Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Popieram Kaleba, skoro masz uboki, to znaczy że lek zaczyna działać. Ja też zaczynałem parogen od połowy dawki przez pierwszy tydzień a i tak uboki miałem ogromne. Dwa razy wylądowałem na dyżurze, bo nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Będzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Teksas napisał:

Dwa razy wylądowałem na dyżurze, bo nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Będzie lepiej.

Myślisz Teksas, że to zwiększone odrealnienie przejdzie ? Paroksetyna pomogła? Dzwoniłem do lekarza czy mogę podjechać po receptę na coś doraznego, jest na konferencji. Liczę, że ten lek zakończy ten 4 miesięczny horror. Nie wiem czy ta paro mnie tak dojeżdża czy to odstawienie w ciągu jednego dnia wenlafaksyny 150mg i lamitryginy 150mg. Myślę że to i to. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas , nie chce mi szukać .

 Powiedz mi , jak długo obecnie jesteś na Paro i na jakiej dawce zapylasz ? Są efekty , dobre efekty , uboki ustąpiły . Żeby wylądowac na Dyżurze , to musiało byc nie byle co , ale ostry " balet " 🤔

 Bierzesz cos jeszcze do Paro ?

 Sorry ,że tak szczegółowo . Nie traktuj tego jako wścibstwo , ale bardziej w kategoriach wiedzy o leku i jego wpływu na lęki .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, sebo001 napisał:

Nie wiem czy ta paro mnie tak dojeżdża czy to odstawienie w ciągu jednego dnia wenlafaksyny 150mg i lamitryginy 150mg

Seba , według mnie w 80 % to pierwsze , w 20 % paro .

 Takich rzeczy sie nie robi ,że w jeden dzień zjeżdza sie momentalnie z  takich leków i w tej dawce . 

 ,,, a jak sie robi , to trzeba sie liczyc ,że będzie się cierpiało , albowiem organizm upomn isie o swoje psychiatryczne leki  , doznawszy wpierw szoku odstawienia .No cóż szanuję Twoja decyzje , choć sam nigdy bym tak nie zrobił , jak zrobiłes to Ty >  tak nagła odstawka dwóch leków w sumie na swój sposób mocno wpływających na Centralny Układ Nerwowy  to nic korzystnego . 

 jednak rozumiem , każdy ma swój sposób i słucha lekarza prowadzącego i łyka co mu zapisze .;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, sebo001 napisał:

Kaleb u Ciebie paroksetyna się sprawdziła?

Brałem ją 4 lata dzień w dzień , naprawde bardzo mi pomogła , głównie na lęki , depresyjność , obsesje i zapętlenie na jednej natrętnej niechcianej , wyniszczającej  myśli . Z samymi natręctwami jako takimi sensu stricte radziła sobie słabo , dopiero lekkie okresowe dodanie do paro 5 mg Anafranilu w kwesti natręctw dawało lepszy efekt niż sama paro w pojedynkę . Jednak dodanie anafranilu miało też swoje złe strony , powodowało u mnie wkurienie bez powodu , lub z bardzo błahego powodu , gdzie normalnie ( bez anafrania ) bym to olał .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, sebo001 napisał:

Dokładnie tak. Nie oczekuje poprawy po tygodniu czy po dwóch ale myślę że w ciągu 2 miesięcy paroksetyna zadziała. 

Seba ,życzę Ci z całego serca ,żeby lek pozytywnie  zaskoczył  i w miarę najszybciej .

Ogólnie widzę ,że cierpliwości i wytrwałości to raczej Ci nie brakuje i tak trzymaj , 2 miesiące to według mnie aż nadto . Wydaje mi się ,że Paro zaskoczy nawet wcześniej , średnio około 6 tygodni . 

 Trzymaj się i bywaj zdrów (-:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, sebo001 napisał:

Myślisz Teksas, że to zwiększone odrealnienie przejdzie ? Paroksetyna pomogła? Dzwoniłem do lekarza czy mogę podjechać po receptę na coś doraznego, jest na konferencji. Liczę, że ten lek zakończy ten 4 miesięczny horror. Nie wiem czy ta paro mnie tak dojeżdża czy to odstawienie w ciągu jednego dnia wenlafaksyny 150mg i lamitryginy 150mg. Myślę że to i to. 

