Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj, zburzony. Nikt chyba nie ma tu doświadczenia z tymi dwoma lekami ,ja też nie, ale piszę co doświadczyłam z paro.Ja już drugi raz wychodzę z mega depresji i lęków dzięki paroxetynie. Nigdy nie brałam fluwoksaminy, ale zanim ponownie sięgnęłam po paro, sporo czytałam na temat obu leków, zresztą nie tylko tych. Wywnioskowałam, że paro najlepiej działa na lęki , zdecydowanie, nie wiem jak to jest z samą fobią społeczną, bo ja mam , mijający już lęk uogólniony włącznie z fobią społeczną i wszystkimi lękami świata. Paro zadziałało na mnie szybko, mimo, że delikatnie na niego wchodziłam . Drugi raz mnie naprawdę bardzo konkretnie ratuje, choć jestem na 10mg. Z tego, co czytałam, to dzięki paro ludzie zaczęli wychodzić z domu, więc może spróbuj z tym lekiem.  Do tego biorę 75mg pregabaliny na wieczór. Może Ci trochę pomogłam w wyborze. Dużo zdrowia, pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, dzięki za odpowiedź. Mam duże doświadczenie z antydepresantami i lekami psychiatrycznymi w ogóle, paroksetynę również brałem i raczej dobrze wspominam. Byłem na niej kilka lat, dobrze sprawdzała się na lęk uogólniony faktycznie. Później tak się złożyło, że z dnia na dzień, po 10 latach bycia non stop na lekach, często kilku na raz, odstawiłem ją i przez rok nie brałem nic. W końcu wróciłem jednak do psychiatry i zacząłem brać leki, konkretnie karbamazepinę i escitalopram. Jakaś poprawa jest na pewno, ale kontakt z ludźmi i stres znoszę wciąż bardzo słabo, dlatego szukam innych opcji. Lekarka dawno temu proponowała mi powrót do paro albo spróbować fluwo, będę się z nią widział w piątek i chyba wejdę w to drugie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.03.2020 o 16:25, Kalebx3 Gorliwy napisał:

Szczęść Boże , 

 na pewno Ami  bardzo mi pomaga ,,, jednak moja rada dla Ciebie jest taka . Bierz samo paro max 10mg /d. na noc  Orotan litu 5 mg .

 Ginko biloba to to takie MAO jak z górka arbuz . Jak Ci pomaga na szumy uszne bierz ,,, nie za wiele, ale co masz się torturować .

 

Kalbex, takoż i poczyniłam, od czterech dni biorę przed spaniem orotan Litu 5mg, śpię dobrym snem , dłużej, wstaję z dobrym samopoczuciem, a d wielu lat tego szczęścia nie doznałam. Leki dobrane na moja miarę. Miłorząb zażywam, ale w mniejszej dawce, no i wreszcie skusiłam się na B complex 50 , z tym , że odsypuję do kapsułki pół dawki, to i tak dużo. Tam i inozytol i niacyna i wszystkie pozostałe witaminy B. Dzięki za rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, buraczek58 napisał:

Kalbex, takoż i poczyniłam, od czterech dni biorę przed spaniem orotan Litu 5mg, śpię dobrym snem , dłużej, wstaję z dobrym samopoczuciem, a d wielu lat tego szczęścia nie doznałam.

 Superaśnie ,,,

 jednak to niespecjalnie od Litu , bardziej od modlitw , powaga .

 Bardzo, bardzo się cieszę !

 Z Panem Bogiem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, dwa i pół tygodnia temu odstawiłam paroksetynę. Odstawiałam bardzo powoli dochodząc do 1/8 tabletki. Po odstawieniu miałam duże problemy z bólem kręgosłupa i ogromnym napięciem mięśni, teraz bóle się trochę zmniejszyły,  ale często się przebudzam cała zesztywniała. Do tego mam, szczególnie w nocy, uderzenia gorąca. Dokuczają mi też szumy uszne. Czy jest nadzieja, że te objawy ustąpią?

Edytowane przez Nika37

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.03.2020 o 18:03, buraczek58 napisał:

Zburzony, opisz za jakiś czas swoje doświadczenia na fluwo, jeśli oczywiście się na nią zdecydowałeś. W każdym razie, cokolwiek byś łykał, trzymam kciuki.

