tylko ze jest gorzej. Mam wrazenie ze ten odwyk uposledzil moj mozg I ze lorafen zabil wszystkie moje komurki mozgowe, ze zostane kaleka do konca zycia. Ja sie pytam, dlaczego lekarze Sa tacy bezmyslni (nie wszyscy) i przepisuja lek ktory tak naprawde, Nam pacjeta, na koniec szkodzi!? Czy ten koszmar ma swoj koniec.....? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lorra, biedactwo, łączę się w bólu! Jesteśmy więc w tej samej matni - mnie też się wydaje, że nigdy nie będzie lepiej. Bardzo dużo płaczę, jak kiedyś, na początku kłopotów, nie potrafię powstrzymać łez, które płyną wartkim strumieniem. U mnie z lękiem jest to samo - byle co powoduje jakąś wewnętrzną panikę. Przez to nie mogę się w nic zaangażować, bo zaraz mnie telepie. Ja, niestety, bardzo koszmarnie reaguję na AD (antydepresanty), więc nie biorę teraz nic oprócz mianseryny kiedy nie mogę spać, ale to może ze dwa, trzy razy w miesiącu. Najbardziej dokuczają mi mdłości, to wewnętrzne dygotanie, kompletnie rozregulowany hiperwrażliwy układ trawienny, brak apetytu i ten dół psychiczny, który aż boli. Ja też mam to samo odczucie, że inni jakoś żyją, a ja wegetuję, takie markowanie życia. Do szpitala też już nie chcę, bo tam tylko jedno: spróbujemy ten AD, a jak nie ten, to tamten, a ja już nam swoje reakcje. U Ciebie po tak długim czasie należało zastosować metodę dr. Ashton, stanowczo za szybko to poszło. U mnie w szpitalu z 2,5 mg lorazepamu zamienionego na diazepam w ciągu 3 miesięcy do 0. Oj, było ciężko, na tyle, że wróciłam do relanium na jakiś czas, a potem byłam długo bez. Wróciłam bez sensu i teraz znów jestem w d.... maryni. Mam już okropne myśli... że to nie ma sensu. Nikogo tu, oprócz nas, nie ma, to powspierajmy się chociaż wzajemnie! Pozwól się uściskać, bo wiem doskonale, jak się potwornie czujesz. 😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, ja_słababa napisał:

Lorra, biedactwo, łączę się w bólu! Jesteśmy więc w tej samej matni - mnie też się wydaje, że nigdy nie będzie lepiej. Bardzo dużo płaczę, jak kiedyś, na początku kłopotów, nie potrafię powstrzymać łez, które płyną wartkim strumieniem. U mnie z lękiem jest to samo - byle co powoduje jakąś wewnętrzną panikę. Przez to nie mogę się w nic zaangażować, bo zaraz mnie telepie. Ja, niestety, bardzo koszmarnie reaguję na AD (antydepresanty), więc nie biorę teraz nic oprócz mianseryny kiedy nie mogę spać, ale to może ze dwa, trzy razy w miesiącu. Najbardziej dokuczają mi mdłości, to wewnętrzne dygotanie, kompletnie rozregulowany hiperwrażliwy układ trawienny, brak apetytu i ten dół psychiczny, który aż boli. Ja też mam to samo odczucie, że inni jakoś żyją, a ja wegetuję, takie markowanie życia. Do szpitala też już nie chcę, bo tam tylko jedno: spróbujemy ten AD, a jak nie ten, to tamten, a ja już nam swoje reakcje. U Ciebie po tak długim czasie należało zastosować metodę dr. Ashton, stanowczo za szybko to poszło. U mnie w szpitalu z 2,5 mg lorazepamu zamienionego na diazepam w ciągu 3 miesięcy do 0. Oj, było ciężko, na tyle, że wróciłam do relanium na jakiś czas, a potem byłam długo bez. Wróciłam bez sensu i teraz znów jestem w d.... maryni. Mam już okropne myśli... że to nie ma sensu. Nikogo tu, oprócz nas, nie ma, to powspierajmy się chociaż wzajemnie! Pozwól się uściskać, bo wiem doskonale, jak się potwornie czujesz. 😘

Nie wiesz Jak sie ciesze ze jestes 🙏☺️. Mam nadzieje ze bedziemy Obie sie wspierac, ja bardzo czesto tutaj zagladam. Rzeczywiscie, wszystkich gdzies wywialo a jeszcze pare tygodni temu byly "tlumy". 