Mnie paro zawsze wyciągało z największego syfu, ale zawsze potrzeba było cierpliwości. Wenfla 150 + lamo 150mg to nie w kij pierdział, żeby odstawić nagle, jak ja zjeżdzałem z lamo to miałem różne fajerwerki, więc Twój stan emocjonalny i fizyczny to najpewniej nie tylko wina paroksetyny. Ja obecnie od początku tygodnia jestem na paro. Na początku parę dni mniejsza dawka, dzisiaj zarzuciłem 20mg. Nie jestem przekonany czy uda mi się ją utrzymać, bo moja wrażliwość na SSRI na przestrzeni wielu lat brania się zmieniła, ale kiedyś i z 7,5mg czerpałem ogromne korzyści. Więc ku pokrzepieniu zwątpionych - 20mg - czuje taki odjazd, że nie wiem co się dzieje dookoła, zamazał mi się wzrok, zacisnął chyba każdy mięsień... wczoraj jeszcze byłem z kobietą na pączkach na mieście a dzisiaj nie ruszam się cały dzień z domu. Damy radę ;)

Edytowane przez In_Chains_Of_DD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, In_Chains_Of_DD napisał:

Mnie paro zawsze wyciągało z największego syfu, ale zawsze potrzeba było cierpliwości. Więc ku pokrzepieniu zwątpionych - 20mg - czuje taki odjazd, że nie wiem co się dzieje dookoła, zamazał mi się wzrok, zacisnął chyba każdy mięsień... wczoraj jeszcze byłem z kobietą na pączkach na mieście a dzisiaj nie ruszam się cały dzień z domu. Damy radę ;)

Tzn. Ile tej cierpliwości? Moja już powoli się kończy. Wybaczcie ale od 4 miesięcy wegetuje między domem, sklep i piekarnia. Dzisiaj udało się wyjść na basen. Każdy dzień oby tylko przetrwać. Myślałem, że  a wenlafaksynie było tragicznie ale w porównaniu do tego tygodnia na paroksetynie, to wcześniej była bajka. Z tym odjazdem mam dokładnie tak od tygodnia, całymi dniami. Mam nadzieję, że tak już nie zostanie i okaże się, że nietoleruje leku. Generalnie wszystkie objawy nerwicowe się nasiliły. Wszystko zniose aby wrócić do siebie i normalnego życia. Wiem, że jak lek zaskoczy to jest bajka. Gdy pierwszy raz zadziałała wenlafaksyna i lęk znikł, nic więcej mi nie było trzeba, byłem  najszczesliwszym człowiekiem na świecie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety cierpliwość trzeba zacząć od początku liczyć odkąd wszedłeś na paro więc potrzebujesz tych 4-6 tygodni od początku brania nowego leku. Tydzień już masz za sobą (o ile dobrze zrozumiałem). Wyszedłeś na basen - to jest sukces. Co do odrealnienia od paroksetyny, jak minie początkowy sajgon to powinno się i odrealnienie zmniejszyć, ewentualnie zostanie tylko te które miałeś wcześniej. Ja derealizację i depersonalizację przerabiam niestety już od wielu lat ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, sebo001 napisał:

Myślisz Teksas, że to zwiększone odrealnienie przejdzie ? Paroksetyna pomogła? Dzwoniłem do lekarza czy mogę podjechać po receptę na coś doraznego, jest na konferencji. Liczę, że ten lek zakończy ten 4 miesięczny horror. Nie wiem czy ta paro mnie tak dojeżdża czy to odstawienie w ciągu jednego dnia wenlafaksyny 150mg i lamitryginy 150mg. Myślę że to i to. 

Tak, myślę że przejdzie. Paroksetyna to naprawdę dobry lek. I to nie tylko moja opinia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Kalebx3 Gorliwy napisał:

Teksas , nie chce mi szukać .

 Powiedz mi , jak długo obecnie jesteś na Paro i na jakiej dawce zapylasz ? Są efekty , dobre efekty , uboki ustąpiły . Żeby wylądowac na Dyżurze , to musiało byc nie byle co , ale ostry " balet " 🤔

 Bierzesz cos jeszcze do Paro ?