Cześć, chciałbym ale w obecnej sytuacji mogę sobie pomarzyć o zmianie leku na cokolwiek, zostałem z listkiem escitalopramu i będę z niego schodził do zera aż nastaną lepsze czasy. Wtedy spróbuję na Fevarin wejść, mam póki co tylko nadzieję że zejście z esci będzie w miarę bezbolesne. Ale powinno być ok, bo udało mi się odstawić paro po kilku latach z dnia na dzień, bez żadnych problemów, chociaż tyle naczytałem się jak źle może być. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, wydarzyło się coś bardzo dziwnego i trochę się namęczyłem nim namierzyłem problem. Mianowicie, po wielu latach stosowania SSRI z dłuższymi lub krótszymi przerwami (głównie paroksetyny) i ogólnej, dobrej tolerancji tych leków, stało się coś bardzo dziwnego - mój organizm przy próbie wprowadzania paroksetyny (przy wenkafaksyne był ten sam problem) reaguje tak, że dostaje tak przerażającego lęku, że jest to nie do zniesienia. Jest to jakby ciągły lęk uogólniony, na granicy ataku paniki. Po prostu przechodziłem najgorszy koszmar.

Po odstawieniu leku, problem ustaje. I nie jest to jednorazowy przypadek, bo 2x próbowałem wejść na paro, 1x raz na wenle i za każdym razem było to samo.

Teraz to boje się dotykać jakiegokolwiek ssraja. 

Ktoś miał podobne doświadczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Suicydalny napisał:

Kurde, wydarzyło się coś bardzo dziwnego i trochę się namęczyłem nim namierzyłem problem. Mianowicie, po wielu latach stosowania SSRI z dłuższymi lub krótszymi przerwami (głównie paroksetyny) i ogólnej, dobrej tolerancji tych leków, stało się coś bardzo dziwnego - mój organizm przy próbie wprowadzania paroksetyny (przy wenkafaksyne był ten sam problem) reaguje tak, że dostaje tak przerażającego lęku, że jest to nie do zniesienia. Jest to jakby ciągły lęk uogólniony, na granicy ataku paniki. Po prostu przechodziłem najgorszy koszmar.

Po odstawieniu leku, problem ustaje. I nie jest to jednorazowy przypadek, bo 2x próbowałem wejść na paro, 1x raz na wenle i za każdym razem było to samo.

Teraz to boje się dotykać jakiegokolwiek ssraja. 

Ktoś miał podobne doświadczenia?

Miałam tak samo, ataki nie do opisania i ciągły lęk, za pierwszym razem udalo mi sie wejsc na pelna dawke z Afobamem osłonowe przez pierwsze dwa tygodnie, za drugim razem ze sporymi dawkami hydroksyzyny i za obydwa razy przezylam, po 10 dniach minęły uboki, lek zaczął działać świetnie po 2 tygodniach za pierwszym razem na 20mg, teraz gorzej- mija 12 tydzień, 4 tyg na 30 mg i jest tak sobie ale liczę że jeszcze się rozkręci. Moja rada- przetrwać pierwsze dwa tygodnie, pewne jest że koszmar minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja teraz leciałem na samym benzo przez tydzień ponad, żeby dojść do siebie i wyciszyć trochę organizm, bo po tym lęku okrutnym byłem aż odrealniony. 

Problem jest w tym, że wcześniej zajadałem SSRI jak cukierki, miałem skutki uboczne przy wprowadzaniu, ale spokojnie mogłem funkcjonować i nic złego się nie działo. Po prostu dziwi mnie tak nagła zmiana w reakcji organizmu na lek. No ale tego i tak się nie dowiem, to w sumie dyskusja zbędna. Może to jakiś problem w metabolizmie lub zmiany receptorowe po latach żarcia tego różnego szajsu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wprowadzałam paro od 1/8 przez kilka dni, potem ćwiartkę przez tydzień, potem długo jechałam na połówce, od kilku dni na całej. I przy zwiększaniu dawek tez wspomagałam się benzo, zresztą dalej się wspomagam, bo jestem od benzo lekko uzalezniona od 25 lat. Na szczęście tolerancja mi nie wzrasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Petek napisał:

Ktoś brał lub bierze dwa leki SSRI?

 

Ja brałem, ale tylko przez około miesiąc czasu sertralina 150 mg + citalopram 10 mg. Długoterminowo to nie ma sensu, lepiej sprawdza się połączenie SSRI/SNRI + NaSSA/SARI.

 

Paroksetyna to najsilniejszy SSRI, jeśli nie działa, może musisz kombinować w innym niż serotonina kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, trubadurzy napisał:

 

Ja brałem, ale tylko przez około miesiąc czasu sertralina 150 mg + citalopram 10 mg. Długoterminowo to nie ma sensu, lepiej sprawdza się połączenie SSRI/SNRI + NaSSA/SARI.

 

Paroksetyna to najsilniejszy SSRI, jeśli nie działa, może musisz kombinować w innym niż serotonina kierunku.

Brałem wenlafaksyne. Okropne skutki uboczne lub nie ale niewytrzymałem nerwowości i niespania do 8 rano.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.04.2020 o 21:27, marcinzen napisał:

@Suicydalny antysuicydalne lit i buneprofina i lek który jest toksyczny i jego nazwa to kloza....coś 

Buprenorfina, taa chciałbym :). Ciekawe kto mi bupre przepisze. Zresztą znając moje zamiłowanie do kodeinki, to ta bupra by się mogła źle skończyć.