Tez uwazam ze to bylo za szybko, normalnie benzo odstawia sie bardzo wolno w mniejszych dawkach. Niestety czasu juz nie cofne tylko zostaje mi sie modlic ze nie zwariuje. 

Dlaczego tak zle reagujesz na antydepresanty, wydaje mi sie ze on bardzo by ci pomogl w odstawce, jesli oczywiscie twoj organizm by go przyjal. Jak dlugo, tak w latach (miesiacach) bralas benzo i czy masz rowniez te okropne natarczywe mysli, typu "zaraz zwariuje i zrobie komus krzywde", mnie to ostatnio najbardziej meczy 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będziemy się wspierać, ja też się cieszę, że jesteś, bo może jednak nie zwariuję! Dlaczego tak źle reaguję na Ad, nie wiem, ale po wielu bardzo nieudanych próbach już to wiem, to leki nie dla mnie. Nie jestem w stanie przejść tego okresu, kiedy lek niby ma zacząć działać. Po citalopramie łaziłam po ścianach, po innych różne różności. Nie, definitywnie NIE. A potem weź to i odstaw, taki sam koszmar. Wszyscy ludzie, których znam a którzy biorą AD nie są w stanie ich odstawić!!! Benzo pierwszy raz wzięłam pięć lat temu, brałam koło 10 miesięcy z odstawianiem. Potem krótka przerwa i znów, ale krótko, z miesiąc, potem długa przerwa, niemal dwa lata, ale zrobiło się ciężko w życiu i zaczęłam brać sporadycznie. W ubiegłym roku jesienią coraz więcej: lorafen, relanium stilnox - na uspokojenie, na spanie... Od marca zero. Tak, mam potwornie ciężkie myśli, też, że już nie dam rady ani dnia dłużej, że pójdę pod pociąg (jakoś nie idę) ;-). A miałaś/masz jakieś dolegliwości fizyczne? Bo u mnie okropnie z tym.

😘 J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jerzy, w ogóle sobie nie radzę, dlatego tu jestem, żeby... no właśnie... poczytać, że inni też mają podobnie, czy co? Ja bólowych dolegliwości jako takich nie mam, to znaczy łeb boli całe dnie i noce, kark, barki, ramiona, żuchwa, ale zawsze miałam skłonność do bólu głowy, więc to nie jest dla mnie tak wielki problem jak mdłości, hiperwrażliwy układ pokarmowy, drżenie wewnętrzne, słabość i te cholerne napady dołu/lęku/wycia. Sam widzisz, też już nie wytrzymuję i mam myśli "pociągowe". Palenie skóry, nogi jak z waty i inne upierdliwości to pikuś. Napisz, co Ci najbardziej dolega i jak długo jesteś na 0? 

 J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jerzy, ja też nie chcę żyć z takim cierpieniem, pierdzielę takie życie. I też nie daję sobie rady, spieprzam też życie moim bliskim, którzy muszą patrzeć, jak mi źle, ale co mogą zrobić? Nie, nikt nie będzie Ciebie niańczył, bo każdy chce mieć obok ludzi wesołych, afirmujących życie a nie zdołowanych czarnowidzów, którzy sobie nie radzą. Taka prawda o tym świecie. Homo sapiens to pomyłka ewolucji. Nie umiem Cię pocieszyć, bo sama nie widzę jasnej strony życia. Ale pozdrawiam i nie mam nic przeciwko, jeśli pomarudzimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JERZY62 napisał:

Jak sobie z tym wszystkim radzicie? Bo ja z bólu nie wytrzymuje.

Witaj Jerzy, a jakiego rodzaju bol to jest, jestes pod opieka lekarza? Ja w tym calym odwyku mam okropne bole glowy, takie nie do wytrzymania, nic z lekow przeciwbolowych nie pomaga, ten bol jest Taki promieniujacy na samym czobku glowy, ja to nazywam "bol mozgu" okropnosc!!