 Sorry ,że tak szczegółowo . Nie traktuj tego jako wścibstwo , ale bardziej w kategoriach wiedzy o leku i jego wpływu na lęki .

Kaleb, parogen brałem jakieś 2,5 roku temu. Brałem go coś koło 1,5 roku i odstawiłem (oczywiście pod nadzorem psychiatry) bo czułem się po prostu dobrze. Rok byłem bez leków i teraz wracam do nich z powrotem, bo jest źle. Tylko teraz Escitalopram biorę. Do parogenu nie brałem nic dodatkowego. Lek zadziałał bardzo dobrze. Brałem standardowe 20 mg. Ale na początku, zwłaszcza drugi, trzeci tydzień miałem takie jazdy że myślałem że schodzę. Duszności, brak zaczerpnięcia oddechu, bóle w klatce, kołatania serca, odruch wymiotny, poty, mrowienie na twarzy, zaburzenia równowagi, kręcenie w głowie, a przede wszystkim potężne i obezwładniające ataki paniki, że dzieje się coś bardzo niedobrego. Byłem wtedy na początku drogi w nerwicy i nie wiedziałem, że istnieją benzodiazepiny. A wredna pani psychiatra nie podzieliła się swoją wiedzą i oprócz wypisania recepty na parogen nie pomogła za bardzo. Dopiero lekarz na dyżurze się zlitował i po zrobieniu EKG przepisał relanium i dał tydzień L-4 bo nie byłem w stanie funkcjonować a co dopiero pracować. Parogen zaczął działać mniej więcej po sześciu tygodniach..  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.02.2019 o 16:29, Andrzej91 napisał:

Ja też mam bardzo silne lęki i cała inna somatyzacyjne...zawrot, zmęczenie, drętwienie czoła i nóg...i jeszcze parę by się znalazło i tak ciągle we mnie jest myśl czy to naprwno nie jakaś choroba ale z drugiej strony badań miałem mnóstwo które nic nie wykazywały... Ja już mam dość że dzień w dzień boje się wychodzenia z domu z myślą czy nie będzie gorzej itd...a w bani się ciągle kręci nie przerwalnie....może tak być od samej nerwicy ? Powiedzcie mi też tak macie/mieliście.... ;(

Skoro w badaniach wyszło, że wszystko w porządku to jest wszystko w porządku i po prostu jest to "tylko" nerwica. Niestety ta podstępna dziwka potrafi na prawdę uprzykrzyć nam życie ;) Od nerwicy można mieć zawroty głowy, sam je miewam, można mieć wiele innych gównianych objawów, że aż ciężko uwierzyć, że to wynik "tylko" zaburzenia lękowego. Dobrym potwierdzeniem tego jest  to, że jeśli zajmiesz czymś na trochę uwagę albo usłyszysz jakieś dobre wiadomości np. nie ma pan guza mózgu - to uspokajasz się i nie masz większości objawów, przynajmniej przez chwilę ;) 

Edytowane przez In_Chains_Of_DD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@sebo001 @Andrzej91 Może macie boreliozę i koinfekcje? Szczególnie objawy sebo001 są podejrzane. Choruję ciężko na boreliozę i mam mnóstwo różnych objawów. Zanim zachorowałem na boreliozę od lat chorowałem na nerwicę i miałem tak samo jak Ty sebo001 z wenlafaksyną. Za pierwszym razem zadziałała, ale dopiero po 6 miesiącach kuracji. Niestety samowolnie odstawiłem lek i lęki wróciły. Wracałem później chyba jeszcze dwukrotnie do wenlafaksyny, ale już nie chciała zaskoczyć. Teraz znowu od kilku miesięcy ją biorę i czekam. Może się uda bo za bardzo nie mam innej alternatywy. Próbowałem już różnych innych leków antydepresyjnych i żaden z nich nie zbliżył się dobrym działaniem do działania wenlafaksyny, która kiedyś pokazała mi jak może wyglądać życie bez lęków. Jednak teraz dodatkowo choruję na neuroboreliozę więc leczę się też antybiotykami i dopiero od kilkunastu dni jest jakaś poprawa a antybiotyki biorę już jakieś 5 miesięcy. Okropna choroba. W ogóle dojście do odpowiedniej diagnozy zajęło mi rok czasu od nagłego pojawienia się różnych dziwnych objawów. Zresztą poczytajcie moje poprzednie posty.