Lit jest kłopotliwy z tym badaniem jego stężenia. Na razie będę lamotrygine testował w dawce 200mg.

Kloza...coś? Klonazepam - pysia, już czuję jak spływa na mnie krystaliczny strumień homeostazy ❤️

Klozapina - fuj.

 

Buraczek, też chyba będę musiał zacząć wprowadzać sobie ten lek po okruszku, chociaż po tych incydentach nieprzyjemnych, to nawet okruszka się boje. Dawniej to w 3 tyg wchodziłem na 40 mg i nic się nie działo. Dziwne.

Do benzo też mam słabość z racji mojej lękowej osobowości. W zasadzie, to tylko po tych lekach udaje mi się zrelaksować. Zazdro, że tolera nie rośnie, u mnie niestety skacze dość szybko, dlatego mam dużo szacunku do tych cukierków. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Suicidalny @Suicydalny antysuicydalne lit i buneprofina i lek który jest toksyczny i jego nazwa to kloza....coś 

 

Klozapina jest b.toksyczna - pacjent musi podpisać zgodę.

 

Lit jest dobry w dawce 1 tabletka.

 

Buneprofine wyciagnalem od mlode psychiatry, pokazalem mu artykuł z gazety wyborczej.

 

Bierz 1 tbl. litu, przyjemne odsunięcie myśli s.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porady potrzebuję

Jestem partnerem ba nawet małżonkiem Paroksetynaniczki. Żona berze to od 8 miesięcy. Od razu napisze, że nasz związek był raczej udany choć nie idealny ( jak są takie to chętnie poczytam "z uśmiechem"). Trochę zmian w naszym życiu  ale i przede wszystkim konflikty w obszarach praca, rodzice, dzieci i my spowodowały u niej zdiagnozowaną przez lekarza psychiatrę fobię społeczną (Jeszcze sie dzieliła wtedy ze mną takimi sprawami stąd moja wiedza). . Na pewno dołożyła się do tego jeszcze jej przeszłość  - jest nieprzepracowaną dda. Tak więc po diagnozie co zrobił lekarz ano bez jakiś głebszych badań  po 10 min. wizyty przepisał Paroksetynę - Paxtin. I jest fajnie. Wszystko jej minęło. Zadowolona. Może trochę sie poci w nocy ale jest ok. No właśnie k***wa nie jest ok!!! Dla mnie nie jest. To jest inny człowiek!!! Bez emocji, bez współczucia, bez uczuć. Na wszystko wywalone, nie da się porozmawiać - chłód, chłód , chłód. W zasadzie to pomyślałem aaaa pewnie jej odbiło (dla czytających "analityków" wiem to moja wina bo nie byłem odpowiednio dobry) i wdała się w jakiś romans i czas się pakować... Trafiłem na to forum i poczytałem jak działają te białe tabletki. Dzięki!!! Już wiem ale co dalej. Ponoć można a nawet powinno wg jej lekarz  brać latami. I co  mam się pogodzić, że będę żył z zombie emocjonalnym?

Jej jest dobrze ale dla mnie to koszmar. Mam odczucie, że jej nie zależy na rodzinie a mnie tak - jeszcze. Boję sie, że nie wytrzymam. 

Jak spowodować jakąś zmianę.Jak spowodować aby coś z tym zrobiła.   Pomysły, które miałem aby wyrzucić jej wszystkie tabletki i zamknąć w piwnicy na 3 tygodnie trochę mi się nie podobają.

Co robić? Podzielcie się waszymi przemyśleniami - biorący i partnerzy.

 

 

 PS. A tak napisze na koniec, że jeśli ktoś chce pomóc pisząc mądrości typu. "To Twoja wina, że ona musiała zacząć się leczyć" lub "Popatrz na siebie" lub inne uderzenia słowne to niech odpuści proszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lolsen napisał:

Porady potrzebuję

Jestem partnerem ba nawet małżonkiem Paroksetynaniczki. Żona berze to od 8 miesięcy. Od razu napisze, że nasz związek był raczej udany choć nie idealny ( jak są takie to chętnie poczytam "z uśmiechem"). Trochę zmian w naszym życiu  ale i przede wszystkim konflikty w obszarach praca, rodzice, dzieci i my spowodowały u niej zdiagnozowaną przez lekarza psychiatrę fobię społeczną (Jeszcze sie dzieliła wtedy ze mną takimi sprawami stąd moja wiedza). . Na pewno dołożyła się do tego jeszcze jej przeszłość  - jest nieprzepracowaną dda. Tak więc po diagnozie co zrobił lekarz ano bez jakiś głebszych badań  po 10 min. wizyty przepisał Paroksetynę - Paxtin. I jest fajnie. Wszystko jej minęło. Zadowolona. Może trochę sie poci w nocy ale jest ok. No właśnie k***wa nie jest ok!!! Dla mnie nie jest. To jest inny człowiek!!! Bez emocji, bez współczucia, bez uczuć. Na wszystko wywalone, nie da się porozmawiać - chłód, chłód , chłód. W zasadzie to pomyślałem aaaa pewnie jej odbiło (dla czytających "analityków" wiem to moja wina bo nie byłem odpowiednio dobry) i wdała się w jakiś romans i czas się pakować... Trafiłem na to forum i poczytałem jak działają te białe tabletki. Dzięki!!! Już wiem ale co dalej. Ponoć można a nawet powinno wg jej lekarz  brać latami. I co  mam się pogodzić, że będę żył z zombie emocjonalnym?

Jej jest dobrze ale dla mnie to koszmar. Mam odczucie, że jej nie zależy na rodzinie a mnie tak - jeszcze. Boję sie, że nie wytrzymam. 

Jak spowodować jakąś zmianę.Jak spowodować aby coś z tym zrobiła.   Pomysły, które miałem aby wyrzucić jej wszystkie tabletki i zamknąć w piwnicy na 3 tygodnie trochę mi się nie podobają.

Co robić? Podzielcie się waszymi przemyśleniami - biorący i partnerzy.

 

 

 PS. A tak napisze na koniec, że jeśli ktoś chce pomóc pisząc mądrości typu. "To Twoja wina, że ona musiała zacząć się leczyć" lub "Popatrz na siebie" lub inne uderzenia słowne to niech odpuści proszę.

Witaj! Faktycznie paro tłumi emocje, ale te na poziomie plytkim- nie te fundamentalne. To fobia zmienia czlowieka, lęk trzeba wyleczyć, nie stlumic. Czy twoja żona chodzi na terapię? Jeśli tak poproś o wspólną sesję, jeśli nie to sam jej terapię zaproponuj i jakaś wspólną konsultacje. Na pewno nie należy zrzucac wszystkiego na paro, poza tym pamiętaj że leczenie fobii to długotrwały proces. Kolejna sprawa - paro fatalnie wpływa na libido, co też dopiero po kilku miesiącach albo i po roku się reguluje i wraca zainteresowanie tą sferą. Nie znajdziesz tu nikogo kto Cię oskarży o chorobę żony i powie że to co się dzieje to Twoja wina, natomiast pewnie wszyscy albo przynajmniej większość zaleci Ci wytrwałość, cierpliwość i wyrozumiałość. Walcz o zone i jej wyleczenie- pamiętaj że paro nie bierze się wiecznie i jeśli Ona czuje się dobrze, lekarz z pewnością niebawem odstawić jej paro, pozdrawiam i powodzenia 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie paro stłumiła lęki, fobię społeczną i myśli samobójcze. Uczuć wyższych mi nie stłumiła, kocham jak kochałam, może nawet bardziej to okazuję. Wczoraj umarła moja kotka, ryczałam jak bóbr, dziś popłakałam sobie rano, teraz nie płaczę. Gdyby nie paro wyłabym z tydzień i byłabym nie do życia. Może powiedz żonie , co Cię boli, niech spróbuje przebić tę szybę, za którą tkwi i spróbuje okazywać emocje. One na pewno w niej są, ale przyblokowane. Ja się wczoraj wściekłam na gnojka z FB, który mnie nękał i napisałam mu tak, żeby mu w pięty zaszło. Czasami dostaję głupawki, jak więc widać, nie jest źle z moimi emocjami.  Przytul żonę i powiedz, że ją kochasz. Zobacz, czy się odblokuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem 6 tydzień bez paro, i wciąż jestem cholernie spęta. Mięśnie szyi i karku napięte do granic. Nie wiem już co robić. Już chyba do końca życia będę brała leki. W ogóle nie mogę się rozluźnić. Zastanawiam się czy to brak paro tak działa, czy nerwica w pełnej krasie. Męczę się strasznie. Mam ochotę wrócić do paro. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, buraczek58 napisał:

Myśle, że to raczej nerwica. Szumy uszne Ci minęły?

Byłam dziś i fizykoterapeuty, trochę mnie porozciągał. Szumy są. Myślę, że to przez to napięcie, tam się wszystko blokuje i wpływa na uszy.  Mam bardzo dużo napięć w ciele, szczególnie szyja i kark.

Zastanawiam się czy nie wrócić do paroksetyny. Schodziłam wolniutko do 1/8 tab.,  to teraz chyba też tak muszę zacząć. Sama już nie wiem co robić. Jestem w strasznym stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×