3 godziny temu, ja_słababa napisał:

Lorra, biedactwo, łączę się w bólu! Jesteśmy więc w tej samej matni - mnie też się wydaje, że nigdy nie będzie lepiej. Bardzo dużo płaczę, jak kiedyś, na początku kłopotów, nie potrafię powstrzymać łez, które płyną wartkim strumieniem. U mnie z lękiem jest to samo - byle co powoduje jakąś wewnętrzną panikę. Przez to nie mogę się w nic zaangażować, bo zaraz mnie telepie. Ja, niestety, bardzo koszmarnie reaguję na AD (antydepresanty), więc nie biorę teraz nic oprócz mianseryny kiedy nie mogę spać, ale to może ze dwa, trzy razy w miesiącu. Najbardziej dokuczają mi mdłości, to wewnętrzne dygotanie, kompletnie rozregulowany hiperwrażliwy układ trawienny, brak apetytu i ten dół psychiczny, który aż boli. Ja też mam to samo odczucie, że inni jakoś żyją, a ja wegetuję, takie markowanie życia. Do szpitala też już nie chcę, bo tam tylko jedno: spróbujemy ten AD, a jak nie ten, to tamten, a ja już nam swoje reakcje. U Ciebie po tak długim czasie należało zastosować metodę dr. Ashton, stanowczo za szybko to poszło. U mnie w szpitalu z 2,5 mg lorazepamu zamienionego na diazepam w ciągu 3 miesięcy do 0. Oj, było ciężko, na tyle, że wróciłam do relanium na jakiś czas, a potem byłam długo bez. Wróciłam bez sensu i teraz znów jestem w d.... maryni. Mam już okropne myśli... że to nie ma sensu. Nikogo tu, oprócz nas, nie ma, to powspierajmy się chociaż wzajemnie! Pozwól się uściskać, bo wiem doskonale, jak się potwornie czujesz. 😘

Nie wiesz Jak sie ciesze ze jestes 🙏☺️. Mam nadzieje ze bedziemy Obie sie wspierac, ja bardzo czesto tutaj zagladam. Rzeczywiscie, wszystkich gdzies wywialo a jeszcze pare tygodni temu byly "tlumy". 

Tez uwazam ze to bylo za szybko, normalnie benzo odstawia sie bardzo wolno w mniejszych dawkach. Niestety czasu juz nie cofne tylko zostaje mi sie modlic ze nie zwariuje. 

Dlaczego tak zle reagujesz na antydepresanty, wydaje mi sie ze on bardzo by ci pomogl w odstawce, jesli oczywiscie twoj organizm by go przyjal. Jak dlugo, tak w latach (miesiacach) bralas benzo i czy masz rowniez te okropne natarczywe mysli, typu "zaraz zwariuje i zrobie komus krzywde", mnie to ostatnio najbardziej meczy 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ja_słababa napisał:

Jerzy, ja też nie chcę żyć z takim cierpieniem, pierdzielę takie życie. I też nie daję sobie rady, spieprzam też życie moim bliskim, którzy muszą patrzeć, jak mi źle, ale co mogą zrobić? Nie, nikt nie będzie Ciebie niańczył, bo każdy chce mieć obok ludzi wesołych, afirmujących życie a nie zdołowanych czarnowidzów, którzy sobie nie radzą. Taka prawda o tym świecie. Homo sapiens to pomyłka ewolucji. Nie umiem Cię pocieszyć, bo sama nie widzę jasnej strony życia. Ale pozdrawiam i nie mam nic przeciwko, jeśli pomarudzimy.

Ja _slababa, kazdy z Nas przechodzi odwyk inaczej i inne sa objawy odstawienne, ja na poczatku, pierwsze 3 miesiace mialam szraszne ataki paniki, takie nie do zniesienia, trwajace kilka godzin I wrazenie ze mozg mi rozerwie, potem Jak to sie nieco uspokoilo, nadeszly te okropne, niewytlumaczalne mysli, lek przed zwariowaniem, nie umialam plakac, nie chcialam nikogo widziec, nawet moich dzieci (bylam prawie 6 miesiecy w klinice), potem ten paraliz wszystkiego, bol, nie mialam miesiaczki przez 5 miesiecy, wypadaly mi wlosy Jak przy chemi, bylam pewna ze umre, nie umarlam, caly czas walcze dla siebie ale przede wszystkim dla moich dzieci bo wiem ze beze mnie by cierpialy. Czesto czytam ze ludzie nie wytrzymuja poddaja sie, odbierajac sobie zycie, boje sie ze ja rowniez wkoncu nie wytrzymam ale z drugiej strony duzo jest wsrud Nas i takich ktorym sie udalo. Mysle ze powinnismy walczyc, znalesc jakis kompromis. Ostatnio tak mysle, ze jesli nie dam rady, to chyba wroce na jakis czas do lorafenu, napewo nie na kolejne 16 lat ale na chwile I potem bardzo wolno odstawie, takie mam mysli ale nie jestem tego pewna. Wiem ze zamiast wybrac smierc, wybiore, na jakis czas benzo, ja chce Zyc, nie chce brac tego do konca Zycia ale wiem ze to lekarze Sa winni mojego stanu, najpierw przepisujac, nie informujac o konsekwencjach a potem drastycznie odstawiaja, nie myslac wcale o tym ze stwarzaja Nam tym samym pieklo na Ziemi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Lorra78 napisał:

. Czesto czytam ze ludzie nie wytrzymuja poddaja sie, odbierajac sobie zycie, boje sie ze ja rowniez wkoncu nie wytrzymam

Mam takie myśli codziennie, że już  nie wytrzymam, że nie daję rady i tak w kółko...

 

Ostatnio tak mysle, ze jesli nie dam rady, to chyba wroce na jakis czas do lorafenu, napewo nie na kolejne 16 lat ale na chwile I potem bardzo wolno odstawie, takie mam mysli ale nie jestem tego pewna.

Nie, ja nie wrócę, wolę umrzeć już. Trzy miesiąc, jest fatalnie, ale jak pomyślę, że da mi to ukojenie na trochę i potem znów w matni. Nie. Tobie też radzę nie wracać, choć potwornie ciężko. Może wenlafaksyna u Ciebie zadziała?

 

Wiem ze zamiast wybrac smierc, wybiore, na jakis czas benzo, ja chce Zyc, nie chce brac tego do konca Zycia ale wiem ze to lekarze Sa winni mojego stanu, najpierw przepisujac, nie informujac o konsekwencjach a potem drastycznie odstawiaja, nie myslac wcale o tym ze stwarzaja Nam tym samym pieklo na Ziemi. 

Ja też nie wzięłam lorafenu "od kogoś" tylko przepisywał mi lekarz. Niestety, wtedy wydawało się to koniecznością.

Dziś kolejny straszny dzień. Od rana straszliwe samopoczucie, nocka przespana na mianserynie. Słabo mi, niedobrze, nerwowość aż do paniki, napady płaczu i do tego upał, którego nie znoszę. Jak u Was???

J.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ja_słababa napisał:

 

Witaj, moj dzien dzisiaj tez nieciekawy, caly czas taka pustka i okropny lek, bylam z corka Nad jeziorem ale to nie za bardzo mnie odprezylo. Powiedz jakiego typu mysli Cie nachodza? Ja czuje ze teraz znowu silna depresja mnie dopadla, masz wrazenie ze zamiast lepiej jest gorzej? Dzisiaj pewna dziewczyna z fb napisala do mnie, czym okropnie mnie zmartwila, ze ludzie ktorzy brali Lata ten lek to nie maja przed soba juz przyszlosci, bo albo wracaja albo odbieraja sobie Zycie, czyli co, Jak? Jak wierzyc ze wszystko wroci jakos do normy? Jest mi z tym bardzo zle. 

 

Mam nadzieje ze wenlafaksyna mi pomoze, chociaz zlagodzi te objawy depresyjne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.Ja już grubo ponad kilka lat biorę benzo. W tym z jednym pobytem na detoksie nieudany z resztą.Do tego cierpię na CHAD i Alkoholizm a także GAD.Czuję że mam ostro przekichane. Najgorsze są huśtawki nastrojów poza tym cholerne lęki.Mam już tego kurewsko dość. Żaden SSRI,TLPD,Neuroleptyki nie łagodzą objawów zamartwiania się.Dochodząc do konkluzji szczerze wątpię że uda mi się z tego wyjść.Teraz biorę Alprox 2 razy dziennie.Czuje że już z tego nie wyjdę.Pozdrawiam was wszystkich. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.06.2019 o 18:37, Lorra78 napisał:

Powiedz jakiego typu mysli Cie nachodza? Ja czuje ze teraz znowu silna depresja mnie dopadla, masz wrazenie ze zamiast lepiej jest gorzej?