@In_Chains_Of_DD Ja mam wszystkie podstawowe badania książkowe a choruję na neuroboreliozę. Często tak jest, że przy boreliozie morfologia i inne podstawowe badania wychodzą prawidłowo a człowiek może być wręcz umierający. Sam przez to przechodziłem i przechodzę, ale teraz widzę już jakieś światełko w tunelu bo wcześniej było beznadziejnie. Myślałem, że umieram, każdy dzień był piekłem.

Edytowane przez szaraczek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuję wsparcia i Waszej wiedzy bo moje doświadczenia w zakresie SSRI są relatywnie małe i nienajlepsze. 
 
Na zaostrzony IBS (zespół jelita drażliwego, chociaż osobiście dziś wiem, że to nerwica a nie IBS) najpierw szamałam cital i wytrwałam 3 dni po 1/4 tabletki. Miałam lęki jak nigdy przed lekami, bóle głowy, mdłości. Po konsultacji z lekarzem dostawiłam lek. Pierwszego dnia po odstawieniu miałam problem nawet z utrzymaniem pionu (chodziłam na czworaka) jazdy się nasiliły do granic ówcześnie niepojętych. Po kilku dniach wszystko wróciło do "normy". 
 
Po 1,5 miesiąca problemy z brzucha nasiliły się na tyle, że dałam się namówić psychiatrze na kolejny lek (że nic mi nie będzie, bo to dla większości cukierki i może i poprzednio było zaostrzenie ale to inny lek). I dostałam seroxat. Pierwsze 4 dni była rewelacja nic mi nie było (1/4 tabletki poza jakąś niechęcią do wszystkiego i leciutkim rozdrażnieniem ale generalnie to nic). Po przejściu na 1/2 dostałam jazd lekkich (nagle robiło mi się słabo, drętwiały różne części ciała), po kolejnym dniu doszły natrętne myśli o niepanowaniu nad sobą i strach przed zrobieniem krzywdy sobie lub innym (które były mi kompletnie obce dotąd). Później było już tylko ciekawiej, byłam w stanie się jedynie kiwać albo chodzić po pokoju, niepokój i lęki codziennie mnie traktowały (momentami chciałam iść na oddział zamknięty). Po konsultacji z lekarzem wróciłam na 1/4 tabletki i tu wytrzymałam dobę bo nie zasnęłam ani na chwilkę po zmianie na przyjmowanie na wieczór. Cały czas codziennie doraźnie posiłkowałam się 1/2 lorafenu oczywiście. Lekarz potwierdził,  że jak nie wytrzymam to mam po prostu przestać brać lek, zaś "jazy" to mogą i tydzień się utrzymywać. Najpierw po odstawieniu było jak przy leku, głównie się kiwałam, było mi niedobrze (schudłam 4 kg w ten trochę ponad tydzień) i miałam niepojęte napady lęku. Po 4 dniach od odstawienia leku byłam w stanie się umyć, i coś sprzątnąć ze swojego pola widzenia oraz zjeść cokolwiek co nie zostało mi wepchnięte do rąk. Dziś mija 6 dni jak nie biorę seroxatu ale choć jest lepiej dalej są momenty gdy zupełnie nie panuje nad sobą (dziś ledwo wróciłam od psychologa do domu autobusem bo dostałam napadu lęku łącznie z drętwieniami). I w tej przypowieści najpewniej nie byłoby nic dziwnego gdyby nie fakt, że przed lekami ja miewałam lekkie lęki, które trwały max 5 minut, a niepokoje czymś spowodowane dotyczyły tylko brzucha lub krytycznych stresowo sytuacji w moim życiu. Czuję, że z człowieka, który był w stanie iść do pracy, na zakupy i zająć się sobą zamieniłam się w osobę, która zupełnie nie panuje nad sobą i nie jest w stanie iść do sklepu, nie mówię nawet o pracy a to wszystko w 1,5 tygodnia). Do tego mniemam, że tak mi na stałe zostanie "bo przecież już powinno być dobrze". I tu chciałam zapytać czy ktoś miał podobny przypadek? Czy uważacie, że nerwica może tak niespodziewanie się rozkręcić? I czy macie jakieś rady dla mnie? (obawiam się, że wymaganie poprawy już teraz natychmiast też mnie nakręca)
 