Mam podobnie, też depresyjnie, tylko u mnie pojawia się jakby wszystko razem: najpierw zaczynam czuć dziwny niepokój, słabo mi, mdłości czy co, takie nieprzyjemne uczucie w brzuchu i kończynach i do tego zalewa mnie taka fala okropnego poczucia bezsensu, które aż boli. Jest mi wtedy paskudnie i myśli krążą tylko wokół jednego: jak to zakończyć. Poza tym ciągle boli mnie głowa, dzień, noc - ale to pikuś przy tamtym straszliwym nagłym poczuciu bezsensu i beznadziei. Mam pieczenie skóry ramion, barku... Dopada mnie to gdziekolwiek bym była, cokolwiek bym robiła. Jakby fizycznie... więc mam nadzieję, że to kiedyś minie. Jeśli mam bezsenną nockę to od rana mam takie samopoczucie cały dzień... Jeśli to nie minie, to nie widzę sensu dalej. Nie wiem, ile czasu jeszcze wytrzymam. Nic nie mogę zaplanować, bo wszystko uzależniam od samopoczucia, więc co to za życie?

 

Dzisiaj pewna dziewczyna z fb napisala do mnie, czym okropnie mnie zmartwila, ze ludzie ktorzy brali Lata ten lek to nie maja przed soba juz przyszlosci, bo albo wracaja albo odbieraja sobie Zycie, czyli co, Jak? Jak wierzyc ze wszystko wroci jakos do normy? Jest mi z tym bardzo zle. 

Podobno odstawienne trwają tyle, ile się brało - tak piszą niektórzy... ;-) ale spróbujmy, no może jakoś damy radę. :-) Układ nerwowy i całe ciało musi się przestawić znów... 

 

Mam nadzieje ze wenlafaksyna mi pomoze, chociaz zlagodzi te objawy depresyjne. 

Na pewno, jeśli możesz ją brać, bierz. Ja niestety z tych, źle tolerują SSRi.

Ściskam bardzo serdecznie. W złych momentach po prostu pisz tu na forum, zawsze jakoś spróbujemy się wesprzeć! :-)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dario. napisał:

Hej Dario, mamy przekichane wszyscy, którzy z powodu lęku itd. sięgnęli bądź sięgają po benzo. Ten spokój, który się kupuje, kosztuje drogo, ale co zrobić. Ja też bym pewnie pozostała przy benzo, tylko strasznie szybko rośnie mi tolerancja. Po kilku miesiącach już musiałam ładować w siebie 2,5 mg lorafenu. To aż 5 x 5 mg relanium i za chwilę już bym musiała więcej. Ja też żądnych innych psycholeków nie toleruję, więc faktycznie mamy też z tego powodu przekichane, jak mówisz! 

No nic, pozostaje nam wpadać tu! Także Cię pozdrawiam. :-)

 

Czuję że mam ostro przekichane. Najgorsze są huśtawki nastrojów poza tym cholerne lęki.Mam już tego kurewsko dość. Żaden SSRI,TLPD,Neuroleptyki nie łagodzą objawów zamartwiania się.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.Kolejny dzień na benzo. Zamartwiam się wszystkim dosłownie wszystkim.Nie widzę dla siebie nadziei.Tyle razy próbowałem rzucić ten szajs.Teraz mieszam Clona trochę Tranxene i Alprox. Biorę do tego Pregabalinę. Jeszcze Sertralina i coś na sen.Nie biorę żadnych stablizatorów  aktualnie.Mam już siebie dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda co piszesz ja_słababa. Prawda jest taka że oszukuje lekarzy bo naczytam się w necie jaki to lek jest najlepszy i eksperymentuje z różnymi.Chyba nie było takiego który by mi cokolwiek pomógł.Wychodzi na to że nie dałem żadnemu szansy na rozkręcenie się tak na prawdę.Marzę aby skończyć z tym szajsem.Z lekami jako takimi i alkoholem.Dziś wziąłem tylko 0.25 clona rano i  Pregabalinę rano i w południe.Mam nadzieję jakoś to ograniczyć.Przynajmniej benzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Dario,

pieprzyć leki. Ja też próbowałam rozlicznych antydepów, oprócz koszmarnych uboków, niepokoju i myśli samobójczych nic mi nie dały, a myślę, że jeszcze się przyczyniły do obecnych kłopotów. Z clona ot tak chyba nie wyjdziesz bez zamiany na diazepam i powolne, POWOLNE!!! redukowanie dawki wg Ashton. Trzymaj się!  U mnie dziś poty, głowa boli, trzęsawka w środku i lekkie mdłości. Tak już chyba na razie musi być.

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×