PS: wiem, że muszę skonsultować się z lekarzem co zrobię jutro ale moja lekarka mówi, że nie miała takiego pacjenta z taką reakcją na lek i z takim zaostrzeniem jak moje i co najwyżej czytała o takich przypadkach stąd szukam relacji z pierwszej ręki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ciągle nie mogę wyłączyć myślenia czy to czasem nie inną choroba no bo zastanawia mnie ciągle to czy przy nerwicy jest wogole taka możliwość żeby się kręciło w głowie dosłownie cały dzień i noc...bo tak mam...odrazu jak wstaje to się kręci i już tak do końca dnia ...tak samo w nocy...no a druga sprawa że biorę już miesiąc Xetanor w dawce 20mg i nie czuje poprawy zbytnio...

 

Już naprawdę niewiem co robić i myśleć

Edytowane przez Andrzej91

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Andrzej91 napisał:

Ja ciągle nie mogę wyłączyć myślenia czy to czasem nie inną choroba no bo zastanawia mnie ciągle to czy przy nerwicy jest wogole taka możliwość żeby się kręciło w głowie dosłownie cały dzień i noc...bo tak mam...odrazu jak wstaje to się kręci i już tak do końca dnia ...tak samo w nocy...no a druga sprawa że biorę już miesiąc Xetanor w dawce 20mg i nie czuje poprawy zbytnio...

 

Już naprawdę niewiem co robić i myśleć

Tak, jest to w pełni możliwe, żeby się kręciło, tak jak w nerwicy jest możliwe poczucie odrealnienia, bycia jak w śnie i wrażenia, że jesteś oddzielony jak gdyby od własnych myśli i swojego ciała (czyt. depersonalizacja) - to skoro to można mieć więc.. tak więc w nerwicy można mieć na prawdę mocne zawroty głowy na których skupiasz uwagę od rana do wieczora, nakręcasz się a one się nasilają ;) 

zerknij tu:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, panikara2019 napisał:
Potrzebuję wsparcia i Waszej wiedzy bo moje doświadczenia w zakresie SSRI są relatywnie małe i nienajlepsze. 
 
Na zaostrzony IBS (zespół jelita drażliwego, chociaż osobiście dziś wiem, że to nerwica a nie IBS) najpierw szamałam cital i wytrwałam 3 dni po 1/4 tabletki. Miałam lęki jak nigdy przed lekami, bóle głowy, mdłości. Po konsultacji z lekarzem dostawiłam lek. Pierwszego dnia po odstawieniu miałam problem nawet z utrzymaniem pionu (chodziłam na czworaka) jazdy się nasiliły do granic ówcześnie niepojętych. Po kilku dniach wszystko wróciło do "normy". 
 
Po 1,5 miesiąca problemy z brzucha nasiliły się na tyle, że dałam się namówić psychiatrze na kolejny lek (że nic mi nie będzie, bo to dla większości cukierki i może i poprzednio było zaostrzenie ale to inny lek). I dostałam seroxat. Pierwsze 4 dni była rewelacja nic mi nie było (1/4 tabletki poza jakąś niechęcią do wszystkiego i leciutkim rozdrażnieniem ale generalnie to nic). Po przejściu na 1/2 dostałam jazd lekkich (nagle robiło mi się słabo, drętwiały różne części ciała), po kolejnym dniu doszły natrętne myśli o niepanowaniu nad sobą i strach przed zrobieniem krzywdy sobie lub innym (które były mi kompletnie obce dotąd). Później było już tylko ciekawiej, byłam w stanie się jedynie kiwać albo chodzić po pokoju, niepokój i lęki codziennie mnie traktowały (momentami chciałam iść na oddział zamknięty). Po konsultacji z lekarzem wróciłam na 1/4 tabletki i tu wytrzymałam dobę bo nie zasnęłam ani na chwilkę po zmianie na przyjmowanie na wieczór. Cały czas codziennie doraźnie posiłkowałam się 1/2 lorafenu oczywiście. Lekarz potwierdził,  że jak nie wytrzymam to mam po prostu przestać brać lek, zaś "jazy" to mogą i tydzień się utrzymywać. Najpierw po odstawieniu było jak przy leku, głównie się kiwałam, było mi niedobrze (schudłam 4 kg w ten trochę ponad tydzień) i miałam niepojęte napady lęku. Po 4 dniach od odstawienia leku byłam w stanie się umyć, i coś sprzątnąć ze swojego pola widzenia oraz zjeść cokolwiek co nie zostało mi wepchnięte do rąk. Dziś mija 6 dni jak nie biorę seroxatu ale choć jest lepiej dalej są momenty gdy zupełnie nie panuje nad sobą (dziś ledwo wróciłam od psychologa do domu autobusem bo dostałam napadu lęku łącznie z drętwieniami). I w tej przypowieści najpewniej nie byłoby nic dziwnego gdyby nie fakt, że przed lekami ja miewałam lekkie lęki, które trwały max 5 minut, a niepokoje czymś spowodowane dotyczyły tylko brzucha lub krytycznych stresowo sytuacji w moim życiu. Czuję, że z człowieka, który był w stanie iść do pracy, na zakupy i zająć się sobą zamieniłam się w osobę, która zupełnie nie panuje nad sobą i nie jest w stanie iść do sklepu, nie mówię nawet o pracy a to wszystko w 1,5 tygodnia). Do tego mniemam, że tak mi na stałe zostanie "bo przecież już powinno być dobrze". I tu chciałam zapytać czy ktoś miał podobny przypadek? Czy uważacie, że nerwica może tak niespodziewanie się rozkręcić? I czy macie jakieś rady dla mnie? (obawiam się, że wymaganie poprawy już teraz natychmiast też mnie nakręca)
 
PS: wiem, że muszę skonsultować się z lekarzem co zrobię jutro ale moja lekarka mówi, że nie miała takiego pacjenta z taką reakcją na lek i z takim zaostrzeniem jak moje i co najwyżej czytała o takich przypadkach stąd szukam relacji z pierwszej ręki

Nerwica może się bardzo szybko rozkręcić ja z względnie ok samopoczucia zjechałem w dno w ciągu 1-2 dni i dostałem masę objawów z silnymi atakami paniki włącznie. Natomiast co do natrętnych myśli o zrobienie komuś krzywdy to jest bardzo popularny motyw myśli lękowych. Obawa o utratę kontroli to dość częsty mechanizm nerwicowy - u mnie też się to pojawia okresowo. Tobie również polecam link który podałem powyżej. Na pewno znajdziesz tam wiele ciekawych informacji :) 

Edytowane przez In_Chains_Of_DD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 dzień na paroksetynie 20mg. Nadal totalny odlot, odrealnienie, uczucie bycia pijanym, na haju jak kolejek to zwał. Mam nadzieję, że to tylko nie jest nie tolerancja na lek i kwestia dni aż to minie wraz z przyzwyczajeniem się organizmu.

Edytowane przez sebo001

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Andrzej91 napisał:

U mnie miesiąc i dwa dni na paroksetyny....wczoraj np. w miarę lepiej się czułem a dzisiaj znowu te silne zawroty i jakieś derealizacja .... Afff ja już nie wiem naprawdę co jest grane ;((

Derealizacja to najczęściej objaw lękowy, wiem, że to prawie niemożliwe skoro ciągle ją "widzisz", ale staraj się nie skupiać na tym myśli, bo to powoduje pewnego rodzaju błędne koło: Derealizacja -> poświęcasz jej uwagę/analizujesz ciągle czy masz i czemu to takie dziwne -> nakręcasz się -> derealizacja się utrzymuje. Może ten dobry dzień to przebłysk na kolejne lepsze, spróbuj jeszcze trochę wytrzymać do tych 6 tygodni :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×